-
https://www.cyfrowaetnografia.pl/files/original/ad54c92127061082022ffdeebb09d11b.pdf
0b7293c1b47724281ac1ede07a1bd42b
Dublin Core
The Dublin Core metadata element set is common to all Omeka records, including items, files, and collections. For more information see, http://dublincore.org/documents/dces/.
Title
A name given to the resource
Lud
Text
A resource consisting primarily of words for reading. Examples include books, letters, dissertations, poems, newspapers, articles, archives of mailing lists. Note that facsimiles or images of texts are still of the genre Text.
Dublin Core
The Dublin Core metadata element set is common to all Omeka records, including items, files, and collections. For more information see, http://dublincore.org/documents/dces/.
Relation
A related resource
oai:cyfrowaetnografia.pl:publication:156
Date
A point or period of time associated with an event in the lifecycle of the resource
1958
Identifier
An unambiguous reference to the resource within a given context
oai:cyfrowaetnografia.pl:136
Title
A name given to the resource
Kronika / LUD 1956 t.43
Description
An account of the resource
LUD 1956 t.43, s.424-510
Language
A language of the resource
pol
Publisher
An entity responsible for making the resource available
Polskie Towarzystwo Ludoznawcze
Format
The file format, physical medium, or dimensions of the resource
application/pdf
application/pdf
PDF Text
Text capture metadata for PDF documents
Text
K
R
o
N
I
K
425
A
ł
·1'
ZYGMUNT WOJOIiECHOWSKI
(,27 IV 19QO-14 X 1955)
W oSQbie Zygmunt.a Wojci-ec'hows(kiego naulka lP<Jlska utradła
ozołowego hlis,tory!ka ustrojru, wY'v.lodzącego IS'ię'z lwows'kiej Iszko'ły Oswalda Balzera. Przez swojego wielkiego mistrza był on uważany nie tylko za najbardziej u1aleJ'l,tolWane,go,lecz też za najibliżJS1zego'SiO'bi'eucznia. Wyrazem
stosunku łączącego nauczyciela z uczniem było przekazanie
Zygmuntowi
Wojciechowskiemu
przez
(zmarłą
w
grudniu 1952) córkę Oswalda Balzera,
Helenę
z Balzerów
Szadkowską
zgodnie z intencją ojca - złotego medalu, ofiarowanego
Balzerowi w roku
1928 przez społeczeństwo.
Z. Wojoiechowski
był nie tylko
człowiekiem o wielkiej wiedzy, l-ecz też
i uczonym o wyjątkowo szerokiej skali
zainteresowań.
Pierwotną jego specjalnością były dzieje ustroju państwa polskiego. Z biegiem
lat koncentrował
swoje zainteresowanie
coraz bardziej
na zagadnieniu
początków
państwa
. polskiego. W dążeniu do syntetycznego
ogólnego ujęcia sięgał do działów nauki
uzupełni,ających swoimi wynikami skąpe wzmianki
źródeł
pisanych
przy
czym nie ograniczał się do archeologii,
lecz zwracał bacznie uwagę na wyniki
badań etnograficznych,
dialektologicznych i antropologicznych.
Pod tym
Prof. dr Zygmunt
Wojciechowski
względem był on kontynuatorem badań
Karola
Potkańskiego,
wyrazem
tego były przygotowania
i ostateczne
zaplanowani,e obecnie znajdującego się w toku opracowania Słownika starożytności słowiańskich.
Pierwszą próbę w tym kierunku podjął w okresie międzywojennym Franciszek Bujak, wydawca pism pośmiertnych
Karola Pot-
,
l
~
I
.....
J..'
~
1
~:
,
i'.
~
(
~
kańskiego i realizator jego testamentu naukowego, uważał się bowiem za Jego
.U'C1znlia
i Ikcntynua~lOra 1P!rlac.Ni~ste'ty, to poczyn.anie 181kwaŻill·edla 'słowianoz;n.awst'Wa, w 'którym nauka 'POIsk.a - przede wlszystkim dzięki pracom
dia~eikltolcgicz!nym Kazimierza
NitlScha i "RQCZllli'kowi Slawis!tycz)n.emu",
wydlawanemu przez PoiLskę Akademię
Umiejętmoś,cli - 'za'::zęła sięwysuwać na miej6ce na'CIzelne w 'szlachetnym
wsp6łza'wodnictwie
z nauką
cz.eską, u't1knęło przed 'Woj,nąna rwJ'~daniu zel3zytu. próbnego. N1e zrażony
niepowodzeniem
znakomitego
poprzednika,
doceniając wagę tego przed··
sięwzię<:lia narukowego, tw'ZIllowił Z)"gmulnt Wojciechowski
,po U 'Wojnie
światowej sprawę wydania Słownika starożytności
słowiańskich
w ramach
prac założc:m:,go prz€1Z 'sie'bieJir:.'stytuitu ZachKJdniego. I w tych !nowych,
zdawlaJJoby 'się 'tak IPrzyja1zny'ch 'warum'kach, mUlSiał ciężko walczyć z trudn06cliami iilIlanls'owymi, aż wres'zlCie wołał zapewnić
realiza~ję
swojemu
poczynaniu przez objęcie go planem Polskiej Akademii Nauk, w ramach
;prlac Zakładu Słcwiano'znalWls,twa PAN, kierClwanego przez 'czołowego pT£:edstaIWiciela 'tej rdz:iedz.iny wiedzy, Tadeusza Le'hra-\Spławińslkiego.
.B8ldanlia t€or~tY'czne naid rpcczątlkami lPań-!1l,wapoL3kiego miały li ZygmUltltla Wojdeclhowlsiki'ego w)"dźwit~k uczuciowy .i. polityczny. Przejarwiłosię
,to w koncepcji U!ważaln,iapias't()lwskkh ziem ma'Cierzytstycih za terytor~a.lną
pod:s\tarwę Pollslki przyszłości. Była to jego wiel'ka pasja życiowa, której
z biegiem czasu coraz bardziej podporządkowywał
swoją działalność naukową, 'społeczną, a też i polityczną. Zaczął te p!r.a1cew 1933 '!'. ogłoiSzeniem.
szkicu Rozwój terytorialny
Prus w stosunku do ziem macierzystych
Polski,.
którego ukazanie się było ja.k .gd)1by realkcją Ina prQ'klamowanje
Trz'eciej
Rz€/szy [PflZ€ZHi,tlera·. Old siamego początku d!<JlCelI1'iał
grozę /tego demagogicrllllego IprzElw'l'otu, ale T<:~wnieżwidzliał bra'k iSzaniSt1'wa1oślCioj niezg'odność
z kier'Ull1lkiem rozwoju" hi;st'oryczlllego. Z 'tego lPT'z'eświa,aczