Text
RECENZJE
SOWliETSKAJA
I
ETNOGRAF1IJA, AN ZSRR, MOSKWA 1954, z. 3.
W. B e l i c er, G. M a s ł o w a, Protest przeciwantymarksistowskim
błędom w badaniach naukowych nad ubiorem. Badania nad kulturą materialną
a szczególnie ubiorem w ZSRR są prowadzone z wielkim rozmachem. Szereg
ekspedycji terenowych opracowuje 'kulturę ludności rosyjskiej, ukraińskiej
i bialoruskiej, ludów zawołża, krajów nadbałtyc~ich, północnoeuropejskiej
części ZSRR oraz wschodniej i środkowej Azji i Kaukazu. Rezultatem tych
badań są liczne monografie i pu'bli:kacje zbiorów muzealnych, a także przygotowane atlasy poświęcone ubiorowi. Autorzy poświęcają również wiele
uwagi metodologii badań naukowych;
wielu etnografów
radziec!k,icl1, jak
B. A. Kuftin, N. J. Lebedewa i N. W. Belicer w pracach swY{:h rozważają
zagadnienia klasyfikacji
i systematyki badań nad ubiorem. Interesującym
zagadnieniem staje się również zagadnienie :stroju ludowego w warunkach
wspólczesnych. W tym zakresie na uwagę zasługują prace T. A. Krjukowej,
L. P. Potapowa, M. N. Szmelowej i E. B. Semenowej. Obok tego powstał zupełn,i'e nowy problem !badań nad ubiorem robotników. W. J. Krupianska,
M. N. Lewison-Neczajewoj,
E. L. Kosickoj i Z. P. Papowa poczynili pierwsze
interesujące
próby w tej dziedzinie.
Autorzy zwracają uwagę na szereg 'prac powa:imych etnografów, na których ciążą błędy metodologiczno-ideologiczne;
szczególnie dotyczy to pr~c
zwolenników teorii marrowskich. Zas'adniczym błędem jest teza wywodzema
ubioru z pierwotnej magii czy chęci zdobienia. Podobne 'założenia cechują
również prace etnografów burżuazyjnych.
Na przykładzie prac A. K. Supinskiegoi
N. P. Grinkowej, poświęconych
badaniom nad pochodzeniem białoruskiej pon:ewy, tj. płachty, lub zapa&ki
i pasa, Belker i Masłowa wykazują, jak błędna metodologia badań doprowadza do pomieszania dwóch różnych części ubioru o różnym zastosowaniu
praktycznym, i to wbrew oczywistym faktom potwierdzającym
ich pochodzenie i funkcję, jaką spełniały. A. K. Supinskoj jak i N. P. Grinkowa zakładają z góry magiczną rolę pa'sa w pierwotnym
społeczeństwie, a następnie stawiają znak równania między poniewą a pasem. Tymczasem najstarsze źródła pisan~ potwierdzają,
że poniewa była podstawową
częścią
ubioru kobiecego. Był to kawałek wełnianej tkaniny, którym owijano dolną
część tułowia \\ryłącznie dla ciepła. Pas natomiast u wszystkich
ludów
zawsze służył przede wszystkim do przytrzymywania
ubioru w talii i obciskania odzieży wokół ciała.
Do pasa przyczepiano amulety i używano go podczas niektórych obrzę.-
",ie'
193
SPRAWOZDANIA
•
dów, ale i inne części odzieży, takie jak obuwie lub wierzchnie ubranie,
były używane w różnych obrzędach, a pochodzenia ich i zastosowania praktycznego nie mogą zaprzeczyć zwolennicy magicznego pochodzenia ubioru.
Drugim argumentem magicznego pochodzenia ubioru, wysuwanym przez
zwolenników Marra, była paleontologiczna analiza terminów.
Teoria Marra o prelogicznym i całkowioie mistycznym myśleniu pierwotnego człowieka stała się powodem błędnych
wniosków o wyłącznie
magiczno-kulto\\rym
,pochodzeniu sztuki; haft i ornament,
nawet barwa
i wzór tkacki 'rnater,i!ału nabierały magicznego znaczenia. Talk. zwana "trudmagiczeskaja
teoria" Marra doprowadziła
do tego, że magiczne obrzędy
uznano za dzieło procesów, a działalność człowieka sprowadzono do ciągłego
szeregu czarów i magii. Wpływ tej teorL~ za.ciążył na pracach N. ip. Grinkowej i T. D. Krjukowej, poddanych zresztą gruntownej krytyce B. 1. Szarows~iej. Pożałowania godnym jest 'fakt, że teoria ta zostala wyłożona bez
krytyki i komentarzy w dużej i interesującej
pracy o zdobnictwie \bułgarskim, wydanej prz·ez Bułgarsiką AN w 19'51 1'. Również na pracach poświęconych lbadaniom ornamentu w sztuce ciąźą błędy koncepcji marrowskich.
Dowodem tego jest praca L. A. Dincesa, który poszukuje w sztuce rosyjskiej
dowodów mitycznego, stadialnego
myślenia i wyolbrzymia
w niej zna,..
czenie elementu religijno-kultowego.
Szereg pra'c na temat ubioru j ornamentu pod wpływem schematyzmu
N. J. Marra zostało napisanych w oderwaniu od konkretnego
środowiska
hIstorycznego, a fakty historyczne zastąpiono strukturami
abstrakcyjnymi,
jak np. teorią szeregu, w rezultacie której pas tylko drogą zmian formalnych prretworzony został poprzez ros,yjską poniewę w mordwiński pulagaj.
Schematyzm, formalizm i abstralkeyjność w praca,ch niektórych etnografów radzieokich są wynikiem anaHzy paleontolog,~c:znej iMarra.
Wiele zastrzeżeń metodologicznyoh budzi praCa D. K. Zelenina POSWH~eona wspólnym elementom w sztuce rosyjskiej i fińskiej .. W pracy tej aubr
chce dowieść, że wspóLne elementy tej czy innej sztuki mogą być tłumaczone wędrówką i przenoszeniem 'się mody, bez w2)ględu na grani'ce państ-.
wowe lub etni,czne. Belicer i Masłowa przytaczają szereg przykładów obalających tę koncepcję, wymazują m . .in., że moda noszenia żupana, który
wprawdzie przywędrował
do Rosji z Hiszpanii, zmieniała s.ię, natomiast
moda na sorokę nie jest znana poza wschodnią Europą itd. Koncepcja mechanicznego rozwoju mody w oderwaniu od środowiska historycznego ziaciera
odrębnośc.i narodowe
i obniża wartość 1J\vórczej inicjatywy
narodu, co
w konsekwencji prowadzi do kosmopolitycznych
idei burżuazyjnych .
Rzecz zrozumiała, że nie należy pomijać w badaniach wpływów kultury
narodów
sąsiadujących.
Materiały
porównawcze są pomocne, a czasami
roz'strzygają.ce w .badaniach tego 'Czy innego zjawiska - n.ie mogą jednak
stać się celem samym w sobie. Zasadą naukową każdego etnografa powinno
być dążenie do chronologi'cznego ustalenia dat badanego przedmiotu. Zagad13 "Lud"
t. XLIII
194
nienie to przedstawia
nieraz poważne trudnośc'i, szczególnie w badaniach
nad ubiorem, lecz za pomocą materiału z pokrewnych dyscyplin, jak źródła
pisane i materiały
archeologiczne
i językowe, powinno się rozwiązywać
trudności datowania zjawisk. Zasadą radzieckiego etnografa jest zasada ścisłego historyzmu.
W końcu swej pracy Belicer ,i Masłowa podnoszą zagadnienie analizy
klasowej ubioru, dotychczas raczej pomijanej
przez naukowców. Autorzy
artykułu stawiają zarzut m. in. T. E. Simonence, że w pracy swej -o ludności obszarów zakarpackich
pomija zagadnienie
ubioru tamtej 5zej ludności i niJ€ przeprowadza analizy klasowej, choć w okresie przez niego omawianym podział ten występował jeszcze bardzo wyrażnie.
Praca
M. N.
S~melowej jest udaną próbą powiązania typu ubiorów z historycznym i geograficznym środowiskiem, lecz szkoda, że autorka nie przeprowad~:ła badań
nad zróżnicowaniem klasowym w ubiorze. Państwowe Muzeum Historyczne
wydało szereg prac uczestników ekspedycji. w których podjęto cenną p,'óllę
wykazania odbicia kla'sowego podziału wsi w ubiorze. Również w pra~y
W. J. Worobjewa ubiór kazańskich
Tatarów został do pewnego stopma
zróżnicowany wg grup klasowych ludności tatarskiej.
zagadnienie
badań
nad ubiorem w świetle analizy klasowej ma wielkie znaczenie teoretycznonau'kowe. zagadnieniem
tym winni zająć się nie tylko etnografowie
radzieccy, lecz i naukowcy
krajów demokracji
ludowych.
.
BelLcer i Masłowa podkreślają,
jakie znaczenie miały masy pracujące
w kształtowaniu
kultury materi'alnej i duchowej. Naukowcy burżuazyjni
natomiast
silą się na udowodnienie,
że masy są twórczo
bezpłodne,
że swą niższą kulturę przyjęły od 'klas panujących.
Zapominają
OIll:, że
wprawdzie
klasy wpływały
na siebie, lecz wpływ ten nie był jedno'stronny i klasy panujące
również przejmowały
pewne kulturalne
elementy od mas ludowych. Autorzy podają szereg przykładów
pochodzenia
ubioru klas panujących
z ubioru ludowego, m. in. sarafan pochodzący
od sukmany itd. Artykuł kończą wezwaniem do etnografów, by badając
historię ubioru nie zlapominali o stroju wspókzesnym.
M. M. jp l i s e c k i, Powiq21ania folkloru
dOliskiego i zaporoskiego
koza·(roo zagadnienia
rozwoju rosyjsko-ukraińskich
powiązań folklo~'Ystycznych). Artykuł
jest poświęcony analizie utworów
ludowych:
dum,
pieśni, i eposu kozaków dońskich i zaporoskich. Autor stawia 'E?bie za ~adanie udowodnienie
ścisłego
powiązania
twórczoścI
ludowej
narodow
rosyjskiego i ukraińskiego
jako wynik związków ekonomicznych
i politycznych obu narodów, poczynając od XV w.
DążeDl:e kozaków
dońskich i zaporoskich
do zjednoczenia
'się stało
się podwaliną
braterstwa
narodów rosyjskiego i ukraińskiego
i znalazło
równocześnie wyraz w ich twórczości ludowej.
r
:f,
'~.·I'.
;':
~,.
:'1
';
:i.4
TUW,.,::5
s. r. Waj n ," , i n, W'p"cze;na Muka "'źbi",'ka
Rzeźba ludowa Tuwińców, eksponowana
w wielu muzeach Związku Radziec~iego, budzi powszech~y zachwyt~recyzją
WYkonania, i. subtelnym
smakiem. Małe statuetki me przekraczaJące
25 'cm wysokoscl wykonane
są przeważnie
w kamieniu,
którego piękne
barwy
podnoczą
wdzięk
rzeźby. Sztuka ta jest głównie rozpowszechniona
w okolicach Kop-Sok,
u podnóża gór, gdzie stosunkowo najłatwiej
można wydobyć agalmatolit.
Jedyną pracą drukowaną,
poświęconą sztuce ludowej Tuwińców i ich
rzeźbie, jest artykuł l. M. M j a ob k o wa pt. Sztuka Tunnu-Tuwy.
W artykule tym scharakteryzowane
są tradycyjne
formy rzeżby ludowej.
S. 1. Wajnsztejn, nawiązując do artykułu L M. Mjahkowa, analizuje rzeźbę
współczesną, w Iktórej 'stwierdza dążenie do zerwania z pewnymi formami
tradycyjnymi, przy za.chowaniu innych. Tradycyjną formą tuwiń3kiej rzeźby
była jej statyczność, ponadto pozbawiała ona 'człowieka jego cech indywic:ualnych, podając ,go jako przedstaWliciela narodowej i socjalnej
gImpy;
z takiego stosunku do przedmiotu wynikał jej charakter umowny, uogólniający.
W sztuce współczesnych rzeźbiarzy Tuwińców występuje wyraźnie dążenie do stworzenia realistycznego obrazu przedmiotu i do opanowania zagadnienlia ruchu w rzeźbie. Na przykładzie szeregu prac jednego z najzdc>lni.ejszych rzeźbiarzy Tuwy, Ch. K. Tajbu-chaa,
Wajnsztejn ilustruje Unię
rOZlwojoWą rzeźby tuwińskiej.
L J. P o d k o p a j e 'w, Przesz/ość i 'l.0spólczesność narodów
Indochin.
W stosunkowo krótkim artykule I,J. Podkopajew podaje szereg informacji
odnoszących się do historii ekonomii polityki i obyczajów narodów Wietnamu, Laosu i Kambodży. Zamknięte w 14 stronach informacje mają charakter encyklopedyczny.
Z narodów Indochin, Wietnam ma za sobą najdłu:ilszą drogę historyczną
liczącą 4 tys. lat wg starych kronik wietnamskich. W ]11 w. przed n. e. Z')stał wcielony do ,cesarstwa chińskiego. N:iepodległo.ść pełną odzyskał Wietnam dopiero w XV w., rozszerzając równocześnie 'swe terytorium do granic
staregu Wietnamu i części Kambodży.
ctwa.
,
Koniec XVIII w. i wiek XIX są okr'esem buntów i powstań chłopskich.
W rezultacie jednego Z naj dłuższych powstań, tzw. powstania Taiszonów
(1771-1802), ówczesny król Ige Anu za pomoc wojsk francuskich i sjamskich przeciw powstańcom oddał w użytkowanie Francji port Turan. Stało
się to początkiem kolonizacji Wietnamu przez Francję, która ~akończyła
się w 1893 r. protektoratem
nad Kambodżą. Zagarnięte tereny zosiały podzielone na trzy części: Tonkin, Annam i Kochinchina, z różną organizacją
administracyjną
w każdej z nich.
Walki narodowo-wyzwoleńcze
trwały. Utworzenie
się Komunistycznej
Partii Wietnamu i następnie powołana przez nią w 1941 r. Liga Niepodleg13*
196
łości Wietnamu "Wietmin" skonsolidowała cały naród i pozwoliła na zorganizowanie Armii Ludowej, która w niedługim czasie uwolniła od okupantów
7 północnych prowincj'i. Klęska Japonii przyśpieszyła całkowite wyzwolenie
Wietnamu i 2 [X 1!}4'5 r. została ogłoszona Demokratyczna Republika Wietnamu ze stolicą w Hanoi oraz Komitety Narodowe w Gue i Sajgonie.
Wietnamczy.cy jako naród tworzą zasadniczo joonolitą grupę etniczną.
W całym kraju używany jest język wietnamski, podobny do narzeczy południowochiń,skich. Przez długie wieki Wietnamczycy posługiwaH się alfabetem chińskim obecnie w użyciu jest zlatynizowany alfabet wietnamSlld.
Język wietnamski posiada sześć tonów. W piśmie tonalność i akcent sł~v.:
są oznaczone specjalnymi znakami. W zależności od akcentu i tonalnoscl
słowo może mieć liczne i różne znaczenia.
Wietnamczy,cy jako typ antropologiczny :są przedstawicielami
południowych mongoloidów.
Najbardziej zaludnionymi terenami Wietnamu są delty rzek, gdzie stosunkowo najłatwiej sza jest uprawa ryżu, podstawowego produktu gospodarki rolnej Indochin. Ryby i ryż są codziennym poka'rmem ludzi pracy.
Sposób jedzenia i podawan~a potraw podobny jest zwyczajom chińskim
i japoń'S1kim.
Strój Wietnamczyków jest jednakowy na całym obszarze kraju. Składa
się on z długich szerokich spodni, uszytych z brązowego, czarnego lub
białego materiału bawełnianego. Do tego są noszone kurtki niezapinane,
z długimi wąskimi rękawami. Męż,czyźni noszą na głowie kapelusze w formie stożka, kobiety - okrągły strój głowy, z szerokim rondem opuszczonym.
coś w rodzaju przewróconej tacy.
Domostwo wietnamskiego chłopa jest zazwyczaj bardzo skromne, składa
się przeważnie z jednej izby a bambusowych ścianach, z dachem krytym
liśćmi palmowymi. Bardzo często dom jest wzniesiony na palach [pośród zalanego wodą pola ryżowego. Domostwa trzyizbowe są budowane beZipośrednio na ziemi, bez fundamentów.
Ściany w tym wypadku są lepIone
z gliny pomieszanej ze słomą. W reprezentacyjnym pokoju na wprost drzwi
znajduje się ołtarz przodków, na prawo i lewo od niego znajdują się drzwi
prowadzące do iZJbmieszkalnych. Stół, ławki, wałeczki pod głowę i maty,
sporządzone własnoręcznie 'przez członków rodZJiny - to ,całość sprzętów.
Natomiast stół-taca i stół-ołtarz, na którym znajduje się ozdobna skrzyneczka, w której przechowuje s&ędeseczki z imionami przodków, wykonane
są przez specjalistów-stolarzy.
Kult przodków jest tu najbardziej rozpowszechniony. Powszechne są
również wierzenia animistyczne, jak kult tygrysa, który jest wyobrażany
jako bożek zła, itp. Ponadto każda gmina ma swego ducha opiekuna, jest
to najczęściej któryś z legenda'rnych bohaterów starożytności. Do nich są
zanoszone modły i organizowane na ich cześć święta.
Wiele świąt łączy się ze zjawiskami przyrody. Święta religijne są naj-
197
ił
częściej święcone wg kultu buddyjskiego i konfucjuszowskiego. Natomiast
święta zwiąZJane z uprawą roli, z.biorami itp. są raczej związane z ludowymi karnawałowo-pantomimowymi
przedstawieniami.
Nowy rok jest
święcony dwukrotnie, wg 'słonecznego (1 stycznia) i kSiężYcowego kalenda'rza (koniec stycznia lub początek lutego), przy czym kSIężycowy nowy
rok jest obchodzony bardzo uroczyście jako święto wiosny.
Kult przodków sprzyja zachowaniu patriarchalnych
stosunków w 1'0dzil1lie wietnamskiej. Głowa rodziny do niedawna posiadała n,emal absolutną władzę nad żoną i dziećmi, ograniczoną tylko prawem obyczajowym.
Prawo obyczajowe działające w gminie wiej'~kiej służyło faktycznie bogatej warstwie
rządzącej i feudałom, choć nominall1lle gmina stanowiła
komórkę niezależną.
Poza uprawą roli chłopi uprawiają różnorodne rzemiosła mające charakter użytkowy lub artystyczny. Często całe wsie specjalizują się w jednym rzemiośle (np. wyrób papieru, ubiorów głowy, przyborów myśkwskich itd.). Państwo ludowe popiera usilnie drobny przemysł
wiejsJd.
Wie;tnarn jest krajem
starożytnej, wysoko rozwiniętej
kultury,
któ:-a
rodziła si'ę w Ikontakta,ch 'Z kulturami Szam i Kohmer, pod silnym wplywern sztuki indyjskiej ok'resu przedbuddy}skiego.
Poza Wietnamczykami, północny i centralny Wietnam jest zamieszkały
przez plemiona Tai. Wśród pó'lnocnych Tai należy rozróżnić plem:ona
Toho, zgrupowane na lewym brzegu Czerwonej Rzeki, oraz Tai - białych,
czerwonych i czarnych (nazwy wg koloru odzieży narodowej), zamieszkałych na prawym brzegu. Niektórzy naukowcy twierdzą, że ludy Tai pochodzą z Tybetu. W staTożytności Taj, wraz z Tybetem tworzyło królestwo
Nańczżao trwające do XlII w. Prawdopodobnie
w II w. n. e. Tai zaczęli
osiedlać się na terena,ch wschodnich Indochin.
W chwili obecnej Tai
stanowią 5010 ludnośd Wietnamu. Na terenie północnego Wietnamu spotyka się rozrzucone niewiel'kie grupki plemion Mjao i Jao. Na południu
centralnego
Wietnamu i na północy południowych
połaoi spotyka się
plemiona Tiam. W centralnym Wietnamie wielką część terytorium zajmują mdonezyjskie
plemiona Moi, ekonomicznie i kulturowo
ba'Tdziej
zacofane od innych ludów Wietnamu; ioh głównym zajęciem jest myślistwo. Szereg innych plemion językowo indonezyj'skich zamieszkuje w góra,ch północnego i 'centralnego Wietnamu. Obok nich spotyka się równie21
'Malajczyków, a dUżą stosunkowo grupę miesz<kańców Wietnamu stanowią
Chińczycy (500 tys.). Wg danych z 1937 r. II:ndochiny zamieszkiwały
42
tysiące Europejczyków.
W długoletniej walce Wietnamu przeciw najeźdźcom udział brały również narody Laosu i Kambodży.
Dwie trzecie 'Z 3 milionów ludności La'Osu stanowią Lao i bliskie im
plemiona Lu, Fuon i in. ludy Tai. Plemiona te mówią podobnym ję!.ykiem i mają podobną kulturę i ,byt. Pozostała 'część ludności! składa się
199
198
z małych .grup z językiem mon-kchmerskim
znanych w literaturze
pod
ogólną nazwą - górale Kcha. Prawdopodobnie
są to naj starsi mieszkańcy
starego Laosu. Wszystkie te plemiona i ludy są e'konomicznie i ,politycznie z dawna ściśle ze sobą związane. Lao, od których pochodzi nazwa
kraju; stworzyli już w XUI w. 'scentralizowane
feudalne państwo.
Laos jest krajem rolniczym c gospodarce w dużym stopniu naturalnej. Glównym produktem
jest ryż, obok tego Lao zajmują się hodowlą
bydła,
Oficjalną religią Laosu jest buddyzm, jednakże wśród ludu są 'szeroko
rozpowsze<.'hnione wierzenia animisty,czne.
Największy rozkwit państwa Laosu przypada na XI:rr w. O wysokim
stopniu kultury 'starożytnej i średniowiec'znej
w Laosie świadczą p·ękne
architektoniczne
zabytki, które przetrwały w miastach o'kręgu Wien-Tjan,
'oraz ,pagody w królewskiej rezydencji Luan Proban.
Państwo Kambodża zamieszkuje ponad 4 miliony ludzi - przeważnie
Kchmerów (3,5 miliona),300
tysięcy Chińczyków, 350 tysięcy WietnamcZY'ków oraz niewielkie grupy ludów Tszan, Tai i in.
Oficjalną
reHgią Kchmerów
j,est buddyzm.
K:raj wybitnie
rolniczy
(!r5% mieszkańców żyje z uprawy roli). Uprawa obejmuje przede wszyst,kim ryż, kukurydzę i bawełnę. Kambodża, jak zresztą i inne kraje Indochin posiada drzewo ~kauczu'kowe bardzo cenny i pożądany produkt
na rynkach zagrani'czonych. Przemysł jest bardro słabo rozwinięty, a co
za tym iciz;'e klasa robotnicza prawie nie i.stnieje.
Wg sta'rych kronik państwo kchme'Pskie powstal'o w początkach naszej
ery. W V w. występuje jako wasal Chin, w VIiI w. staje się krajem nie.podległym. Przy końcu XV'III:I w. znowu płaci daninę
Wietnamowi,
a w rezultacie wojny pomiędzy Sjamem 'a Wietnamem
staje się lennikiem obu. W czasie ok u'pacjl francuskiej
Kchmer upada ekonomicznie,
obniża Isię też poziom kultury. Kchmer w walka,ch wyzwoleńczy'C'h jednoczył się z Wietnamem i J...aosem. (Po upadku zachował się jedynie sławny
halet narodowy.
A. W. S m o l i ak,
pierwsze
badania
Eksp,edycja
etnograficzne
NeweIskiego
w XIX
'UJ
latach
w. na terenach
1850-1854
O'Nl·Z
PrzyamurZ1a,
Przy-
morza i na, Sachalinie.
Do XIX w. wiadomości a ludach i plemionach zamieszkałych w dolinie
rzeki Amur były bardzo skąpe. Pierwsze informacje o tym kraju pochodzą
od podróżników: W. Poriakowa, E. Chabarowa, Stiepanowa i in.
Z chwilą przyłączenia kraju Amul'skiego do Hosji w połowie XlIX w.
rozpoczynają
się zorganizowane
badania ludności i plemion tam zamieszkałych. Za jednego z pierwszych badaczy tego kraju uchodzi rosyjs~d
uczony, akademik L. 1. Szrenk - mimo że już przed wydaniem
jego
,c
, I
!
,
!
,
\
wielkiej pracy monograficznej
ukazało
się szereg
notatek, arty'kułów
i opisów, o.publi'kowany<.'h przez podróżników, urzędników,
przedstawi,cieli f'iTm handlowy.ch itp.
Najpełniejsze badania naukowe w XIX w. ludów Sachalinu i wybrzeży
AmuTu przeprowadziła AmuI"ska Ekspedycja pod kierownictwem
G. 1. Newelskiego w latach H~50-1854. Nie należy jednak pomijać i innych ekspedycji, które miały miejsce w latach pięćdzie,siątych,
po ponownym
przyłączeniu kraju Amurskiego do Rosji. M. in. w 1855 r. Wschodnio-Sybirski Wydział Rosyjskiego Towarzystwa Geograficznego wysłał na te tereny
przyrodnika B. Maaka, który w swej pracy podał wiele szczegółów z życia
Oroczan, Goldów, Manganów i 'in., .załączając do tego b. interesujący atlas.
Cenne również są mated?ły
zebrane przez rosyjskiego botanika 'Mak'symowicza, który pracował
na wY'brzeżach Amuru w latach
1854-1856,
deleg'Owany przez Rosyjską Akademię Nauk wraz z iSzrenkiem. Szrenk
zajmował się przede wszystkim
fauną
Przyamurza,
obok tego jednak
zbierał materiały
etnografi,czne.
Re'zultatem jego prac !było trzytomowe
dzieło wydane w języku niemieckim (188\3 r.), przetłumaczone
później na
język rosyjski O tubylczych
plemionach
kraju
Amurskiego.
Szrenk wykorzystał w 'swej' pracy wszystkie materiały
opublikowane
i nie opublikowane przez jego poprzedników. Praca jego jest jakgdyby encyklopedią
różnych naśw;etleń
zagadnienia plemion kraju Amurskiego. Stworzył on
bogaty i stosunkowo pełny obraz życia ludów Przyamurza i nie można mu
odmówić tytułu pioniera badań etnograficznych na tym terenie.
Jak już wspomniano, najpelniejsze
badania przeprowadziła jednak ekspedycj,a Neweiskiego, 'który zorganizował
grupę z oficerów marynatki,
delegowanych
do prac kartografkznY'ch
i iP{)szukiwania !złóż mineralnych na tych terenach. Młodzi postępowi ludzie podjęli dodatkowy 'Ob0wiązeik zebrania materiałów ożyciu ludnośd tubylczej. Ek'S'pedycja Newel,skiego objęł.a -badaniami: wyspę Sachalin, amurską odnogę morską, orzekę
Amur, dopływy
nizinne Amuru Gorin i Amgun,
wybrzeża
Tatarskiej
Cieśniny od północnej części do ,cesarlskiej (radzieckiej) granicy.
Wśród U'czestni'ków ekspedycji wielką pracowitością
!i skrupulatnością
wyróżniał 'Się Czkhaczew.
On te' pierwszy
odkrył ,drogę z Amuru poprzez jezioro Kizi 'do Zatoki de Kastri 'i na Sachalin, jak również pierwszy
określił granice zasiedlenia Goldów i Manganów. Cenne są również materiały zebrane przez ,pol'Ucznika N. K. Boszniaka. Z notatek jego opracowano prawie pełny obraz 'zasiedlenia doUny Amm'u, Przyamm'za i Sacha!inu. N e w e l-s k i wykorzystał
w pełni te materiały,
a ponadto notat!;:]
zostały wydane w zbiorze pt. Ekspedycja na Sachalin. iBoszniak nawiązał
bezpośrednie
kontakty
z GiUakami, Manganami,
Goldami, Negidalcami
i Samagirami, co pozwoliło mu opracować obraz ich osiedli, dróg komunikacyjnych, obyczajów i zajęć. Materiały zebrane przez Boszniaka są tak
szczegółowe, że nie dorównuje mu ani ,Szrenk, ani później'si badacze.
200
Podporuc~nik D. J. O I' l owokazał
się również jednym z a,ktywniejszy<:h
uczestników ekspedycji, a opracowane przez niego opisy wybrzeża Morza
Ochockiego, iPrzyamurza 'Oraz Sachalinu z;ostały opublikowane pt. Amurscy
Oroczonowie i bauntowscy i angarscy Tunguzi.
Do prac ekspedycji włączyła się również grupa pracująca na 8ach<1linie pod kierownictwem
N. W. B u s s e 1(1'. 181513),
który świetnie znał
życie Ajnów 'i wydał pra·cę na ten temat pt. Wyspa Sachalin.
Uczestnik ekspedycji
Rudanowskij
również interesował
się życiem
Ajnów. Objechał en wszystkie osiedla Ajnów i sporządził ich spis oraz
wykaz ludności. Ponadto o,pracował słownik Ajnów składający się z ok.
4GO słó'w, który do dziś jest cennym źródłem dla lingwistów i etnografów.
W notatka,ch uczestników znajdują się również uwagi na temat cięż'kiej 'sytuacji ludności wyspy Sachalin, wyikorzystywanej,
oszukiwJJ.ne'j
:i źle tra:ktowanej przez Japończyków, ,chociaż, jak to pierwszy stwierdził
NeweIski, niezależnej prawie od Japonii.
G, 'I. N e weI s k i w oparciu o materiały :swokh współpracowników
wydał pracę podsumowuj ącą wynlli:i oadań pt. Bohaterskie
czyny rosyjskich oficerów -marynarki
na krańcach ~schodniej
Rosji.
Ekspedycja G. I. NewelS'kiego pierwsza
odkrYła Cieśninę Tatarską
i przyłączyła tereny Przyamurza, Przymorza i sachalinu do Rosji, pierwsza
,przeprowadziła poważne badania n,au-kowe tych terenów, pierwsza dała
dokładny o'oraz zasiedlenia ludnośd, ich 'bytu i współczesnego położenia,
oraz stworzyła
fundamenty
przyjaźni
J;omiędzy ludnością
miej,scową
.a narodem 'rosyjskim.
Jub.ileuszowa
wystawa
w Państwowym
Muzeum
Etnografii ZSRR, poświę.cona '300-leciu zjednoczenia Ukrainy z Rosją została
.zorganizowana w opaf(Jiu o materiały własne i wypożyczone 'z następujących muzeów Leningradu:
Państwowego Ermitażu (dział kultury rosyjskiej), -Muzeum Rosyjskiego, Muzeum Rewolucji
Październikowej,
Woj,sko\vo-Historycznego Muzeum Artylerii, Muzeum Teatralnego,
Muzeum
,Teatru, Opery i Baletu im. S. M. Kiirowa, Muzeum Małego Teatru Operowego, Muzeum W'szechzwiązkowej Akademii ,Sztu'k, Muzeum Historii Religii i Muzeum Literatury Akadem~i Nau:k ZSRR 'oraz Państw. iPu.blicznej
Biblioteki
im. Sołtykowa-Szczedrina,
Naukowo-Badawczego
Instytutu
Teatru i Muzyki i LeningradzkJiego Konserwatorium.
Udział tak Hcznych
instytucji w organizacji wystawy zapewnił bogaty i wyczerpujący materiał historyczno-etnografkzny,
na !którym zastał oparty s'cenariU'sz wystawy. Podstawowym założetlliem 'wystawy było wykazanie nieprzerwanej
jedności l wielowiekowej przyjaźni
narodów rosyjskiego i ukraińskiego.
Wystawa została zorganizowana w ,centralnej sali Muzeum, podzielonej ekranami na 12 części. Każda z części mieściła ,pewien okres 'z (historii
201
Ukraińskiej
Repu1bliki. J?ierwsza częsc została poświęcona materiałom
Rusi Kijowskiej jako !kolebce ~arodów: rosyjskiego, ukraińskliego i ,białoruskiego IX-XI
w. W drugiej 'części znajdowałY się mateTiały ilu'strujące
sytuację Ukrainy
do momentu
zjednoczenia
z Rosją, poczynając od
chwili oddzielenia się narodowości ukraińskiej
od rosyjskiej
(XIV w.)
i włączenia ziem ukraińskich przez polską magnaterię do królestwa polsko-litewskiego, Trzecia część jest poświęcona materiałom z okresu walk
,narodowowyzwoleńczych
ludu ukra,ińskiego (wojny z 1648-1654 'r.) pod
dowództwem Bohdana Chmielnickiego i Perejasławskiej
Rady. Część 4
i5 'są zatytułowane "Ukraina w składzie Państwa Ro,syjoskiego". Podkreśl'ono tu znaczenie, jakie miało zjednoczenie Ukrainy z Rosją dla rozwoju
ekonomicznego, politycznego i !kulturalnego narodu ukraińSkiego. W części
16 znajdują się materiały dotyczące zwycięstwa Wielkiej Rewolucji
Październi!kowej. Część 7 zawiera mateDi,ały i eksponaty z okresu walk narodów rosyjskiego !i ukraińskiego z cudzoziemskimi najeźdźcami w latach
1918-1920. Część 8 poświęcona jest administra-cyjnym granicom Ukrainy
Radzieckiej z zaznaczeniem granic z 1939 r. Tu również znajdują się mapy
ekonomiczne i wykresy iJustrujące socjalistyczne przeobrażenie
Ukrainy
w państwo przemySłowo-kołchozowe na bazie współczesnej techniki przemysłowej i zmechanizowanej
gospodarki
koł,chozQwej. W części9
i iU
znajdują Isię materiały aotyczące rozwoju nauki i sztu1k,i, kultury i bytu
w warunkach ustroju socjalistycznego Ukraińskiej SRR. Część 11 wystawy
została poświęcona przyjaźni narodów ZSRR i ich walce o pokój. Koń'cowa część 12, zawiera materiały dotyczące przodującej roli Partii Komunistycznej Związku RadzieC'kiego w budowie komunizmu .
Na galerii obiegającej salę umieszczono uzupełniającą część wystawy.
Zostały tam eksponowane, wg określonego planu wystawy, materiały doJwmentujące ś,cisłą więź historyczną narodów 'rosyj-skiego i ukraińokiego.
Materiały są podzielone na na'stępujące działY: l) starożytne pierwiastki
związków kulturalnych narodów rosyj'skiego i ukraińskiego, 2) literatura
uikraińska, 3) sztuka plastyczna Ukrainy, 4) ukraińska fematyka w rosyjskiej literaturze i 'sztuce, 5) a'rchitektura, ,6) teatr, 7) muzyka, 8) tematyka
w rosyjskim
teatrze i muzyce, '9) u'kraińs'ka literatura
radziecka,
10)
sztuka pla'stycz:na, 11) ukraińska tematyka w twórczości malarzy i pisarzy
rosyj's!kidh, 12) architektura
Radzieckiej
Ukrainy, 13:) U'kraiń'ski teatr
radziecki, 14) muzyka, 15) ukraińska
tematyka
w radzieckim
teatrze
i muzyce.
Wystawa odznacza się różnorodnością i bogactwem eksponatów (obrazy,
sztychy, mapy, wykresy, wydawnictwa,
rzeźby, 'stroje ludowe, ddkumen ty itd.), a równocześnie budzi głęboką wiarę w nierozerwal~ość braterskiego związku 'narodów ZSRR.
Ekspozycja została dobrze zorganizowana; materiały historyczne i etnograficzne prawidłowo zestawione.
202
E. P. B u s i g i n, Badania
etnograficzne
1'osyJskiej
środkowego
Powolża.
Badania
203
kultury
materialnej
ludno.~ci
ek'spedycji w 1953 r. ob;ęly
okręgi położone na prawym 'brzegu Wołgi, poczynając od Syzrani do .s~ratowa. Busigin zbadał ponad 10 osiedli; niektóre z nich były położone
ll1a brzegu Wołgi, inne zaś wysunięte w głąb stepu na 3D i 40 km.
W okręgach
stepowych
O'siedla zajmują
przeważnie dna 'szerokich
jarów i położone są na brzegach 'rzeczek i ruczajów. W'sie ,są zazwyczaj
duże, podobne osiedlem iPołudniowowielkoruskim
(np. Sosnowa Maza _
7:30 zagród). Zagrody 'Okręgów stepowych ciągną się po obu 'Stronach ulic,
nieraz całymi kiIometrami.
Wsie na brzegach Wołgi mają plan bardziej złożony. Wieś rozpo,czyna
się cd linii wysokiego zalewu, zajmuje całą po'chyłość brzegu rzeki i nawet część działu wodnego. Również i tu główna ulica jest zabudowana
po obu stronach i ciągnie się wzdłuż brzegu rzeki na kilka kilometrów.
Plan równoległy lu'b prostopadły
ulic bywa 'czasami jednostronnie
zabu'dowany, z 'Oknami zwróconymi
w stronę rzeki lub wąwozu. Szerokość
ulic waha się od 40 do 60 m. ,Zadrzewi€'nie Wsi jest małe.
Dom mieszkalny
jest zazwyczaj 'cztero- lub pięciozrębowy,
poszyty
tarcicą· Spotyka się również, szczególnie w okręgach stepowych, budynki
z ubitej gliny. Zrąb 'składają na miejscu budowy, w odróżnieniu od górnydh okręgów środkowej Wołgi, gdzie zrąb jest ,składany naprzeciw domu
lub na skraju wsi, następnie rozbierają go i przewożą na miejsce ,budowy.
Przy wznoszeniu domu na jego węgłach wbijają cZtLraki (okrągłe słupy)
na głębokość 1 m. Na 'słupy, wznosząces,i,ę ponad ziemią od 6Dcm do 1 rn,
kładą zastawkę (pierwszy wieniec). W drugim ,(czasem nawet w pierwszym) wieńcu wyciosane są wgłębienia do 'położenia podłogi. W górnych
okręgach środkowej
'Wołgi, powyżej KUj'byszewa, szczególnie w Tatarskiej ASRR, słupy pod węgłami domu zrobione 'są "pod lico"; w ten sposób powstaje wrażenie, że zrąb znajduje się bezpośrednio na ziemi. Przestrzeń między ziemią oH pierWlszym wieńcem
zamyka ,się kamieniami,
cegłą lub cienkimi słupkami, które stawia się szczelnie jeden obok drugiego i oblepia gliną. W odstępie 10 do 12,cm od ściany domu znowu
wbija się słupy wysokości od 1 do 11/2 fi i poszywa się je tarcicą lub opłotkami, a powstałą przestrzeń .zapełnia 'się ziemią lub opiłkami. W ten sposób tworzy się nie:szeroka, lecz dostatecznie wy.s'oka przyzba, podcza's gdy
w północny.ch okręgach środ'kowego Powołża przy~by są niskie i szerokie.
Zrąb s'kłada się z 10-12 wieńców. Ostatni wieniec zrębu nazywają "cz€repnymi drewnami";
do niego są przymocowane krokwie dachu.
Dachy domów mieszkalnych
i zabudowań gospodarczych są wyłącznie
o konstrukcji
krokwiowej.
Dachy domów mieszkalnych
są dwuspadowe
(konikowe,
fligerowe)
lub walmowe.
Konikowyoh
dachów 'spotykasię
znacznie
więcej.
Według
słów starych
kOłdhoźników,
ongiś prawie
wszystkie domy posiadały dachy dwuspadowe
(fl'igery);
walmowe
dachy
zaczęto stosować w końcu XIX w. przewazme u ludzi zamowych. Równocześnie spostrzega się tendencje do przeróbki dachów dwuspadowych
na
walmowe. Dach jest pokryty przeważnie tarcicą lub dachówką.
Dla całego okręgu charakterystyczny
jest podział domu na dwie izby
(izba - sier,). Nie spotyka się 'zupeł'nie komory, tak charakterystycznej
dla północnych
okręgów
środkowego
Powołża. Nie stawiano
komór
i ongiś - za sienią bezpośrednio znajdowały się zabudowania podwórzowe.
Jeden z najstarszych
domów w Czarnym
Zatomie jest zbudowany
z grubychsosnowydh
bierwion o średnicy 42'---44 cm. Zrąb składa się
z 9 wieńców. t2.'ba !posiada typowe dla północnej Wielkorusi rozplanowanie. Naprawo
o,d wejścia znajduje się piec, który zajmuje znaczną część
izby. Piec jest ustawiony
na drewnianym
podpiecku
i paleniskiem
jest
Ziwrócony do frontowej ściany. Na prawo, w kącie frontowym znajduje się
stół. Wzdłuż ścian biegną masywne drewnian.e ławy i półki..
W latach władzy radzieckiej
w wielu domach 'stare rozplanowanie
wnętrz zaczęło zanikać. We w9:ach pojawilo się wiele pięciościennych
domów. Prirub
zajmuje miejsce ,sieni, a sień jest przystawiona
z bdku.
Pomieszczenie mieszkalne dzi?li Isię obecnie na dWieczęś'cr: kuchnię i pokój. W kuchni zachował się plan północnowielkoru,skiego
wnętrza, a "ezysta
po10wa", tj. kuchnia i pokój, jest urządzona IPO miejsku. W zWliązku z podniesieniem
,się stopy życiowej chłopstwa
kołchozowego
obserwuje
się
dążenie do podziału wnętrza mieszkalnego na kilka izb (sypialnia, pokój
dziecinny, pokój do pracy itd.). Zmieniły się również sprzęty pomieszczenia mieszkalnego. W izbach kołchoźnitków pojawiły się etażerki 'zkJ5!iążkami, radioodbiorniki, elektryczność, kanapy itp.
Sciany domów .są z reguły poszyte tarcicą. W stepowych osiedladh
.domy są bielone i dlatego muszą być oblepiane gliną. W n!iektórych domach fasada i boczna ściana są poszyte opłotkiem.
Ozdoby domów są dość ubogie - znacznie U'boższe niż w pół-nocnych
okręgach
środkowego
Powołża.
Domy są ozdabiane
plaskorze:bbą
lub
rzeźbą wykonywaną
dłutem. J'ła~korzeźbę spotyka się dziś rzadko,choć
ongiś była ona bardzo rozpowszechniona.
Drewniana
"koronka"
otacza
futryny okienne, gzymsy domów itp. Ornament
rzeźby jest podobny do
'ornamentu stosowanego na całym środkowym Bowołżu. stosują
również
coraz częściej rzeźbę nakładaną.
Wypiłowane elementy ozd'obne "naszywają", tj. przybijają gwożdziami do fasady domu.
Dcmy miesz!kalne wraz :z zabudowaniami
,gospodarczymi
nazywają
zagrodą lub sadybą. Określenie
"sadyba"
obejmowało
ongiś i działkę
przyzagrcdową
przeznacz!Oną na ogród warzywny. Od strony ulicy znajduje Isię dom i stodoła oraz wjazd (wrota). Przestrzeń między zagrodami
wynosi ok. l m. Po drugiej lub trzeciej zagrodzie 'biegnie szerszy zaułek
(6-7 m} łączący równoległe ulice wsi. Grupa zagród oddzielonych za'.lłki,em nazywa się gniazdem.
204
Często spotyka się na terenie jednej zagrody po2 i 3 domy. Jest to
wynikiem nie'ctost.atecznydl nadziałów ziemi w przeszłośoi, i syn, który
oddzielał się od ojca, nie miał miejsca na budowę domu poza terenem
zagrody oj~a.
Budynki
go.~podarcze i ,domy mieszkalne w zagrodzie są rOZ'plan'Owane
litery P. Okalają one teren podwórza, pozosbwiając
środlkową część podwórza wolną.
w formie rosyjskiej
'Na za-budowania gosp'Odarcze ,składają się: chlewy, stajnie, piwnica
i szopa-podcienie. Przybudowlie szopy używano soch - słupów o średnicy
do 20 cm, wysokich ok. 3 m. Na sochach układano piereklady
(poprzeczne
O'krągłe belki), do ni.dh zaś umocowywano krokwie. Na krokwiach umieszczano !kwtę, zwaną reszoto, !którą poszywano drobnym chrós·tem a następnie .słomą. W osiedlach stepowych śro.dkowączęść
podwórza /poIkrywają często płas'kim dachem, tzw. plaskuchoj,
który pozostaje przez cały
rok, a zimą chroni podwórze przed za:spami śnieżnymi. Dach nad podwórzem jest w:zno:szony również na soch<:lJchi pierekladach.
Pod podcieniem
urządza się powieć, tzn. płaski pomost 'z żerdzi do składania siana.
Zabudowanie podwórza w formie litery n znika powoli, gdyż przy
ikołchozowej orga,nizacji wsi szereg budyn'ków gospodarczych staje 'Się
niepot'rzebny '(np. stajnie, wozownie). Na 2lw01nionych w ten sposób miejscach :za1kłada się O'grady warzywne lub sady. :Ohlewy :są najczęściej z ciosanych bierwion, !Spichrze z cegły, szopy natomia'st mają ściany po&zyte
opłotikami. Piwnice i spichrze są budowane
najczęściej z ubitej
gliny,
wznoszone na kamiennym fundamencie, na którym ustawia się podwójne
dre\\'lliane ściankJi. Przestrzeń między ściankami zapełnia .g,ię!Suchą słomą,
którą zalewa się płynną gliną, starannie wymieszaną i ubijaną nogami
lu!b specjalnymi międlarkami.
<Po wy:;chnięciu gHny drewniane
ścianki
'rozbiera się.
Go:spodarczebudynki
kokhozowe znajdują się na skraju wsi i zaL'JWYczaj [budowane są z cegły lub ciosanych bierwion, kryte blachą, tawi.::ą,
dachówlką, a czasami słomą.
Wśród zabu.dowań gospodarczych brak zupełnie pomieszczeń do su.szenia ziarna. W XIX w. były jednakże na tym terenie budowane stodoły
podobne do stodół Środkowego Powołża. P,rawdopodobnie ludność rosyjska, która przybyła z północnych okręgów gÓI1nejWołgi, ,siłą tradycji utrzymała Istodoły jako nieodzowną
część gospodarczych
zabudowań. 8topniiowo jednak stodoły pazni'kały, gdyż dostatecznie suchy klimat nie 'Wymagał ,specjalnych pomiesz'czeń dla suszenia ziarna.
P ra c e B a ł t Y c ki ej
K ompl elks owej
Eksp edy.c j i
Ant r o p o log i c z n o - E t.n o g r a f i c Z fi e j w latach 1953 i 1954. W ciągu
laba 1953 r. Bałtycka Kompleksowa Ekspedycja Antropologiczno-Etnograficzna pod kierownictwem
prof. N. N. Czeboksarowa kontynuowała
swe
prace na terenach Litwy, Estonii i Łotwy.
205
Zebranie materiału antropologicznego,
które było podstawową
pracą
oddziału w ciągu dwóohsezonów,
zostało zakończone w 1954 r.; zaplanowano tyłko prace uzupełniające i kontrolne. Zadaniem bieżącym jest opracowanie ma'teriałów z 195[2i 1953 r. Zostanie przygotowany do druku tom
prac Bałtyckiej Ekspedycji, poświęcony problemom etnicznej antropologii
tego terenu.
Prace etnograficzne podobnie jak w 1952 r. były skierowane na badania kultury materialnej Ło,tylS'Zów,Litwinów i Esto-ńczyków ,celem 'wyjaśnienia ich historii oraz oharakteru z'\NIiązkówkulturalnych
z narodami
są'Sie.dnimi. Równocześnie w większym !St<l'pniu niż w pierwszym
roku
zwrócono uwagę na badanlil8 socjalistyICZlllyc'hprzeobrażeń w bycie i 'k'Jlturze chłops,t1wa kołchozowego.
W 19!5i3r. naj szerzej rozwinięto prace etnograficzne
na terytorium
Łotewskiej SRR, gdzie równocześnie pracowały dwa oddziały etnogra'fi,c~ne: Oddział IInsty'twtu Etnografii AN "ZSRR w :Składzie 7 osób (kierownlik oddziału L. N. Terentiewa) i Oddzial Instytutu Etnografii i Folkloru
AN Łotewsikiej SRR w składzie8 osób (kierownik oddziału M. K. ISlawa).
Pod·stawowe badania iter.enowe obu oddziałów były prowadzone na obszarze Widzeme, .centra1nej i północno-wschodniej
części ŁotewJskiej SRR
w {)kręgach Cesiss'kim ii Ałuksneńskim. Oddział [nlS'tytutu Etnografii AN
ZSRR pracował także w gauieńskiej dzi,eluicy, i w innych okręgach marszruty antropologów.
Es,toński Oddział Etnograficzny, podzielony na trzy .samodzieLne grupy,
liczą'ce razem 7 osób, kontynuował rozpoczęte w 19·5r2. r. badania na terenie w.sdhodniej Estonii. Jedna IZ grup pod kierownictwem
A. Ch. Moora
pracowała na Iterenie północno-wschodniej
Estonii, druga pod kierunkiem
·L. Treesa - na terenie połUldniowo-wsahodniejEs,tonii,
trzecia pod kierunkiem E. W. Richtera w peczor,sIkim okręgu dzielnicy pskoWiskiej.
Oddciał lltewOlki, liczący 13 osób, pracował ·na terenie Litwy ~ntralnej, w ok~ęgach: Doinuwskim, Dad\\liili-szskim i Kiejdańskim
'Sąsiadującymi z rejonami ZJbadanymi przez ten oddział w 195,2r. Niektórzy z ucz.estników ekspedycji przeprowadzili Ibadania UlZupeŁniające.
Praca na wymienionych
trzech terytoriach
:była' /prowadzona wspóliI1li·ez oddzialem rosyj.skiej ekspedycji !powołanym przez In:s,tytut Etnog.rafii AN ZSRR w 1953 r. pod !kierownictwem O. A. Ga.ncki~j. Do za~
kresu prac tego oddziału naJeżaly badania !kultury matenalneJ
ludności
rosyjskiej zachodnich dzielnic RSFRR, (Smoleńsk, Wielkie Łuki, P:~ów),
również w przyległych okręgach wschodnich Łotewskie:' SRR, w zWlą~m
z przygot.owaniem atlasu etnograficznego.
Próba współpracy
oddzla~ow
Bałtyckiej i Rosyjskiej Ekspedycji w pasie etnicznych granic narodow:
rosyjskiego, białoruskiego, łotewskiego
i estońskiego
udała się z~akomicie. Pozwoliło to, mimo dość 'szybkiegoposuwania
.się ekspedYCJI, na
odkrycie pewnycih nowych zjawisk, oharakteryzujących
drogi przenika-
206
nia elementów kultury materialnej
i duchowej do sąsiadujących
ze ,sobą
narodów, co świadczy o historycznlie utrwalonych
związkach przyjaźni
i ścisłym powiązaniu bytu sąsiednich lub współżyjących z sobą narodów.
Wszystkie
o<1działy etnograficzne
specjalnie
starannie
badały budownictwo chłopskie, ubiór rodowy i tradycyjne narzędzia do uprawy ziemi.
Leżało to w z'amiarachekspedycji,
by na tych trzech odcinkach prześledzić etniczny rozwój wschodnionadbałtydkich
narodów oraz 'charakter ich
związków 'kulturalnych
z .sąsiednimi narodami.
Najwięcej materiałów
zebrano z zakresu budownictwa.
Wyniki dwuletniej pracy Bałtyckiej Ekspedycji i zbiory zachodniego oddziału Ekspedycji
Rosyjskiej pozwalają w pełni określić typ domostwa ludnościWlschodnich
okręgów nadbałtyckich
r€lpubliik, jak również ~enrtralnych i północnych
okręgów Łotwy i Litwy. Uściślenie granic rozprzestrzeniania
się domostw
zachodnich okręgów zostało włącwne do planu prac terenowych 1954 r.
P,race terenowe w zakresie materiałów o ubiorze były głównie skierowane na badania
ubioru
w-"lPółcze1snego, gidyż ubiór
tradycyjny
tych
okręgów jes't bogato reprezentowany
w kolekcjach muzealnych.
Stosunkowo mało uwagi poświęcono
badaniom
nad narzędziami
do
uprawy :ziemi. K,ierownictwo ekspedycji, zdając ,sobie spra'wę ze znaczenia
tych materiałów
dl.a roz;strzygnięcia problemów etnogenezy, wywalczyło
zgodę na rozszerzenie ,slkładu ekspedycji i ,zaangażowanie dodatkowyeoh
pracowniu(ów, którzy zajmą ,się wyłącznie 'badaniami narzędzi do uprawy
ziemi.
Wi'ele pracy poświęciła ek.'ipe!dycja badaniom chłopskich osiedli, ~_
jaśni:eniu Ich typóW i form, określeniu czasu powstania pos:zczególnych
punktów zasiedlenia i historii ich rozwoju. Równocześnie były prowadzone badania zasadniczych przeobrażeń typu osiedli i wyglądu zaisiedlonych punktów w związku e rozpoczętą akcją przesiedlania
kOłchoźników
z chutorów do osiedli kołchozowych.
Celem zbadania pl'Ocesów przeobrażeń
socjalistyczmyc<h bytu i kulturychłcpstwa
ikołchozowego oddziały ekSlpedy,cji przeprowadzały
,stacjonarne obserwacje.
Oddziały Litewski i Łotewski pracowały wg programu lnstytutuEtnogra Hi AN ZSRR, 'badając całokształt życia chłopstwa kołchozowego, życie
społeczne i kulturalne
wsi, zwyczaje domowe isbosunki
rodzinne. W łotewskich kołchozach współpracowali
z etnografami
folJkloryści.
Estonia 'posiada ilościowo najbogatszy
materiał
etnograficzlny, gdyż
w lartach burżuazyjnej
dyktatury,
jak też w okresie przed Rewolucją
Październikową,
'Prowadzono
intensywnie
zbieranie
mater,ialów.Prace
organizowało Muzeum Etnograficzne
w Ta,rtu, które posiada dziś najbogatsze kolekcje i wielkie archiwum n<lJukowe. W:ększa część tych materiałów wymaga krytycznego O'praeowania i uzupełnienia, niemniej ,posiadają one wielką wartość.
207
Drugie miejsce co do ilości zbiorów ,etnograficznych z-ajmuje Łotwa.
W latach burżuazyjnej
dyktatury
najbaifdziej
opracowanym
tematem
etnograficznym
Łotwy było budownictwo.
Najgorzej
przedstawia
się
sprawa materiałów
etnograficznych
na Litwie, specjalnie w tej części,
która w okresie międzywojennym
należała do państwa polskiego. Materiały zebrane 'W latac'h 19120do 1940 r . .są bardzo skąpe, a prac etnograficznych w tych latach nie prze,prowadzaro ,S'ię na Litwie. Najbardziej
z'badanym okazuje się .strój ludowy. W muzeach w Tartu, Rydze, Wilnie,
K'o'WInie zg,wmadzone 'Są bogate kolekcje ludowego stroju Estończyków,
Łotyszów i Li'twinów. Większa ich część wstała zebrana jeszcze w okresie !przedrew olucyj!nym iJrzy udziale lub z pomocą cerut'ralnych instytucji
etnograficznych Moskwy i Petersburga.
Wielką wartość !posiadają rówiIl,ież
kole!kcjestrojów
Państwowego Muzeum Etnogrrafii Narodów ZSRR iw Leningradzie.
W Estonii dobiegają ;k'ońca Plrace nad A~bumem Ludowego
stroju,
który jest przygotowany do druku przez Instytut HiSitorii ,~Muzeum Etnograficzne AN Es:tOll,skiej SRR. Autor,ami albumu 'są uczestnicy Bałtyokiej
Ekspedycji.
A. Zarynja,
pracownik
Instytutu,
przeprowadza
interesujące badania nad ubiorem i tkaniną il1a podstawie ar,cheologiczillych mat.eriałów wykopaliskowych.
Nie mniej interesująca
jest praca M. K. Sławy
o kobiecym stroju łotewskim w c.kresie od XVli! w. do cza,sów współczesnych.
W badaniach nad architekturą
ludową przoduje w Latach ostabnich Litewska SRR. Materiały o budownictwie
ludowym zbierane
w terenie
w przeciągu kilku lat posiadają wielką wartość. W chwili obecnej zespół
katedry przygotowuje do wydania cztery albumy o budownictwie ludowym.
Badania nad budownictwem
ludowym w 1954 r. zostały włączone w plan
naukowo-badawczy
prac Instytutu Architektury
i Budownictwa Akademii
Nauk Litewsk!ej SRR.
BadaiIlia naukowe nad narzędziami
do uprawy
ziemi dotychczas nie
były pro'\\adzone przez .radzieckich etnografów Ło+wy i Estonii.
Dalszy rozv-:ój pra,c etkspeoycji 'W dużym stopniu będzie zależał od tego,
jak !dalece włączą srię w jej p,race :s'PecjalEci nauk pokrewnych (historycy,
archeologowie i językoznawcy), do czego należy usilnie dążyć. Na uwagę
zasługujer;rćba
e:stoń,skich folklorystów zbadania ustnej twórczości ludowej w związku z rozl\V,iązaniem ,problemu etnogenezy na;I'lodu estońslkiego.
i
"
l
~
l
:1,,
,I
F e r g a ń s k a Ek :sp e d y c j a E t n o g r a f i oczn a została zorganizowana 'w 1950 r. Pods,tawowym zadaniem ekspedycji 'są badania procesu
tv,crzenia się kultury narodu uzbeckiego.
Eksor;.e-ctycjazos'tała podzielona na trzy grupy. Grupa pierwsza przeprowadzała badania stacjonarne w kołchozie im. Stalina, okręgu czartakskiego, dzielnicy
namańgańskiej.
Je,st to jeden z wy'Sokourodzajnych
;;
208
209
cśrcdków ruprawy bawełny. Grupa druga ekspedycH przeprowadzała
badania kołchozów .zasiedlonyM przez Kilpczaików (półnoana
ozęść doliny
fergańskLej). Zasadnicze badania grupy obejmowały tematy: a) pochodzenie
Kipczaków Fergany, b) proce~ ikształtowall1ia ,się współJczesll1ej kultury
socjalistycznej
u ludów
na pół koczowniczych,
których
gospodarS'tw'V
w przeszłości opierało ;Się głó'Wnie na hodowli bydła, zaś uprawa roli ,stała
na ni-sk!m poziomie. Trzecia grupa rozpoczęła ,swe prace w 19512 r. na
terenie jednego z największych kołchozów im. Stalina okręgu taszłakskiego.
J,eid:nym z głównych problemów Qpra,cowanych przez Ekspedycję FergańlElką jest )problem hisiorii o;ocjaillych stosunków; gru-pa trzeciazajn;owała się nim specjalnie.
Wnioski opracowane
na podstawie
rnaltenałow
zelbranych na terenie dwóch największych
ośrodków kołchozowych 'Fergany .są c'harakterystyozne
dla całego UzbekiS'tanu.
W pracach Fergań-skiej Ekspedycji wiele mLejl>ca zajmowały b~dania
nad zagadnieniem
rcdziny i stosunków rodzinny'ch. Zebrane
materiały
dowodzą, że ekonomic'zne
wyzwolenie
kobiety
spowodowało
zer:vani:
z patriarchalną
rodziną kiszłaku, ustala się zaś forma małej, oddzrelneJ
rodziny.
Druga g-rupa ze:brała interesujące
materiały
za1gaidlIlienie pochodzenia
Kipczaików fergańskich,
dall1ej grupy etnicznej.
,
I1Zucające
dotychczas
A. K. Pi s a
A. I. S o b c z e n k o, Afryka
we współczesnej
literaturze
etnograficznej
A. 'I. So'bczenko rozróżnia !dwa okore-sy w etnografii amerykm'lskiej: 1) cd połowy XlIX w. do drugiej wojny światowej .~2) od początku
drugiej wojny i1wia-towej do chwiJi obecnej.
·Ameryki.
światło
na
mało ?Jba-
O. A. Sucharewa podsumowując stawia następujące wnioski: 1. istnieje
IDonieczność badań IstacjonarnYJCh na terenie jednego obiektu; '2. kołchoz,
a nie osiedle, powinien być obiektem monograficznych
badań; 3. istnieje
konieczność chronologicznego
pogłębienia
badań
mono,gTaficZll1ych, gdyż
porównania 'są wa:imym eloementem każdego badania i pomagają we właściwej ocenie zjaw1s'k.
c z y k i B. Ch. K a r m y SlZ e wa.
Proce ,etnograficzne
w latach
1952~lg53.
Oddział Etnograficzny,
zorganizowany przy Instytucie
Hi-storii, Archeologii i Etnografii
Tadżyckiej AN
SRR przy,stąpił do pTac w dzielnicy Ga.rmskiej.
"
W latach 1952-1,9'5(3 przY'stlllPiono do badań na terenie basenu rzek
Su.rchoba-Wachsz'a.
Rezultatem podjętych prac są szczegółowe materiały
do historii kształtowania
się zasiedlenia, przesiedleń,
toponimiki, kuLtury
materialnej,
bytu rodzinnego i ,stosunków :socja1nYICh 'W okresie przedrewolucyjnym.
Kierownikiem
prac na terenie dzielnicy Garmskiej
jest
N. A. Kisliakow.
w
Poza tym oddział prz€lprowa:dzil -badania iI18d kulturą i bytem robotników LEnir,'tadskiego kembinatu
jed'wabnicz€lgo. W trakcie prac oddział
,wY'sLukiv.ał i zbierał eks1=ona:ty etnograficzne
dla Muzeum Archeolog1cznego i Etnograficznego im. M. S. Andrejewa. Wśród zebranych eksponatów
największe zainteresowanie
budzą hafty złotem szyte.
I'
Tadżykistanie
Obok badań etnograficznych
przeprowadzono
również pomiary antropologicZJ!le nad Tadżylkami i innymi ludami p~d. Tadżykistanu
pod kierunkiem L. W. Oszanina.
Wynikiem
prac jest przy;gotowany do druku
materiał pt. Materiały
o etnogenezie ti'UrkojęZlycznej ludności Tadżykistanu.
,
'".
Od polc<lwyXIX w. do 19120 r. amerykańskIe
:prace etnograficzne ograniczały się do wydawania słowników i gramatyk języków plemion afrykar1s:kich. Mniej wiĘlcej ok. 1920 r. p'race nabierają więks,zego rozmachu, O'rganizuje
'się ekEpedycje
Ipod kierownictwem
takich
etnografów,
jak
G. Schwab, W. Hambly, M. Herskovits i in. Ruch ten wiąże się ściśle z. okresem inwestowania kapitałów ,amerykaóskich w krajach Afryki.
Prace etnograficzne
tego olo'esu ,są pis,ane 'Wyraźnie z pozycji idealislycu:ych. Fed '\[!:ływem teorii lCleterminizmu i niemieckiej 'Szkoły kulturowo-historycznej
etnografia amerykańska stwarza swoją t e o r i ę k u It u r o w y c h a r e a łów
lub kulturowych
kompleksów, która w zasadzie
niczym się nie różni od niemieckiej teorii kręgów kulturowych.
Pierwsze
opracowanie w duchu koncepcji kulturowych areałów wydał M. Herskovits
pt. Wstępna analiza kulturowych
areałów
w Afryce
i Kompleks
hodowli
bydła
we Wschodniej
Afryce.
A. L ScbClzenko .c.onali.zUjącteorię kulturo'Wych areałów wykazuje, jak
wieje zapożyczyła ona z pc,glądów Frcbeniu,sza na zagadnienie kultury.
Zwolennikiem
teorii kuHurowych a'realów jest Hambly. Niewiele zresztą
wniósł Oul nowego do opracowań ludów Afryki.
Drugą teorią niezmiernie popularną wśród etnografów amerykańskich
i dziś jest t e o I' i a a k u l t u r a c j i - zlepek ni-emieckiej koncepcji kulturowych kręgów i amerykańskiego
etnopsychologizmu
oraz angielskiego
funkcjonal'zmu
itd. R. Redfield, R. Linton i M. Herskovits wydali wspólnie
pl"a'cę pt. Podstawa badań akulturacji,
z której wynika, że etnograf przeprowadzając badania powinien mieć na uwadze stale cel swojej pracy, który
nie zawsze musi być czysto naukowym, lecz powinien równi,eż służyć pomocą administracji
w przeprowadzaniu
określonej polityki.
Teoria akultwracji je,st bliska szkole B. Malinowskiego. Spośród innych
prac możGa wymienić pracę M. Herskovitsa o Dahomeyach, S. M. Harleya
i() t.ajnym
.sojuszuPoro
i Literii, zawierają bowiem one obszerny i cenny
materiał etnogpaficzny. Wg A. I. Sobczenko drugi okres etnografii amerykańskiej rozpoczął się w chwili przystąpienia USA do drugiej wojny światowej. Wzrasta zainteresowanie
rządu amerykańskiego
Afryką, co z kolei
wyraża się we wzroście publikacji wszelkiego rodzaju. Znany amerykański
14 "Lud" t. XLIII
211
210
~
f
Ii
i
I
\
etnograf W. Cline, autor prac o północnej Afryce, dru~owanyCh prze: wYdawnictwo General Series of Anthropology, nie stara SIę nawet ukryc celu
swoich etnograficznych
badań i wyraźnie oświadcza, że jego opracowania
mają służyć do celów wojenno-strategicznych.
Do katege'rii usługowej litera tury etnograficznej,
amerykańskiej,
należy
zaliozyć I:.rzewodniki zebrane ,w jedną serię, a wydane pt. African Handbooks. Muzeum uniwersytetu
PensylwanH (dział afrykanistyki)
w latach
1943-1947 wydało 7 serii poruszających
zagadnienia:
językowe,
składu
ludności, zasoców eikoncmicZll1Y'ch, admini.stTacji kolonialnej
i tubylców
jako siły roboczej i in.
. .
Charakterystycz.ną
cechą prac badawczych
nad Afryką po 111 ~oJme
ś'\dato\\ ej jest takt, że bicrą w nich udział przed,stawiciele
dyscyplm me
związanych
bezpośrednio z etnografią, a etnografowie.
~ążą .~o objęcia
całego rI:roblemu Afryki iop-racowują
zalgaclJnienia admlmstra,cJI koloUlalnej, ru,chów na'redowych i in.
AmerykańSlkie Towarzystwo
Antropologiczne
(Wenner Green Foundation for Anthropological
Research Incorporated),
do którego należą etnografowie
(Ea,scem, Herskovits),
językoznawcy,
socjologowie
~ psychologO\\ ie, :I:racuje obecnie nad rozwiązaniem
tzw. problemu węzło~ międzynarodowych. W stosunku do kontynentu afry1kańskiego węzły mlędzynarodowesą rozumiane np. jako zagadnienie rozpowszechniania
tkalnin 'na .ter~:
nie Afryki Wschodn'ej. Z wydawnictw, które mogą służyć przy real1zacJl
pkt. 4 programu Trumana,
należy wymienić przewodnik
bibliog~afiCzny,
wydany w Waszyngtonie w 1951 r. pt. Point four Near East and Afnca.
Reak,cyjna rola etno'grafii amerykańskiej
najbardziej
jaskrawo Wystę~
puje w pracy R. E. A n d e l' s o n a Liberia, afrykański
przyjaciel
,,:merykt.
Spośród postępowych
etnografów
amerykańskich,
którzy., W. SWOIch pr~cach rozwiewają mit niezależności Liberii, 'należy wymlemc Je,dnego z naJpoważniejszych ekonom'stów
i historyków W. E. Du Bois. Prace jeg.o poświęcone Afryce: Black Folk, Than and Now i The World and. Afnka są
oparte na systematycznie
opracowanym materiale. W. E. Du BOIS zwalcza
różnego rodzaju reakcyjne wystąpienia
o niezdolności samodzielnego rozwoju ekonomicznego i kulturalnego ludów Afryki.
. .
.
Również E. G. R o b e s o n, znana działaczka społeczna, w IkSlązce swej
African
journey
(194,5 r.) demaskuje
niedorzeczność
teorii Tasistlow,s~iej
o prymityv.mości rozumowania
ludów Atryki oraz wskazuJe~a~trasZ~I~y
z !każdym dniem pr,otest przeCIW
Impenal1u cisk kolonialny i wzrastający
.
.
stycznej polityce metropolii. post~powi d~',ałacze ~mery~'anSCy zorgamz~wali Radę do spraw Afryki (CounCIl of Afncan Affairs), ktora ma za zadan.e
prostowanie kłamstw rozs;ewanych przez reakcyjnych etnogl'3.fóv: i przedstawicieli innych dyscyplin oraz podtrzymywanie
ruchu wyzwolenczego ludów Afryki. Czasopismem Rady jest "Freedom" ("Wolność"). Na czele Rady
stoi P. Robeson i W. E. Du Bois.
E. E. B ł o m k w i's t, Wspólne cechy budown:ctwa
w:ej:skiego
Rosjan
Pochodzenie narodów rosyjskiego i ukraińskiego z jednego pnia
,przejawia się w podobieństwach
języków i kultury jak Tównież we wszystki,ch innych fmm.ach i'ch życia i bytu, m. in. w bud'ownictwie.
i Ukraińców.
r
j
.t'
i
I
Współcze"'ne demo,stwo chłopskie - rosyjskie
i ukra'ińskie - przedstawia dziś zjawisko wielce złożone. Autor w swym artykule ogranicza się
do trzeah zagaónień }:cd-s'!awowych budownictwa
wiejs,kiego: a) .l'ozwoj'u
star'OŻylnych fo'rm dcmostwa
chłopskiego,
b) rozplanowania
wnętrza
j U'rzc,dzenia dawnego
dcmostwa,c)
nie'ktÓ'rych metod dawnej
techniki
budowlanej.
NajbaTdziej prymitywnym
budownictwem
mieszkalnym
był
dom jednoizbowy bez sieni. Wg danych archeologicznych z VIII i IX w. była
to podstawowa forma budownictwa wschodniosłowiańskich
plemion, a według wszelkiego
prawdopodobieństwa
charakterystyczna
również i dla
okresu wcześniejszego.
Jednoizbowe ogrzewane domostwo jest często wzmiankowane
w stlarorosyjskich kronik'3.'Ch pod nazwą istopka, istobka, ystobka (nazwa związana
,ze słowem istop:ti - napalić) lub pod synonimami:
ystba, iśćba, .stba,
przekształcone
następn',e
w słowo "izba". Nazwy
te przetrwały
do
dziś - istopka, stopka, w okręgach nowogrodzkim, wołogodzkim i kirowskim to Jjieduża izde'bka lub na terenie zachodniej Białorul,i - maleń!ka
chata. W okręgu wołogodzkim nazywane są tak chatki stawiane w le,ie
przez myśliwych na ckTes polo'wań lJi'llowych. Leśna "istopka" była niedużym zrębem, wpuszczanym na kilka wieńców w ziemię. z ogniskiem pośrodku, z niskimi drzwiczkami
i malutkimi
okienkami w tylnej ścianie
i nad drzwiami. Pod tylną ścianą wyściełano tzw. polati (legowisko), zaś
u bocznych ścian stawiano ławki.
Termin istopka znany jest również na terenie płn. Ukrainy i B:ałorusi.
Zachowały się do dziś w ob:rębie zag,rody chłopskiej jednoizbowe zrębo'we
budowle z ~cdłcgą ubitą 2l :1.iem~,z piecem lub cgniskiem, służące dio przechowywania wa'rzyw w czasie zimy. Istopka -zachowała się również w okoliC8.llh, gdzie z powodu wilgotnego gruntu ,nie można kopa.ć piwni'c. Istopka
Ibudo\\ar:a jest niekiedy z ·sufitem, czasem pokryta tyl,ko ,da'chem; w czasie
mrozów ogrze,\\,'ana jest pie,ce'll, najczęściej 'kurnym, albo też ognisk:em
,wkładanym z kamieni rośr0dku
izty, a czasem ro pros'tu przyniesionym
z chaty garnkiem z rozżarzonymi węglami; oświetlona jest maleńkim zasuwanym okienkiem.
Istopka o tym samym przeznaczeniu
zna'na jeGt u Wielklorusów z okręgów pskowskiego i wielkołukskiego
pod nazwą mszanik, gdyż budowana
jest dla większego ciepła na mchu.
Wszystkie
typy isto]::Ek należy uważać za staTe formy budownictwa
ruskich plemion. Na uwagę zasługuje wyrażenie
na istopke, oznaczające
,wszystkie miejsca ponad sufitem, pod dachem; wyrażenie
to odpowiada
,rosyjskiemu na czerdakie (na strychu).
212
213
W XIV 'W. jednoizbowe mieszkania :spotyfka się jluż :bardzo .rzadko. Była
to zazwyczaj samotna izdlebka lub ohałupa bez zagro1dy, w której dożywali
swego wieku samotni 'sta'rcy (np. chiżka u dońSlkkh kozaków) lub wyr?~,nicy wiejs1cy. W okre1sie późniejszym
jednoizbowe domostwa .,spotykaslę
iI1aterenach nie zago.spodarowanych, jako pierwszy etap budowmctwa no'Wo~
osiedleńców;
w okresie przedrewolucyjnym
domy takie stawiali chłopI
biedniacy lui!:>też nowożeńcy. Dom bez ~sienj; z rza'dka tylko :był Ispotykany
w płn. Rosji, Syberii i Ukrainie.
Następnym etapem 'rozwoju budownictwa
wiejiskiego był dwuizbowy
.dom składający się 'z ogrzewanej iZby miewkalnej
i nie og'rzewanej s'ieni.
Wielkorusowie nazywali sień sieni, na południu - sency; Białorusini - seney
.lub senkl, a Ukraińcy - sini.
DWlUizbowe mieszkanie jest !dość wczesnym zja'Wi1skiem na terenach zamieszkiwanych przez w'SdlOdn.ich Słowian; ,spotyka się je już w Xl i XlIIIw.
Wzmianki IQ sieniach w miejskich domach drewnia'nych spot)'ika 'się wielokrotnie w starych kroniikach z XI i XII w. W wieka,ch od X:VIIILdo XIX
dwuizbowe mieszkanie stało ,gię zjawiiskiem pow'szechnym.
W środ1kowej i płd. Rosji spotyka się formę przej,ś'Ciową mi'ędJzy domem
jednoizbowym a dwuizbowym. W miejsce ,sieni stawianlo lekkie ogrodzenie
,bez ścian, bez pokrycia lub z pokryciem; cza'sami }:osiadało pokryde i ściany.
Taką odmianę sieni Ukraińcy nazywali chalabuda lub zachiszcz; sporząictzona /była ona z słoCImylub trzciny 'W form,ie Is'załasu.
W olkręgu tulskimi
na Bialoru,si w Gr,oclizi;eńSikiemj; Moło'Ciecznia,ńskiem
sień przybiera nazwę pristen i tristen; obie nazwy podkreślają wtórny, dod,atkowy charakter
tej części tdomostwa.
Z czasem lekka przybudówka
z }:odcieniem przed weJsclem do domu
przeobraziła się w nie ,ogcr:zewaną; najczęściej bez sufitu siel1, która stanowiła część składową domu i była pokryta wspólnym z nim dachem.
stare
budownictwo
trzyizbowe,
kryte wspólnym
dachem,
składało
się u Wielkorusów
z ,izby, sieni i kleci, u Ukraińców z chaty, sini
i komory. Kleć i k<lmora były to nie ogrzewane 'Pomieszczenia służące
przeważnie do przechowywania
dobytku ,rodziny, obok tego służyła za
sypialnię now,O'żeńców odpTQIwadzanych tam P<l olhrzędzie ślubnym ,przez
swacię. Młoda para sypiała w kleci nie'Za:lWilie od pory roku aż do momentlU przyjścia na świat dziedka, następnde sypiała tam tylko latem.
Trzyiiz'bowe domostwoQzostało
odkryte przy wykopali'EIrl:ach z XI'll w.
w Suzdale. Poszczególne
izby były tam cd siebie OIdgrodz'one glinianymi
przepierzeniami.
Wg pisanych źródeł trzyiz'bowe domos1two. znane. bylo j.uż
w końcu X w. na Rusi Kijowskiej jako mieszkanie członkow druzy n kSIążęcych. Z biegiem czasu, zależnie od wzrostu członków rodziny lub dobrobytu
w gOEI=cda'rstwie, kleć-komora
zaczęła przeobrażać
:Elię~ ;pomies~c~eni~
mieszkalne. W ten 5P<lsóh powstał późniejszy typ hudowll, tzw. swwz, tJ.
dwa miesZJkalne 'pomieszczenia powiązane 'sienią. Przy liczniejszej Todzi:nie
były to dwie chaty lub i~by; natomiast u Ibogatszych gos,podaTzy 'były to
czasami zimowa izba i letnie pcmieszczenie
(nazywane 'letnia lub 'biała
izba" gorniJca, Ś'wietloca, przez Uk'raińców świetlica, kimnata).
TrzyizbowIe dcmostlWO feudalnej szlachty Rusi KijowIskiej, Istało się
z 'biegiem czasu typowym dla bojamkich dw<ll'óW i boga'tych mieszczan staroruski'ch miast. PojaJwienie [~ię cegły w,XV w. nie wyrugowało tradycyj_
nych fC'rm !budownictwa
!drewnianego.
Za'chowane
murowane
domy
z XVII w. bogatych mieszkańców Pskowa, Jarosławia, Gorochowki i in. są
budowane według ;planu typowego dla torzyizbowego układu.
TrzyJz'bowe domy przetrwały najdłlUżej w IbUJdownktlv."iewiejskim, Iszczegó'lnie na Ukrain:ie {[l'ró,cz.jej :płn. części); charak1terystycznebyły
one również :dla całej IpId. części WielkoTUlsi oraz dla za,chcdnich terenów rosyjskich (Srnoleńsk, Psków).
Na terenach Górnego Powołża i na Północy ,w :ośrodk.cllchzamieszkJiwanych przez WieIkefusów tflzy,izbowe dcmo'stwoz
tzw. kleciq zniknęło od
dawna. Kleć Losf-ala tam wchłonięta
przez ,kryte pC1dwórze, charak,teryst.yeme dla tych teTf:'nów. W tien ,sposób kl,eć ,stała Is,ięczęś'cią skł<1dciwą podwórza, a nie mieszkania. Późniejsza forma trzyizbowego domostwa, tzw.
dom na dwie izby, spotyka się na tych terenach tylko w postaci zabytku.
Trzyizi:::cwe domoiStwo datuje ISlięz ciluesu Kijowskiej
RUIsi, w Iswej
dawnej formie: izba (chata) + sień + kleć (komora) przetrwało do dnia dzisliejszego u Ukraińców i WielkoI1UsÓw.
Najbardziej
ŻYlNym dowodem 'W's'pólnoty pOdhC'dzeni,a domOiStwa rOisyjskiego i ukcr:aińskiiego jest jego układ wewnętrzny
i urządzenie. W jednym kąci,e izby lub chaty :stał ogromny piec, za,b'ierający nieje'dnokrotmie
1/4 'Powierz'chni miesz'kalnej.
Na przekątnej od pieca zn.ajdował się kąt reprezentacyjny, tzw. perednij
lub czerwony, gdzie wisiały ikony i ustawiony
był IStÓł.Piec umielszczony 'W kącie oddalonym od węjści.a z kątem re<pcr:eze,n1aICyjnYmkoło dr<zwi jest charakterYISJtYICzny dla domootwa połwdJniowych Wielkorw5Ów.
PrzYistępując do r<J'zpatrzenlia P<ldstawowych elementów urządzenia domostwa, w pierwszym rzędzie należy wymienić piec. Tzw. duchowaja piecz
jest pochodzenia wschodniosłowiańskiego.
Badan!,a archeologiczne na terenie Ukrainy
stwierdzają
jego istnienie już na początku 3 tysiąclecia
przed n. e.; prototyp jego z,ostałodkryty
przy wykopaHskach iZ okresu IkultlUry rolnej u plemion trY1>oIEkioch.
Kwadratową ą:;odis'tawę pie,ca Isporzą'<1zaIsię z drzewa (:zrąb albo tardce
'na s'tojakach), ubija Isię 'Z gliny lub układa ,się z ceglieł. Na podstawie układa
'slię z gliny lub cegieł pale:ni'sko, 'nad kw'rym wznosi się tsklepienie pieca.
W glinianej powierzchni pieca robi się niewielkie wgłębienie służące do
p,rzeohowywania zapałek, $<lli, ISl1lSzeI1lia
rękawic itp.
Prz€ldnia część :podstawy pieca jest wysunięta
przed paleniskiem
i two-
215
214
rzy tzw. szestok (u Rosjzm) Lub pripicwk(u
UkraJiń<:ów). W tzw. czarnych
lub ikurnych riec<l;ch 'rrzypiecek był otwarty, natomiast nad pÓŹIlJiejlszymtzw.
b,alym p.ecem urmoco"vano nad przypieckiem
kożuch (u Rosjan) lu'bkomin
(u UkraińcćlV.'); ,tył to okap, który roohłaniał
i odprowadzał
dym do ,koJTllina - znane Eą równ:eż krmy rośre>dnie.
Na'jprymitywniejszą
fc!'mę pół:kumego pieca spotyka ,się w niektórych
wsiach Zakarpackiej
Ukrainy.
Nad przewodem
pieca umocowano
kisz
(pochlani<lcz dymu).
Później ,piec olm.ymuje jue: trwały komin, 'sporząd.Z!oilYz guiny lub cegieł,
z horyzontalnym
I:r:iewodEm odprowadzającym
dym do sieni. Ten tY'P
pieca jEi3't.róv;Il1,ież"Znany na Zakarpaciu;
,spotyka ,się go także w okręgu
wo.rcl!:€:l!.skim.aż rdo H20 r. Znac.znie lepsze są ,piece "Ztzw. wyvJodem rob
dymCIrem (1=0ukra;ńsku
też bov:dur), nnpoWiSzechnicm:e na całej praw.ie
Ukrainie i w wielu Clkxęgach ,płd:n. Wie1korusi. Dymar 'był ustawiony na.
,ziemi, a w jego dolnej części Ukraiilcy urządzali kab.eju, tj. niewielki gli.Iliany piecyk, na któ.rym można bylo gotować bez rozpalania ognia w >dużym
p'ecu w chacie. C;zalsami dymar nie ,sięgał zliemi; w tym wypadku był Zibija/nyz de:nki,ch del3ek ,i rO:Zlpoczynałsię od otw'oru kcrminowego; u dołu ,był:
zarr:ykacr-:yzasuwaną
zalstawką d'rewnianą. Piece letnie, stawi2.lne na podwórzu lrub w cgrcdzlie rO'L'powlSzecihnionesą :na Ukrainie wśród dońlskiJch,
kubańsk';ch i uraj,s'kich Ko.zaków, 'jak też wśród
przesliedleńców
rUlskich
i uikraiń1skich w środkowej Aizji, aż do Dalekiego Wschodu.
Należy I:cctkreślić, że piece letnie, które ISą c1dmianą [pIiec.aku'mego, były
-stalwiane przez '1U1dzli,
iktórzy nie .zn<:lligo i je.ctyni1e mcgli słyszeć o nim:.
Piece letnie mają formę podobną kształtom pieców z okresu wczesnotSlowiańskich grc-dów w VIII-X w.
Wa'żną C'zęśdą domCls'twa jelst tzw. przedni (czerwony lu'b wielki) kąt
izby, który znajduje się w 'chata:ch uk'I'aińskich i wielkoruskich,
naprzeciw
wejścia, między śc'anami posiladającymi
okna. Święty kąt południowych
Wielkorusów różni 'się tym od q:ós<::nego, że jelst umieslz,czony u drzwi wejściowych i jedna z jego ścian p.rzylega do ,sieni, wc'bec ,czego :pozbawiona
jest okien, Ukraińcy nazywają przedni kąt: pokut, pokuć, pokucia lub pokutcia, rzadziej kut i zakuto
W 'zależno£Cii od nadawanego 'zmaczenia ,słowu kut, można podzielić teren
na dwie strefy:
rierwlsza - to centralna
<c:zęść wielkoruskiego
abslzaru
(Górne F'Owclże, !kraj lI:riok~ki oraz kraj wiatiski), gdzie 'słowo kut lub kuć
i kutn'k oznacza wolny kąt c'bok drzwi. W północnej zaś Rosji, tj. w Archangiellsku, Woło~dzJie, we w'!slc'hcdnichczęściq'ch
okręgów
leningradzkiego
i nowo,grodzkiego maz w okręgach mołotowskim,
swiendłowskim i Ina Syberii u ludów l'CI°yjskich z dawien dawna tu asic..ctłyoh, słowem kut określają kąt przed paleniskiem pieca, a babi kąt - przestrzeń za przepierzeniem lub za:s!c'ną,gdzie
cdbywa 'się gotowanie. Granica między obu zna'czeniami !przebiega za Wołgą na terenie do1nej Karmy.
, I
!
•I
Przystępując
do rOZ1PatTZenia sprzętów domostwarulSkiego
;i ukraińskiego, należy Jla wstępie l:odkreślić, że 'Prawie wlszy>S'tkie meble, prócz
\Stołu i paru ław, były nierulchome. Podsta'wowe urządzenie domol3'twa budowano li ciosa'no wra'z z domem. Na urządzenie wnętrza ,składały się: Jlie<I1uchome ławy, 'I=ółki, polaty (legcwiska), ISlk'rytki na naczynia i in. WykoTZytS'tanie ikażdeg'O kąta i Ikamej ławy było śdśle
ustalome !przez wielowliekową pl'aktykę.
Wokół ś'c:an biegły przymocowame do nich ławy {po ukraińsku
lawi),
'Ponad o:kr:c.mi, wzdłuż ścian umies'ZlCzono pow.woszniki
Iu'b poLcy (półki),
'nieco niżej maJeń.k,ie policzki (półecZlki) dla drobny,ch pr"Zedmiotów; um:eISlZ'CzonaCicek otworu pieca na ścianie 'I:ó~ka, dwu lUlb trzyrzędowa, służyła
ido przechowywania
naczyń; nazywano
ją sudnik,
bludeszn~k,
Ukraińcy
<nazywali ją m;snik. ,Pod półką oz naczynrlami, w m:ejsce nieruchomej
ławy,
w mon towano rcdzaj szafec"Zki na naczynia 'kuchenme 'zwane sudn :ca tub
zalawok. W iZlhach WielkoruIsów północnych
i ś'rodikowych ma1sywny zalawok wraz z sudnikiem
,był umieslZczo:ny na 'bocznej śc:ianie od wejśd.o.. 'za
piecem. Nieruchorne ławy i legowiska do spania znane były już w VIII-IX w.
w'I:ółziemiankoch
Słcwi.an; były one wydęte w gruncie.
Na terenie
wlielko-rulskim krótka
ława u drzwi wejściowY'ch nosiła
:nazwę konik. W bardzo ,starych izba'ch konik był rodzajem /Skrzynki, której
bocm.o. ścianka iko~o drzwi, z,robiona z grubej taTci.cy w pozycji pionowej,
wys'tępowała (poza l.awę; górny ko'niec tej deski 'był wyci01sany w ks'ztałCJie
końskiej głowy. Ława z koń.ską głClwą była przez Wielkorusów
uwa'żallla
'7.0. ławę p-rreznaczoną dla mężczyzn; w przedniej
ściance tej ławy-slkrzynki
były zrobione rozsuwane drzwiczki; mężczyżni składali tam swoje robocze
na'rzędz.ia. Ongiś, w oikresie zimy, prz,echowywano tam ja,gnięta lub koźlęta
i ptactwo domowe i WÓWCZ.alS rozlsuwane drzwiczki
były zamieniane na
-kratę. W płd. Wielkorosi na'Zywali świętym konikiem taką \Szafkę, gdy Ibyła
urmiels'zczona w św:ętym kąc:e :pod obrazami; w takich wYp2.1dkach zawie,gzano nard U'lią daszek na /slli!1Urlkachi pr:zechowywano w niej chleb i jadło
pozostałe z obiadu. Konik dawno już stracił rzeżbę w kształcie końskiej
głowy, .zachC'wując 'I:cczątkowo okrągły rzeźbiony WYlstęp, później lS'tał się
gładką ławą-sk'r"Zyn:ią, by w końcu XIX w. zamienić rsię na 2lwyczaj,ną ławę,
wciąż jednak zachowującą
swą pierwotną nazwę.
W 'literaturze naukowej o istnieniu konika na Uk'rainie n:espotyka
się
wzmianek, lecz w latach 192·0 etnografowie uikratiń·scy odnależli w okręgu
<:'zemidlo\\olskim konika wkSltałcie
długiej deski, iktóra odgradzała krótką
:lawę od drzwi wejściowych.
Półka z naczyniami ku<:hennymi "ZI!lajdowala 'się zaws.ze na sOlanie koło
otworu 'Pieca, ażeby była .pod ręką ,gClspodyni; natomiast inne pól.tki były
Tóżnie 'rozmieszczone. Na północnej £danie obok drzwi umieszczano wielS'zaki na ubranie, przy południowej zawieszano w kącie ikony.
Drugim z kolei elementem urządzenia
mieszkania
jest tzw. pol, nie
216
217
w znaczeniu po,dłogi, lecz !Szerokiego legowiiska umi€lszczonego między
boczną ścianą pieca a prostqpadłą
do niego Ś'ci<ll11ą
domu. Pol zastępuje
łóżko. Szerokość jego wY'nc1si'zaI2.wY'cz.ajl-Ili2 metra, wysokość ok. 7;5 cm;
składa 'się z kilku de~€,k, jednym ke'l1cem je~'t opa·rty ·na dw'ce 'spoczywającej na dwóch d,rewniany.ch Istojakach lub glinia!Ilych pootumentachzwanej
priwalok,
drugim ·zaś końc€m pol wspiera się na ławie 'umieszczonej .przy
;Prostora<lłej do pieca £Icianie. Pod polem umi€l3zczanoskrzynie
li kufry
;z.domowym mjeniem, zimą zaś trzymano tam jagnięta, ciel.c.1ki,prosiaki
i ptactwo domowe, dołem z przodu cza&3mi odgradzano pol kratą; od czasu
do czasu, ażeby powiększyć pojemność przestrzeni pod polem wykopywano
dół na głębokość 3{)e-40 cm. T€·go redza'jru legowisko znane było na Ukrainie, na Białorusi oraz zach. i płd. okręgach Rosji.
W północnej i środkowej Wielkorusi pol nie miał zastosowania w izbach,
I~dyż drzwi \były umi€'sz,czone w 'ścianie obok ścianki pieca, w mieji3cu,
gdzie przy innym rozplanowaniu
wnętrza, znajdował się pol. Należy tu
podkreślić, że wi,ejskie łaźnie w !północ'nej Rosji i na Powołżu miały ,roZJkład
wewnętrzny
odpowiadający
całkowicie
rozkładowi
wnętrza
mieszkań
,ukra,ii.~ko-lbic.loru~lkich i zad',cdiniorru~ik:ich, tzn. kolo drzwi był ustawiony
,piec z kamieni, z t:al€n;,~kiem zwróconym do bocznej ściany; 'za piecem
mieściła isię Iszeroka ława zwana polek (czasami ,dwu- i trzY's'tOJpniowy);
wokół pozostałych ścian biegły ławy do mycia s'ę. Rozkład wnętrza mieszkań
czy łaźni terenów zachodnich jest chJarakterystyczny dla całego wschodniosłowiańskiego terytorium. Z chwilą gdy można stwierdzić, że rozkład wnętrza łaźni jest oparty na rozkładzie staroruskich
mieszkań, staje się jasne,
że ukraiński, białoruski i zachodnioruski
układ wnętrza jes,t pochodzenia
staroruskiego,
który przywędrował
poprzez rosyjską
równinę na północ
i północny wschód.
Pol jest charakterystyczny
dla tego obszaru, gdzie było rozpowsz,echnione budownictwo naz:emne, tzn. budowanie bezpośrednio na ziemi, bez;
podmurówki,
z ubijaną podłogą ziemną lub glini.alną.
NieodzOlWną częEcią u,rządzenia miCl3zkań ulkraiń£ktch i ruskich są półki,
umi€lSzczane nieco j;:owyżej wz'rclslu cozłowieka. P'ró~z półek biegnących
wzdłuż śaian, lI:on<3.dranzmi cki€!Il,zawies:za·no również .półki tzw. griadki,
Jlajczęściej między piecem a frontową ścianą. Określenie gr;ada jes't pochodzenia Istaroruskiego, znane już o.d XIiIII IW. W znaczeniu poprzecznej
belki na odzież pod ,sufitem.
W chacie ukraińskliej długie cienkie żerdzie zawi,esza'no tuż .po.d sufitem
,n8ld polem, rozw;e,szall1OlTIa nich odzież, obieli:t:ll1ęi przędzę. Podolboną żer-d#
zawieszano nad pie'cem, do Isuszenia cebuli. W środókowej Uk'rainie zaWiie:szone żerdzie nazywa'ją żerdki, na Zakarp.a'CiuUl'chowała
się .dawna nalZIWa
gredci; Huculi Z1dcbią gredci rzeźbą :izazwyczaj
wiesozają na nich koł.dry.
W b. Galicji terminem gr:,adki określają żerdzie l\JJITIieszczaone
w spichrzach,
na kt6rych rozwiesza się ubraIllie i konopie.
Ze starodawnego
urządzenia
mieszkań
ukraińskich
i ruskich przetrwały do chwili obecnej różne rodzaje schowków na ubranie, płótna,
.przędzę itd. NajstarlSzego pochodzenia jest !kadź lIla odzież d. ,płótna, z lipowych klerek zcddziellIlym
wierzchem i u'sZJkami, zamyka!Ila dreW1I1ianym
drążkiem. Ukraiń·cy, południowi Wielkorusowie d. dońscy Kozacy nazywają
ją bodnia - Wielkorusowie z zachodnich okręgów oraz Białorusini _ kub el
,lub kubiel. PÓŻQliejlS'ząfo,rmą je/st szeroka kadź ,(70 cm. :szer. 01',<.60 cm.
WyIS.), :1:ednarsk,iej rClcoty z Ik'lepek 'z oddzielnym
wierzchem, zamy>kana na
Z8. s'uwkę z wiszącym skobelkiem. Była ona dość rozpoWlSZechniona w polowie XIX w.; w 'drulgiej połowie tego wieku zClstała zastąr iona kufrem
lub Skrzynią na odzież. Do chwili 'WY'buchu lPierwlszej wojny świa'towej
kubly (bodn:e) można było lS!potkać u Hucułów IUlb Białorusinów.
PCldlstawowym materiałem
budow'lanym narodów rUlskich bylo drzewo,
charakterystY'czne
prawie dlacalego
terytorium
pró'cz południowego
jej
krańca. B,t;idownictwo drewlIliane było wlaś'ciwe nie tylko dla wsi,ale
i dla mia's't. Techni'ka wZll1o:szenia z'rębu !była już 'W X li XI w. doprowadzona do wysokiego stopnia specjalizacji.
l
"o
Utarło się mniemanie,
że chata ukraińska
jest zwykle lepiall1ką, tzn.,
'że ściany jej \Są plecione i oQlb'lea;;liane
gliną. Zaprzeczeniem
tego ISą domo:stwa całej póŁnocnej Ukrainy ze zrę<bami z bierwion. Obsz.ar, 'na którym
wy:stęI:ują IC.iolSar:e
drewniane chaty z drzewa .ciolSa·nego, obejmuje znaczną
część Czerni'cho.v.lS·zczyzny i ICZęŚĆKijowISZCZYZIl1Y,
również wlięks.zą część
Pc<ilkarą:acia w okręgach Lwowa, Stall1isławowa, Drohobycza i Z8karpacia.
Chaty zrĘJ1;owe Ispotyka Isię cza,sami również Ina terenadh południowych,
:gdlZiedominuje lI:;udc'Wll1lictwo"na zalkłaJd1kę".Granica ty.ch terenów przebiega od Lwowa do uosto'VolSkiego okręgu i na !pó~noc od Krzemieńca 'do
Kremenczu:ga.
W Gkręga·ch <doniepropietrdwskim i woroozyłowgro.dzkim
w strefie 'chat lelpianych z gliny również ~potyka ,się wysepki ,chat z'rębowylc'h. W dalekiej przetSzłości,!5'dy laiSÓW,było znacznie więcej, granica chat
ciosanych przeobiegała o wiele bardziej na iP'0łudnie od obecnej. Na Siczy
Zaporoskiej
kureń
w dolnym biegu Dniepru była z drzewa ciosanego.
natomiast na granicy Polesia zręby pozostają nie oblepione i nie bielone.
Ukraińcy z górzystych terenów karpackich,
również ni.e lepią gliną i nie
bielą swoich chat.
SI:csób woiązania bierwion
w horyzontalne
'wieńce i wy!prowatdzania
z nioh z·rębu je<s't najstaI1szym sy>stemem konstrukcyjnym
a jednocześnie
wspólnym dla Wielkc'YVlsÓW,Białorusinów
.i Ukraińców
oraz ula wielru
inny1Ch 'r:lemicll1 'Wschodnicsłowiań.skich.
SpOi5Ób wrąlbywania w bierwiona
celem połączenia ich w wieniec był różnorodny.
Na podstawie zabytków
architektury
ruskiej można określić ich liczbę na ok. 5'0.
Zr·ęby wielcikątne 'stosowano do ostatnich czasów ,p.rzy bud{)wie wia'traków. W przeszłości 'budownictwo wielokątne ,było przeważnie
stosowane
przy 'Wz'lloszeTIliuwałów obronnych i cerkwi. Na terenach zachodniej Ukra-
218
r
..
,
,
rzetrwalo do dziś na Hu,culszczyźnie; dr;-,~le
tuccv.dctwo
\\'leloką,tne 'P
,
'h
koLiby tzn, chaty szesClOl'ny
.
"
d
na z' me w gorac,
.
i flisacy budowah do me awna
,t',.
, e 'wprost na mchu, z pi,raml"
,
.
t
dwulIlastokątne
UiSaV\lOn
osmlO- lub ,naV,e
,'
"
tworem na iSlZczycle,
dallnym da·eihem z dran,c z o
,
byla Tównież stosowana
,
. h'tektura drewn.ana '
Na Ul,{rainie wlelckc.,tna arc l,
,.
f
a zachodnio-ukraińskich
, "
k ć "e nym
WlelczrętoV\a
orm
, '
w tc:cic'V<'mCLv,le' o_c, ',
'"
ta. ' tne)' a,rchitektury
rUl:ikleJ,
, '
'e'V<ątpllwle
ze s rozy
cer~i.\\ i v.y'V<
edzl iSlę n.
.
d'
była budowana
już w 9~9 r,
,
.. ' t ; Zo-fii w Nowogro Zlie
'/ 'h'
_
'plerW'5z,a s'" lą yn"a
t '
.kładala Isię z 12 wYsok.c
zrę
z dęt u i I c:EiHl.<.la13 ló·z.czytow; SV\lą yma oS .
t~~zały zrąb
Icentralny.
, "
k"
.,
' dre'wniane
z Clloba.bów , 'lore o ~~
"dzie zachowa l Y Slę
.,
NasiĘ;jf:nym z kclel terenem, G
,
' a~chitekturze
jest półnolcna
,
l 'ej
d UiIczmal'Cone),·'
,
nego drzewa cerkiwIe o z .cz~n "
. 'ledżić śd<słą więź mi:ędzy ar'chl'ik ' .e tak l tu mC2lIl·alP'rzes
k '
RCi:>ja.Jak
Ina "li ·ram:
',hł
,
k ,. , dcmo"twa
c ,cp_<kI'ego . Forma starych cer WI'
tekturą drewni<:lIlych cer 'V\ l l, ' • ~ h
gląd zewnętrzny,
większa częsc
na północy Rosji i na Ukra'm~,
IC
w~
wC'Pólnoty alrchitektonicznej
d
t
.
"
'l
t·
J'e<t SW1<JeC
w€IDlJ
,. '
~zczytow 1 m. e €'IT,enow
-,
'
.' t, hru'ki ROlsjan i UkrallnC')\v.
,
, .-' _ ootCv.o-blerwlOnO",eJ
eo •
,
o
i cie:'ie]lsklCh rr.elC'U Ll'" .
.
k o Ow bierwion
z wlencoW,
,
' wysuwame
onco
Szczególnie
często stosuJe i'>lę
wal' ąc Istopniowo końce 'bierk t
o
jak -np wysu
co h,\c·rzy rcdzaj krel sz ynGw,
'o:
rębu tworzy się podporę okapu
o
t
h górnych WlencOW z
,
wion dwoch lub rzec
0'.-'
Końce bierwion
są obClO. t g pooza SClanę 'U<cmu.
,
dachu daleko wysUnlę e o
nazwę wypuski, pomocZ'l.
,
_obą
Końce te nos'Zą
.
csalIle, 'czasem o.zdcblcne rLez "
:
.
ti ostrybini
lUlb koniki ;(gdyz
.o
o nazywają
Je V),pus ,
o o
.i powały. Ukramcy
zas
'l
'. kloń'skieJ') WYlsuwanie koncow
'.
ik<ztalcle g 0'1'\Y
.,
,o,
<ą czę~to ct<:1C~yv.ar,e IW k o 'ach zrębu i słuzylo roznym
,ożnvch wyso OSC1'
o
'
bierwion bylo stosowane na ro..
k
c'ik-ręin)1ch .galerii, balkonow ltid.
celcm, 11:::8;dż
do [CdtrzyroywaT.<la, gan u,
są stosowane
glównie w bu,
..'
a Syber'l wypus t
ol '
W północnej ROS)l l n
•
h N Ukrainie osiągnęły szczego me
,
k l
h'
gospodarczyc,
a
,
dynkach mlesz a nyc
lob
d
nl'a maJ'ą okap dralIlilcowego
10
ktorych za li' owa
piękną formę u Huc'll ow,
,
h t'
ypusti w .cerkwiacih 'zachodni-o,dachu daleko wysunięty 'Poza ŚCldan~,c ·a' 'kV)I'egO
piddasz~zia
(okapu), który
o'
l'
a podporę
osc wąs
ukrainsklch
s uzą z ."
.
. bud '\I1ek przed deio·z;czem.
bieEnie (1cekcła cerklv,ll l !Chrcm
)
,l
brzeg Dniepru) w.związku
'Uk
'y (prawy l ewy
,
Na ierena,ch IcentralneJ
ram.
. o d ewa J"alkomateriału
budo,
'o
z,re ylS'J1O'1"acz rz
,
z z.anik,8niem la'ww 1TlU51an
formy drewnianej
archlt ' czego zamkały rowmez
wlanego, w nas.tęps Wle
,
o'
'h
ateriał-ów bu'dowlanych, drzewo
'
z"c.zęto Uzywac IliliIlYC ID
, h
tektu'l'Y. S,t o[mc'V<'O.
d'
h gC1spodar.czych, "jak 'SplC rze,
lk
Y zabIJ. c,wamac··
,o
.
t
zaś :st050V.ar:o y o [rz
.
tal'
się świadectwemzamoznoscl
,
Ch t
c'osa'l'lego drze"',a IS . a I
.,','.
k
młyny lid.
a a z .
, L'
ch~'ty-m.a'zan'k1 zmlemła Się, () ap
'
'konstrukCJa
.:>ClanI ~
h t
gC'~lPcdarza. M,lmO ze . .
k 'k'
n'g tl'2Jd),cyjnej formy ,a a
dt YmY'Wany .0Uil lem .,
dachu je~t il'ada-l 'rc .n, .
'l 'one a u góry związane są do
I<ą IPeCl I . ,
,
S '~ny ctaty
z drzewa cicsanegO.C1G
,wy,'unięte końc.e !bierWion
, .'
.
h nazwę zrub lub oszczep, a
"
2 WlenCOW, ncs.zącyc
tWOTZą tradycyjny
konik.
o
1
.,"!
,
) i
o.'
o
o
o
I
\
I
t
219
k:
n
L
Co
,
.'
,
I
I
••
Sirefa drewnianego
ciosanego b'lldownictwa w£1chCidn.iejEuropy obejmuje
wszystkie
w.ielkoruskie
i ibialoruslkie okręgI, j<:lk rÓ'wnieżpółno·cną,
zachcdnią i 'Więklszą część cent.ralnej "Gkra.:lIly, Natcmia'st ,porudniowa Ukraina
leży w strefie słupowego budownictwa,
Dom wiejski w epoce Rusi KijowskJej był JI:ółziemi<:nką 'Z piecem. A~heologowie
jesz,cze ,nie rozwiązali
w pełni zagadnienia konstrukcji
śc:an tego okresu, lecz biorąc pod uwagę,
że domy te .są rozrzucone na pograniczu la,SU i li'1tepu oraz w Istepie, można
prZYIPUSZlCzać,że nie istniało tam budownictwo
zrębowe. Najprawdo,podobniej przeważał
prototyp
współczesnych
ukraińskich
chat na sochach,
tzn. mazanek.
W miejscu wybranym
na chatę wbijano w ziemię 'w roga'ch i n.a przestl'zeni miĘdzy nimi sochi, tj. d·oŚć gru:te pnie, rQlzw,idlC1nena kC'ńcaC'h (jeżeli nie I:c~ic.d.ały TC'zwidlenia, 'Wyrąltywarro wgłębienie). GÓrn·e końc·e ISlo'ch
łączo-no poło'żonymi na nlich je,dnym lt.:lb dwoma wieńcami bierwion.
Na
zręb:,e umocowywano krokwie dachu. Sochy WI'aZ z wieńcami i poprzecznymi
bellk.ami \3tanlowily szkielet chaty, do k)tć<l:e-goprzymoC'owylwano poszycie,
obl€\pia-ue nast<;lpnie gLiną z oit'll stron. FCl5zy,cie mogło być plecione z łozy,
i sitowia lub I&!cmi<:'nyc'h[p·o'w'rÓ!s.eł
orall 'Plot IZkrótki·ch bierwion lub żeridzi
kładzicnych
pooziomo i wpU'sz'czanY'ch w wydrążone w Isocha.ch w;glę'biell1.1ia.
W chacie na sochach cały ciężar krokwiowego
dachu spoczywa na słupach
rusZ'towania ścian .
Technika slu];:cwego budownk,twa
wraz z krokwiową konstrukcją
dachu
była Etclsowar.a na !='oł1.'dniowych ka-ańca'ch wielkor'll5'kI:ego terytorium
przy
wznoszeniu
domów mieszkalnych
i zabudowań
gospodarczych,
Była ona
sk5cwana
przez -wE'.zystkich wSlChcdnich Słowian. Bi<:lłorosini i Wielko,flUJ3i
śrcdko'V<ych ,i czarnoz:emnylCiłl 'cikręgów ~tc~:owaJl.i ją przy tzw. poweti, tj.
szoI:ach przylegających
do d(mu li otwartych
cd Istrony ,podwó-rza.
Na terenie cenkalne'j
Ukrainy nieodzowmą Iczęścią Is~{ładową 'Podwó-rza
jest powitka, która jest a-łbo otwa·rtym z boków podcieniem
na sochach,
albo czymś w rodzaju szopy z wyplatanymi
ścianami i słomi.anym dachem,
w kilćrejstoi
'bydlo lt.:lb ~l1ZelChowuje lsdę ~Iprzęt gcq:cdariSk,i. W okręga·ch
·woTonelskim i orłowskim powetka, nazywają
umies'ZJczoną na pctdwÓ·rzu
plecicną kcmorę [a-zeznaczoną dla synowej, w Iktóre'j sypia latem i przecho'wuje 'swój dobY'tek,
Slurowa
technika
gC€pcda'rczychzabudowań
jelst rozpowszechniona
również dalej na 'l:dncc, w ·\StreIie Ikrytelgo iPo,dwórza.
Na terenach zachodnic,rusk:ic'h okręgów maSy;wna słu'P0wa ko-ns'trukcja
ścdanI:0lączc.na
z krckwiową
techniką
drwus'Padowego Idachu stosowana
jest przy bt.:dowie IkrY't}'lCh gumien
'I:Cisiadających wewnątrz
su.szarnię
zboża (okręg Pskowa); przeciwstawne
slupy ścian powiązane są kladiami
(belkami), na końcac'h których 'są wpuslzczone krokwlie,
Konstrukcja
na stolbach (na słupach) jest najbardziej
charakterystyczna
dla środkowo ·ruskiego jednopiętrowego
zabudowania
podwórza;
na niej
221
220
spoczywa całe j:ok,rycie :podwórza. Na sikutek dużej 'szerc~ości 'POdwórza
każda belka łącząca parzyste słupy umiesz·czone w przeclwległych
dłu.gich ścianach podwó,rza je'st jes'z:cze lPodparta jednym lub dwoma !Słupaml.
DW'UJPię:Uowekryte podwórza na północy są również bu'dowane s::,stemem słupowym, jest on tu jednak bardziej złożony. Na krytym p~dwor~u,
jedn'C't:iętro\\ym .czy d'wup.iętrowym,
w oddalonym
od domu kącle, mlędzy 's,łupami, 's.taw:a Isię 'Ciepłe na mchu chlewy; /PQzostał.ą w~lmą przestrzeń miE;dzy :słl''I:zilT.dog'rzdl.a się bierwionami
1\lI;':ładanyml POZ~o~lO.Te~
Tod'Laj zz,budO'wania t:,c<io\.\
órza coma,cza sJę 'Wielką praktycznosclą~
.g,dyz
cały dężar da·chu n.ad ~odwórzem s'{:cczywa na sn.:'Pach, a nie. na Ślclanac~
eh1ewów, ,p<Jza·tym IChlE-wy,któ,re ulegają S'z)'bszemu z:n~szC'ze~~u,mogą bye
poprawialne Lub zmieniane cez naru1sz,enia całośCIi ko~'s:tr~kc~l.
.
.
W'sparte na /słupach j:cddenia,
właściwe
dla u!kramsklch
l ~lałoruskkh tHer,ów, ddy I:·oczątek t:ółnC!cnej poweti (drugie ptęt~o. PO'dWOI:za).
Na skuteik wędrówki Słowian w ki€lrunlkiu 'półn.o,cnym, obfltoSoCl ma't.erlału
bu,dowlane.go c,raz sUTC'vl:ego klin:8Jtu pcdcienie
l()trzymalo na polnocy
ściany i dach, tworz~.lc drugl:e ~iętro podwónla.
J'odci€nie na Is·ochach lub słupach, tzw. paw et, bez wątpienia jes,t pochodzenia ~tarorm;kiego i cecbu,je wsrzy/stkie zag'rody ws.cho,dnI1ch Słowian.
Jedną z najstars·zY'ch form kons·:.riUk,cji da,ehu 'dcmów ,słowiańsk~ch j€ł3,t
da'ch na '50chz/ch ll'lb na .slurach. Pod,stawą 1aikie,go 'lia,chu były dWie ·s-oC'hy
'WTyte wziem:ę
na środkowej osi ·budynkru; w Toz,,:id:e~i~ Isoch U!kłada'no
'hieI'wioT.a, które służyły za I':,zczyt dZlchu. Na SL1C'lyciel s'clana'ch, przy dowolr.ej kCJ'J.strlU<;cjity.eh oEl<i':ni<:n, l;Jr.c,cC'wywano p{)lszycie dwuspadow~~o
dachu. Ta hard"-o 'Eta-ra f'Orma dachu z pogranicza la'su i is,tepu
Ukral,nców i u lI:ołvdnic'V\ych WielkorUiEów przed stu laty zOistala 'lastą'piona lekKą
k-rok'V\io'V\ą kClwln.Jkicją, na obszaTach zaś lesis,tych rozwinął (się złożony
dwuspadowy dach na sancach.
Da,ch na słupach 'za'chował 'sdę w stodołach ukraińskich
,i bia~o,ru13kkh
oraz u PQłudniowych
WielkormÓ'W. Ukraińcy
ua-zytwają go klun,a lub
polownik,
Białorusini
gumno, południowi
Wielkorusi ~lunia lub .ryga.
Stodoły są wielklie i J,:ojemne, :przechowuje G·ję W nich z.'boze oraz 'słuzą do
mł6ciki w zimowe :i .słolne dnie.
Ogromny, :stromy daich 'Wspiera 'się na sochach (masywn.y,~h. ,słupaich)
i pokryty
jest słomą. Sochy są stawiane
w jeden rząd, Jezeh. stod~ł~
je'E't 'WEparta na ni·e więcej niż pięc:iu sochach, natomialE't prz~ n.aJbardzleJ
rC1zpows1z€'chnionej formie
cztE'J10- 'i ,s'ze~,ciclSochowych stodoł :sochy 'są
uS~1Wiane w dwa rz~'dy. Czterosochcwa
stod-oła jest budowana w ksz,ta.łcie kwadratu z dachem o prawie stożkowatej formie. Sześciosochowa klunt,1.
(s1Jodoła) jelot raczej pro1s,t.cikątna. W litera lurze
s/potyka się wzmianiki
a dwunasto- lub nawet czternostosochowych
stodołach.
Sciany kluni ,są rabione z -różnego materiału;
n.a północy Ukra1iny. są
z ciosanych bierwion układanych
'w paz; na terenie
centralnej
Ukramy
:r
'W większej
częŚCi rOlSyj"lkichc'larnoziemnych
okręgów pleci'One 'z wierzbiny luib iPrętów leszczynowych;
w okręga,ch woroneskim,
orłowskim, tul ..
skim i riazańskim robią je 'z opłotków -na
terenie południowej
UlI:orainy
lepią je z gliny lub układają
z kamieni. Bardzo często stodoła nie rna
w ogóle ścian, WÓWCZ8.'S
jej d.ach /sięga do 'samej ziemi. W długich śdanach
s'to'doły umieszcza się s!Zerokie i wysckie w,rota wjazdowe;
na k-ró1Jkich
(scll.: ~cianach) ukłc.'da .się 'snopy; iEzeroka prwstrzeń
przejaZJdu na przestrzał' p-o zwiezieniu zboża słu·ży do mł6ckd - jes't ona wyrównan,a i ubita
jak klepisko. stary sposób stawiania dachu na słupach znany jest również
przy krytym jednopiętrowym
podwórzu w środkowej Rosji. Dach na słupach, spotykany obecnie tylko w zabudowaniach
gospodarczych, jest bardzo
starą formą, charakterystyczną
dla trzech wschodniosłowiańskich
narodów.
Artykuł zestał ogranic"-cny lylko do trzech węzłowy,ch 'la.gZldil1:ieńświadczący'ch o W'slpólnc'cie ruskiej i ukraińskiej
kultury
ludowej.
Problem
ten c'bejmuje
szere,g dallszy,ch zagadnień,
'któ-rych opra,cowanie <lałoby
daJ.sze dowody w'5J,:6lnc,gQI:0chodzeni.a zagrody ukraińE1kiej i rosyjskiej, jak
rozwój okn.a i związanych !Z nim Isrzczegół-ć'W,kons'trukcja
sufitu i dachu,
materiał i technika budowlana pokrycia, szczegóły ciosania i obróbki drzewa, rzeźlba na archlileklonocznych
elcmen.ta'Ch, galerie
o'taczające dOlIny
j iCerkwie, różnor.cdne
za'cudowania
gO"~Qodarcze, proces rO'zwoju planu
i wnętrza mieszlkalnego <JTazterminolClgia 'ZJWią'zanaz mieszkalnym
i gOG'Podarczyanbudownktwem.
i
A ..Pe,r'sz i c, O artykule G. J. Stelmacha "Zagadn'ien~e przedmiotu etnoW recenzowanym
tomie Zapisek Naukowych Instytutu sztuki, folkloru i etnografii AN ZSRR szczególne miejsce zajmuje drugi z kolei artykuł G. J. Stelmacha, zamieszczony w części dyskusyjnej,
wymagający specj-alnego roq:<'Ar1zenia. Artykuł ten zatytułow.any
Zagadn;enie
przedmotu
etnografii
nosi chąrakt.er polemiczny,
autor występuje
z ostrą krytyką
.przyjęloE'j ~'IZez r<'.d~ie(kkh unony·ch definicji elnog.rafioi ja:]w gałęzi nauk
hilstorycznych,
Lajmującej
się Iba'dani<;mi e'tnicz,nej ~'recyfiki, na-rodowych
właściwoś,oi kultury i bytu róinych narcdćw IW ich hi,slorYiCznym mzwoju
oraz problem.c.mi etncgene'Zy i e'!ni,c'znej hiGtorili ludów. G. J. Stelmach za17:UCaradzie,c'kim etnografom S. P. Toł;:·towowi, P. 1. Kuszner'o'wi i L. P. Potar C\\ C\\ i r utlik c"VI
.m:ie lego To,czaju ckreślenia
etnograf.ii, której przedmiotu i zadań nie rozumieją. Równocześnie podobny zarzut wprowadzenia
niejasności do zagadnień specyfiki etnograficznych
badań spotyka centralny
organ etnografów ZSRR, czasopismo "Sowietsk'aja Etnografija".
FO'dislaWl()we twierdzenie
G. J. Stelmacha
można Istre~dć na'stępująco:
etniczna, narodowa specyfka
kultury i bytu tego lub innego narodu nie
może być tylko przedm:ot.em badań etnograficznych,
ponieważ jest właściwa wszystkim zjawiskom życia kulturalnego,
wobec czego zajmują się nią
różne dyscypliny
naukowe
(s. 157). Zakres etnografii
powinien
zostać
grafii".
222
zasadniczo
zawężony.
Zdaniem
autoI"a do okresu Rewolucji
Październi'kovvej należy v;ykreślić
\:;a,clania ustnej i muzycznej 'tvvórczości 1JUdowej,
po RewoJucj,j - badania domosh~'a i jego urządzenia ,oraz ubioru (s. 162).
Etnograf }:o'winien zajmować się tylko kulturą narodową, której naj'cenniejszym pn.ejawem
j€l3t kole'ktywny
charakter
twór,czo3ci i empiryzm.
Empiryzm okazuje się specyficznym
objawem narodolWej kultury :przedpaźdz:ernili!owego okresu ~s. 158), a w pewnym Isto'pniu powstałchara1kte·rystyczny dla niektórych
zjawisk twórczości ludowej w okresie porewolucyjnym ('5. 158).
Dru.gim z kolei ważkim przejawem na.rodowej kuLtury jest wielka ilość
reliktów
pozostałych
z poprzednich
okresów
(s. 159). W okresie porewolucyjnym
zakres badań etnograficznych
Zinacznie zwęża się, wobec
czego w;ielezjaw,is1k Ikultury narodowej
O'Party,ch jeS't tylko na teorii, co
z kolei I:ozbzwia jecharakteryso1yczny,ch
cech kultury ludowej (13. 1(0).
Wobec powyż,sze-go przedmiotem etncgrafii vvopółc'zesne,go okresu powinny
być n.astępują,ce zj.awiska byt.owe: l) rad-zieckie, rewolucyjne ŚlW:ęta i uroczystości poświęcone najbardziej
wybitnym zdarzeniom życia narodu radzieckiego, poszczególnych kolektywów lub rodzin; 2) zjawiska "tradycyjnej
lu.dcwej kUlltury ,bytowej", które z.a,chowały dę W pełni lub w zm:enionej
i o innym znaczeniu formie; 3) relikty o charakterze zabobonów i wreszcie
4) wzajemny wpływ na siebie kultur ludowej i zawodowej (s. 161 i n.).
Jak wynika z tvvierdzeń G. J. S.telmacha, najważniej,s,ze 's'taje się zawężenie
przedmiotu etnografii tylko do badań tradycyjnych, empi'rycznych, przeżytkowych itp. form kultury i bytu.
Swobodna dyskusja
nauko'wa jest niewątpliwie
dźwignią
pCl3tępu
nauki ra'dz:eckiej. Nie k.ażda jednak -dyE1kU'sjapr'zynosi korzyści. Dyskusja
jest celowa tylko w tym wypadku, ,gdy ohie strony :prowadzą 'spór z prawidłowych metodollQgiocznie po'zycji. Nie moźna tego niestety ,powiedzieć
o dyskusji na temat przedmiotu etnografii otwartej przez G. J. Stelmacha.
Należy podkreślić, ź'e punkt widzenia G. J. StelmaiClłla w recenzowanym
artykule n.a temat przedmio·tu etnografii nie jes-t oryginalny. Wśród mnóstwa C'k,reśleń rrze<:!mi'Otu etnCtgrMH przyjętych przez burżuazyjnych
nauIko'wców nie'I:OŚlEdnie miej'Ece 'z.ajrr.uje ter:dencja
traklowan'a
etnografii
jako nauki zajmującej
się oI=i'sem i badaniami
tylko tradycyjnych
form
bytu" przeżytków
zjawisk lUlb za'cofanymi w r,ozwoju ludami, k,tór'e są
poz'baw:l(me kul'iury "zawodowej"
(wg vvyrażenia G. J. Stelmacha). Zrozum,iałe jest, źe ,radzi€>cki etnogr.a,f, jakim jest G. J. stelmach,
nie 'solidaryLUje :się \\1I:rost z tego rcdzaju teoriami. A jednak przeciwstawia
on
narcdową (tr,dycyjną,
empiryczną) 'kul·turę kulturze zawc<iowej, tj. tworzonej przez zawodowych architektów,
kucharzy, artystów, kompozytorów
itd. To I:rzec:wstawienie
jes't 'z gruntu f.ał,szyvve. "Muzykę tworzy lud,
a my, ar:yści, tylko ją aranżujemy"
- ,!=orvviadałwielk.i rosyjski kompozytO'f M. 1. Glinka. Twórcami całej narodowej kultury są masy ludowe,
223
one tworzą ibezp<Jśrednio materialne
i duchowe wartośd
wykorzys'tywane
przez najbardziej
utalentowanych
"zawodowców".
Klasy panujClice przyS'wajająsoibie
lepsze os:ą,gnięcia, lepsze dzieła ludowego geniuszu, przeciwstawiają
swoją ideologię ideologii narod wej, l£,cz jedynym
twórcą
narodowej kultury ~ozcstaje za'ws,ze loud. T'Vv'ier'Cizić,że kuLtura narodowa
jes't empiryczną, I:.rzecJ\\'stawiać ją "teoretycznie
uwarunkowanej
kulturze
zawo<iowej" - oznacza "lać wodę na młyn zwolenników reakcyjnej
teorii
Naumana, który dovvooził, źe kulturę tworzą wyższe warstwy 51połeczeń'stwa, a szerokie masy 'społeczeń,stwa obniźają ją.
W artykule
G. J. Stelmacha
fałszywe
twierdzenia
w dziwny sposób
przeplatają
się z pr.avvidłCtwymi k<Jnce'pcjami, zaczerpniętymi
z prac krytykowanych pl'zez niego S. P. Tołstowa, P. li:. Ku.szniera, L. P. Potapowa
i in. r,dzieckich
etnCtgr.afów. Nikt nie przeczy, że etnografia
nie jest
w s't.anie objąć całokształtu współczesnej kultury i bytu narodów, źe etnograf powinien pozostawać w ścisłym kontatkcie z przedstawic,ielami
innych
dyscyplin history,cwych
i szeroko wykorzystywać
maleriał nauk specjalistycznych, bad'ających różne strony kultury. Nikt nie zaprzecza powszechnie
przyjętej przez radzieckich etnografów tezie, że kolektyw - cały naród jest
twórcą kultury narodowej. Nikt nie zaprzecza, źe w kulturze i bycie narodu
zawsze trwają przeżytki róźnych okresów historycznych. Wobec tych prawd
powszechnie
zn.anych staje się niezrozumiałe,
dlaczego
autor wywala
otw.arte drzwi i z takim zapałem opolemi.cznym do'W'Odzi prawdy ogólnie
przyjętej.
Kategoryczny sprzeciw budzi próba G. J. Stelmacha zawężenia, "okrojenia" etnc,grafi,cznych -cadań wspólcze'sno\Ści, ograniozenia
jch do takich
zagadnień, jak święta, tradycje, zabobony itp. Nie bad.aniami przeżytków
~choći to jest jednym z ważnych
zadań naukowców),
lecz badaniami
ws}:ółcze"i1lej kultu'!y i bytu narodu radz iecikiego , ich formowan:a się i rozwoju, ich narodowej formy i socjalistycznej treści przyczynia się radziecki
etnograf -do budowy komunirstycznego społeczeń'stwa.
Artykuł G. J. Stelrr.acha, przeładowany cytatami, napisany jes't mgliście
i wykrętnie.
Na pierwszy rzut oka nie łatwo zrozumieć nawet podstawowe twierdzenia
autora. Stelmach nie zgłębił nawet takich elementarnych dl.a etnografa pojęć, jak kultura i byt ("narodowa kultura w przedrewolulcyjnym okresie przeds,tawiała sobą w zasadzie byt", s. 161); zaprzecza.
'sobie, gdy twierdzi, że "nie cała kultura narodowa jest przedmiotem etnograf:i" (s. 157) i I:lLec.iwnie, wskazuje, źe tylko etnografia "bada zjawiska
kultury
narodowej
w całokształcie"
(s. 160 is. 164). Niezrozumlałe
jest
określenie pn:ecmictu
etnografii, wynikające
z założenia artykułu,
jako
badań nad "kultur.alno-bytową
kolektywną
twór·czością mas pracującyc~
tego lub innego nórodu na różnych eta'I:ach ich hilstorycznego rozwoju"
(s. 164), gdyż autor, który wykreśla
z 'przyjętego przez naukę radzieC'ltą
zakrecsu etnografii c'adania etni<:zne, '1::adania narodowej spe1cyfiki kultury
224
oraz bytu i który zawęża ramyetnogra
f"'
11,w końcu wbrew
225
sobie rozszerza
riały;ponad-t'O
Ikla'syfikuje
pora'z
materialnej (tY'PYdomos,tw, odzież).
je znacznie,
,
ł giwałby na 'szczegółową analizę,
Nieduży artYku,ł St~lmacha Dle,:~ U COTazrzadszych o,statnimi czasy,
gdyby nie okazał S,lęprobą, zresztą ~
ą. z
. , d badań tradycjonalsprowadzenia etnograficznych
badan wspołczesnosCl
o
nych zjawisk kultury i bytu,
.,
Konstantmowlcz
Dymitr
Pierwszorzędne
Posiada
niektóre
materiał
zjawk,ka
faktograficzny
kultury
zebrany
i wydany przez D. K. Zelenina w pracy pt. Kob~ece ubiory głqwYUJ,schodnich Słowian
(119216-192,7),a w 'zakresie techniki u,prawy ,roli _ w pracy
pt. Ruskaja socha (19'07). W tej ostatniej pra,cy autor prześledził historię
różnych t'orm tego narz~zi:a. szczegółowo objaśniając jego przezna,czenie
i miejscowe nazwy. Nagromadzen.ie bogatego materiabu o tym mało znanym
odcinku techniki gospodarki rolnej, a także dane lingwistyczne s,tawiają tę
pra,cę o wiele wyżej od prac wydanych 'za granicą na ten temat.
Ostatnimi laty D. K, Zelenin pracował nad słownikiem geograficznym
terminów
zaOipa-irzonychszlczegółowymi
komenta·rzami
etnograficznymi
pt. Etnografo-geograficZJeskij
słowar.
l e n i n Dnia 31 sierpnia 1954 r, zmarł
Z ed t AN ZSRR doktor etnografii, profesor
~:ir:e::;~~~a~~ił~;;:d::i:~:~~~~tr
Konstantinowicz Zele~in.,
.
"
. dzierniku 1878 r, we WSI Lmk w pow,
,D. K. Zelenm uro.~Zlł, Sl~,W. ~;z1904 l' ukończył historyczno-filologiczny
sarapulskim w guberml WI~C leJ., .
o ~z m został delegowany do Akafakultet Uniwersy,tetu JUf]ewSklego, p
,Y
k.
'k'
F F Fortuna'
'al pod kierunkIem a aueml' ow
. .
demii Nauk, gdZie praco~" W 1915 l' obronił swoja dysertację na stopień
t
'A A Sza'chmatowa.
'
.
b
owa I ','
.
"
i 'słowianoznawstwa,
po czym, zOls.tałwy rany
magilstra Języka IosYJsklego.
,
d'
wykładał
w ciagu 10915tetu Peterburskiego,
g, Zle
.
.
U '
docentem
mwer'sy·
..'
d '.nh W l' 1916 został miano'
, k 'kraJow
S~I",lenk'
.
.
q
1916 r. etnografię rosYJs ą l,
t d - 'ę yka rosYJ'skiego a po obrolIlie
dzwy-czaJnym ka' e ry J z
,
wany profesorem na '"
t 'e' doktora (1917 r,) _
ta..
Uniwersytecie
M'O's'klewsklffi
na
IS.
o
:In
n
dY'ser 'CJl na
Ch k
'
,
Uniwersytetu
w
ar! OWle.
profesurem zWY'czaJnym ,
'
a y członkiem korespondentem
25
D K Zelenm został mlanow n
W 19
r,
.
"
ł 'ę do Leningradu
gdzie pra'cował bez
AN ZSRR. W tym czasie przemos SI
.. '..
'.
ł
racami
d
t tniej chwili w ln.'stytucie Etno.grafn l kleI owa p
przerwy
o os a .. U '
tetu Leningradzkiego.
katedry etnograf11
mlWers~
Z l 'a
ukształtowały
się j,uż we
Naukowe za,ilIlteresowa'ma, D. K.
e enln ,
"oa e w okresie
• ,
TY
.
'egc- pra'ce drwKowane, :napl., n
wczesnej młodoso.
lerwsze J
'b. ..
'a'ckiej gdzie spędził dziet . kich doty,czą b. gu erna w,
, I
,
studlOW umwersy ec
,
'to.nl'e
Z tego okre.su nalezy
d'
t dio ał n~ unlwersy """ .
ciństwo, i Jurj€wa, g Zle s li'. W
-a
t'
goworie
ruskich
krestjan
..
t·'
e pra'ce'
Osobennos L w
,
wymiemc
nas ępuJąc,
"
b."
(1901) Prewodniki
Kama i WJatka
"
ast' WJatskoJ gu ernH,
,
J
jugo-wastoczn-tJ
cz
t
'.'t
t
(1904) Welikoruskie
naro~.' ,
, JurJ'ewskomu
untWerSL e u,
, ..
oraz Po ' JUTJewu
t
,
f.' " (1905), poza tym wielką 110sc
,, k k
a+ieriat dlJa etno gra ~Jt
nyje pnslowtJa
a m..
'.
h wy-d'awanych we Wjatce,
Ttykulow w czasopIsmac t
notatek, recenZJI, I a·'
.
opiśmie
Istoriczeskij
WiesRydze i Petersburgu,
wychodzących w czas
"
zna,czenie
pierwszy
l
'o
.'
I
; I
I
:i
'CI
o.
Twórczość naukowa D. K. Zelenina była bardzo 'bogata. Opublikował on
ponad 120 !książek i artykułów, nie Ucząc ipómniejszylch notatek i recenzji.
Większa część jego prac ukaza'ła się 'w następujących czasopismach: "Ziwaja
Starina", "Etnograficzeskoje
O'bozrenije", "I'stoil'iczeskij Wiestn.ik", "Izwie_
stija Otdelenija Russkogo Jazyka i Słowestnosti".
"Sowietsikaja Etnogr.afija", "Kra-jewedenie", poza tym w "Zapi'skach Towarzys'twa Geograficznego" w iClziale etnografii, w "Trudach
lnstituta
Etnografii AN 'ZSRR",
"Izwiestijach AN ZSRR", w wydziale nauk .społecznych itd, Obok tego
wiele artykułów D. K. ,Zelenina zos.tało opublikowanych
w czasopismach
za,granieznych: "Ar,chiv fUr Slaviis-che PhHologie", "Zeitschrift fur Slavische
Philologie", .,Internationales Archiv fUr Ethnographie", "Ethnos" (Stokholm),
.,Lud Słowiański" (Kraków), "SLavi:s'che Runds·chau", "Slavia" (Praha).
Anastazja
Kojdecka
er.
'o
"
"
S. A, WYSZNIElPOLSKIJ,
iMirolwyje
morskije
c h o d s t w o (Oczerki), Moskwa 1953.
'o
'sudo-
Rozprawa Wyszniepolskiego ma ,charakter pracy z dziedziny .geografii
gospcdarczej, z wszystkimi, dla historyka
kultury
b.8rdzo i·stotnY'mi konsekwencjami.2alpowiadając
w swoim tytule syntetyczne ujęcie całokształtu
dziejów światowej żeglug.i morskiej daje ona w rzeczywistości
obraz powstawania sieci wielkich ;mol'1s>kich
dróg hand1owy;ch i rozwoju transportu
morskiego wspókzesny'ch
krajów
kapitaIistyczn)\ch.
Rozdział o żegLudze
rosyjskiej i radzieckiej, zamieszczony na końcu rozprawy, został potraktowany w podobny :sposób.
<
nik" i in.,
'
K Z l nina ow pierwszym rzędzie należy
Wśród dZIeł etnograficznych D, . l"6 ,e 1 e) Volkskunde
która stanowi
t RuSs~sche \Osts av~sc ~
,
wymIemc !pracę
<"
, , k' . f'lolog"i
,; h;storii
kuLtury.
Praca
.
Encyklopedii
slowwns
.eJ t
o,,·
t
jeden z omow
,
.
k'
kultury materialnej
rosyjskiego na, 't
'.
"zym zbIOrem z za lesu
,
d d"
ta Je', plerw_
.'
h bł dów metodologicznych posiada
o z.s
rodu i mimo ·szeregu powaznyc
ę
ł w teJ' pracy własne spostrzet ś'
kową Autor podsumowa
.
wielką w~r o'c na,u
'.
'
. ublikowane rękopisy i muzealne mateżenia posiadaną literaturę,
me op
'
puti
••••
Koncentracja uwagi na geogra'ficzno-gOlspodarczYCh zagadnieni.alch tranS'portu morskiego krajów
[kapitalistycznych
nie pozwoliła autorowi
na
równomierne potraktowanie
innych problemów mieszczących się w temacie,
Pomin.ięte tu "Zostały zupełnieza,gadni-enia
początków żeglugi morskiej i jej
techniczn<J-konstruk1cy,jnego obrazu w naj wcześniejszym
okresie nawet
,j
15 "Lud" t, XLIII
226
227
w kraja'ch objętych aktualnymi zainteresowaniami
autora (historię żeglugi
otwierają w rOZlprawie Wyszniepolskiego dopiero osiągnięcia starożytnych
potęg morskich), a rozwój jej w dobie przedkapitalistycznej
został przedstawiony ogólnikowo i pobieżnie.
Hi'storyk kultury, poszukujący
w pracy Wy'szniepolskiego materiałów
do interesujący,ch
go zagadnień,
'Zil1ajduje tu właśc.iwie jedynie znane
z innych źródeł, popularnie ujęte inf.ormacje ogólne. Odnosi się to do obu
rozdziałów Wlchodzących w raehubę:
pierwszego - obrazującego rozwój
morskich dróg handlowych i komunikacyjnych
świata, i ostatniego - dotyczącego analogicznych
zagadnień z terytorium
obecnego Związku Rad ..
Rozdział ostatni, w części odnoszący 'się do odleglejszej przeszłości, opiera
się głównie na pracy M a w r o d i n a Naczało moriechodstwa
na Rusi.
Najwięk,sze zainteresowanie
etnografa budzi ustęp o ludowych źród.łach.
dotyczących źeglugi rosyjskiej, roz,poczyn.ający ootatni rozdział pracy. Omówił tu autor poszczególne etapy rozwojowe źeglugi rosyjskiej, zwraeając
szczegóLną uwagę na stare i liczne szlaki morskie łąJczące Ruś KijowSką
i Nowog.rodzką ze światem oraz znaczenie technicznych
i nawigacyjnych
uzdolnień rosyjskich ma6 ludowych dla powstania i ugruntowania
się rosyj,skiej, a następnie ra'dzieck.iej siły morskiej.
Tu właśnie uzys'kać można
stosunkowo sporo jeżeli nie nowego, to 'w każdym ra'zie na nowo 'zinterpretowanego materiału
porównawczego dla 'badań nad przeszłością ,słowiańskiej żeglugi morskiej (m. in. wz'bogacone -o przesłanki przyrodniczo-geo~
graficzne .i ekonomiczne dowody dawności i samodzielności rosyj's'kkh poczynań na morzach).
Tadeusz
CESKY UD,
CSAV, R. 41, PRAHA
i Folkloru, podkreślając,
że najeży badać
klasyczny, lecz również kla'sy rdbotniczej.
j lk
y o folklor
muzyczny
_ Oldfich S i r o vat k a ~apisał artykuł Za delnickou pisni na Oslavansku
(z. 1, s. 4-11) na podstawie wyników ,badań i dośw;~dc.
.
1953
,.'
.a
zen poczymonych
w,
r. w terem e Roslcko.OslaYansko,
przypominając,
że grównym zada~lem In:stytutu Etncigrafii i Folkloru w Brnie jest systematyczne badanie
tel enu Roslcko-Oslayansko
(zamieszkanego
przez rolni'ków i górników)
c~le~ uzyskania wszec~stronne~? obrazu folklorystycznego
w tym okręgu
g~r~~zym. A~tor op~suJe techmKę oraz wyniki lbadań. ,Przytacza, niektóre
PJesn~ ~o~kreslaJ~c, ze obok pieśni ludu -rolniczego uzyskano ,cenny mateI lał pIesm robotmczYlch, i kreśli hi'storię
tych pieśni Na za'ko·
.
d.
. k·
t '"
.
.,
.
nczenle po ale
wmos I me ouologIcZne, które uzyskano w czasie bada'
.
,
n oraz opracowywa'l1Ja zebranego materiału.
Tematem a,rtykułu Hanny L a u d O'W e j, Nowe vlastenectvi
SOUbOTU
ZK RDR Setuza z Usti nad Labe
(
1) ,
..
, .
m z.
,Jest
'IH'zemkame 'Ilowych wartOSCIdo pracy artystycznej zespołu, ludowego pieśni i tańca W·
" F 't'
waj L d·
. T .
.
,czaSie e,,· lu u owej
worczości Artystycznej w Brnie w 1-953
. d
.
leps
h'
'b
'.
r. ,le nym z naJ.zyc
l naj' ardzIe.1 charakterystYlcznych
był występ pogranicznego
7~_
społu ludowego pieśni i tańc<b ZK RDR Setuza kt·,
. -.
,Olego
nowym dorobkiem
~racy ~rtysjycz~eJ b'yło stwor:enie nowych tal1cÓw obrazujących ,pracę po..zczegolnych zawodowo W tancach tych zespolili charakterystYlCZil1e cechy
ludowe całego kraJ'u co d ł t'
..
.
.•
.•
.•
.
'
.
° a o
worczoscl tego pogranicznego zespołu chalaktel .ogolnocz€'skl. Ze8poł ten wykazał zrozumienie swej roli na terenie
pogranIcza.
'.
Detimat
z~
Zorka D o 1 ~
1 o v a ,w artykule
Pokus o novy kroj v souboru ZK
(z. l)'~I~UJe,
w jaki sposób ZeSPÓł ZK Setuza próbował
rozWlązac zaga,dmeme dostosowania
nowego stroju do tańca
W
l
cz"
Z·· Ol
'ta·
.
" ese e gornLe.
espo pOS Wił sobie za zadanie wy,tworzyć stroje, które harmonizo,:,,"ały?y ~ ~Il'undU'r~m gór~iczym. Autorka podkreśla trudnOŚCi, jakie poko~ac mUSiał zespoł, dodając na zakończenie, że zadanie tworzenia stroju
w~ma~a eałego szeregu doświadczeń, a tego rodzaju problem nie da się rozWIązaC od razu.
1954.
"Cesky Lid" założony w 1891 r., redag{)wany obecnie 'Przez Olgę Skalnikową, wydawany przez CzechosłowaCką Akademię Nauk CCSAV) wychodzi jako dwumiesięcznik.
Czwa'rty ro'cznik "Ce'skiego 'Lidu" obejmuje artykuły poruszające
szereg zaga'Ciniell , jak folklor kla'syczny i robotniczy,
ludowe ;budownictwo
oraz wytwórczość, hi,storię ludu czeskiego oraz jego stosunek do innych
ludów słowiańskiich.
W artY'kule K otazkam hudebni totkLoristiky
{z. 1, s. 1-4), dotyczącym
zagadnienia folkloru muzycznego, autor, Józef S t a n i s l a Y, wylicza bogactwa zbiorów pieśni ludowych
zawartych w archiwach
oraz wydanych
w zbiorkach i uważa materiał ten za fundament czeskiej folklory'sty'ki muzycznej. Zdawało s.ię,że prÓiby ożywienia i zachowania
,pieśni ludowej
były bezskuteczne, okazało się jednak, że nie ,było rezultatu u ludności wiejskiej, która niegdyś była twórcą klasycznego folkloru - nie zwrócono natomiast uwagi na klasę robotniczą, wśród której pieśń ta żyla. Autor podaje plan metodycznego ujęcia tego zagadnienia przez. Instytut Etnografii
nie
S~tuz~
o.
Z zagadn~eniem pieśni ludowej ściśle łączy się zagadnienie tańca ludowego. W ZWIązku z rozwojem tańca ludowego konieczne J'e-st opracowan;e
metod )e"o
t
".
..
no owama l oprac,ov.'sma zebranego materiału. Zagadnienie to
omowlla Ol.ga S z e n t p a l o v a w artykule
Methodologicke
otazky lido
veho tance (z. 1, s. 18-28). Autorka opisuje dwa systemy notowania tańc;
~.L:do,~ego przytaczając
zapisy tańca wĘ'gierskiego i czeskiego. Omawia
,owmez prOjekt metodycznej kartoteki do notowania tańca ludowego opraCowany ~~'zez kol:ktyw OśrOdka Twórczości Ludo',,vej. Artykuł zao~trzony
;es1 w te"sty plesm tanecznyoh, nuty do pieśni, wzory kartotek oraz licz'1e
otografie ilustrujące
ludowe tańce wykonane przez węgierskie i czeskie
zespoły ludowe.
•
•••
.'
b
"
229
228
z
Artykuł Petiłtvrtni
Vratislava V y c p a l k a (z. l, s. 29-32), czyli pięć
czwa,rtych taktu pieśni taneczmej,zawiera
opis tańca zwanego ,;petictvrtni".
Autor opisał najpierw
taneczną, a następnfe historyczną stronę tań;::a
"petiCtvrtni" pl.'zyta,czając odpowiednią literaturę z zaik,rMu historii i biblio·
grafii muzyki.
Jaromir Je·c h, Tvurci
priklad
Josefa Stefana Kubina (z. 5). Arty·
kuł napisany w ZJwiązku z dziewięćdziesiątą rocznicą urodzin Stefana Kubina cibejmuje chafalktery,stykę całoks·ztałtu pracy jubilata.
Josef Stefan Ku tb i n, największy czeski zbieracz prozy ludQwej, aut,ol'
licznych prac etnograf.iczlIly'ch, słowników, bajek, napisał z okazji swego
jubHeus'zu a.rtykuł pt. Mój folklor (z. '5), w !którym mówi o s'woich pra'cach
badawczych w d~iedzinie folkloru i dialektolGgii. zazna'cza on również co jest zwłasz;cza 'dla nas, w.ażne - że I()prócz kultury
ludowej w Czechach 'ba.dał również język i kulturę duchową Czechów miesz;kającyc'h na
Śląsku w powiede kłodzkim oraz strzeleckim.
Fxantis-ek Van c i k, Novy z'ivot na Horsovhotynsku
ve verSich druzstevniku
(z. 15). Artykuł omawia zagadnienie
twórczości poetycikiej robomików lIla Horsovhotynsku, która to twórlczość zrodziła się w czasie ich
pracy i nie jest dotąd znana ani z występów arty'stycznych, ani z rOZigłośni
'Czy czasopi'sm. Autor przytacza przytkł.ady tego rodzaju twórczości wiejoskiej.
W artykule
O promenlivosti
lidoveho,
prozaickeho
podćmi. Rozbor
o Turcich lidojedech
(z. '5) piszą o zmienności prozy w podaniach ~udowych Jaromir J e c h i Dagmar R y c h n o w a, podają rozbiór bajkiłudowej o turkach ludojada·ch, którą przedstaWiają
w czterech wariantach
notowanych w Gkresie trze,ch lat, a opowiadaną przez dwie wieśnia,ciki.
Jifi H o l' a k, Hra "Zalman".
Vynatek
ze studie o stari naśich lidovYch. pisni (z. 5). Autor opisuje grę "Zalman",
obejmującą pieśni i gry.
W której OO2iał biorą chłOlPcy i dziewczęta.. Zgodnie z historycznym rozwojem społeczeństwa pieśni zespołowe są naj starszą poezją ludową· Zawa'rte w grze "Zalman" pieśni i widowiska miały powstać na Ukrainie i stąd
przeniknąć do Polsiki, Czech, SłowaCji i na Morawy. Autor przypu'szcza,
że przyszły te pieśni z pas·terzami wołoskimi.
Jar-omir D o l e a l w artykule Prvni
cesty Ludvika
Kuby
za slovanskou pisni,
ve svetle jeho korespondence
s Edvl(lrdem Jelin"-em (z. l,'
s. 33-'3.7) opisuje na podstawie korespondencji Ludwika Kuby, znalezionej
w Literackim Arohivum Muzeum Narodowego w Pradze, początek działalności Ludwika Kuby (autora dzieta Slovanstvo we swych spevech) i trudności, z jakimi musiał walczyć dążąc do !wytkniętego celu.
Ludwik B a r a n napilsał adykuł z okazji 'sześćdziesiątego roku życia
prof. Karola .Plicka. Karol Plicek, nauczyciel oraz muzyk i teoretyk muzyki,
zajmował się gorliwie czeskim folklorem muzycznym.
Zebrał on 40000
tekstów pieśni ludowy,ch wraz z melodiami sto'sując metodę syntetyczną·
z
Juri V y s lou
i l w artykule Hynek Bim (z 2) w z.wiązku z osiemdziesiątą rGcznicą urGdzin tego pisarza i zbieracza pieśni ludowych podaje
studium o jego życiu i działalności.
Vilem P l' a Z a k w ZWiąz1kJu
z osiemdziesiątą rocznką urodzin J. F. Svobody, wybitnegoC'leskiego
muzeologa, badacza, etnografa i badacza archiwum, redaktora
i pracownika regionalnego, napisał artykuł pt. Vspominame na J. Swobodu
(z. 2). Autor przytac,za tu najważniejsze
zasady
robocze, którymi tposługiwałsię w swojej pralcy F. Svoboda.
Frantisek
B o n u IS opisuje rozwój twórczości ludowej na Hanel1a
podstawie spostrzeżeń poczynionych w czasie krajowych obchodów dożynkowych w Namesti .pod Ołomuńcem, Igdzie wykonano pieśni i tańce 1udo'we
hanackie.
Otokar N a h o d i l w a·rtykule
Sedmdesatiny
zaslouzileho
badatele
prof. dr Otokara Pertolda ('Z. 3) mówi o życiu i działalności tego orientaUsty, historyka religii, etnQgrafa, antropo1oga i podróżnika.
Twórczość ludowych autorów, ważną dziedzinę artystycznej
twórczo~ci
ludowej, opracował Pavel Va v r u c h w artykule Tvorba lidovych auroro
(z. 6). Omówił on całoksztaU za·gadnienia 'twórczości autorów ludowych
w okresie po 1945 r.
Vera H a s a 10 v a w obszernym studiUm Cesky lid a narodopis v dile
Mikol.ase Alse (z. l, 2, 3, 14, '6) opisuje życie i całOkształt twórczości mala't'skiej M~kołaja Aleśa, podkreślając
zwłaszcza wartość jego pracy dla
etinogrMii 'c'zesikiej. Jego obrazy zamieszczone w zeszytach tego rocznika
posłużyły do przedstawienia c'zytelnikom życia ludu czeskiego, dając równocześnie możność :poznania jego twórc:z,ośd.
KaTol Vet l e rl i ZdeiJ:ka J eH n ik o va
zaznajamIają
czytelników
w swym artykule Ukoly a vyhledovy plan brnenskeho Kabinetu pro etnografii a folkloristiku
z zadaniami i projektem plantU praocy :Instytutu Etnografii i Folkloru w /,Brnie.
Z oikaizji 70roku życia 'prof. uniw. dr J. Ho.raka Julius D o Ja tIlsk y napisał artykuł Ipt. Prof. Jifi Horak ućitel dejin slovenskych literatur.
Pro.f.
J. Horak poświęcił życie swe pracy nad zagadnieniem kultury ludu czeskiego i tradycji słowiańskiej.
Jaroslav Kra m li l' i k w pracy O poznani dejin ceskeho lidu (z. 2)
zwraca uwa,gę 'czytelni!ka na fakt istnienia opracowań etnograficznych dotyczących życia, i kUltUTYludrlQści wiej,skiej, przeważnie 'tyLko z XIX i częściowo XX w., i to nie naświetlonych
od strony hrstorycznej - oraz na
prawie zupełny brak opracowań z okresów starszych, j.ak również brak
chronologicznego datowania, AUltGrpodkreśla waTtość historycznego a,spektu,
.laki powinien cecill()wać materiał etnograiiJCzny.
W obszernym artykule Antonina V Gr l i c k i e g o pt. Ze zivota Antonina
Nyvlta~Rychetskeho
autor zaznajamia
vudce
selskeho
povstani
na'S z czołowym uczestnikiem
roku
1775
(z. 3, 4, .5,)
i !Wodzem chłopskiego
po-
230
231
wstania w 177'5 r., które miało na celu u wolnienie chłopa z ucisku feudalnego. O życiu uczestników
tego powstania dokumenty
his-toryczne dają
skąpe informacje;
historia
bowiem burżuazyjna
niechętnie
wSipominała
o ludziach, którzy wa.1czyli o wyzwolenie ludu czeskiego. Z tego 'też powodu artykuł A. Vorlickiego, który :pierwszy zajął się dokładnym badaniem życia A. Vyvlte-Rychetskiego,
ma ważne znaczenie.
Vera O l i v o va, Prosinec 1920 ve ved:ch pł'oletafskych
basniku (z. 6).
Autorkalopisuje
bogaty zbiór utworów poetyckich, które powstały w okresie prześladowań i aresztcrwań działaczy proletariatu
po zajściach grudniowj"Ch w 1920 r.
J·ako przyczynek do ,historii 'przemarszu wojska Suworowa przez Czechy
w latach 1798-1800 napi'sał C. A m o l' t artykuł o rosyjskkh żołnierzach
we wspomnieniach ludu czeskiego (z. 5). - Przyczynek do historii wzajemnych stosunków czesko-ukraińskich
napisał Jil'i H o l' fi k według pracy
F. Rehora, który położył wiele zasług na polu opracowań etnograficznych,
zwłaszcza dotyczących kultury
ukraińskiego
ludu zamieszkującego
byłą
Galicję.
Na podstawie materiałów doty'czących osiedli rosyjskich napisał mIody
uczony rosyjski M. W. W i t o wipracę pt. O klasifikacji
sider.
Ważne zagadnienie Z1Wiązanez p()lwstarwaniem elementów
kapitalizmu
w okresie feudalizmu, wykorzystanie
w XVI-XVU
w. wolnych sił najemnych w róŻinych gałęziaich wytwórczości opisał Miroslav J a l' os w artykule K otri.zce namezdni
prace v ćeskern hornictvi
w XVI stoleti (z. 2),
na podstawie sytuacji w jednej z najważniejszych
dziedzin czeskiej wytwórcwści
przemysłowej,
w kutnohonskim
górnictwie, "'I dru,giej połowie XVI w.
Vaclav Ś o l c, O voroplavbe i vorafich
(z. 3). Autor podaje we 'Ws,tępie historię spławu, który pClcząwszy od połowy dziesiątego wieku aż do
wprowadzenia komunikacji kolejowej oraz -tran,sportu autami ciężaTowymi
Ibył jedyną możliwością taniego 'trans,portu, zwłaszcza drzewa IW ikłodach
z nieprzebytych lasów południowych
Czech do ośrodków przemysłowych.
Następnie daje Qpi>s technologii 'SiPławiania, opemjąc terminami
używanymi przez flis.aków w ostatnim stuleciu. Opi.suje również ubiór flisaków,
ems 'Sij)ławiania oraz sposób rzarobkowania w zimie.
Jako przyczynek do -studiUm ludowych środków transportowY1clh napisał Ludwik B a l' a n artykuł Krkonosske
krusne. Krusne
służą do piesz..ego tr.a'll'sportu na plecach i znane są, według podania ustnego w Karkonoszach, już więcej niż 150 lat.
Olga
pt. Pfispevek
k poznani nekterych
opisuje \vylwórczość drwali na Zd'arsku, w górzystej okolicy wyżyny czesko-morawskiei,
oraz ich ciężkie
warunki socjalne i materialne w okresie l republiki.
Ivan B o l' k o v s k y omawia w 2rtykule Obytne
stavby
slovanske
technik
S k a l n i k o v -a w artykule
dfevafske
prace
na 2d'arsku
archeologickych
objevech
(z. 2)nowo odkryte budowle Słowian
ws.chodnich i zachodnich: a) w ZSSR odkryte w lataah 1928-1933 (podkreśla fakt, że Słowianie w X-XI w. w budowaniu ulic i urządzeń wodociągowych przewyższają ówczesne ludy Europy zachodniej); b) w .Polsce __
odkryte w związku z badaniami nad powstaniem państwa polskiego oraz
c) Czechów - odkryte IWczasie ostatnich 'badań prowadzony'ch w Czechach.
Zagadnienie _czeskiego budownictwa ludowego poru'sza Emanuel B a l fi s
w a-rtykule Theoreticky
a prakticky
vyznam
studia
lidovych
staveb {z. 4).
Autor omawia historię badań arohitektury ludowej i podkreśla konieczność
współpracy w tej dziedzinie między historykami sztuki, etnografami i architektami. Uwzględnia również 'sposób ż)'cia na wsi i kulturę ludową oraz
przemiany 'socjalno-ekonomilczne zachodzące w obecnej wsi.
Jaroslav Va j d i s wadykule
Nektere zasady tvorby na vesnici (z. 4)
daje api'S ludowego budownictwa ,czeskiego rpocząws'zy od budynków gUnianych i drewnianych do kamiennych i mlliI'o'wanych.
Emanuel B a l a s i ¥1adimir K ,li ma. VeSnicke stavby v okrese 'Votickem (z. 4). Artykuł
obejmuje przegląd współczesnego stanu budynków
wiejskich ze s2iczególnYm 'llwz,ględnieniem naj starszych do1tąd z:aJchowanych
budynków. Artykuł oprac-owany został na pod-stawie badań nad architekturą ludową w 195e r.
których brano pod IUwagę sta-re, ginące j'.lŻ
budynki ludowe j najbardziej godne uwagi poligonalne
s10doły. Dobrze
przemyślana konstrukcja
budowy tydh stodół świadczy o dojrzałości rzemiosła ciesielskiego na ziemia'ch czeskich już w XViII IW.
Josef Sc h e y b a l, O otazkach studia lidoveho nabytku. Atlas lidoveho
nabytku
(z. ,3). Autor mówi o konieczności opracowania zagadnienia me_
blanstwa, następnie daje projekt podawania
wyników
tych opracowań
w atlasie czeskiego, morawskiego i ,śląskiego meblavstwa
w poszczególnych tomach lub zeszytach, z których każdy obejmowałby materiał zebrany
w oznacz.onym regionie etnograficznym. Zadaniem alia-slUmeblaTstwa ludowego byIoby: a) pokazanie bogactwa form i dekoracji, które !Cechują meblarsbwo czeskie, b) naŚ'Wietlanie nie opmcowanego
dotąd zagadnienia
tY'Pów mebli ludowych, e) omówienie rozwoju mebli ludowych, iah form
oraz odchyleń regionalnych. Autor wyraża przekonanie, że praca ta znalazłaby na pewno za'interesowanie nie tylko w kraju, lecz i zagranicą.
Vladimir S c h e u f l e l' w artylkule O vyznamu
stud:a remesel
pro
poznani kultury
naseho Udu (z. 2) podaje krótki
zarys historii rzemiosła
od zarania cywilizalcji aż do dnia dzisiejoszego podkreślając
wpływ rzemiosła na życie i kulturę ludu.
v novych
,l
w
•
Maria
L fi b k c va
i Ladisla v L a b e k poruse;aj ą w artykule
pt.
(z. 2.) na wstępie ,problem powstania artystycznej wytw6rczości ludowej, po czym opisują genezę chust pilzneńskich, ich techniczną
i stylisItyczną stronę wykonania oraz :podają przegląd nazwisk najważniej.szych hafciarek.
Plznenske
."
pleny
2J2
233
W związku z wystawą
bułgarskiej
sl1tuki ludowej, która odbyła SIEi'
w Pradze na prośbę redakcji "Ceskego Lidu", napisała bułgarska etnografika Maria Wei e wa .artykuł Q bułgars·kiej wytwó"oczości .Ludowej.
Hana H y n k o w fi pisze o folklorystyczny,ch badaniadh w Albanii na
podstawie sprawozdania z <lIbańskiego czasopisma InstytU'tu Nauk 'w Tiranie, "Buletin per shkencat shoqerore" t .2: 1953, s. 80-81.
Uwagi na temat przed,s'tawień teatralnych i filmowych, których fabuły
oparte są na życiu ludu, zawarte są "Ceskim Lidzie" w dwóch wnikliwych
recenzjach: iI. K ,r o va k a, Barevny s!ovensky film "Rodna zem" i tegoż
autora Nasi furianti
w Narodnim
Divad!e
(przedstawia
obraz wiejskiego
życia czeskiego).
W dziale literatury i 'bibliogmfii ,czytelnicy znajdują recenzje i wiadomości dotyczące nowych wydawnictw
czeskich, .radzieckich, niemieckich
i polskich, l1wiązanyah z zagadnieniami etnografii i etnologii.
Podkreślić należy zamieszczenie w czasopiśmie "Cesky Lid" bog.atego
materiału ilustra'cyjnego barwnego oraz fotografii jedno- i wielobarwnych.
Emilia
Fischerowa
"ZEI':DSCHRIFT FUR OSTF'0RJSCHUNG. LANDER UND VOLKER
OSTIJICHEN :MLTTEiLEUlROPA", R. 1!!54, z. 1. Marburg.
1M.
Czasopismo "Zeiotschrift fiir OsHorschung"
wychodzi w Zachodnich
Niemczech od roku 1~~2 i jest organem prasowym Rady Naukowej im.
J. G. Herdera. Redakcja (Hermann Aubin,Erich
Keyser, Her:bert Schlenger) zgrupowa.ła wokół czasopisma szereg uczony.ch naj różnorodniejszych
dziedzin nauki (hi'storil polity1cznej, gospo.darczej, sztuki, arahitektury,
muzykologii, archeologii i in.) biorąc za podstawę lokalizację przestrzenną
ich zainteresowań, ograniczoną do regionów wschodnich Europy środkowej.
Terminem
"Lander
im ostlichen
Mitteleuropa"
obejmuje
się przede
wszystkim ziemie, do których rościły so'bie pretensje hHlerowskie Niemcy.
Historyk, etnograf, a szczególnie badacz zajmują.cy się problematyką
Ziem Odzyskanych znajdzie w tym czasopiśmie wiele nowych i cie'ka'wych
danych, których interpretacja
przez naukę zachodnioniemieoką
wymaga
'stałego dementowania ze strony naszych badaczy.
Rocznik 3, zeszyt 1 niniejszego czasDpisma nie odbiega swym ukla'dem
od numerów poprzednLch. Po dziale roz:praw następują sprawozdania z badań, doniesienia i bogaty dział omówień, r.oZJpada,jący się na zbiorowe (dotyczące jakiegoś zagadnienia w świetle literatury) i jednostkowe (recenzje). Całość zamyka zestawienie literatury dotyczącej Śląska za rok 1953
(15 s. bibliografii).
W dziale 'pierwszym mamy 4 rozprawy. Erich Wei s e w artykule o tematyce historycznej zatytułowanym
Pod.stawy państwowoprawne
drug'~ego
pokoju t01'uńskiego i granice jego mocy pl"awnej na'świetla w 'specyficzn;y
sposób stosunki między Polską a Zakonem Krzyżackim. Autor obala pogląd na s-tosunek mistrza ZakoDtU <lo króla polskiego jako na stosunek
lenny. Argumentacji dla swoich sformułowań doszu'kuje .się między innymi
w pracach hi'storykÓ'w polskich (Kutrzeby, Vetulaniego, Pociechy). Za pomocą swoistej interpretacji
terminów regnum i corona Polon:ae do.chodzi
autor do wniosku, j·ż inkorporacja Prus do Polski nigdy nie miała miejosca
inkor,porowaoilebyły tylko ziemie podległe Zakonowi.
E. L e n d l w artykule pt. Zm~any k'l'ajobrazu kulturowego
w regiont:1ch
wschodnic1J, Europy Srodkowej
W dobie współczesnej
wy,chodzi od kon'cepcji krajobrazu
kulturowego
nie definiując
tego()pojęcia, ·co w dal'szych
częściach artykułu pozwala na, szereg 'dowolnych interpretacji.
Na marginesie 'warto zaznaczyć, iż pojęcia krajobrazu
kultur,owego, naturalnego
i wariant trzeci - pojęc,ie krajobrazu
historycznego, warto byłoby poddać
gŁębszej analizie ze względu na ich wieloznaczność i małą precyzję, kryjącą
pod nowoczesną postacią zdyskredytowane
w nauce ujęcia idealistyczne.
Mówiąc o rozwoju ,krajobrazu kulturowego aU'tor wymienia jako czynniki tego rozwoju zróżnicowane formy ,prawne, doświadczenia w dziedzinie
tedhniki i życia ,gospodarczego oraz różnice postaw ,psych~cznych ludzi
tworzących na danym terenie kulturę. Miernikiem
intensyfikacji
krajobrazuk!ulturowego
je'sit dla, autora narastanie
warstwy ludzi związanych
z ziemią i coraz mocniejsze wiązanie się tej grupy z określonym terenem.
E. L e n d l o'<lcina ,się od koncepcji determin-illmu geograficznego, zajmując stanowi'sJw, które można by nazwać antropogeogr8Jfiicznym, i upatrując główne czynniki rozwoju rw działalności ludzkiej, w energii przekształcającej krajobraz naturalny w kulturowy (autor nie wyróżnia pojęcia krajobrazu hi'storycznego).
W świetle takiego stanowisika I~rzy wyżej przytoczonym ujęciu czynników rozwojU' i miernika
intensyfikacji
krajobrazu kulturowego)
przeprowadzony podział Europy pozwala s,charakteryzować Euro.pę wschodnią
i środkoWQwschodnią w sposób ogólnikowy i - wyrażając się oględnie przynajmniej problematyczny.
Zdaniem autora, Europa wschodnia nie zna struktury ,krajobrazu kulturowego Zachodu. Krajobra'z kulturowy ws'Chodni odznacza się wyspowością osadnictwa. brakiem połączeń komunikacyjnych
między ośrodkami
starego i nowego osadnictwa, oraz ogólnie biorąc, nii:s'zym ,stopniem intensyfikacji. W tej o'statniej dziedzinie w dobie współczesnej mimo r,ozwoju
innych dziedzin w zakresie wiązania ludzi z ziemią widzimy regTes.
Bez bliż,sze,go uzasadnienia, w oparciu jedynie o autorytet H. Hassinger.a l, upatruje autor w Europie zachodniejsamod'zielny
twór geograficzny, odrębny od Europy środokowowscho.dniej. Wiele trudności nasunęło
'H.
H a s s i n g e r: Das geographische
Wesen Mitteleuropas.
Mitteilungen
der'
geographischen
Gesellschaft
1917: t e n ż e: Geographische
Grundlagen
der Geschichte,
Freiburg
1953.
!.
235
234
określenie granic Europy środkowowschO'C!n.iej, a jeszcze więcej ustalenie
granicy między częścią zachodnią
i wschodnią w ramach poprzednieg0
podziału. Autorowi nasuwały 'się dwa sposoby podziału uwzględniające:
a) przecięcie linią podziału od Gdań'ska 'przez Pressburg do Fiume, b) miejscezamieszkania
plemion starogermań&kich. Granica ta - zdaniem autora
- przesunięta zo'stała przez osiągnięcia naj młodszej przeszłości, a "żelazna
kurtyna" p<Jgłębiła różnice między dwoma częściami Europy środkowej.
Przez pojęcie "ostliches Mitteleuropa"
rozumie w końcu autor obszar
leżący między Morzem Bałtyckim na północy, Dunajem na południu,
na
'wschodzie ograniczony Bugiem i starą granicą prusko-litewską.
Roz'ważania autora nie mają za podstawę dociekań historycznych,
nie
opierają się na pracach typu hist<Jr)'1cznego, jednak ucieka się on do materiału dowodowego, jakiego dla przeprowadzonego
podziału EUTopy może
dostarczyć retrogresja historyczna.
W świetle tej retrogresji Europa środkowa jest terenem ścierania się
wpływów wschodnich i zachodni'ch, o różnym nasileniu w poszczególnych
okresach hi'storycznych. Autor widzi ,cztery okresy: pierwszy od roku 900
n. e. do XV w. charakteryzuje
rozszerzanie się osadniJcitwa na Wschodzie
oraz reoepcja form prawny,ch i goslpodarczych umożliwiających
intensyfikację gospodarczą na Zachodzie. Działalność
osadnicza miała charakter
raczej spontaniczny, nie wszędzie więc 'Przyjęły się postępowe formy rolnictwa w ,wielu regionach
pozostały
formy af'chaicznego
nomadYZJmu.
W drugim okresie, trwającym do XiI:X w., 'li -schyłku XV~I w. zaczyna się
planowe -osadnictwo miej-skie organizowane na wzór zachodni oraz wkraczają nowe formy rolnidwa
(ulepszona trójpolóW1ka, nowe kultury} .i budownictma (szczególnie O'bronnego). W tym s,amym kierunku
idą zmiany
'W trzecim okresie, tm. w XIiX w. W tym też ol<resie Etw:opa śr,odkowowschodnia
najwięcej
zawdzięcza
wpływom
niemieckim
(wprowadzenie
płodozmianu, uprawy chemicznej, zanikanie ugoru). Czwarty okres obejmuje wojny i O'kres międzywojenny.
W okresie międzywojennym
dzięki
zmianom 'struktury agrarnej, rozbudowie przemysłu i 'zmianom -struktury
zawodowej Europa środkowa zbliżyła się i upodobniła do Za!chodu. Po
I'I wojnie światowej cała EurclPa środkowa znalazła się w strefie oddziaływania wpływów ws!chodnich. Pociągnęło
to za sO'bą ogromne zmiany
krajobrazu kulturaweg<o. Po stwierdzeniu, iż reforma rolna miała ogromne
znaczenie np. zmiany w ukł,adzie grunt<orwym, kształtach zagród, rodzajach
zabudowań), autor wyraia sąd, iż nie jesteśmy w 'stanie ocenić wyników,
jakie dały te przeobrażenia dla rolnictwa. Charakterystyczne
jest to uchylanie się od oceny, jakkolwiek w innych miejscach pracy ,oceny są aż nalby1; drobiazgowe. Zainteresowania
autora nie skupiają 'się bynajmniej na
całym obszarze Europy środkowej, a <iotyczą przeważnie, jak się wyraża
sam autor, "deutscher Bewohnerschaft
berau:bten SiedlungSigebieten" (s. 37).
Jakie zmiany widzi E. Lendl na tych terenach? W pierwszym rzędzie
zmiany
gionów
upadek
ref?rmy.
-
'.
osadnictwa: ziemie 'będące w zasięgu wpływów niemieckich z reprzemysłowych
przeksztatciły
'się w pastwiska,co
znamionuje
rolnictwa (szczególnie tereny nadgraniczne).
Czyżby to była ocena
~O~~j? Narzucające ,się jednak z 'Całą bezwzględnością i'nne fakty
umemozllwIa]ą podobną o,cenę znnian w ,przemyśle. W -całej Europie środkowO'wsClhodniej industrializacja
poczyniła wielkie postępy. Autor wyraża
się z a~robatą nie tylko o takich osiągnięcia{:h, jak Nowa Huta, ,Dun,apentele (nIedaleko Budapesztu) czy FUrstenberg (nad Odrą, NRD.), ale nawet
? odbudowie "minimalnych zniszczeń wojennych" w przemyśle Dolnego
Sląska.
Wśród dalszych zmian dostrzega autor zmiany rw strukturze zawodowej
i ,,:,y.znaniowej ludności. Oznacza to - jegoZJdaniem - <umocnienie pozycji
kOSCl?ła prawosławnego
na wschodzie i na poł'Udniu a ",spychanie kościoła
ka'tollckiego i ewangeliJckieg,o w życie katakumb". Dostrzega także upadek
kla-syśredniej
(mieszczaństwa) w ZJwiązku ze zmianami struktury społeczno-gos'Podarczej,eliminującej
inicjatywę prywatną:
"handel w myśl doktryny wschodniej ,skazany na wym,arcie". Kłamliwie informuje autor, iż
wszystkie pomniki przeszłości niemieckiej, świadczące o 'Powiązaniu z Zachodem, a wśród tego 6'0.00 zabytków gotyku i ibaroku, mają być w najbliższych latach zlikwidowane na terenie Polski (s. 3e).
Powyższe 'stwierdzenia
są tak 'wymowne dla każdeg<o, nie tylko nau'kowca, ale przeciętnego obywatela na'szego kraju, że ocena ich tu jes1t bezcelO'wa. Na uwagę zasługuje jedynie funkcja, rola tego typu artykułów.
Kursują <one na Zachodzie jako podstawowe źródło kłamlirwych informacji
o Ziemiach Odzyskanych, w szacie pozornie naukowej, <uma,cnianej przez
propagandę. Opierając się od strony metodologicznej na pods'tawie pojęć nie
uściślonych, jak ,pojęcie 1crajobrazu kulturowego
w ujęciu ahistor)'1cznym,
umożliwiają ogólnikowe -opisy, pozwaiają na 'swoistą interpretację
szeregu
faktów. Niniejszy artykuł jesit przykładem typowym dla tych metod nauiJd
zachodnioniemieckiej.
Co przeciwstawiamy
tym pracom pretendującym
do
zobra,zow_ania przemian kulturowych
na Ziemiach Odzyskanych?
Artykuł następny W. S a l m e n a Znaczenie Norymbergi
dla życ'i:c. muzycznego Europy ś7'Odkowowschodniej
w XV i XVI wieku jest pracą 'specjalistyczną, rozpatrującą
życie muzy-czne Norymbergi jako centrum średniowiecznej kultury muzycznej. Omawia on znaczenie Norymbergi jako ogni-ska
sku,piającego przybyszów z całego Sląska i Europy wschodniej.
Zdaniem
autora 'było to poważne centrum życia muzycznego, ale i poważny ośrodek
gospodarczy, przez który rozprzestrzeniała
'się kultura za,chodnia.
Ostatni artykuł H. G. F l' a n z a, Studia nad budownictwem
XVII i XVIII
wieku w Czechach o'dnosi się do budownictwa
kla-sztornego, kościelnego
i zamkowego, ze sZlczegó1nym omówieniem
postaci dwóch budoWiIliczych
tego okresu: Ch. Dientzenhofera
i J. B. Mathey3-.
Po artykułach
następują
dwa interesujące
spra1woZ<!ania z badań W.
236
237
~
K l a w i t e r a O poczqtkach
czasopiśmiennictwa
s c h e nk a Dane statystyczme o przesiedlanych
światowej
niemieckich
grupach
ślqskiego
w
czasie
i T. B i e rdrugiiej
wojny
narodowych.
W dziale recenzji figurują prace polskie M. P l e z i Greckie i łacińskie
źródm do najstarszych
dziejów Słowian i nowe wydanie kroniki Thietmar<?
przez M. Z. J e d 1 i.c k i e g o.
Bibliografia dotycząca Śląska za 195'3 r. zawiera2\34 pozycje z literatury
po1."kiej, czeskiej i niemieckiej. Poza działami og&lnymi opracowano rolnictwo, osadnictwo, etnografię, historię, historię poszczególnych miejscowości,
nauki społeczne, zagadnienia kulturalno-oświatowe,
sprawy kośdoła, języka
i literatury.
"Zeitschrift fur Ostforschung"
ze względu na rodzaj problematyki
hi'storycz:nej i 'wS1pÓł1c:resnej,
ważnej dla badacza po'lskiej kultury, oraz sposób jej opracowywania,
właściwy dla przerostów nacjonaHstycznych
n.auki
niemieckiej
okresu międzywojennego,
zasługuje na stałe, sys'tematynne
omawianie krytyczne ze 'strony wielu zainteresowanych
tą problematY'ką
dys.cy.plin.
.
Maria
Trawińska-Kwaśnie'wska
"DEUTSCHES JAHRBUCH FUR VOLKJSKUNIDE" R. 1: 1S5!5, z. 1 i 2,
ol1gan I[1stytutu Etnogra,fii Niemieckiej Akademii Nauk, ini'cjujący wydawn1ictwa periodyczne tegoż 'Ins'tytutu, zasługuje na szczególną uwagę. Przełom
jaki się dokonuje w etnograNi niemieckiej, oraz program przebudowy tej
dys'cypliny omówiony na Kongresie w 1003 r. znajdują tu !Swoją pełną
dokumentację.
Na podstawie
przedmowy
reda'kcji, licznych sprawoZidań
i doboru tematyki artykułów można ,prześledzić zainteresowsnia
u'czonych
niemieckich rozwój ich metod badawczych, telchnik pracy i wytyczne etnografii niemieckiej na prz~szłQ.ść. Rozważania nad tymis'PralWami nasuwają
szereg analogii do .sytuacji w innych krajach, sytuacji :bynajmn~ej IlIie o charakterze przypadkowym. Przełom w naukach humanistyczny'ch i ujęcie etnografii jako nauki historycznej dokonują się w tych kraj'ach w oparciu o różne
tradycje w sposób specyficzny, ale i nas'uwający uwagi o niewątpliwych
prawidłowościach.
Sprawozdawczy charakter niniejszej recenzj'i j€lSt umotywowany dążeniem
do zobraZiowania rw miarę możliwości peŁnego tego przełomu, jaki obecnie
przeżywa etnografia niemiecka.
W 1953 r., w d,niach od 4 do 6 sierpnia, odbył się Kongres Etnograficzny
Niemieckiej Akademii Nauk w BerliJnie, z udziałem licznych etnografów
Niemieckiej Republiki Demokratycznej,
Niemieckiej Republiki Federalnej
i Czechosłowacji. Wśród 20 wygłoszonych referatów referatem zasadniczym,
zawierającym podsumowanie dotychczas'owej działalności etnografów i prQgram, był referat prof. W. S t e i n i t z a. Proca etnograficzna w Niremieckiej
RepubUce Demokratycz'nej.
Na wstępie referent zaznaczył, iiż .p.race etnogra-
iiczne w NRD mają za ,sobą przeszłość dopiero dwuletnią, gdyż dopiero dwa
.Lata temu podjęto prace etnograficzne, tak s!kornpromitowane w poprzednim
okresie przez ra.s~zm. Powyższy stan wysuwa, jako ,podstawowe zadanie ·TehabilJitację niemieckich badańetnagraficznych.
Referent podał przegląd hist<Jrii etnogr<'iii niemieck'iej, ujęty w r<imy trzech ckresów, z wykazaniem
nurtu ,postępowego i reakcyjnego. Odcinając Isię od nazistowskich
ujęć H.
Nauman.a·,podkreślono wpływ 'Pozytywny dwóch niedawno zmarłych badaczy: A. Spamer.a i J. Meiera.
W części programowej referent wysunął problemy wynajdywania
wszelkich tradycji !postępowy,ch, demokratyczno-wolnościowych
w dziedZlinie
sztuki ludowej, które ,były w dotychcza:sowych badaniach zaniedbane, oraz
ścisłego wiązania ich z życiem kulturalnym
mas pracujących, szczególnie
przez po:dejmowaruiez,adańbadawczych,
odp'owiadających potrzebom zespoŁów amatomkicih i nowemu życiu kulturalno-oświatowemu.
Podkreślił potrzebę podejmowania
badań nad :strojem ludowym, meblarstwem,
formami
gospodarki i narzędzi,ami pracy.
Wśród zagadnień Qgólnoteoretycznych porulszył :sprawę przedmiotu etnografii ,tpQjęcia ,Ilud,") oraz 'spraw'ę l~cyfic2ll1ą dla nau'ki niemieclciej stosunku pojęć V'olkerkunide i Vol'klskuulde. Referent stanął na stanowisku
marks~:sltoWlskim, liż przedmiotem
badań etnografa
jest kultura
duchowa
l materialna
mas ,pracującYClh. To stanowisko referenta
nie wykluczyło
współpr,acy z uczonymi NiRiF, choć w.dalszej
części referatu odniósł się
z dez'J:prohatą ·do zachodnioniemieckich
badań nazywanych V'olkskunde der
Heimatvertriebenen,
podejmowanY'ch ze w~lędów
poliitycznych, wzbudza. jących nienawiść międzynarodową,
rozbij.ających przyjacielis'ką 'współpracę
między narodem niemieckim a narodami poIskrm, czechosłowackim i radzieckim.
W referatach i sprawozdaniach uzupełniają,cych szereg referentów wskazywało na możliwości w.iązania etnQgrafii :z praktyką społeczną; wśród referatów .specjalistycznych przew,ażała tematyka folkIOll·J~styczna.
Na Kongresie palstanowiono założyć czasO[:>i'smoetnogra.ii,czne "Deuts,ches
Jahrbuch fUr VQlkskunde", organ IIn:stytutu oparty o k'rąg współpracowników i czyteln1ików z całych Niemiec, dostępny dla uCZionych innych krajów,
o roli pośrerlnika
między Zachodem i WIschodem, gdzie szczególnie
w Związku Radzieckim i krajach Demokracji Ludowych - są wysoko rozwinięte metody pracy badawczej.
Rocznik I tego cZaJsopi:sma{1955) :informuje na's o pracach Instytutu Etnogra1fii. W wyniku programowego referatu prof. W. Steinitza i dyskusji ;kongresowych 'Podjęto w lin1stytucie prace w !Sześciu k:erunkach: 1. Kontynuacja
prac J. Meie'ra w dziedzinie magii (formuły przysiąg). 2. Opracowanie zagadl1lienia tradycji demokratycznyCh w ipieśni, podaniu, bajce, przysłowiach
i sztuce ludowej. 3. S)'\Stematyczne badania na.d kulturą materialną, a 'szczegó1nde nad dziedZliną rolnictwa. W ramy tej problematyki wchodzi Niemiecki
239.
238
Atla,s Etnograficzny.
4. Badania nad kulturą robotn~czą (Arbeiter- Volkskumie) - 'kręgiem zagadnień niezwykle aktualnym, jednak nie opracowanym metodol>Qgicznie. Specjalna
uwaga poświęcona będzie monQgrafiom
zawodowym (górnicy - Drezno). 5. Badania histor.ii etnografii, wyŁawiaU'ie
niemieckich tradycji demokratycznych.
6. WlJ:ączenie 'planu 'badawczego
og,raniczonej terenowo ,placóW1kibadawczej, jaką jest Wossidlo-Forschungs_
stelle-Rost>Qck.
Ramy przedtstawi'onego programu :badawczego stały się trzonem problematyki c:za:sopisma "Deutsches Jahrbuch fUr Vol'klskunde", wokół którego
slwpiłymę uzupełniają.ce arty'kuły uczonych z kra1jów ościennych. Roltl pośrednika między uczonymi claisOlpismo spełnia przez ,podawanie bibliografii
i <l'pcracowań!Stanu badań od 194151'. Wydano bibliogra1lię prac radzieckich,
a w na1stępnych numeracih kolejno zostaną omówione :badania etno,gr.aficzne
w Polsce, Bułgarii, Czechosłowacji, Szwajca-rii, Skandynawii.
Pierwszy rOC'Zlnlikcza:s'opilSma ,zawiera 12 rOZJpralW,liczne doniesienia
i sprawozdania
(dane biograficzne o etnografach niemieekich, sprawozdania ze zjazdów, 'Wystaw, muzeów), p.rzegląd piśmiennictwa
etnograficznego
w Związku Radzieckim, Austrii, Niemczech oraz rorz;w1iniętych w la'tac;h
ostatlnicih publlikacji z zakresu etnografii Łużyc. Całość zamykają 3~ recenzje.
Tnzy począt'ko\ve artykuły
mają charakter
poszukiwań
historycznych.
Erich L. S oD
h m lid t w artykule Od Niem~ec Tacyta do N.iemiec humanistów
zajmuje slię początkami hilstoriogra:fiii terenów niemieckich od czasÓIWstarożytnych do roku 15120,roku ukazania się dzieła J. B P 'h ma F:undgrubedel'
a!!gemeinen VoLkskunde,
omaWiiając zarówno źród1a (opisy miaslt, l'Odów,
pielgrzymek, 'Podróży), jak i czynniJkli rozwQju Zl3interes'Owańsprawami
Niemiec (l'Ozpad Śiredniowieoznej 'WisIpólnoty 'chrześcijaństwa,
różnicowan~e się
go:srpodarcze i narodowe Europy).
Artykuły Ericha K u n z e i Gi.intera V 'olig t a 'dotyczą
zainteresowań,
ja'kie okazywali późniejlsli kl~JJsycymarksizmu w okresie studenekim, pieśnliom i piśm,iennicitwu ludowemu.
Następna grUJpa artykulów
łąozmie z artykułem
pośmiertnym
Adolfa
S p a m e r a 2 nawiązuje do silnie rozwiniętych na Zachodzie, a szczególnie
w Niemczech w ,okresie przełomu XIX i XX w., badań nad wierzeniami ludowymi. W przeciwieństwie
do idealistycznych podstaw i deskryptywnego
charakteru poprzednich prac z tego za'kresu artykuły te wyka'Lują tendencję
do nowatol1Stwa metodologicznego. A. Spamer postuluje badania wierzeń ludowych w rozwoju historycznym, w całokształcie ich przemian społecznych
i ;podstaw psychologicznych.
Zwraca uwagę na z,wiązek wszelkiich zjawisk
kultury duchowej, powiązanie wierzeń z wiedzą, a nieraz niemożność odl E.
K u n z e, Die drei jinnischen
Runen in der Volksliedersammlung
des jungen Marks, Helsinki;
G. V o i g t,
Friedl'ich
Engels und die deutschen
Volksbii,cher. Berlin.
'A.
S p a fi e 1',
Zauberbucl,
und
Zatlberspruch;
F.
P f i s t e 1',
Von
den
Wundern des Morgenlandes;
H. F e h 1', A/tes Strajrech t im Glauben des Volkes.
dzielenia np. modlitwy od formy przysięgi czy zaklęcia. S;pojrzenie .ł:cistoryczne n,ie pozwala często Dla rozróżnienia {pojęciowe, k'tórymi nauka odot~chcza;s operowała, a lktóre nasuwały i nasuwają srzereg wątpliwości (np.
A:beflglaube, Widerglaube,
Uberglaube,
Glaube, Nachglaube). Nasuwa się
pytanie, .do czego zaliczyć, jalóm pojęciem objąć niesłychanie żywotne zjawiska współcze.."«le, ja'k rozpowszechnienie
ksiąg cudoow:nych, amuletów,
poszu:kliwań skarbów - czy tylko pojęciem przesądów?
tu, 'mimo wszelkich postulatów
na początku artykułu,
dochodzi do głosu dziewiętnas'towieczny p.sychologizm. Zdaniem autora na czoło interpretacj'i,
motywacji
.,przesądów" wysuwają się czynniki IPsychiczneo charakterze poIJLgenetycznym, jl1llkbezradność wobec życia, IStra,ch i nadziej.a 3. Dalsza część artykułu
to rozważania his'tDrycznolltefalckie nad dawnymi tekstami .zawierającymi
zbiory przysiąg i nad ich losami w ,okresie XX w.
W płCzeciwieństwie do poprzedniej pracy roz,prawa F. IP f i iSt e r a kładzie nac:isk na mom.ent historycznego przekazywania· wia'<iomości o Daleikim
Wschodzie. Przedmiotem badań autora jest .proces narastania wiedzy OiPartej
na różnorodnyah przekazach "z drugiej ręki" i postęp poszukiwań własnych,
przede 'wszystkim o ludności W",chodu - wiedrzy, która wraz z szeregiem
wypaczeń weszła dClnarodowych Sikarbców wierzeń, bajek ,i lPodań ludowych.
Krolejno omówion>Q rw ,porządku chl'OnolQlgicznym pOlSzczególne typy źródeł
zawierających relacje o monstrualnych
ludziach, zwierzętach i cuJdow.nych
wydarzenia,ch, o'd mitologii greckiej do czasów Miin!C\hohaulSena.Ze względu
na Iswój historyazny Isposób ujęcia 'Praca może lSt&1ow1ićwzór dociekań genetycznych w zakresie wyobrażeń i wiel1zeń ludowych.
Trzeci artykuł tej grUiPYma cha!fakter programowy. Celem jest ,tu dążenie do skłonienia
historyków
prawa
do wykorzystania
różnoro,dnych
żródeł m. in. wierzeń ludowych. Zdaniem autora historia ,prawa niesłusznie
jest d~ tej ,pory prawie tylkl() hdst>Qrią:inlStytucji i kierunków prawa, a nie
ukazuje działania prawa w życiu. SHa.mi współtworzącymi prawo są ~rz~konania, wierzenia ludowe, a zadaniem nauki jest odkrywać wyobrazema
lu.dzk,ie w działaniu prawnym. Nawet gdy nale'żą one do ikategorii przesądów, miały ;swą silę dlZiałania. Ten ~sób
.podejścia 'wymaga rozpatrzenia
żródeł tzw. lipozl1lprawnych (w tradycyjnym
uję.ciu zajmowano się jedynie
źródłami ar,chiwalnymi),
szczególnie dla prawa
karne~o,
powiązanego
bardzo !Silnie z wierzeniami
ludowymi. Źródłami te.go .ty,pu są: podainia,
bajki, legendy, przysłowia Ol1aZ materiały
ikonograficzne.
Auto~ ,roz,patruje !kilka wybranych za·g.adnień z zakresu wyobrażeń średni'OwlecznyC?,
jak IPorządek świata, człowiek i dia'bei. upiory - śledząc przechodze~le
wyobrażeń ('obyczajowyoh) w poglądy prawne i zwrocając uwagę na ,Ich
ogromne rozpowszechnienie
w dobie wspóŁczesnej. Na szczególne podk,resle-
;r
••I
\
' ••Die Erkenntnis
der
der historische
Motivverfolg.
nicht
in vage Spekulationen
psychologi3chen
Faktoren
abel' ist uns wichtiger
doch setzt sie dessen KUirung voraus,
wolten wir
verlieren".
s. 111.
ais
uns
241
240
nie za1sługuje wykor,zy.stanie mateIliaŁu iIkonograticznego.
Obraz, jaki
autor roztacza, przed ,czytelnikiem, jest bardzo ciekawy i barwny, pos'iada
jedna'k ten mankament, iż nic nie mówi o miej's'cu i czasie występowania
opisywanych zjawi's'k, co do peWInego stopnia u~prawjedliwić można pro,gnamowością artykułu.
Do gru'py prac pośV\llięconych !kultur,ze materi!alnej wcho.:l:zą dwie ,prace:
Hermanna
G l e i s b e r g a Stud'ia nad etnografią
dotyczącą
mlyn/l1'za
i młyna
o1"az Karola B a u m g a r t e n a, Problemy
badań budownictwa
do!nosaksońskiego
w Mek!emburgii.
Obie prace ujmują zagadnienia historycznie, z omówieniem kanteikstu społecznego porus'zanyah spraw i w oparciu zarówno o źródŁa !archiwalne, jl8.lki wła.sny mateI1iał terenowy. Artykuł
pierwszy podkreśla upIlzywilejowane stanowisIDo młyna.rza wśród różnych
zawodów od okresu średniowiecza.
Młynarz, choć pozJbawiony pewnych
przywilejów, jakie miał rzemieśln,jk (wolność), oieszył 'się uznaniem spo,łecznym z racji IOlbs,ługim1as:zyny,jedynej przez długi 'czas w,śród urządzeń
tecooicznych. Po re'M'oIO:lPek'cji
'dziejów młyna na terenie Niemiec (młyna
wodnego li IpOruszanego ,siłą wiatru) Dmówiono zagadnienia
konstrukcji
młynów, organizacji praoy w młynie, zagadnienie miar i transportu zboża,
stroju młYiIlaI1skiego, wierzeń, przesądów, S!Z.tuikii zdobruictwa związanych
z młyna'I1stwem. Tęs.zerOlką pI1o'blematykę uzupełnia świetnie dobrany
materiał ikonO!grla.ficzny ze 'starodruków.
Pracę Baumgartena charakteryzuje
również dynamiczne ujęcie. Sprawy
zmian w konstrukcji, analizę mOI1fologiczną podbudowuje autor ma'teriałarni a'rchiwalnymi,
uWZJ!?)lędniając takie czynniJki rozwoju budownictwa
gospodarczego ilia wsi, jak intensyfikacjta
I'Iolnictwa i prądy mody oraz
zmia.ny wSitr'Ulkturz'e z,awodowej g,rupy budowniczych wiej'ski'ch.
Powstałe
4 artykuły
,poświęcone są 'zagadnien.iom ~ecjaliistycznym
z ZJakresu sztuki 4.
W dziale doniesień i :sprawozdań znajdujemy spl'awozdanie z Kong'resu
Etno,gnaficznego Niemliec:kiej Aka'demili Nauk w Berlinie z 1953 r. i 'Wyjątki z referatu zasadniczeglO W. S ,t e i n i t z a o stosunku nauk, które
w Niemczech nazywa .się Vol~skunde i Vollkel~kunde.
Historyków kultury materialnej
lZ1aiinteresować .może obszerne sprawozdanie H. K o t h e g o ze zjazdu badaczy nar,zędzi rollllli'czych w Kopenhadze, 1954 r., ora'z R. P e e:s C h .a, Kwestionariusz
w sprawie
narzędzi
rybackich.
1. Web er - K e J l e r m a n n daje ta,kże sprawozd<:mie z wy:stawy. wycinanek polS1ki'chw Bel'lil1lie.
Dział recenlzji cbar,akteryzuje dobór prac na wysokJim Ipoz,i'omiemetodologicznym, o różnorodnej problematyce
etnograficznej.
• W. F r a e n g e r, Der Teppich von Michelteld:
G, Kra f t, Die biiu.erlichho,ndwerklichen
Grundlagen
der thilringischen
Musikkultur;
A. S c h ID i d t, Ein
Strelsunder
Fund zu den Quellen des Wunderharll;
F, H a e r b u r g e r, Schwert
11,
Trammel
als Tanzgeriite,
Krytycznie ujęty przegląd zawartości
opracowań
i materiałów,
jakie
przY'nosi pierwszy rocznik czasopb:ma "Deutsches
J.~hr'bu,C~ f~r. VDłk:skunde", bezspornie w,skatzuje n.a przeł,om w etnografll lllemleckleJ. Znamienne dla tego przełomu ISą na'stępujące :sprawy:
1. Ujęcie historY'czne IPrchlematyik:i e1nogrlafiaznej, (prowadzące do jej
rozszerzenia i pogłębienia.
2. Nowe ujęcia zagadnień cpra.cowywanych dotychczas
przez etnDgrafię niemieoką (zagadnieruie narzędzi rolniczych,
budownictwa,
.folkloru)
w powiązaniu
z 'szeregiem ntajróżnorodniejSlzyc:h zjawisk bazy l nadbudowY, a 'nie tylko ch3Jrak>tery,styc:znych dla etnografii
niemieckiej analliz
morfologicznych i drohia'zgowej systematyki.
..
3. Dążenie do wykorzystania
naj różnorodniejszych
źródeł, tak zrodeł
wywołanych, iZ'dobytych drogą :badań terenowych, jak i źródeł p;isany~h
doty<chcz:asowej domeny zainteres'owań
h:is,toryków. Ogromne znaczeme
zy.skują źródł.a ikonografiozne.
.
4. Nawiązywanie :kontaktów z nauką krajów ościennych, wyrazające SIę
uZinaniem dla dorohku naukowego etnografów radziedkich i badaczy z 'krajów demokracji ludowych (obce prawie zupełnie nauce niemieckiej okresu
międzywojennego.
5. Trudności w zakresie Ibadań nad Ikul<turą .duchową, 'brak opracowanych wzorów badawczy,ch w zakresie magii, IPrzelsątdów i wierze~ ludo~
""Ych. Na Ipodkreślenie jedntak Iza,słu,guje rakt, iż nie ma tu u:cieczkil od .teJ
problelna't)'lki, ale mamy usi.!owalllia w kierun'kiu nawiązywania.
do Ja'k
najl€\pszych t-nadycji folklor)'lS'tów niemieckich (A. Spamer, J. Me!~er).
'6 Wia.zanie badań etn'ognaficznych z prakty.ką społeczną. WyKorzy<s,tanie ~te~iałów
etnograficznych
dla życia kulturalno-ośWliatowego
mia'st
i wsi.
Biorąc pod uwa,gę dotychczl3.sowe osiągnięcia etno,grafii niemie:ckliej, j~k
i !plan 'Instytutu ,Btnc>grafii Niemieckiej Akademii Nauk (OO <czym:ln:formUIJe
nas nioniejs.zy rocznik) należy :się m;odziewać, iż następne roczrukl ozaso-,
pis.ma "Deutsches Jahrbuch
fik Vollksik'UIIlde"'Przyniosą wliele cennY'ch
rozprlaw i materiału
informacyjnego.
Maria
Trawińska-Kwaśniewska
K. H. OTTO, A,rchaologische
Kul,turen
und
die
ErfortS c h u n g
d e l' ik:o n k l' e t e n
Ge s c h i c h t e v o n
S ota m m e n
und
Vol 'k e l' s c h a ,f t e n. ;"Ethnographi.sch_ArchaologiSJche
For~ch'Ung", Berlin IS'53, nr 1, s. ,1~27.
Autor rozpatruje
stosunek archeologii do historii. Będąc jej cz~ścią
archeologia ma takie same cele co rozumiana po marksistowsku
hIStOria, której naczelnym zadaniem jest ~rywanie
praw rozwoju społ.ecznego .
Specyfika archeologii polega na odmieności źródeł i metod szc.z~gOłOWych.
Głównym zaclianiem archeologii jaiko dyscypliny historyczneJ Jest bada-
242
nie Istruktury ekonomicznej i przemian produkcj'i jaJko klucza do poznania
procesu rozwoju społecznego. 2.rÓ'dla archeolog.iczne wprowadzają
nas bezpośrednio w zagadn:enie produkcji dóbr ma-terialnych
i pozwaiają
wnioS1k'owaćo stanie i rozwoju srił wytwórczy,ch
oraz o stosunkach
między
ludźmi w procesie produkcji. ŚWliadc2ą one takźe o warunka,ch materialnego bytu danego slI:ołeczeńJstwlCl,a cha'rakterze
ustroju
społecznego oraz
zjawi:sikach nadbudowy.
Drugie waźne zada,nie archeologii przy ws,półpracy z etnografią polega
na wypraoowaniu
perliodyzacji epoki ,s'PołeczeństWiCI pierwotnego.
Wiąże
się to ściśle 'z badaniem
etnDgenezy i najdawniej'szych
dziejów plemion
i narodowości sló:bo łub wcale fJIieoświetłonych źródłami pisanymi. Przy
rozwiązywaniu
ty'ch zagednień wyłania
się konieczność
etnicznej interpretacjli ,kuHur archeologicznych;
interpretacja
ta nie jes't jednak jedynym
zadaniem archeologii, lecz tylko jedną z wiełu dróg badawczych, któr~
wiodą do historycznego wykonzystania
materiału al'cheologiczmego.
Następnie przechodzi oao do kJrytyki metody G. K o S IS ,i n n y. Uznanie
Konrieczności etni.cznej interpretacjI!
źródeł ar,cheologicznych
nie oznacza
bowiem przejęcia stoS'Owa.nej dotychczas
w tym za'kresie me~'ody, 'która
w sf'ormułowaniu Koslsinny brzmi: "ostro wyróżniające
'się archeologiczne
prowincje
kulturowe
poikrywają
slię zaws'ze z ohe.ślonymi
lu·dami lub
szczepami". Metoda ta, zwana "osadniczo-archeologiczną"
lub "osadniczohistoryczną", rozszerzyła się poza granice Niemiec i od początku miała swych
gorących zwolenników i przeaiwni'ków. Po 40 latach @cię:ych ,s,porów, k~óre
na terenie Niemiec osiągnęły duże natężenie w okres,ie powojennym, można
stwierdzić, że sprawa wstała [:lrzesądzl()na na niekol12.yść tej metody. DotychczasoWiCI dys'kusja przyczyniła się do łepszego ,poznania meto'dolog:cznych tr·udnośd problemu i uła·twiła zro.wmienie granic poznania naukowego wynikających
z ,charakteru
źródeł archeologiciznych.
Odslłoniła ona
jednak
także ograniczone
możliwości
poznawcze archeo;ogów
s':'ojących
na ·gruncie idealistycznej ko·ncepcji dziejów. Potwier-dziła ~ię slu·c.zność :uarzutów pTze<Ciwko naciąganym wywodom opartym na przesadnych
wniO'skach typologiclZnych i kons·truowalliiu "prowincji
kulturowych"
na pO'd!Stawie nielicznych, wyrwanych
z całości elementów
kulturowych,
co byro
s,zczególnie charakterystyczne
dla szkoły Ko·s'sinny. Uznano powszechnie,
że przecenianie lub f'Ofmalistyczme stosowanie typologi'i prowadzi do błędnych wnioSlków. 20s'tała też podważ,ona zasarda kOllJieC21nejzgodnośd archeologicznych ,,'Prow,incji kultwrowych"
IZ terenami
o'sadniczymi
określonych
ludów j szczepów.
Te słuszne argumenty
ze strony niemiecikich i zagranicznych
(głÓ'Wn~e
radzliec'kich) 'badaczy nie przelkonały jednak zwolenn1ków Kos·sinny. J~den
z nich, A. K i e k e b u s c h, w ·artykule pt. Siedtungsarchiiotogie
zamieszczonym w encyklopedii
Eberta (t. 12, s. 103) 'U's.prawiedliwia różme potknięcia Kossinny, dochodząc do wniosku, że nawet gdyby wszystkie jeg()
243
dotychczasowe wyniki były fa~szywe, to jednak metoda jest słuszna. Przeciwk·o silnym zarzutom hi·storyka E. Wahle w 1941 r. wziął Zlaraz tę metodę
w obronę M. Jahn, który wypowiedział
się w tym samym duchu jeszczE;
w 195'2 r. pisząc: "To, co Kosslinna nakreślił w geniaLny.m za.rysie, pI1zY'sz~e
'badania pow;inny I5prawdzić w!szczegółach i ukształtować".
J ednaik c?'ła dotychczas'Owa 'krytyka do,tknęł.a tylko niektórych
stron
konce'pcj,i Koslsinny, nie ulkazując - przY'najmniej w Niemczech - isto,ty
tego k'erunku.
Faszyzm niemiecki wy:k'Orzystał pracesZJkoły
K'Os'sinny do
"na·ukowej" l:cdbudowy Iswojej ideolQgii i zamiarów Ipol1tycznych. Mógł
on v.rykor.zystać metodę Kos1sinny dla,tego, 'Ponieważ :była Ona imperialistyczno-szowi-lliistyczna w swych pod~tawa.ch i celach. T.rzon teori'i KO'ssi,nny
tworzyła bowiem błędna. nienaukowa doktryna ra'sistcwska, która zależnie
od potrzeby "udowadniała"
autochtonizm
lub wędrówki ludów, aby wykazać wyższość "kultury ,nQrdycznej" . dla poparcia
ikierunlku nacjonalistycznego, 's'przeaznego ;z :prawdziwymi
interesami
narodu niemieckiego.
Autor nie odmawia Kossinnie pewnych zasług, jednakże stwierdza, że
jego ~'posób hLstorycznego wykorzystani.a źródeł archeologicznych
nie może
służyć dal'szemu rozwojowi nauki. Biętrząc hipotezy na hipotezach. krocząc
lod jednych nie udo'wodnicnych tw.ierdzeń do drugi,ch, jeszcze dalej sięgających przygotował on grunt do niena·\viś.ci rasowej, pychy nacjonalistyc.znej i fa!szoWian'a faktów historycznych,
które faszyzm wykorzystał
do
oSlzukiwa'nia narodu niemieokieg'o. W ten ·s:posób błędne teor.ie KOIssi1nny
pomago.ły obiektywnie
faszyzmowi
niemieckiemu
w podbijaniu
obcych
ziem. Autorytatywna
obron.a tw.ierdzeń Kossinny przeciw wszelkiej krytyce
powstl'zymywala
pos.tęp archeolo·gti niemieC'kiej w kierunku
prawdziwie
historycZJl1ej met·ody badań. Ra's'is,t'owskie podejście postawiło .interpreta.cję
etniczną i rozprzestrzenianie
'się "kultur" na pierwszym planie jako główny
cel badawczy. Ku.lturom arc.heologiczmym przY'pisywano cechy hiologiczne,
lud i sZJCZ€'Pokreślano fałs.zywie jako twory trwające po wSlzysblde ozasy
z ich 'przyrodzonymi cechami ra's'owymi. Wskazując na te fakty Ott-a słusznie zauważa, że nie można mówić o jalkimś "geniU'3ZJu" Koss.inmy, a tym
hardziej
o traiktowanriu jego dorobku
jaklO funiClamentu gmachu nauki
<1 rcheologicznej.
Ta strona dokt;:oyny Kos'sinny nie ,była dotychczas w Niemczech dyskutowana i pr,zeważnie nie została nawet rozpoznana, aczkolwiek w Zwią;!1ku
Ra'dzieckim dawno doczekała się należytej
oceny. Autor zwraca .się stanowczo przeciiw wszelikim gło'scm dopuslczają,cym
'stosowanie
metody
Koc'sinny bez jej wypaczeń i błędów, stwierdzając,
że "między konc€lP'cją
Kos1si.nlnya naukowym,i próbami historycznej inter;pretacj;i materiału archeologicznego nie m'Jże być i nie ma w rzeczywistcści żadnego związku" (s. 11).
S'amo .porównywanie kultur archeolcgicznych
z różnymi tworami etnicznymi nie zawiera według Artamonowa,
w :zasadzie nic falszywego.
JednaJcie ten sposób bada.ń nie jest w archeologii niemieckiej zdobyczą Kos>-
244
s·inny, lecz K. Schumachera,
który ISws()wał go z umiarem.
Natomiast
KO~lsinna rozbu:dował tę metodę w &pos'ób przesadny i jednostronny,
wykr.acz.ając poza dopuszcza1ne granice naukowe. Trzeba więc odróżniać poprawną intel'pretację
etniczną kultur archeologicznych
od tego, ooszkoła
Kos:sinny zwała archeologią osadniczą. Celem wybrnięcLa z obecnego ohaosu
terminologicznego
wyjaśniam, że pod ,pojęciem arche·010gij Q·sadniczej powinno s,'ę rozumieć tylko badanie najdawniejszych
dzriejów osadnictwa
danego obsearu.
Przechodząc do omówienia metody interpretacj,i etnicz.nej w archeologii
zastanawia się aut<Jr nad (pojęCliem ,;k,ultura archeologicZJna". Określenie to
nie jest równoznaczne z terminem "prowincja kulturowa" używanym przez
szkołę Kossinny, przez który rozumiano szereg współczesnych sl~bie form
różnych zabytków (broń, cer.amika, ozdoby, 'Clrnamenty~a i in.), które przeważały na pewnym obszarze. Była to więc suma pojedynczych, często nie
powiązanych z sobą funkcyjnie elementów kulturowych.
Takiemu formalis,tycznemu przedstawianiu
zagadnienia przeciwstawia
autor charakterystykę ,,'kultury archeologicznej"
w ujęciu badl8czy radz.ie,ckich. Rozumieją
oni 'pod tym pojęoiem jedność zabytków ar.cheol0,gicznyoh występujących
na zwartym obszarze w określonym eza,sie, Iktóra to jedność znajduje swój
wyraz w pokrewieństwie
narzędzi, sprzętów, broni, <JzdÓlb,w podobnym
ty,pie budown:iC'twa, obrzędów itd. oraz w równomiernych
przemianach
tych form na skutek rozwoju doświadczenia
przekazywaneg·o z ,pokolenia
na pokolenie (Briusów). Przy wydzielaniu kultury archeologicznej decydują
specyficzne cechy kultury materialnej i duchowej, które w różnych ro-dzaja ch źródeł archeologicznych
odz'wierciedlają
s'zczegółnie typowe rysy
zwyczaJowe będące wynikiem tradycji ł1is,torycz'nej; tylko wj~ksza Hcz'b<l.
takich cech w powiązaniu z wszytstkimi innymi elementami gosipodarczymi
i kulturalnymi
danego kompleksu
określa kulturę
archeologiczną.
otto
zgadza się z BriUlwwem, że kultura
aroheol<ogiczna odzwierciedla
różne
strony źyc;;ia pewnej grupy etnicznej; przypomina jedna1k, iż podobieństwo
form wytworów materialnych
w obrębie jakiejś kultury .archeologicznej
n~e zaws'ze oznacza, że nosiciele tej kultury tworzyli etniczną wspólnotę.
Charakterys.tyczne
cechy danego ,SlZczepuczęsto r·ozchodzą się daleko poza
jego gTanice. Kultura archeologiczna nie może też być pozostałością wszystkich szczepów jednej grupy językowej wbrew niedorzeoznej konstrukcji
Kossinny, usiłującego wykryć za pomocą swej metody praojczyznę "indogermanów".
Otto wskazuje, że podobnie j.a'k w języilwznaws,twie tak też w archeologii
burżUlazyjnej przenoszO!no zjawiska właściwe społeczeństwu klasowemu na
stosunki pierwotne. Tymczasem wyniki ba·dań archeolog:cznych,
etnograficznych i językoznawczych
od Morgana i Engelsa do c,zasów obecnych
wykazały, że rozwój form organizacyjnych
społeczeństwa
postępował od
rodu do plemienia i poprzez związek plemion do narodowości. W neolicie
245
i częściowo epoce brązowej rozszerzanie się plemion odbywało się w dużej
mierze drogą naturalnego
s,tapiania, następnie
z.aś - przed początkiem
rozkładu .społeczeństwa rodowego - znów miał miejsce podział poszczególnych plemion na sk;utek wzrostu ludnośc:i. Tak powstała duża ilość plemion o podobnyoh dialektach lub językach plemienny,ch. W okresie rozkladu 'w'spólnoty pierwotnej
tW'Clrzą się na etapie demokracji
woje,nmej
związki plemion. Wojny i podbój jednych plemion przez drugie nasunęły
konJeczność tworzenia
większych jednostek
organizacyjnych,
w których
drogą asymilacji języJki ,ple,mion ,siln:iejszych brały górę nad innymi. SZJkola
Kos:s~nny nie zwracała zupełnie uwagi na różnice 'zachc'dzące międ'zy kolejnymi etapami procesu etnog(lnezy i tra'ktowa·ła st'o;sunki etniczne w neolicie
tak samo, jak stosunki z pierwszych wieków n. e.
Autor stwierdza dalej, że wł.aściwości rasowe nie odgrywają żadnej roli
w kJs'ltałtowaniu się charok,teru danej kultury, ani też dla historycznego
rozwoju 'określonej gr'upy etni.cznej. Badania antropologiczne
dostarozają
wprawdzie cennego materiału dla ,zagl8dnień etnogenetycznych
z 'biologicznego punktu widzenia, ale chara1ktery.styczne cechy kulturowe danej wspólnoty etnic'zmej nie są zjawiskami biologicznymi, lecz społecznymi.
W końcowej p.artii swego artykułu zajmuje się otto ro-zważaruiami na
temat współpracy archeologii z etnografią. Pisze on, że określanie stopnia
I'ozwoju sił wytwórczych,bazy
i nadbudowy
dla poszc7ególnych
kultur
archeO'log:icz:nych jest rzeczą możliwą, jednaJ~że zadan.ia kgo nie .rozwiąźle
archeologia Ibez IPomocy etnogra:fii, a w miarę możności także języ;k'o!znaws'twa. Problem ten jest s'zczególnie palący dla archeologii niemi2Jckiej,
która nigdy nie miał.a nic wspólnego :z etnognafią morganowSlko-m.ad~)sdstowsiką. Opalrcie wE~ółpTacy między obiema dys.cyplinami na bazie mate.rializmu :hi,st'orycz,nego uchroni cd niebez~:ieczeństwa
Q.perowania s,chematycznymi, ah:storycwymi
analogiami.
Otto referuje daIej wyniki badań etnogra,fów rad.zieckich, głównie Toka':'
rewa i Czebok:sarowa, na temat ."typów g'0.spodarcz'O-ku1tu<rowych" ,i "obs'zarów historyczno-,kulturowych".
Pod pierwszym pojęciem rozumieją oni
spuściz,nę kuiltuI'c·wą ludności Izć:mieszkującej ;pe\v:ien naturalny
obszar
geograficzny. Każdy typ ,goslpcdarcz'0-ku1tu.rowy wy!kazuje okre§lone 2nam:cma Ikultury materialmej, ;powiązane z bazą €Ikcnomi,czną· Typom tym
wca,le nie mUiS'ząodpowiadać je<lnostki etniczne, :gdyż jeden obszar może
być 'zć:mieszkiwany przez kilka grup etnicznych i odwrotnie. Ta,kie ujęc'ie
różni się :zasadnicz'o 'nd nie IPowiąZJ3'nychz grupami etnicznymi "kompleksów
kUJlturowych" etnografii
burźuazyj:nej.
Typy gospodarczo-kulturowe
są
bcwliem systemem wzajemn.ie :pc"N:iązanych zjawis!k, które istnieją i rozwijają się ty~ko n.a określonej bazie ekonomi,aznej pc,szczególnych ludów.
W wyp.ad'ku przesiedlenia się danego ludu w inne środowisko geogI1af.iczllle
zachDwuje on cechy typu gOEIPodarczo-lmlturowego, które zaczynają jednak
ulegać zmiancm. staje
się w.ięc lI'Zeczą jas'ną, że kultury
archeologiczne
246
247
rozciągają się niekiedy ,daleko poza granice poszczególmych plemion ozy
ludów, a gosj:odarcZQ-kuHurowe
grU'py etniczne mogą :się przedstawiać
rozmaicie w świetle mater,iału archeologicznego.
Gdy podobne typy gospcidarczo-kulturowe
mogą występować na odległych od siebie terenach, obszary historyczmo-kulturowe
obejmują
tyhko
jednolite terytori:a zamies21kane pr.zez ludy złączone wlięzami gospodarczymi
i kulturowymi, Takimi ob.szarami ·były prawdopodO'bnie
neolityczne strefy
ceramiki grzebykowej, ,pucharów lejowatych .i in., w których ,sklad wchodziły lokalne kultury powiązane z pewnymi grupami etnicznymi. Obszary
historyczno-kulturowe
są 'terenami wykształcania
się tradycji i orga;nizacji
etnicznych; w -ich .zasięgu plemiona łąc.zą się w związJki, a następnie stapiają w narodowości.
W zakończeniu Otto po'dkJreśla, że hi.storyczne zadania larcheologii wymagają wykorzystania
wszelkJich do~tępnych źródeł i metod .szczegó~owych.
Zródła archeo.J'o,giczne pow~nlIlY być wszechstronnie
wykorzystywane
do
badani,a ws'zystkich ,dziedzin źycia E/Połeoznego danyoh grup ludzkich. N'3
podstawie tych źródeł trzeba wyprowadzać
typy gospodarczo-kulturowe
i ob.sza>t'y historyczno-ikulturowe.
Badanie dch dziejów przy pomocy etnografii i lingwistyki !pro'wadzi ido rozwiązywania
z'a,gactnień etnogenetycznyah craiz rekonstrukcji
Ikonlkretnej historii plemion i narodowości.
Omówiony artykuoł posiada podstawowe .znaczenie dla dalszego rozwoju
a.rcheologii niemieckiej.
Jest ,to bowiem ,pierw.sza w ,dziejach tej nauki
dogłębna krytyka błędnej metody Ko.ss1nlIly, któm tak fatalnie z.aciąźyła
na archeologii niemiec:kiej ostatnich40
lat. Oparcie krytyki na podstawach
materializmu
historycznego
,pozwoliło autorowi nie tylHco ukazać rnienaukową istotę omawianej metody, lecz przedstawić drogę wyjścia archeoIogii
niemieckiej z jej obeonego imlPa~u.
Jerzy
G. R. GAYRE, Teuton
London 19'54.
&
Slaw
o·n
the
Polis'h
Wielowiejski
Frontier,
A D,iagn'Os'is of the Radal Bas1s on the Germano-Polish
BOI1derlands
with Su.ggestions for ,the Settlea11'ent of Germans and Slaw Claims. G. R.
G a y r e, M. A. L. L. D. Formerly visiting Profesor to Berlin, Hanseatic
and Kiel Unive1"sHies; Secretary of the Interna,tional Congres For Folldore
Lund University,
1935; Editor of Folk, International
Journal fo'r Ethnology and Folklore, 1936; and Editor Proceedings of the Scottish Anthropological Society 19,34~3,6. Eyre and Spottiswo-ode. London 1944.
W siedmiu rozdziałach tej ciekawej ksiąŻJkiomawia lautal' granicę polskoniemiecką z punktu widzenia .geografii, sikła<iu rasowego ludności, stosU!1Jków demograficznych,
etnograficznych,
językowych, wojskowyc.h i gospoda'rczych, aby wysunąć na końcu dzie~a ,propozycję jej zmiany, rewizji
na korzyść Polski i Czech.
Trudny i pas}onujący temat, granica polityczna państwa, moźe być 1:'OZpatryv.'any z wi,elu Ipunktów wi'Ci:zen:a. Można brać za punikt wyjścia polityczny układ sił, interesy jednej lub drugiej strony, albo też starać się po.
szczegółowym z<llP·oznaniu się z faktami zaproponować
jakieś rozwiąz1anie
z punktu ~idzenia nie zainteresowanego
badacza. Pragnieniem
większości
wy])owi:adających się jest uchodzić za autora tego drugiego ty;pu, jednak
opinia publiczna
słusznie wymaga, aby udowodnić to naukową
metodą
pracy oraz wystarczającym
bogactwem wszechstronnej
argumentacji,
Wydaje się, że autor móglby, nie bez racji, pragnąć być zaliczonym właśnie do
drugiego typu pisarzy.
Pr·of. Gayre wychodzi ze .słusznego założenia, że do zamierzchłej przesz'łości naleźą czasy oTIdeliczenias-ię ani z narodowością
mieszkańców, ani
z ich wolą pr,zy wlącz1aniu i.ch do !państw, których mają być obywateLami.
Uznaje zatem przyjętą już dziś zas'adę, źe każdy naród ma prawo do odrębnego, niezależnego bytu państwowego
(zasada samostanowienia
narodów)
oraz zasadę granic op'artych na zasięgu etnicznym
narodu. Przyjmuje
przeto te same zasady ideowe, które miały być podstawą
wytyczenia
sprawiedliwych
granic na konferelIlcji ,pokojowej w Wersalu w 1919 r.
Przyjmując jednakże te ,same zalożenia proponuje inne rozwiązanie,opierając się na boga,t,s;zYmi wszechstrOlIlniejszym materiale :fiaktycznym, którego
dosta,rczylanauka
idwudzriestolocia.
Wydaje się tedy, źe książkę, wydaną w 25 lat po tych historyczmych
decyzjach
i dotyczącą problematyki
rozstrzyganej
na konferencji paryskiej, należałcby oceniać z ,punktu widzenia jpOstępu, jaiki 'ona pr·zynosj
w stosunku do poglądów i decyzji z 1919 r.
Punktem wyjścia mogłoby tu być ,s·f-ormułowanie zastr:zeżeń teoretycznych i rpraktyczlnych w stosunku <lo osiągnięć Konferencji w zakresie ustalen:a :r;odstraw teoretycznych,
będących
podstawą
rozstrzygnięć
grani,cznych oraz samej teohniki przeprowadzanria ustaleń ,gTanic. Olbrzymie znaczenie
prac Konferencji
polegało na tym, źe oficjalmie, pierwszy raiZ
w historii uznano, wysunięte przez siły postępowe
ludzkości, zasady sta!low:enia narodów i ustalenia granic politycznych w oparciu o granicę etnograficzną - jako podstawę decyzji politycznych konferencji.
Uznając jednak teoretycznie (nie bez żadnych ograniczeń), że o przynależności tery'torium d-o >państw rozstrzyga narodowość jego miesZJkańców,
napotkano na 1=ewnych ·obszarach Europy (przeważnie na wschodzie) trudności w ścisłym określen'u tej ne:l'C'do'wośd. Miano ją ustalać '-- z jednej
strony za ,pomocą tzw. cech obiektywnych,
jak język, rasa (interpr'etowana
szerzej i sens·owniej, niż czyniły to później Igkompromitowame naukowo doktryny hitlerowskie),
wielokrotnie
utoźsamiana
z narodowością
i religia
(która, choć zasadniczo j'ako kryterium
pomocnicze, była bardzo pomocna
przy ustaleniach odrębności narod'owej
na dużych polacia'ch terytorium
248
249
I'
Europy wschodniej) - z drugiej zaś strony ,za [pomocą ustaleńśw.iadomości
narodowej w tzw. 1P1€Jb~scyt.ach.
Praca ta nie mogła, rzecz jasna, 'być beZihłędna i można już obeanie [po
doświadczenIu 37 lat s.f'ormułować p€'\\lne za,st.!'zeżenia ·co do jej wartości.
Zastrz·eżenia te są dwojakiego rodzaju: zm:adnicze, teoretyczne _ odnoszą,ce s-ię do sformułowania
eaóiCliCl
wyzna-czania .granic państw, oraL; techniCZine,prakty'czne - odnoszące ,się odost<lSQwania tych zasad w życiu.
Do pierwszych na'leżałyby moim zdaniem:
a) n'ehi,storyczna .interpretacja zasady etno,~raficznej (granice Polski 'lliP.
ustalone wg danych spisów ludności z 1910 i 1897 f.);
b) niedialEiktyczne tmktowanie
zasa'dy et.nograficznej, tj. pomijanie lub
branie pod uwagę w sposób niewystarczający
nakazów geog'rafii, historii,
obronności i związków gospodarczych pewnych terytoriów;
e) brak 1JC'wózechnośc'i .zastQwwaJlia zasad samostanowienia
[JJarodów
i zasady grani,c etnograficznych;
Po omówieniu tYPo~I'la,fii ,grani.cznego OIbszaTluw rozdziale opierwszY'ffi
prof. R. G. Gayre );:oświęca rozdz,iał odrugi ,problemom rasowym Niemiec
iPol'siki. Us,tc.sunkowanie .się do tych wywodów rprzekQ'acza moje kompetencje; wydaje się jednak, ż€ koncepcja narodu jako tworu historycZJneg'o
wspólnej kultUlry odsuwa na dalszy plan doci€Jkarnia tego typu.
Ciekawe· dociekania odnośnie do wpływu ethnographic
faktory,
a jak
my to 'byśmy nazwali, obiektów hd,storii lkuoJtury materialnej,
na granice
,pań.stwowe Niemiec i PoLski doprowadzają może autora do wniosków zbyt
daleko idących. Nie ISą one, z drugiej sirony, wystarczająco wsze-chstronn€.
Bardzo ciekawe był<lby zape\V"TIe zestawienie
omawianego
tu materiału
z d,8Jnymi, jakimi rozporządza Il11s1. Rist. Kult. Materialnej odnośnie do prac
nad "Polskim
Atlasem Etnograficznym".
Zadanie
to jednak
wybiega
z pewnością poza r>amy krótkiej recenzji książki, którą postanowiono omówić.
Na <pewno jużobecl1ie możn'a powiedzieć, że dane odnośnie do typów osiedli,
form a.rchitektonicznY'ch budowli (cparte na żr6dlach
niemieckich)
oraz
kształtu nakryć głów kobiecych (też ze źródeł niemie,ckich) mogłyby byq
uzupełnione dużo S'zers,zym wachlar:zem obserwacji naukowych (jak wSikazują pl,any .badań naukowych w dz.iedzinie etnografii ,l Wydz. PAN za lata
d) decY'dowa'nie w tyoh ,ólpI13wachrprzez niewy,slpecjalizowany org.alITspołecz,nośai międzynarodowej,
to jest przez Radę Najwyższą, która uWZiględniała w pierwszym rzędzie interesy wielkich mocarstw zwycięskich.
Zarzuty odnośnie do technicznej
strony ~ac Konf.erencji Pokojowej
można by sformułować nast~pująco:
1. Wadliwość d,anych cyfrowych mających odzwierciedlać za,sięg narodowości na spornych terenach (pochodziły one przeważnie z aparatu państwowego narodów, którego klasy panujące uciskały narody wcielone).
2. Nieuwzględnienie
(w wystarczającym
stopniu) na terytoriach
badanych tendencji
rozwoju
demograficznego
ludności
oraz jej struktury
klasowej.
3. Niewłaściwość
biscytach.
metod kontroli
świadomości
1953-19'56)
nal'Odowej przy tzw. ,ple-
W świetle tak sfQrmułowanych zarzutów w ,stosunJku do dorobku konferencji paryskiej trzeba stwierdzić, że prof. G. R. Gayre w omawianej tu
książce, przeprowadza
słuszną korektę wielu anachronicznych
koncepcji
i rozstrzygnięć do'konanych przed laty. Jes't to zatem pr.aca twóQ'cza i tym
ciekawsza, że duża część autorów angie],sildch w dwuidzie,stoleciu, opierając się na żródłach i inspiracjach
n!iemieckich, zajmowała
zdecydowanie
nieprzychyl.ne stanowisko nie tylk'o w stosum,ku odo aspiracji
pol9kich
w,spl'aw,ie granicy 'PolS'ko-miemieckiej na' konfe,ren-cjipok.ojoW€j w 1919' r.,
ale i w stosunku do niezadowala,;ący'eh rozstrzygnięć ,traktatu wersa-lskiego.
Z pewnośdą n'elicz,ne, lecz wartościowe opracowani.a po,1sk,ie, [poświęcone
tej problematyce w dwudziestoleciu
oraz podcz'a,s wojny, na em;,gracji były
dużą pomocą dla autora pracy. Autor nie wymienia jednak ani prac Sroikow.s.kiego, ani Wakar>a, a'ni Smog'orzew.skiego. 'Wymienia jedna'k wi pr;zedmowie nazwisko .polskieg'o ucZOtnego (g.eografa) pr<lf, Bogdana Zabors'k'iego,
dziękując mu za jego udział w opracowanym dziele.
.
Do.syćciekawa
jes,t obserwacja autora (s. 47), że <ldmienne właściwości
dial'ektyc:zne języka niemieckiego pokrywają
się z odmiennymi formami
bUdownictwa (o Ipochodzeniu sł'owiańskim). Przytoczona mapa nr 30 terytorium nare.doweg<l q>użyc:kiegoopiera ,się na dany,ch z 1919 r . .j jest >di'Ś
już prz€starzała, gdyż w 1945 r. Komitet Łużycki wydał bardziej szczegółowy
i !ba,rdziej ak,tua,lny ,atla,siik wra'zz mapą etnograficzną, 'przy,g'otowywany
na konferencję pokojową po drugiej wojnie światowej. Trzeba tu także dodać, że właśnie !po drUtg'ej 'Wojlnie światowej dynamizm demograficz.ny tej
ludności wzrósł .znacznie dzięki ba'I"dziej sprzyj'ającym war>Ull'komporitycznym, ,i należy ,pr••y'Pu.sz,cz.ać,że ob~zar narodowy 'łużycki przedsl.awia ,się
dziś bardziej okazale aniżeli na mapie z 1919, a nawet
1945 r.
Swoje uwagi odnośnie do etn'ogr'aficznej ,charakterystyki
obszaru ,granicznego w 1S44 ,1'. zamyka autor następują.cym stwielr'Cize,n:em: "Odra ]est
,grani,cą po.dzi.ału między Ni€mcami i tymi Słowianami na w,schód od E)~by,
którzy byli wcześnie zgermanizowani
i stanowią dziś część niemieckiej
ludności Prus, oraz Polakami i tymi innymi Słowianami, którzy długo opieraLi się wpływom niemieckim" (s. 43).
Zajmując się w lIV rozdziale swej pracyzagadnieni,em
rozmieszczenia
lu!dności slowi'ań,s,kiej ,na ,pog,raniczu niemieoko-p01,:'kim poddaje prof. G. R:
Gayre analiz,je dwie zamieszczone w pracy mapy (24 i 25) przedstawiające: pierws'za - ludność nieniemieC'ką wewnątrz granic Rzeszy (z podkreś'leniem et.a'pów zmian XVII, XVrTII i ~lX w.) oraz druga - przebiElg
słynnego "Drang na ch Osten". Jest rzeczą godną podkreślenia poprawność
i ści,słość przedstawienia
faktów, znanych z,resztą w Polsce rpowszechnie.
z
,
"!lo
. '\
250
251
zostały
zaczerpnięte
z dzieła De M a r t o n n e Geographie
Universelle,
vol. IV, 1930; z roczników:
"Statistik
des Deutschen
Reiches", z pruskiego Gemeindelexikon
oraz monografii słynnego Friedricha
B u r g d o r f e r a Bevolkerungsentwicklung
im Deutschen Reich Berlin
1935 i Volksdeutsche
Zukunft,
Berlin 1939, a także Wernera W i t t a Atlas
von Pommerni
innych. R. G. Gayre konfrontuje
tu fasadową sztuczność
sloganu "Das Volk ohne Raum" z następującymi
danymi:
1. odpiywu 1udności niem:eckiej
z obszarów wschodnich N.iemiec przedwojennych
mimo kolosalnych
propagandowych
i finansowych
wysiłków
rządów (przez 100 lat z górą), aby teren ten skolonizować. (Warto tu może
pOQKresllc, że zagadmeniu tE.mu pcświęc.ił w Polsce cenną rOL.!prawę .JÓ.!le~
S z a t l a r s k i pt. Ruchy ludnosciOwe na pograniczu
polsko-niemieckim
w ciągu ostatniego wieku, Instytut Bałtycki, 1947). 2. różnicy w przyroście
namra1Jnym .1-'ola'kówi Niemców. 3. różnicy w gęstoś.ci zaludnienia na 1 ikJm
kw. te-renow g,ran.cznych niemleckich ,i .sąsiadujących z nimi pols'kich.
Jest dość c_,ekawym szczegółem, że publikacja The Future Population
of Europe and the Soviet Union, autorstwa
Franks N o t e s t e i n i innych, (League of Nations, Geneve 1944, s. 56), przewidywa,ły, że w 1960 r.
ludność Niemiec będz;e wynosiła 71 800 000 ludzi, a Polski (w przedwojennych granicach 4040000'0 ludzi. Toteż rozważania swe k011cZYprof. G. R.
Gayre uwagą: "It is evident that lebensraum is an urgent need for the
Slaw but not for the Germans".
Uderzają nazwiska znakomitych
uczonych Słowi",n (slawistów), których
prace wykorzystano do tego opracowania, jak np. Muka, Niederle, Kozier.ov"ski, Lehr-Spławińs'ki,
Milewski.
Niesłycha.nie ważną na konferencji
[lary,slkiej 'kwestię, a mianowicie
g,ra,nicę na·rodową i językową polsko-niemiecką
w końcu XlIX i na ,początku
XX w., ustaLa autor na podstawie diieł zmanych już w c~kresie konferencjol
przedstawicielom polslkim: J. Pa r tiS c h - Schlesien, t. 1, Breslc;u 1895 (ważny
zasięg polskości z 1790 r.), oraz dr Paul L a n g h a u s, Deutsche Erde, 1906.
Natj'onaliten-Karte
der P,rovinz Schlesien. Sł'UlSznie też podkreśla autor
(na s. 52), że chociaż większość ludności, wg danych naturalnie
niemieckich, na spornych terytoriach,
częściowo przyznanych
Polsce, była narodowości niemieokiej, t·o 'w;iększość dz,ieci (także kryterium języka) 'było narodovvości polsk'iej.
Dowodzić tego twierdzenia mają dwie mapki reprodukowane
z książki
Roberta M a c h r a y a, The Polish-German
Problem (London 1941), (s. 18
i 19). Z wyliczonych tu przez autora powiatów ,szereg zo,stało !po.za gmnicami POISlk,i,a wesz'ły w ."'kład państwa !pc!s'kiego jedynie ich sokrawki; są
to Kwidzyn
(Mar:·enwerder),
Złotów (Flatow),
Czł'uClhów (Schlo,:hau),
Wschowa (Fraustadt).
Europe
Uwagi !poświęcone !przebiegowi :i wyn~kom plebiscytu na Sląsku 'kończy
autor słowami potępienia metod bezwzględnej
propagandy
i zastraszenia
zastosowanych przy ich przeprowadzaniu
"Since 1921 the world has travelled a long way, and seen much of German plebiscites, and the intensive
regimentation
of the peoples to obtain desired ends with a show of legality
and there will be very few to day, with these facts in front of them, who
will dare to the plebiscite figures wihout a fee1ing of intense distrust",
i dalej na tej samej (54) stronie: ,.In the plebiscyte we have, we have seen,
many reasons to believe that a mixture of propaganda and fear has produced an entirely erroneus picture".
Stwierdziw.szy, że w Prusach Wschodnich granica 'Polityczn.a 'odc.ieła _
wy,kazaną przez stronniczą przecież .statystykę niemiecką z J 910 r. - :iiczną
ludność 'polską i litewską 'cd swy.ch pańlstw nar'odowych,
autor 'konkludUje: "There is consequently no linglListic justification for the present fu"ontier. U'is on b{)th ~ecgroiphical and langu.a,ge ,grounOis a bad fruntler. 'I,'he
natural fmntie.r as .dictated by ,\peech and the Ea'S'tPrussian
Heights and
!aike.s lies aleng the zone where PoHsh gives way to German in the heart
'of East Pruss:i,a" (os.:!Y5).
Rozdział VI ipoświęcaprof.
R. G. Gayre omówieniu
"Lebensraurn"
i "Drang nach Osten". Prze.ciwstawia tu znane frazesy nacjonalizmu niemieckiego wyraźnemu
i niewątpliwemu
znaczeniu
materiałów
demograficznych i opracowaniom,
również przeważnie
niemieckiem,
odnoszącym
się do określenia tendencji
rozwojowych
ludności niemieckiej na obszarach wschodnich Rzeszy. Bibliografia tego zagadnienia i strona graficzna
,.
,f
o'
Centrale,
Rozdział VI ,pracy poświęca autor omówieniu zagadnienia obro,nności
Bo1sKl w granicadl prL.yL.nanych jej ,przez traktat wensalski oraz zagadnieniu więzów gospodarczych obszaru Polski i Czechosłowacj i. Wychodząc tu
zzal1ożenia, że cele oLronne Cz€Chosłowacjii
P01s!k.isą identycz,ne (opiera
się on tu na ówcLe's'nej ,deklaracji dr Benesza i gen. Silkorskiego 00 do
zwiąL:ku p.oJ.i1yczr.egQ nawdów p{)lskieg.o i czechos'łowackiego po wojnie),
uwaŻJa on, że ,kIin Śląsha niemieckiego, ,oddzie:ający oba kraje, je.st nonsensem z punktu widzenia obronności, geo,gra£ii i z punktu widzenia goslpodarcze.go. Te:i.ę odnośnie 'CIoobronności ilustruje aut'or danymi z pracy ge·n.
N. N o r w i d - N e u g e b a u e r a The Defence of Poland 1939, Londyn 1942.
Czyte1ni'kowi pol,sikiemu nie ma chY'ha :potrzeby streszczać wywodów
autora w tej kwestii, toteż ograniczę się jedynie do końcowego, podsumowującego ustępu pracy, który przytaczam (s. 69): "B e f o r e, t h e r e f o r e, a ss u r e d p r o s p e r i t y c a n b e a c h i e v e d f o r e a s t e r n C z e c h 0słowiakia,
Poland
and S·ilesia,
the whole
mu.st
become,
a s t h e y a r e g e o g r ,ap h i c a l l y, one e c o n'O m i a u n i t, w i t b a n
a s s u r e d o u t l e t f o r t h e i 1" g o o d s a t S t e t t i n, D a n z i g u n-d
K Cin i g s b e r g" (s. 69).
W ostatnim (VII) rozdziale pracy z:1ajduje się podsumowanie poprzednich wywodów i ·sfo.rmułowanie wniosków odnośnie do koniecznych, zdaniem uczonego, zmian ,gr-aniczny.ch po wojnie. Pierwotny, słuszny naszym
252
253
",daniem wniosek sf'ormułowany jako akcent kończący poprzedni rozdział
os'Łabia on jednak i modyfikuje. Post.amlwia przyznać Polsce jedynie .skrawek wschodni Fomorzl8 zachodniego, część Ziemi Lubu5'kiej i część S1;pka
(cały SJąsk Opolski i prawy hrzeg Odry na Sląsku Średnim i Dolnym) oraz
całe Prusy Wschodnie. Pozostałą
część Sląska Gayre pragnie przyznać
Czechom. Łużyce weszłyby w tej koncepcji w skład państwa czechosłowackiego połączonego związkiem wojskowym i gospodarczym z Polską.
W przyznaniu Polsce całego Pomorza na wschód od Odry widzi aut.or
dwie przeszkody: 1. wątpi, czy Polska jest w stanie zagospodarować l zaludnić cały ten obszer i 2. uważa, że obszar ten jest wyraźnie nordycki co
do składu rasowego ludncści, a .]:,rzeto, zgo.dnie z jego stanowiskiem w tej
sprawie, winien przypaść raczej Niemcem, ponieważ Polsce przyznaje on
skład ludncśCii o typie śródziemnomorskim.
Przystępują.c ,do szacunku Ludności, która może być przesiedlona (Niemców), G. R. Gayre prze;prowa'dza następujące ,rozumowanie:
Ludność
z r, 1925
Prusy Wschodnie
Pomorze całe
z czego część dla Polski
Niem. prow. graniczne:
Poznań, Prusy Zachodnie
Sląsk
2306938
1878782
Niemcy
do przesiedl.
1500000
500000
352 485 chyba 300000
4511 606
4000000
Przyjmując
liczbę Polaków w Niemczech przedwojennych
na 1500000
autor uważa, że liczbę Niemców, których mogłoby dotknąć przesiedlenie,
można w zaokrągleniu
ocenić na 6500000 osób. Ogólne rozumowanie i jego
efekty szacunkowe są słuszne, szczegóły przesłanek jednakże są wyraźnie
przestawione: w Prusach Wsch, nie było 85000'0 Polaków i Litwinów lecz
około 600 000 Polaków, na Sląsku zaś ilość Polaków obliczona według 'spisu
1925 r. jest zupełnie wadliwa. Było na tym terenie (przed wojną) 900 000
Polaków.
Granica na Odrze i Nysie Łużyckiej, 'ust'al'ona w 19'4'5 r., zwiększyłaby
ocenioną na 6 500 000 osób liczbę Niemców, którzy mogliby ulec przesiedleniu - ,gdyby nie straty woje'nne oraz 'QPus.zczenie maSOwe tych terenów
przez ludność niemiecką 'przed nadej-ściem f,rontu, a co najważniejsze, zredwkowanie obszaru, który autor uważa za mający przypaś·ć PoLsce w Prusach Wisch., a co zatem i'dzie, i ]'kzby ewentualnych
mieszkańców Polski
mający·ch ulec ewakuacji (Niemców) -o
około 1000000 ludności. Faktycznie w granicach polskich z 1945 r, znalazlo się około 4 (}OO000 Niemców, których przesiedlono do Niemiec w latach 1946 i 1947, (Ziemie Odzysk'ane zaludniało zatem w r. 1938 - wraz z obszarem GdańSka - około 8000000
ludzi, w tym 1 500 000 Polaków i 6 500 000 Niemców, W 1955 r. wg Rocznika
statystycznego
GUS 1955 było tam: 7000000 ludzi, w tym około 1500000
autochtonów i 5500000 innych - repatriantów
i przesiedleńców).
Autor apeluje do państwa poLskiego 1 czechosłowa.ckiego, aby starały
się ·z,atrzymać tę obcą narodowo ludność ze względów na jej pochodzenie
słowiańskie G['az ra,sę śródziemnomorską.
Ludność ta przeniesiona do Niemiec stanowHa>by element obcy rasowo, a :r.rzez to zakłócający har,monię
jednOllitego składu nordyckiego pań·stwa. Chociaż ta część wywodów pozostaje poza zasięgiem możliwości oddziaływania na naszą świadomość, trudno
oprzeć się pokusie przytoczenia tej argumentacji, która opiera się przecież
na .podstawowym mic;e ITI Rzeszy, że państwo powinno być ra,s'Owo jednolite.
Przechodząc do oceny ca'loś'ci ksiąŻlk.i wydaje Isię konieczne :podkreślić,
że wartość jej nie leży w precyzyjnym :przewidywaniu nadchodzących zmi,an.
To nie było i być nie mogło zamiarem autora. Ważne jest wypowiedzenie
naukowe uzasadnionego prrzeikcnani,a w 1943 r., w którym ją ukończono, że
zmiany granic są niezbędne, oraz w jakim powinny iść kierunku. Dodatkową zaletą jest gruntowność U'zasadnieni'a potrzeby zmian, których ,szczegóły ustaliła historia. Specjalnie ważne jest także wypowiedzenie w 1943 r.
przekonania,
że właściwym rozwiązJaniem byłaby granica na Odrze, 7.8:strzeżeniaolkazały się dziś ju:ż nieistotne.
Wartość i znacz~nie tej ciekawej publikacji podnoszą licznie reprodukowane z wielu wydav.midw mrapy i wykresy. Warsztat .naukowy i wysokie kom,petencje autora stanowią, że praca ta nie jest zwykłą pozycją publicystyczną (nawet w kmju, gdzie publicystyka osiąga ,bardzo wysoki poziom), lecz ma charakter pracy naukowej na niezwykle ważny dla nas
i trudny temat.
Wacław Petsch
LEOPOLD
SCHMIDT,
Vol,k's'k und e
zw i s ch en
Wi'l.'ts c h a f t s g e s c h i c h t e u n d iKu l t u r g e o g r ,ap h i e. "Osterrei<chische
iZeitschr,ift fUr Volkskunde", N. S. B. 19, Gesamtserie
B. 518. Wien 19'55,
Heft 1-'2.
W 'ObEczu przemian, jakim ulegały i ulegają po·glądy na przedmiot
i zakres etnografii, autor artyku'łu postawił sobie za cel 'Określenie, jakie
'st'anawisko zajmuje w,spółczesna etnografia wobec dyscypl.in pokrewnych.
Uważa on, że specjalistom 'nastręczy niewiele wątpliw'Oścl określenie znaczenia i Iprze·dmiotu 'badań etne-graficz'l1ych. Potrzeba ponownego omówienia tych zagadnień wynika według niego raczej ze współczesnych prądów,
dla których etnografia, jako naul,a zwracająca od dawna swe zainteresowanla ku konkretnym
przedmiotom otaczającego nl8s świata, może mieć
duże znaczenie.
Autor wskazuje na specyfikę :problematyki etnogiraficznej na przykładzie ludowego zwYczaju wróżenia z ,rzucanych na wodę 'krzyżyków drew-
/
J
255
254
nianych, opisywanego przez GriHparzera.
Specyfika
ta polega, podobnie
jak w języikoz:nawstwie, na generaliz«Kji zjawióka w ujęciu przestrzennym
(np. badania
porównawcze
nad rozprzestrzenieniem
zwyczaju) i na jego
specjaliza'cji przy badaniu historycznego rozwoju i genezy danego faktu (np.
badanie hist'orii zwyczaju w jednej miejscowości).
Autor uważa za rzecz zUI:ełnie oczywistą, że <przedmiotem e:nografii
są zespoły tradycyjnych
e1ementów kulturowych
(ilberlieferte
Ordnu.ngen).
Podkreśla on jednak, że celem etnografii
nie jest badanie samego tylko
wystę'r;-owania tradycyjnych
elementów ku:Uurowych, lecz zbadanie, jaka
jest ich rola w ży.ciu ludu, jak utrzymują się one i oddziaływają
wz,ajemnie. Schmidt stoi na sbanowisku, 1. że: tradycji jako zjawiska społecznego
nie można badać wyłącznie z punktu widzenia jednostki; 2. że: zespoły tradycyjnych elementów
kulturowych,
przejmowane
w specyf'cznym
stanie
opodświadomooci, nie mogą też być dostatecznie poznane od strony uwarwnkowań psychicznych;
i 3. że: w związku z tym powinny one być badane
w pierwszym rzędzie w swym szerszym, ku1tu'fowym uwarunkowaniu.
Badanie określonych czasowo i przestrzennie
tradycyjny.ch
zjawisk kulturowych w ich konkretnym,
integralnym
uwarunkowaniu
kulturowym
uważa
autor właśnie za przedmiot etno,g,rafii, wymżając się krytycznie o oderwanych rozważania.ch w rodzaju rozważań Bastiana.
W Cip~H'ciuo te zlalożenia autor .chara'kteryzuje
drogi rozwojowe etnografii. Począwszy od zainteresowania
człowiekiem i jego kulturą, które rozbudził
humanizm,
[:oprzez zainteresowanie
ku1turą
ludową.
związane
z osiemnastowie.cznymi
teoriami powrotu do natury,
etnografia
stał,a się
nauką dopiero w oka:-es.iercmantyzmu.
Wywa.rły na nią duży wpływ filologia i archeologia klasyczna oraz niemieckie badania nad starożytnościam.i
(bracia Grimm). Przez nawiązywanie
do tradycji ludowych etnograLa stanowiła w nauce od początk·u nurt postępowy, przeciwstawiają'cy
się historii
władzy politycznej. Wyrosła w łonie filo!c,g.ii, etnog,rafia przejęła od n'ej
część materiału źródłowego (ustną literaturę ludową) oraz niektóre metody
porz8ldkują·ce (pojęcie mctywu, wariantu
itip.). Od,rętność swą ujawnUa.
etnograf:a w porównawczych
badaniach nad mitologią. Drugimk:orzeniem
tkwiła etnografia w angiels'kiej etnclcgii, wyrastając
zresztą razem z nią
z przyrodniczego
ducha badań XIX w. Od etnologii też przejęła. ona szerokie ujęcia przestrzenne
c:raz dążność do pogłębiania
interprela,cji
i unikania oderwanych uogólnień - wynikające
z obfitości ma~eriału źródłowego. Za przykładem etnologii rozszerzono znacznie zakres źródeł, wychodzą·c 'poza wzorowane na filologii tadania
tn:-dy·cj.i ustnej.
Okres następny, okres badań Iliad sztuką ludową i groma·dzenia mate.riału muzealnego,
był okresem przepI'owadzania
naukowej
klasyfikacji
i interpretacji
zebranego materiału rzeczowego i tradycji. Autor podkreśla,
że dla etnografii tego ak,resu charakterystyczne
jest posłougiwanie się teoretycznymi zdobyczami psychologii i socjol,ogii.
W okresie obecnym zarysowują się - według niego - przed etnografią
dwie drogi. Pierwszą jest posługiwanie się metodologicznymi
os,iągnięc.iami
historii, a zwłasz·cza hist,or·ii gospodarczej. Droga ta oznacza położenie szczegóLnego nacisku na genezę zjawisk, rozszerzenie .bazy źródłowej :prz,ez wykorzystywanie
źród.eł archiwalnych
i możliwości pogłębiania badan przez
dodatkowe studia nad osadnictwem, stosunkami własności itp. Drugą drogę
stanowi dro.ga ujęć przestrzennych,
tj. geografi,i 'kulturowej. Wybranie tej
drogi umożliwia systematyczne
opracowanie większości posiadanego materiału etnograficznego oraz rozs-zerzenle zakresu badań na badania nad k.rajobrazami kulturowymi
poszczególnych obszarów osiedleńczych.
AJutolr zastrzega się, że uważa te metody tylko za najbardziej
dotąd
zbliżoin.e do dokładnośd,
ale nie sądzi, by mogły ·one uchwyc.ić całą z1ożoność zjawisk badanych przez etnografię. Szczególnie trudny do uchwycenia
jest wzajemny stosunek faktu tradycyjnego
i ,człowieka jako nosicieLa tej
tradycj.i; ogólne sformułowania
psycrologii
i sccj'ologii niewiele w tym
mogą pomóc. Mimo tych braków w meto·dach badawczych etnogr1afia wykaza.ła zdaniem Schmi·dta w dągu
swego rozwoju samodzielność
i specyfikę swego przedmiotu badań.
.
Z przytoczonych
poglądów Z!astrzeżenia budz.ić może sformułowame,
że zespoły tradycyjnych
elementów
kulturowych
są oczywiście jedynym
przedmiotem
etnografii.
Zastrzeżenia
te pogłębia oli czytelnika
polskie.g~
fakt, że sprawa przedmiotu
i zakresu etnografii
jest w nauce polskiej
wciąż problemem dY£Jkusyjnym. W klażdym jednak razie zastrzec się można
przeciw temu. że podane przez autora artykułu określenie przedmiotu etnografii nie obejmuje badań nad powstawaniem,
ut'rzymywaniem
się i tendencjami
rozwojowymi
wspólczesny·ch nam zjawisk kulturowych.
Zbyt
ostre wydaje się też przeciwstawienie
ujęcia kulturowo-geograficznego
ujęciu historyc2.'llo-go.sr;'odarczemu, tym bardziej że i przy ujęciu. przestrzennym zjawiska mogą i powinny być ujmowane w dużym stopmu dynamieznie. jako rezul1G.t historycznej
współzależności
szeregu czynni'ków.
Niemniej jednak artykuł stanowi ciekawą próbę sformułowan:a
i rozwiązania niektórych
najważniejszych
problemów współczesnej
etnografii.
Krzysztof
Kwaśniewski
SPRAWOZDANIE
Z PRAC ETNOGRAFICZNYCH
W NIEMIECKIEJ
REPUBLICE DEMOKRATYCZNEJ
ZA LATA 1945-1955.
"
.
Po Zlakończeniu II wojny światowej prace etnog,raficzne w NRD były
początkowo zupełnie zaniedbane. Instytut Etnografii Uniwersytetu
w Berlinie który dzięki zas·ługom prof. Adolfa S opa m e.r a był kiedyś jednym
z najważniejSzYCh ośrodków badań etnograficzny,ch, uległ podcZlas działań
256
257
wojennych zniszczeniu. Katedry w Berlinie, jak też i przy innych uniwersytetach były opuszczone; ,profesorowie ,i studenci rozproszeni a prof. S:pamer z. iPowo.du choroby oraz warunków wojennych osiedlił się w Dreźnie.
J,ako Jeden z czołowych etncgrafów niemieckich przetrwał on tam ciężki
okres. powojen.ny. Pod je,go kierunkiem powstały nowe etnograficzne pracowme. Przy mtemywnej
,i energicznej w~półpracy dr K. E. F l' i t s c h a
~t,:orzono z ruin Instytut
Etnograficzny,
posiadający
bogatą :bibli-otekę
.1 hczny
materiał archiwelny,
stanowiący bazę dla rozpoczętej !przez prof.
Spamera pracy nauczyci-elskiej na WydzIale Pedagogicznym przy Politechnice
w Dreż-nie. W Berlinie pracowała też w tym czesie dr l'llgeborg WeberKell.ern:ann.' wspó~prac?wnica
prof. Spamera,
nad realizowaniem
pla'nu
załozema blbhotekl, ktorą po przezwyciężeniu
dużych trudności założono
i dołączono w 1947 r. do Komisji Etnograficznej przy Niemieckiej Akademii
Nauk w Berlinie.
Z początkiem 1952 r. z powodu ciężkiej choroby prof. Spamera funkcje jego objął obecny wiceprezes Niemieckiej Akademii Nauk w Berlinie, prof. Wolfgang S t e i n i t z najp'erw jako zastępca, a od czasu śmierci
spa~er~,
tj. od 1953 r., samodzielny kierownik Komisji Etnograficznej,
z ktoreJ powstał w 1953 r. Instytut Niemieckiej Etnografii (Institut f Lir
deutsche Volkskunde). Odtąd rozszerzył się krąg współpracy
oraz praca
w dziedzinie nauki o ludach, prowadzonych
wg zasad nowoczesnych badań etnograficznych.
W maju 1952 r. powstało w NRD Archiwum Pieśni Ludowych (Volksliedarchiv) pod kierownictwem
dr H. S c h e we, przy współpracy dr Ericha i Doris Stockmann. Archiwum współpracuje z Niemieckim Archiwum
Pieśni
Ludowych
w Schwerin,
kierowanym
przez Hansa Erdmanna
z Archiwum w Greifswald (dr Arno Schmidt) i w Dessau (dr Alfred Wirth):
Erich Stockmann zajmuje się organizowaniem
kartoteki materiałowej,
która ma służyć do opracowań niemieckich muzycznych instrumentów
ludowych. Prócz prac systematyczno-porządkowych
nad materiałami pochodzącymi z dotychczasowych
zbiorów przeprowadzono
nowe badania terenowe. Ukazały się drukiem:
nowe wydanie
H a u p t a i S c h m a 1e r a
:'olkslieder
der S01'ben in der Ober- und Niederlausitz,
pierwszy tom z proJektowanych 6-8 tomów pt. Deutsche
VolksEeder
demokmtischen
Charakters
aus
6 Jahrhunderten,
wydany
przez
S t e i n i t z a. Obecnie
H. S c h e w e przygotowuje do druku krytyczne nowe wydanie Das Knaben Wunderhorn.
1. Web e l' - K e II e l' m a n n zakończyła prace związane z wydaniem zbioru pieśni Parisius z XIX w. Tom ten zawiera 782
pozycje. Praca je-st zestawiona wg nowoczesnych zasad tego rodzaju opracowań etnograficznych.
Poza tym dr K. Schulte-Kemrninghausen
wraz
z dr H. Schewe opracowują
pieśni ludowe zebmne przez braci Grimmów
natomiast opracowanie zb:oru pieśni ludowych meklenburskiego
zbieracz~
Richarda Wossidlo powierzono dr H. Erdmanowi.
Badania nad muzyką
ludową prowadzi Instytut przy Wyższej Szkole Muzyki w Weimarze pod
kierunkiem prof. G. Krafta.
Badania nad podaniami
ludowymi prowadzi ośrodek badawczy im.
Wossidla w Rostoku przy Instytucie
Etnografii. Dr P. Beckmann wraz
z prof. G. Hannsem pracują nad zbiorem bajek. Zagadnieniem legend zajmuje się Ingeborg Ml.iller pod kierownictwem
dra P. Beckmanna. Dr Paul
Nedo z Lipska wraz z Instytutem Sorbskim w Budziszynie i Paulem Nowotnym prowadzi prace nad bajkami sorbskimi, tj. łużyckimi.
Prace związane z zagadnieniem gwar ludowych prowadzone są przez
6 ośrodków badawczych, mianowicie:
Brandenburg-Berlinisches
Worterbuch w Poczdamie pod kierunkiem
jego założycielki dr Anneliese BrettSchneider; Mecklenburgisches
Worterbuch
- założony przez prof. Richarda
Wossidla i kontynuowany
przez dr H. Teucherta
w Rostoku; Pommersches Worterbuch
pod kier. prof. H. F. Ros~mfelda w Greifswaldzie
Wymienione redakcje słowników gwar ludowych należą do Niem:eckiego
Instytutu
Mowy i Literatury
przy Niemieckiej Akademii Nauk w Berlinie. Natomiast turyński Słownik
gwar ludowych,
którego kierownikiem
jest dr H. Hucke, jest kontynuowany
w Instytucie dla Badań Gwar Ludowych w turyńskim
archiwum
(Flurnamenarchiv)
przy jenejskim
uniwersytecie im. Friedricha
Schillera. Prace nad Słownikiem
okolic
środkowej
Łaby
pod kierownictwem
założyciela prof. K. Bischoffa zbliżają
się ku końcowi.
Instytut
Etnografii
w Berlinie od chwili przejęci,a spadku po prof.
Spamerze stoi przed nowymi zadaniami. Czekają na opracowania
wspaniałe zbiory prof. Spamera w zakresie wierzeń ludowych. W 1914 r. zapoczątkowano
zbieranie
materiałów
dotyczących
formuł błogosławieństwa
i zaprzysiężenia.
Dzięki apelowi Spamera materiał
nadsyłało cale społeczeństwo. Przy współpracy LUi Struve i 1. Weber-Kellermann
powstała
dokumentacja
nadesłanych
materiałów,
zawierająca
ponad 22000 pozycji.
Kontynuację tej pracy jak też przygotowanie do druku rozprawy Romansbuchlein powierzono dr Johannie Nickel.
Zwyczajami
ludowymi
zajmowała
się 1. Webe-r-Kellermann,
która
stworzyła bogate archiwum zawierające materiał ilustracyjny. 1. Web e fICe 11 e l' m a n n wraz z dr Wilhelmem H a n s e m przygotowuje
obecnie
do druku Rodzinne i doroczne zwyczaje ludowe (Volksbr<J.uch im Jahreslauf und Lebenskreis).
W ramach akcji zbierania materiałów dotyczących
obyczajów wielkomiejskich
dr Reinhard P e e s c h przeprowadził w 1955r.
badania w 22 podstawowych szkoła,ch na terenie Berlina, w czasie których
zanotował ok. 50'00 gier szkolnych. W ten sposób zebrany materiał został
usystematyzowany
i przygotowany do druku w pracy pt. Kinderspie!e in
Berlin.
Prof. dr Wilhelm Fraenger prowadzi od 1953 r. naukowe badania nad
sztuką ludową. Dąży on do przedstawienia
sztuki ludowej w okresie re17 "Lud"
t. XLIII
258
259
formacji z uwzględnieniem
takich prac, jak Diirera, Weidnitza, Ratgeba.
Boscha i Bruegela.
Dr Friedrich
S i e b e r, kierownik
Instytutu
Badawczego w Dreźnie
przy Akademii Nauk, wydał w ramach publikacji
Instytutu
pracę pt.
Bunte
Mabel
der
Oberlausitz.
Zagadnieniem
badania
strojów ludowych
zajmuje się od kilku lat
dr K. E. Fritsch i dr Waltraud
Koenig, pracownicy
Instytutu
Etnografii
w Dreźnie. Instytut
Etnografii
zamierza
wydać
ilustrowane
dzieło
Deutsches Trachtenleben,
do którego część ilustracji
opracował Wolfgang
Liicking. Tom I zatytułowany Die Lausitz - tom II Schaumburg-Lippe
znajdują się w druku. Dr M. N o w a k - N e u m a n n i dr P. N e d o wydali
w 19M r. naukowe opracowan'e Die Tracht der Sorben um Schlei.fe. Popularne opracowanie
przeznaczone
dla szerszego ogółu wydał Erich F i ed l e l' pt. Deutsche Volkstrachten.
Dalsze prace nad strojem ludowym
prowadzi Zentralhaus
f tir Volkskunst oraz Instytut Sorbski w Budziszynie.
Centralny dom sztuki ludowej roztacza przede wszystkim opiekę nad
regionalnymi
artystami ludowymi, dla których zostały zorganizowane specjalne punkty informacyjne,
lektura zawierająca
zbiory pieśni ludowych,
tańców itp.
Arch:wum
materiałów
ilustracyjnych
pod kierunkiem
drezc1eńskiego
Instytutu Etnografii posiada ok. 15000 eksponatów, zamieszczonych w regionalnych muzeach na terenie Saksonii; analogiczny instytut pod kier.
dr J. Nickel znajduje
się na terenie Brandenburgii.
Istn:eje tendencja
do utworzenia
takich instytutów dla innych reg'onów NRD.
Podczas wojny zbiory niektórych muzeów uległy zniszczeniu, lecz np.
Muzeum w Stralsund posiada już skompletowany
zbiór narodowej sztuki
ludowej, Muzeum im. Oskara 8eyfferta zachowało do dzisiaj swoje wspaniałe eksponaty. Z dawnego Muzeum Etnograficznego
im. Konrada Hahna
w Berlinie została uratowana
tylko skromna
część eksponatów
przez
Friedricha Somotja; zb'ory te są obecnie uzupełniane, a opiekuje się nimi
Centralne Muzeum Sztuki Ludowej (Helena Ebner von Eschenbach i dr
Ulrich Steinmann).
W NRD do 1954 r. kultura materialna
nie była przedmiotem specjalnych badań, dopiero Instytut
Etnografii
w Berlinie prowadzi badania
nad rolnictwem i rybołówstwem.
Prof Kothe zajmuje się m. in. zagadnien'em narzędzi rolniczych typu bezpłużnego. Dr Reinhard Peesch prowadzi
badania z zakresu rybołówstwa;
wydana w 1955 r. jego praca zawiera
bogaty zbiór gwary rybaków z Kietz (Berlin-Kopeniek).
K:erownik'em
naukowego
archiwum
zbiorów byłych ośrodków Atlasu Etnograficznego
jest dr Peesch. Bogaty materiał atlasowy znajduje s:ę w Berlinie; Instytut Etnograficzny
zamierza wznowić i kontynuować
znacznie poszerzone
prace kartograficzne.
Etnografia niemiecka zajmuje się również środowiskiem robotniczym,
pierwszą monografię zawierającą
opracowanie
na temat życia górników
(Berufsmonograph:e)
przygotowuje
ośrodek etnograficzny
w Dreźnie.
Dotychczas katedry etnografii NRD nie są jeszcze dostatecznie rozbudowane. Na Uniwersytecie
Humboldta w Berlinie są prowadzone wykłady;
w zakres'e
etnografii
wykładają:
R. Peesch, E. Stockmann,
G. Voigt
i 1. Weber-Kellermann.
Na un:wersytecie
w Lipsku wykładają P. Nedo
i E. Fie:J.ler; na uniwersytecie
w Rostoku P. Beckmann. Katedrę Slawistyki na Uniwersytecie
w Berlinie prowadzi prof. E. S c h n e e we i s,
autor pracy Feste und Volksbrduche
der Sorben, wydanej w 1953 r.
Przedstawicielem
etnografii
powszechnej
jest prof. Gertrud
Ptitsch,
która od 1952 r. jest kierownikiem
Instytutu
Etnografii przy Uniwersytecie w Berlinie. E. Lips reprezentuje
Instytut przy Uniwersytecie w Lipsku, Prof. B. Struck kieruje Instytutem
Antropologii i Etnologii w Jenie.
H. Damm, kustosz Muzeum Etnografii
w Lipsku jest autorem
działu
"Oceania". Istniejący zbiór w Muzeum Archeologicz:nym w Weimarze jest
pod opieką prof. G. Behma. Zniszczone w czasie działań wojennych w 1954 r.
Muzeum Etnograficzne
w Dreźnie, z którego część eksponatów została zachowana, czeka na odbudowę.
Współpraca m:ędzy naukowcami NRD. NRF a zagranicą została ożywiona dzięki następującym
sesjom: Sesja Etnografów w kwietniu 1952 r.;
3-dniowy Etnograficzny Kongres w Berlinie w 1953 r.; Etnograficzna Sesja
Specjalna z okazji rocznicy Niemieckiej Akademii Nauk w Berlinie we
wrześniu 1955 r.
W 1952 r. przy Akademii Nauk w Berlinie powstała Sekcja Etnografii, zrzeszająca
czołowych naukowców.
Sekcja odbywa w półrocznych
okresach posiedzenia w celu przedyskutowania
ważnych problemów, dotyczących zarówno badań, jak i organizacji etnografii.
O naj nowszych wynikach
pra'cy informują
wydawn'ctwa
Instytutu
Etnografii
Niemieckiej Akademii Nauk w Berlinie. Poza już wymienionymi ukazały się następujące
prace: John M e i e l' Ahnengrab
und
Rechtsstein. Przyczynek
do historii badań etnograficznych
i historii prawa,
A. S P a m e r - Przyczynek do zagadnienia przekazu gwary ludowej; Referaty Sesji Etnograficznej
przy Uniwersytecie
im. Humboldta w Berlinie
z dn. 25-27
IV 1955. Leopold S c h m i d t - Niemiecki
ludowy
dramat
w
świetle
zachowanych
świadectw.
'
za lata
1937-1938 opracowana
przez
R. W i l d h a b e l' a znajduje się w druku. Pod redakcją F. Siebera przygotowujo się podręcznik etnografii, stanowiący pomoc dla nauczycieli oraz
miłośników ludoznawstwa.
Wydawane w Lipsku czasopismo "Volkskunst"
oraz "Natur und Heimat", stanowiące organ Towarzystwa
Demokratycznego
Odnowienia Niemiec, jest przeznaczone
dla szerszych
kręgów
czytelników;
natomiast
Bibliografia
17·
etnograficzna
261
260
nych wprowadzono
wykłady
dotyczące życia ludu szwedzkiego, początkowo w ramach docentury, zaś od 1925 r. katedry (Nordisk och jiimforande
folklivsforskning),
obejmującej
również
całokształt
ZJagadnień kultury
ludowej, ze szczególnym uwzględnieniem folklorystyki. Piastują ją prof. Dag
Strombiick,
kierown:k
Archiwum
Dialektów
i Folklorystyki
w Upsali
(LandsmiHs och folkminnesarkivet).
Docentami są: Acke Campbell, kierownik działu folklorystyki w tymże Archiwum, i doc. Johan Israel Ruong.
W Lund katedrę
tej samej nazwy i o podobnym
zl3kresie (Nord:sk
och jiimforande folklivsforskning,
sarskilt etnologisk) piastuje prof. dr Sigfrid. O. Svenson. Docentem jest dr Anne B;rgitta
Rooth, omawiająca
w wykładach
zagadnien;e
m'tów azjatyckich
i północno-amerykańskich,
oraz docent dr Jan Ojvind Swahn.
W Goteborgu istnieje Katedra Etnografii
Ogólnej
i Porównawczej,
którą zajmuje prof. Karl Gustaw Izikowitz, kierownik Muzeum Etnograficznego w Sztokholmie.
I n s t y t u t y, a r c h i w a, t o war z y s t w a i m u z e a. W Sztokholmio w 194·2 r. powstał Instytut
Naukowo-Badawczy
łączący wysiłki
dwóch instytucH; nosi on rnj'3110 Instytutu
Muzeum Nordycznego i Uniwersytetu
w Sz.tokholmiedo
Badania Zycia Ludów (Institutet
for Folklivsforskning
Vid Nordiska Museet och Stockholms Hogskola). W 1943 r.
powstaje też Towarzystwo
Ludoznawcze (Samfundet for Svensk Folklivsforskning), pomagające Ins,tytuto'wi w jego pracach. Dzięki niemu i pomocy
z innych żródeł Instytut
ten wydawał
trzy publikacje:
Laos, FoLk-Liv
i rocznik "Liv och Folkkultur".
Instytut ten oprócz prac naukowo-badawczych
i związanych z organizacją
gromadzenia
m3teriałów
w terenie,
opracowywania
kwestionariuszy, szkoli studentów w zakresie b'bliografii,
techniki pracy terenowej
i arch'walnej
oraz w analizie materiałów przywiezionych
z terenu.
Należy też dodać, iż Nordiska
Museet posiada największe
szwedzkie
Arch;wum Kultury Ludowej, obejmujące już w 1948 r. ponad milion stron
opisów, ponad 300000 zdjęć i tysiące rysunków 1.
W 1931 r. zawiązuje się w Sztokholmie w Muzeum Nordycznym Towarzystwo Etnologiczne (Etnologiska Sallskapet); ma ono na celu międzynarodowe zrzeszenie badaczy. studentów i hików zainteresowanych
etnologią. Działa pod przewodnictwem
prof. Sigurda Erixona, organizując opracowywania i dyskusje na zebran'ach etnologów szwedzkich i zapraszanych
etnologów zagranicznych
na tematy dotyczące badań etnologicznych
i antropologicznych, metod badawczych w różnych krajach. wybranych problemów z zakresu kultury ludowej i w szczególności folkloru oraz na tematy
obejmujące
sprawozdania
z międzynarodowych
kongresów etnologicznych
oraz zagadnienia
ogólne, wymagające
dyskusji w skali międzynarodowej.
"Deutsches Jahrbuch
fUr Volkskunde"
jest wydawnictwem
ściśle naukowym Intytutu Niemieckiej Etnografii w Berlinie pod k;er. prof. W. Fraengera (1 tom wydany w 1955 r. - 2 tom w druku). To ostatnie wydawnictwo przeznaczone jest dla etnografów w kraju i za granicą.
Johanna
Nickel
PRZYCZYNEK
DO ZNAJOMOŚCI
LUDOZNAWSTWA
W SKANDYNAWII, DANII I FINLANDII
Szwecja
W Szwecji zainteresowania
etnologią wraz z folklorystyką
rozwlJaH
się na tle badań dotyczących
dialektów
i już od 1878 r. skupiają
się
w Upsali w obecnym Archiwum
Dialektologicznym
i Folklorystycznym
Landmals och Folkminnesarkivet,
które prowadzi szeroką folklorystyczną
działalność naukowo-badawczą
na terenie całej Szwecji.
Z tego ośrodka wyszedł słynny Arthur
Hazelius, tWórca Muzeum
Nordycznego
Skansenu,
przyczyniając
sią walnie do stworzenia
jedneO'o
z największych
i naj poważniejszych
ośrodków ludoznawczych
badań na~kowych w Europie.
K a t e d r y u n i we r s y t e ck i e. W Sztokholmie
w 1919 r. w Muzeum Nordycznym
utworzono
katedrę
obejmującą
badania życia ludów
nordycznych
Szwecji oraz badan'a porównawcze
(Nordisk och jamfi::irande
folklivsforskning).
W 1933 r. Uniwersytet w Sztokholmie otrzymuje prawo
przeprowadzania
egzaminów
przez katedrę w Muzeum Nordycznym. Od
1934 r. katedrę tę na Wydziale Humanistycznym
piastował prof. Sigurd
Erixon, od 19·55 r. prof. John Granlund.
W latach 1943-1945
Uniwersytet
w Sztokholmie
posiada przy katedrze, obejmującej
całokształt zagadnień kultury ludowej, czterech docentów (dr C, G. Liungman,
dr A. J. Eskeri::id, dr O. Hassli::if i dr G. Rank).
Prace ich związane z udziałem w wykładach
i seminariach
uwzględniają
problemyetnosocjologiczne
i folklorystyczne.
Prace dyplomowe na tytuł magistra, kandydata
filozofii lub doktora
obejmują problemy dotyczące całokształtu
kultury ludowej wr'az z folklorem, z mniejszym
lub większym uwzględnien;em
zagadn'eń
gospodarczych, ,etnosocjologicznych,
a w szczególności rozwoju kultury w perspektywie historycznej.
Również na Wydziale Humanistycznym
istnieje w Sztokholmie
Katedra Etnografii Ogólnej i Porównawczej
(Allman och jiimforande
etnografi), którą p:astuje prof. Sigvald Linne, kierownik
Państwowego
Muzeum Etnograficznego
w Sztokholmie.
Przy tej katedrze
docentem jest
Karl Gosta Montell.
W Upsali
już
w 1909 r. pod auspicjami
Katedry
Języków
,.~
A. Z arę b a, Zastosowanie
"Lud",
t. 41 : 1954, S. 830.
1
cji,
Nordycz-
,
.'
kwestionariusza
do badań etnograficznych
w Szwe-
262
263
Przed kilku laty powstało w Sztokholmie Szwedzkie Archiwum P:esm Ludowej (Styrmansgatan
4) jako ośrodek centralny do badań szwedzkich i w ogóle nordycznych pieśni ludowych.
W Muzeum Nordycznym
istnieje
Towarzystwo
Szwedzkiej
Historii
Kultury
(Foreningen
fOr Svensk Kulturhistoria).
Jedne z największych
w Europie etnograficzne
zb:ory posi'ada Szwecja, skupione przede wszystkim w Muzeum Nordycznym
(Nordiska Museet) i w Skansenie w Sztokholmie, poza tym w Muzeum Historii Kultury
(Kulturhistoriska
Museet) w Lund oraz wokoło
30 większych
muzeach
prowincjonalnych
miejskich,
wśród których
należy wymienić
Muzeum
w Varberg.
Oprócz Skansenu
w Sztokholm'e
wspaniałe
muzea na wolnym powietrzu znajdują się w Bunge (Gotlandia), Vasteras, Harnosand i <Jstersund. Szwecja posiada około 700 lokalnych
muzeów regionalnych,
przeważnie o charakterze
muzeum-wnętrz.
W Sztokholmie
również znajduje się ogromne Państwowe
Muzeum
Etnograficzne
(Statens Etnografi,ska Museum), skupiające pra.ce i zbiory
dotyczące ludów pozaeuropejskich
(dyrektor prof. dr Sigurd Linne, dyrektor-asystent
dr Stig Ryden i in.). Tematu tego n'e omawiam szerzej,
gdyż został on obszernie potraktowany
w artykule A. Z arę b y pt. Uwagi
o muzeach skandynawskich
("Lud" t. XLI, s. 1134-1163).
W Upsali czynne jest wielkie Archiwum Dialektów i Folkloru (Landsmals och Folkminnesarkivet),
stworzone przez nie żyjącego już dr Hermana Gejera. Ma ono charakter
instytutu badawczego i jest ściśle związane z pracą katedry uniwersyteckiej.
W Lund w 1920 r. powstał Instytut Etnologij i Folkloru Uniwersytetu
(Institutionen
for Folklivsforskning
vid Lunds Universitet,
tzw. Folklivsarkivet). Założył go C. W. VOn Sydow; w 1946 r. Instytut został wcielony do
uniwersytetu.
Dyrektorem jego jest profesor skandynawskiej
i porównawczej etnologii i folkloru prof. Sigurd Svenson. W Instytucie odbywają się
wykłady i sem'narh,
a prace obejmują całokształt
zabytkowej
kultury
ludowej łącznie z folklorem. Praca nad gromadzeniem
materiałów, szczególnie z zakresu kultury materialnej, obejmuje głównie najbardziej południową prowincję Szwecji.
Archiwum
Instytutu
(Folklivsarkivet)
obejmuje
rękopiśmienne
materiały uzysk'ane z wywiadów studentów i stałych terenowych
zbieraczy
w liczbie około 187 OOOarkuszy, ponad 8000 fotografii i ponad 2 000 opisów
zagród, domów i ich urządz·eń oraz ponad 17000 ilustracji, głównie fotografii obiektów ułożonych systematycznie, ponad 4·5000 arkuszy prac seminaryjnych, wyciągów, przekładów
itd., ponad 1800 przeźroczy do użytku
oświatowego oraz pewną ilość filmów. Biblioteka zawiera 150(}0 pozycji,
szczególnie z zakresu folkloru.
Do swych studiów
In.tytut
korzysta
ze zbioru Kulturhistoriska
Museet
w Lund. Oprócz tego istnieje w Lund Archiwum
Gwarowe (Lands~alsarkivet) posiadające również materiały do znajomości kultury.lud?weJ.
W Goteborgu istnieje Instytut Ludoznawczy przy WyzszeJ Szkole, po~
iadający równi'eż Archiwum Ludoznawcze (Folkminnesarkivet).
ProwadzI
~n badania w zachodnich prowincjach
Szwecji, szczególnie z zakresu folkloru. W Goteborgu istnieje też Zachodnioszwedzkie
Towarzystwo ~udoznawcze (Vastsvenska Folkminnesforeningen).
Istnieją też w ~zwecJi Towarzystwa
Ochrony Kultury Rodzimej (Hembygdsforening),
1Jczą~e około
125 000 członków, oraz Towarzystwa
dla Spraw Kultury Ludow~J (Hen:bygdsfOrbund), w liczbie 20 oddziałów. Oba te towarzystwa
wspołpracuJą
z muzeami kierowanymi przez specjalistów.
.
P u b l i k a c je. Muzeum Nordyczne i Skansen w Sztokholmie wydają:
1. Nordiskm Museets Handlingar - obszerne, bogato ilustrowane monografie, dotyczące zagadnień kultury ludowej Sz~ecji~ uj~o~anej
.w perspektywie historycznej z uwzględnieniem
śro~owlska l.zrozmcowama
form
wytworów ujętych kartograficznie
(ukazało Slę 48 tomow).
2. Etnologiska Udersokningen - prace porównawcze z zakresu kultury
ludowej Szwecji.
3. "Fauaburen" - roczniki związane z pracami Skansenu.
.
4. "Svenskt liv och Arbete" - pisma poświęcone w znac~n~m. stop?~U
autobiograf'.cznym
opowiadaniom przedstawicieli
różnych specJa1Jstow WIeJskich i miejskich.
5. "Rig" - zawiera prace z zakresu etnologii i historii kultury. Kierownikiem jest dr Mats Rehnberg (od 1918 r.).
.,
6. POZla tym Institutet
for Folklivsforskning
w Sztokholmle wydaje
od 1937 r. "Folk-Liv"
("Acta Ethnologica et Folkoristica Europaea"). pismo poświęcone nordycznej
i europejskiej
etnolo~ii. Red~ktorem
Jest
prof. Si<1urd Erixon. Nordiska Museet wydaje co miesląc pOWielane komunikaty ~.Meddelanden
fran Etnologiska Undersoknin~e~")
do~y:~ące terenowych badań etnograficznych, kwestionariuszy,
techmkl badan l m. zagadnień ujętych w przystępnej formie 2.
•
Państwowe
Szwedzkie Muzeum Etnograficzne
(Statens Etnograflska
Museum) w Sztokholmie, posiadające zbiory pozaeuropejskie
zgrom.adzo?e
w czasie licznych ekspedycji badawczych,
wyd1aje w języku anglelsk~m
pismo "Ethnos", bogato ilustrowane
i zaopatrzone w :na.py. Prace v: ~lm
zawarte dotyczą wyłącznie kultury ludów pozaeuropeJsklch,
podobme Jak
wydawane przez to samo Muzeum "Smarre Meddelanden".
. .
Tematy związane z kulturą ludową i materiałami muzealnymi oma~.vlaJą
też czasopisma: "Svenska Museer", "Nordens Museer" .~raz wYdawmct,,:~
poszczególnych muzeów na terenie Szwecji, jak np. "Goteborgs Museum.
Institutet
for FolksJivforskning
vid Nordiska
Museet och Stock~olms
Hogskola wydaje pismo "Liv och Folkkultur"
pod kier. prof. S. Enxona.
I
A.
Z arę
b a,
Uwagi
a muzeach.
skandynawskich.,
"Lud",
t.
4l: 1954, S. 1136.
• ~,II.
264
265
W Sztokholmie wychodzą "Acta Lapponica" (ukazało się już 7 tomów)
W Upsali Królewska Akademia do badań kultury ludowej wydaje roczniki:pt. "Saga och Sed" (Saga i obyczaj red. prof. Japan Sahlgren) i pismo pt.
"Arv" (Dziedzictwo, red. prof. Dag Strombiick). W Upsali u~azują się z druku
obszerne i bogato zaopatrzone w mapy serie prac w wydawnictwie. "Studia
Ethnographica
UpsaEens:a". Tematyka tych prac obraca się w kręgu zagadnień kultury ludów pozaeuropejskich. Muzeum w Lund (Kulturh:storiska
Museet) wydaje pismo "Kulturen", poświęcone głównie zagadnieniom etno.'
logii. Od 1879 r. wychodzi w Upsali czasop:smo do spraw dialektologii
,
i ludoznawstwa pt. "Svenska Landsmalen" (pod red. prof. Dag Strom1Jiick).
Dawny tytuł jego brzmiał: "Svenska Landsmal och Svenskt Folkliv".
Liczne prace etnograficzne dotyczące kultury ludowej Szwecji ull lzUją
się w takich czasopismach, jak: "Hembyggden" i "Ymer" wydawane prz~z
Svenska SalIskapet for Antropologi och Geografi i in. Prace dotyczące
kultury ludów pozaeuropejskich
drukowane są w "Meddelanden fran Geografiska Foreningen i Goteborg".
Spośród periodycznych czasopism etnograficznych,
które w ciągu ostat.,.'
nich kilku lat i w bieżącym roku przestają wychodz:ć, należy wymienić
"Laos" - pismo wydawane przez CIAP w Sztokholm:e, o charakterze międzynarodowym
(1951-1955); "Folkminnen och Folktiinkar" - pismo o zagadnieniach folkloru (1914-1944), wydawane w Goteborgu, zostało obecnie
wcielone do pisma "Arv"; ,.Folkkultur" - organ Archiwum Folklorystycznego Uniwersytetu
w Lund (1941-1946), wcielone do pisma "Rig".
Mówiąc o zagadnieniach
ludoznawstwa
należy dodać, iż w Szwecji
w Muzeum Nordycznym, m. in. dzięki prof. S:gurdowi Erixonowi, znajduje
.'~F
się jeden z naj poważniejszych w skali świ'a:towej ośrodków inicjatywy w zat'~
kresie międzynarodowych
prac etnologicznych. Tu też w Sztokholmie odbył
:,1
się w sierpniu 1951 r. pierwszy po wojnie Międzynarodowy Kongres Euro.;:'v:
'':.~
pejskiej i Zachodniej Etnologii.
Jedną z naj poważniejszych,
szeroko zaplanowanych
prac badawczo'It
naukowych w Szwecji stanowi Atlias Szwedzkiej Kultury Ludowej (Atlas
over Svensk Folkkultur),
rozpoczęty przed około 15 laty pod auspicjami
Królewskiej Akademii Gustawa Adolfa do badania kultury ludowej w Upsali (Kungl. Gustav Adolfs Akademia for Folklivsforslming).
Atlas ten
obecnie opracowywany jest wysiłkiem kilku instytucji, jak Instytut do Badania Zycia Ludu, Institutet for Folklivsforskning
vid Nordiska Museet och
Stockholms Hogskola), Samfundet for Svensk Folklivsforskning,
Landsmalsoch Folkm'nnesarkivet
w Upsali i Archiwum Ludoznawcze (Folklivsarkivet)
w Lund. Atlas ma głównie objąć okres od 1850 do 1900 r.
~~J
To bogato ilmtrowane
dzieło ma się ukazać w czterech osobnych to"
mach, z których pierwszy będz:e poświęcony materialnej kulturze ludowej
. ~
(narzędzia rolnicze, hodowla bydła, typy budownictwa,
zwyczaje zw:ązane
z mieszkaniem,
meble, sprzęty gospodarcze, narzędzia i in.). Drugi tom
.nl
~il
,
.
obejmie kulturę duchową (ludowe wierzeni'a i obyczaje, bajki, legendy).
Ostatnie dwa tomy będą poświęcone zagadnieniom językoznawstwa, jeden szwedzkim d'alektom, a drugi - nazwom miejscowym.
Prof. S. Erixon traktuje to przedsięwzięcie jako eksperyment na wielkq
skalę. Podkreśla on, iż zostało jeszcze wiele problemów nie rozwiązanych,
którymi 2J3.jmiesię inny przyszły atlas. Do takich zagadnień należą zjawiska
socjalne o tyle, o ile dadzą się one ująć kartograficznie.
Brak środków
i czasu przeszkodził gruntownemu
opracowaniu zróżnicowania społecznego,
które obecnie sporadycznie tylko uwzględniają komentarze do map. Atlas
ten był pomyślany jako praca, w której wezmą udział wszystkie kraje nordyczne; w tym celu utworzono Nordyczny Komitet Kartograficzny.
Na marginesie dodać można, że niewątpliwą stratą dla polskich etnograficznych
prac atlasowych była nieobecność przedstawiciela
Polski na
międzynarodowej
konferencji CIAP w Namul' we wrześniu 1953 r., na której
w skali europejskiej omawiano sprawę kooperacji przy mapowaniu zagadnień kultury ludowej, a następnie brak przedstawicieli
Polski na posiedzeniu Komisji Kartograficznej
CIAP w Paryżu 1 i 2 lipca 1954. *
W Namul' zotały prz·ez CIAP wyłonione następujące komisje: Komisja
do Spraw Międzynarodowej
Kartografii, Komitet Organ'zacyjny
do Spraw
Międzynarodowej
Konferencji dot. Badania Narzędzi Rolniczych i Komisja
do Spraw Gospodarstwa Domowego.
Na konferencji
Komitetu Wykonawczego CIAP w Namul' w 1953 r.
oraz w Paryżu w 1954 r. została też powołana komisja, której zadaniem
jest badanie budownictwa ludowego i stworzenie atlasu tej dziedz'ny kultury. Prof. S. Erixon (Sztokholm) i dr M. Maget (Paryż) wysunęli szereg
problemów dotyczących budownictwa ludowego (jak: spichrze na słupach,
budynki z galeryjką na piętrze, łażnie. piece, ogniska, typy zagród, współmieszkanie ze zwierzętami) w celu zehrani.a· danych do ich skartografowania.
Spośród doniosłych wydarzeń o charakterze międzynarodowym
należy
wymienić powstanie poa przewodnictwem
prof. Sigurda Erixona Nordycznego Komitetu Wydawniczego (Erixon, Lid i Vilkuna) w celu opracowania
lVI'ędzynarodowego Słownika Regionalnej Europejskiej Etnologii i Folkloru,
z dr Ake Hultkrantzem
ze Sztokholmu jako głównym wydawcą.
Norwegia
W Norwegii w ubiegłym stuleciu silnie było rozwinięte gromadzenie
folkloru, a w szczególności bajek i pieśni jako dokumentów historycznych,
jednak szersze badania ludoznawcze, opierające się na metodzie uwzględniającej charakter środowiska i tło, na ldórym rozwija się kultura ludowa,
• Polskie Towarzystwo
teczne (przyp. Red.) .
Ludoznawcze
czyniło wówczas starania,
niestety bezsku-
266
musiały sobie dopiero wywalczyć należyte miejsce. Znajduje t~ swe odbicie
w norweskich pracach muzealnych o charakterze
naukowo-badawczym.
1. K a t e d r y u n i w e r s y t e c k i e (Oslo). Od 1866 r. istnieje tu na
Uniwersytecie Katedra Norweskiego Folkloru (Norsk Folkeminnevitenskap),
pośw'ęcona przede wszystkim kulturze duchowej. Obecnie piastuje ją prof.
Reidar Th. Christiansen. Profesorem norweskiej etnologii (Norsk folkelivsgransking) jest prof. Nils Lid. Uwzględnia on prz.ede wszystkim kulturę
materialną.
Norweska etnologia wykładana jest w duchu dawnych tradycji. Jako
nowy element wprowadzono zagadnienie socjolog:i klasy robotniczej i chłopstwa. Profesorem ogólnej etnografii jest dr Gutorm Gjessing, który w 1955 r.
wykładał etnografię Australii. Etnografia ogólna oscyluje w kierunku socjologicznym. Studia specjalne dotyczą kultury i społeczeństwa Lapończyków.
Terenowe prace prowadzone są w Iraku, Pakistanie i Meksyku.
W Bergen nie ma k'atedry etnografii, wykłady tego przedmiotu prowadzi
konserwa,tor mgr KjcH Falck. Poza tym zagadnienia zwyczajów i wierzeń
ludowych wykłada dr Svale Solheim.
2. I n s t y t u t y, a r c h i w a i m u z e a. W Oslo w Bibliotece Uniwersyteckiej
znajduje się, prowadzące prace naukowo-badawcze,
Norweskie Archiwum Folkloru (Norsk Folkeminnesamling),
którego dyrektorem
jest prof. Reidar Th. Christiansen.
W Oslo istnieje Instytut do Badania
Kultury Ludowej (Instituttet for Folkelivsgransk'ng).
Prowadzi on terenowe
prace badawcze przez specjalistów, a także drogą rozsyłania kwestionariuszy. Oprócz niego udział w pracach etnograficznych bierze Muzeum Kultury Ludowej (Norsk Folkemuseum) w Oslo wraz z Muzeum na Wolnym
Powietrzu w Bygday, stanowiącym jego część składową. Zebrano już materiał do niektórych zagadnień, jak naczynia do noszenia wody, ns.'czynia
do masła, drewniane cz·erpaki do mleka, motywy sztuki ludowej i in. Prace
badawcze wiążą się w zna'cznym stopniu z poszukiwaniami
Instytutu
do
Badania Dialektów (MalfOre-Arkiv) w Oslo, który m. in. opracował nazwy
narzędzi do młocki. Istnieje w Oslo Instytut do Porównawczych Badań Kultury (Instituttet for Sammenlignende
Kulturforskning),
posi.adający sekcję
folkloru.
Wśród muzeów etnograficznych należy wymienić bogate w zbiory Uniwersyteckie
Muzeum Etnograficzne
(Universitets
Etnografiske
Museum).
Dyrektorem
jego jest prof. Gutorm Gjessing. Również wspaniałe zbiory
posiada Muzeum Ludoznawcze w Bygday, w Oslo (Norsk Folkemuseum),
którego dyrektorem jest Reidar Kjellberg. Czołowe miejsce zajmuje Norweskie Muzeum Ludoznawcze (Norsk Folkemuseum) w Oslo, posiadające bogate zbiory etnograficzne
z całej Norwegii, W Bergen istnieją również
bogate zbiory etnograficzne w Uniwersyteckim Muzeum Historycznym (Universitets Historiske Museum Bergen). Dyrektorem jego jest prof. Johs Bae,
zaś kuratorem Działu Etnograficznego mgr KjeH Falck. Muzeum w Tromso
267
"~I
poświęca się szczególnie studiom kultury Lapończyków. Kustoszem Działu
Lapońskiego jest Ornulv Vorren. Poza tym istnieją zbiory etnograficzne
w Stavanger, Trondhcim i Tromsa, a oprócz tego w szeregu muzeów regionalnych i specjąlnych.
Spośród towarzystw naukowych należy wymienić Norweskie Towarzystwo Etnologiczne w Oslo (Norsk Etnologisk Samfunn).
3. P u b l i k a c je. Instytut Ludoznawczy (Instituttet for Folkelivsgranskning) wydaje pismo "Norveg" (dawne "Ord ogSed")
i "Studia Sep tentrionalia".
Norweskie Archiwum Folklorystyczne
(Norsk Folkeminnesamling) wydaje Norsk Folkeminnelags Skrifter (kolekcje materiałów),
Studia
Norvegica i Fra Norsk Folkeminnesamling.
Etnograficzne
Muzeum Uniwersyteckie w Oslo wydaje Nordnorske Samlinger, biuletyny, pisma, podręczniki i in. Norsk Folkemuseum wydaje: Norske Bygder, By och Bygd
i Samiske Samlinger.
- Dania
I'
Zainteresowania
ludoznawstwem w Danii w znacznym stopniu wyrastają
ze starej tradycji gromadzenia folkloru w postaci bajek i ballad. Stały się
one sławne dzięki H. C. Andersenowi, który w wielu wypadkach bajki swe
opierał na autentycznych materiałach lud07illawczych. Folklorystyczne prace
terenowe pobudzają społeczeństwo do poszukiwań w zakresie kultury materialnej i sztuki ludowej.
K a t e d r y u ,n i w e r s y t e c k i e. W Danii przy ogromnym rozwoju
badań naukowych, związanych przede wszystkim z pracami Muzeum Narodowego w Kopenhadze, z badaniami ludów pozaeuropejskich,
o których tu
tylko wspom:namy, studia uniwersyteckie
ogDaniczają się jeszcze w 1954 r.
do lektoratu
z zakresu historii kultury ze szczególnym uwzględnieniem
Skandynawii.
Stanowisko to zajmuje dr Axel Steensberg, kustosz Duńskiego Muzeum Narodowego, który swe wykłady poświęca w dużej mierze
szkoleniu pracowników
muzealnych
w wymienionym
zakresie. Na razie
nie ma Katedry Etnografii i Etnologii na Uniwersytecie,
ani też egzaminów na stopnie akademi'ckie. Stworzenie takiej katedry jest zaplanowane.
2. I n s t y t u t y, t o war z y s t w a, m u z e a. Wszelkie naukowo-badawcze instytucje
ludoznawcze w Danii koncentrują
się w Kopenhadze.
Czynne wśród nich są: Oddział Badań Etnologicznych przy Muzeum Narodowym (Nationalmuseets
Etnologiske (Unders0gelse), Archiwum Dialektów
(Udvalg for Folkcmal) w B:bliotece Uniwersyteckiej
i Duńskie Archiwum
Folklorystyczne
(Dansk Folkemindesamling)
w Królewskiej Bibliotece.
Z inicjatywy zgłoszonej w 1946 r. przez C. M. von Sydowa na ósmej
Skandynawskiej
Konferencji Ludoznawczej, odbytej w Oslo w 1949 r., powstał w Kopenhadze Międzynarodowy Instytut Bajki (International Folktale
Institute), który po międzynarodowej
konferencji folklorystów krajów pół-
268
nocnej Europy przyjął miano Nordycznego Instytutu Porównawczego Folkloru (Nordisk Institut for Folkediktning).
Instytut ten ma działać jako
ośrodek studiów i udzielania pomocy istniejącym
narodowym instytutom
przy gromadzeniu i studiowaniu folkloru. Nie jest jego celem gromadzenie
materiałów,
lecz koordynacja
prac różnych archiwów folklorystycznych
i wzmocnienie nliędzynarodowych
stosunków na tym polu. Zamierza on
stworzyć archiwum kopii bajek, legend i w pewnym zakresie ballad (transkrypcji fotograficznych,
kopii i w niektórych
wypadkach
m:krofilmów)
oraz ośrodek informacyjny dotyczący folkloru i jego studiów. Głównym jednak zadaniem Instytutu są prace nad folklorem obejmujące bajki, legendy
i ballady krajów nordycznych.
Muzeum Narodowe w Kopenhadze koncentruje
nie tylko zbiory pozaeuropejskie, gromadzone przez duńskich badaczy, podróżników i in .. lecz
również zbiory duńskie zebrane w trzecim Dziale Muzeum NaTodowego pt.
Dansk Folkemuseum.
Zb:ory etnograficzne
Muzeum Narodowego są najstarsze w Europie. gdyż zostały udostępnione społeczeństwu już w 1841 r.
Bogate zbiory kultury materialnej zebrane są w Muzeum na Wolnym
Powietrzu w Lyngby, 40 km od Kopenhagi, oraz w i·nnych muzeach o charakterze regionalnym.
Poważny ośrodek badawczy, jakim jest Muzeum Narodowe w Kopenhadze, przyczynia się do powstania tam ośrodka studiów specjalnych z zakresu kultury mater:alnej.
W dniach 1-5 czerwca 1953 r. odbyła się w Duńskim Muzeum Narodowym w Kopenhadze międzynarodowa
konferencja w sprawie badań dotyczących narzędzi do orki. Celowo odbyła się ona w Danii, zapoczątkowując
dalsze prace w skali międzynarodowej,
gdyż rolnictwo
duńskie zajmuje
w Europie stanowisko czołowe. O wyborze miejsca zadecydowały też wieloletnie duńskie studia b2Jdawcze dotyczące roln:ctwa, których rezultatem są
nie tylko liczne publikacje,
lecz przede wszystkim
ogromne, największe
w Europie zbiory dotyczące historii rolnictwa, chemii agrarnej. botaniki
historycznej oraz wspaniałe kolekcje materiałów archeolog'cznych
i etnograf;cznych
ilustrujących
rolnictwo,
zebI'ane w Muzeum Narodowym
w Kopenhadze, w Lyngby oraz w wielu muzeach prowincjonalnych.
Poza
tym odnośne cenne materiały posiada Dział Badań Etnologicznych Muzeum
Narodowego oraz Archiwum Folklorystyczne Królewskiej Biblioteki w Kopenhadze.
Do zadań omawianego tworzącego się ośrodka należą wstępne prace,
mające na celu opracowanie klasyfikacji narzędzi do orl{i dla Międzynarodowej Komisji Atlasu, aby ustalić pewną ograniczoną liczbę typów tych
narzędzi oraz aby na podstawie zebranej w różnych krajach nomenklatury
narzędzi do orki również ustalić międzynarodową
ich terminologię.
Ze
strony Danii zgłoszono propozycję stworzenia w Duńskim Muzeum Narodowym w Kopenhaidze stałego sekretariatu, który by zorganizował odpowied-
269
nią bibliotekę i archiwum do międzynarodowego
użytku pracowników naukowych badających narzędzia do orki.
Na wiosnę '1952 r. odbyła się w Odense w Danii Inter-Nordyczna
Konferencja Etnologów i Folklorystów.
P u b l i k a c j e. Dania, a w szczególności Kopenhaga, jest jednym z poważniejszych ośrodków pozaeuropejskich
badań etnologicznych, prowadzonych na obu półkulach dzięki ekspedycjom przywożącym obfite materiały
muzealne. Są one stopniowo opracowywane
w obszernych monografiach
publikowanych
przez Muzeum Narodowe w Kopenhadze w "Nationalmuseets Skrifter" oraz przez różne wydawnictwa o charakterze etnologicznym
i geograficznym w wielu innych krajach; wymienimy tu np. słynne pra,ce
a kulturze Eskimosów Kai Birket Smitha i inne.
Spośród duńskich wydawnictw
etnograficznych
należy wymienić publikację Towarzystwa
Duńskiego Folkloru (Foreningen Danmarks Folkemin der) pt. Danmarks Folkeminder. Obejmuje ona w sumie ponad 64 pra'ce
z zakresu całokształtu duńskiej kultury ludowej łącznie z folklorem.
Wspomniane tu publikacje nie wyczerpują prac, sz,czególnie z zakresu
folkloru, ukazujących się w druku w innych wydawnictwach.
Finlandia
I.
K a t e d r y u n i w e r s y t e c k i e (Helsinki). W Helsinkach od 1921 r.
istnieje samodzielna Katedra Etnologii (Finno-ugryjskiej
Etnografii), szczególnie uwzględniająca
zagadnienia kultury materialnej.
Zajmował ją pierwotnie prof. U. T. Sirelius, który już od 1906 r. był docentem w zakresie
tej dyscypliny. Obecnie, od 1950 r., zajmuje ją prof. Kustaa Vilkuna. Profesorem nadzwyczajnym jest prof. E. A. Virtanen, (docentem Niili Valonen).
Siedzibą Katedry jest w Helsinkach Muzeum Narodowe. Oprócz tej Katedry
istnieje w Helsinkach
Katedra
Folklorystyki
(Finnish and Comparative
Folk Fict:.on Research). Piastuje ją od 1949 r. prof. lVIa.rtii Haavio. Egzamin
z; folklorystyki
obowiązuje przy kończeniu studiów języka fińskiego. Już
od 1888 r. była tu wprowadzona docentura obejmująca ten przedmiot i od
1898 r. profesura nadzwyczajna;
stanowisko to piastował Kaarle Krohn.
Obecnie przy katedrze tej jest dwóch docentów: Jouko Hautala i Matti
Kuusi.
W Turku od 1920 r. na Szwedzkim Uniwersytecie istnieje Katedra Historii Kultury i Etnografii, uwzględniająca
szczególnie zagadnienia kultury
materialnej. Piastuje ją prof. Helmer Tegengren.
W Fińskim Uniwersytecie w Turku od 1953 r. istnieje docentura w zakresie socjologii i folkloru. nie ma jednak studiów samodzielnych. Dr Niilo
Valonen prowadzi wykłady z etnologii, a miał ją przejąć dr Toivo Vuorela.
Już od 1890 r. istniała na Szwedzkim Uniwersytecie w Turku docentura
270
socjologii. Od 1919 r .. w ramach praktycznej
filozofii wykłady prowadził
prot Edvard Westermarck, a następnie prof. Rolf Lagerborg, zaś w Fińskim
Uniwersytecie
w Turku prof. R. V. Wikman. Obecn'e na Fińskim Un:wersytecie w Turku wykłady socjologii łącznie z etnologią prowadzi Prof. Esko
Aaltonen. Projektowane
jest utworzenie tu Katedry Etnologii lub Folkloru.
I n s t y t u t y, a l' c h i w a, fi u z e a i t o war z y s t w a. W Helsinkach istnieje Towarzystwo Literatury Fińskiej (Suomalaisen K'rjallisuuden
Seura), posiadające
Archiwum
Folklorystyczne,
którego przewodniczącym
jest profesor na Katedrze Folklorystyki.
Towarzystwo to zostało stworzone
w 1831 r., a w 1859 r. ustalono, iż celem jego będzie wielostronna praca:
gromadzenie
materiałów
historycznych.
archeologicznych,
filologicznych,
etnograficznych
i folklorystycznych
oraz opra-cowywan'e ich i publ'kacje.
Zbiory tego ponad 100 lat liczącego towarzystwa
należą do największych
na świecie. Archiwum Folklorystyczne jest szczególnie bogate; jednym z poważniejszych
motywów
stworzenia
tego towarzystwa
było dopomożenie
E. L a n n l' o t o w i w jego publikacji fińskiego folkloru pt. Kantele. Toteż
pierwsze 100 lat pracy tego Towarzystwa poświęcono gromadz·eniu folkloru.
Obecnie Archiwum to posiada około 1 25{)000 pozycji obejmujących:
s·tare
runy, współczesne pi.eśni, inkantacje, przesądy i wierzen:a, tradycyjne gry,
lamentacje, bajki, legendy, przysłowia, zagadki. muzykę ludową etc.
Ogromną ilość materiałów, bo 133000 pozycji, przysporzył towarzystwu
ogłoszony konkurs obejmujący całą Finlandię. Znaczna część materiału jest
już usystematyzowana.
Towarzystwo skupia poważną część ludoznawczych
publikacji Finlandii.
W Helsinkach istnieje Szwedzkie Towarzystwo Literatury
w Finlandii
(Svenska LitteratursalIskapet
i Finland). Wydaje ono mapy dotyczące kultury ludowej terenów Finlandii z ludnością mówiącą po szwedzku (R. Ah1back, Kulturgeografiska
Kartor over Sverisk-Finland).
Przy Szwedzkiej Akademii w Turku istnieje Zakład Historii Kultury
prowadzący badania na terenach Finlandii, zasiedlonych przez ludność mówiącą po szwedzku.
Fińsk:e Muzeum Narodowe (Suomen KansalIismuseo),
posiadające wyjątkowo bogate zbiory w Dziale Etnograf'cznym.
oraz Muzeum na Wolnym
Powietrzu
(Seurasaaren
UIlkomuseo)
stanowią
naj poważniejszy
ośrodek
naukowo-badawczy
w Finlandii, noszący charakter
instytutu
naukowego ..
Muzeum wydaje liczne publikacje.
Powojenne prace atlasowe w Finlandii obejmują przede wszystkim regiony zasiedlone przez Szwedów. W 1945 r. ukazują się kulturowe map)'
geograficzne szwedzkiej Finlandii (Kulturgeografiska
Kartor over Svenskfinland).
Przy gromadzeniu
i opracowywaniu
licznych materiałów
i map zasięgów wytworów w Finlandii najczynniejszy
udział brały następujące
instytucje: Instytut Słownikowy (Sanakirjasalitio),
Fińskie Archiwum Folk1ory-
271
styczne (Suomen Kirjallisuuden
Seuron Kausanrunousarkisto)
i Archiwum
Kultury
Ludowej
Szwedzkiego
Towarzystwa
Literackiego
w Finlandii
(Svenska LitteratursaIlskapets
i Finland Fo1kkulturarkiv).
.. P u b I i k a c je. Towarzystwo
Literatury
Fińskiej (F'nska Litteratursa.lIskapetJ w Helsinkach
drukuje: "Studia Fennica - Revue de Linguistlque et d'Ethnologie
Finnoise",
które zawierają
prace dotyczące całokształtu
kultury
ludowej a także pismo pt. ,Suomi". Roczniki Towarzysb.~;a K~lewa1a ("Kalevalaseuran
vuosikirja")
Poświęcone folklorowi fińsk-:r:n~_ .~."WYd~w~ne prze~ ~owarzystwo
Popierania
Rodzimego Języka
"VlrlttaJa , ~Os.wlęcone tez hteraturze,
językowi, kulturze ludowej i ogólnym zagadmemom
etnologicznym
(wyszło już 36 tomów do 1956 r.). Poza
tym Tow~rzyst:vo; Finno-Ugryjskie.
(Suomalads Ugrilainen
Seura) wydaje
"Suomalals-UgnlalSen
Seuran Aika Kausk'rJ'a"
(...Journal
d e l a S OCle"",
.•.. ,
F'
m~o-Ougr'~~n~"),
poświęcony
pracom
dotyczącym całokształtu
kultury
lUd?W ugrofmsk.l;;h, o~az ,Suomalais-Ugrila.isen
Seuran Toimituksia"
("MemOlre de la SocI·ete Fmno-Ougrienne").
~iń~ki Związek Ochrony Zabytków
(Suomen Muinaismuistoyhdistys)
pubhkuJe "Arch-wum Ludoznawcze"
(Kansatieteellinen
Arkisto) w znacznym stopniu poświęcone kulturze materialnej,
lecz również językowi i folk~oro.wi. .W wydawnictwie
tym ukazują się obszerne monografie w języku
memIecklm, bogato zaopatrzone w ilustracje i mapy.
To~arzystwo
Fińskiej Literatury
(Suomalainen
K'rjalIisuuden
Seura)
w Hel~mkac.h w~daje serię pt. Suomi. Ukazało się już 107 tomów, z których
ostatme pos~'adaJą streszczenia w obcych językach.
.
Fińska Akademia Nauk wydaje "Suomalaisen Tiedakatemian
esitelmat
Ja Poyt~kirja~"
i.. ,Suomalaisen
Tiedeakatem'an
Toimituksia"
("Anna1es
Academlae SClentlarum Fennicae").
. W krajach skandynawskich
wśród dyscyplin związanych blisko z żyCIem całego narodu badania ludoznawcze zajmują czołowe miejsce zarówno
w zakresie badania
kultury
materialnej,
jak również w zakresie tZ\v.
folkloru 3.
.~
"
,.
Wcześniej
, Przy
tam już n:ż w innych
opracowywaniu
krajach
Europy
obudziła
się świado-
tego artykułu
korzysta,am
z następujących
źródeł:
Jouko
Collections
of the
Finnish
Literature
Society
Studir:t
l, cnnzca, t. 6 e, Helsinki
1947. Sam Owen J a n s O n, Die Vo!kskund1iche
Tiit:gke't
'n
Schwed't
.
,
.,
.
en se, 1939, Schwelz,
"Archiv
fur Volkskunde",
t. 14: 1948. "Lacs",
CIAP,
t. 3.
Stockholm
- Artykuły
i sprawozdania.
ze Szwecji
(prof. dr Sigurd E r i x o n,
Sztokholm),
z NorwegiJ
(prof.
dr Reidar
C h r i s t i a n s e n i prof. dr ave
Arbo
H a e g, Oslo), z Danii. (prof. dr Louis L. H a m m e r l c h j dr Axel S t e e n s b e r g,
Kopenhaga),
z Fmland,j
(prof. dr Kustaa
V i l k u n a, Helsinki)
i z Francji
(dr Marcel
M a. g e t, Paryż).
Maszynopisy,
listy, druki i uzupełnienia,
jakie w 1955 j 1956 r. nadesłali: z Oslo - prof. dr Gutorm
G j e s s i n g i prof. dr Christian
S. S t a n g; z Helsmek - doc. dr Sulo H a l t s o n e n; ze Sztokholmu
- dr Bjorn
H a 11 e r d t oraz
z Lund. prOf. dr Sigurd
S v e n s o n, którym
za nie serdecznie
dziękuję.
Spisy
wykładow
umwersyteckich
na rok 1955/56.
~ a ut a l a, The Fo1k!ore
272
273
mość wartości kultury ludowej w jej wszelkich przejawach jako dokumentów naj pełniej ilustrujących
życie warstwy, w znacznym stopniu stwarzającej oblicze danego narodu. Konsekwencją tej świadomości było obudzenie
się ruchu, który miał na celu zgromadzenie wytworów kultury ludowej poczynając od czasów naj dawniej szych aż do chwili obecnej.
Dzięki temu ruchowi powstają gigantyczne, bezcenne zbiory Muzeum
Nordycznego wraz ze Skansenem w Sztokholmie, Muzeum Narodowe wraz
z Lyngby w Kopenhadze,
Uniwersyteckie
Muzeum EtnograLczne
wraz
z Bygdoi w Oslo i Muzeum Narodowe wraz z Seurasaari w Helsinkach oraz
wielkie archiwa folklorystyczne 4.
Maria Znamierowska-Priifferowa
i prasłowiańskich
i cech rÓżnicujących
języki nowosłowiańskie
dokonano
podziału języków słowiańskich na 5 głównych grup językowych, mianowicie
na język rosyjski, polski, czeski, słowacki, jugosłowiański, bułgarski. Cronia
kwestionuje taki podział jako oparty "na coraz bardziej rozbieżnych kryteriach". Nie znajduje też jego aprobaty obszerny i schematyczny zarys _
jako zbyt suchy przegląd - konsonantyzmu
i wokalizmu prasłowiańskiego.
Całkowicie odnowiona i poszerzona jest ostatnia część wstępu, poświęcona zagadnieniom
etymologicznym,
przede wszystkim kształtowaniu
się
i strukturze
słów, a pojęta w sposób taki, że etymologia słowa daje nam
zarazem jego historię. W porównaniu
z poprzednimi wydaniami słownika
powiększono ilość jego haseł, szczególnie tzw. haseł naukowych, czyli terminów technicznych i obcych.
Liczne są również hasła uwzględniające
ostatnie osiągnięcia etymologii.
"RICERCHE SLAVISTICHE",
t. 2, Praha 1953, s. 208-210.
Arturo
C r o n i a (rec.) J. H o l u b i F. K o p e c n y, EtymoLogicky sLovnik jazyka
ćeskeho, Praha 1952.
Słown:k ten, wydany po raz pierwszy w 1933 r. i liczący wówczas zaledwie 294 stronice, został w wydaniu trzecim przeredagowany
i powiększony do objętości podwójnej. Współpracowało
nad nim oprócz wymienionych dwu autorów (J. Holub - F. Kopecny) szereg wybitnych konsultantów, jak: prof. Havranek,
Travnicek i dr Vaclav Polak. Zarówno nowe
wyposażenie słownika. jak i jego przeredagowanie
wpłynęły niewątpliwie
na zwiększen:e jego wartości, może on bowiem służyć za wprowadzenie do
studiów gramatyki
historycznej
i prasłowiańskiej
w ogólności, a cz·eskiej
w szczególności. Można też przyjąć, pisze Cronia, iż stanowi on "pierwszy
kompletny słownik etymologiczny słowiański".
Pięćdzies'ęcio-stronicowy
wstęp słownika zawiera genealogię i klasyflkację języków indoeuropejskich,
w tym również języków slowiańskich.
Ujęcie jest tu nowe i aktualne - podkreśla Cronia - ponieważ nie od razu
zaczyna się oi językoznawstwa
czeskiego jak w pierwszym wydaniu, lecz
wprowadza
stopniowo poprzez praindoeuropejski
w zagadnienie
kształtowan'a się na zasadzie cech zbieżnych i czynników natury społecznej, ekonomi·cznej i politycznej, elementów genetycznych i chronologicznych preindoeuropejskich, a także i poz;aindoeuropejskich,
jak kaukaskich, ugrofińskich,
semickich. Po naszkicowaniu
cech wspólnych języków bałto-słowiańskich
• Artykuł ten miał na celu podanie niektórych ważniejszych faktów z zakresu
ludoznawstwa w Skandynawii. Niestety, z powodu technicznych trudności wydawniczych ukazuje się on z dwuletnim opóźnieniem, nie uzupełniony nowszymi danymI.
Nierównomiernie wyczerpujące
materialy posiadane przeze mnie nie pozwoliły na
dokładniejsze opracowanie tematu, który niewątpliwie powinien być szerzej ujęty
ze względu na wagę ogromnych osiągnięć i doświadczeń tych krajów w zakresie
ludoznawstwa.
Szczególnie uderzające jest upowszechnienie
tej dZiedziny wiedzy
w omawianych krajach, w których ośrodki badań ludoznawczych skupiają się przy
muzeach etnograficznych lub przy archiwach folklorystycznyCh.
,
~.
i .odzwierciedlające
doskonale
Najwięcej uwagi poświęcono w słowniku chronologii. Tu jednakże widzi Cronia pewną niekonsekwencję
w tym, że o ile w czeskich hasłach odróżniają autorzy formy archaiczne od nowoczesnych, to pod hasłem obcym
rejestrują
rozmaite formy i odmiany. Pewne zastrzeżenie budzi jego zdaniem, również poświęcenie z;byt wiele uwagi analogiom. Z predy{ekcją włącza się bowiem do słownika przykłady z indoeuropejskiego,
'a nieraz i pozaeuropejskiego,
a przy paralelizma.ch słowiańskich
podaje się analogie do
rosyjskiego, polskiego, serbokroackiego - "a więc do języków, które reprezentują trzy, a nie pięć głównych grup języków słowiańskich",
zauważa
Cronia. Tymczasem nie analogie są sprawą najważniejszą,
lecz samo pochodzenie słów, słusznie podkreśla recenzent. Wadą, szczególnie pierwszego
wydania słownika, było to, że uwzględniono tam przede wszystkim właśnIe
analogie, a nie pochodz·enie słów. Drugie wydanie jest pod tym względem
już nieco lepsze. Mimo wszystko jednakże
słownik Holuba jest jeszcze
niestety, daleki od tego, by zastąpić słowniki będące w użytku. Nawet bo~
wiem trzecie jego wydanie ma "punkty ciemne". Do nich zalicza Cronia
hasła i interpretacje
sporne lub błędne, stanowiące zwykłą bolączkę wszystkich słowników etymologicznych
(a które po części powstają na skutek
błędów w korekde) - oraz niedociągnięcia natury metodologicznej.
Do ostatnich należy bez wątpienia brak w słowniku dokumentacji
historycznej i bibliograficznej
dla poszczególnych haseł - stanowi to błąd
zasadniczy, występujący już w pierwszym wydaniu słownika. Został tu całkowicie pominięty
"Ottuv slovnik naucny", który, jakkolwiek
już nieco
przestarzały, służyć jednakże może w tej dziedzinie jako dobre źródło informacji.
Przechodząc do konkretnych przykładów wykazuje Crania m. in. błędne
Postulowanie,
jakoby ~apożyczenia leksykalne
greckie w języku czeskim
dokonały się bezpośrednio, nawet bowiem neologizmy greckie w czeskim
powstawały pod wpływem języków europejskich.
Chcąc zatem uwzględnić
18 "Lud" t. XLIII
275
274
w etymologii słowa również i jego historię, nie wystarcza powiedzieć, pisze
Cronia, że takie słowa, jak energia, epidemia, epigon itd., pochodzą z greckiego, skoro wiadome jest, że dostały się do Czech pośrednimi drogami.
którymi były: łacina, włoski, niemiecki, francuski i in. Odległości geograficzne i chronologiczne między Grecją a Czechami są zbyt duże, by można
było postulować bezpośrednie zapożyczenia.
Inna sprawa z zapożyczeniami z łaciny, które oczywiście dokonywały
się w sposób bezpośredni. Lecz i przy nich należy brać pod uwagę histOł"ię
i chronologię, rozróżnić słowa starożytne od typowo średniowiecznych,
kościelne od innych. Absurdem jest, zdaniem recenzenta, twierdzenie, że np.
słowo "opat", a za nim "abatyse" pochodzą z klasycznej łaciny, skoro instytucja i funkcja opata jest pochodzenia chrześcijańskiego
i skoro słowo "opat."
przedsta\\'1a wypaczoną łacinę średniowieczną·
W podobny sposób kwestionuje Cronia upodobnianie wielu słów pochodzenia międzynarodowego,
jak gaz, gobelin i in., do odpowiednich homofonicznych i homologiczJllych słów francuskich. Należy, jego zdaniem, :przede
wszystkim prześledzić prawdziwą drogę, jaką przebył jakiś termin ob.cy,
zanim przybył do Czech, przy czym uwzględnić całość licznych kontaktow,
które Czechy miały z poszczególnymi narodami, językami i cywilizacjami
europejskimi.
Wśród dalszych spraw spornych wymienia Cronia dysproporcję w traktowaniu poszczególnych słów, z których jedne uwzględniono pobieżnie, inne
potraktowano
z przesadną pedanterią,
dalej - historycznie biorąc, zbyt
mało syntetyczny indeks w dodatku i wreszcie stosunkowo zbyt ograniczoną
ilość słów zawartych w słowniku. By się o słuszności tego zarzutu przekonać, wystarczy skonfrontować słownik Holuba ze słownikiem języka czeskiego Vasa-Tnlvniceka
z 1946 r. lub dla słów obcych z Klenota "SLovnik
cizojazycnych
slov" z 1922 r.
Cronia kończy swą interesującą
recenzję następującą uwagą: "jakkolwiek znaczny jest postęP. który Słownik zrobił od czasu swego pierwszego
wydania z 1933 r., z drugiej strony zna'c:wa jest jeszcze droga, którą winien
przebyć, by stat~ się pierwszym kompletnym etymologicznym
słownikiem.
słowiańskim" .
Helena
Przeslawska
L. DUMONT, L a T a l' a s q u e. Essai de description d'un fait local d'un
point de vue ethnographique.
Gallimard, 4e edition.
Bogato ilustrowana rysunkami i fotografiami, interesująca praca o Tarasce składa się z następujących
części: wstęp, obrzęd, legenda, ikonografia i zakończenie. Autor przedstawia
w niej zwierzę urojone, które jest
ostatnim przeżytkiem smoków rytualnych we Francji. Opisywane monstrum
jest związane głównie z Taraskonem, niewielką osadą położoną w południo-
, ..
wej Francji, w dolnym biegu Rodanu, \V Prowansji. Taraska występuje
w ceremoniach łączących się z uroczystościami Zielonych Świąt i z pocesją
św. Marty (29 lipca). Jest ona także przedmiotem miejscowej legendy i stanowi treść wyobrażeń plastycznych tego regionu.
AutOl" we wstępie zastanawia się, czy poruszane zagadnienie posiada
charakter etnograficzny.
Odpowiedź twierdząca, jaką uzyskujemy w toku
rozważań autora, odnosi się nie tylko do samej treści opisywanego zjawiska,
które jest przedmiotem żywej i niezmiennej od wieków tradycji ludowej.
Autor stosuje etnograficzną metodę badawczą i przeprowadza po pierwsze
szczegółową analizę zagadnienia w celu uchwycenia istoty zjawiska ba,danego, po drugie - bezpośrednią obserwację badanych przedmiotów materialnych, nast~nie
uwzględnia związane z nimi praktyki i wierzenia przy
równoczesnym
historycznym
naświetleniu
omawianego
zagadnienia',
po
trzecie - stara się uchwycić związek między badanym zjawiskiem ludowym
a współczesnym środowiskiem taraskońskim.
Jak widzimy, autor nie dąży do wyjaśnieni,a powstania Taraski, do ustalenia jej pochodzenia, gdyż jak podaje: "jej specyfika wymyka się jeszcze"
(s. 14). Badania nad Taraską idą w trzech kierunkach. Na pierwszym miej-'
scu i naj obszerniej (133 s. oraz na 253 s.) potraktowany
jest obrzęd 2 jako
czynnik najbardziej zachowawczy, o charakterze ludowym i miejscowym, tj.
ściśle związany ze środowiskiem.' Dalszla część .pracy poświęcona jest legendzio o św. Marcie i ujarzmionym przez nią smoku oraz ikonografii, tj. tym
wyobrażeniom plastycznym, które przedstawiają
Taraskę samą lub wraz ze
świętą. Te dwie ostatnie składowe badanej całości wykazują mieszaninę
cech lokalnych i obcych. Po omówieniu t.rzech rodzajów wyobrażeń ostateczne wyniki zamyka autor w konkluzji,
w której wykazuje
związek
między obrzędem, legendą i ikonografią.
O b l' Z ę d obejmuje obszerną monografię na temat rytualnej
postaci
(cffigie) zwierzęcia. Na początku autor wyjaśnia nazwę Taraska. Ta nazwa
dotyczy trzech przedmiotów
materialnych:
rytualnej
postaci służącej do
biegów Taraski, która została dokładnie zbadana i opisamJ. przez autora;
postaci małej Taraski, marginesowo tylko potraktowanej
i stanowiącej dodatek do pierwszego opisu; obrazuprzypomina.iącego
bądż rytualną postać
bądź monstrum mityczne. To ostatnie wyobrażenie bada autor w ikonografii 3.
Pierwsza wzmianka o postaci rytualnej pochodzi z 1465 r. Sama nazwa
potwierdzona była daleko wcześniej (o czym mówi legenda) na określenie
zwierzęcia mitycznego. Opis bezpośredni Taraski, którą autor widział pod1 Badania
tekstów
i dokumentów
nie przekraczają
XII\\'.
~ Do określania
całości
świąt
związanych
z Taraską
l.Iż,\'\va autor
słowa
tj. obrzęd.
:: Ta nazwa używana
jest również
da określenia
nal'zęd7..ia gospodarskiego,
i.i1cego do nakrywania
węgli Vl popiele.
'"itt:"
sIu·
277
276
czas świąt w 1946 r., uwzględnia: a) części składowe jej postaci; b) materiał,
z jakiego jest zrobiona; c) dokładne wymiary poszczególnych części: głowy,
tułowia, ogona i podwozia 4; d) sposoby łączenia tych części; e) ozdoby;
f) kolory; g) napisy; h) wyrób i konserwację
postaci obecnego zwierzęcia
i dawnej jego postaci.
Mała Taraska stanowi prawie trzykrotne pomniejszenie dużej Taraski.
W szczegółach posiada liczne odrębności, jak pęk włosia przyczepiony do
końca długiego ogona i in. Według pewnych danych zrobiona była do celów
rozrywkowych, a dopiero w ostatnich latach służyła w procesji św. Marty.
Autor oparł opis Taraski na źródłach literackich i ikonograficznych.
Źródła literackie podlegają surowej krytyce autora, gdyż opisy Taraski pełne
są fantazji i zapożyczeń. Liczni autorzy dążyli w nich do wyjaśnienia pochodzenia zjawiska taraskońskiego, źle przez nich zaobserwowanego i mało
znanego. Źródła ikonograficzne nie wykaJZują tej różnorodności w odtworzeniu postaci Taraski. Zachowują pewną stałość, tak jak stały i niezmienny
jest kształt Taraski związany ściśle z jego użytkowaniem. Obok przyczyn
funkcjonalnych,
dotyczących stałości wizerunku, istnieją przyczyny ideologiczne, co potwierdza dokument z Awinionu z XVII w. Autor w dalszym
ciągu rozważań przyrównuje
Taraskę
(kształt i funkcję) do pewnych
maszkar karnawałowych
zbadanych i opisywanych przez A. van Gennepa 5
oraz do zwierząt ze stanu Herault 6, jak również wspomina o podobnych
zjawach w Katalonii (Hiszpania), które noszą nazwę dracs. Obszerny rozdział poświęcony jest Tarasce biorącej udział w biegach w czasie Zielonych
Świąt. Tu omawia autor personel, tj. liczbę i funkcję tragarzy i taraskerów.
Pierwsi noszą nazwę "ludzi trudu" (hommes de peine), drudzy - rycerzy
służących (chevaliers
servants).
Dalej opisuje autor kostiumy taraskerów,
podaje datę, miejsce i przebie,g, uroczystości. Mówi o czynnościach Taraski,
wyrażeniach aktorów, melodii itp.
Zachowanie się Taraski w okresie tych świąt było następujące: trzykrotne jej biegi (courses) odbywały się w drugi dzień Zielonych Świąt. Na
placu merostwa i w wąskich uliczka,ch Taraskonu
przy biciu bębnów,
zgiełku i wrzawie tłumu Taraska poruszała się i kręciła na wszystkie strony,
atakując przechodniów, zwłaszcza obcych, w ten sposób, że wpadała na
chodniki i zadawała uderzenia długim ogonem. Widzowie dotknięci i powaleni przez zwierzę byli przedmiotem śmiechu i żartów otoczenia. Publiczność oklaskiwała brutalność zwierzęcia. Starała się sama zbliżyć do Taraski
i dotknąć, gdyż dotknięcie przynosi szczęście, podobnie jak wyrywanie włosów z ogona byka w czasie abriwado lub z ogona smoka w czasie jego ewolucji w Mons (Belgia). Tegoż samego dnia po biegach odbywały się zabawy
• Podwozie dodano dopiero między 1942-1943r. w celu sfilmowania Taraski.
• A. van G e n fi e p. Notes comporatives
sur
Le ChevaL-Jupon,
Paris-ToUlouse 1945.
• Opracowanie na ten temat znane jest autorowi tylko z manuskryptu Herbera.
I
(jeux) poszczególnych zrzeszeń. Występowali wtedy właściciele winnic ze
sznurem i banią, tragarze z św. Krzysztofem i "pijaną beczką", pasterze
z Matką Boską Pasterzy, ogrodnicy, gospodarze z guet oraz marynarze z jesiotrem. Wymienione zabawy poza charakterem
korporacyjnym
zawierają
moment agresji lub pułapki, a więc ten sam, który charakteryzował Taraskę
w czasie jej biegów (agresja).
Według Mourena, autora z końca XVIII w.', tegoż dnia szli także
szewcy, krawcy, murarze i inne bractwa z dwoma doboszami na czele
i z młodym chłopcem niosącym sztandar - oznakę rzemiosła. Każdy z członków bractwa idąc w pochodzie trzymał kij, na którego górnym końcu
tkwiło ciastko plecione w kształcie korony, zwane tortil!ade.
Na końcu pochodu szli przeorzy z ks'ążką bractwa pod pachą.
Ciasto obrzędowe, tortil!ade,
występowało także w czasie posiłku. Spożywali je taraskerzy po nieszporach w niedzielę Zielonych Świąt. Istniał
również zwyczad zawieszania tortitlade
na chomątach zwierząt zaprzężonych
podczas uroczystości ku czci św. Eloi, wierzono bowiem, że ich obecność
chroni zwierzęta od choroby. Widzimy więc, że rola ciasta obrzędowego
znana była w Prowansji. Do dziś powszechnym zwyczajem jest ofiarowywanie chleba biednym w czasie poniedziałkowej
uroczystości. W 1946 r.
rozdano wielką ilość bułek i kiełbasy w przytułku dla biednych.
Czynności wykonywane w czasie obrzędu przez członków poszczególnych stowarzyszeń posiadają moc magiczną. Obfite polewanie widzów wodą
chroni prawdopodobnie od suszy; naśladowanie pracy w ogrodach i plantacjach winogron zapewnia obfity urodzaj, tak jak rzucanie ziaren szpinaku
czy marchwi na młode dziewczęta ma zapewnić płodność (to ostatnie twierdzenie autor podaje w formie przypuszczenia). Tak więc poprzez gesty rytualne przebija dążenie do osiągnięcia korzyści gospodarczych, do zapewnienia bogadwa i dobrobytu.
Dalsze wspólne cechy biegów i zabaw poza agresją - to znaczna szybkość, farandola
taniec stary, prowansalski,
spożycie wina, które jest
zresztą integralną częścią każdego święta w Prowansji. Pijaństwo łączy się
z agresją i wprowadza aktorów w podniecenie i szał, zapewniając w ten
sposób skuteczność ruchów, czy to Ta,raski niesionej przez tragarzy i kierowanej przez taraskerów, czy też "pijanej beczki" niesionej przez bractwo
tragarzy itp. Z konsumpcją wina łączyło się polewanie (aspersion) 8 wodą.
Zjawisko to, jak i zanurzanie osób lub posągów, prawdopodobnie wiązało
się z obrzędami deszczu na obszarze. i to nie tylko Taraskonu i jego najbliższego sąsiedztwa, ale obejmowało także całą Prowansję. W czasie zabawy
w 1946 r. obfite polewanie publiczności i ulic przez marynarzy było jedyną
atrakcją święta. Ono jedno przetrwało spośród wszystkich zanikłych już
zabaw .
7 W XVIII w. święto Taraski odbywało się dorocznie, w XIX w, odbyło się trzy
razy, tj. w 1846,1861i 1891r., gdy w XX w. zaledwie jeden raz, tj. w 1946r.
• Doslownie znaczy «pokropienie».
278
279
Udział małej Taraski
'. .
.
.
w procesji sw. Marty opisuje autor następująco'
,SW. Ma~ta Je.st czczona 2~ lipca: Jest to data odpowiadająca
według przy~
p~szcz.en . pewnych autorow koncowi jarmarku
w Beaucaire, miejsowości
lekząceJ medaleko Taraskonu. Procesja, która jest żobrazowaniem
legendy
u azuJe Jak ś
M t
.
.
,
.'
. w.
ar. ~ :lJ~rZmlła zwierzę czyniące wielkie spustoszenia
:r ok?l1~Y. ŚWIęta kro~I Je SWIęCO!1ąwodą (według innych autorów robi znak
. zyza 1 przewiązuje .lego szyję swoim pasem). Przebieg tej procesJ'i różni
SIę bardzo od cerem on"
. d .
.
.
.
11 panIe
zIałkowej. Pierwsza uroczystość jest insceni~~~~ą, przekładem; forn:alnym legendy, druga - o charakterze
religijnowym ~. ~rzeJ.aW1U]ą wieczną troskę o pomyślność czy też płodność
grupy wspołzYJąceJ.
silnie na formy legendarne i ikonograficzne pomimo że formy te posiadają
pewne swoiste cechy. Cechy legendarne
to genealogia, miejsce zamieszkania,
nazwa
smoka oraz interwencja
świętej. Cechy ikonograficzne posiadają
jeden ważny rys bestii, a mianowicie lwa ludożercy.
Cechy rytualne
stanowią
masywność
ciała monstrum,
rozwój
zwierzęcia, w którym widzimy dążenie do zastąpienia głowy lwa głową człowieka, a więc uczłowieczenie Taraski w obrzędzie, oraz agresja i podobieństwo z bykiem. Autor z całą stanowczością podkreśla zgodność takich
cech, jak agresja, spustoszenia i ludożerstwo; pierwsza jest odpowiednikiem drugiej, występującej w legendzie, i trzeciej, charakterystycznej
w ikonografii. Analogie do byka (Tara ska ziejąca ogniem i Taraska dotknięta
przynosi szczęście) oraz cecha lwa ludożercy wprowadzają składnik południowośródziemnomorski,
który wyróżnia monstrum taraskońskie od smoków
z innych okolic francuskich.
.Autor .badając l e g e n d ę oparł się na żródłach ustnych i pisanych.
DWIe ankIety
wpro",,:a~zone do zbadania
tradycji
ustnej
dostarczyły
danych dotycząCYC~ mieJsca zamieszkania monstrum, określiły jego charakte~ (kro~Od}:I,. wą~. amfibia, stonoga) oraz wypowiedziały
się na temat
dZlałalnoscl SWlętC].
. Źródła Pis.ane łącz~. św. Martę z życiem Marii Magdaleny i Łazarza,
ktorzy przySzl~ z Betanll do Prowansji, by szerzyć tutaj ewangelię w czasach aposto.l:"klch. Re:ikwie św. Marty odnaleziono w Taraskonie w 1187 r.
Nowy kOŚCIOłbył poswięcony
. 1197 . l'1T' d
.
.
.
. .
w.l.
nlę zy rokiem 1187 a 1212 albo
1221, pOJa w13 Się .J~den ·opis życia św. Marty - drugi między 1250 a 1300 T.,
prz) Pis~wany mIejscowym pisarzom taraskor.skim. Najstarsza legenda poc~o~zeTI1a taraskor.skiego (początek XIII w.) dostarczyła portretu zwierzęCIa l danych dotyczących działalności świętej.
Analiza wszystkich tekstów, po·czawszy od XIII waz' d XX
t . d"
.
.
o
w. poWIel" zlła fakt, ze Taraska różni się swoim wycrlądem od smoko'w c
' ..
'"
.
b
.
.'
eremonlJnyc h pozasrodzlemnomorskich
co potw;erdza
tak'
.k
.
Tarask'
t·
..'
,,
ze l - o n o g l' a f l a.
a "'?S .ępuJe w rzezble, w malarstwie i w grafice bądź sama, bądź
razem z~ SWlętą. Je] wyobrażenia zachowały się również w medalionach
ta~askerow, w ozdobach noszonych na łańcuszku przy zegarku, w przedmIOtach z bazaru oraz na monetach, pieczęciach i herbach z pierwszej
połowy XIIIw.
.
:
.
1
Omówie~ie wyobrażeń Taraski w sztukach plastycznych stanowi cieka'Wą pO~YCJę omawianej publikacji
i podkreśla fakt istnienia w sztuce
Prowa.ns]1 pewn.ego .tyPU lokalnego Taraski, który ulegał silnie wpływom
postaCI rytualnej zWIerzęcia. Znamienny rys wyobrażenia lwa pożerającego
czło':leka łąc~y Taraskę ni~. tylko ze sztuką romańską. DalszYch związków
nalezy sz~ka.c w archeolog\1 Prowansji oraz innych ziem leżących wokół
Morza Środzlemnego.
Po yrzeprowadze~iu
badań nad obrzędem, legendą i ikonografią autor
podkresla
w z a k o n c z e n i u łą
...
k
.
..
.
."
. . cznosc, Ja a IstmeJe między postacią
l ytualną,
OpIsamI legendarnymi
l wyobrażeniami
plastyczny
. T
k'
Po t·
t l
mi
aras l.
s ac ry ua na, niezmienna w ciągu ostatnich kilku wieków, oddziałała
.~
..
.:.
Taraska, jak wynika z powyższego, jest istotą złożoną, syntezą trzech
wyobrażeń występujących
w obrzędzie, w legendzie i w ikonografii, tj.
człowieka, smoka i lwa. Następnie Dumont wspomina a interpretacji
smoków u autorów dawniejszych, którzy szukali niezgodności między obrzędem
i legendą, .gdy tymczasem on sam wykazuje związek między nimi i rozpatruje obrzęd i legendę jako całość.
Istnieje pozorna sprzeczność między Taraską w obrzędzie a Taraską
w legendzie. Cechą zasadniczą Taraski legendarnej jest jej siła niszczycielska, gdy natomiast śV'{ięta uosabia dobro. W obrzędzie święta nie odgrywa
żadnej roli, a Taraska kryje W sobie dwoistość. Ta dwoistość polega na
wyzwoleniu poprzez cechę negatywną (brutalna agresja) cech pozytywnych
i dzięki nim staje się Taraska istotą przynoszącą dobro. Ten związek można
wyrazić w następującej formule: Taraiska rytualna = Taraska legendarna +
święta legendarna.
Pomimo że obrzęd i legenda nie przeciwstawiają
się
sobie, autor nie wie, jak wytworzyła się badana całość; nie wypowiada się
ostatecznie na temat pochodzenia Taraski, przyjmuje bowiem w pracy pevvne
granice chronologiczne, poza którymi kończy się jego etnograficzne ujęcie.
Historię topograficzną
i hydrograficzną
wraz ze studium toponomicznym
włącza autor do prehistor.ii badanego zjawiska.
W psychologizmie
i w teorii przeżytków magiczno-religijnych
szuka
autor czynników powodujących przetrwanie
form badanego zjawiska tradycji ludowej, zjawiska będącego dawnym obrzędem agrarnym. Natomiast
promieniowanie
i rozpowszechnienie
folkloru Taraski poza granice Francji,
do Włoch i do Hiszpanii, łączy z drogami pielgrzymek i jarmarków w Beaucaire.
Praca Luis D u m o n t a La Tarasque jest cennym przyczynkiem
do
znajomości etnografii Francji.
Wanda
Gajz!erowa
280
ENQU8TES DU MUSEE DE LA VIE WALLONNE,
naire Janvier-Decembre
1954, tome VII - 310 Annee,
60 ilustr., l mapa.
281
Bulletin-QuestionN0s 73-76, s. 128,
Czasopismo wychodzi w Liege, nakładem Musee de la Vie WallO'llne.
Dzieli się ono na dwie zasadnicze części: pierwsza zawiera większe artykuły
i opracowania, druga - notatki materiałowe, oparte częściowo na nadesłanych już. materiałach,
a wskazujące
korespondentom
tematykę dalszych
informacji.
Czasopismo jest bowiem głównie przeznaczone
do utrzymywania kontaktu z siecią korespondentów-informatorów
w terenie. Wysoki
poz:om artykułów wskazuje, że są to raczej zbieracze-amatorzy,
a nie informatorzy terenowi; ich informa·cje uzupełnione
poszukiwaniami
archiwalnymi i literaturą
stanowią główną bazę źródłową prac. W opraco,waniach
największy
nacisk położono na stronę językową
zagadnień,
wnioskując
przede wszystkim z ustalenia zasięgów i etymologii nazw miejscowych.
W dziale pierwszym (Pożywien:e.
Sztuka ludowa. Drobne przemysły
lokalne) Maurice A. Arnould w artykule Zdobienie bulek pieczonych na Boże
Narodzenie w Hainaut (Les Gateaux de NoeL et leur Decoration
en Hainaut),
s. 1-74. zajmuje się zwyczajem wypiekania i spożywania specjalnych bułek
na Boże Narodzen:e. zwyczajem zdobienia tych bułek jedną lub trzema
.plakietkami polichromowanymi
z glinki oraz techniką wyrobu tych plakietek. Zwyczaje te, obecnie z:anikają'ce, datują się z ok. XVII w. Artykuł
ustala zasięgi występowania
tych zwyczajów oraz zasięgi i pochodzenie
związanych z nimi nazw na terenie Walonii i opisuje technikę wyrobu
plakietek
służących do zdobienia omawianych
bułek. Autor porządkuje
nazwy bułek w kilka zasadniczych grup i ustala ich zasięg na tle zasięgów
występowania
zwyczaju
spożycia ich. Wskazuje
przy tym na rozbieżność wynikłą z przeniesienia
nazwy wytworu na inne treści o pokrewnym
znaczeniu społecznym lub wskutek nadawania wytworom nazw wtórnych,
pochodzących od ich cech zewnętrznych.
Tradycyjne
bułki (cougnou) wypierane są ostatnio w związku z upowszechnieniem
się pieczywa pszennego
przez bardziej luksusowe pieczywo świąteczne. Mechanizacja
i stand art yzacja piekarń przyczynia się do zaniku antropomorficznego
kształtu tych
bułek, nawiązującego
do wierzeń, związanych z Bożym Narodzeniem.
Jeżeli chodzi o plakietki służące do zdobienia tych bułek nazwy ich
łączą się albo z tym, co przedstawiają,
albo z ich kształtem. Nazwy plakietek służą czasem do określania całych bułek.
Następnie. autor opisuje technikę wyrobu i zdobienia plakietek, omawia
rynki zbytu i ich zapotrzebowanie
pod względem ilościowym i estetycznym,
wskazując na uzależnienie wytwórców od ciągnących głó\\''1le zyski kupcówgrosistów. Fakt ten, zarówno jak i chałupniczy, w minimalnym stopniu zmechanizowany
charakter
produkcji,
prowadzi
do zaniku tego przemysłu
mimo utrzymującej
się w dość dużym stopniu popularności
jego wytworów wśród ludu.
Praca, oparta głównie na materiale
językov;-ym, rzuca mało światła
na rozwój zwyczaju w jego historycznym
uwarunkowaniu.
Wyjaśnienie
genezy zwyczaju oparte jest prawie wyłącznie na etymologii nazw. Nie
rozwinięte pozostają problemy zaniku tych zwyczajów wskutek industrializacji i centra,uzacji oraz problem, o ile tego rodzaju rękodzieła przechowują
stare elementy sztuki ludowej w dobie industrializacji.
W dziale drugim, - Uroczystości, mieści się praca Josepha R o l a n d a,
Wojskowe
eskorty i procesje (Escortes mHitaires
et Processions, s. 75-93) ..
Autor omawia zwyczaj eskortowania
procesji przez honorową asystę wojskową lub uformowaną w tym celu straż honorową (znany do dziś w wielu
krajach). Zwyczaj ten wywodzi się ze średniowiecza,
kiedy tego roozaju
wystąpienia stanowiły jedyną rozrywkę. "Liczne, najbardziej ludowe i malownicze zwyczaje współczesne
zrodziły
się z końcem
średniowiecza
w epoce, w której życie wspólnoty ludzkiej osiągnęło taki stopień rozwoju,
że człowiek miał realną wartość tylko o tyle, o ile należał do grupy społecznej ...
(s. 75. Świeckie
elementy
rozrywkowe
wchodzące
w skład
obrzędów religijnych giną w XVI-XVIII
w. wskutek krytyki reformacji,
jansenizmu i ośw~ecenia, a nawrót ich łączy się dopiero z romantyzmem.
Autor zwraca uwagę na nierozwiązalność
problemu genezy takich zwyczajów, a w jeszcze większym stopniu - ioch znaczenia. Twierdzi, że relacja
uczestnika daje tylko jednostkowy, subiektywny
obraz, a próba wyjaśnienia
ewolucji społecznego znaczenia takiego zjawiska w czasie, choćby najbardziej logiczna, pozost1anie zawsze h'lpotezą. Omawianemu
zwyczajowi przypisuje autor znaczenie głównie honorowe - a nie obronne, związane z walkami relig:jnymi
w XVII w. Bliższe źródła zwyczaju widzi on w formie
oddawania honorów przez wystrzały i przebieranie
się oraz w kulcie Napoleona, którego mundury
noszą przeważnie
straże honorowe.
Zwyczaj
utrzymuje się dzięki chęci wyróżnienia
się młodych, a nostalgii za mundurem starszych.
Na marginesie
bogato ilustrowanego
zestawienia
opisów źródłowych
sformułowanych
zostało kilka ciekawych uogólnień. Uderza w nich jednak
idealistyczne przypisywanie
zbytniego znaczenia faktom świadomości i brak
rozpatrzenia
szerszego kontekstu
czynników
historycznie
warunkujących
istnienie zwyczaju.
.
W części - Zawody i Rzemiosła - zamieszczona jest praca Willy B a l:
Wyrób lańcuchów
w JamiouLx
(La Fabrication
des Chaines ó. JamiouLx,
s. 94-104). Jest to dokładne, ilustrowane zestawienie opisów i nazw lokalnych urządzeń, narzędzi, wytworów i technik ręcznego wyrobu łańcuchów.
Dane uzyskane zostały od jednego z ostatnich przedstawicieli
starej dynastii miejscowych tchinneti,
tj. rzemieślników trudniących
się wyrobem łańcuchów. Praca ta, prawie pozbawiona dociekań genetycznych
i historycznych, ma głównie charakter materiałowy.
Interesująca
rubryka
Nasze Ankiety (Nos Enquetes, s. 105-127), daje
H
282
283
pojęcie o kontaktach czasopisma ze zbieraczami i informatorami
w terenie.
Są tu publikowane wzmianki podsumowujące pewien etap badań nad jakimś
zagadnieniem.
Wskazują one problematykę
i zwracają się do informatorów w terenie z prośbą o wypełnienie
dostrzeżonych
luk w materiale
źródłowym. Każda ze wzmianek, podobnie jak i artykuły, zaszeregowana
jest wyraźnie do jakiegoś działu kultury. Ciekawa jest zwłaszcza wzmianka
o kiju z kolcem, służącym do poganiania wołów, który w niektórych okolicach zaopatrzony bywa na <lrugim końcu w łopatkę do oczyszczania odkładnicy z oblepiającej
ją ziemi, spełniając funkcje tzw. w niektórych
okolicach Polski istyka.
Zeszyt kończy się apelem do informatorów o nadsyłanie opisów wszelkich zaginionych lub ginących zjawisk kulturowych,
zwłaszcza znanych
im beZipośrednio.
Krzysztof
Kwaśniewski
PAUL RIVET et GEORGES DE CREQUI-MONTFORT,
B i b li o g r ap h ie de s l a ng ue s a ym a r a et ki c ua, \Col. 2 (1876-1915), ipublie
avec Ie concours du Centre National de la Recherche Scientifique. Paris.
1952, s. 656. - VoL 3 (1916-1940), publie avec Ie concours du centre National de la Recllerche Scientifique et avec l'aide de l'Unesco, sous les
auspices de l'Union Internationale
des Sciences Anthropologiques et Ethnologiques. Ouvrage honore par l'Academie des Inscriptions et Belles-Lettres
(Prix Loubat), Paris. 1953. s. 783. - Universite de Paris. Travaux et Memoires de l'Institut d'Ethnologie, LI. - PaTis Institut d'Ethnologie, Musee
de I'Homme, Palais de Chaillot, Place du Trocadero (l6e).
Pierwszy tom monumentalnej
bibliografii druków i rękopisów dotyczących języków aymara i kicua (kiczua) omówiłem już w t. XLI "Ludu"
(1954, s. 961-965). Tam scharakteryzowałem
również znakomitą metodę
naukową autorów, która na tym samym poziomie utrzymana jest w dwóch
następnych
tomach dzieła, obejmujących
bibliografę
z lat 1876-1940.
W -okresie tym uderza gwałtowny wzrost ilości pozycji bibliograficznych
w porównaniu z okresem poprzednim, co uwydatnia następujące zestawienie:
Okres
1540-1800
180.1-1875
1876-1900
1901-1925
1926-1940
Ilość pozycji
bibliograficznych
190
296
523
903
1090
Postęp ten jednak jest raczej ilościowy niż jakościowy, prace bowiem
z lat 1876 do 1940 mają na ogół ten sam charakter co druki z lat poprzed-
,'I'
ł
,"
nic~ .. ~amy tu więc teksty wydawane w języku kićua lub aymara, w lwiej
CZ~SCIJednak są to tylko przekłady różnych opracowań ka'tolickiego katech~zmu. oraz .kat.olickie pieśni i poezje religijne. Od początku XX w. zaczynaJą Slę pOJawlać w większej ilości przekłady Ewangelii
i innych części
Nowego Testamentu,
wydawane przez Sociedad Biblica Americana (NewYork). W 1901 r. ukazał się w Buenos Aires przekład na język kicua Ewangelii św. Jana i św. Łukasza oraz List św. PawIa do Rzymian,
w 1904 r.
wydano Ewangelię św. Mateusza, a w 1917 r. Ewangelię św. Marka. W 1923 r.
uk~~ał! się wszystkie cztery Ewangelie razem w języku kicua. Pojawiły się
dose llczU1e nowe wydania i przekłady na różne dialekty kićua. Gorzej
przedstawm Slę sprawa przekladów na język aymara, którego znaczenie
W. XX, w~ coraz bardziej
się zmniejsza wskutek ekspansji kićua i języka
hlszp~nsklego.
Tłumaczenie
Ewangelii
św. Łukasza z 1829 r. zostało ponaWDle wydane 'W latach 1898, 1910 i 1921 a w 1929 r. wychodzi przekład
aymara Ewangelii św. Marka. Inne teksty to broszury polityczne (np. przekład kicua przemówienia prezydenta Republiki Peru Leguia z 18 styczniu
1930 r.) oraz broszury i powiastki antyalkoholowe.
Ważniejsze od nich są
~eksty ludowe (pieśni, bajki, legendy) spisane w języku kicua i aymara
I wydane przez etnografów.
Drugą wielką grupę stanowią prace naukowe pisane głównie po hiszpań~ku a ~otyczące języków kićua iaymara.
Są to liczne gramatyki, słowniki
l rozmowki
o celach praktyczno-dydaktycznych.
Przedstawiają
one różne
dialekty tych języków, do dziś dnia bowiem nie wytworzył się ogólny (literacki) język kicua, nie mówiąc już o aymara. Wspomnieć trzeba o cennych
pracach. poświęconych naze\\1Jlictwu Ekwadoru, Peru i Boliwii, wywodzącemu Slę w ogromnej części z kićua i aymara, o pracach omawiających
wpływ tych języków na słownictwo języka hiszpańskiego Ameryki Polud.niowej, o Hcznych pracach bibliograficznych
oraz o rozprawach filologIcznych dyskutujących
głównie problem powstania dra,matu Ollantay.
~aton:iast .~a ogół bez wartości są prace poświęcone problemowi powstania
Językow kIcua i aymara.
Na .po~st~wie ~ej niezmiernie sumiennej, wszechstronnej, pełnej i precyzYJneJ blb~lOgraf1i zestawionej przez P. Rivet i G. de Crequi-Montfort
(cenne są zwłaszcza krótkie streszczenia i omówienia prac podawane przy
~ażdej niemal pozycji) możemy stwierdzić, że do 194'0 r. nie było właściwej
~Iteratury kicua iaymara,
ani też opartego na nowoczesnych podstawach
Językoznawstwa badającego te języki.
Tadeusz
Milewski
"PAPERS OF THE MICHIGAN ACADEMY OF SCIENCE ARTS AND
LETTERS" L. A. WHITE, E t h n o g r a p h i c n o t e s o n S ~ n d i a p u eb l o, 'N e w M e x i c o, vol. 31: 1945, Published 1947, s. 215-222.
Jest to garść luźnych informacji etnograficznych
dotyczących puebla
Sandia znad Rio Grande. Osada ta, która w 1930 r. liczyła 115 mieszkań-
284
285
ców, zamieszkana jest przez Indian Tigua. Obok Sandia tylko puebla Isleta,
Taos i Picuris mówią jeszcze obecnie językiem Tigua.
Sandia już w XVI w. weszła w styczność z Europejczykami
- obok
niej założył w 1540 r. swój obóz zimowy Coronado, w 1598 r. stała się kolonią hiszpańską, następnie wraz z Nowym Meksykiem włączona została
w obręb USA. Obecnie niedaleko osady przebiega linia kolejowa i szosa
automobilowa. Mimo tych starych i bliskich kontaktów z białymi, Sandia
jest naj zupełniej nieznana etnograficznie. Powodem tego jest w dużej mierze tajemniczość, z jaką Indianie znad Rio Grande, a szczególnie mieszkańcy Sandia, otaczają swoje obyczaje i wierzenia.
Autor prowadził
badania etnograficzne w pueblach Keresanv i tam
zebrał nieco danych odnoszących się do Sandia - sam w niej zresztą nigdy
ni.e był. Ponieważ jednak. jak dotąd, nie ma żadnych wzmianek w literaturze na temat kultury tego pueblo, zdecydował, że nawet te wyrywkowe
informacje mogą stać się pożyteczne dla nauki. Zebrane przez White'a
dane etnograficzne dotyczą organizacji społecznej wsi oraz częściowo jej
obyczaj owości.
Najciekawsza może jest dwoistość władzy w Sandia. Właściwe bowiem
rządy spełnia tu kacyk władający dożywotnio wiejską społecznością. Spełnia
on wszelkie funkcje zarówno religijne, jak i świeckie, łączące się ze starą
organizacją indiańską. Obok niego, urzęduje zarządca wyznaczony przez
kacyka na okres roczny, który zajmuje się sprawami, jakie wynikły dla
Indian w związku z przybyciem białych. Jest on niejako ambasadorem swego
pueblo w kontaktach
z białymi (władzą administracyjną.
kościołem, handlarzami itd.), równocześnie zaś reprezentuje
władzę białych na terenie
wsi. Zarówno kacyk, jak i rządca mają swych pomocników, wśród których
największym znaczeniem cieszy się wódz wojenny, główny pomocnik kacyka
wyznaczany przez niego również na rok.
Wśród ceremonii, o których pisze White, naj obszerniej omówione jest
organizowane przez wodza wojennego zimowe uroczyste polowanie na króli1d, w którym bierze udział cała osada, bez względu na płeć i wiek.
CH. S. BRANT, P r e l i m i n a r y da t a o n T e s u q u e
N e w M e x i c o, vol. 34: 1948, Published 1950, s. 253-259.
puebl
0,
Artykuł Branta jest przygotowaniem do dalszych studiów nad pueblem
Tesuque. Autor stwierdza, że jakkolwiek znajomość etnografii południowozachodnich Stanów Zjednoczonych znacznie postąpiła, to jednak są tam
jeszcze spore luki. Do najmniej znanych należy region Rio Grande, gdzie
dotąd żyje wiele jeszcze zupełnie nie badanych szczepów i istnieje wiele
przez etnografa nie odwiedzanych osiedli.
Jednym z nich jest pueblo Tesuque, którego mieszkańcy mówią językiem tewa, używanym prócz tego jeszcze w 4 pueblach: San Juan, Santa
Clara, San Ildefonso i Nambe. Tesuque leży na wschodnim brzegu Rio
Granda, 9 mil na północ od miasta Santa Fe. Zostało ono zupełnie zniszczone w 1680 r. w czasie powstania Indian przeciw Hiszpanom i następnie
odbudowane w odległości 3 mil od poprzedniego położenia.
Autor zadał sobie trud zebrania wszelkich wzmianek w literaturze i archiwach, jakie dotyczą tego pueblo. Na ich podstawie udało mu się z grubsza naszkicować dzieje Tesuque, zmiany populacyjne od 1790 r. i przyczyny
wahań (epidemie), główne zarysy struktury gospodarczej i społecznej, kontakty z białymi.
Podstawą
gospodarki
jest tu uprawa
roślin, głównie
kukurydzy.
Rozwinęło się tu również garncarstwo, które z czasem uległo skomercjalizowaniu (Indianie dostarczają
na wielką skalę swych naczyń do Santa
Fe i turystom zwiedzającym Nowy Meksyk). Mimo tych przemian gospodarczych wszyscy autorzy podkreślają ogromną zachowawczość tej grupy.
Opierając się na dotychczasowych wiadomościach autor wyznacza niejako problematykę dla przyszłych badań. Twierdzi on, że ciekawe rezultaty
powinny dać szczegółowe badania terenowe nad komercjalizacją
garncarstwa w Tesuque, wkraczaniem pieniądza, nabywaniem
i przyswajaniem
różnych przedmiotów
wyrabianych
fabrycznie oraz nad wpływem tych
czynników na strukturę społeczno-religijną,
obyczajowość i ogólny system
wartości u Indian.
R. N. ADAMUS, Half
house:
a pithouse
in
n yon, vol. 35: 1949, Published 1951, s. 273-295, tabl. X.
Chaco
Ca-
W 1947 r. autor prowadził wykopaliska
archeologiczne
w kanionie
Chaco. VI urwisku podmytym przez wody, na głębokości ponad 5 m pod
dzisiejszą powierzchnią odkryto w połowie zniszcz.on':! ziemiankę. Na podstawie
badania
radioaktywności
węgla
wiek
został
określony
na
'100-740 r. n. e.
Po ustaleniu stratygrafii
autor przeprowadz.a analizę ZJl1alezionego wewnątrz ziemianki materiału; ceramiki, artefaktów z kamienia, muszli i kości,
wreszcie polepy ze ścian i dachu chaty. Niestety, omawiając ceramikę podaje tylko jej typy wedle nazw i symboli ustalonych w nie znanej nam
nomenklaturze
archeologicznej
amerykańskiej.
Opis materiału,
z wyjątkiem ceramiki, uszeregowuje autor nie wedle typów, lecz wedle poziomów,
na których go znaleziono, przy czym poziom najn!ższy stanowi podłoga ziemianki. Obszernie an.alizuje on również polepę z odcisków drzewa, wnosząc,
z jakich bierwion zbudowana była chata (opisywane bowiem pomieszczenie
było półziemianką). Pracę zamyka podsumowanie wyników i analiza znalez;ska z punktu widzenia jego nawiązań do innych osad i ziemianek z tego
samego kanionu.
287
286
B. J. ]\lliGGERS, The
Beal-Steere
f l' o m M a raj ó
i s l a n d, B r a z i l,
s. 193-213 + tab!. IV.
collection
vol. 31: 1945,
of
pottery
Published
1947,
Gdy archeologiczna przeszłość Andów i wybrzeży Pacyfiku jest stosunkowo dokładnie opracowana, atlantycka
część Ameryki Południowej
stanowi teren niemal nie tknięty przez archeologa. Głównym powodem tego zaniedbania
jest dziewicza wilgotna puszcza, pokrywająca
nieprzerwanie
ziem:e od stoków Andów po wybrzeże
Atlantyku
puszcza, która
zakrywa
wszelkie
pozostałości
dawnych
osiedli czy
cmentarzysk, uniemożliwiając jakiekolwiek badania powierzchniowe, a tym
samym natrafienie na stanowiska kulturowe. Tu i ówdzie podróżnicy i etnografowie natknęli się na dawne naczynia i przedmioty kamienne, najczęściej wymyte z brzegu rzeki. Są to jednak z zasady znaleziska pojedyncze
o nie dającej się uchwycić chronologii czy przynależności etnicznej.
Nieliczne prace wykopaliskowe
prowadzone były na terenach bezleśnych, ale i te poza kolekcjami, najczęściej ceramiki, nie przyniosły szczegółowych danych o życiu miejscowej ludności, nie pozwoliły ustalić chronologii (z wyjątkiem tych stanowisk, gdzie znaleziono przedmioty europejskiego pochodzenia - a więc wiadomo, że są to czasy po konkwiście) ani
powiązań dawnych kultur z dziś żyjącymi szczepami. Wykopaliska te prowadzili bowiem niefachowcy, bez znajomości nowoczesnych metod archeolo-·
gicznych.
Najbardziej znane. głównie z ceriuniki, dwa centra kulturowe dorzecza
Amazonki to Santarem u zlewu Amazonki i Tapajoz oraz wyspa Marajó
u samego ujścia Amazonki do Atlantyku.
Marajó leży prawie na samym równiku, ma 14000 mil kw. powierzchni
a w porze suchej wzniesiona jest zaledwie ok. 1 m nad poziom wody. Dlatego też w porze deszczowej bywa niemal w całości zalana, w porze zaś
suchej wysychają tam wszystkie strumienie i tylko większe rzeki i jezio·ra
zachowują swe wody. Jej północnocentralna
część to bagna; na zachodzie
pokrywają ją lasy, resztę porasta step parkowy, tu i ówdzie poprzerywany
wzniesionymi pagórkami.
Te właśnie, długie nieraz na paręset a wysokie na kilka metrów pagórki, stanowią przedmiot zainteresowania archeologów. Ich budowniczym
był lud, który tutaj wznosił swe osiedla i umieszczał cmentarze, chroniąc
je w ten sposób przed zalewem. Do dziś nie udało się ustalić ani jego chronologii, ani przynależności etnicznej, ani wreszcie powiązań z innymi ludami
przeszłości. Brak znalezisk europejskich świadczy, że kultura Marajó kwitła
przed przybyciem białych. Próbowano wiązać ją zrazu z Karaibami, potem
z Arawakami. ale obie koncepcje pozostały w sferze hipotez. Wreszcie porównanie ceramiki tutejszej z innymi znaleziskami dorzecza Amazonki
wskazuje wprawdzie na silne wpływy czy pokrewiel'Jstwa, ale nie daje
jasnego obrazu tych kontaktów. Porównanie kultury Marajó z kulturą San-
tarem wykazuje jednak duże rozmce między nimi. Marajó charakteryzują:
sztuczne pagórki, pochówek w urnach, naczynia bogato zdobione, figurki
gliniane, których nos i brwi mają kształt T lub Y, oraz tzw. tangas. Te
ostatnie to gliniane malowane trójkąty noszone przez kobiety jako odzież spełniające rolę "listków figowych". Natomiast Santarem nie ma sztucznych
pagórków ani pochówku w urnach, różni się też znacznie kształtem i sposobem zdobienia ceramiki.
W artykule swym Meggers, najlepsza dziś znawczyni tej kultury, daje
szczegółowe opracowanie bogatej kolekcji ceramiki
z Marajó, zebranej
jeszcze w 1871 r. przez uczonego Steere. Kolekcja licząca 50 całych naczyń,
60 skorup i fragmentów
naczyń, 12 części figurek i 5 tanga s zebrana
została na Pacaval, w jednym z najsławniejszych sztucznych pagórków znad
jeziora Arary (dziś już przeszło 100 pagórków jest znanych, na żadnym
jednak dotąd nie przeprowadzano systematycznych prac wykopaliskowych).
Po wstępie, w którym jest mowa o miejscu i sposobie znalezienia kolekcji, następuje jej opracowanie, wresz.cie próba powiązania z innymi znaleziskami ze wschodniej części Ameryki południowej. Ponieważ kolekcja
została zebrana bez uwzględnienia stratygrafii, autorka ogranicza się wyłącznie do jej opisu i klasyfikacji, przy czym określa je wedle sposobu
wykończenia i zdobienia powierzchni naczyń. Ceramika Marajó odznacza
się bogactwem technik zdobniczych. Obok naczyń malowanych występuje
ryt, którego linie są albo jednakie, albo głębsze i płytsze, szersze i węższe,
co daje ciekawe efekty artystyczne, ozasem tło ornamentu bywa usuwane,
przez co sam rysunek wychodzi plastycznie i robi wrażenie reliefu. Stosuje
się również żłobkowanie tła, a w rowki rytu wciera się barwne glinki.
W ceramice Marajó spotyka się kombinowanie różnych technik zdobniczych na tym samym naczyniu lub inną techniką zdobienie powierzchni
zewnętrznej, inną wewnętrznej.
Najczęstszym i najbardziej
charakterystycznym motywem jest spirala okrągła lub łamana, zamknięta w kwadracie, trójkącie, kole lub eHpsie. Relief i modelowanie antropomorficznych
i zoomorficznych głów spotyka się w zdobieniu kraJwędzi otworu naczynia
lub jako aplikację na jego powierzchni. Natomiast elementów roślinnych
nie spotyka się zupełnie ani w Marajó, ani w pozostałym rejonie Amazonki.
Niestety, kolekcje Steerego, jak i inne kolekcje przechowywane w muzeach Europy i Ameryki, ograniczają się prawie wyłącznie do ceramiki,
tak że o życiu i zajęciach ludności kultury Marajó dotąd nic pewnego powiedzieć nie można.
L. A. WHITE, M i s c e 11 a n e o u s n o t e s o n
p u e b los, vol. 32: 1946. Published 1948, s. 365-373.
the
Ker
esan
Autor, który szczegółowo i w ciągu wielu lat pracy terenowej badał
Pueblo. Keresan, publikuje tu luźne materiały, jakie nie znalazły miejsca
288
289
w dotychczas przez niego wy{}anych monografiach i artykułach. Zebrane
one zostały w pueblo Sant.a Ana.
Są to częściowo materiały językowe, nazwy liczb, nazwy miejscowe,
terminy związane z chronologią (pory dnia, roku itd.), terminy związane
z wiekiem i płcią - częściowo językowo-etnograficzne.
Do tych ostatnich
należy najobszerniejszy
dział obejmujący wykaz minerałów rozróżnianych
przez Indian wraz z ich nazwami w języku Keresan oraz danymi co do ich
zastosowania w kulturze Indian, a więc np. nazwa minerału, jego przeznaczenie - dajmy na to do wyrobu farby, którą maluje się ciało wczasie
pewnych uroczystości, sposób spoTządzania tej farby itd.
Artykuł uzupełnia obszerny wykaz literatury przedmiotu.
Anna
Kowalska-Lewic/en
FUNK & WAGNALLS, Standard
Dictionary
Of Folklore,
M y t h o log y, & L e g e n d, v. 1, 1949, v. 2, 1951, New York.
Ogromny rozwój wiedzy i daleko posunięta specjalizacja w zakresie
poszczególnych jej dziedzin stworzyły w ostatnich dziesiątkach lat konieczność rozbudowy apara,tu informacyjnego. \V warunkach stale wzmagającej
się produkcji naukowej i z roku na rok rosnącej ilości publikacji pojawiła
.się potrzeba systematycznego
i możliwie wszechstronnego
informowania
uczonych o stanie i wynikach badań na całym świecie z dziedziny ich specjalności. Powstały specjalne czasopisma referatowe, coraz częściej zaczęły
się pojawiać drukowane bibliografie, encyklopedie, słowniki - już nie tylko
.obejmujące swoim zakresem daną wiedzę, ale poszcz.ególne jej gałęzi.
Gdy w 1846 r. antykwariusz
angielski William John T h o m a s użył
po raz pierwszy terminu Folklore, by zastąpić nim niezbyt udaną nazwę
starożytności ludowe (popular antiquities),
ówczesny stan ludoznawstwa nie
wskazywał na to, że 100 lat później nauka o wiedzy ludu rozwinie się do
tego stopnia, że w 1949 r. ukażą się w dwu różnych krajach na kuli ziemskiej dzieła encyklopedyczne o identycznym niemal tytule. W Holandii K. Ter L a a n, Folkloristische
Woordenboek,
w U. S. A. - F u n k & Wag n a II's Standard
Dictionary
Of Folklore, Mythology,
& Legend. Liczne
archiwa i muzea etnograficzne na całym świecie gromadzą dzisiaj w swoich
zbiorach przebogate materiały, setki towarzystw
naukowych zajmuje się
badaniami folkloru. W samych Stanach Zjednoczonych istnieje 25· towarzystw folklorystycznych,
a wydaje się około dwadzieścia
periodyków,
w pewnych zaś ośrodkach uniwersyteckich, np. przy Uniwersytecie w stanie
Indiana, dyskutuje się nad ułożeniem programu studiów obowiązującego
do uzyskania dyplomu doktorskiego z zakresu folklorystyki.
Słownik folkloru, mitologii i legend - F u n k & Wag n a II's Standard Dictionary
wydany pod redakcją Marii Leach - jest ostatnim słowem
amerykańskiej
wiedzy o folklorze. Prace przygotowawcze nad słownikiem
trwały 12 lat. Wśród współpracowników,
którzy weszli w skład zespołu
redaktorskiego
znajdują się najwybi\.niejsi etnografowie i folkloryści Stanów Zjednoczonych.
W liczbie tej na czoło wysuwa się kilku uczonych o rozgłosie światowym; dwaj z nich Stith Thompson i Archer Taylor są dobrze znani w Europie dzięki pracom, których przedmiotem jest literatura ludowa i folklor
krajów europejskich. Nad badaniami obydwu uczonych zaciążyła tradycja
szkoły fińsk:ej z jej formalistyczną metodą badawczą. Stith T h o m p s o n,
autor artykułów: Fairy tale (baśnie), Finnish Folklore, Folktale (opowiadania ludowe) Motij, type - jest kontynuatorem badań Antti-Aarnego nad
systematyką zasadniczych typów literatury ludowej. Przetłumaczył
i rozszerzył
oryginalną
pr'8cę fińskiego
badacza
(S. T h o m p s o n: The
Types of the Folktale.
A CLassification
and Bibliography.
Antti
Aarnes,
Verzeichnis
der Miirchentypen
translated
and enlarged,
Helsinki 1928),
a cztery lata później opracował
indeks wątków
literatury
ludowej
(S. T h o m p s o n: Motif-Index
of Folk-Litemture,
a classification
of narrative element in folk-tales,
ballads, myths etc., Helsinki 1932). Obecnie można
jnź mówić nawet o szkole T h o m p s a n a. Uczniowie jego skupiają się
w ośrodku uniwersyteckim
w Bloomington (Indiana University). Prace,
jakie wydali, interesują
nie tylko folkorystów, lecz również historyków
literatury:
'wystarczy wspomnieć: Motif-Index
of The Italian
Novella
in
Prose (Indiana University PubHcations, Folklore Ser'es, nr 2 Bloomington
1942), opracowany przez D. P. R o t u n d a, oraz pracę Thomasa E. S eb o e k nad zestawieniem wątków literatury irlandzkiej wczesnego okresu
(Motif-Index
of Early Irish Literature,
Indiana University Publications Folkloro Series, nr 7. Bloomington). Artykuły opracowane przez S. T h o m p_.
s o n a w pełni odzwierciedlają formalizm tkwiący w metodzie badawczej
szkoły fińskiej Karla Krohna i A. Aarnego. Opierając się na swoich oryginalnych badaniach nad motywami ustnej twórczości ludowej autor traktuje opowiadania ludu w oderwaniu od ich życiowego i historycznego kontekstu, poddając bogatą w swoich przejawach
emocjonalnych
twórczość
sztucznej klasyfikacji. Swoją systematyką
szufladkującą
bogaty i różnorodny materiał w cyfrowo oznaczone działy, poddziały, grupy i podgrupy,
autor nie tylko oddala nas od ideowego rozumienia utworu, ale często
uniemożliwia zorientowanie się w. tym arytmetycznym
labiryncie. Klasyfikacja T h o m p s o n a została przyjęta w słowniku jako podstawa przy
oznaczeniu wątków prozaicznej literatury ludowej.
Archer
T a y lor,
profesor
Uniwersytetu
w Berkeley
(California
University) jest obok S. Thompsona drugim wybitnym badaczem znanym
również w Europie. Badania jego nad zagadkami i przysłowiami zyskały
mu szeroki rozgłos, szczególnie Bibliography
of Riddles, Helsinki 1939; The
Literary
Riddle before 1600, Berkeley 1949; The Proverb, Cambridge, Mass.
1931 (Index F. F. Communication nr 113).
Jako współautor słownika Taylor zamieścił w nim artykuły: Germanie
19 "Lud" t. XLIII
290
291
o dużej wartości ze względu na przejrzyste opracowanie i bogatą
bibliografię do poszczególnych zagadnień, oraz Proverb
(przysłowie). Do
przysłów autor włącza: cliches (zwroty utarte),priameL,
blason populaire
(terminy i zwroty symbolizujące lub charakteryzujące
narody, kraje i ich
przedstawicieli - np. Merry England, La belle France, Bache, John Bull,
Marianne
itp.), oraz bardzo ciekawą odmianę, tak zwane welleryzmy.
Termin wywodzi się od nazwiska jednego z bohaterów powieści Dickensa _
Sama Wellera. Ci, którzy czytali Klub Pickwicka, przypominają sobie pełn<:'1
humoru Wellerowskie ,powiedzenia w rodzaju: "Wszystko jest dobre, co się
dobrze kończy" - rzekł paw spoglądając na swój ogon: "Karzę ją dobrymi
słowami' - jak powiedział mąż ciskając Biblię w swoją małżonkę. Cechą
tej odmiany welleryzmu (autor odróżnia kilka typów) jest ich dwuczłonowy
układ, przy którym całość wywołuje efekt komiczny przez niestosowne
zestawienie poważnej sentencji z jakimś nie oczekiwanym zgoła obrazem
lub czynem. Na wzmiankę zasługuje rzadki i bardzo ciekawy typ przysłowia, tzw. priamel, o którym Taylor wspomina w kilku zdaniach. Gatunek
ten był szczególnie popularny w piętnastowiecznej
Norymberdze. Specjalną
monografię poświęcił mu Karl E u l i n g, Das Priamel bis Hans RosenpZiit,
Breslau 1905. Najprostszym przykładem priamelu jest powiedzenie hiszpańskie: "Italia para nacer, Franci'a para vivir, Espania para morir" _ Urodzić się we Włoszech, żyć we Francji, umrzeć w Hiszpanii!). Przesłanką,
z jakiej wywodzą się te trzy odrębne frazy, są optymalne warunki, jwkie
stwarzają wymienione kraje w trzech kolejnych okresach ludzkiego życia:
w dzieciństwie, w okresie dojrzałości i starości. Zakłada się tutaj łagodny
klimat Włoch, wesołość Francji i pobożność Hiszpanii. Innym przykładem
priamelu jest powiedzenie: "Anglia jest rajem kobiet, piekłem koni i czyśćcem służących".
folklore
słownika pochodzenia nieamerykańskiego.
Przebywał na Litwie do ostatnich
lat drugiej wojny światowej. W 1941 r. został wybrany na członka przybranego do Litewskiej Akademii Nauk, w 1942 r. był docentem folklorystyki
przy Uniwersytecie Wileńskim. W 1944 r. przeniósł się do Niemiec, gdzie
pracował między innymi (w 1946-1947 r.), jako profesor etnologii i folklorystyki przy Bałtyckim Uniwersytecie
dla "Dipisów" w Hamburgu.
Od
roku 1948 Balys przebywa w Stanach Zjednoczonych. Z bardziej znanych
w Europie
autorów
można by wymienić:
Melvilla
H e r s k o v i t s a,
znanego afrykanistę;
Boggs'a Ralpha
specjalistę
folkloru
iberyjskiego
i lahno-amerykańskiego
(artykuły: Materia.ls, Science & art of folklore,
Types and Classification
of folklore);
E s p i n osa
A u r e l i o,badacza
folkloru hiszpańskiego
i historyka
literatury
(artykuły: Spanish
ballad,
Spanish foLklore). O folklorze i mitologii
słowiańskiej
pisze Jak o b s o n
S vat a v a P irk ova. Od 1942 r. jej badania koncentrowały
się nad zagadnieniami folkloru czesko-słowackich
imigrantów w USA. Owocem tej
pracy było założenie przez nią Archiwum Folkloru Amerykańsko-Słowiańskiego i przygotowanie publikacji o folklorze czechosłowackim na terenie
Nowego Jorku i okolic.
Dłuższy artykuł o tańcu zamieściła Gertruda Kurath, o grach i zabawach Jerome Fried, o zagadkach Charles Francis Potter. Oprócz wspomnianych 5·0 "survey articles" na zawartość obu tomów składa się około 8 ty_
sięcy drobniejszych
artykułów.
One to głównie stanowią
o wartości
Słownika.
W jakim stopniu spełnia on zadania encyklopedii? Czy wyczerpuje w dwu tomach (1200 ss.) materiał, jaki od lat nagromadziła historia
kultury, etnografia, religioznawstwo?
Czy wreszcie ujmuje w sposób wyczerpujący całokszta,łt samej tylko wiedzy o folklorze? Odpowiedź stanie
się jasna, skoro zważy się trudności innych tego rodzaju encyklopedycznych
publikacji, które ukazały się w przeszłości. Jerzy i Alicja Gomme'owie
musieli zrezygnować z ambitnych planów wydania powszechnego słownika
folkloru. Po czterech latach uciążliwej pracy ich wysiłek został uwieńczony
wydaniem dwutomowego dzieła wypełnione.go tylko wiadomościami o zabawach dzieci w Angli:i i Irlandii (Alice B. G o m m e, Traditional
Games
of England, ScotLand ·and Ireland, London 1844-1898). Czterotomowy słownik wierzeń, obyczajów i folkloru ludów germańskich zajął H. F. Fei1bergowi 28 lat (M. F. F e i l b e r g, Biodrag til en Ordbog over Jyske Almuesmal,
Copenhagen 1886-1914), a świetny, lO-tomowy słownik Hanns B a c h t o l dS t a u b l i und Eduard
von H o f f m a n n - Kra y e r, Hand1Vorterbuch
des deutschen Aberglaubens
ogranicza się tylko do zabobonów niemieckich.
W przedmowie do Standard Dictionary
główny redaktor, Maria Leach.
zaznacza wyraźnie. że wydawcy nie stawiali sobie za cel danie wyczerpuJącego przeglądu zagadnie.t1. Przy wyborze przedmiotów kierowano się _
z jednej strony ich znaczeniem, popularnoŚCią, rozpowszechnieniem
_.
z drugiej zaś starano się dobrać rzeczy mniej znane, jedyne w swoim ro-
Artykuł A. T a y lora
zaopatrzony jest w bibliografię zbioru przysłów.
Na pochwałę zasługuje fakt, iż nie pominął w niej Katalogu
Ignacego
B e r n s t e i n a wydanego w Warszawie w 1900 r. Specjalną bibliografi,ę
dołączył Taylor do osobnego artykułu o welleryzmach; _ można by do niej
obecnie dodać jeszcze jedną ważną pozycję: pracę Karola Speroni o welleryzmach włoskich do końca XVII w., która się ukaz'ala dwa lata po wydaniu 22 t. słownika. (Charles S p e r o ni: The Italian
Wellerism
to the
end of the Seventeenth
Century,
University
of California
PubliClations.
FolklOl"e Studies, nr l, Berkeley & Los Angeles-London
1953).
Ogółem w obu tomach słownika zamieszczono 50 większych artykułów
kluczowych (Survey articles), których autorami jest 34 naj wybitniej szych
w swojej specjalności badaczy. Największą ilość artykułów napisał etnograf
i folklorysta litewski Jones B a l y s (Cheremissian
folklore,
Estonian folklore, Estonian
mythology,
Finnish
folklore
wspólnie z Thompsonem,
Finno
folk
_ .. Ugric peopLes, Latvian
song
and
mythology).
folklore
and mythology,
Balys jest bodajże
Lithua11ian
jedynym
folklore,
,
ze współautorów
II
293
292
dzaju i niejasne. Źródłami, na h.-tórych si~ oparto, były naukowe periodyki,
monografie, pamiętniki, antykwaryczne
książki, rękopisy, zapisy etnografów i relacje ustne. Zawarte w przedmowie credo metodologiczne wyraźnie
zakłada eklektyzm, który będzie nadawał ton całemu słownikowi. "Książka
ta nie nawiązuje do żadnej folklorystycznej
szkoły, nie wypowiada się za
żadną metodą i nie zaleca żadnej teorii. Stara się reprezentować wszystkie
szkoły, wszystkie metody, wszystkie teorie przedstawiając
ich osiągnięcia
i dylematy".
Artykułem węzłowym, ilustrującym
poniekąd eklektyczne stanowisko
wydawców, jest zbiorowy artykuł o folklorze. Pisany przez dwudziestu autorów, podaje dwadzieścia różnych definkji. Wyraźnie zaznacza się tutaj
rozbieżność zdań w sprecyzowaniu priedmiotu
badań, i zakresu, jaki powinien on obejmować. Rozpiętość w określeniu folkloru rozciąga się od definicji szerokich, włączających również wytwory kultury materialnej (Barbeau, Taylor, Thompson), do folkloru rozumianego sensu stricto jako ustnej
twór·czości ludu ("przez folklor rozumie się różne formy artystycznego wyrazu, którego środkiem jest mówione słowo" Bascom). Przy podobnym
określeniu pozostają 'również G. Foster, G. Herzog, G. Kurath, R. Waterman. Smith Marian wyłącza z folkloru muzykę i tańce. Stanowisko "maksymalistów"
najlepiej
wyrażają
słowa M. Barbeau, który twierdzi, że
o folklorze również można mówić, "gdy matka pokazuje córce, jak szyć,
tkać, haftować [... J piec starodawny gatunek placka, [... J gdy wieśniak
idąc w ślady swoich ojców uczy syna, jak ma rozumieć znaki na księżycu.
orientować się w kierunkach wiatru, jak przepowiedzieć pogodę w okresie
zasiewów lub żniw [... J, gdy rzemieślnik na wsi pol{azuje czeladnikowi
sposób budowania stodoły, podkuwania koni [... J". Możemy mówić o folklorze, twierdzi Barbeau, ,.kiedykolwiek wi·edza, doświadczenie, umiejętność, mądrość, zwyczaje i praktyki czerpane z przeszłości są przekazywane
młodszemu pokoleniu przez starsze, bez odwoływania się do drukowanego
słowa lub wskazówek wiejskiego nauczyciela". Inny zwolennik tak szeroko
pojętej definicji folkloru, A. Taylor, włącza również ubiory, formy domów,
kształt narzędzi itp. Przy określeniu z<adań folklorystyki najwyraźniej
na
stanowisku formalistycznym
stoją A. T a y lor
i T h o m s o n. Do zadań
folklorystyki wg Taylora należy zbieranie, klasyfikowanie i interpretacja
przekazanego przez tradycje materiału. Już klasyfikacja materiałów częściowo zawiera - jak utrzymuje Taylor - ich interpretację.
Celem interpretacji
bowiem "jest wykrycie
źródeł pochodzenia,
sposób używama
i historia tych materiałów,
aby następnie określić i wyjaśnić drogi ich
rozprzestrzeniania
się i opisać ich stylistyczne
odrębności". Jest rzeczą
charakterystyczną,
że większość autorów zwęża pojęcie ludu i odnosi je
tylko do ludności wiejskiej. Typowym przykładem jest wspomniany Barbeau. Niektórzy z nich uważają folklor za forma inferior
w stosunku do
sztuki i tradycji uczonej.
·.is,'
11
...
E s P i n o sa widzi w folklorze przejawy mentalności człowieka pierwotnego (primitive).
P o t t e r podkreślając
inacjonalne
cechy folkloru
umieszcza go w sferze intuicji i instynktu. Artykuł o folklorze jest znamiennym przykładem
trudności. jakie n2ipotyka folklorystyka
amerykańska w określeniu swoich czołowych pojęć. Mimo niewątpliwych
osiągnięć
na drodze gromadzenia
i klasyfikowania
materiałów
rozmaitość często
sprzecznych z sobą i błędnych zaJożel1 uniemożliw;.a badaczom przedstawienie syntetycznego ujęcia zagadnień, nie mówiąc już o ich jednolitej
interpretacji.
Dlatego też artykuły metodyczne i zawierające interpretacje
są słabą stroną słownika. W przeważającej części artykułów autorzy ograniczyli się jedynie do opisu. Można by tu na przykład wysunąć zarzut, że
a,rtykuł o micie jest zbyt słabo opracowany i za krótki jak na słownik folkloru, mitologii i legend. Spośród wielu. uczonych, którzy przyczynili się do
badań nad teorią mitu, cytowani są jedynie Gemme i Lang. Ze zdziwieni·em
stwierdzamy brak niewielkiego choćby artykułu informacyjnego o etnografii
i religii. Szczególne niedociągnięcia Standard Dictionary
objawiają się przy
ocenie jego wartości ja.ko źródła informacyjnego o stanie folklorystycznych
badań. Wykazy ważniejszych pozycji bibliograficznych
są w wielu wypadkach niekompletne,
a najczęściej, zwłaszcza w drobniejszych
artykułach,
wcale ich nie ma. W artykule o folklorze estońskim Balys pominął ważnq
pozycję: Oskar L o o r i t s, VoLkslieder der Liven. Verhandlungen
der GeLehrten
Estischen
Gesellschaft,
28, 1936. Gertruda
Kur a t h w długim
19-stronicowym artykule o tańcach nie zamieściła ani jednej notatki bibliograficznej. W FoLkLorze Slowian, stosunkowo dobrze zaopatrzonym w bibliografię, ni·e zauważyłem monumentalnego,
blisko 4Q-tomowego zbioru
O. K o l b e r g a, Lud, jego zwyczaje ... Jest zaledwie podany pierwszy tom:
Pieśni Ludu polskiego.
Również nie włączono do bibliografii Pieśni ludu
Z. G log e r a (Kraków 1912), jednego z największych zbiorów pieśni polsldch. Wydawcy podnieśliby wartość Słownika,
gdyby poświęcili osobny,
większy artykuł folklorystyce,
ilustrujący
stan badań w poszczególnych
krajach, w którym umieściliby spis ważniejszych periodyków. podali wykaz ośrodków folklorystycznych,
zbiorów i bibliotek
specjalnych.
Jest
wprawdzie specjalny artykuł o muzeach, ale o dużych brakach i problematycznej aktualności (Odnosi się to do stanu z 1951 L, w którym został
wydany t. 2).
Stan polskiego muzealnictwa
ludoznawczego jest oparty na danych
z 1935 r. Do wiadomości o muzeach w ZSRR wdarła się pewna nieścisłość.
W a.rtykule jest wzmianka o Muzeum Ludów ZSRR w Moskwie. W 1948 r.
zbiory wspomnianego Muzeum zostały przeniesione do Leningradu, a Muzeum, wzbogacone o zbiory leningradzkie,
ot.rzymało nazwę: Państwowe
Muzeum Etnograficzne Ludów ZSRR. Przeglądając dane o muzealnictwie
inrtych krajów napotykamy luki nieraz ba·rdzo poważne. W jedena~~ostr~nicl>wym artykule obejmującym w porządku alfabetycznym 58 kraJow me
294
295
znajdujemy
ani jednej wzmianki
Należało by wSDomniec' przy
, o, muzeach ludoznawczych
we Włoszech
<
naJmmeJ o dl. 'h
"
.
w Palermo, założonym przez Giuse
,~oc
n~Jw~ększych: o muzeum
sycylijskie), i o muzeum we FI
,~pe Plt~e (zaWIerającym bogate zbiory
,
orenCJl W spISIe zb"
,
me Uwzględnił Museum fur V"lk k'
1Orow szwajcarskich autor
unde
Volkskunde
w BaZYlei, które o
k
U~d Schweizerisches
Museum
Oceanii i Indonezji iest na 'd
ę l specJalme rozbudowanemu
działowi
Wydawcy nie p;winni
z oczo:O;V"'.ICh
miejsc w Europie.
wych ośrodków, jak archiwa B kP mlJac tak waznych dla badań naukosię jaskrawo w porównaniu'
ra kosobnego artykułu o archiwach odbija
Można by VI takim artykul
z ,sz:ro o opracowanym artykułem o muzeach,
,
e uJąc wykaz ważnie'
h b' .
ml,ędzy innymi archiwa pieśni ludow'ch'
,Jszyc
Z 1Orow specjalnych,
ChlV we FryburO"u czy M' d
),
Jak np. Deutsches Volksliederarlę zynalrodowe A h'
Muzeum Etnograficznym
w G
'
rc l\Vum Muzyki Ludowej przy
enevlle
Wybór szkków biograficznych
'bl'
'
rystach jest daleki od reprez,entat
o .I~ko ~tu najwybitniejszych
folklołalności obejmują
w przewa'
, y~nOSCl, WIadomości o ich życiu i dziu-k'
zaJąceJ wlekszośc'
bad
k'
.
t; Ich, skandynawskich
Nj.e~;
F
.. ,,I
aczy
raJow anglosa,
".."ec, rancJl Kraje
ł
"
k'
wane bardzo ubogo ~
.
'
s OWIans Ie są reprezentoz naZWIsk wybitn"
h
spotykamy ani jednego Nie
'd'
leJszyC folklorystów polskich nie
'
'
,ma za neJ wzmIank'
O K lb
sk lm, A. Fischerze i innych. Z b d
' : o , o ergu, S. Ciszewzamieścić notatki o Mikłucho Ma~ł:~ZY rOSYJskIch wydawcy ~owinni byli
czonym w badaniach nad C k
JU, Bogoraz-Tame
(szczegolnie odznazu czami) o ba'
l
rosyjskich
A. N, AfanasJ'ewie'
k<, '.
,aaczu udowych bajek i legend
,
, z u ramslnch o W H t'
WIelotomowych Materiałów .d t
"
.
,na
lUku ,redaktorze
o e nagrafIl Ukramy
k'
Bogactwo materiału
zgromad
- z czes Ich o J, Polivce.
zwala na jego dokładne prze
l~onego ,w obu tomach słownika nie poana lZowame Nie
"
przeglądnięciu
nasuwają się p
,",
mmeJ nawet po pobieżnym
że autor artykułu
o legendaerWnynehu~atgtlnatury krytycznej,
Wydaje się,
c
IS o ach ludzki h
'
(J. Balys), Dogheaded
people
' t
'.
,c
o pSIch głowach
miocie - lokalizuJ'e baWI'
'Jdes , l1ledos~atecznle zorientowany
w przedem po ame o pS1OO"łow h"
Łotwie (częściowo również na Litwie) " . '" , cac,
wyłącznie w Estonii,
rów, gdy tymczasem już Hez' d
' p~rownuJąc Ich do greckich centa u, ,
JO wspomma o hemik
mIenIa kynokephaloi
Starożyt ' G
' , ,
ynes, a Hekateus
wyKtesias dał nawet d~kładn'
n: r:cy umIejscowili ich w Afryce i Indiach,
loi (P a u l y S _ nr '
y OpIS połnocno-zachodnioindyjskich
kynokephaV> I S S O w a Real
Enc
l
..d'
wissenschaft
t. l : 1924 art 17. k'
yc ~pa Ie der Classischen Altertums-
d:t
~:e;:C:
WI'
b
,
q
,
,
.•..
yno
ephalOI)
Przeglądając
artykuły
związane
tem'a
.
"
o Fauście, IzoldZie, Królu Lirze Ri
,tyczme
z hIstOrIą literatury:
len~Pieglu i o wielu innych po~tacfa;:n k~~nkle'U' Rob~n .~oodzie, Till EuweJ, możemy żywić do autoró
t'"
e weszły do llteratury światahatera ludowego, jak Garo"an~U~reN~nsJe, ze pon:i~ęli tak popularnego bo'"
,le
ma rOW111ezwzm'
k'
'.,
Iegen d arnego Ossjana, Z rodzajó
1't
k'
,
Jan I o plesl1lach
w I era c tch nalezałoby umieścić artykuł
(
(} eposie (tym bardziej że poswlęcono osobne mIejSCe bylinom, balladzie,
noweli), a do artykułów
o baśniach
fabliau
czy moralizing
tales dodać
osobną, chociażby krótką notatkę o średniowiecznych
exempla,
Można by
uczynić jeszcze szereg innych, mniej lub więcej istotnych uwag, jak np,
że w porównaniu z tańcami gry i zabawy potraktowane
są mniej dokładnie, że wśród licznych artykułów o tańcach nie dostrzegamy kankana ani
gavotte, że w mitologii babilońskiej
pominięto takie postacie, jak Enkadu
i Etanu, itd" itd, O wiele istotniejszym
zarzutem, jaki nasuwa się przy
ogólnej ocenie Standard Dictionary,
jest nierówność i często rażąca dysproporcja, z jaką lautorzy potraktowali
folklor poszczególnych krajów i ludów,
W przedmowie
Maria Leach nadmienia,
że mitologia i religia grecka
i rzymska zostały potraktowane
bardziej powierzchownie
z uwagi na to, że
są ogólnie znane,
Nie dziwimy się też zbytnio, gdy w Słowniku
nie spotkamy Hekuby
czy innych postaci mitologi'cznych, Natomiast ze słów zamieszczonych przez
redaktora na samym początku wstępu wynikałoby, że jakkolwiek
słownik
nie wyczerpuje ogromu zagadnień, to jednak jest reprezentatywny
i w tym
znaczeniu uniwersalny,
Niestety, nawet po pobieżnym przejrzeniu
zawalrtości obu tomów musimy stwierdzić niedokładności
i luki. Folklor niektórych ludów potraktowano bardzo powierzchownie,
innych zaś opuszczono, Poważny brak stanowi pominięcie kultury ludowej narodów kaukaskich, folkloru ludów zamieszkujących
Syberię, rejony podbiegunowe
i obs~ary środkowej
Azji.
Gdy o Baskach Maria Leach napisała dłuższy artykuł, nie ma w ogóle
wzmianki o Ainosach - ludzie niemniej
ciekawym z punktu widzenia
etnografii i antropologii.
Najdokładniej
i najwszechstronniej
jest opracowany folklor Ameryki Północnej, zarówno ludności białej, jak i Murzynów
oraz Indian. W sz,eregu artykułów zaznacza się jednostronność,
z jaką traktowany jest dany przedmiot - np, artykuł o rymowanych
kołysankach
(nursery
rhymes)
obejmuje tylko materiał Stanów Zjednoczonych,
a zbiorowi bajek murzyńskich,
Wuj Remus (Uncle Remus), poświęca się trzykroć
więcej miejsca aniżeli Baśniom z tysiąca i jednej nocy, Folklor słowiański
potraktowany
jest mniej dokładnie od germańskiego, nie mówiąc już o tym,
że nie zamieszczono osobnych artykułów dla poszczególnych krajów, Ciekawa jest proporcja pod względem ilości miejsca poświęconego artykułom
syntetycznym:
folklor hiszpański zajmuje 11 s,, francuski 9 s,, fiński 7 s"
litewski 2, germański 6, słowiański 3112 s, plus 21/2 s, bibliografii. W Folklorze słowiańskim
autor nie wspomina ani słowa o folklorystyce radzieck;ej,
której podstawy stworzyła materialistyczna
konc,epcja Gorskiego t, a wg której twórczość ludowa powstaje w ścisłym związku z pracą i jest w swej
istocie realistyczna,
g
\ Maksym G o r k i, O titieraturie,
Moskwa 1935, s. 366; patrz
k t, Etnografia radziecka,
Lud t. 39 : 1952, s. 10.
te~ E. F r a n k o w-
296
,
\
.
297
W obu tomach poloników jest tak niewiele, że można wyliczyć wszystkie według kolejnych haseł słownika: Bogarodzica, Chelm ("miasto w pobliżu Lublina, którego mieszkańcy - W folklorze żydów europejskich _
cieszą się tradycyjną
sławą głupców, por. Gotham"), Kujawiak,
Mead
(miód : legenda o Piaście) Mazurka, Polka, Szopka, Turoń.
Niektóre wiadomości o tańcach polskich są błędne, np. w artykule
Dance w spisie narodowych
tańców polskich figuruje kamari1iskaja
jeden z najbardziej
popularnych
tańców rosyjskich.
Zbójnicki
'albo tzw.
drobny,
tańczony przez górali na Podhalu, został zaliczony do tańców
ukraińskich. Obok tak dobrze znanych i popuhrnych
tańców, jak kujawiak,
oberek. krakowiak, mazurek, znalazł s:ę również tajemniczy rejdovak. Mazurek potraktowany
jest na szerokim tle porównawczym - według autora
wpływ jego wyraźnie zaznacza się w niektórych tańcach meksykańskich (!).
Mimo licznych większych lub mniejszych niedociągnięć i braków Standard Dictionary
jest użytecznym źródłem informacji nie tylko dla etnografów, ale również i dla historyków kultury w ogóle. Bogactwem swoim obejmuje szeroki zakres wiadomości o rozmaitych wierzeniach
i podaniach,
o bóstwach, demona'ch i istotach nadprzyrodzonych,
o pieśniach ludowych,
balladach, rymach, uroczystościach,
obrzędach, czarach itd. Wiadomości
a folklorze różnych ludów obejmują swym zasięgiem 'przedmioty codziennego użytku, części ciała, zwierzęta, rośliny, minerały, gwiazdy itd., itd. Dla
mieszkańca Europy słownik może przedstawiać dużą wartość jako kopalnia
wiedzy o folklorze Ameryki Północnej. Szczególnie interesujące i cenne są
wiadomości o folklorze klasy pracującej w USA (zwłaszcza artykuł ,.industrial lore"), lud!1Ości m'ejskiej i Murzynów. Artykuły napisane są jasno,
interesująco, często w tonie gawędz.iarskim, a bogata treść zawarta w Słowniku sprawia, że wypełnia on warunki utile cum dolce. Szkoda tylko, że nie
posiadamy indeksu, który ukazał się osobno jako uzupełnienie do 1 i 2 t.
Standard
stać na pierwszy plan. Według Brahmanów
jest on początkiem wszechrzeczy; stał się ofiarą i z ciała jego powstał wszechświat. Kim jest Pradżapati,
jakie jest jego pochodzenie? Tymi problemami zajął się w ,powyższej rozprawie Macdonald. Punktem wyjścia dla niego było stwierdzenie
przez
Paul Musa w dziele Borobudm,
Hanoi 1935, że Pradżapati
wywodzi się
z niearyjskich
warstw Indii i początku mitu należy szukać w obrzędach
agrarnych. Macdonald zajął się tym problemem. oparł się na bogatej literaturze porównawczej, wykazując, jak głęboko w kręgu austro-azjatyckim
tkwi mit, że z ofiary ludzkiej bierze początek nowe życie. Przytacza mity
z Indonezji, Nowej Gwinei i Polinezji, według których z ofiary ludzkiej
powstalo życie roślinne. Według mitu birmańskiego
ród ludzki powstał
z zab'cia i poćwiartowania
dziecka, jedynej pary ludzkiej, jaka pozostała
po potopie, brata i siostry. U lVIiao mamy również podanie, że z jednej pary'
ludzkiej pozosta,łej po potopie, brata i siostry, rodzi się dziecko w postaci
jaja. Z cząstek pokrajanego
jaja powstały dzieci w liczbie nieskończonej.
W ten sposób ziemia s:ę znowu zaludniła. W Chinach nie mamy mitu łączącego powstanie świata z ofiarą jakiejś istoty ludzkiej, ale późniejszy tekst
anty taoistyczny z 570 r. n. e. opisuje, jak Lao-tseu wzmocnił świat przemieniając swoje ciało. Oko prawe stało się księżycem, lewe słońcem, głowa
górą, broda planetami, kOŚci smokami, c:ało czworonogami itd. Na obszarze
himalajskim
w Sikkhimie spotykamy się z legendą o zamordowaniu
demona, który prześladował ludzi. Z ludzi, którzy brali udział w zabiciu jego
i ćwiartowaniu jego ciała, powstały rodziny szlacheck~e. Z kawałków ciała
i kości rÓŻnego rodzaju muchy, osy i moskity. W Tybecie zachodnim
mamy legendę o demonie, po zabiciu którego z części ciała jego powstały
zamki, góry, ziemie itd. Stwierdzen:e więc Musa, że początków mitu o Pradżapatim trzeba szukać poza obrębem aryjskim, znajduje peIne potwierdzenie.
Przekonanie, że ofiara ludzka przynosi z sobą nowe życie, istniało nie
tylko w sferze wiary, ale realizowano je w praktyce. Jeszcze sto lat temu
wśród niektórych pierwotnych
szczepów Indii Centralnych
istniała ofiara
meriah. We wsi na placu ofiarniczym
przywiązywano do słupa człowieka
i każdy z mieszkańców wyszarpawszy kawał jego ciała, biegł z nim szybko
na swoje pole i zakopywał tam. Celem ofiary było połączenie z.iemi, która
jest pierwiastk:em
żeńskim, z ciałem mężczyzny i wzmożenie w ten sposób
jej urodzajności. Jedn3k Macdonald kwestionuje
twierdzenie, że obrzędy
agrarne mogą nam wyjaśnić ten mit. Według niego należy sięgnąć o wiele
głębiej niż w obrzędy agrarne, mianowicie do obrzędów związanych z polowaniem. W nich główną rolę gra akt poćwiartowania
ofiary (ofiarą jest też
Pradżapati w Indiach). Istota obrzędu polega na tym, że ofiarę dzieli się
międzY' członków wspólnoty według pewnej hierarchii. Mamy szczegółowe
studia dotyczące tego zwyczaju z terenu Afryki i Birmy. Przez spożycie
ofiary dochodzi się do identyczności z nią. Pradżapati jest ofiarą, z którego
Dictionary.
Ryszard
Szczepański
A. W. MACDONALD, A p r o p o s d e P l' a j a p a t i, .,Journal Asiałique", t. 240 : 1952, s. 323-338.
Najstarszym
dokumentem
historycznym
dotyczącym
religii indyjskiej
jest Rig Veda. Obejmuje ona okres indoeuropejskich
Ariów. Jednak w ciągu
kilkuwiekowego pobytu Ariów w Indiach religia ich uległa ewolucji, współżycie z masą ludno,ści autochtonicznej
nie mogło pozostać bez śladów.
W ostatnich księgach Rig Vedy spotykamy się z ewolucją pewnych pojęĆ'
relig:jnych i nowymi bóstwami, Wśró1 nich główne miejsce zajmuje P l' ad ż a p a t i. Zjawia się on w okresie przejściowym między Rig Vedq, a Brahmanami (literatura
religijna
pcwedycka).
Występuje
on już wprawdzie
w naj młodszych częściach Rig Vedy, ale nie jako jedyny bóg, lecz jeden
wśród wielu. We wspomnianym okresie przp.jściowym wybija się jego po.~.
298
299
substancji powstały wszystkie stworzenia. W Vpaniszadach i Brahmanach
figuruje on jako pożywienie najwyższe, pokarm kosmiczny. Jest on kosmosem jako pożywienie, a uczestniczą w nim wszystkie stworzenia według ich
zasług.
Praca Macdonalda jest nie tylko cenna dlatego, że rozwiązuje
mit
o Pradżapatim, ale też i z tego powodu, że jest przyczynkiem do badań nad
pochodzeniem cywilizacji indyjskiej. Problemem jest,' ile w niej autochtonizmu, a ile aryjskości. Rozprawa oświetla wprawdzie tylko jeden punkt, ale
ważny tym bardziej że były zakusy anektowania koncepcji Pradżapatiego na
rzecz "potężnej myśli aryjskiej" (J. H a u e r, Glaubensgeschichte
der IndoGe1'manen, Stuttgart
1937). Szczegółowa analiza jednego tylko mitu wyka.zuje, w jakim kierunku powinno iść badanie nad genezą cywilizacji indyjskiej. Najgłębszymi
swymi korzeniami
tkwi ona w kręgu azjatyckim,
M'yjskość w niej jest tylko epizodem.
Ludwik
Skurzak
G. F. ILIN, Szudry.i
raby
w drew.nieindijski'ch
sbo·rnik a c h z a k o n o w, "Westnik Drewniej Istorii", 1950, nr 2, s. 94-107.
Nim przystąpimy do omówienia rozprawy lUna, należy podać znaczenie
słowa śudra. Śudrowie stanowią czwartą klasę społeczeństwa staroindyjskiego po braminach, kszatrijach
i vaiśyach. Indianiści przyjmują, że śudrowi e są to autochtoniczne plemiona indyjskie podbite przez Ariów wedyckich i sprowadzone przez nich do stanu niewolnictwa, chociaż niektórzy, najpoważ,niejsi, jak Senart, wykluczają, istnienie klasy śudrów niewolników. Ich stosunek prawny w społeczeństwie był płynny. Raz występują
oni jako pełnoprawni
obywatele, zajmujący się rzemiosłem, rolnictwem
i kupiectwem, kiedy indziej uważa się ich za stojących niżej od zwierząt.
Po dzień dzisiejszy brak wyczerpującej
pracy o niewolnictwie w Indiach. W dziedzinie tej, jak zresztą w wielu innych dziedzinach indianistyki, trzeba zacząć od studiów szczegółowych, od opracowania poszczególnych problemów. Charakter taki nosi rozprawa !lina, przemyślana i silnie
udokumentowana.
!lin zakwestionował twierdzenie niektórych histo'ryków,
że śudrowie byli to niewolnicy. Historycy opierają się na dwóch sutrach
(paragrafach), kodeksu prawa Manu (redakcja jego w okresie n. e.), w których mamy przeciwstawienie
śudrów trzem klasom wyższym. Manu VIII,
413, wyrażnie mówi, że "śudra kupiony lub nie kupiony ni,ech spełnia pracę
niewolniczą". Manu VIII, 414, "śudra, nawet wyzwolony przez swego pana,
nie jest wolny od stanu niewolnika, bo stan ten jest jemu przyrodzony".
Dwa te paragrafy są odosobnione. bo we wszystkich innych jest wprawdzie
mowa o obowiązku służenia śudrów innym klasom, ale nigdy jako niewolnicy. Tym dwom sutrom autor przeciwstawia szereg innych z tego samego
kodeksu, w których śudra jest określony jako wolny człowiek, który może
zajmować się rzemiosłem, rolnictwem i kupiectwem. Dla udowodnienia, że
~ówią one o śudrze jako o wolnym człowieku, podstawia w nich autor
1
I.
słowo niewolnik pod śudra i wykazuje przy takiej zmianie całą absurdalność tekstu. Np. Manu VII, 138, mówi: "król może nakazać pracować na
siebie jeden <:lzień w miesiącu rzemieślnikom
i śudrom, którzy żyją ze
swego zawodu". Gdy zmienimy słowo niewolnik na śudra, tekst wtedy nie
ma sensu. M·anu IX, 79: "Syn śudry i niewolnicy mogą za zgodą ojca dziedziczyć na równi z innymi jego dziećmi urodzonymi z żony należącej do tej
samej klasy co on". Wyraźne rozróżnienie między śudrą jako wolnym a niewolnikiem. Zmiana znowu słowa śudra na niewolnik pokazałaby cały nonsens tego paraigrafu, tak samo jak i Manu VIII, 416, który mówi: "Wszystko,
co zarobi niewolnik, jest własnością pana", Kautilya 11, 13 - "postanawia:
krewny sprzedający do niewoli śudrę wolno urodzonego podlega następującej korze". Znowu dowód, że śudra był człowiekiem wolnym.
Wobec tych tekstów, które wykluczają
równanie
niewolnik-śudra,
maJmy dwie sutry Manu wyżej wspomniane, które postana-wiają, że śudra
jest od urodzenia niewolnikiem. Autor chce wybrnąć z tych przeciwności
i tłumaczy oryginał tych sutr inaczej niż Buhler (klasyczny tłumacz kodeksu
Manu). Problem cały opiera się na interpretacji
terminu 'dasya'. Znaczenie
zasadnicze tego słowa to 'niewolnictwo', choć może mieć i pokrewne znaczenie, jak 'stan służebny', 'służba', 'pokorne poczucie zależności'. !lin tłumaczy sutrę VII, 413 w następujący sposób. "Śudra kupiony lub nie kupiony (zamiast tłumaczenia
Buhlera:
'niech spełnia pracę niewolniczą')
niech będzie zmuszony do spełniania niskiej posługi". A Manu VIII, 414,
śudra (niewolnik) w tłumaczeniu Buhlera: "nie jest wolny od niewolnictwa", w tłumaczeniu !lina "nie jest wolny od obowiązku służenia". Na
upartego tłumaczenie to można przyjąć, ale czy to konieczne, czy nie mamy
innego, bardziej logicznego rozwiązania problemu? Dla mnie, jak dla wielu
indianistów tłumaczenie Buhlera nie podlega kwestii. Sprzeczność paragrafów w tym samym kodeksie staje się zrozumiała przy uwzględnieniu
historii tworzenia się poszczególnych kodeksów. Datowanie poszczególnych
kodeksów jako pochodzących z tego lub owego, jak to czynią niektórzy
historycy literatury indyjskiej, nie odpowiada rzeczywistości. Kodeks staroindyjski nie jest dziełem jednej ręki. Jest to zbiór sutr, które powstały na
wiele wieków przed redakcją i rozpowszechnieniem
danego kodeksu, jak
i ze sutr z okresu jego redakcji. Mamy tylko prawo mówić, że ta a ta redakcja ukazała się w danym wieku. Ale chcąc rzeczywiście określić wiek danego
kodeksu, musimy każdy paragraf
osobno przeanalizować
i umiejscowić
w odpowiednim czasie. Gdy ktoś zada sob'.e trud wyłowienia poszczególnych sutr, które wędrują po różnych kodeksach i zawierają nie tylko te
same pOjtanowienia, ale i te same słowa, i złoży je, będziemy wówczas
mieć pra~dziwy obraz rozwoju prawa w Indiach starożytnych. Kodeks Manu
jest również zbiorem sutr z najróżniejszych epok. Wśród przepisów dotyczących śudrów znajdujemy przepisy starsze i nowsze. Dwi.e sutry: VIII, 413
i 414. są przepisami, które w pewnym okresie odpowiadały rzeczywistości,
300
301
czasowi, w którym śudrowie rzeczywiście byli niewolnikami.
Zagadnienie
śudrów po dzień dz'siejszy nie jest rozwiązane, ale coraz częściej badacze
widzą w nich plemię lub frakcję jakiegoś plemienia autochton:<cznego podbitego przez indoeuropejskich Ariów. Wtedy zostali oni rzeczywiście sprowadzeni do stanu niewolnictwa. Ślady tego mamy w wym'.enionych sutrach.
W miarę posuwania się Ariów na wschód plemiona ich zostały zmajoryzowane przez ludność autochtoniczną. Wtedy oczywiście nie mogło być mowy,
by ludność tę sprowadzić do roli niewolników. Odbiło się to i na ustawodawstwie, gdz'e śudrowie występują już jako ludzie wolni, ale nie należący
do świata aryjskiego.
Prócz tego jednego zastrzeżenia rozprawa IEana oświetla w pełni jedno
z zagadnień w problematyce niewolnictwa indyjskiego.
Ludwik
Skurzak
UWAGI DOTYCZĄCE MAKIETY I TOMU HISTORII POLSKI opracowanej przez Instytut Historii Polskiej Akademii Nauk pod redakcją profesora dra Henryka Łowmi.ańskiego.
W listopadzie ubiegłego roku otrzymałem pierwszy tom Historii Polski:
ż wkładką o następującym brzmieniu: .,Do Czytelników Makiety Historia
Polski. Opracowana zespołowo publikacja, którą Instytut Historii PAN oddaja do rak czytelnika, stanOwi pierwszą obszerną marksistowską
syntezę
naszych dziejów. Historia
Polski nie jest podręcznikiem
uniwersyteckim
w ścisłym tego słowa znaczeniu, gdyż rozmiary jej przekrac'lają ramy przewidziane dla tego rodzaju pomocy naukowych. Mimo to może służyć za
tymczasowy odpowiednik tego typu podręczn'ka.
Niniejsze wydanie ukazuje s'ę w ograniczonym nakładzie, jako makieta przeznaczona do dyskusji.
Na skutek tego jest ona wyłączona ze sprzedaży księe:arskieji
rozsyłana
jedynie adresatom przez Dział Rozpowszechniania
Wydawnictw PAN. Instytut Historii PAN publikując
makietę pierwszego tomu Historii
Polski
oczekuje od czytelników krytyki i uwag niezbędnych
dla udoskonalenia
całości przed udostępnieniem jej szerszemu ogółowi. Przewidziana na przełom stycznia i lutego 1956 r. konferencja robocza miała podsumować uwagi
i wpr~wadzić popr.~wki do tekstu ostatecznego wydania Historii Polski. Pon'eważ jednak zaproszenie na powyższą konferencję wszystkich czytelników makiety jest rzeczą niemożliw~, Dyrekcja Instytutu
Historii PAN
zwrócih sie o organizowanie zebrań dyskusyjnych na temat przestudiowanej publika'cji i o nadsyłanie przed styczniem 1956 r. ocen i uwag zarówno
zesDołowych, jak indywidualnych
pod adresem Instytutu
Historii PAN
w Warszawie (Dyrekcja Instytutu Historii PAN .. Warszawa, dnia 3 października 1955 r.)".
Oczywiście zastosowałem się do tego wezwania. stanowiącego dla mnie
zaszczytne wyróżnienie, i w dniu 19 grudnia 1955 r. wysłałem żądaną ocenę·
Ponieważ mi na tej sprawie zależało, nie otrzymawszy poświadczenia 00-
bioru mojego rękopisu sprawdziłem osobiście w Instytucie, że poczta W')'wiązała się poprawnie ze swoich obowiązków i rękopis doszedł do rąk właściwego adresata. Wobec tego, że nie należałem do liczby zaproszonych na
konferencję
roboczą, która się odbywała w dniach 6-9 lutego 1956 r.,
a chciałbym uniknąć zarzutu zaniedbania, po porozumieniu się z najbardziej zainteresowanym
oddaję moje uwagi do druku. Jest to zresztą dosyć
poważny wkład pracy, który chcę w ten sposób udostępnić przede wszystkim najbliższym kolegom.
Moje uwagi ześrodkowują się na części pierwszej, napisanej przez prof.
Aleksandra
G i e y s z t o r a, gdyż jedynie w tym dziale uważam się za
kompetentnego.
Dotyczą one jednak przede wszystkim map opracowanych
przez J. Humnickiego. Niestety, jestem zmuszony do nadania moim uwagom następującej postaci krytycznej:
1. Nieliczenie s·ię z wynikami
badań językowych, przede wszystkim
polsk;ch.
2. Nieuwzględnienie
wyników badań antropologicznych, również przede
wszystkim polskich.
3. Podawanie
przypuszcze!'l, jak gdyby były wynikami pewnymi, co
musi w krytycznym czyteln'ku budzić uczucie niepewności, a nawet i nieufności w stosunku do tekstu. Dotyczy to przede wszystkim etnograficznych ekskursów reprezentujących
poziom wiedzy drugiej połowy zeszłego
stulecia.
4. Jednostronne
ograniczenie się do archeologii, jakkolwiek jej uwzględnienie stanowi wielki postęp. Rekonstrukcja
dawnej przeszłości winna się
opierać na możliwie równorzędnym uwzględnieniu wszystkich tu wyliczonych działów.
Bardzo cenne uzupełnienie tekstu stanowią załączone mapy zasięgów
plemiennych. Upra'szczają one uzasadnienie krytycznej oceny całości.
Mapa dotycząca końca III tysiąclecia p. n. e. budzi następujące
zastrzeżenia: O ile mi wi,adomo, kultura fatjanowska jest datowana obecn.ie
dopiero na pierwszą połowę II tysiąclecia, anie na koniec III, jak to czyniono pierwotnie co do grupy moskiewskiej.
Grupa jarosławska
przypadałaby na koniec pierwszej ćwierci II tysiąclecia, czuwaska zaś nawet na
jego połowę. Wyn;k badań 3ntropologi,cznych przemawia za tym późniejszym datowaniem
archeologów radzieckich. Przypuszczalnie
stanowi ona
rezultat nawarstwienia
się ekspansji aryjskiej (indoira~ski.ej) ~a po.dł~że
ugryjskie,
co prawdopodobnie
spowodowało
wyodrębn:eme
SIę Fmow.
W każdym zaś razie obszar kultury fatjanowskiej
odpowiada domniemanej
praojczyźnie Finów, jak na to wskazują wyniki badań nad nazwami zwierząt i roślin. Obce temu obszarowi nazwy są reprezentowane
w językach
Finów nadbałtyckich przez pożyczki późniejsze. Reliktem antropologicznym
ludnOści o kulturze fatjanowskiej
byli poturczeni Bułga:rzy nadwołżańscy,
obecnie zaś są nim zapewne Czuwasze. Resztę "plemion północnych leśnych"
f,1
"
<,
303
302
tej mapy stanowili niewątpliwie Lapończycy i szczepy ugryjskie. Owcześni
Lapończycy musieli mówić jeszcze jakimś zapewne samojedzkim narzeczem,
gdyż z tymi szczepami zespalają się dotychczas ściślej pod względem antropologicznym, swoje zaś teraźniejsze narzecze przyjęli dopiero stosunkowo
późno od Finów. Przypuszcza się, że Finoi, lokalizowani przez P t o l em e u s z!a gdzieś na wschód od dolnej Wisły, byli Lapończykami, a nie
Finami. Moim zdaniem wchodzi tu w rachubę skupienie ,elementu laponoidalnego w średni'owiecznej części dorzecza Niemna, jak to wykazały badania
Jana M y d la r s k i e g o (1928) oraz Ekspedycji Bałtyckiej zorganizowanej
przez Akademię Nauk ZSRR.
Drugie zastrzeżenie
dotyczy obszaru plemion jutlandzko-skandynawskich i zasięgu ich rz,ekomej ekspansji na kontynencie.
otóż o poglądzie
reprezentowanym
przez autora mapy dowiedziałem się przed kilku laty
od Konrada Ja ż d ż e w s k i e g o. Liczył się on z ewentualnością,
że do
kultury ceramiki sznurowej nawiązują tylko plemiona grupy północnoindoeuropejskiej, korekturę zaś dawnego poglądu, polegającą na przypuszczeniu,
że resztę szcze.pówindoeuropejskich
należy łączyć z kulturą ceramiki wstęgowej, traktował wtedy jaJko możliwość wiele obiecującą. Było to przeciwstawienie się dawnemu poglądowi, opierającemu
się na założeniu, że
ekspansja
ceramiki sznurowej stanowiła archeologiczne
odzwierciedlenie
ekspansji indoeuropejskiej.
Ten nowy pogląd jest zapewne słuszny, lecz
przypuszczalnie dopiero co do II tysiąclecia p. n. e., i to - być może nawet nie samego jego początku. Wobec tego jednak, że do grupy północnoindoeuropejskiej,
prócz Germanów, tu na mapi,e wyodrębnionych,
należeli
jeszcze Bałtowie i Słowianie, zasięg rzekomej ekspansji plemion jutlandzkoskandynawskich
na kontynencie wyznaczałby po prostu strefę zajętą przez
szczepy później wyodrębnione z grupy północnoindoeuropejskiej
jako bałtosłowiańskie. Tak wczesne wyodrębnienie Germanów z grupy północnoindoeuropejskiej jest chyba lingwistycznie nieuzas'adnione. Mogą za nim przemawiać względy archeologiczne, Właściwsze wydaje mi się wyodrębnienie
wspólną sygnaturą obszaru szczepów jutlandzko-skandynawskich
łącznie ze
strefa ich rzekomej kontynentalnej
ekspansji jako obszaru grupy północnoindoe~ropejskiej,
oddzielając te dwie części składowe tylko hipotetyczną
linią graniczną, wyodrębniającą
późniejs,zych Germanów.
Obszar plemion nie przynależnych
do grupy północnoindoeuropejskiej
został rozbity na dwie części - jedna obejmuje resztę szczepów indoeuropejskich Europy środkoweJ', druga zaś plemiona trypolskie i dolnodunajskie.
Należałoby zatem wnioskować, że plemiona aryjskie (indoirańskie) zostały
tu już umieszczone w kategorii plemion stepowych, które tu nie graniczą
z obszarem kultury fatjanowskiej.
Ta lokalizacja szczepów aryjskich przemawiałaby raczej za II tysiącleciem p. n. e. niż za końcem III. Jednakże
pierwotni Indoirańczycy musieli sięgnąć w głąb stepów jeszcze przed wyodrębnieniem
się kultury
fatjanowskiej
i ta zapewne będzie stanowiła
l
,.J
l
podstawę umożliwiającą datowanie ekspansji aryjskiej (indoirańskiej). Licząc
się z tym powiązaniem wydaje mi się wskazane zwrócenie uwagi na to, że
pozostawienie smugi plemion leśnych na rubieży oddzielającej obszar kultury
fatjanowskiej od strefy ludów stepowych najprawdopodobniej
tłumaczy się
przypuszczeniem, iż tam przetrwali lapońscy autochtoni. Badania antropologiczne stwierdziły bowiem, że Lapończycy wykazują zupełnie nieoczekiwaną
domieszkę elementu armenoidalnego,
a tę mogli wchłonąć tylko w strefie
promieniowania
Kaukazu, zatem na dalekim południu, gdzieś na rubieży
lasów i stepów.
Obsz,alTplemion południowo-wschodnioeuropejskich
wyznacza niewątpli-wie zasiąg ekspansji ludów azjanickich. Stan podany na mapie dotyczy zatem
okresu, gdy nie sięgnęła ona jeszcze obszaru zajmowanego przez Basków,
lecz objęła już część obszaru zajmowanego przez Ligurów. Wchodziłby tu
zatem w rachubę jakiś wczesny okres III tysiąclecła p. n. e., w żadnym
zaś razie nie jego koniec, jak to podaje mapa. Ze względów antropologicznych wydaje się wskazane wyłączenie ze strefy ekspansji azjanickiej dawnego obszaru trackiego (obecnie bułgarskiego i wschodniorumuńskiego)
i dołączenie go do obszaru plemion trypolskich i dolnodunajskich,
jakk?lwiek
w okresie eneolitycznym wykazuje ślady nawarstwienia azjanickiego. Swiadczyo--tym
poważna domieszka elementu armenoidalnego,
stwierdzona na
czaszkach z Bilcza Złotego nad Seretem, reprezentujących
niewątpliwie ludność o kulturze ceramiki malowanej (trypolsklej). Pierwotna antrop.ologiczna
przynależność wschodniej części Półwyspu Bałkańskiego do obszaru kultury
trypolskiej nie zostałazata!rta
ani przez przesunięcia Traków, ani nawet
przez ekspansję Słowian, powodującą tak głębokie przeobrażenia stosunków
etnicznych Półwyspu Bałkańskiego.
Dokonany tu przegląd mapy, ujmującej
syntetycznie bardzo wczesną
fazę ekspansji indoeuropejskiej,
przemawia z,a tym, że należy ją odnieść
do II, a nie do III tysiąclecia .p. n. e., zaznaczywszy oczywiście, że dla Azj-anitów zrobiono wyjątek przez uwzględnienie
stanu z III tysiąclecia, gdy
znajdowali się w fazie swojej pierwszej, jeszcze nie zakończonej ekspansji.
Za bezwzględnie konieczne uważam wprowadzenie poprawki wyodrębniającej grupę północnoindoeuropejską,
to znaczy zespolenie graficzne ter~~
torium plemion jutlandzko-skandynarwskich
ze strefą ich rzekomej ekspanSJI,
oczywiście przy zaznaczeniu granicy oddzielającej te dwie zespolone części.
W mapie dotycz\cej połowy I tysiąclecia p. n, e. bardzo poważne zastrzeżenia musi budzić jej część dotycząca Słowian i Bałtów. Resztę można
uważać za uzasadnione uzupełnienie mapy Hermana H i r t a (1907), którą
zmodyfikowałem co do Słowian (J. C z e k a n o w s k i, 1927, s. 91) i co tu
zostało, moim zdaniem, dosyć nieszczęśliwie przedobrzone.
Przede wszystkim nie są mi znane podstawy, które upoważniałyby do
twierdzenia, że Słowianie już Yo.' tak wczesnym okresie sięgali do górnych
części dorzeczy Wołgi i Oki z górnej części dorzecza Dniepru, dotarłszy do
304
niego dwoma szlakami: bliższym, lewym brzegiem Prypeci - i dalszy!Il.
obchodzącym bagna Polesia od południa. Dotychczas uważano, że do kontaktu Słowian z Finami doszło dopiero w okresie praruskim, a zatem o cał,~
tysiąc lat później. Mapa przeciwstawia się bardzo kategorycznie solidnemu
dorobkowi nauki fińskiej w dziedzinie badań nad chronologizacją pożyczek
w językach fino-ugryjskich.
Przypuszczam, że szlakiem wzdłuż Prypeci
przesunęli się do dorzecza górnego Dniepru dopiero Radymicze j Wiatycze
w wędrówce do swoich późniejszych historycznych siedzib, przy czym na
nadprypeckim
szlaku pozostali, według A. A. S z a c h m a t o w a (1916,
s. 677), im językowo naj bliżsi Dregowicze. Nastąpiło to zaś zapewne dopiero
w okresie zagospodarowywania
północnych rubieży obszaru opanowanego
przez Chazarów, którzy widocznie ściągnęli tam ostJatnią falę Słowian wschodnich, ustępujących z dorzecza Wisły zapewne wskutek naporu JadŹwingów.
Byłoby to ściągnięcie ro.lników (rąk roboczych) na urodzajne pustki. Przemawia za tym wzmianka Latopisu (964), że Wiatycze płacili Chazarom
daninę od radła. Być może, analogicznym ściągn:ęciem rąk roboczych była
ekspansja Słowian na Ukrainę, przypadająca na drugą połowę I tysiąclecia p. n. e. Mogli ją zainicjować Scytowie, którzy rolnikami nie byli,
a przecież niewątpliwie zbożem płacili za artykuły luksusowe sprowadzane
z Grecji. Ta ekspansja przodków późniejszych Ukraińców nie została na
mapie zaznaczona, 'choć rozpoczęła się przypuszczalnie o wiele wieków wcześniej od ekspansji przodków Słowi,enów Nowogrodzkich i Krywiczów, przodków Wielkorusów Północnych. Wzdłuż Prypeci przesunęli się przypuszczalnie
dopiero przodkowie późniejszych Wielkorusów Południowych i Białorusinów - Radymicze i Wiatycze. Przemawia za tym powtarzanie się nazw
grodów wiatyckich na Podlasiu i na prawobrzeżnym Mazowszu, na co już
dawno (1927, s. 114) zwróciłem uwagę. To stwierdzenie poparł Franciszek
B u jak
(1948) wykazaniem powtarzania
się nazw wiatyckich osiedli na
całym prawobrzeżnym Mazowszu, łącznie z Ziemią Chełmińską, aż po Torul1
nawet. To było chyba głównym uzasadnieniem włączenia przez profesora
G j e y s z t o r a (s. 114) Ziemi Dobrzyńskiej do Mazowsza.
Drugie zastrzeżenie dotyczy Bałtów. O ile mi wiadomo, nic nie wskazuje
na to, by Bałtowie Zachodni, to znaczy Prusowie lub Jadźwingowie, dochodzili do Bałtyku między Niemnem a Dźwiną i nawet przekraczali ją w średniej części jej biegu. Na tej północy do Bałtyku doszli jedynie Bałtowie
Wschodni - to znaczy Łotysze i Litwini (Żmudzini), i to stos1.mkowo bardzo
późno, gdyż ponoć nie przed VIII w. n. e. (K. B u g a, 1924, s. 25). Dochodzimy
zatem do drażliwego zagadnienia Neurów.
Hipotetyczne siedziby Neurów zlokalizowano
zgodnie z wzmiankami
rr El r o d o t a. Przedmiotem sporu może być tylko, czy słusznie zostali objęci
sygnaturą oznaczającą Słowian. Większość dawniejszych uczonych, a te;'
i wielu teraźniejszych
uważało i uważa Neurów za Bałtów. Za Słowian
uznał ich natomiast S z a f a T z y k, tego poglądu bronił później N i e d er 1e,
305
u nas zaś ostatnio reprezp.ntowali go Tadew';: L e h r - S p ł a ....
v i ń s k j (1946)
T y.m i e n i e c k i (1951). Ja zaś przeciwstawiłem
się czeskim
autorytetom i ich polskim zwolennikom, zwracając uwagę na to. że zachowanie w nazwie Neurów indoeuropejskiego eu wskazuje na to, że wchodzi
tu w rachubę szczep mówiący jeszcze nie zróżnicowanym bałto-słowiańskim
narzeczem (1927, s. 90). Podtrzymał mnie w tym sporze znakomity znawca
języków Europy północno-wschodniej
Valentin K i P a r s k y (1939, s. 52),
obecnie profesor uniwersytetu w Birmingham. Dalszy nie zakłócony rozwój
językowy musiał zatem przeistoczyć Neurów w Bałtów, oczywiście wschodnich. Ten wniosek popieraj ą świadectwa pisarzy starożytnych. H e r o d o t
podaje, iż po uderzeniu Dariusz,a na Scytów (513-512)
Neurowie odeszli
w puszcze północne. Gdzie się zaś znajdowały te puszcze, podają natomiast
w I w. n. e. P l i n i u s z ("Neurae, apud quos Borysthenes oritur", Natur.
HisI/;. IV, 12, 8H) i w IV w. n.e. Amrnianus M a T c e 11i n u s ("Borysthenes
a montibus oriens Neuriorum", XXII, 8, 40; "Neuri mediterranea inc01unt
Ioca, uieini uertibus celsis, quos prearuptos gelunque tir;pentes aquilones
adstringunt", XXXI, 2, 14). Oczywiście tymi górami u źródeł Dniepru mofe
być tylko Wyżyna Wałdajska, z której wypływają tak wielkie rzeki, jak:
Wołga, Dniepr i Dźwina, a zatem wyżyna, która z tego właśnie powodu musiała się starożytnym wydawać baI1dzo wyniosłą, jakkolwiek Marian P l ,ez i a
(1952) utożsamiał górny bieg Dniepru z Prypecią. Jeśli się jednak doda że
znakomity bałtysta Kazimierz B u ga (1924) lokalizuje siedziby Litwi~ów
w połowie I tysiąclecia n, e. w górnej części dorzecza Dniepru aż po górny
b~eg Dźwiny na podstawie wyników badań toponomastycznych, zupełnie nic
blOrąc w rachubę świadectw pisarzy starożytnych,
to mamy tu wprost
wyjątkową ciągłość źródeł historycznych, obejmującą całe tysiąclecie. Wykazuje ona, iż nie ma podstaw do kwestionowania bezpośredniej łączności
Bałtów Wschodnich z Neurami, tak samo jak nie ma powodu do podawania
w wątpliwość późnego ich przesunięcia się ku wybrzeżom Bałtyku. Wobec
tego umieszczanie Bałtów na obszarze między Niemnem a Dźwiną w połowie
I tysiąclecia p. n. e. należy uznać za niefortunną modYfikację mapy Hermana H i r t a (1907).
i Kazimierz
Sumiennego sprawdzenia wymaga część mapy, która sugeruje, że już
w połowie I tYSiącleCi, p. n. e. Celtowie zajmowali Czechy aż po Dunaj.
Dotychczas uważano, że Czechy zostały przez nich zajęte dopier.o w wieku
IV p. n. e. Ze względów antropologicznych jest natomiast wielce prawdopodobne, że przed tym najazdem był to jeszcze obszar szczepów ilirskich.
Znacznie prawdopodobniejsze wydaje się zaś zaznaczone na mapie sięgnięcie
Słowian na północne rubieże Czech i na Morawy. Znajduje ono bowiem
uzasadnienie w zasięgu kultury łużyckiej. Byłoby to odzwierciedlenie..l'Jl
slawizacji pierwotnie zapewne iliryjskich Lugiów, jak na to wskazują stosunki antropologiczne strefy sudeckiej, a też i przez źródła historyczne po26 "Lud" t. XLIII
306
307
świadczone ich przesunięcia
do dorzecza Dunaju,
niewątpliwie
przez Bramę
Morawską.
..
.._
Wreszcie należy jeszcze podkreślić, iż jest zupełme me~rawdopodobne,
by Finowie osiągnęli wybrzeża Bałtyku w połoWi~ I tysiąclec.la. p. n ..e. P:ZY~
puszczalnie w tym wczesnym okresie, tak samo Jak I dawnIeJ, docIeralI .~(
morza tylko Lalpończycy, i ,to zapewne nie mówiący jes~cze narzeczem fmskim. Natomiast FinowLe dotarli do niego zapewne dopIero około poc~tku
I tysiąclecia n. e., jeszcze przed z.różnkowaniem się .Fin~w ~adbałtyckIch ..
Jednym z dwu głównych niedociągnięć mapy UjmuJącej systemat~czme
stosunki etniczne na przełomie I w. p. n. e. i początk~ n .. e. je~t. to, ze me
bierze w rachubę obszaru Bałtów Wschodnich w g.or~eJ CZęSC.Idorze~z~
Dniepru, od Prypeci na południu aż po górny bieg Dz,:my na połnoc.y, Jth.
to wykazały ba.daJIlia toponomastyczne Kazimierza Bugl (1924). DalekIe s ęgnięcie tego obszaru ku wschodowi, stwierdzone przez Maksa Vas m e T.a
(1932-1936), a tak pięknie zadokumentowane przez to, że~r~ez Tułę płyme
Upa, co po litewsku znaczy - rzeka, przypada niewąt~lIwle ~a czasy p~
. . .się Finów Nadbałtyckich
na pół:nocny-zachod.
MUSIałor o.
przesumęcIU
. , ..
"
.
ktnoBzas
łnastąpić w czasach poprzedzających ekspansję słowlanską, skoro re I
:ci
tów przetrwał aż do czasów historycznych w. dorzecz~ por?t:vy w post.
Golędzinów póżniej wchłoniętych przez Słowilan, a nlla~OWICle prze~ Wlatyczów. Ni~ ulega wątpliwości, że przesuwanie się Bałtow. WschodnICh. ku
wybrzeżom Bałtyku było spowodowane przez napór Sło:"lan Wsch~dm~~
wypieranych
zapewne przez Awarów z żyznego połudma l, ustęPUJąCY.
wzdłuż osi Dniepru ku północy. Zapewne w analogiczn~ ~posob ~ą~zYło SIę,
o przypuszczalnie pół tysiąclecia wcześniejsze, przesumęcle .prafmow. Nadbałtyckich ku wybrzeżom Bałtyku z ekspansją Bałtów, sięgaJącą w głąb dorzecza Wołgi.
Powyżej omówione fakty i ich hipotetyczne pOWIązania unaoczniają,
iż drugie wielkie niedociągnięcie mapy polega na włączeniu c~łego obs~ar~
Bałtów Wschodnich do terytorium
Słowian Wschodmch, ktore przy .y
sięga poza jego granice na północy, i to w okresie ~koło po~zątku n. e~ ~ n~l~l:
prawdopodobniejsze
wydaje mi się przypuszczeme FrancI~zka D v.
_
(1949) że migracja Krywiczów i Słowienów NowogrodzkIch nas~ą~)lła do
.
' w IV w ...,n e być może - jak to on mniema .. - w łącznoscI
z podplero
d
oy
bojami Hermanaryka,
króla Gotów. Jeśli się zwazy, ze te
wa ~zcze..
złożyły się na Wielkorusów Północnych i zac~owały ~ewne nawlązan:
lingwistyczne do Słowian Połabskich, przesuwaJ~c~c~ SIę. w t~n: samy o
k
. ku zachodowi a ponadto jeśli się uwzglęam, ze pOZYCZkIJęzykow~
o reSle,
.
d'
a wczeświadcza o kontakcie słowiańsko-fińskim,
przypadającym
ople~o n
.
sny okr~s praruski (V. K i p a r s k y, 1952), to mam~ fakty dosyc wymown~~
mawiające na korzyść przypuszczenia
FrancIszka D v o r n I k a .. Je
przel
dopodobne że Krywicze i Słowienie Nowogrodzcy przeszlI na
wIe ce praw,
.
h d . h
d
północny wschód pustką rubieżną, oddzielającą
Bałtow Wsc o mc
o
Zachodnich, dalej zaś na północy obeszli Finów Nadbałtyckich od wschodu.
K i p a r s k y przypuszcza, iż na północ od Dźwiny Słowianie przeszli na
wschód od rzeki Wielikaja, południowego dopływu jeziora Pejpus, na zachód zaś od rzek Łowati, wpadającej do jeziora Ilmeń, i Wołchowa, łączącej je z jeziorem Onegą. Poświadczają tę wędrówkę kurhany okolic Wielkiego Nowogrodu (Nowgorodskije sopki), datowane na wielki VI i VII,
i ślady osadnictwa słowiańskiego w Starej Ładodze, datowane na wieki
VII i VIII (W. W. M a w r o d i n, 1945, s. 81-82).
Rzecz znamienna, na mapie właściwie nie została uwzględniona bardzo
wczesna w głąb stepów Ukrainy sięgająca ekspansja przodków późniejszych
Ukraińców. Nie wzięto w rachubę też i drugiej ewentualności, polegającej
na włączeniu obszaru między Dniestrem a Dnieprem do terytorium Traków.
Uznano ten obszar za przynależny do strefy alano-scyto-sarmackiej.
Niewątpliwie była to warstwa panująca, i ,to nie tylko nad rolnikami tego
obszaru. Tymi rolnikami mogli być zaś tylko Trakowie lub Słowianie _
ich następcy. Jak się przedstawiał proces zastąpienia Traków przez Słowian,
o tym nie wiemy. Wiemy jedynie, że Słowianie musieli poz.ostawać w ścisłym
kontakcie z Trakami, skoro od nich przejęli nazwy wielkich rzek Ukrainy,
na przykład Donu, Dniestru i Dniepru. Przecież później Traków tam nie
było. Byli rumi zapewne wspomniani przez H e r o d o t a Scytowie-oracze.
Scytyjskie nazwy rzek ukraińskich przejęli natomiast Grecy, pozostający
w stosunkach handlowych ze Scytami.
Kończąc te rozważania należy jeszcze zwrócić uwagę na fantastyczne
granice terytorium słowiańskiego na wschodzie i południu. Tak na przykład
nie zaznaczono, że w tym wczesnym okresie Kal'paty, nie tylko wschodnie,
zajmowali jeszcze Trakowie, zaś Celtowie (Kotmi) sięgali chyba do górnej
części dorzecza Wisły. Bardzo zagadkowy jest też klin sięgający daleko ku
południowi zachodnim brzegiem Dniepru. Zawiera on nader wątpliwe twierdzenie, że w stepach na zachód od niego Słowian nie było, wzdłuż Dniepru
zaś wdarli się w głąb stepów od Polesia.
Po tak 'wyczerpującym
krytycznym przedyskutowaniu
map ograniczę
się do zaledwie kilku uwag dotyczących tekstu. Nieomal wszystkie najistotniejsze zagadnienia, dotyczące poprzednich tysiącoleci, a uwzględnione
w omawianych rozdziałacA, zostały już poruszone w tej dyskusji poświęconej trzem mapom. Pozostają jedynie uzupeŁnienia, jednakże dosyć ważne
przez wzgląd na ich dalsze nawiązania.
Profesor G i e y s z t o r wspomina (s. 46): "w VI-VII
w. plemiona słowiańskie ze związku Antów, najwybitniejszego
zjednoczenia wschodniosłowiańskiego". O ile mi wiadomo, pierwsza wi·adomość o tym szczepie dotyczy roku 376. Wówczas Vinithar, następca Hermanaryka,
króla Gotów,
zmógł kroI a Antów Boza i zamordował go łącznie z synami i 70 władykami
słowiańskimi. Antowie są przy tym związani z Wołyniem, gdyż znikają ze
żródeł bizantyjskich po roku 602, jakoby po wyprawie Awarów na Wołyń
2.·
308
prze<:iwko Dulebom. W łączności z tym należy nadmienić, że A l - M a s u d i
pisząc o Słowianach podaje: "Oni tworzą liczne narody. Otóż między nimi
jest jeden, przy którym od początku była władza; jego król nazywał się
(był zwany czyli nosił tytuł?) Magak (Madżak). Ten naród zwie się Walinjana i temu narodowi zwykły się były podporządkowywać
pozostałe plemiona słowiańskie, ponieważ u niech była władza i inni królowie ich jej
ulegali". Zawarte w nawiasach przypuszczenie
Gerarda L a b u d Y (1948,
s. 101), że wyraz Magak nie jest imieniem własnym pewnego władcy, lecz
jego tytułem, jest bezspornie słuszne. Świadczy o tym fakt nie znany nie
tylko naszym historykom, lecz też i Franciszkowi D v o l' n i k o w i (1949),
jakkolwiek bardzo poważnie uzasadni'ałby jego hipotezę, że Antowie byli
szczepem alańskim, panującym nad Słowianami. Otóż Rene G l' o U S s e t
podaje (1939, s. 173), że sogdyjski wyraz modżak oznaczał u Ujgurów głowę
"kościoła" manichejskiego. Moim zdaniem fakt, że Słowianie wołyńscy mieli
władcę o tytule irańskim (sogdyjskim), upoważnia do wniosku, że Antowic
byli alańską (irańską) formacją polityczną, jednoczącą południowych Słowian Wschodnich jak to przypuszcza Franciszek D v o l' n i k (1949). Uważam
natomiast za pomysł chybiony włączanie przez niego do tej formacji politycznej Radymiczów i Wiatyczów, gdyż ich wtedy w dorzeczach Dniepru
i Oki jeszcze nie było, zaś ich domniemane macierzyste siedziby w dorzeczu
Wisły leżą poza granicami hipotetycznego państwa Antów.
D v o r n i k włącza do państwa Antów Białą Chorwację (Chrobację podka.rpacką i podsudecką), obejmującą też i południowe stoki Sudetów objęte
później państwem Slavnikoviców, natomiast Białą Serbię (łużycką) uważa
za równorzędną, jakkolwiek również alańską formację polityczną. Miała
ona przylegać do Białej Chorwaicji od zachodu, sięgała bowiem po Nysą
Łużycką. Czyżby, ta sugestia miała spowodować u profesora G i e y s z t o r a
(s. 137) wzmiankę: "Państwo polskie nie stykało się bezpośrednio, jak wiadomo, z granicami Niemiec, mając za sąsiadów wzdłuż Odry i Nysy Łu··
życkiej Słowian połabskich". Czyżby istniały jakieś względy umożliwiające
uważ'anie Łużyczan Górnych za szczep połabski? Powinowactwa językowe
nie pozwalają na to w sposób kategoryczny. Jest nim jedynie wzgląd antropologiczny, a mianowicie przypuszczenie dosyć zresztą prawdopodobne, że
przez Łużyce Górne się.gnęła ku południowi ekspansja połabska, której
przypisywać należy wytworzenie się państwowości Przemyślidów w Czecha,ch. Jeśli się zważy, że Levy Hradec był pierwotnie ważniejszym ośrodkiem niż Praga, gdyż Przemyślida Borzivoj tam właśnie wybudował pierwszy kościół w Czechach, to szczególną wymowę musi posiadać fakt, że czaszki w tym grodzie wydobyte a datowane na wieki VIII-XII
posiadaj C!
identyczny skład antropologiczny z teraźniejszymi pomorskimi poborowymi
powiatu Starogard (J. M y d l a l' s k i, 1928) i z czaszkami z Ostrowia Lednickiego, datowanymi na wiek XlV, ponadto zaś są bardzo podobne do czaszek połabskich, datowanych na wieki VI-XII
(R. A s m u s, 1902). Są to
309
l"
fakty nader ważne i tak wymowne, że pozwalają na obstawanie przy połabskiej czy też pomorskiej, w każdym zaś razie lechickiej genezie państwowości Przemyślidów (J. C z e k a n o ws k i, 1951). Zresztą ten wniosek
antropologiczny został już potwierdzony przez wyniki czeskich badań archeologicznych. Zdenko Van a (1952) stwierdził bowiem połabski, brandenburski czy też pomorski, a zatem lechicki charakter czeskiej ceramiki grodziskowej z okresu 800 do 950. Podkreślił przy tym, że nie nawiązuje ona
do dawniejszej autochtonicznej ceramiki czeskiej i w ten sposób poświadczył archeologicznie le<:hickie nawarstwienie. Mogło ono dotrzeć przez Łużyce, gdyż mniej pra1wdopodobny wydaje się bardziej wschodni szlak, skoro
zachował się na nim hipotetyczny relikt dawnej Białej Chorwacji w postaci
państwa Slavnikoviców. Co prawda, należy się też i liczyć z tym, że ekspansja lechicka ogarnęła cały obszar polski, a jej dotychczas żywy ślad
stanowi niezawodnie nazywanie Polaków Lachami, Lęchami przez ich południowych, wschodnich i północno-wschodnich
sąsi'adów.
]=>Y0fesorG i e y s z t o l' (s. 141) oddziela Włślan od Lędz.ian i tych lokalizuje na Wyżynie Sandomierskiej, "nad Wisłą opodal Sandomierza, Zawichostu i Zmigrodu (Opatowa)", jak to zaznacza w innym miejscu (s. 115).
W łączności z tym pozwolę sobie przy,pomnieć, że przy przeliczeniu materiału dotyczącego geografii wyrazów, ogłoszonego przez Kazimierza N it s c h a (J. C z e k a n o w s k i, 1927, s. 151-153),
zwróciłem uwagę na ko:nieczność wyodrębnienia podówczas jesz,cze nie uwzględnianego narzecza
sandomierskiego. Zaznaczyłem wtedy, że nawiązuje ono szeregiem wyrazów
raczej do narzecza wielkopolskiego niż do małopolskiego. Przemawiałoby to
na korzyść przypuszczenia, że narzecze sandomierskie stanowi dialektologiczny ślad ekspansji pallstwa wielkopolskich Piastów, rozpoczynającej się
w drugiej połowie X w. Państwo WillIan mogło być reliktem jakiejś dawniejszej organizacji politycznej obszaru małopc.lskiego. Tadeusz L e w i c k i
(1950, s. :32) komentując
A l - M a s u d i e g o bierze w rachubę państwo
"Wiślan-Chorwatów".
Byłby to zatem analogiczny szczątek, jak państwo
Slavnikoviców w Czechach. Oddzielenie Wiślan od Lędzian miałoby bardzo
wymowne uzasadnienie, gdyby się okazało, że Lędzianie stanowili ongi analogiczny relikt politycz,y, jak państwo Przemyślidów w Czechach, to znaczy że są osadem pozostałym po hipotetycznej ekspansji lechickiej (połabskiej, pomorskiej, a nie wielkopolskiej-piastowskiej),
przypadającej
przypuszczalnie na pierwszą połowę VII w., gdyż łączyłbym z nią exodus Serbów
i Chorwatów na Półwysep Bałkański.
W dyskusji po ostatnim odczycie Zygmunta Woj c i e c h o w s k i e g o,
poświęconym Zapisce Karolińskiej,
czyli tzw. G e o g l' a f o w i B a w a rs k i e m u, Tadeusz L e h r - S p ł a w i ń s k i zwrócił uwagę na to, że nazwa
szczepu Lendzaninoi, wspomnianego przez P o r f i l' o g e n e t ę, jest normalnym greckim pluralem wyrazu Lędzianin. Wobec tego, że P o l' f i l' 0g e n e t a zmarł \V roku 959, nie ulega wątpliwości, że wzmianki pochodzą
310
z okresu poprzedzającego ekspansję wielkopolskich Piastów, włączającą do
Polski Grody Czerwieńskie, utracone w roku 981. Lechickiego, to znaczy
polskiego charakteru
etnicznego Lędzian-Lachów
oczywiście nie sposób
kwestionować; zresztą bardzo ostrożny Teofil M o d e l s k i (1920, s. 26) zaznacza, że Lendzaninoi "odpowiadają nazwie wschodniej i południowowschodniej Polaków", tzn. Lachom. Czy można Lędzian utożsamiać z Sandomierzanami, jak to czyni Henryk Ł o w m i a ń s k i (1954, s. 97-116),
to
inna sprawa. Nasuwać się tu muszą pewne zastrzeżenia. Otóż Lędzianie
(Lendzaninoi) reprezentowali
formację dawniejszą od Sandomierzan późniejszych, tak przeobrażonych przez ekspansję wielkopolskich Pi,astów, że
odzwierciedliła się ona w ich narzecz.u. Ponadto, jeśli nawet pierwotnie nie
było różnicy szczepowej między Lendzaninoi a Sandomierzanami, to przecież ich obszar musiał sięgać daleko w kierunku południowo-wschodnim,
skoro przez Porfirogenetę zostali wymienieni łącznie ze szczepami ruskimi.
Co najmniej musieli oni stanowić pierwotną ludność Grodów Czerwieńskich. Zdają się za tym przemawiać wyniki badań antropologicznych. Wykazują one bowiem ostro zarysowaną gra!nicę, sięgającą od zachodu i północy po dawny powiat lwowski, który do tego obszaru (lechickiego) nie
należy. Są to co prawda wyniki badań nad ludnością teraźniejszą i wymagają sprawdzenia na dawnym materiale kraniologicznym, którym niestety
nie rozporządzamy jeszcze.
Jest wielce prawdopodobne, że historyczna polsko-ruska granica etnograficzna ustaliła się dopiero w ciągu X w. na całe tysiąclecie na linii przesuniętej ku zachodowi pod naporem mas ukraińskiej
ludności rolniczej,
która uchodziła ze stepów czarnomorskich przed Pieczyngami. Antropologicznie odzwierciedliło się to w charakterystycznej
domieszce właściwej
ludom fino-ugryjskim,
a obcej Słowianom pierwotnym. Nie stwierdzamy
jej bowiem u Słowian Zachodnich i u Litwinów. Nieuwzględnieniem tego
przesunięcia, wyraźnie zasygnalizowanego przez brak przejściowych gwar
polsko-ruskich, tłumaiczy się poniższy ustęp pióra profesora G i e y s z t o l' a
(s. 140-141): "W pierwszej połowie X w., po upadku państwa wielkomorawskiego, Grody Czerwieńskie przeszły zapewne pod zwierzchnictwo Rusi,
jakkolwiek utrzymywały się w nich załogi złożone z Lachów-Lędzian, którzy według przekazu Konstantyna P a l' f i r o g e n e t y płacili dań książętom kijowskim. Jednakże osłabienie ośrodka kijowskiego po śmierci Światosława (973) spowodowało odpadnięcie tego obszaru od Kijowa. Stojący tam
załogami sandomierscy Lędzianie uznali, jak się wydaje, nad sobą zwierzchnictwo czeskie lub też osiągnęli na krótko samodzielność". Ze wzmianki
w Zywocie św. Metodego dowiladujemy się o podboju państwa Wiślan przez
państwo wielkomorawskie (w drugiej połowie wieku IX), które wtedy opanowało zapewne cały szlak podkaxpacki i podsudecki, jeśli nie całą dawną
Białą Chorwację (Chrobację). Po katastrofie państwa wielkomorawskiego
szlak podkarpacki musiał się znaleźć w sferze wpływów Rusi Kijowskiej,
311
skoro Chorwaci uczestniczyli w wyprawie Olega na Bizacjum, jak podaje
Latopis, wzmiankę zaś A 1- M a s u d i e g o, który miał pisać w roku 943,
można interpretować
w ten sposób, że Ruś Kijowska graniczyła z Czechami w Karkonoszach (F. D v o l' n i k, 1949, s. 300). Jednakże pisze on
dalej (303): "one cannot at any rate use it as evidence in favour of a Russian occupation of White Croatia after the Moravian catastrophe". Krytyczną dyskusję tego zagadnienia zamyka (s. 304) następujące sformułowanie: "After the fall of Moravia only the Croats of Bohemia and of the
upper Dniester definitely rema~ned outside Whithe Croatia. It carried
on a more or less independent existence round Cracow as its capital and
other important centres lmown us as Przemyśl and Czervien until it was
again subjugated by the Czechs who looked upon themselvesas the trustees
of Great Moravia and by the Poles who under Mieszko were bent on
gathering all the Polish tribes into one State. The Poles secured for themselves the lands round Sandomierz and the Red Cities, and it was this
part of White Croatia which became the object of the contest between the
Poles and the Russians of Kiev". Nastąpiło to zaś zapewne po klęsce
Węgrów nad Lechem w roku 955, gdy Światosław kijowski był uwikłany
w walki z Chazarami, których pańs,two zniszczył w roku 965.
W tym bardzo krytycznym ujęciu czeskiego historyka nie ma zupełnie
miejsca na braną przez. profesora G i e y s z t o l' a w rachubę supremację
czeską na obszarze sandomierSikich Lędzian. Jest tylko mowa o pretensjach
czeskich, wynikających z tego, że Bolesław I uważał się za dziedzica państwa wielkomorawskiego, czego wyrazem był akt fundacyjny biskupstwa
praskiego, któremu Otton I, ze względu na Bolesława II, nakreślił granicl:;
sięgającą po Bug i Styr (F. D v o l' n i k, 1949, s. 89). Był to piewątpliwie
zasiąg dawnego państwa wielkomorawskiego. Wspomniani przez profesora
G 1 e y s z t o l' a "stojący załogami sandomierscy Lędzianie" byli zapewne
wczesnymi odpowiednikami polskich folwarków na Rusi, które po rozbiorach płaciły dań do rosyjskich urzędów skarbowych. Wreszcie należy zazna:czyć, że w tekście profesora G i e y s z t o l' a nie ma wzmianki o tym,
jak i kiedy znalazły się Grody Czerwieńskie w granicach państwa wielkopolskich Piastów, jakkolwiek na mapie w wyjaśnieniu zostało podane:
Grody Czerwieński.e, bełlkie i przemyskie w składzie państwa polskiego
do roku 981 oraz od 1018 do 1030 i 1031 r.
i'
-,
:.;'
I
--I
Dla mnie największą satysfakcję stanowi stwierdzenie, że nowy podręcznik Historii PoLski, opracowany przez miarodajną instytucję Polskiej
Akademii Nauk, opiera się na lokalizacji praojczyzny Słowian w dorzeczach Wisły i Odry. Uzasadniłem ją w książce Wstęp do historii Słowian
(1927), dobrze znanej slawistom, gdyż została bardzo pozytywnie oceniona
przez podówczas najbardziej autorytatywnego
Lubora N i e d e l' l e g o, jakkolwiek przeciwstawiłem się niektórym jego poglądom. Została ona w Hi-
I
i
:~
313
312
całkowicie pominięta, choć w niej po raz pierwszy na mapie
umieszczono praojczyznę Słowian w dorzeczach Wisły i Odry. Była to zaś
zasadnicza modyfikacja cieszącej się największym uznaniem mapy Hermana
H i r t a (1907), jednego z ówczesnych czołowych indoeuropeistów.
Nie
mniej dziwi mnie, że wśród dzieł wymienionych w przeglądzie źródeł nie
znalazł się Tadeusza M i l e w s k i e g o Zarys językoznawstwa:
ogólnego
(1948), choćby przez wzgląd na jego liczne mapy zasięgów językowych,
bardzo życzHwie przyjęty przez naukę obcą. Gdyby uwzględniono te dwa
dzieła, zaoszczędzono by sobie tu z.estawionych uwag kry.tycznych. Są one
wyrazem troski a to, aby dzieło wydawane przez tak poważną instytucję
nie spotkało się z zupełnie zbytecznymi zarzutami, zwłaszcza że w kwestiach dotyczących I tysiąclecia n. e. zajmuje punkt widzenia tak bliski zajmowanemu przeze mnie od lat przeszło trzydziestu (T. Lehr-Spławiński,
1924).
Nasuwą się tu pytanie, czyżby naszym historykom nie było wiadome, że
reprez.entowane przeze mnie, razem z Józefem K a s t r z e w s k im i Leonem
K a z ł a w s k i m, stanowisko było początkowo przeciwstawieniem
się podówczas miarodajnym, czołowym przedstawicielom
nauki polskiej, jak na
przykład Jan Michał R o z wad a w s k i, prezes Polskiej Akademi,i Umiejętności? Lokowali oni bowiem praojczyznę Słowian na jakimś ściślej nie
sprecyzowanym wschodzie, ustosunkowując się do całego zagadnienia bardzo sceptycznie. Podręcznik Historii
Polski stwierdza, iż z biegiem lat, po
mozolnych wysiłkach Dsiągnęliśmy pełne zwycięstwo. Stało się to zaś nie
tak dawno, skoro nasz teraźniejszy czołowy slawista - Tadeusz L e h r S p ł a w i ń s k'i - zdeklarował się jako autochtonista dopiero w roku 1946.
O całym dorobku mojej trzydziestoletniej
pracy slawistycznej - gdyż
dawniej byłem afrykanistą - w Historii
Polski
znajduje się tylko taki
passus (s. 22): "Na ogół poglądy burżuazyjnej, a potem faszystowskiej nauki
niemieckiej napotykały
uargumentowany
sprzeciw, choć sprawa pobytu
Gotów na naszych ziemiach bywa'1a ujmowana z błędnych pozycji, uznających jakąś domniemaną szczególną ich rolę w rozwoju kulturowym, a nawet politycznym (W. Antoniewicz, J. Czekanowski)". Nauka obca oceniła
znacznie życzliwiej mój dorobek, nie tylko afrykanistyczny,
lecz też i slawistyczny. Co zaś do zagadnienia Gotów, to mogę powiedzieć z pełnym
poczuciem odpowiedzialności,
że badałem je sumiennie i bez' uprzedzeń.
Za wielkie zaniedbanie redakcyjne uważam niezaopatrzenie
makiety
w skorowidze. Przecież sumienny luytyk musi je sam zrobić lub też nauczyć
się omawianego działu na pamięć. Niestety, nie jest to wypadek wyjątkowy
w nader ważnych publikacjach polskich historyków. Tak na przykład nie
posiada skorowidzów tak dla nas ważne dzieło Gerarda L a b u d y o państwie Samona. Przypuszczam, że nie zostanie mi wzięte za złe, jeśli wyrażę
nadzieję, iż najważ·niejsze pozycje podane w poniższym spisie bibliograficznym zostaną uwzględnione w zapowiedzianym wydaniu Historii Polski.
storii
BIBLIOGRAFIA
Polski
Jan Czekanowski
A S m u s R.: Die Schadelformen
der
altwendischen
"Archiv
flir Anthropologie",
t. 27: 1902, s. 1-36.
Bevolkerung
Mecklenburgs.
B U g a K.: Die Vorgeschichte
der aistischen
(baltisChen)
Stamme
Ortsnamenforschung:
\V. Streitberg,
Festgabe
1924, s. 22-35.
13u jak
F.: Skąd
1948, s. 59--114.
Cze k a n o w
przybyli
kiJ.:
S
Radymicze
Wstęp
i
do historii
Wjatycze
Slowian.
na
Ruś?
Lwowska
im
Lichte
"Światowit",
Biblioteka
der
t.
20:
Slawistyczna,
1927, t. 3, s. XII, 1-327.
_ Różnicowanie
się dialektów
praslowiańskich
w świetle kryterium
ilościowego
[w:]
I Sjezd Slovanskych
Filologóv
w Praze
1929, t. 2, Praha
1931, s. 1-20.
_ Polska synteza slawistyczna
w perspektywie
ilościowej.
Rozpra\vy
Wydz. II PAU.
1947, Seria 2, t. 46, s. 105-154.
Konsekwencje
syntetyczne
czeskich
_
badań
antropologicznych,
pOlogiczny",
t. 17: 1951, s. 320-338.
D v o r n i k F: The Making of Central & Eastern
G
I'
H i
o U S s e t R.: L'Empire
I'
t H.:
des steppes,
Die Indogermanen,
K i p a r S k Y V.:
s, 48~59.
_ The Earliest
Die
Strassburg
Baltische
Contact
of the
Russians
Księgarnia
A!,ademicka.
L e h r - S P ł a w i 11 s k i T.: Kilka
T.:
Państwo
und
with
w.:
M i l e w s k i T.:
Zarys
+
1949, ss. IV
1-350.
Volker.
the
Baltische
Finns
and
Balts,
Lande,
1939, t.
"Oxford
l,
Slavonic
słowiańskiej
Vi
świetle
żródeł
i tradycji
histo-1948, s. 181-227.
Państwo
Samona.
poznań
1949, ss. VIII .•. 357.
uwag
o praojczyżni0
Wiślan-Chorwatów
wozdania
PAU 1950, t. 49, s. 32.
L o w m i a ń s k i H.: Lędzianie,
"Slavia
M a w r o d i n W.
Londyn
1939.
Naukowego
we Lwowie
1924, Nr 2, s. 62-65.
O pochodzeniu
i praojczyźnie
Słowian.
Poznań
L e w i c k i
]I{
Europe,
Antro-
1905, t. 1, 1907, t. 2.
Sprachen
Papers",
t. 3: 1952, s. 67-79.
L a b u d a G.:
Okres
"wspólnoty"
rycznej,
"Słavia
Antiqua"
t. l:
_ Pierwsze
państwo
słowiańskie.
_
Paryż
"Przegląd
Obrazowanije
w
Antiqua",
4:
"Spra-
1954, S. 97-116.
gosudarstwa,
Prace
Tow.
Zachodni.
A l - M a s u d i e g o.
t.
ogólnego,
Tow. Ludoznawcze,
Lublin-Kraków
1947-1948.
O d e l s kiT.
E.: Z onomastyki
i tcrminologii
sprawozdania
1946. Instytut
opisie
drewnierusskogo
językoznawstwa
Słowian.
Leningrad
Etnologiczne,
średniowiecznej,
t.
1945.
1. polskie
"Kwartalnik
Hi--
storyczny",
t, 34: 1920, S. 26.
M Y d l a r S kiJ.:
przyczynek
do poznania
struktury
antropologicznej
Polski
i za··
gadnień
doboru
wojs!ł>wego,
"Kosmos",
t. 53: 1928, s. 195-210.
)1 i e d e r l e L.: Manuel de I' Antiqiute
Slave, Paryż 1923, t, l, t. 2, 1926. R. Champion.
N i t s c h K.: Z geografii
wyrazów
polskich,
.•Rocznik
Slawistyczny",
t. 8: 1918.
p I e z i a M.: Greckie
i łacińskie
żródła
do naj starszych
dZiejÓW Słowian.
Prace
Etnologiczne,
1952, t. 3, s. 1-202.
T Y m i e n i e c k i K.: Ziemie polskie
Poznańsl,ie
Van a Zdz.:
Tow. Przyjaciół
Nauk.
Ze soucasne
problematiky
w starożytności.
evropskeho
poznań
1951, ss. XXIV
praveku
..• Archeologicke
-'- 834,
Roz-
hledy".
t. 2: 1952, s. 436-442.
Vas m e l' M.: Beitrage
zur
historischen
Volkerkunde
Ostem'opas,
l-IV,
iw:]
Sitzungs-Berichte
der Preussischen
Ąkademie
der Wissenschaften,
phil.
hist.
Klasse.
1932, 1934-1936, [rec.] J. J. M i kko I a Baltico-Slavica
1936, s. 356-368.
315
314
E. KARWOT, K a t a log
m a g i i R u d o l f a. Ź ród ł o e t n o g r at i c z n e XIII w i e k u, z przedmową Józefa Gajka (polskie Towarzystwo
Ludoznawcze. Prace Etnologiczne, tom IV), Wrocław 1955. 191 s. i 8 rycin.
W 1906 r. ogłosił prałat śląski A. F r a n z studium pt. Das Aberglaubenverzeichnis
des Frater Rudolfus ("Theol. Quartalschrift" t. 88, s. 411-436)
z rękopisu lipskiej Biblioteki Uniwersyteckiej
z początku XIV w. , fol.
1-18V,
stanowiącego w XV w. własność dominikanina Konrada z Nysy.
Franz dał przedruk spisu wierzeń i czarów i w przypisach do nich cenne
objaśnienia i materiały ludoznawcze, które byłyby się przydały autorowi,
gdyby był łaskaw zajrzeć do tego studium. Autora szukał Franz wśród
minorytów, np. Rudolfa z Bibrach ok. 1360 r., który jednak już przez datę
rękopisu jest wykluczony. Dnia 5 marca 1915 r. wygłosił wrocławianin
dr Józef K l a p p e r w Śląskim Towarzystwie Ludoznawczym odczyt pt. Das
i:ilteste Denkmal schlesischer Volkskunde, wydany w czasopiśmie "Mitteilungen der Schlesischen Gesellschaft fur Volkskunde", 17: 191 5, s. 17-57, pt.
Deutscher Volksglaube
in Schlesien in altester Zeit. Rozprawa kończy się
słowami: "In Rudolfs Werk besitzen wir das alteste DenkmaI deutschen
Volksglaubens in Schlesien". Studium to niezmiernie pracowite, oparte na
rozległych badaniach rękopisów śląski/ch, daje łaciński tekst wykazu zabo-bonów Rudolfa, oparty na odkrytym przez Klappera rękopisie wrocławskim
I Q 160 i lipskim; poza tym stwierdził Klapper istnienie księgi I dziełka
Rudolfa w hanowerskiej Bibliotece Miejskiej, nr 7, fol. 148-157v, będącej
widocznie kopią rękopisu wrocławskiego. Już po wydaniu odkrył on dalszy
rękopis w BibHotece Miejskiej w Elblągu. Wydanie swe opatrzył Klapper
apaJratem krytycznym, niemieckim przekładem i bardzo cennymi objaśnieniami wierzeń i czarów z rękopisów śląskich. Obszerne i wyczerpujące wywody o dziele, autorze, rękopisie, miejscu i czasie powstania dzieła, o źródłach i wiarogodności brata Rudolfa itd. uzupełniają całość. Karwot twierdząc, że ta praca względnie dziełko Rudolfa jest
nieznane (twierdzenie
dziwne choćby dlatego, że praca Klappera ukazała się w fachowym piśmie),
'podjął się tego samego zadania, ale w części podstawowej swej książki podaje właściwie tylko paraf'razę lub przekład pracy Klappera niezawsze wymieniając swego dobrodzieja. Jedyna różnica to zastąpienie tezy a niemieckim ,charakterze tych zabobonów przez tezę głoszącą ich polski 'cha-rakter.
T e k s t ł a c i ń s k i jest prostym przedrukiem tekstu podanego przez
Klappera, niestety, bez jego aparatu krytycznego. Zauważyłem nieuzasadnione opuszczenie, s. 20 po w. 5: Ait namque sibi diabolus: Eritis sicut dij
scientes bonum et malwm, przenoszenie końca rozdziału X na s. 60, potem
dowolne zmiany pisowni i błędy drukarskie, jak: 20,2 circumeunt
zamiast
·circueunt,
21,7 crudi zamiast crudo, 25,28 scapulis z-amiast scapulas. Ale
tekst podany przez Klappera-Karwota,
tj. rękopis wrocławski, nie jest
'wolny od błędów, np. czytamy s. 22,15: ori eius i m p o n u n t, manum eius
gdzie autor na pierwszym mIeJscu zapewne napisał: apponul',t
(kładą na usta), a nie imponunt (kładą do ust). - 22,17 gaHinam nigram sub
caLdario ponunt, c o n t r a q u a m. '. coream faciunt:
czytać należy circa
(tak ma rkp. lipski) quod, gdyż tańczą dokoła kotła - 22,18 trufant,
ut
omne, quod a m i t t i t, i n v e n i a t poniewa'żkobiety,
a nie dziecko, robią
te czary, czytać należy z rękopisem wrocławskim amittitur
i z lipskim inveniant "aby wszystko, co się gubi, one znalazły", - 23,21 mulierem siluestrem,
q u o d taunam dicimus: czytać należy quam Faurwm dicimus. - F a u n i:
czytać z rękopisem lipskim Faune. -24,
26 (lapides) incendunt et postmodum f r i g i d a t o s iniciunt
aque: nie studzone, lecz rozżarzone kamienie
rzucano do wody, a b y je ostudzić, więc frigidandos.
- 26,37 Alie sapientiores, u t p u t a n t in hQ;earte -diabolica - powinno być: Alie sapientiores,
utputa in hac arte d. "Inne bieglejsze, mianowicie w tej sztuce diabelskiej".
_ 26,38 ponunt sub se a l i q u o s digitos - czytać należy aliquot digitos,
gdyż kładą pod siebie nie jakieś palce, lecz kilka palców. - 27-41 b: c o nt raillam
materiam
invenies tu contra (przeciw) jest bez sensu, autor
pisał circa (por. nr 17). - 28,43 koniec: Q u i d hoc non ydolatriam
appeIlemus? quid w wykrzyknikach
lub zdaniach pytajnych ma często znaczenie quam (jak), więc ostatecznie jest tu możliwe. Staranniejsi pisarze i takim jest może brat Rudolf - używają jednak qui (=qui jakim sposobem,
jak), i to byłoby tu odpowiedniejsze. - 48,46 puerum die d o m i n i c a
natiuitatis
super vaccarn ponunt wydawca tłumaJczy to za Klapperem:
"W niedzielę po urodzeniu sadzają dziecko na krowę". Chodzi tu o przejęty z kultury rycerskiej zwyczaj sadzania dwuletniego chłopca w dzieJ',
jego urodzin na rumaka. W sielskich warunkach sadzano chłopca na krowę,
jako przyszłego pastucha i gospodarza. Ale oseska dopiero co urodz,onego
chyba nie posadzono tak (chociaż rękopis lipski pisze: n a t u m, tj. "dziecko
urodzone w niedzielę"). Poza tym - i to wydaje mi się ważniejsze - die
dominica
natiuitatis,
znaczy "w niedzielę urodzenia", zwrot to nie tylko
niejasny, ale właściwie nic nie znaczący. Sądzę więc, że autor napisał
dom~nice "w dzień Bożego Narodzenia", kiedy to różne zwyczaje i obrzędy
były w użyciu.
Karwot dodał do te~o przedruku, tak jak Klapper, p r z e kła d p o Is k i. Wyznaję, że przeklaidem tym się nie zachwycam, gdyż w znaczniejszej mierze jest to przekład niemieckiego tekstu Klappera niż oryginału
łacińskiego, więc par-afrazą, a to pa'rafrazą już interpretującą
i dlatego
mniej obiektywną. Ale poza tym są w tym przekładzie (jak też u Klappera)
nieścisłości, np. (podaję tylko moje sprostowania) s. 20 "Już Ewa przekazała jad bałwochwalstwa. wsączony przez ... węża, mianowicie więcej
wiedzieć niż trzeba, przede wszystkim swoim córom, głupim kobietom" a -nie znaj ac siebie samych w wielu próżnościach, przez nie uprawianych,
~obią sobie bogów obcych" .:....."przez mądre badanie przekopaj ścianę, a ty
zobaczysz wiele gadów i największe obrzydliwości" - 20,2 "Chodzą z dzieimponunt,
1
l,
316
317
ckiem d~ko~a og~ia". - "Rysia i lisa i zająca śpiącego." Także komentarz
s. 104
o wilku zamiast o lisie, s. 106 o lisie, wiI:ku i zającu. _ 21,4
"aby dZiecI odpoczywały" - "pilnie też o słowa" . - 215
, . " P oza t ym g d y
pro:adzone
są z. miejsca porodu do łóżka". - 21,8 "soli, z których 'liżą;'.
~1,1? ,:odgryzaJ~ zębami trzy kawałeczki, które sproszkowawszy dają". _
21,13 :,z.~z~łem węzlastym". - 22,15 "obrusem ołtarza (bo ołtarz jest w kulcie
chrzescIJansklm
mensa, stołem) pocieraj a jego twarz"
- 2917 Wł"
kł d .
h"
.
.
-'"
aznl
w , a aJą po. c rzcle, ... zelastwa, czarną kurę pod kocioł, dokoła którego
tan~zą zapahwszy
swiatła".
Klapper
i za nim Karwat
tłumacza'
Do
kąpieli po c~rzcie", co jest możli\ve, ale tu nieprawdopodobne,
po~ie~aż
ma~y tYIl~OJedno.orzeczenie kładą, odnoszące się do ziaren, żelastwa, kury.
-. _2,20. ,.1 w~zelk~ch chorób'.'. - 23,21 "aby dziecko Fauny płakało, a ich
milczało, l. wiele mnych lekow pełnych nierozsądku robią dla dzieci aby
był! .spokoJne lub uczone". - 23,IX "Poza tym dziewczęta, przez n.iegodziwe
mysh zbyt oddalone od Boga, które wyobraża dziewczyna, umarła w domu
wskrze~zona p~zez Jezusa, ... napisane
(Ps. 52,6): "Którzy się IUdzio~
po~obaJą, pohanbl~m są, bo je Bóg wzgardził". - Powiedzenie Augustyna
WZięte z Enarrat, m Ps. 21 Migne. PL XXXVII .p 1631 _ A F
)
23 22 P t·
. .
'
, .
. ranz.,
". o o Więc wy.m.awlaJą nad wodą kąpieli pewne słówka". _ 23,23
.,Nad. zlOłaml . :. mawiają pewne nie, jak twierdzą, błog,osławieństwa
lecz
:acze:1 przeklenstwa".
- 24,24 "Jakimiś słowami zwracają się do ksi~życa
I gWiazd" . - 2424
"
l'Iczne I". rozne czary" - 24 25
,." .b' up ra,WlaJą
k"
.
,,,w
nocy.
pas I ... , mczego tej. nocy". - 24.26 "imiona i rozżarzą je w ogniu i potem
w c~lu Ich s~udzem~ wrzucają dó wody, i który wtedy wyda jakiś syk"
(nawiasem .m~wląc, Jest to świadectwo dla gotowania za pomocą rozgrzanyc,h kamlem,
tzw. stone-boilers).
25,28 "Aby były kochane
robia
mezom
z• wy d Zk
'''1'III wspo
·'1' ne] swej , chuci krzyż na pleca'ch". _ 2531
'
.
d .
pokarmu
'n'" apoJu. _. 25,32 "Podobme" usmlercając
.
'
"o
.'
~
serce kury w pochwie
n:0':1
I pr~szkUJąc dodawają
mężom do pokarmu".
Nonsens swego przekładu
przeJał Karwot od Klappera
2534
P
,
".':
,
"oza
tym pokrzywę ochrzczoną
wł~snym moczem
(wlęcspozywano
pokrzywy). - 2637 b: Te obrzydliwosci w tym
d"·'
.
'"
, ,
,prze' mlOCle I Wiele Innych znajdziesz, o cherubinie,
je.~li
ostrozme badaJąc przekop as z ścianę przy spowiedzi" _ 27 42 dla 'kr 'l
.'
. b kt·
.
.
'"
o owe]
me a,
orą gmm nazywa pania ~ Holda"~ . - 2843
.
"~ domowych ,okt·ry c h gmln
nazywa. stetewaldiu . " a czasem za domem, garnki ... nigdy za dom niczego me wylewać" . " "Jak tego nie mamy nazwać bałwochwalstwem?"28,45 ."drz~wka. tak że słusznie można by powiedzieć takiemu kościołowi,
co,. megdys powiedziano
bałwochwalczej
bóżnicy (.Jeremiasz 2,20): "Pod
kaZdYn:,drzev:em gałęzl~tym. pokładałaś się ty, nierządnico". - 29,52 "Poza
:ym ,~toz wyhczy zaklęCIa merządnic, bluźniercze błogosławieństwa
starych
b~b? - 29,53 ",Poza ty~ chcą~ jak Bóg znać przyszłość uważają na sny,
wlerzą w znakI, o.gląda~ą ogme. leją kipiący ołów". _ Także przekład
l11nych mIeJsc proSI o wIększą ścisłość, np, s. 60: "wie bowiem, że (l Cor.
,
'
5,6=Gal. 5,9) "trocha kwasu wszystko ciasto zakwasza". - 61 (Psalm. 24,4:)
"Niechaj będą zawstydzeni wszyscy, którzy nieprawość czynią bez przyczyny, podobnie też oszukujący przy pomocy sztuki magicznej". - ,,0 nich
mówi Augustinus: Ta płochość sztuk magicznych panowała. " w przeciągu
bardzo wielu wieków na całym świecie: i dzięki ich wynalazczości
są
haruspi6a, to jest obserwowanie ołtarzy, auguria, to jest zgadywalllie przyszłości z głosów ptaków, 'Pyromancja, to jest obserwoW1anie ognia, aeromancja - powietrza, hydromancja
- wód, od hydor, co znaczy woda, nigromancja, i wiele innych". - s. 63 "ten niech wie, że wykroczył przeciw
wierze chrześcijańskiej
i chrztowi i jako poganin, i odstępca, i wstecznik,
i wróg ściągnął na siebie ciężki gniew Boży .na wieki, chyba że przez
pokutę poprawiwszy się 'z Bogiem pojedna".
Tekst ten nasuwa cały szereg pyta'ń, na które u autora daremnie szu'kamy odpowiedzi. Położenie bowiem jest takie, że tekst brata Rudolfa,
jak każdy pomnik literacki, - pod względem formalnym podlega kompetencji filologa, który go odczytuje z rękopisów, ustala jego brzmienie.
określa rodzaj literacki, czas powstania, źródła hterackie itd. Dopiero tak
przygotowany tekst może służyć za .podkład pod dalsze badania naukowe,
Sumarycznie
z wkładem znacznego trudu zrobił to Klapper i dla przygodnej rozprawy to mogło wystarczyć. Ale z chwilą, gdy temu tekstowi
nadaje się wyjątkowe znaczenie, podbudowa dokumentarna
musi być odpowiedlllio solidniejsza i daleko staranniejsza.
Dla ,krytyki tekstu wchodzi
w Tachubę w pierws7.ym rzędzie rękopis rudzki (=wrocławski
I Q 160), ponieważ jest najstaTszy: ale sumienność naukowa naka;z,uje uwzględnienie
wszystkich znanych rękopisów i okre,ślen:ie wzajemnego ich stosunku, wynotowanie ich różnic.
naj starszym rękopisie, datowanym według pisma
na rok 1275, wiadomo nam, źe nie jest oryginałem (autografem) dzieła brata
Rudolfa, ponieważ zawiera znaczną ilość błędów tekstowych: p07JW1alato
na dalszy wniosek, że obok tego rękopisu nie było w Rudach drugiego
rękopisu tej Summa de confessionis discretione, w szczególności, nie autografu, gdyż zwyczajem klasztornym popraJwiono by kopię tę według oryginału. Klapper (s. 57) s'kłonny jest p.rzyjąć, że kopia ta powstała w samych
Rudach, ale przyznaje: "Dass łIer Codex im Klaster selbst abgeschrieben ist,
kann nicht erwiesen werden". KalI'wot wie więcej (s. 11): "Rękopis ten ...
został bezsprzecznie napi,sany w Rudach" - 'bezsprzecznie' dlatego, że nie
ma na to cienia dowodu. Zostaje jedynie możliwość, że go napisano, tzn,
z pożyczonego z innego klasztoru egzemplarza, wtdocznie też już wadliwego,
przepisano w Rudach. W każdym razie praca nad rękopisami jest palącym
dezyderatem, tym bardziej że rozmieszczenie rękopisów zdaje się wskazywać na popularność dzieł brata Rudolfa w środkowych Niemczech.
°
°
a u t o r z e i c za s i e
p o w s t a 11 i a dzieła mówi Karwot szczegółowo. Autor przedstawi,a siebie sam w wierszowanym dystychu rękopisu
lipskiego (Franz s. 413):
318
319
Oro Rudolf1ls
ego, ut pro mercede
labarum
Quod sedile rago michi se des in arce polorum.
Ze był cystersem, wnioskujemy z faktu, że z predylekcją w kazaniach
cytuje Bernarda (Klapper s. 28 = Karwot s. 8 z przyp. 18, bez wymienienia
~lappera) .. Ch~~ Karwot przyznaje (s. 8), że "o jego osobie, poza imieniem
l przynaleznoSClą
do zakonu cystersów, nie wiemy prawie nic" twierdzi
ni stąd, ni zowąd: "Jednym z przedstawicieli pierwszej generacji ~ystersów
~udzkll:h był brat Rudolf". Dowodzeniem tej tezy jednak się nie trudzi _
l słuszme, bo to tylko postulat w jego systemie magii polskiej. Otóż twierdzenie, że Rud.Olf był w Rudach, jest nie tylko wysslane z palca, ale i sprzeczne z f~ktaml. Autorowi zależy oczywiście na tym, aby wydrukowany spis
zabobonow udokumentować
jako materiał etnograficzny,
zebrany w samych Rudach, i dlatego mu potrzebny Rudolf w tym klasztorze. Ponieważ
klasztor ~owstał
1252 r. (z przywilejem 1258 r.), Rudolf musiałby tam być
~ drugieJ połowIe XIII W. i tam napisać swoją Summa; ale wskazaliśmy
JUŻ na to, iż nie może być mowy o tym, że w Rudach był autograf. Skoro
tam nie było autografu, nie było i brata Rudolfa. Nawelt nie pomaga komPli:kowanie sobie chronologii, żeby polską magię zrobić starszą o kilkadZI.esląt lat. Na podsItawie bowiem zupełnie innych założeń (że brat Rudolf
to :ysters w środk:owy,ch Niemczech, który swe kazania pisał jeszcze za
zyCla cesarza Fryderyka II) Klapper (s. 24-26) datował powstanie dziełka
m~ędzy 1236-1250 r. - dla Karwota założenia ,te są bez znaczenia, ale
mImo to przejmuje jego wnioski (s. 12 z przyp. 4,1 z Klappera
ale nie
wymieniając go), lecz równocześnie przenosi Rudolfa z Niemiec 'do Rud
gdzie wtedy jeszcze nie było klasztoru, i ewentualnie do Jędrzejowa.
'
Wszystko to są pomysły wiszące zupełnie w powietrzu, albowiem teoretyczna możliwość jeszcze nie jest argumentum, nawet nie cieniem faktu.
Przeto zwracamy się znów do tekstu tych zabobonów. J ę z y k i e m tego
zabytku jest lacina kościelna, będąca w XIII wieku sztucznym językiem
Hterackim, na którego ukształtowanie, prócz nieprzerwanej
tradycji szkolnej, wywierały przemożny wpływ dwa czynniki: łacina Pisma świętego
i liturgii oraz języki narodowe, zwłaszcza romańskie, ponieważ główne
ośrodki oświaty mieściły .się we Francji i Włoszech. Poza tym wykład,
mający za przedmiot spowiedż, przesiąknięty
jest terminologią kanonistyczną, gdyż od wczesnego średniowiecza prowadzono upartą walkę z zabobonem, i to w dwóch kierunkach: tępiono tradycyjne resztki pogaństwa
(nazywano je paganiae) oraz nowotwory, krzewiące się szczególnie silnie
na gruncie sakramentaliów
(np. święcona woda, święcone, krzyż, błogosławienie), ale i sakramentów
(woda do chrztu, chryzma, eucharystia itd.).
Spowiednikom, którzy w pierwszym rzędzie prowadzili tę walkę z racji
swego urzędu, ułatwiono to zadanie przez sporządzenie zestawienia ZJakazanych wierzeń i praktyk. Najstarsze to frankoński lndiculus superstitionum
et paganiarum synodu w Liftinae (r. 743 lub 745): tę inicjatywę kościelną
'!'
"
I
podjęła potem też administracja państwowa, jak o tym świądczą Capitularia
Karola W. (r. 769-771). Takie zestawienia wespół z polemiczną homiletyką
(jak Cesariusa z Arelate: "praedicationes
contra sacrilegos et aruspices,.
contraque augures, lignicolas, fonti,colas fecit", zachowane jako ps.-augustyńskie Sermo 198 De calendis lanuariis, Sermo 278 De auguriis itd. Martinus de B r a c a r a Correctorium
rusticorum,
potem Homilia de sacrilegiis
itd.) weszły jako żelazny trzon do podręczników kanonicznych (libri penitentiales) i spowiedniczych
(tzw. confessionalia), ułożonych w części praktycznej według dekalogu: więc przy pierwszym punkcie włączono egzemplifikację wziętą z literatury
i rozszerzoną
dowolnie nowymi przykładami
życia. Brak nam dotąd corpus dokumentów tej walki, które dla etnografii
europejskiej
zawierają
hardzo cenny materiał. W późniejszym średniowieczu, w miarę mnożenia się podręczników dla księży, było tych wykazów
coraz więcej: z chwilą objęcia przez inkwizycję dominikańską
kierownictwa w prześladowaniu czarownic weszły te spisy zarówno do podręczników
inkwizytorów kościelnych, jak i świeckich, gdyż im powierzono egzekutywę
w tej akcj,j.
Jest to więc osobna i niezwykle obszerna gałąź tradycji literackiej,
której przedstawicielem jest Summa brata Rudolfa. Etnograf przypadkowo.
natrafiwszy na taki tekst, skłonny jest do wyolbrzymienia jego znaczenia.
bo nie zna morza tej liter,a\tury i jej charaikteru międzyczasowego i międzynarodowego. Tu Ryszard Berwi'ński już sto lat temu lepiej widział i ocenił,
sytuację, przypisując klerowi i w ogóle elementowi niepolskiemu doniosłą
rolę w imporcie cz.a,rów, zabobonu, lecznictwa ludowego itd. Ten moment
wiekowej tradycji literackiej dlatego jest tak ważny, ponieważ w średniowieczu rodzaj literacki stanowił nie tylko normę i wzór, ale równocześnie
też był źródłem materialnym
nowych utworów, mało różniących się od
swoich poprzedników.
Nie mamy powodu przypisać Rudolfowi więksrej
oryginalności niż innym: porównać to można z naszymi gramatykami szkolnymi, różniącymi się objętością, rzadko nowym układem, jeszcze rzadziej
nowymi
paradygmatami.
Oryginalność
najwybttniejszych,
jak
np.
Alberta W., Tomasza z Akwinu, jest bardzo względna, u maluczkich jak
brat Rudolf ceniono zdrowy sąd w kompilowaniu.
To nas prowadzi do zagadnienia
ź ród ł a i a u t e n t y c z n o ś c i
spisu zabobonów brata RuJolfa. Jest to zagadnienie centralne, bo ono rozstrzyga o wartości spisu dla ludoznawstwa. Dlatego też Klapper (s. 52-55
Quellen und Glaubwiirdigkeit
des Frater Rudolfus) i Karwot (s. 57-66
Rozdział V, Oryginalność
i wiarogodność
Katalogu
magii
w bardzo
ścisłej zależności od Klappera) omawiają je szeroko. Klapper stwierdziwszy.
że tematowe styczności z Dekretem Burcharda (Holda, Fauna, trzy rybki)
z powodu istotnych różnic o niczym nie świadczą: tylko ofiara dla trzech
sióstr (nr 47) jest możliwym, choć mało pra'wdopodobnym
zapożyczeniem
z Burcharda. W ogóle .,ma się wrażenie, że cały spis zabobonów jest opo-
ii,
i
321
.320
wieścią człowieka, który doskonale znał i sam praktykował
zabobon
ludowy. Za tym przemawia porządek wierzeń i czarów odnoszących się do
urodzenia, chrztu, małych dzieci, urody kobiecej, małżeństwa i miłości,
niepłodności, szczęścia w domu, do nierządnic i starych bab. otóż autor
podaje, że spotkał taką kobietę i z nią mówił. Rozmowa musiała być
szczegółowa: kobieta twierdzi, że anioł uczył ją wszystkiego. Zatem spis
zabobonów Rudolfa jest prawdopodobnie ska;rbcem wiedzy tajemnej, wypytanym w spowiedzi od Niemki z ludu, wiedzy jeszcze żywej przed połową
:X;In wieku". Ludowość tych czarów potwierdza Klapperowi fakt, że Rudolf
od rozdziału X zupełnie odrębnie przedstawia uczoną, romańską tradycję
magiczną na podstawie Dekretu Gratian.a. Nietrudno wykazać zwodniczość
subiektywnego
wrażenia ludowości itd., ,~tóremu uległ Klapper. Karwot
przedstawia to samo obszerniej i wymowniej. Jak Klapperautor
nie przyjmuje źródeł literackich dla tego -spisu, lecz twierdzi, "że u Rudolfa występują rzeczywiście konkretne fakty, praktyki ,ludowe bez przeróbki literackiej. Tu ma swoje uzasadnienie autentyczność i wiarogodność przekazów
Rudolfa. Owo bezpośred~ie czerpanie danych materiałowych z otaczającego
środowiska stanowi o wartości źródłowej Katalogu magii dla kultury polskiej Xln wieku" (s. 60). Ta obrona auto'chtonizmu polskiego wymienionych przez Rudolfa wierzeń i praktyk jest bardzo wymowna, ale i goło.słowna. Twierdzenie to stoi anegdotą podaną przez Rudolfa w rozdz. X
(vidi feminam doctricem huius fanta,sie itd. - widziałem nauczycielkę tego
urojenia, którą diabeł pod postacią anioła stróża ucżył tego zabobonu), mówią'cą o spotkaniu Rudolfa z taką czarow:n<icą. Anegdot tego typu mamy
kilkanaście w Dialogu CeslaTiusa, Jak u b az V i t r y i in. - XIII wiek
bowiem to jeszcze nie era prześladowań czarownic, które nie musiały się
ukrywać i w najlepszej kOi1'Il~tywie'z klerem popisywały się swą umiejętnością, bo kler podzielał ich wiarę, jak widać z Antipocras
dominikanina
M i koł a j a z Polski. Jakim prawem wolno wnioskować z tego spotkania,
że Rudolf o wszystkich zabobonach przezeń wypi'sanych dowiedział się
dopiero z ust kobiet rud.1Jkich, jemu się przyznających? Pewnie, nie wykluczam, że stary spowiednik jak Rudolf, który teraz poucza młodego, o co
.i:jak ma pytać kobiety w konfesjonale, mógł to i owo podać ze SIWejpraktyki - ale zasadniczy zrąb tego spisu ma źródło swe w tradycji literackiej;
źródło formalne i materialne, a to - ponieważ nic nam nie wiadomo
o takiej tradycji rodzimej - w tradycji niepolskiej. Zresztą spróbujmy
określić, na jakie ośrodki kultury wierzenia i czary wskazują - ograniczamy się do ośrodka polskiego, niemieckiego, romańskiego. Taka wstępna
analiza treści jest pouczająca, bo orientuje badacza. Bezspornie niepolska
jest glosa s. 23.21 (mulierem siluestrem quam Faunam dicimus): oczywiście
Fauna nie odnosi się do żadnego ludowego języka, lecz jest dotąd nie
spotykanym femininum do Faunus, zjawiającego się w wiekach średnich
tylko w uczonych spisach bóstw starożytnych. Tak i Fauna jest terminem
:'
,
..
.\\, ,
I.'"
wybitnie uczonym - ludowym więc jest mulier siluestris. W dicimus brzmi
jakoby przeciwstawienie:
.,którą my, mianowicie uczeni i inteligenci mówiący po łacinie, nazywamy Faunę". Dlatego też nie ma co wspomnieć
o Faunigenae poetów rzymskich (Ovidius, Statius) mogących potwierdzić
wierzenie w dzieci Fauna. - Bezspornie niemieckie jest s. 27,42 (regine
celi quam dominam
holdam vulgus appellat,
ut eas ipsa adiuuet):
autor
(s. 59) daje nam dialektyczną dyskusję o różnicy Holdy Burcharda od HoJdy
Rudolfa zamiast rzeczowego komentarza. Regina celi jest właściwie liturgicznym przydomkiem Matki Boskiej: i że o niej myślał Rudolf, jest pewne.
Ale pierwotny zwyczaj ludowy tu opisany odnosi się w rzeczywistości do
słońca, którego równanie przypada według pierwotnego kalendarza
na
dzień Bożego Narodzenia i które odtąd zbliża si.ę ku ziemi. Że wśród ludu
rola słońca wyrażała się w formach kultu, widzimy chociażby z traktatu
De superstitionibus
M i koł a j a z J a w o r a (z r. 1407, Franz s. 170):
"Sic noui unam vetulam que credidit solem esse quasi deam vocans e'am
slanctam dominam et alloquendo solem benedixit per cum sub crehs verbis
cum obseruancia quadam supersticiosa: que dixit se plus quam 40 annos
credidisse hoc et multas infirmitates curasse" (tak znałem jedną staruszkę,
która wierzyła, że SłOlke jest jakoby boginią, a nazywała je "świętą Panią"
i wzywając Słońce błogosławiła jego imieniem pewnymi słowami wymawianymi z jakąś czcią zabobonną: twierdziła ona, że w to wierzyła ponad
40 lat i wiele chorób tak leczyła). Zapewne nie ona jedna tak wierzyła.
I zabobon analogiczny o księżycu (na widok nowiu czczą go klerycy i nawet
m8Jgistri na kolanach i mówią: Bis got wilkom
newer
mon holder her,
mach mir myns geltes mer, tj. Bądź pozdrowion, miły panie Nowiu, pomnażaj moje pieniądze): panuje prawie do dziś dnia -: z tego wynika, że
holda jest pierwotnie przymiotnikiem
(do żeńskiego sonne, tak jak holder
do męskiego mond), który stał się przydomkiem Słońca. Ow gmin (vulgus
prosty lud), który gościa nocnego nazywał Holda, mógł być tylko niemiecki: bo nic nie stało na przeszkodzie, skoro już Rudolf uważał za wskazane przytoczyć terminy gminu powiedzmy polskiego, pisać np. Swietlana.
Bezspornie ni,emieckie jest wreszcie s. 27,43 (diis penatibus, quos stetewaldiu vulgus appellat):
Rudolf d,je tu obok siebie dwa teTminy oznaczające
bogów domowych, klasyczny i uczony di penates i ludowy stetewaldiu, niewątpliwie niemiecki; na polski termin nie natrafił.
To są jedyne oczywiste dane. Anailiza treści daje podobny rezultat.
W przedmowach
czytamy mądre słowa o metodzie retrogresywnej:
stosowana do tego tekstu wskazuje na zwyczaje południowe, np. s. 20,1 oseski
w workach do dziś, aby je chronić od much i komarów, 2 okrążenie ognia
z dzieckiem na rękach - amphidromia, jako przyjęcie dziecka do grona
rodziny, 5 prowadzenie rodzicielki z podłogi, na której rodziła, do łóżka,
6 dotyk żelaza jako ochrona przed demonami, 7 ligarnentum, zwykle czerwonego koloru itd. To wszystko praktyki południowe, sięgające do staro21 "Lud"
t. XLIII
322
żytności klasycznej.
Specyficznie polskiego lub chociażby słowiańskiego
wierzenia lub praktyki nie znalazłem w tym spisie.
Zostało jeszcze zagadnienie n a r o d o w o Ś c i brata Rudolfa, które oczywiście wszystkich najbardziej
pasjonuje. Mamy przed sobą trzy umotywowane wypowiedzi. Pierwsza to A. Franza (s. 413): "Seine deutsche Nationalitiit bekunden die in dem Traktate stehenden deutschen Worte: holda
und stetewalden".
Drugą wypowiedź zawdzięczamy
Klapperowi (s. 27):
"Bewiesen wi1rd seine Herkunft auch durch die deutschen Glossen", więc
tak jak Franz. Ale Klapper pomnożył liczbę glos o jedną z kazań: brat
Rudolf zarzuca księżom, że dbają o modne loki, zwane erol, ale nie o tonsurę (s. 27). Glosa ta jest dlatego ważna, ponieważ w spisie zabobonów
mógłby ktoś uważać glosy niemieckie za przejęte ze starszego źródła, w kazaniu zaś wyszydzającym
modne przywary kleru takie twierdzenie jest
niemożliwe. A ponieważ autorem kazań i spisu jest jeden i ten sam brat
Rudolf, to i glosy niemieckie pochodz.ą z jego pióra i świadczą o niemieckości autora. - Trzecia wypowiedź, Karwota (s. 9), opiera się na świadectwie Długosza (um. 1480), że cystersi ,.z Jędrzejowa
(ufundowane'go
1140 r.) byli pochodzenia francuskiego i włoskiego", jak Długosz dodaje,
"bez wszelkiej domieszki Polaków". W pierwszym okresie klasztoru tak
zapewne było, ale już w początku XIII wieku Polak Wincenty Kadłubek
jest tam zakonnikiem: że już dość dawno przed Długoszem Polacy wolny
mieli dostęp, wynika ze słów Długosza: .,prawie do naszego czasu". Karwot
jest zdania, że "naj słuszniej będzi.e uznać Rudolfa za potomka ziemi francuskiej, z wykluczeniem
niemieckiej...
Zresztą dla strony merytorycznej
przeka~anych przez Rudolfa materiałów etnograf'cznych
sprawa jego narodowości nie posiada znaczenia istotnego. Jędrzejów pomimo francuskich
i włoski.ch zakonników był polski i niemniej polskie były Rudy i brat
Rudolf". Nie bardzo się wyznaję w tym rozumowaniu ale to ostatecznie też
"nie posiada znaczenia istotnego": bo już wiemy, że brata Rudolfa nie było
w Jędrzejowie ani też w Rudach i poza tym glosy niemieckie w jego pismach
świadczą, że jednak był Niemcem. O tych glosach mówi Karwot s. 161 n.
i stwierdz.a, że Rudolf "wobec braku rodzimej nazwy dla demonów domowych
wybrał dla nich określenie [stetewaldiuJ, które nie jest imieniem własnym,
lecz nazwą ogólną, gatunkową". Analog::cznie "połączenie wiadomości [nr 42
;laJstawiania stolu dla królowej niebios] z terminem holda jest przypadkowe
i nieistotne" itd.: że tak nie jest, pokazalem w swej uwadze o numerze 42.
Natomiast nie zdradza Karwot ani słówkiem. dla'czego Rudolf używa dla
określenia tych istot właśnie n i e m i e ck i.c h nazw i za autentyczność'
ich brzmienia poręcza mu vulgus, prosty lud. Nie mówi Karwot o tym, bo
możliwy jest tu wniosek tylko jeden: ten prosty lud, którego praktyki
Rudolf opisuje, to lud niemiecki; i Rudolf sam jest Niemcem, jak o tym
świadczy glosa ero!. Nic nie wskazuje na to, że ci Niemcy byli kolonistami
na gruncie polskim lub że brat Rudolf był zakonnikiem w polskim ldasz-
323
torze. Działał on zai)ewne w rodzimych Niemczech i tylko kopia jego dzieł
zawędrowała na Górny Śląsk w drugiel łJo1()wie XIII wieku.
Tak okazuje się cała konstrukcja
tu omówiona "u.ornkiem z kart".
Ograniczam się do uwag tych o samym tekści.e, o samym więc obrazIe·
reszta książki daje do tego obrazu tylko ramę. Tekst zapewne zasługuje
na dobry komentarz, bo jeszcze nie jest dostatecznie rozszyfrowany
cenne uwagi dali Franz i Klapper, niejedno też Karwot. "Analiza etnograficzna Katalogu magii Rudolfa" (s. 61-168) jest przy obecnym stanie
naszej wiedzy o dziele Rudolfa tylko dowolną glosą polonistyczną
do
utworu z pewnością niemieckiego. Glosa to zresztą ba!'dzo ogólnikowa,
bastianowsko szerokoświ'atowa: dziwię się temu odrodzeńiu prądów, przezwyciężonych w mojej młodości.
Ryszard
J. BURSZTA,
Szk ic e
Wydawnicza 1955, ss. 239.
z
d ziej ów
w s i, Ludowa
Gansiniec
SpóŁdz.telnia
Wymieniona publikacja
obejmuje plęC szkiców, będących samodzielnymi rozpI'1awkami, poświęconymi dziejom wsi - i to właśnie stanowi pewną
spójnię wewnętrzną,
pozwalającą na uzasadnione złączenie ich w jedną
całość, pod wspólnym ty,tułem. Są to istotnie tylko s~klice, gdyż autor rozpatruje w nich poruszone zagadni.enia tylko pod pewnymi aspektami i przeważnie tylko na podstawie fragmentarycznego,
niejako przygodnego materiału źródłowego. Ponadto prawie wS'zys·1lkie te rozprawki
(a zwłaszcza
dwie ostatnie) noszą jeszcz.e pewien szczególniejszy charakter, mianowicie
są nacechowane naturalnym, zdrowym regionalizmem, biorącym swe źródło
w tym fakcie, że omawiane w nich stosunki odnoszą się w większej lub
mniejszej mierze do wsi ojczystej autora (Grodzisko, pow. Łańcut).
Pierwsza rozprawka omawia ciężary feudalne chłopów związane z dawnym spławem wiślanym. Jest to zagadnienie bardzo doniosłe, a w dotychczasowej literaturze naukowej w małej tylko mierze zbadane i omówione 1. By unaoczmić ważność tego zagadnienia, wystarczy wskazać na
wielką rolę, jaką spław wiślany odgrywał - począwszy od XV w. w życiu gospodarczym Polski a której to sprawie już znacznie więcej
uwagi poświęcano w badania;t
naukowych. Flisactwem natomiast zajmowano się raczej od strony obyczajowo-technicznej
i z tego powodu było
ono glównie przedmiotem zain.teresowań etnografów, a także innych pisarzy, nie wyłączając poetów, których pociągał pewien - jak autor trafnie
określa - "romantyzm" tego zawodu.
Na te okoliczności zwraca autor uwagę we wstępnej części swej rozprawki, a następnie przechodzi do omówienia samego spławu wiślanego,
zaznajamiając czytelnika z różnymi techni'cznymi stronami tego transportu,
1
Należałoby tu uwzględnić także pracę:
Studium
21·
z historii
prawa
polskiego,
PAU.
P. D ą b k o w s k i, Przewóz
S. 2, t. 32, s. 196 i n.
wodny.
324
325
jak przystanie ("pale"), tratwy, spław dr cwa, statki, ich budowa i obsługa
itp. Następnie przedstawiono
cit:zary spławne feudalnego chłopstwa, zwracając zwłaS71>2auwagę na ich wielką różnorodność. Obejmowały one główHl~ trzy kategorie
posług: udział flisaków w spławie, prace związane z przygotowaniem przedmiotów, potrzebnych do spławu i obowiązek dowozu do
rzeki zboża i innych towarów, które miały być spławiane. W dalszym ciągu
omawia autor sprawę najmu do flisu, który bywał bądź przymusowy
(z własnych poddanych) bądź też wolny. Ten ostatni był nawet dość szeroko
stosowany (także z własnych poddanych), zapewne ze względu na szczególną
"fachowość", jakiej flis wymagał.
Jako główny teren obserwacyjny
służy autorowi z jednej strony latyfundium sieniawskie, obejmujące dobra Sieniawskich położone w dawnym
województwie ruskim, na wschód od Sieniawy, nad Sanem, gdzie też znajdował się główny port rzeczny tych dóbr, z drugiej zaś latyfundium
arcybiskupstwa gnieźnieńskiego,
obejmujące różne kompleksy dóbr położonych
zarówno w Wielkopolsce, jak na Mazowszu i w Małopolsce. W końcu
(s. 44 i n.) autor zwraca trafnie uwagę na okoliczność, że te ciężary
spławne mogły być i były swobodnie przez feudałów zwiększane, gdyż
zazwyczaj nie były one w inwentarzach
tak szczegółowo opisane, jak inne
powinności poddańcze.
Drugi szkic dotyczy dziejów własności gromadzkiej, wśród której autor
wyróżnia trzy rodzaje: lasy, pastwiska i tzw. "gminne". Tu bierze się pod
uwagę głównie ten ostatni rodzaj, tj. "gminne", które obejmowało różne
wspólne grunty gromadzkie, leżące bądź wewnątrz osady, bądź też obok
zabudowań wiejskich. Najczęściej stosowaną naZiwą - szczególnie na terenie Polski południowej - na określenie
"gminnego"
był termin nawsie.
Nawsie występuje już od naj dawniejszych
czasów we wsiach polskich,
gdyż było ono związane z dawnymi sposobami gospodarowania
wiejskiego.
Głównie bowiem było ono reprezentowane
przez wolny plac, położony
w środku wsi, na którym znajdowały się zbiorniki wody do pojenia bydła
i.tp. i na którym ponadto wykonywano wiele różnych czynności gospodarczych. Autora interesuje
szczególnie sprawa własności "nawsia", zarówno
w czasach średniowiecznych, jak i w dobie póżniejszej, oraz wpływ folwarku
pańszczyźnianego
na tę własność gromadzką. Kończą tę interesującą
rozprawkę uwagi o gospodarowaniu
"nawsiem" w Małopolsce, gdzie niejednokrotnie na "nawsiach" wyrastały miasteczka (np. we wspomnianym
wyżej
Grodzisku) 2.
W inne okolice a mianowicie w górzysty teren Zywiecczyzny, przenosi
nas autor w trzeciej rozprawce, poświęconej rozpatrzeniu
zagadnienia we2
'Na s. 59 znajdujemy wzmiankę o sądzie grodzkim w Przeworsku. Zaszła tu
omyłka, gdyż w Przeworsku grodu sądowego nie bylo, tylko odbywały się tu sądy
ziemskie 1 z akt tego sądu informacja odnośna została zaczerpnięta (Zob. A., G. Z.
XIII, s. 215).
wnętrznego rozrostu wsi. Jest to niewątpliwie bardzo interesujący problem,
w literaturze
dotychczasowej
tylko mimochodem
poruszany.
Chodzi tu
o zorientowanie się, jakie czynniki decydują o rozroście wsi, o jego formie
(zagęszczaniu, rozszerzaniu lub przedłużaniu
się wsi, powstawaniu
nowych
osiedli obok głównej osady itd.). Sprawy te śledzi autor na dwu głównie
przykładach - najpierw na wsiach Zywiecczyzny w okresie od XVII do
końca XVIIIw.
- a następnie (w sZikicu czwartym) na wspomnianej
już
wyżej wsi Grodzisku, gdzie ten proces jest rozpatrywany w okresie późniejszym (od ok. 1850 do 1940 r.). Odnośnie do wsi żywieckich autor stwierdza
(s. 128), ż'e roz,rost tych wsi jest "wyrazem [... J rozdrobnienia, pauperyzacji
i przeludnienia
w warunkach
schyłkowego feudalizmu".
Inaczej układały
się stosunki w Grodzisku (które autor uważa za typową "wieś łanów leśnych"), gdzie rozwój wsi poszedł głównie w kierunku powstawania
przysiółków, położonych w z'asadzie na peryferiach
terenu właściwej wsi.
Ostatni szkic zajmuje się wychodźstwem - i to znowuż z Grodziska,
w ramach czasowych od końca XVIII w. do 1940 r. Najdawniejszą
formą
wychodźstwa
było zbiegostwo poddanych, które i w Grodzisku musiało
przybierać pokaźne rozmiary, jeżeli wolno wyciągać wnioski z tego, co
działo się w pobliskiej okolicy. Po rozbiorach rozwija się tu wychodźstwo
sezonowe za pracą, a to bądź pod postacią tzw. bandochów czy na flis, bądź
teź na tzw. balarkę. Później rozwija się tu wychodźstwo sezonowe do krajów
(przewaźnie) sąsiednich (Saksonia, Prusy, Czechy, Rosja), a następnie do
Ameryki. Poważnie przedstawia się także emigracja osadnicza z Grodziska
na inne tereny Polski. Końcowe uwagi zostały poświęcone omówieniu in.,
nych jeszcze kierunków wychodźstwa z tej wsi w okresie międzywojennym.
Trzeba tu jeszcz,e nadmienić, źe te dwa ostatnie szkice zostały przeważnie
opracowane metodą etnograficzną, na podstawie ankiety terenowej.
W z,akończeniu zaznaczymy, że te bardzo pobieżne uwagi mają na celu
raczej tylko zwrócenie uwagi na tę ze wszech miar interesującą pracę niż
jej dokładniejsze
omówienie. A trzeba nadto dodać, że tekst tej publikacji
jest wzbogacony wielu pracowicie zestawionymi
tabelami oraz kilkudziesięciu pouczającymi
ilustracjami.
,
STANISŁAW
CZERNIK, Chłopskie
1954 Państwowy Instytut Wydawniczy.
Wojciech
Hejnosz
il:,
~'
,
I
::,
i~i
J"I','I'
,II!,
I
i,,',Ii,I';"
I
'II'
I
"I!ii'
:'I:!I'Ij,
":'1'"
I"
,!I
dl
I
;i
i;
I' "
i:I,'
'I'
pisarstwo
samorodne,
Na półkach księgarskich pojawiła się ciekawa książka, która stanowi
pierwszą u nas próbę ujęcia historii literatury ludowej czy - jak to inaczej
nazywa autor - historię twórczości samorodnej chlopa polskiego. Czemik
podjął się bowiem w swoim opracowaniu pierwszej re\vizjonistycznej
próby
nowego spojrzenia na literacką twórczość chłopską z pozycji materializmu
historycznego,
omawiając samorodną literaturę
ludową nie w oderwaniu,
ale w powiązaniu z rozwojem stosunków społecznych w Polsce. W dotych-
I
.
',I'1'1":
,I
"
":1
II
I,
I!
III
"
326
czasowych bowiem sporadycznie spotykanych opracowaniach przygodni badacze pisarstwa ludowego, wychodząc z błędnych założeń metodologicznych,
dawali spaczony obraz jego rozwoju. Tak bowiem Koniński (pisarze ludowi),
jak i Pigoń (Główne probLemy Literatury
Ludowej, Zarys nowoczesnej
literatury
Ludowej, Wybór pisarzy Ludowych)
omawiając samorodne pisarstwo
chłopskie traktowali je jako coś egzotycznego i oryginalnego, wciągając je
do "schowka curiosów". Czernik po raz pierwszy traktując
ten problem
w związku z histO'I'ycznym rozwojem stosunków społecznych, omawiając
społeczne podłoże jego rozwoju i jego funkcję ideową, doszedł w swej pracy
do przekonania,
że tego rodzaju twórczość mogła istnieć u nas tylko
w ustroju przeciwieństw klasowych (oczywiście w różnej formie) i tezę tę
stara się w swojej książce w sposób przykładowy udowodnić i przeprowc.'·
dzić. Udało się to autorowi tym bardziej, że jest niczłym znawcą tego zagadnienia i dysponuje niemałą wiedzą w tym zakresh:.
Chłopskie pisarstwo samorodne Czernika, jest w praktyce próbą nowej
oceny samorodnej twórczości chłopskiej w zakresie literatury
z czasów
dwóch formacji ustrojowych, feudalnej i kapitalistycznej,
oraz jego sytuacji w Polsce Ludowej, tj. od początku jego rozwoju aż do zaniku w ustroju
Polski Ludowej. Cztery ogromne rozdziiały Chłopskiego
samorodnego
pisarstwa, z których składa się !I:siążka Czernika, to omówienie literatury
ludowej na poszczególnych 'etapach jej rozwoju, począwszy od epoki polskiego
feudalizmu, poprzez formację kapitalistyczną, okres międzywojenny (będący
w zasadzie jeszcze kontynuacją kapitalistycznego) do jego funkcji w Polsce
Ludowej. Patrzenie i ujmowanie literatury chłopskiej nie jako jakiejś efemerydy, lecz ukazywanie jej zawartości poznawczo-ideowej
i artystycznej,
włączanie go w nurt rozwoju literatury ogólnonarodowej cechuje nie tylko
założenie, ale też i wykonanie pracy Czernika.
Czernik stara się w swej książce pokazać, że samorodna
twórczość
chłopska nie była wytworem dopiero (jak twierd~ili dotychczasowi badacze)
ustroju kapitalistycznego,
wytwoil'em wieku XIX, lecz istniała od samego
początku państwa polskiego, ale na tle tej formacji feudalnej przybierała
zupełnie inną formę i charakter - formę twórczości ustnej, anonimowej,
przekazywanej
zbiorową pamięcią z pokolenia na pokolenie, związanej
z ówczesną obrzędowością, zwyczajami i praktykami
religijnymi
itd. Ze
taka twórczość w okresie feudalizmu istniała w Polsce, stara si.ę Czernik
pokazać, cytując różne źródła historyczne, jak Długosza, Bielskiego, Reja,
Górnickiego czy naj cenniejszą pozycję w zakresie badań tego problemu Pieśń świętojańską
o sobótce Kochanowskiego. Jest winą naszej historii
literaitury, że nie zajęła się szerzej opracowaniem tego typu twórczości ludowej, poprzestając jedynie na próbie jej częściowej inwentaryzacji
w postaci olbrzymich zbiorów Kolberga. Owa kolekcja pieśni ludowej czeka
dopiero na swego historyka i badacza, który wydobyłby z niej nawarstwienia ró;i;nych wieków i napisał na jej podstawie .pierwszy rozdział historii
327
literatury polskiej, jakiego dotychczas brakuje. Według 'autora samorodna
twórcz.ość ludowa chłopa polskiego, jego pieśń ludowa, a nie mało znani
nam poeci wierszokleci polscy, rozpoczynają rozwój naszej poezji narodowej. Czernik nie próbuje wprawdzie udowodnić w sposób należyty postawionej przez sieb'e tezy, ale wychodząc z analizy Sobótki dochodzi do wniosku, że "nie Ładysław z Gielniowa i inni wierszopisarze piętnastowieczni
przygotowali grunt pod poezję Jana Kochanowskiego. Instrument językowy
dla mistrza z Czarnolasu przygotowała polska poezja ludowa. Toteż od niej
powinny się zaczynać dZ1eje literatury polskiej". Twierdzenie to nie jest
już dla nas nowością, 2lwłaszcza po studiach Rymarkiewicza, Dobrzyckiego,
Ziomka i Krzyżanowskiego - ale za to faktem bardziej przekonywającym.
Omawiając na podstawie dzieł Kolberga pochodzącą z okresu feudalizmu chłopską twórczość pieśniową i streszczając swoje wywody ze swej
poprzedniej pracy (Poezja chłopów poLskich),
ukazuje Czernik jej przemiany w dziedzinie ideowo-artystycznej,
zachodzące w związku z dokonywającymi się w Polsce procesami społecznymi. W obrębie literatury ludowej chłopa pańszczyźnianego widzi Czernik dwa nurty formalnie odrębne,
ale oba zaliczające się do poezji: realistyczną pieśń i fantastyczną
baśńklechdę. z których pierwsza jednak stanowiła nurt główny i zasadniczy,
powodując stopniowy zanik drugiej. Ta realistyczna pieśń ludowa okresu
feudalnego wypracowała
swój bogaty zasób środków artystycznych,
swój
system wersyfikacyjny,
od podjęcia których w przyszłości zależeć będzie
wartość nie tylko samorodnej twórczości literackiej chłopa polskiego w późniejszej formacji ustrojowej, ale także i poezji narodowej. Rozumowanie
Czernika w zasadzie słuszne. oparte jest na 2lbiorach pieśni ludowej Kolberga, zinwentalI'yzowanej dopiero w pierwszej połowie XIX w., a odbijającej stan o dwa lub trzy wieki wcześniejszy. Trzeba jednak zaznaczyć, że
te pieśni były zbierane przez szlachecko-mieszczańskich
kolekcjonerów, co
nie bez echa odbiło się na jej zawartości poznawczo-ideowej. Czy nie należałoby w tym wypadku sięgnąć także do bogatej liryki lit€il'atury mieszczańskiej XVII w., owych pieśni, tańców i padwanów odwarstwionych
przedtem z konwencji i naleciałości poezji szlacheckiej, w których obok
pieśni weselnych i miłosnych znajdują się równocześnie Lamenty chłopskie
na pany?
,
Ale niestety, samorodna twórczość następnej formacji kapitalistycznej
nie przejęła tego bogatego zasobu konwencji realistycznej pieśni ludowej
i to stało się jej klęską, zadecydowało
o niewielkiej
i błahej wartości
ideowo-artystycznej.
W tym okresie literatura ludowa przybrała już form~
nową, bo stała się literaturą pisaną. ale literaturą małowartościową,
marginesową, usiłującą naśladować wzory czwarto- i pięciorzędnych pisarzy
klas panujących. Pierwsi pisarze chłopscy, pojawiający się jeszcze w okresie pańszczyźnianym w pierwszej połowie XIX w., musieli sami w ciężkich
warunkach materialnych nauczyć się czytać i pisać, by w ten sposób wejść
328
329
do literatury. Świadczą o tym - jak stara się udowodnić Czernik _ pamiętniki samych pisarzy chłopskich, Magrysia, Szarka i in., albowiem "dojście chłopa do literatury
było w XVIII wieku wielekroć trudniejsze
nii;
dwieście lat przedtem, w czasie Klemensa Janickiego". Ale twórczość (Janickiego, czy Karola Skopa, chłopskiego poety) osiemnastowieczna
była rezultatem nie samodzielnej pracy, lecz wynikiem opieki mecenasów, z czego
wynikała w ich pisarstwie rezygnacja z reprezentowania
interesów klasy
chłopskiej. Nie zaliczymy także do przedstawicieli
twórczości chłopa polskiego takich synów chłopskich, jak Kazimierz Deczyński czy Piotr Ściegienny, którzy w swojej twórczości wyrażali ideologię swojej klasy, ale
byli przecież chłopami już częściowo wykształconymi.
Prawie wszyscy pisarze ludowi tego okresu tworzyli w sposób oderwan)'
ulegając wpływom literatury szlacheckiej. Stąd wartość ich
poezji (z nielicznymi tylko wyjątkami) na tle literatury
ogólnonarodowej
jest minimalna. Ci tylko, którzy nie ulegli konwencjom i wpływom oficjalnej literatury
klas panujących
i nie dali się wodzić na pasku ideologii
swoich protektorów,
byli poetami ·chłopskimi.
Pierwszorzędne
miejsce
wśród nich zajmuje Jan Rak z Rusowa, którego wiersze dzięki zawartemu
W nich reaJizmowi i pójściu
w ślady kanonów bogatej poetyki ludowej,
dzięki humorowi, stały się rzadkim zjawiskiem na tle całego okresu i mogą
dzięki tym zaletom być zaliczone do literatury
narodowej. Gorzej jednak
było z twórczością takich utalentowanych
poetów chłopskich, jak Szarek
czy Kuraś, których poezja była wyrazem narzuconej im przez ich opiekunów
ideologii klas panujących, od której usiłowali się z czasem uwolnić i stać się
wyrazicielami interesów klasy chłopskiej.
i partyzancki,
Cały rejestr poetów tego okresu, więcej lub mniej zdolnych, którego
jednak nie sposób za Czernikiem przytaczać, jest świadectwem, że poezja
ich redukowała się do rymowanej publicystyki, nabrała charakteru
wierszowanych listów, odezw, przemówień, co stało się przyczyną jej degeneracji. Brak opieki nad chłopskimi pisarzami, brak centralnego pisma chłopskiego, zmuszał pisarzy chłopskich do partyzantki
literackiej, do umieszczania swoich utworów w pismach oficjalnych, za cenę ich kompromisów
ideowych. Większą wartość posiadają pochodzące z tego okresu pamiętniki
chłopskie. Wynikało to z braku gotowych do naśladowania w tej dziedzinie
konwencji literackich i w nich na plan pierwszy wybijała się autentyczna
rzeczywistość. Dotyczy to całej twórczości publicystycznej
Bojki, pamiętn~.ków Magrysia i Słomki. Donioślejszą także rolę spełnili chłopscy pisarze
tego okresu działający na terenach Śląska i Mawrów, jak Ligoń i Kajka,
którzy stali się przez swoją twórczość literacką głównymi obrońcami zagrożonej i prześladowanej na tych ziemiach polskości.
Odzyskanie niepodległości
przez Polskę i okres powojenny niewiele
zmieniły w tym zakresie. Jeżeli "do czasu pierwszej wojny światowej chłopska twórczość pisarska mimo różnych odchyleń nosiła charakter nurtu wy-
II
)
•••
I
raźnie kierunkowego", bo w niej zawierała się walka z reliktami pofeudalnymi, nie zawsze świadoma i pełna, w części partyzancka i przygodna", to
w okresie powojennym sytuacja jej jeszcze bardziej się pogorszyła. Przedtem przynajmniej znajdowali pisarze chłopscy opiekę w pismach klerykalnomieszczańskich,
teraz zaś podejmowane
kilkakrotnie
próby zjednoczenia
pisarzy chopskich w odrębnym Związku Literackim Pisarzy Ludowych spaliły na panewce. Upadł projekt J. Kapuścińskiego
założenia Towarzystwa
Przyjaciół Ludowej Literatury, referowany w "Twórczości Młodej Polski",
czy krótkotrwałe
efemerydy w rodzaju "Siewu Woln.ości", "Tajfunu" itd.
NajdłuŻ5zy stosunkowo żywot miała z nich wszystkich "Wieś - jej Pieśń",
która będąc organem literatów ludowych, stanęła na stanowisku wspólnego
frontu chłopsko-robotniczego,
wprowadziła
do literatury
ludowej czynnik
klasowy, społeczno-kulturalny,
z uwzględnieniem ideałów państwowo-narodowych. Ale i ten organ musiał upaść w wyniku walki i starć ideowych.
W okresie dwudziestolecia
międzywojennego
zaznaczyły
się próby
wtargnięcia pisarzy chłopskich do literatury narodowej, zdobycia sobie nowego, inteligencko-mieszczańskiego
odbiorcy. Oczywiście - jak zaznacza
Czernik - nie chodzi tutaj o pisarzy pochodzenia chłopskiego, którzy mając
wykształcenie opuścili wieś i przeszli do pracy zawodowej w mieście, wchodząc równocześnie do klas intel1gencko-mieszczańskich,
bo "ci przestali być
chłopami, chociaż często manifestowali
swą łączność uczuciową ze wsią",
lecz o pisarzy, "którzy nie tylko pochodzą z chłopów, ale łączą rzeczywiście
pióro z pługiem". Postawienie takiego kryterium przynależności pisarza do
samorc.dnej literatury chłopskiej sprawia, że nie będzie należeć do niej
twórczość Kasprowi,cza, Orkana, Wiktora, Dunarowskiego,
Gożdzildewicza
czy Kowalskiego, podobnie jak przedtem Deczyńskiegoczy
Ściegiennego,
bo ci przestali już być chłopami. Pracującemu i łącz.ącemu swoje pisarstwo
z pracą na roli chłopu trzeba było wielkiej cierpliwości i nie lada wysiłku,
aby pokonać napotykane trudności i wedrzeć się do literatury narodowej.
Tylko niektórym to się udało (np. Nędza Kubiniec).
Najlepsze osiągnięcia samorodnej twórczości chłopskiej w okresie dwudziestolecia jak i w czasach przedwojennych
osiągnęło pamiętnikarstwo
chłopskie, spopularyzowane
zwłaszcza przez konkurs Instytutu
GospodalI's-twa Krajowego, reprezentowane
seriami pamiętników
chłopów czy pamiętników emigrantów, które - mimo że prawdopodobnie zostały okrojone,
zawierają
najwięcej materiału poznawczo-dokumentarnego
o sytuacji tej
klasy społecznej w danym okresie. Stanowią one niejako wielką powieść
chłopską, pisaną zbiorowo przez autentycznych
chłopów. Mniej~~e ~aczenie mają pod tym względem, opracowane przez Józefa Chałasmsklego,
również zainicjowane przez Instytut, Pamiętniki
młodego pokolenia chłopó~,
pisane przez ludzi młodych i mniej doświadczonych. Widoczne w okresIe
mied~ywojennym tendencje wdzierania się pisarzy chłopskich do literatuI")'
330
narodowej nie dały rezultatów, gdyż pisarstwo to nie stało się pisarstwem
chłopów dla chłopów.
Okres powojenny, okres kształtowania
się w Polsce nowego ustroju,
w którym ulegają likwidacji resztki nierówności klasowej, przyczynia się
również do zaniku samorodnej twórczości chłopskiej w literaturze. Dawniej
pisarz chłopski, nie uznawany przez naród, w którym głos miały klasy panujące, miał ciężkie warunki startu literackiego i rozwoju. Dzisiaj warunki
egzystencji pisarstwa ludowego zmieniły się zupełnie, gdyż talenty chłopskie mają wszystkie szanse do pełnego rozwoju. W Polsce Ludowej nie ma
miejsca na egzotyczną twórczość chłopską. Ci pisarze chłopscy, którzy
jeszcze tu i tam piszą i dzialają w sposób partyzancki, są już tylko reliktami
dawnego ustroju. Dotyczy to zwłaszcza pisarzy pokolenia starszego, gdyż
młodsze, dzięki Siprzyjającym warunkom w formie opieki nad młodymi pisarzami chłopskimi, ma otwartą drogę do normalnego kształtowania swego
talentu i rozwoju. Błędem i anachronizmem
były podejmowane w pierwszych latach powojennych próby utworzenia Związku Zawodowego Literatów Polskich, który.ch twórczość związana i poświęcona była zagadnieniom
chłopa i wsi, czy Oddziału Wiejskiego Związku Literatów Polskich, gdyż
grUIPował on nie tyle literatów chłopskich, ile raczej "chłopów z miasta",
tj. pierwsze pokolenie inteligentów pochodzenia chłopskiego. Ci ostatni oraz
błąkający się jeszcze tu i ówdzie samorodni pisarze chłopscy, działający
w nowych warunkach, to niejako ostatni Mohikanie dawnego ustroju kapitalistycznego. Ze inaczej być nie może, stara się Czernik wykazać na przykładzie J. Aleksandra Króla, który był ostatnią przystanią samorodnych
literatóW chłopsl{j'ch, i który otwierał im wrota do literatury narodowej.
Nawiązując do tego, cośmy już na początku powiedzieli, pokazał Czernik
na rozwoju pisarstwa ludowego, że "talent samorodny - to specyfika krajów zaniedbanych pod względem' gospodarczym i kulturalnym", to człowiek
odtrącony przez ustrój, gubiący się w chaosie iJdeologicznym; w pełnym
ustroju socjalistycznym
nie może być miejsca na samorodne pisarstwo
chłopskie, jakie istniało w ustroju feudalnym i kapitalistycznym.
W naszym
ustroju może rozwijać się "tylko świadome pisarstwo robotników i chłopów.
często również twórcze, jak pisarstwo zawodowych literatów".
Książka Czernika poruszająca
i rozwiązująca
problem samorodnej
twórczości chłopskiej stanowi próbę rewizji samorodnego pisarSJtwa ludowego. Jest ona książką ciekawą, zapładniającą, zmuszającą do myślenia nie
tylko badacza twórczości chłopskiej, ale i historyka polskiej literatury narodowej, historia bowiem literatury
polskiej bez samorodnej twórczości
literackiej chłopa polskiego byłaby niekompletna. W literaturze ludowej odbija się przecież jego walka o prawa i sprawiedliwość społeczną na tle różnych okresów historycznych.
Z książki Czernika wynika jasno postulat
wyciągnięcia chłopskiej twórczości literackiej ze "schowka curiosów" i zaprezentowanie jej w ramach literatury narodowej.
331
Może to nastąpić dopiero po nowym opracowaniu twórczości samorodnej chłopa polskiego. Ze udział pisarstwa chłopskiego w rozwoju literatury
ogólnonarodowej nie będzie w;elki, to sprawa inna, ważne jest jednak to,
że chłop polski był jednym z jej współtwórców.
Chłopskie pisarstwo
samorodne
Czernika wyjaśnia bezpłodną a tak
częstą w latach powojennych dyskusję nad literaturą
ludową i stawi'a jej
problem w sposób zdecydowany.
Aleksander
Zyga
W. CICHOWICZ i J. ORAŃSKA, Wielkopolska
w grafice
K. W. K i e l i s i ń s k i e g o. S t r o j e l u d o w e, kra j o b raz.
Kórnik
1952. Nakładem Biblioteki Kórnickiej, s. 19, w tym 7 rycin + 16 rycin na
papierze kredowym.
Wydawnictwo popularne, zaznajamia czytelników nie tylko ze strojami
ludowymi i krajobrazami, utrwalonymi przez Kielisińskiego przed przeszło
stu laty;, ale również przypomina szlachetną postać Kajetana Wincentego
K i e l i s i ń s k i e g o (1808-1849), który już przeszło sto lat temu godnie
reprezentował
postępowy nurt w ówczesnym społeczeństwie polskim. Wypowiedzi j(>go: "Nie zegnę karku przed możnym ani go podle pochwalę",
"Musi przyjść sprawiedliwość i my jej doczekamy", "Z takim ludem naród
upaść nie może, choćby się większe nań zwaliły nieszczęścia", dobrze charakteryzują
Kielisińskiego jako społecznika i dobrze świadczą o autorce,
Józefie Orańskiej, która w krótkim żYdo~ysie jasno i wyraźnie, przedstawia
jego bliskie nam cechy charakteru i równocześnie wprowa.dza nas w okres
walki i wiary ludu wielkopolskiego
w ostateczne zwycięstwo uzyskania
wyzwolenia narodowego i społecznego.
Wiesława Cichowicz, w oparciu o dane zawarte w opisach K o l b e r g a,
w przystępny sposób opisuje akwaforty Kielisińskiego, które dla łatwiejszego uchwycenia kształtów i szczegółów zostały kilkakrotnie powiększone.
Ryciny te odbite są z klisz siatkowych. Wydaje mi się, że powiększenia te
są trochę za wielkie i lepiej by niektóre z nich wypadły, gdyby klisze wykonano kreskowe. Akwaforta się o to prosi. Wykonane w ten spoSób klisze
byłyby wyraźniejsze, mniej miękkie i mniej zamazane.
Przeglądając
reprodukowane
ryciny widzimy poważne zmiany, jakie
zaszły w okresie stu lat. Wiele charakterystycznych
typów dla dawnych czasów zanikło już bezpowrotnie. Szczególnie dobrze ilustrują to ryciny zatytułowane: Z okolicy Trzemeszna, Iskanie głowy, Kobieta z podmiejskich wsi
Poznania, Mala.rz obrazów, Izraelita w Poznaniu i in.
Szkoda, że autorki nie uwzględniły w swym zbiorku przedstawień Kielisińskiego znajdujących się w Gabinecie Rycin PAU w Krakowie i innych
opublikowanych
w Albumie wydanym przez Zupańskiego, a niewątpliwie
dotyczących Wielkopolski.
Wydawnictwo skromne, opracowane jednak estetycznie, sądzę, że będzie'
i:
"
, i
l
I
I,
,I:
i ,
332
333
nie tylko reprezentować
działalność Biblioteki Kórnickiej, ale przyda się
wielu zespołom świetlicowym i teatralnym
do odtwarzania
scen z okresu
Wiosny Ludów w Wielkopolsce.
Adam Glapa
jedna z ciekawszych pozycji muzyki instrumentailnej
(nr 61 Do ślubu). Jest
to rzadko spotykany przykład beztaktowej melodii instrumentalnej.
Wspomniana melodia odznacza się piękną, majestatyczną
linią, bogactwem rytmiki i ozdobników.
J. i M. SOBIESCY, S z l a k i e m k o z ł a l u b u s k i e g o. Pieśni
zyka instrumentalna
Ziemi Lubuskiej, Kraków 1954.
Nowością zbioru jest umieszczenie przed każdą grupą pieśni tanecznych
krótkiego opisu choreograficznego
z objaśnieniem i charakterystyką
tańca.
W omówieniach niektórych
tańców pominięto istotniejsze różnice. Chodzi
tu o tańce "okrągłe" i "walcerki". Zróżnicowanie tych tańców tylko na podstawie rozmieszczenia
akcentów nie jest wystarczające.
Różnica między
nimi polega przede wszystkim na odmiennym układzie rytmicznymi raczej to należało podkreślić. Na marginesie zaznaczam, że prawdopodobnie
przez przeoczenie
w grupie "walcerki"
umieszczono pieśń należącą do
"okrągłych" (nr 46 - "A ty, dziewulo, coś tak z:bladła").
O ile omówienie poszczególnych tańców ogranicza się do ogólnikowego
podania sposobu tańczenia, o tyle "zabawy taneczne" zostały opracowane
szczegółowo. Opisany jest przebieg zabaw z uwzględnieniem
ruchów i kroków tanecznych w obrębie całej melodii. Strona graficzna śpiewnika opracowana przez A. Darkowa stanowi prawdziwą ozdobę zbiorku. Wykonane
piórkiem rysunki są trafne i oddają wiernie treść i nastrój tekstu, uwydatniając stronę humorystyczną
śpiewek.
i mu-
Pod powyższym tytułem ukazał się w 1954 r. nakładem Polskiego Wydawnictwa Muzycznego w Krakowie zbiór pieśni i melodii instrumentalnych
z pogranicza Wielkopolski i Ziemi Lubuskiej, zawierający 54 pieśni i 16 melodii "kozłowych" oraz bardzo starannie opracowany wstęP.
Jest to jedyna obszerniejsza publikacja pieśni z tego regionu, tym cenniejsza, że traktująca
o sztuce ludowej regionu pozostającego pod silnym
naporem germanizacji
do roku 1945. Tym samym publikacja
ta stanowi
jeszcze jeden dokument świadczący o polskości i polskiej kulturze
tych
okolic.
Materiał zawarty w śpiewniku zosta,ł zebrany i nagrany na płytach
przez autorów po II wojnie światowej, w latach 1946-1948. Nagrania te
pozwoliły na dokonanie precyzyjnych transkrypcji,
uwypuklających
z dużą
dokładnością elementy wykonawstwa
ludowego, jak tempo, akcenty, ornamentyka. Sposób odczytywania
zapisów melodii wokalnych i instrumentalnych, publikowanych
w śpiewniku,
został omówiony szczegółowo we
wstępie, który podaje również wzmianki historyczne o koźle oraz cechy
charakterystyczne
folkloru lubuskiego. Na szczególną uwagę zasługuje fakt,
że publikacja ta zawiera pierwsze zapisy melodyczne kozła, podane w formie zbioru przeznaczonego
do celów użytkowych,
kompozytorów,
ruchu
amatorskiego.
Sobiescy w wyborze pieśni i melodii instrumentalnych
kierowali się cechą charakteryzującą
muzykę Ziemi Lubuskiej, jaką jest wpływ
kozła i oddziaływania
skali tegoż instrumentu
na melodykę wokalną. Ten
punkt widzenia zadecydował o zakresie tematycznym
i układzie zbiorku.
Należy tutaj podkreślić oryginalność układu melodii w śpiewniku, gdzie
zamiast najczęściej spotykanego podziału według incipitów lub treści tekstowej zastosowano podział muzyczno-taneczny.
W ramach takiego układu
melodie wokalne i instrumentalne
jednego typu tanecznego zestawiono obok
s,iebie w ten sposób, że tańce "chodzone" umieszczone są w jednej grupie,
"wiwaty" tworzą drugą grupę, "szocze" trzecią itd. Słusznie więc podkreślają autorzy we wstępie, że "taki układ uchroni od stosowania nieodpowiednich melodii jako podkładu do tańców i zapewni stylistyczną czystość
wykorzystania
melodii".
.
Oddzielną grupę stanowią pieśni weselne. Wyodrębnienie ich i ułożenie
w kolejności, w jakiej wykonywane są w czasie wesela, może służyć za wzór
do inscenizowania wesel. Oczywiście układ melodii potraktowany
jest przykładowo i nie wyczerpuje wszystkich znanych pieśni śpiewanych podczas
tego obrzędu. Nawiasem dodam, że w grupie "weselne" zamieszczona jest
,.,
to
I
i
Pisownia tekstów słownych opracowana
kreśla najistotniejsze
cechy gwary regionu
i nie utrudnia odczytania tekstu.
Śpiewnik
ukazały się w
cyficzne cechy
starannością i
Sobieskich należy bezsprzecznie do najlepszych, jakie dotąd
druku. Wybrane pieśni w całej pełni ukazują piękno i spemuzyki Ziemi Lubuskiej. Zbiorek opracowany został z wielką
stanowi cenną pozycję w literaturze muzycznej.
I
I
: I
i
·1
I
przez dr Sobierajskiego
pod"kozła". Jest ona przejrzysta
Aleksander
Pawlak
"WIERCHY",
rocznik
24, Kraków
1955. Dwudziesty
czwarty
tom
"Wierchów" przynosi bogatą tematykę bądź ściśle etnograficzną, bądź z nią
bliżej czy dalej związaną. Wśród licznych artykułów i notatek da się wy_
różnić kilka grup tematycznych. Jedną z nich będą dane dotyczące dziewiętnastowiecznych
badaczy, którzy między innymi interesowali się ludem
podhalańskim.
Pierwszym,
jest artykuł Walerego
(s. 7-18). Z okazji
rocznicy urodzin Staszica autor, jak sam to zapowiada, pragnie
sylwetkę jako taternika, posługując się cytatami z Ziem'iorodztwa".
artykuł składa się w większości z dosłownych cytatów, z których
wiera wiadomości natury etnograficznej, jednakże bez omówienia
wydawcy.
Stanislaw
wedle
Staszic
-
układu
pierwszy
czasopisma,
polski
taternik
Goe t la
dwusetnej
"dać jego
Istotnie,
wiele zaze strony
334
335
Nadmienić należy, że Walery Goetel wydał w 1955 r. reedycję dzieh
Staszica Ziemiorodztwo
Karpatów,
zaopatrując ją w komentarze.
Ciekawy przyczynek do historii etnografii polskiej zawiera rozprawa
Juliusza Z b o r o w s k i e g o Swiętopełk
i jego podróż do Tatr (s. 7~3).
Dowiadujemy się stamtąd, że Żegota Pauli przekazał testamentem rękopisy,
jakie znajdowały się w jego posiadaniu, W. Wisłockiemu, kustoszowi Biblioteki Jagiellońskiej, gdzie do dziś pozostają pod nr. 5373. Wisłocki wyodrębnił ze zbioru dwa rękopisy pisane tą samą ręką: Moja podróż do Karpat
i Dziennik
podróży
podkarpackiej
odbytej
do Krakowa
i jego okolicy
przeze mnie. Autor ich ukrywał się pod pseudonimem
Świętopełk. Zrazu
przypisywano je bratu Żegoty, Józefowi Pauli, dopiero po przestudiowaniu
pamiętników Jana Kantego Andrusikiewicza,
Świętopełka zidentyfikowano
z ks. Michałem Głowackim wikarym z Poronina, jednym z przywódców
powstaniachochołowskie.go
(ur. 1804, zmarł w więzieniu w 1846 r.).
Michał Głowacki należał do tych ludzi swej epoki, u których zainteresowania ludoznawcze, zwłaszcza folklorystyczne,
miały swe podłoże polityczno-społeczne
Jeszcze jako student uniwersytetu
przewędrował
Podole
zbierając pieśni ludowe; w roku 1830 młody kleryk odbył swą pierwszą
podróż do Tatr. Z tego czasu pochodzą wspomniane rękopisy, które obok
opisu podróży zawierają zapis gwarowy kilku piosenek góralskich.
Drugi zapis folklorystyczny
Głowack'ego to zebrane w 1843 r. opowiadania górala Makucha, spisane gwarą, o śpiących w Tatrach Bolesławowych
rycerzach. OpubliJkował je w 1851 r. W. A. Maciejowski.
Mało stosunkowo znana bohaterska postać młodego wikarego nabiera
w świetle rozprawy Zborowskiego żywych barw, a historia etnografii zyskuje w nim nowego przedstawiciela
epoki kolbergowskiej.
Do tejże grupy da się zaliczyć zamieszczona w Kronice krótka notatka
A. K o wal s k i ej - L e w i c k i e j, Podhale
w tekach
Oskara
Kolberga
(s. 160-161), gdzie autorka stara się zestawić tematycznie i poddać ocenie
zawartość teki Kolberga, która nosi tytuł: Górale, Nowy Targ, Nowy Sqcz,
Jasło, Spisz.
Zarówno z archaicznym typem gospodarki, jak i walką klasową
pów pańszczyźnianych
łączy się artykuł Józe:a B l' o d y, Chłopskie
czunki
wypaleniskowe
na Żywiecczyźnie
w okresie
gospodarki
chłokar-
folwarcznej
(s. 19-42). Jest to skrót studIUm, jakie ukazało się kilka lat temu w "Slavia
Antiqua" (Józef B l' o d a, Gospodarka zrębowo-wypaleniskowa
w Beskidzie
Zywieckim,
"Slavia Antiqua", t. 3 : 195111952.s. 209-288), a którego recenzja
pióra Tadeusza Lalika znajduje się w "Kwartalniku
Historii Kultury Materialnej", Warszawa 1953, s. 236-237. Dlatego też omawiać go tu bliżej nie
będziemy.
Przyczynki
do dziejów turystyki
w Sudetach (s. 116-122) pióra Tadeusza S t e c i a, znanego etnografom z interesującego odczytu na zjeździe PTL
w Jeleniej Górze (czerwiec 1954), wśród licznych wiadomości historycznych,
krajoznawczych
i turystycznych zawierają również ciekawe dane o początkach osadnictwa Karkonoszy i Gór Izerskkh. Początek osadnictwa łączy sit;
tu z odkryciem i eksploatacją rud kruszcowych. Autor mówi też o środkach
transportu
i komunikacji
używanych zimą przez górali, wreszcie o przekształceniu się charakterystycznych
sanek transportowych
w sanki sportowe i tym samym o początku sportów zimowych na tych terenach w XIX w.
Niewątpliwie
najbardziej
interesujący
dla etnografa
jest artykuł
Wandy J o s t o w e j, Wędrówki
górali podhalańskich
(s. 141-153). Autorka
porusza tu zupełnie nowe zagadnienie. Zajmuje się ona sezonowymi wędrówkami chłopów na roboty rolne, w czasie od ok. 1875 r. do pierwszej
wojny światowej. Istniały dwa zasadnicze szlaki wędrówek, jeden z nich
wiódł na południe, na Węgry, drugi na północ, do Królestwa i Galicji. Specjalnością górali była kośba. Często do robót żniwnych zabierano kobiety,
które podbierały zboże.
Dzięki żywości opowiadania i stosowaniu licznych dosłownych cytatów
wyjętych
z relacji informatorów
M'tykuł Jostowej
przy niewą1Jpliwych
naukowych walora.ch nabiera świeżości reportażu dziennikarskiego.
Na tym wyczerpałyby
się artykuły
o treści związanej z etnografią.
Wiele ciekawych wzmianek zawiera jeszcze Kronika. Trudno uszeregować
je wedle jednolitego kryterium. Postaram się jednak połączyć je w pewne grupy.
Kilka notatek dotyczy Śląska. Są to: podpisane inicjałami W. K. Przysłowia ludu Slqska Cieszyńskiego
(s. 165-166), gdzie mowa o dotychczasowych publikacjach
i zbiorach rękopiśmiennych
przysłów oraz o współczesnym zbieraczu przysłów Józefie Ondruszu. W artykuliku podpisanym W. O.,
Czy Istebna doczeka się monografii?
(s. 179-180), znajdujemy dane o licznych, głównie rękopiśmiennych
pracach dotyczących Istebnej i o potrzebie
zebrania ich w jedną, pełną monografię tej niezwykle ciekawej wsi Beskidu
Sląskiego. Wreszcie Władysław O s t w Slqskich zespołach pieśni i tańca
(s. 173-176) omawia historię powstania, repertuar
i walory artystyczne
trzech zespołów: jabłonkowskiego
"Górala", powstałego niedawno Zespołu
Pieśni i Tańca Ziemi Cieszyńskiej, oraz naj młodszego, lecz najlepiej znanego Państwowego Zespołu Ludowego Pieśni i Tańca "Śląsk".
Dzięki M. Cz. C h o l e w i e znajdujemy
szereg wiadomości z terenu
Sącza i ziemi sądeckiej: Wystawa Sztuki Ludowej Zi,emi Sądeckiej (s. 176)
została otwarta w Nowym Sączu w kwietniu 1955. Znalazły się tam obrazki
na szkle, rzeźba, ceramika i haft. Na wystawLe tej po raz pierwszy zaprodukowała swe obrazki o tematyce ludowo-choreograficznej,
malowane temperą
na szkle, Jadwiga Kosalowa, która dotąd znana była ze swych pisanek
i lalek (Obrazki na szkle Jadwigi Kosalowej, s. 176).
Dowiadujemy
się następnie
o zgonie wiejskiego krawca i hafciarza
i jego wybitnym talencie twórczym (Zgon Jana Bulandy z Zabrzeży, s. 176177), jak również o zgonie prof. Józefa Zbozienia. Pochodził on z chłopskiej
rodziny również z Zabrzeży. Zasługą jego było odtworzenie wielu zapomnia-
!I
i:
j:
I,
i:i
,I
I
I
,I
336
337
nych melodii ludowych. Zajmował się produkcją skrzypiec i basów, rzeźbą
i malarstwem. (Gęśliki nowosqdeckie, s .177-178).
Dzięki artykułowi Hanny P i e ń k o w s k i e j pt. Z aktualnych
zagadnień i prac konserwatorskich
(s. 157-160) dowiadujemy się o dalszym postępie prac w terenach podgórskich. Niestety, dalsze roboty zmierzające do
realizacji parku etnograficznego przy ul. Kościeliskiej w Zakopanem wstrzymano z braku funduszów. Natomiast ukończono remont dworku Moniaków
w Zubrzycy Górnej na Orawie. Oddany pod opiekę PTTK dworek zostanie
zamh:miony na muzeum wnętrza orawskiego i sztuki regionalnej.
Autorka
nawołuje do współpracy między krajoznawstwem
i turystyką a ochroną
zabytków. Wysuwa szereg postulatów tej współpracy.
O uroczystym otwarciu
dworku
Moniaków 11 wrzesma 1955 pisze
M. G o t k i e w i c z: Dworek Moniaków - Krajoznawczym
Ośrodkiem KuL··
tury Orawskiej
(s. 170-171), zaś Wanda J o s t o w a (Z dzialalności Podhalańskiej
Komisji
Opieki nad Zabytkami,
s. 172-173) przedstawia postulowaną przez Pieńkowską współpracę konserwatora
ze społeczeństwem
od
strony organizacji społecznej, jaką jest powstała w 1951 r. w Zakopanem
omawiana Komisja. Szczególne znaczenie dla badań nad architekturą ludową
będzie mieć założona przy tej Komisji kartoteka zabytków powiatu nowotarskiego zaopatrzona w fotografie' i opisy. Ze sprawozdania Jostowej dowiadujemy się również o przeprowadzeniu przez Komisję szczegółowej inwentaryzacji 4 wsi orawskich i 2 nowotarskich.
Jeśli już jesteśmy na Podhalu, wspomnieć
należy o sprawozdaniu
z Uroczystości
Sabalowych
w Zakopanem
(s. 178-179,
podpis W. K.)
w czerwcu 1955, które zgromadziły ponad 100 zespołów muzycznych i tanecznych z całego Podhala.
Notatka o powstaniu Muzeum regionalnego w Krośnie (s. 180), gdzie
między innymi znajduje się również dział kultury ludowej, jest ostatnią
z serii związanych z etnografią.
Z nauk etnogralfii pokrewnych mamy tu E. M o s kał y Przyczynki
do
nazewnictwa
ludowego w Beskidzie Wyspowym
(s. 166-169); autor podaje
toponomastykę
trzech głównych szczytów tego pasma: Łopienia, Śnież
nicy i Cwilina, starając się, gdzie to możliwe, dojść drogą historycznych rozważań do początków danej nazwy.
Drugi artykuł z dyscypliny nam bliskiej to Andrzeja Żak i e g o Początki osadnictwa w Karpatach
Polskich (s. 99-116). Jest to skrót większej
pracy pt. Karpaty polskie w starożytności i wczesnym średniowieczu, jaka
ukaże się w niedalekiej przyszłości. Na podstawie głównie własnych badań
archeologicznych kreśli autor historię osadnictwa północnych stoków Karpat
od paleolitu do mniej więcej XIIIw. n. e. Stwierdza on zgodność rozwoju
osadnictwa tych terenów z resztą ziem polskich; łańcuch Karpat nie
dzielił - jego zdaniem - grup ludzkich żyjących po obu jego stronach
i ni.e był przeszkodą w kontaktach jak na ogół mniemano.
Materiałowym uzupełnieniem artykułu Żakiego są w Kronice notatki
Wacława S t a d n i k a
Dalsze badania
grodziska
Wietrzno-Bóbrka
(s. 161-162) i Heleny Z 011 Ó '1/ i'l Y -Jeszcze
o grodzisku w Brzezówce
(s. 162).
Biorąc ogólnie, "Wierchy" z 1955 r. przynoszą szereg artykułów, przyczynków i notatek z dziedzin interesujących
etnografa oraz są i to
przede wszystkim - kroniką wydarzeń, prac i wydawnictw związanych
z życiem ludności góralskiej.
Nadmienić tu jeszcze należy, że w omawianym tomie "Wierchów"
znalazła się obszerna recenzja "Ludu" t. 41 (s. 230-232).
Anna
ATLAS POLSKICH
Ludoznawcze.
STROJ6W
LUDOWYCH
Kowalska-Lewicka
*
Polskie
Towarzystwo
Atlas Polskich St.rojów Ludowych, którego pierwszy zeszyt ukazał się
w 1949 r., jes,t jednym z ważniejszych wydarz.eń na polskim rynku wydawniczym w pierwszym dziesięcioleciu istnienia PRL. Do chwili obecnej
ukazało się 20 zeszytów, a więc przeciętnie
dwa rocznie. Stanowią one
dopiero cząstkę wielkiego zamierzenia, które w swoim czasie podjęł~ i nadal
realizuje Polskie Towarzystwo Ludoznawcze. Zważywszy, że w ciągu pięćdziesięciolecia kilkakrotnie próbowano wydawać różne seryjne opracowania
i niemal z reguły po pierwszych dwu lub trzech zeszytach wydawnictwa
te zamierały, zasługa PTL oraz Komitetu Redakcyjnego, z J. G aj k i e ID
na czele, jest tym znaczniejsza. Wagę podnosi okoliczność, że decyzja
wydawania Atlasu zapadła w okresie, kiedy etnografia polska, podobnie
zresztą jak i inne działy kultury polskiej, dotknięta została dotkliwymi
zniszczeniami tak w zakresie materiału źródłowego, jak i kadry pracowników naukowych.
Wyjście każdego zeszytu jest w pewnym sensie rewelacją, gdyż ukazują one coraz to nowe możliwości perspektywy
badawczej - z drugiej
strony dają pole do żywej dyskusji. Właściwie jest paradoksem, że Atlas
dotąd nie doczekał się rozleglejszego omówienia w prasie naukowej 1 lub
że nie podjęto dyskusji
na szerszym forum. Opublikowanie
materiału
dyskusyjnego mogłoby dać interesujące wytyczne do dalszych zeszytów 2.
• Recenzja została napisana po ukazaniu się 10 zeszytów i nie obejmuje dalszych
zeszytów (Przyp. Red.).
I J.
R o s e n - P r Ze w o r s k a, J. Swiqtkowskiej
Strój
łowicki,
[rec. w:)
•.Kwartalnik
Historii Kultury Materialnej
PAN"; J. R o s e n - P r z e w o r ska.
A. Clapa. Strój dzierżacki
[rec. w:), tamże.
, W momencie, kiedy prof. J. Cajek zaproponował mi omówienie Atlasu jako
całości, ogarnęło mnie zakłopotanie. Temat bowiem, jakkolwiek trudny, był jednak
niewątpliwie pociągający. Zaczęłam ponownie przeglądać wielokrotnie widziane zeszyty
Atlasu, co stało się sprawdZianem reakcji, jaką odczuwam każdorazowo, gdy biorę
22 "Lud"
,.
t. XLIII
~38
Należy podkreślić fakt, iż plan wydawniczy Atlasu Polskich strojów
Ludowych, jest zakrojony na nie spotykaną dotąd skalę. Obejmuje on ziemie
rdzennie polskie i dzieli się na V części: I - Pomorze, II - Wielkopolskę,
III - Śląsk, IV Mazowsze i Sieradzkie, V - Małopolskę.
Zmusza też do intensywnych badań terenowych. Grupy badawcze bądź
też pojedynczy pracownicy
naukowi nie trzymają się utartych
szlaków
w poszukiwaniu materiałów, ale odkrywają zupełnie nowe lub zapomniane
regiony. Często ratowane
są od zupełnej zagłady ostatnie niemal ślady
oryginalnych
ubiorów, nawet miejscowej tradycji, która zanika wraz ze
śmiercią starszych ludzi. Względnie szybkie (jak na nasze stosunki) publikowanie wyników badań czyni ten materiał dostępnym tak dla naukowców,
jak i szerszych kręgów ludzi zainteresowanych
ojczystą kulturą. Atlas
spełnia bowiem niewątpliwie
podwójną rolę. Chodzi o to, czy wypełni ją
właściwie.
Atlas powinien być podstawowym kompendium materiału źródłowego
z terenu w zakresie zachowanych oryginalnych ubiorów (które poznajemy
z opisu, fotografii i rysunku dokumentalnego),
zebranej ustnej tradycji
(relacje starszego pokolenia), wszelkich dostępnych źródeł ikonograficznych
i pisanych (archiwalia) i wreszcie możliwie pełnej literatury. Ale w tym
wypadku zeszyty Atlasu wypełniają tylko częściowo to zadanie. W każdym
zeszycie mamy wybór materiału
dokonywany
do pewnego stopnia pod
kątem zainteresowań poszczególny<:h autorów Nie daje to jednak gwar.ancji,
że możemy tu spotkać się z możliwie najbardziej kompletnym materiałem.
Oczywiście nie będzie on nigdy pełny, luki spowodowane działaniem czasu,
zniszczeniami wojennymi itp. niekiedy są bardzo znaczne.
Atlas spełnia również zadania wydawnidwa
w pewnym sensie popularyzującego wyniki badań. Jeśli chodzi o drugą grupę odbiorców, posiadających słabe przygotowanle, dla których Atlas spełniać powinien rolę podręcznika, doradcy fachowego, a nawet żurnala, jest on zbyt trudny i zbyt
szczegółowy. Operuje terminologią nie zawsze zrozumiałą dla laika, jak to
niżej wykażę. Nie zawiera wskazówek praktycznych, według których można
by było sporządzać stroje nie tylko dla świetlic, zespołów amato.rskich.
ale i dla teatru zawodowego. Rozmiary poszczególnych form i wykrojów,
zwłaszcza w pierwszych sześciu zeszytach nie przekraczają
często 1 cm2
i są stłoczone na jednej lub dwu tablicach. Są one trudne do wyzyskania
nawet przez zawodowych
krawców. Inaczej, znacznie bardziej realnie,
nowy zeszyt do ręki. Obok radości, że znowu wyszło z druku coś z bliskiej ml
dziedziny, że ocalone zostały od niepamięci takie czy inne materiały żródłowe, miesza
się pewna doza zawodu, iż nowa publikacja nie odbiega wiele od pierwszych zesz:,tów. One bowiem posiadały zalety, które zatarły się \V następnych, oraz wady,
które nie zostały całkiem zlikwidowane. Nie znaczy to, aby wydawnictwa nie cecho-o
wało wyraźne dążenie do udoskonalania tak treści, jak i szaty zewnętrznej poszczególnych zeszytów.
339
s~rawy te zostały rozwiązane w czeskiej publikacji B.
S o t k o w ej:
Ltdove Kroje, Wysehrad 1951, której praktyczne
cele
są wyraźnie
kreślone na niekorzyść problematyki naukowej.
N ase
pod-
A przecie~ w li~raturze
radzieckiej
i zachodnioeuropejskiej
istnieją
prace zawIeraJące naJnowszy dorobek - materiały źródłowe tez . . .
,
t k d t
. ..
,
Y l uJęcIa
pIsane a
os ępme, ze mogą służyć zarówno naukowcom jak i laikom.
, Zbyt duży fo~mat :Vyda:vnict:va wymaga specjalnej półki bibliotecznej;
b~łb! ~~ usprawled~lwlOny Jedyme wtedy, gdyby zawierało ono znaczniejszą llosc powlększen ,~ragmentów odzieży, podobnie jak w zagranicznych
wydawmctwach
(Marn Wel e w e j Bułgarski
Narodni Nosii i Szewicii,
Wy~. Nauk~ l Is~ustvo, SofIa 1950; Blażeny S o t k o ve j. Nasze Lidove
Kro)e :' zblOroweJ pracy pod redakcją J. P a l a k a i T. S n a j d r a L'art
pop~latre slovaque, Wyd. Tatran, Bratislava 1951, i wreszcie O. S r o n k 0v eJ Dte Modo. der gotischen Frau, Artia, Praha 1954.
ytuł: Atlas Polskich Strojów Ludowych, zawęża jego istotną treść;
:r
wybIega ~na poza tę nazwę, zwłaszcza w nowszych zeszytach. Omówiona
.lest. w mch także odzież codzienna, robocza męska i kobieca, zimowa,
let.ma, z~wodowa. BYł.o to jednym z podstawowych
dezyderatów
nowej
Instrukc)t, opracowaneJ przez J. G a j k a i wydanej po ukazaniu się pierwszych sześciu zeszytów, w 1952 r.
,.
,
':.'."",'
I,
li
;:1
I
,I
,I
, 'I
:1
,~
.,,
r'
l
;;
Jas~a okład~a układ~ Młodzianowskiego jest ni'epraktycznJa przyczęstym uz.ytkowamu zeszytowo Zastrzeżenie budzi motyw dekoracyjny, który
Ją zdobI. Jes~ ~n każdorazowo wybrany z regionalnych
haftów i wyszyć.
Ale w ~łasklceJ, plakatowej
technice gubi się charakter
motywów, ich
funkCJa Jako ozdoby stroju, wreszcie surowiec i technika wykonania.
Ta sama plakatowość razi w większości tablic barwnych. Wprawdzie
wykonanie ich powierzane jest plastykom (,J. Karol:tko'Wi, M. Koch, W. Manteuffel" A. Mieszkowskiej, Cz. Lewandowskiej,
M. Orłowskiej i A. SzymcZakOwI), ale nadal nie są one .postawione ilia właś-ciwym poziomie. Tablice
barwne obok fotografii i poprawnych
rysunków spełniają bardzo ważną
r~lę. wzoru. W sy.nt~ty.zującej formie podawać mają drugiej grupie czytelmkow obraz mozhwle Jak najbardziej odpowiadający rzeczywistości. Tablice
są bowiem ważne dla tego licznego odłamu czytelników, który nie ma możności oglądać autentycznych ubiorów w terenie bądź też w muzeach etnogra~icznych. Czy te postaci o tępawych rysach twarzy i to.pornych ruchach,
odZIane w kiecki przypominające
papieroplastykę,
i w sukmany wycięte
z blachy oddają rzeczywistość? Myślę, że nie. Ta upraszczająca
manieryCZ~OŚć,która - niestety - jest modna obecnie w świecie plastyków, ma
l1lewlele wspólnego z realizmem
malarskim,
a jest często spodowana
brakiem rzetelnej umiejętności rysunku j operowania kolorem. Na dobitkę
brak odpowiednich farb i niedociągnięcia techniczne naszych poligrafików
Pogłębia jesz,cze bardziej te trudności. Nie są także dość wyraźnie uplastycznione kroje oraz gatunki t.kanin (samodziały, wełny i kretony fa22·
340
341
bryczne, skóra, tiul, aksamit, atłas itp.). A jednak w wydawnictwach. czeskich, słowackich i bułgarskich efekty takie są wydobywane. WYdawructw~
te operują ponadto wspaniałymi
fotografiami .czarnymi or.az barwnym!.
Fotografia kolorowa jest wprawdzie słabsza od Jednobarwnej, ale prawdopodobnie w latach najbliższych technika ta zostanie u~oskot'llaIon.a. Wte~y
będzie mogła zastąpić grafikę w tych wypadkach,
kIedy ta me będzIe
stała na wysokości zadania.
który to układ dawałby nam już na pierwszy rzut oka pewne perspektywy
rozwojowe. Wraz z niedostatkiem materiału historycznego w tekście (o czym
będzie niżej mowa) jest to jeden z większych niedomogów wydawnictwa
jako całości, nie zaś poszczególnych zeszytów. Rozkład ilustracji na stronie
jest nieco tradycjonalny.
Tu może bardziej nowoczesnym wzorem mogłaby
być wspomniana L'Art populaire
slovaque.
Układ, treściowy zeszytów na ogół trzyma się instrukcji,
które były
wydane dla współpracowników
Atlasu. Zważywszy, że jest ich spora liczba,
a każdy reprezentuje
inny typ umysłowoŚci oraz różne metody pracy,
instrukcje te były niezbędne. Szczegółowy plan instrukcji był niewątpliwie
pomocą dla jednych autorów, ale hamulcem dla innych. Zeszyty nie mają
równej wartości, mimo niewątpliwie
znacznych wysiłków ze strony Redakcji, by je zestroić w harmonijną
całość.
Posiadamy przecież nie najgorsze wzory w zakresie ilustracji dokumentalnej,
począwszy od J. P. Norblina poprzez F. Preka, W. C:rs~na.
K. W. Kielisińskiego, K. Kietlicz-Rayskiego,
J. pieniążka,. w,. Borat~ns~lego
i in. Jakkolwiek mamy tam pewne echa klasycyzmu, secesji I impresJomzm~,
posiadają one względnie dużą dozę wierności i umożli",:,iają odtworz~rue
dróg rozwojowych, jakimi szły poszczególne
typy regIOnalnego
ublO'ru
w Polsce. Są one częściowo, lecz może niedostatecznie 'wyzyskane, szczególnie w zeszytach A. Glapy, M. Mikułowskiej, R. Reinfussa, T. Se~e~yna.
Jedni autorzy, jak A. Glapa, F. Kotula, T. Seweryn, H. Mikułowska,
dają retrospektywny
zarys rozwoju ubioru na danym terenie, uwzględniając
tak materiał ikonograficzny, jak i źródła pisane. Inni, jak np. J. Świątkowska, Dekowski, E. Starek, wzmiankują o nkh tylko ubocznie. Przy tym
A. Glapa sięga aż do starszego okresu żelaza, wspominając o znaleziskach
kultury łużyckiej, T. Seweryn podaje materiał z XIV w. (Kodeks ostrowski
św. Jadwigi
z 1353 r.) i późniejszy, F. K o t u l a w Stroju rzeszowskim
wzmiankuje
źródła osiemnastowieczne
(obraz z kościoła Bernardynów
w Rzeszowie oraz akta sądowe), podobnie jak i Reinfuss; H. M i k uł o w s k a w Stroju
kujawskim
daje starannie
zestawione źródła ikonograficzne z XIX w. Natomiast E. Starek wspomina wprawdz.ie o istnieniu
tryptyku w kościele św. Katarzyny w Sromowcach Niżnych z XV w., na
którym są wy,obrażeni górale w miejscowej odzieży, ale nie podaje jego
siedemnastowiecznych
fresków na chórze drewnianego
kościoła w Orawce
w pow. nowotarskim,
gdzie mamy przedstawionych
górali w charakterystycznych dla nich strojach. J. Świeży przytacza
wypis z akt sądowych
z 1'. 1617, ale wypis ten nie wnosi w treść zeszytu hie istotnego, podobnie
jak w Stl'oju dzierżackim
A. G l a p y materiał archeologiczny, dla którego
brak powiązań ze współczesnością.
Większość zdjęć we wszystkich zeszytach jest wartościowa. Odblt~1 z~pewne były bardziej kontrastowe, czyste i ostr~. ~eśll zaś ~WYdawmctw~~
wypadły blaido, szaro, częściowo zamazane, to me Jest .to wmą tak dosko~
łych fotografików, jak Bułhak, Photo Plat,. Franko",:,skl, KamYk~wskl~ Re~n~
fuss, lecz niezbyt odpowiedniego papieru IlustraCYjnego ora; m~ocl~~lęC
poligrafii. Niestety, niewiele jest takich, któ~e by mogły do~ownac zdJęCIOm
spotykanym w wymienionych
już wydawructwach
zagralll,lcznych. stos.unkowo najlepsze znajdują się w pierwszych zeszytach (np. Go~ale szczawmccy
R. R e i n f u s s a). Pewien procent fotografii, wręcz fatalme. WYko~anY?h,
gdzie sylwetka ludzka niemal wcale nie wycina się z tła, me moze WIęc
spełni'ać roll dokumentu. Takie zdjęcia mamy w pracy E. Starek.
Co gorsza, między fotografiami
dającymi gwaranc.ję a~tentyzmu, do
których można zaliczyć i dZiewiętna,stowieczne fotogra~le Kr,legera z. Kr:kowa (a także i Bayera z Warszawy), plą,c.zą się i. takle, ktore. ~adaJą ~ ~
. d . do albumów rodzinnych
jako mIła pamIątka.
Do tailnch zdJę
Je yme
. ł
. k'
zaliczyć trzeba ryc. 37, ryc. 56 na s. 41 i ryc. 59 na :s. 42 v: Stro!u
OWIC Im
J. Ś w i ą t k o w s k i e j. Autentyzm
tych fotografIi moze, .byc tak sam?
kwestionowany,
jak fot. 2 w pracy J. Ś w i e ż e g o: StroJ krzczon~wskl.
Przedstawia
oną artystów-amatorów,
grających w Weselu Lubelsktn:
na
początku bieżącego wieku. Grupka upoz~wana ~o fotografii n~si k~stlllI~):
częściowo projektowane
przez autora. NIe negując g~~towneJ
znaJomosc
zagadnień terenowych J. Świeżego, nie jestem całk?wlcle przekonana,. czy
jest to materiał dokumentalny,
jakiego Atlas wlmen nam dostar~z~c .
h b . podobne ilustracje byłyby opatrzone wyjaśnieniem w tekscle, ze.
c y a ze
. t ..
taka
'<>A
praw·dziwą chłopską odzieżą a kostiumem teatralnym IS meJe
.
ml'iUzy
.,.
k'
któ
'"
,. 'ca , J'ak między budownictwem
WiejskIm .a de oracJą,
ra J~
sama rozm
przedstawia,
nawet jeśli ta jest najbardziej
naturalIstyczna.
.,
W żadnym niemal zeszycie fotografie nie są ułożone chronologicznie,
1
. Powoduje
to pewne niejasności.
Brak definitywnie
ustalonej daty,
do której powinni byli sięgać autorzy opierając się na znanym ma'tel"iale. /'
Rozumiem, że ustalenie takiej daty nie było rzeczą łatwą, byłaby ona oczywiście tymczasowa, jednakże przyczyniłaby
się do przejrzystości
tekstu.
W treści niemal wszystkich zeszytów spotykamy niejednokrotnie
nawiązania do dawnych źródeł, do prymitywnych,
dawno już zarzuconych form
i krojów, np. koszul, płótnianek i guni typu p o n c h o podłużnego (F. K ot u l a, Strój rzeszowski,
R. R e i n f u s s, Górale szczawniccy),
jest mowa
o dwu zapaskach, które zostały zastąpione przez spódnicę, o pierwotnej
formie portek nie krojonych, lecz dartych (F. K o t u l a), o rańtuchach,
łoktuszach, rąbkach, zapaskach, pstruchach (A. Glapa, F. Kotula, R. Rein-
343
342
tuss, J. Swieży), pierwotnym obyczaju noszenia koszuli na portkach (F. Kotula, J. Swieży), ale nigdzie nie ma wzmianki, jak dawne są te formy, kiedy
i dlaczego zostały zastąpione przez inne, bardziej skomplikowane. Gdzieniegdzie zagadnienie to samo dobrze uplastycznia się w cytowanym materiale. Np. w Rzeszowskiem darte portki, płótni'anki o kroju kimonO'Wyrn
i takież kożuchy baranie poprzedzały w czasie sukmany, o bardziej skomplikowanym kroju, oraz spodnie sukienne szyte przez zawodowych krawców.
Na Lubelszczyźnie, zwłaszcza w Biłgorajskiem i koło Włodawy, roi się po
prostu od prasta.rych, neolitu niemal sięgających form odzieży tak kobiecej, jak męskiej. Niektóre z nich są na nowo odkryte dopiero w okresie
powojennym i dałyby piękny retrospektywny
materiał, ciekawszy od dziewiętnostowiecznego, raczej nietypowego stroju kszczonowskiego, a są w tym
zeszycie wspomniane ubocznie.
Wyczuwa się także brak wyraźnej definicji, co rozumiemy pod terminem
"strój ludowy", skoro w treści zeszytów mowa jest także a odzieży codziennej roboczej. Czy nie prościej byłoby dać tytuł: Atlas Odzieży Chłopskiej.
tj. tej, która wytwarzana
była na użytek ludności wsi i przez nią tylko
noszona w różnych okolicznościach specyficznych dla życia wiejskiego. Nie··
kiedy używała jej" cała społeczność wiejska. Innym razem ograniczona byla
tylko do jednej warstwy ludności wiejskiej. Ale czy pod tę definicję możemy także podciągnąć ubiory teatralne, komponowane bądź to przez jednostkę, bądź teź przez zespół, tam gdzie z góry mamy założenie kostiumu,
rekwizytu widowiskowego? Czy dokumentem jest zdjęcie mieszkanki dużego miasta, inteligentki,
która dla zabawy przebrała
się za chłopkę?
Wydaje mi się, że nie. Czyż zdanie, iż "twórcą rzeszowskiego stroju był
bliski krewny Bomby urodzony w 1868 r." (F. K o t u l a "Strój rzeszowski",
s. 38), przyczyni'a się do rozjaśnienia
problemu
ubioru rzesz.owskiego.
Jak z tekstu wynika, istnieje tam dużo starych oj prymitywnych form.
.'
Podobnie płynna jest granica między odzieżą codzienną a strojem,
który podniszczony staje się nią właśnie. Niemal każdy zeszyt Atlasu daje
ciekawy materiał do rozważań genetycznych. W szeregi genetyczne i typologiczne dałyby się ująć także i najbardziej typowe motywy ornamentalne.
związane najczęściej z pewnymi określonymi technikami Zidobniczymi (tkackimi, hafciarskimi
itp.). Jedne z nich sięgają niewątpliwie
zamierzchłej
przeszłości (motywy geometryczne przewlekane, tkane, a nawet haftowan~l
krzyżykami). Inne są naleciałościami ostatniej doby, jak roślinny haft barwnymi koralikami. Zagadnienie to ustawił w pewnym sensie S. B r o n i c z
w Stroju PszczY71skim, powołując się zresztą na dawniejsze prace A. i T.
Dobrowolskich.
Problemy te są może łatwo uchwytne dla naukowca obeznanego z materiałem, ale wcale nie takie proste dla niefachowca, zwłaszcza gdy brak odpowiednich objaśnień. To tak bardzo różnorodne ujęcie wprowadza pewien
4·
:',1"
chaos do Atlasu jako całości i utrudnia korzystanie z niego drugiej kategorii czytelników, znacznie liczniejszej od poprzedniej.
Dobrze, że w późniejszych zeszytach Atlasu została zmieniona kolejność omawiania poszczególnych części odzieży. W pierwszych bowiem zaczynała się od uczesania i nakryć głowy, które składają się na końcowe
momenty w czynności ubierania. Nie ustalone zostały wytyczne odnośnie
do nazewnictwa - a tym samym terminologia, jaką posługują się poszczególni autorzy, jest nieco płynna. Tak np. w Stroju rzeszowskim
F. K ot u l i mamy w tekście wspomnianą katankę, z powołaniem się na fotografię
z 1902 r., podpisaną jako lejbik. Tamże podaną mamy nazwę ki klik bez
wyjaśnienia, iż jest to prawdopodobnie nazwa pochodna od kitla. E. Starek
cytuje nazwę kartun bez podania icnteresującej wiadomości, iż nazwa ta jest
podana przez J. S. Bandtkiego (J. S. B a n d t k i e, Wiadomości
a języktt
polskim
w Sląsku i o polskich
Slązakach
1821, Reedycja, Wrocław 1945,
s. 41), a korzeniami sięga XII w., kiedy al kattun al rumi, bawełna, zaczęła napływać do Polski. Nie są należycie objaśnione wyrazy wyszłe
z mowy potocznej i znane tylko specjalistom. Nie wyodrębnione są dostatecznie staropolskie i prasłowiańskie
terminy, jak: kiecka, portki, gacie,
part, parcianka,
duchenka,
czechlo,
gunia,
łoktusza
(mylnie chyba przez
Bri.icknera uważana za pochodną od Lacktuch). Brak wyjaśnienia
słów
cudzoziemskich, jak np. dybet od tybetu, batys od batystu, kaźmirkowe
od
kaszmiru, mulinowe od muślinu. Wiele z nich można zupełnie łatwo związać
z ustalonym okresem historii, z rozwojem stosunków handlowych, zwłaszcza
ze Wschodem we wczesnym średniowieczu. Innym razem są one odbiciem
wpływów i oddziaływań z Z.a'Chodu. Oczywiście są i takie, których pochodzenie trudno dziś ustalić, jak np. (półsukno, me zza lana) ząany nam już
w piętnastowiecznych
źródłach, jak podaje A. Mączak. Cytuje ją S. Bronicz
jako używaną po dziś dzień w Pszczyńskiem w potocznej mowie, gdy natomi'ast w języku literackim nazwy te wyszły już prawie zupełnie z obiegu.
Nowsze pochodzenie posiadają nazwy: jakla, bruszlak itp. Są one zrozumiałe
tylko dla tych czytelników, którzy znają język niemiecki.
Płynna jest także granica górna występowania ubiorów ludowych w róż- '\
nych regionach. W Rzeszowskiem chłopska odzież zatraciła dziś swą żywotność, jest raczej w stanie zaroi.erani·a. Użytkuje się dawne ubiory na
uroczystości państwowe, ale nowych młodsze pokolenie już nie sporządza.
Są one za kosztowne, brak odpowiednich surowców, brak krawców i hafciarzy. Podobny stan rzeczy widzimy w Szamotulskiem.
Są tereny, gdzie ubiór ludowy przeobraził się w rodzaj munduru zawodowego, jak np. u górali szczawnickich. Posiadanie jego było w okresie
międzywojennym
warunkiem przyjęcia do Bractwa Flisaków Pienińskich
(R. R e i n f u s s, Strój górali szczawnickich).
Do pewnego stopnia zjawisko
to występuje także u górali zakopiańskich
(fiakrów), ale już tylko sporadycznie.
Są także regiony, gdzie nie tylko jest ten strój żywotny w swoich
,<
344
345
tradycyjnych
formach, ale powstają nowe jego formy, przystosowane
do
nowej rzeczywistości - do reprezentacyjnej,
poniekąd narodowej już funkcji społecznej. Proces ten widzimy w pełni w Łowickiem, na Kurpiowszczyźnie, do pewnego stopnia na Podhalu, w Wielkopolsce (Biskupizna).
, I tu jest problem, który nie dość wyraźnie
został uplastyczniony
w Atlasie. Mam wrażenie, że tu właśnie, a nie gdzie indziej naukowcy
mają możność wypowiedzieć się, czy mamy tu zjawiska regeneracji, czyli
odradzania się dawnych form, czy też tu i ówdzie nie zachodzi w niektórych
ubiorach zjawisko, które określić możemy jako degenerację, wynikłą z nieprzemyślenia, z nie dość dokładnej znajomości istotnych regionalnych ubiorów, tradycji miejscowej. Tak np. strój łowicki, jak wynika z opracowania
J. Swiątkowskiej,
odbiegł daleko od tego ubioru, jaki znany był na początku XIX w. sztucznie poszerzone sylwety kobiece, przeładowanie w linii,
barwie oraz wyszyciach, widoczne także i w męskim ubiorze, uczyniły
z tego steatralizowanego
kostiumu - formę bogatą, która jednak zatracila
niemal zupełnie dawne, może surowe, piękno ubioru mazowieckiego. Podobne zbarokizowanie
stroju kurpiowskiego
uwidacznia
się w zeszycie
M. Z y w i r s k i e j, Strój kurpiowski.
W obu tych zeszytach, zwłaszcza
u Swiątkowskiej,
brak rozgraniczenia
między odzieżą noszoną istotnie na
wsi a tymi elementami, które są wynikiem nowej roli, narzuconej przez
życie, zmienione warunki bytu ludności chłopskiej. Elementy te niekiedy
oparte są na miejscowej tradycji, niekiedy jednak są obcą naleciałością.
. Strój dzierżacki w Wielkopolsce jest stosunkowo może najskromniejszy,
jeśli chodzi o efekty zewnętrzne, ale i tu w najnowszej formie występuje
nylon i kolorovv)' haft atlasowy. Te najnowsze formy "ludowe" stroju są
niewątpliwie ciekawe, jeśli chodzi o historię ogólną ubioru, ale w Atlasie,
moim zdaniem, winny stanowić jeden z rozdziałów
w poszczególnych
zeszytach, względnie powinny być opracowane
w oddzi:elnym zeszycie,
natomiast nie powinny wypełniać całej treści monografii. Ponadto dla nieetnografów winny być jaJkieś kryteria, wyznaczniki, gdzie i kiedy można
mówić o regeneracji ubioru ludowego, a gdzie jesteśmy świadkami procesu
degeneracji.
Dlatego te zjawiska uwidaczniają
się w jednych regionach
słabiej, w innych silniej. Pozwoliłoby to uniknąć tandety kostiumowej czy
kostiumologicznej,
która teraz tak bujnie się pleni.
Mimo tych zastrzeżeń, jakie się nasuwają, trzeba przyznać, że w sumie
Atlas przewyższa pod wieloma względami tak nasze przedwojenne
publi··
kacje, jak i współczesne
zagraniczne, któreśmy wymieniali.
Górują one
szatą zewnętrzną,
natomiast
zawierają
znacznie mniej materiału
dokumentarnego
względnie materiał ten jest bardziej jednostronnie
potraktowany. Atlas, będący owocem zbiorowego wysiłku, dlugo będzie stanowił
podstawowe dzieło w swoim zakresie, którego nie będzie można pomijać
w badaniu kultury nie tylko ludowej, ale narodowej.
Janina
Rosen-Przeworska
"POLSKA SZTUKA LUDOWA", dwumiesięcznik wydawany przez Państwowy Instytut Sztuki, R. 8: 1954 W'a'fSzawa, numery 1, 2, 3, 4, 5, 6.
.
··,~~·;
'"
I
,
•.'t
.J
!
•
I
') .. '1
Sztuka ludowa jako przedmiot badań przechodziła różne koleje. Od
czasu ogloszenia artykułu B. S t e l m a c h o w s k i ej ("Lud", t. 36), omawiającego dawne poglądy na sztukę ludową, upłynęło prawie lat dziesięć.
Była to bodaj pierwsza
wypowiedź
powojenna z tego zakresu. Artykuł
streścił dawne poglądy i w ~akończeniu zwrócił uwagę na potrzebę odnowienia badań w tej dziedzinie.
W Polsce Ludowej sztuka ta znalazła się w nowych warunkach
rozwojowych; sztukę ludową uznano za wartość narodową i jako taką potraktOWlano prav,lie równorzędnie ze sztuką warstw wykształconych.
Naukowe i społeczne zainteresowania
sztuką ludową znalazły swe odbicie i w ruchu wydawniczym. Powstalo czasopismo całkiem nowego typU "Polska Sztuka Ludowa" (PSzL"), które obecnie wchodzi w dwunasty rok
wydawniczy. Dotychczas jest ono pozycją o największym ciężarze gatunkowym w tym zakresie. Poza tym w dorobku jest i kilka osobnych pozycji
problemowych,
że wymienię: T. S e w e r y n a Rozdroża, sztuki ludowej
(Warszawa 1948), K. P i w O'C k i e g a a historycznej
genezie polskiej
sztuki
ludowej
(Wrocław 1953), A. Woj c i e c h o w s k i e g o - Elementy
sztuki
ludowej
w polskim
przemyśle
artystycznym,
(Wrocław 1953). Z poszczególnych zagadnień ogłoszono nieco więcej prac. Polskie Towarzystwo Ludoznawcze jest przodującą instytucją również i w zakresie wydawnictw z dziedziny sztuki ludowej. W "Ludzie" opublikowano:
M. C h o l e w y Stroje
ludowe Ziemi
Sądeckiej
(t. 36) i wspomnianą pracę B. S t e l m a c h o ws k i e j, Na drodze do teorii sztuki ludowej (tamże), T. S e w e r y n a Ikonografię etnograficzą
(t. 37, 38, 39, 41), J. K r z y ż a n o w s k i e g o Morfologię
bajki (t. 37), A. C h ę t n i k a Przemysł i sztukę bursztynia1'ską
nad Narwią
(t. 39), L. M a l i c k i e g o Drukowanie
pŁócien na Śląsku (t. 41); F. K ot u l i Z muzeum miasta Rzeszowa (Prace i Materiały Etnograficzne, t. 6),
A. D o b r o w o l s k i e j Strój Jacków Jabłonkowskich
(t. 7), M. Ż y w i rskiej Garncarstwo
Puszczy Białej
(tamże), G o t k i e w i c z a Pieśni
śląskich gÓ1'ali [ ... J na Bukowinie (tamże), J. D e k o w s k i e g o Z Muzeum Regionalnego
w Tomas.zowie Mazowieckim
(tamże), J. C h e ł m i ńs k i e j - Ś w i ą t k o w s k i e.i - Wycinanka
łowicka
(t. 8) i in., a przede
wszystkim:
Atlas Polsldch Skvjów Ludowych, którego dotychczas ukazalo
się 19 zeszytów monograficznych poświęconych regionalnym strojom ludowym. Jest nieco monografii specjalnych,
wyszlych z różnych pracowni.
m. in. B. S t e l m a c h o w s k i e j Zdobnictwo
ludowe
Ziemi Pyrzycki •.;j
(Poznań 1946). Z Zakladu Badania Plastyki Ludowej wymienić należy prace
ruchliwego badacza R. R e i n f u s s a: Polskie druki
ludowe
na płótnie
(Warszawa 1953), Ludowe skrzynie malowane (Warszawa 1953), Garncarstwa
ludowe (Warszawa 1954). Ostatnio ukazaly się: J. G r a b o w s k i e g o Wycinanka
ludowa (Warszawa 1955) i wydawnictwo
zbiorowe - Haft i zdo-
347
346
"l
bienie stroju ludowego (Warszawa 1955). Do tego dodajmy nieco wydawnictw
popularyzatorskich
o stroju ludowym, o wykorzystaniu
plastyki ludowej
do celów artystycznych
itp., szereg przewodników,
katalogów wystaw cz..'
wreszcie artykułów
skupiających
się głównie w "PSzL" i rozprószonych
po różnych periodykach
- oto niepełny obraz wysiłków publikacyjnych
ostatniego okresu. Zostały one częściowo unaocznione w retrospektywnej
Bibtiografii
Ludowej plastyki,
opracowanej przez G l' Ze g o l' CZ y k a, i uzupełnione przez A. R y s z k i e w i c z a i J. C h m i e l i ń s k ą ("PSzL" 195U.
1951 i 1952).
W dorobku tym ma poważny udział i "Polska Sztuka Ludowa", co
starałem się przedstawiać
w moich poprzednich recenzjach. Tu podkreślam
żywotność tego czasopisma. W innych warunkach
podzieliłoby los wielu
wydawnictw z okresu przedwojennego
i uwiędło z braku poparcia. W obecnych warunkach "PSzL" rozwija się dalej, utrwalając swą pozycję naukową
i popularyzatorską.
W czasopiśmie zaznacza się daLsze rozwinięcie poglądów na problematykę sztuki ludowej. Zauważamy tu usiłowania przeprowadzenia
prób i doświadczeń metodologicznych.
Można je ująć i przedstawić w trzech fazach
rozwojowych, akcentowanych
w dyskusji: w nawiązaniu do przedwojennych
sformułowań
w świetle idealistycznych
poglądów, uznających autonomiczność sztuki ludowej; w przejęciu przez "PSzL" ideologii marksistowskiej
i we wprowadzeniu
do metod badawczych sztuki ludowej perspektyw historycznych.
Pierwsze powojenne wysiłki nawiązują do poprzedniego okresu dwudziestolecia, wiążąc sztukę ludową ze sztuką tradycyjną
wsi, samorodną
i prymitywną. Głównie zajęto się cechami sztuki ludowej, pojętej statycznie.
Poglądy z tego okresu sprowadzały się do stosowania kryteriów formalnych
i uwzględnianiu
psychologii procesu twórczego. Główne zainteresowania
skierowano na aspekty stylowe sztuki ludowej. Stąd dzieło artysty ludowego
określano pierwszoplanowo.
Próbowano zestawić
cechy stylu ludowego,
a istotę sztuki ludowej starano się ująć za pomocą definicji. Definicja P iw o c k i e g o była zbyt jednostronna.
Nie zdołano odpowiedzieć na pytanie:
czym jest, a czym nie jest sztuka ludowa, oraz jaki jej zakres? SkOlICZyło
się na początkowych prawie wypowiedziach dyskutantów:
J. Grabowskiego,
W. Dynowskiego i K. Piwockiego. Dyskusja wkrótce urwała się z braku
właściwego podłoża ideologicznego, miała jednak tę dodatnią stronę, że
rozpoczęła okres poważnego podejścia do problematyki sztuki ludowej, unikając .powierzchowności
i wulgaryzacji
propagatorskiej
czy też popularyzatorskiej.
Druga faza rozwoju dyskusji - to wejście czasopisma na tory materializmu dialektycznego.
Dyskusję zainicjował ówczesny redaktor
"PSzL"
R. R e i n f u s s, podkreślając, że w ujmowaniu problematyki sztuki ludowej
jedynie słuszna jest metoda historyczna. Czy istnieje odrębna sztuka lu-
')r
I
..
'~
'I
I
dowa? Nowa rzeczywistość nie uznaje podziału na sztukę ludową i nieludową. Jednak w praktyce istnieje osobne traktowanie
sztuki ludowej
mimo wspólnych
ze sztuką ogólną założeń. Sztukę ludową rozumie się
historycznie i objaśnia w powiązaniu ekonomicznym i społecznym. Ma ona
oblicza klasowe. Reinfuss dostrzega przejawy świadomości klasowej w twórczości ludowej. Stąd sztuka ta nie może być tylko obiektem muzealneg:J
zainteresowania,
lecz winna przejść do walki w służbie o socjalizm.
Występuje tu zatem współzależność zjawisk artystycznych
i historycz-·
nych, zarówno w sztuce ogólnej jak i w ludowej. W sztuce tej zmienność formy i treści jest zależna od w'arunków historycznych i społecznego
zapotrz.ebowania. Sztuka ludowa szerzej pojęta obejmuje także tzw. pogranicza, a więc poza twórczością artystyczną wsi występuje również miejska
i mało'miasteczkowa
sztuka amatorska i rzemieślnicza. Sama nazwa 'sz.tuka
ludowa' nie jest określona terminologicznie
i nosi piętno wieloznacznoŚcl.
Podstawowymi
zagadnieniami
są: pojęcie sztuki ludowej, jej zasięgi geograficzne i h~storyczne, jej zakresy przedmiotowe
i jakościowe. U Piwockiego sztuka ludowa obejmuje z'a'równo dzieła o formie prymitywnej,
jak
i techni,cznie rozwiniętej.
Decyduje
tu światopogląd
twórcy ludowego
w stosunku do otaczającego
świata i rzeczywistości
społecznej poprzez
treści zawarte w jego dziele. Jest to niejasne kryterium oceny. J a c k o wski
i
Woj c i e c h o w s k i starali się o interpretację
sztuki ludowej
ze stanowiska marksilstowskiego. Jackowski uważa, że sztuka ludowa swo,im
zasięgiem winna objąć sztukę robotniczą, rzemieślniczą
peryferyjną.
Ale
jaJ< tego dokonać i jakimi środkami, pozostaje na razie w sferze teoretycznej. Ogólnie trzeba podkreślić, że dotychczasowa dyskusja zamierzała ukazać nowe oblicze sztuki ludowej. Miała charakter raczej jednokierunkowy.
choć mimo dużych niejasności rozwinęła i pogłębiła samą problematykę·
sztuki ludowej. Faza trzecia i ostatnia obejmuje okres wydawniczy ósmego
rocznika "PSzL" i jest przedmiotem niniejszej recenzji.
W teorii sztuki ludowej ambicje historycznego podejścia znalazły nasilenie u niektórych
badaczy.
Zapoczątkowana
dyskusja
dookoła książki
p i w o c k i e go
rozwinęła
problem
genezy
polskiej
sztuki
ludowej.
Piwocki ulokował ją w cechowym warsztacie renesansowym.
Tezy Piwockiego wywołały dyskusję. S e w e r y n, A b r a m ow i c z i inni unaocznili
szereg faktów historycznych,
pozwalających
na przesunięcie genezy sztuki
ludowej XIX w. do czasów poprzedzających
epokę Odrodzenia.
T. Seweryn w ostatnich czasach zajął się etnografią i sztuką ludową
w aspektach historycznych.
Penetracje
archiwalne
za zabytkową ikonografią etnograficzną
zwróciły jego uwagę na grafikę ludową i pół1udową
z wieku XVI-XVII, w wyniku czego ogłosił w siódmym roczniku "PSzL"
cenna studium z tego zakresu, ("Lud", t. 42). Artykuł S e w e r y n a pt.
Kultura
Ludowa Odrodzenia
("PSzL" 1954, nr 4) stanowi bazę wyjściową
do badań sztuki ludowej powiązanej z folklorem. Autor na początku stwier-
349
348
dza, że imprezy naukowe, poświęcone Odrodzeniu, tj. Sesja PAN i Wystawił
w Muzeum Narodowym, popełniły zasadniczy błąd, gdyż nie zobrazowały
wkładu dolnych warstw społecznych w kulturę Odrodzenia. Zadaniem najbliższych badań prowadzonych w zespołach naukowych winno być wykrycie historycznej roli chłopa i rzemieślnika w zakresie sztuki. W związku
z tym autor nakreślił
plan prac; pokazał możność utworzenia
nowej
faktografii systematycznej. Na czoło wysuwają się przekazy zawarte w źródłach ikonograficznych, mało dotychczas wyzyskanych do celów etnografii.
Autor postuluje konieczność tworzenia archiwów historycznych z uwzględnieniem inwentaryzacji fotografi.cznej zabytków XVI-XVII w., jak również
i samych przedmiotów zabytkowych. Oficjalna opieka konserwatorska
pomija często relikty ludowe. Seweryn wysuwa potrzebę szerokiej akcji
konserwowania
wybranych
dzieł prowincjonalnej
sztuki· kośdelnej
i ze
zbiorów muzealnych na potrzeby sztuki ludowej i w ogóle kultury. Niemniej cenne są poszukiwania penetracyjne
samych zabytków rodzimego
rzemiosła i sz.tuki ludowej we wsiach i miasteczkach. W dalszym ,rozwinięciu planu badań Seweryn zwraca uwagę na ważność poszukiwań pisanych dokumentów.
Należą tu druki, szczególnie literatura
rybałtowska,
dawne dzieła o charakterze encyklopedycznym czy rękopiśmienne przekazy
źródłowe. Autor naświetla wybrane zagadnienia świetnie dobranymi przykładami z zakresu zabytkowego rzemiosła ,i sztuki ludowej, podkreślającymi
dobitnie istnienie własnego nuritu ówczesnej twórczości ludowej.
Niez:wykle interesujący
jest przegląd osiągnięć z zakresu .pogranicza
rzemiosła i sztuki ludowej z tego okresu, ukazujący ówczesny podział klasowy. Warto go przytoczyć: "obok architektury drewnianej, której szczytowym osiągnięciem są kościoły z wieżami i sobotami, także zdobnictwo
ciesielskie, wykonywane toporem oraz dłutem prostym i wklęsłym, rytowane i snycerskie zdobnictwo sprzętów, wypla:tanie kobiałek, tac i sakw
z korzeni, garncarstwo łącznie z ceramiką zdobioną, tkanie kolorowych pasiaków wełnianych,
kobi,ernictwo, wyrób mat słomiany'ch, połyskujących
jedwabiście, haftowanie
koszul, kołnierzy, rańtuchów,
zapasek, toczenie
drobnych przedmiotów z bursztynu, tr=ieliny,
rogu i racic, malowanie
sprzętów i narzędzi, rzeźbienie figur i malowanie obrazów do kaplic przyd.rożnych, zdobienie skóry nabijanką metalową, wyciskanie i haftowanie,
kunsztowne wiąz~nie drutu mosiężnego w łańcuszki, rytowanie obrazów
na ołowiu, wyrób pierścionków metalowych, kowalskie ornamentowanie
żelaznych szczypców do opłatków, kowalskie, okucia skrzyń i sepetów,
kratki do okien, zapadki do zamków itp., trybowanie blachy do bąków
(u dud), do obijania rzeźbionej głowy kbzy u dud, zalewanie ołowiem
i cyną ornamentów wyciętych w drzewie, drzeworytnictwo,
szpalernictwo,
wyrób form do odciskania pierników i papierowych kwiatów sztucznych,
wyrób marionetek do obnośnego teatrzyku kukiełek, rozlicznych przedmiotów obrzędowych, np. masek zwierzęcych. - turoni, wilków, jeleni, koni
,.
,.~,
i bocianów, wicie rózg weselnych, wieńców dożynkowych itp.' (tamże,
s. 207-208). Z. wytyczonego zakresu przedmiotowego
wynikają
wnioski
autora:
"l. wąskie było pojęcie sztuki ludowej lokalizujące ją na peryferiach z działalnością cechów;2. nie obejmowała ona jedynie architektury,
rzeźby i malarstwa; 3. w czasach feudalnych nie służy główn~e po~zebo~
Kościoła lecz świeckim potrzebom mas ludowych; 4. ludowosCi teJ sztukl
nie moż~a utożsamiać' z chłopskością". Artykuł ten jest poważniejszym
wkładem do badań kultury .j sztuki ludowej epoki Odrodzenia, wyjaśnia,
poszerza i wZJbogaca zakres badań nad sztuką ludową w oparciu o met.od,ę
dokumentacji, a jednocześnie jest punktem wYjścia do dalszych roz:wazan:
Poza tym unaocznia fakty konkretnie poszerzające zakres genezy sz~kl
ludowej. Jest to nowy głos w dotychczasowej dyskusji, charakterYZUJący
pogranicze zabytkowego rzemiosła i sztuki ludowej.
Drugi teoretyczny artykuł T. S e w e r y n a pt. Zakres przedmiotowy
sztuki ludowej
(nr 5, s. 259), będący jakby podsumowaniem dotychczaso~
wych spostrzeżeń autora, jest ,pracą, która wnosi nowe materiały ~o dotychczasowej dyskusji nad istotą sztuki łudowej. Przy ro~patr~wa~lU ~~jęcia sztuki ludowej wysuwaÓą się pro~le~y zakresu i .zaSl~gu,J:J zJawls •.;
Tu wraca się do podstawowego pytama: Jak daleko SIęgaJą zrodła sztuk
ludowej dziewiętnastowiecznej?
Należy przypuszczać, że odpowiedzi wyczerpująco wszechstronnej nieprędko się doczekamy. Na to trz·eba lat, p~anowej zespołowej pracy. Tymczasem sam pro?lem ~maga.nowe~o
OSWletlenia, Seweryn wraca do znanych tez Piwocklego, ktore - Jak wladomo -ograniczały się do pokazania wpływów uboczn.ych na sztukę lud~wą, do
wskazania właściwych jej źródeł w warsztacle cechowym epokl O~rodzenia. Seweryn uważa, że pogląDY te opierają się na słabym matenale
faktograficznym - żąda więc dokumentów.
,
Seweryn sygnalizuje również istnienie własnego nurtu sztuki ludowej,
a to na podstawie faktów występowania samych zabytków różnorodnych
i ich przekazów. Genezę sztuki ludowej przesuwa wstecz, poza XVI w.
Autor swoje dowodzenie opiera na ostatnich zdobyczach metody J. Krzy±anowskiego tz)w. "głębokkh wierceń" wykopalisk zabytków ze średnio,:
wiecza oraz na własnych spo'strzeżeniach badawczych, dotyczących :P~ki
Odrodzenia. A materiały faktograficzne
Seweryna są o nie byle Jaklm
ciężarze gatunkowym. Z ich próbkami mogliśmy się już zaznajomić w poprzednich artykułach.
.
Sformułowania
Seweryna dotyczą głównie zasięgu i zakresu sztukl
ludowej. Wyznaczenie zas·ięgu geograficznego tej sztuki ma ~~Pital~e. zn~czenie w pracach teoretycznych. Seweryn radzi przeprowadzlc dell11utacJę
zespołów dla osiągnięcia lepszych wyników teoretycznych i pr.aktycznych.
Celem rozważań autora, jak głosi tytuł artykułu, jest rozwiązame ?robl~U
zakresu przedmiotowego sztuki ludowej. W dotychczas?wej d'yskus~l zbytmo
operowano mało skonkretyzowanymi
ogólnikami, me maJącyml oparcia
351
w wynikach
badawczych.
Zdaniem autora sprecyzowany
zakres sztuki
ludowej pod względem jakościowym pozwoli w dalszym etapie na klasyfikowanie jej jakościowe. Celowi temu służyć ma zestawienie inwentarza
z pogranicza sztuki ludowej i rzemiosła. W artykule autor przedstawia
go sposobem asortymentowym.
Obejmuje takie działy jak człowiek, kultura społeczna i sztuka kultowa. W każdym dziale autor podaje szereg
przedmiotów unaoczniających
powiązanie artystyczne z historycznym. Jest
to pierwszy tego rodzaju zestaw bardzo ważny dla dalszej dyskusji nad
pojęciem sztuki ludowej.
Dotychczas nie mieliśmy
podobnych
wyraźnie
określonych ujęć. Do zespołu pierwszego należy bogactwo stroju regionalnego, na który składa się odzież z płótna, sukna, skóry i futer, ozdoby
z plecionek i słomy, wycinaki ze skóry, aplikacje,
hafty, koronki, pasy
skórzane i metalowe, biżuteria
ludowa, spinki, pierścionki,
haczyki do
gorsetów, guziki, krzyże do korali, sprzączki do pasów itp. Piękno mieszkania określają typy regiona1lne chat, sprzęty rytowane, malowane lub
intarsjowane,
wyroby
ceramiczne,
tkaniny
do nakrywania
łóżek, ław
lub stołów, obrazy, malowanki,
ozdoby ścienne z naszywanych
łusel{
szyszkowych, skrawków
kolorowego
sukna: i prasowanych
kłączy piór,
wycinanki
z kolorowych
papierów
(a więc dopiero
po pojawieniu
się tego tworzywa w handlu, tj. po r. 1870), firanki z wystrzyganych
bibułek, dzbanuszki z wydmuszek itp. Zespół o charakterze
społecznym
obejmuje przeważnie sztukę obrzędową, a więc palmy wieLkanocne zdobione
plecionkami, kwiatami i wstęgami, rózgi weselne z orzechów laskowych,
wydmuszek z jaj, piór i kwiatów, jabłek, kolorowych papierów, korony
i czepce weselne, .pogrzebowe, wieńce dożynkowe
koliste, stożkowate,
koronowate
lub płaskie, podłaźniki, pająki wieszane u powały, światy
z opłatków, pisanki, przedmioty związane z zalążkowymi formami teatru,
maski, słomiane nakrycia głowy, poczwarne turonie, bociany, koniki i inne
maszkary o charakterze
magicznym, wieńce dożynkowe, wózki dyngusowe
z żywym kogutem >ifigurkami par weselnych, drewniane tarcze zginające
się za pociągnięciem sznurka, podkoziołek, gwiazdy kolędnicze, szopki jako
teat.rzyki marionetek
oraz wi.ększoŚć zabawek. Zespół czwarty obejmuje
sztukę kultową, a więc kościoły, kapliczki, dzwonnice, bóżnice, rzeźby,
obrazy na szkle, drzewie, blasze, płótnie i papierze, drzeworyty oraz służące
kultowi feretrony i paramenty
haftowane, aplikowane lub malowane, na
tkaninach, albo też wykonywane z metalu lub drzewa. Bogaty ten zestaw
udowadnia istnienie własnego nurtu sztuki ludowej, izolowanej w masie
od sztuki zawodowej, a częściowo tylko jej podporządkowanej.
Ustalenie cech jakościowych sztuki ludowej daje możność określenia jej
walorów rodzimych, plastycznych i dziedzin przodujących. Niestety, artykuł
zatrzymuje się na tym stwierdzeniu i nie podaje dalszych rozwiązań w tym
kierunku. Bez odpowiedzi zostaje intrygujące pytanie: jak z masy wartości
rzeczy wyłowić te, które należą do sztuki ludowej? Oczywiście nie można
•
'.1
i
.
,.
'
mieć pretensji z tego powodu do autora. Niewątpliwie problem ten wymaga
osobnego rozwiązania. I tego będziemy oczekiwać od autora, jak również
i naświetleń ze strony innych autorów. W zakończeniu
swoich 'wywodów
Seweryn słusznie przestrzega: "nie zrobimy w poznawaniu sztuki ludowej
ani kroku naprzód, jeżeli charakterystyczne
dla niej przetwarzanie
form
narzuconych przez stulecia wyjaśniać będziemy wynaturzeniem lub zwyrodnieniem, rustyfikacją
czy barbaryzacją
[... J zatem trzeba zerwać z przestarzałą zasadą klasyfikowania
dzieł sztuki wedle stopnia odchylenia od
z góry przyjętych wzorów zachodnioeuropejskiej
sztuki".
Artykuł Seweryna odróżnia się swą konkretnością
rzeczową i dobrym
tonem polemicznym w podejściu do problematyki sztuki ludowej. Jego metoda posługiwania się materia:łem HU'stracyjnym jako współrzędnym
kompozycyjnie w wykładzie jest interesująca,
instruktywna,
miejscami wymagająca zmiany poglądów, korekty, np. w odniesieniu do wycinanki papierowej. Seweryn w wywodach swoich umie połączyć metodę etnograficzną
z uczuleniem na zjawiska formy sztuki ludowej.
Artykułem nawiązującym
do osiągnięć Seweryna jest R o s e n - P r z ew o r s k i e j Ubiór na ziemiach polskich w okresie średniowiecza (nr .1,
s. 14-35). W poprzednim roczniku "PSzL" autorka opublikowała
ar,tykuł
o ubiorze ludowym w okresie Renesansu. W pracy obecnej autorka cofnęła
się w czasy odleglejsze. Pierwszym celem artykułu jest pokazanie zbieżności
ubiorów pierwszych wieków n. e. z ubiommi polskimi, jakie podają wczesno-średniowieczne
dokumenty ikonograficzne. Drugim celem artykułu jest
przeprowadzenie
paraleJ.i związków odzieży słowiańskiej
ze współczesną
odzieżą ludową polską. Naświetlenie zagadnień w odniesieniu do celu pierwszego wypadło prawie zadowalająco,
cel drugi nie znalazł rozwinięcia.
Do pracy swojej Rosen-Przeworska
wykorzystaŁa wykopaliska archeologiczne różnej proweniencji,
źródła ikonograficzne
oraz nieliczne pisane
i zestawiła je w kilku grupach. W grupie pierwszej ('Wieki I-V n. e.) autorka rozpatrzyła porównawczo z przekazami ikonograficznymi z rzymskich
pomników nieliczne zabytki wykopaliskowe
odzieżowe obce i miejscowe.
Autorka 'spostrzegła, że istniejące wizerunki Słowian, szczególnie południowych, nie odbiegają od przedstawień odzieży chłopów w polskim malarstwie
odzieżowym. Jest to tylko spostrzeżenie
adnotacyjne.
W grupie drugiej
(wieki VI-X) autorka zgromadziła dalsze materiały, doszukując się powiązań z przekazami ikonograficznymi wczesnego średniowiecza. Tkaniny wykopaliskowe z Wolina, Santoka, Gdańska, Opola i innych, pasiaki wełniane
i kraty rodzimego pochodzenia nie odbiegają zbyt od znanych jeszcze z połowy XIX w. W grupie trzeciej (wieki XI-XII)
autorka podaje nieco więcej materiału ikonograficznego, występującego
częściej na przekazach, jak
np. na miniaturach,
iluminacjach sakramentariów
i ewangeliarzów, na patenach, kielichach, czarach liturgicznych or8.Z na płaskorzeźbach. rzeżb·~.~h
.352
i ostatnio na odkrytych freskach ze Strzelna i Czerwińska. W .przekazach
tych m. in. występują i wizerunki ludności wiejskiej.
W tymże roczniku "PSzL" jest <irugi artykuł tejże autorki pt. O ubiorze
chłopskim
od XIII w. do Renesansu, będący dalszym ciągiem poprzedniego.
W koncepcji nie różni się od poprzedniego. Autorka podała obfity materiał
ilustracyjny <io artykułu jako uzupełnienie tekstu. Opieranie się jednak
prawie wyłącznie na źródłach ikonograficznych wytworzyło jednokierunkowe spojrzenie na odzież ludową.
Zgodnie z zamierzeniami
Rosen-Przeworska
usiłowała
przedstawić
odzież ludową w rozwoju dziejowym. Jednak stan wiedzy faktograficznej
w pokrewnych dyscyplinach tego zakresu nie pozwolił na należyte opracowanie tematu. Usiłowania Rosen-Przeworskiej
należy uważać za ambitną
próbę, wymagającą pogłębienia metody. Mimo tego niedomagania oba artykułyspełniły
swoją .rolę i ·wskazały na perspektywy genetyczne polskiej
sZJtuki ludowej.
A. A b r a m o w i c z, Uwagi o problematyce
nad sztuką ludową Polski
średniowiecznej
(nr 4, s. 209-213) - to nowy głos, tym razem archeologa,
naw.iązujący do dyskusji nad genezą sztuki ludowej. Artykuł ten w części
pierwszej porusza problem dwóch nurtów w sztuce wczesnośredniowiecznej:
pierwszy - to importowana
sztuka preromańska
i romańska w służbie
dworu książęcego i Kościoła; drugi - to miejscowa i tradycyjna sztuka ludowa będąca wyrazicielem ,szerokiego ogółu. Abramowicz lokuje zaczątkowe
istnienie tych nurtów w okresie pojawienia się klas antagonistycznych,
a więc w zaraniIU feudalizmu. Uważa, że w tym czasie należy liczyć się
z tzw. odskokiem sztuki tradycyjnej miejscowej, a więc ludowej, od -sztuki
oficjalnej (importowanej). Jaki jest z'akres sztuki nurtu rodzimego? Autor
wyodrębnia z niej dwie warstwy kulturowe w zależności od jej przeznaczenia. Pierwsza wiąże się z osobą człowieka iz jego domem: przedmioty wyrabiane przez niego i ozdabiane. Jest to sztuka zupełnie samorodna. Drugato zdobnictwo Z1wiązane z wydzielającym się rzemiosłem. Należą tu: zdobnictwo ceramiczne, przedmiotów z rogu, z<iobnictwo zwiąZJane z szewstwem,
zdobnictwo prostych wyrobów kowalskich, później może i tkactwo. Z warstwy <irugiej autor wydziela grupę specj.alną - zdobnictwo podnoszące
świetność człowieka, jak broń, cz·ęści rzędu, złotni'Ctwo. To ostatnie, zdaniem
autora, najbardziej Z1wiązanejest z miejscowymi tradycjami. Mimo rO:ljdziału
tych dwóch nurtów autor widzi w nich zazębianie się ze sobą w dialektyczną całość.
Abramowicz uzbroił się w te spostrzeżenia w związku z przystąpieniem
do dyskusji na temat genezy sztuki ludowej, a w szczególności w odniesieniu do tez Piwockiego. Autor również prezentuje poważne przekazy wykopaHskowe, zawarte w artykule pt. Sztuka rybaków i rzemieślników
gdańskich XI-XIII
w. (nr 6, s. 323-353). Artykuł ten poparty licznymi materiałami opisowymi i ilustracyjnymi, tak potrzebnymi w tym przedmiocie,
353
~
,I,
.:'
co prawda ogranicza zasięg do środowiska Gdańska, jednak wystarczająco
unaocznia możliwości przesunięcia genezy sztuki ludowej wstecz poza Odrodzenie. Podane tu fakty są znamienne. Autor dzieli swoją pracę na kilka
części. Omawia w nich rozwój badań archeologicznych w Gdańsku i jego
specyfikę, bogaty materiał wykopaliskowy wyrobów z drzewa (łyżki, czerpaki, trzonki bogato zdobione), zdobnictwo w rogu i kości (grzebienie i pochewki do nich), zdobnictwo na metalach (z ołowiu, cyny, brązu, srebra),
po czym ten obszerny materiał dokumentacyjny kończy w sposób następujący: "Czymże jest [... J sztuka rybaków gdańskich? Cechuje ją przecież
powszechność wśród szerokich mas ludowych, tradycyjność, tak zwane
zrośnięcie się z dziejami społeczeństwa, które ją tworzyło, bliskość codziennemu życiu człowieka oraz odrębność w s,tosunku do bardziej kosmopolitycznej sztuki romańskiej, służącej Kościołowi i 'Wielkim feudałom. Archeolog jest skłonny przeciwsta'wić się sformułowaniu
Piwock.iego i widzieć
w sztuce rybaków i rzemieślników gdańskich sztukę ludową - sztukę ludu
pracującego". Wypowiedź ta ma swoją wymowę - jaskrawo przeciwstawia
się statycznemu ujmowaniu sztuki ludowej.
Artykuł Stanisławy M T o z i ń s k i e j pt. Na marginesie badań n.ad kostiumem scenicznym w teatrze Odrodzenia
(nr 3, s. 131-147) jest pracą,
którą zaliczyć należy do grupy związanej z genetycznymi perspektywami
sztuki ludowej. Tendencjami wiąże się on z artykułami omówionymi wyżej,
tematycznie jest pokrewny pracom Rosen-Przeworskiej,
natomiast w metodzie nieco się różni od poprzednich. Praca ta należy do pogranicza badań
literacktch,
ikonografij
kostiumologicznej
i obyczajowości
plebejsldej
z okresu Renesansu. Od czasu o<ikrywczych prac Badeckiego i .innych tzw.
literatura plebejska stała się przedmiotem badań z punktu widzenia zabytkowej kultury ludowej. Różne relikty ludowe z tego zakresu w powiązaniu
z zabytkami ikonograficznymi stały się nowymi obiektami badawczymi do
poznania ówczesnej kultury plebejskiej. Przedmiotem zainteresowań
autorki jest kostium sceniczny w teatrze renesansowym,
ze szczególnym
uwzględnieniem
ubioru mieszczańsko-plebej'skiego
i z pogranicza wiejskiego. Autorka badając rolę i zasięg oddziaływania renesansowego teatru
posługuje się metodą wiązania zabytków literackich z zabytkami sztuk plastycznych. Na tle tekstów dramatycznych i innych Mrozińska przeprowa<iziła analizę kostiumologiczną wyobrażeń scenicznych popularnych bohaterów. Przed wyobraźnią czytelnika przesuwa się tłum Albertusów
klechów, dziadów, chudych kantorów, ciurów, szołtySÓW czy wyobrażeń' Marchołta, ożywionych piórem poetów i rozsławionych słowem powszechności.
Należy przypuszczać, że tradycje te sięgały daleko wstecz w nurt ludowy
tej sztuki. Wydaje się zatem słuszne umieszczenie ich w grupie artykułów
pro blemowych.
Oto prace publikowane w "PSzL", zaliczone do grupy skupiających się
wokół genezy sztuki ludowej. Poglądy Piwockiego, ujmujące wąsko pro-
';:-
2~
"Lud" t. XLIII
354
355
blemy genetyczne sztuki ludowej, stały się tym rzadkim. zjawisk~em, które
wpłynęło zapładniająco
na dalszy rozwój myśli w tym kl,erunku I przyczyniło się do poważniejszych
osiągnięć u niektórych autorow:
.
Pozostałe dwadzieścia jeden artykułów drukowanych
w osmym roczmku
.
c:~asoplsma
m oz'na uJ'ąć w kilka grup. . Artykuły z. zakresu . stroju ludowego,
.
.
poza omówionymi wyżej, dotyczą czasów .ostatlllch. Stamsław P lOt r o w ~
s k i omówił Współczesne zagadnienia stroJu ludowego (nr 1, s. 3-13). Je~
to fragment większej całości, która ukaże si~ o~o~no. Autor przed~tawlł
zagadnienie stroju ludowego w nowej rzeczywIstoscl, str.oJu. o~gry:",aJąceg.~
nową rolę artystyczną,
społeczną i polityczną. Z dawnej ~leJsk:e~. funkcji
użytkowej, już zanikłej, strój odrodzony przeszedł do nowej ~~nkcJI o charakterze świąteczno-widowiskowym
i stał się ogólną własnosclą narodową·
Strój ludowy służy teatrowi amatorskiemu
i zawodowem.u, .towarz~szy zlo~
tom, manifestacjom
narodowym
i politycznym.
PodkreslaJ.ąc zml~nę roll
stroju, autor omówił jego rozwojowy charakt~r poprzez ~dmlany. reglOnalne~
.. od
I poczucia estetycz.
w za l·eznoscl
' warunko'w ekonomiczno-polltycznvch
.
.
nego ludu. Odradzający się strój powoduje wzrastanie jego zapotr~ebowallla.
Wykonuje się rozmaicie. Obserwacje z różnych. impr~z wYk~zUJą :'" stro~
jach różne ni.edomagania,. dowolności, ,anachrolllzmy I w og?le d~lw.olągl.
Pisano na ten temat niejednokrotnie.
Autor występuje pr~e:lw tej lllef~asobliwej dowolności, podkreśla
niesolidno~ć i br~k wł~sclwych efekt~w
scenicznych. Żąda sięgania do źródeł i wzorow, st~dlOwama Atlas~ PolsklC~
str . 'w Ludowych. Autentyczność
dokumentacYjna
stroJu pOWIllna, zda
OJOautora, występować tam, gdzie chodzi o po dk res'l'eme ~p.oki Wywody.
niem
swoje Piotrowski
zilustro'wał złymi i dobrymi przykładami
zastosowama
stroju
.
. (
3
w opracowaniu E. F r a n k o w ski e g o .nr ,
148-161) jest interesującą
pracą ze stanowiska
inwent~cry.zacYJnego
~. technologicznego.
Haftowane czepce kaszubskie wyszły z. uzycla od połowy wieku; znane są one częściowo z publikacji Gulgowsklego, Sewecryn.a,
Stelmachowskiej
i innych. Autocr, wytcrawny znawca artyst~c~nych tech~lk
ludowych i pokcrewnych, doskonale zobcrazował dokum~ntacYJme l~ cz.ep~~~
haftowanych
popie·rając szczegółowe opisy wzocrowyml repcrod~kc.Jarrl1 f .
graficznymi. ' Inwentacryzację samych ok'azow pop a crł autor omOWlelllem
..
. hlstorU zł;tej nici zabytkowej i współczesnej złotej przędzy hafcla~skleJ, ~arzedzi pracy zobrazowaniem
technik złotego haftu błyskotkami,
kładzlOne~o, wypukiego i haftu przekłuwaneg~.
Artykuł. j~st dob~ym .prZYkłade~
analizy rzeczowej wybranego zagadniellla plastyki 1 zdoblllctwa artystycz
nego na wpół ludowego.
. . ,.
.
Z
mik' prymitywnej
i rozwiniętej wymlelllc nalezy trzy artykuły.
pcraca Zcerca.
I e s; l' I - R e i n f u s s o w e j pt . Siwaki z Białej Podlaskiej f' (ncr 5,
s. 273-295) jest obszerniejszym
artykułem
o charakterze
monogra Icznym,
o prastarych
tradycjach
garncarstwa
podlaskiego z lewego brzegu Bugu.
I
~
ludowego.
Złotogłowie
kaszubskie
Autorka omawia poszczególne warsztaty garncarskie w tym ośrodku, wyliczając nazwiska garncarzy dziewiętnastowiecznych
oraz ich rzemiosło tradycyjne. Ośrodek garncarski
w Białej Podlaskiej,
produkujący
ceramikę
siwą, reprezentują
dwie pracownie:
braci Kazimierza i Ludwika Rogowskich oraz Jakuba Czeczelewskiego w Sielczyku pod Białą. Autorka podaje
też życiorysy garncarzy i opis warsztatów.
Warsztat Rogowskich wyrabia
przede wszyst.kim garnki przeznaczone na lokalny rynek zbytu. Jest to produkcja oparta na starych formach profilowych z zast.osowaniem tradycyjnego zdobnictwa. Wyrabia też i ce·ramikę z przeznaczeniem na zbyt do miasta. Rodzaj ten opiera s:ę na starych kształtach naczyń, lecz użyte zdobnictwo razi uczoną kompozycją jakiegoś przygodnego poprawiacza.
Szczególnie razi tu nadużywanie
elementu zdobniczego drzewka, jakby żywcem
przeniesionego z hafciarstwa lub pisankarstwa.
Pracownia Czeczelewskiego,
mało dotychczas znana, przedstawia
się szczególnie interesująco
dla badacza ceramiki ludowej. Czeczelewski wyrabia garnki na rynek lokalny i nie
potrzebuje kokietować klienta miejskiego zdobnictwem. Jego naczynia odznaczają się szlachetnością
form, czerepu i powiązania celowego zdobiny
z całością. Patrząc na jego dzieła odczuwa się powagę i szlachetność nawiązujące do prastarych
tradycji. Artykuł uzupełn'ono
licznymi przykładami
ornamentacyjnymi
w rysunku i fotografiach przeważnie dobrych.
Leszek D z i ę g i e l w artykule Malowane kafle z Rybnej (nr 2, s. 109118) omówił niedawno odkryte dzieło Jana Oksitowicza, garncarza i kaflarza krakowskiego
z drugiej połowy XIX w., przedstawiające
piec kaflowy
z bogatymi Scenami obyczajowymi, z motywami zwierząt i roślin. Drugi
artykuł z tego zakresu, w op.raCOWaniu Marii Przeździeckiej, pt. CeramikfL
pomorska
(nr 4, s. 214-232), zobrazował stylową ceramikę kaflarską, fa.rfurową i in. Artykuł umieszczono jako przykład możliwości powiązania kaflarstwa ludowego ze stylowym.
Z dziedziny
, I
i
I
I
••
I
I
>}
tkanin
opubl'kowano
Z. C i e ś l i - R e i n f u s s o we j, Dy-
wany dwuosnowowe
braci Składanowskich
Kurpiach
(nr 1, s. 36-49). Bracia Stanisław
z Wyszkowa
na południowych
i Władysław wykonują dywany
sposobem rzemieślniczym,
nie stosują nowych wzorów, lecz ciągle posługują się starymi, odziedziczonymi po ojcu. Autorka n:e podaje samej techniki wykonania, lecz zajęła się wędrówką
motywÓW dywanowych
i ich
przetwarzaniem
w zasięgu dość pokaźnym. Wyszków, Węgrów, Sokołów
Podlaski, Bielsk Podlaski, Augustów i inne, a przede wszystkim prawie
cały obszar Mazurów północnych - to drogi rozwoju tej wspaniałej techniki dywanowej. Autorka reprodukuje szereg dywanów i fragmentów z motywami ornamentalnymi
z tych zasięgów.
Rok 1954 przyniósł w "PSzL" zaledwie jeden artykuł z zakresu rzeźby,
nie licząc opracowań twórców-rzeźbiarzy
ludowych, o których będzie mowa
na innym miejscu. Artykuł Michała W a l i c k i e g o, O nową interpretację
Chrystusa
Frasobliwego
(nr 2, s. 100-103), omawia popularną postać w pol23"
356
skiej rzeźbie ludowej Chrystusa siedzącego i wspartego na ręku. Autor poszukuje analogii w plastyce wieków ubiegłych. Walicki zwraca uwagę na
drzeworyt A. Di.irera zamieszczony na karcie tytułowej Małej Pasji z lat
1509-1511. Autor znajduje paralele koncepcji diirerowskiej do dzieła rzeźbiarskiego Andrea Brosco, przedstawiającego
strudzonego robotnika z 1490r.
Malarstwo i grafikę omawiają dwa artykuły. Praca M. Wal i c k i e g o
pt. Ludowy refleks sztuki CaUota (nr 3, s. 178-188) omawia związki sztuki
tego artysty z XVII w. z grupą obrazów i grafik ludowych, m. in. i z płytą
ołowianą Jana Golisiewicza z 1678 r., przedstawiającą
Świętą Rodzinę przy
stole. Artykuł Romana R e i n f u s s a, Malowanki
ścienne z Chotyziów
(nr 1,
s. 50-54), odnosi się do zdobnktwa
z okolic Starachowic w Kieleckiem.
'Są to malowanki na papierze wykonane farbami akwarelowymi.
Jest to
sztuka młoda, rozpowszechniona
przez starsze dziewczęta szkolne. Sztuka
ta jest przykładem samorodnych talentów, niekoniecznie zmanierowanych
przez szkołę.
Pokrewne malowankom
są wycinanki. Młoda ta sztuka ma za sobą
sporo tradycyjnych
odmian regionalnych.
Zofia G ł Q W a w artykule pt.
a tak zwanych wycinankach miechowskich (nr 4, s. 251-252) sygnalizuje
nieznane odmiany wycinanek z powiatu miechowskiego. Są to naklejanki
prezentujące się dość oryginalnie. Zbiór wycinanek znajdujących się w Muzeum Etnograficznym
w Krakowie pochodzi ze Śladowa, z 1926 ·r. Naklejanki te były wykonane przez dziewcz.ęta z inspiracji miejscowej nauczycielki.
Wiązanie sztuki ludowej z zapotrzebowaniem
społeczno-gospodarczym
znalazły oddźwięk w artykule R. R e i n f u s s a pt. Aktualne
zagadnienia
przemysłu
pa;miątkarskiego
(nr 2, s. 67-78). Zapotrzebowanie
to stwarza
różnokierunkową
podaż - dodatnią i ujemną. Zalew tandety pamiątkarskiej w Zakopanem, Warszawie i innych miastach szerzy zły gust i krzywdzące wyobrażenia o naszej sztuce ludowej. Autor usiłuje wybrnąć z tego
impasu organizacyjnego
i społecznego, podając przykłady szcz·ęśliwszego
rozwiązywania formy przez kolektyw artystów i twórców ludowych. Robią
to szkoły artystyczne, zespoły plastyków i twórców ludowych w spółdzielniach, pracowniach, powstają impulsy konkursowe, wystawowe itp. Sporo
wytwarzają,
lecz dalej tandeta panoszy się zwycięsko, pozostawiając nas
w tyle w stosunku do zagranicy. Przykłady ilustracyjne w artykule nie
zawsze są szczęśliwie dobrane, jak np. ilustracja nr 14. Artykuł jest ważną
wskazówką do artystycznego
i gospodarczego uporządkowania
przemysłu
pamiątkarskiego.
Dział folklorystyczny jest również reprezentowany w czasopiśmie. Artur
W y c i s k w artykule pt. Niemieccy zbieracze górnośląskich pieśni ludowych
(nr 4, s. 242-250) opowiada o prześladowaniu
polskich świeckich pieśni
ludowych na Śląsku. Znaleźli się jednak Niemcy, jak Augustyn Henryk
Hoffman, poeta niemiecki z pierwszej połowy XIX w., i Juliusz Roger,
lekarz, którzy odczuli poezję śląskiej pieśni, zajęli się jej zbieraniem i pu-
357
blikowaniem.
ż a n o w s k i opracował tym razem Nasz najpieśń o szewczyku
(nr 5, s. 296-300),
a z obcych mamy w tymże numerze "PSzL" A. L. L l o i d a a angielskiej
pieśni ludowej w tłumaczeniu A. Morawskiej (s. 103-205). Z innych: Stanisława Wall i s a Slownik górnośląskich
wyrażeń
ludowych
(nr 2, s. 104108), zawierający wybór wyrażeń gwarowych dotyczących sztuki ludowej
i folkloru śląskiego. Juliusz Z b o r o w s k i w artykule
W poszukiwaniu
czorsztyńskiej
legendy (nr 3, s. 174-177) zastanawia
się, dlaczego Kostka
Napiers·ki i Stanisław
Łętowski, dwukrotny
przywódca górali, zaginęli
w pamięci góralskiej? Zborowski na podstawie spostrzeżeń i badań u innych autorów zestawia różne zaby,tki tekstowe, mówiące o wędrówkach
elementów legendowych bohaterstwa w obronie uciśnionego ludu podhalańskiego.
a twórcach ludowych są trzy artykuly. Relacja Anny L e w i c k i e j
o Józefie Janosie, rzeźbiarzu ludowym z Dębna (nr 3, s. 162-173) podaje
w opisie postać prawie tragiczną żyjącego w samotności rzeźbiarza i poety
prymitywnego
umysłowością
i środkami
wypowiadania
się. Autorka
wzmiankuje, że Janos nie korzysta z przysyłanego ml,! czasopisma "Polska
Sztuka Ludowa". Wypowiedź w tym kierunku samego twórcy ludowego
wydaje się nie zupełnie wystarczająca.
Adam G l a p ,a przedstawił Antodawniejszy
niego
Julian
taniec
Krzy
mieszczański,
Twardowskiego,
wielkopolskiego
rzeźbiarza
ludowego
z
Piasków
pod Grodziskiem
(nr 4, s. 252-253). Marta Z n a m i e r o w s k a - P r li f f er o w a przedstawiła
Prillową, artystykę
ludową z Pałuk, powiat Szubin
(nr 6, s. 354--374), mającą za sobą studia w Ognisku Kultury Plastycznej
w Bydgoszczy, irzeźbiarkę figurek ludzkich lepionych w glinie. Prillowa
jest również i wycinankarką.
Brak miejsca nie pozwala na omówienie osiemnastu sprawozdań z kon:kursów sztuki ludowej, z wystaw, recenzji. Cza'sopismo zwraca uwagę na
ten dział, odbijający życie sztuki ludowej w jej różnych aspektach. Z dokumentacji,
jest ważna nota Zofii G ł o w y o zbiorach archiwum Sekcji
Badania Plastyki Ludowej w Krakowie (nr 5, s. 315).Trudno też nie wspomnieć o doskonałej recenzji książki W. Borudzkiej - Malowane domy, dowcipnie i wnikliwie ujętej przez T. S e we r y n a (nr 3, s. 190-192). Podobnych pozycji jest więcej.
Strona zewnętrzna czasopisma wygląda dodatniu. Poprawiły się okładkl.
Zniknęły z nich nalepki ilustracyjne,
niepraktyczne
i żle związane z całością typograficzną;
wprowadzono
okładki wielObarwne wpływające
na
atrakcyjność wydawnictwa. Treść poszczególnych numerów pod względem
graficznym przedstawia się jednoliciej niż w latach ubiegłych. Ilustracje
na ogół są dobre. Szycie poszczególnych składów jest czasem fatalne. Na
sześć wydanych zeszytów dwa są szyte drutem. Drut niszczy poszczególne
składy i przyczynia się do szybkiego rozkładu i rozpadu kart drukowanych.
Drukarni nie zmieniano ani razu w ciągu roku.
358
u
M
z
E
A*)
W. podsumowaniu
całości należy przede wszystkim
podkreślić
wyd~W~ICZY sukces redakcji - wydanie sześciu zeszytów oddzielnych, dwu~leslęcznych,
~godnie z obietnicą w podtytule czasopisma. Rozumie się, że
me zawsze moma dotrzymać tej obietnicy; jest czasem koniecznością wydan.le. numer~. podwójnego. Zdaje się, że ,.PSzL" w tym kierunku przezwyclęzyła sWOJ kryzys. Natomiast, nie przezwyciężono
trudności regularnego
wydawania czasopisma. Oczywiście odgrywają rolę i przyczyny niezależne
od redakcji.
Publikowane artykuły i sprawozdania w ósmym roczniku PSzL" mieszczą się zasadniczo w dwóch grupach: I - sztuka ludowa, "II - folklor,
nadto III - kultura ludowa w powiązaniu ze sztuką ludową i folklorem.
Artykuły ze sztuki ludowej występują - podobnie jak i w roku ubiegłym przeważająco,
zarówno ilościowo, jak również pod względem rozpatrywawanych problemów. Na czoło wysunęły się problemy teoretyczne ze szczególnym zwróceniem uwagi na genezę sztuki ludowej. Daje się zauważyć
stopnio:ve przesunięcie
zainteresowań
w kierunku
historycznym,
wstecz
poza WIek XIX. Artykuły w tym nachyleniu odznaczały się pasją wnikliwszego wejścia watomosferę
badanej epoki. Czasem dociekania te wybiegały
naprzód poza możliwości poparcia ich dokumentami.
W dalszym ciągu
daje się odczuwać zbyt mała ilość osobnych prac roz,wijających zag'adnienia
dokumentacji
historycznej i bieżącej. Bardzo mało j,est artykułów wprowadza~ąc~ch :v zasoby dokumentacyjne
zbiorów publicznych. Nie wiemy, CI)
znaJduJe SIę w zbiorach Państwowego
Instytutu
Sztuki
w Zakładach
Uniwersyteckich
dyscyplin pokrewnych,
w muzeach itp. ~ zasoby dokumentacyjne są bardzo poważne, że wymienię choćby środowisko krakowskie.
Występuje dalsze milczenie w zakresie bibliografii. Z folkloru jest niewiele
prac, brak zupełnie z zakresu tańca. Wytrwały w przyczynkach literaturoznawczych jest J. Krzyżanowski.
Natomiast wystąpił nowy dział kultury
ludowej, dobrze zainagurowany
przez T. Seweryna. Należy podkreślić
że
większo'ść artykułów w "PSzL" odznacza się podniesieniem poziomu na~kowego. Widoczne są tu wysiłki redakcji.
Woj.
MUZEUM PAŃSTWOWE
,.
Czasopismo ,.Polska Sztuka Ludowa" jest wa(Żnym czynnikiem w rozwoju myśli naukowej. Jest jednocześnie jedynym pismem poświęconym
Wył~cznie sprawie sztuki ludowej, przodującym
w Europie. Zyczyć mu
nalezy dalszego rozwoju, przy równoczesnym
ugruntowaniu
dotychczasowych zd.obyczy.
Henryk
katowickie
Zwolakiewicz
""l
~
"
W BIELSKU-BIAŁEJ
Muzeum Państwowe w Bielsku mieści się w zamku, w obrębie "sta~ego
miasta", położonego mniej więcej w centrum miasta. Gmach zamkowy był
wielokrotnie przebudowywany,
nie posiada jednolitego stylu i nie jest chroniony jako zabytek.
W gmachu tym mieści się kilka instytucji. Muzeum zajmuje pomieszczenia o powierzchni za~edwie 418 m2, co stanowi ok. 1/6 ogólnej powierzchni pomieszczeniowej
gmachu. Na wystawę jest przeznaczonych
5 sal,
o łącznej powierzchni
295 m2• Ta zbyt mała przestrzeń wystawowa jest
głównym czynnikiem hamującym
należytą działalność i rozwój Muzeum.
Stąd też wysiłek kierownictwa
skierowany jest na uzyskanie korzystniejszych warunków lokalowych.
Drugą trudnością hamującą pracę Muzeum jest nie odpowiedni rodzaj
zbiorów. Dorobek dwu przedwojennych
muzeów miejscowych, o treści historyczno-regionalnej,
na skutek działań ostatniej wojny został prawie całkowicie zniszczony. Po ostatniej wojnie sta1'aniem i znacznym wkładem pracy
organizatora Muzeum mgr Stanisława Oczki stan z,biorów został wprawdzie
uzupełniony
do ok. 2000 okazów obejmujących
przede wszystkim dzieła
sztuki oraz wytwory rzemiosła artystycznego,
lecz okazy te, pochodzące
głównie z opuszczonego mienia miejscowej burżuazji,
na ogół większej
wartości ekspozycyjnej nie posiadają. Zbiory z zakresu etnografii obejmują
zaledwie 60 pozycji własnych oraz 18 depozytów. Zbiory prawie w całości
są zinwentaryzowane.
Zakresowi i jakości zbiorów odpowiada biblioteczka naukowa Muzeum,
obejmująca prawie tysiąc pozycji zakatalogowanych.
Poza dorywczymi badaniami z zakresu historii i kultury regionu, prowadzonymi w związku z przygotowywanymi
wystawami,
Muzeum badań
systematycznych
nie przeprowadzało
ani prac nie ogłaszało.
* Pod redakcją
prof. dr Marii Znamierowskiej-Prtifferowej.
Zob. Część pierwsza sprawozdań
"Lud",
t. 42: 1956, s. 801_79.
Reszta sprawozdań
oraz artykuł
Marii
Znamierowskiej-Prufferowej,
syntetyzujący
je i poruszający
naj pilniejsze
problemy
muzealnictwa
etnograficznego,
ukażą się w "Ludzie",
t. 44. Sprawozdania
te obejmują okres do 1956 r.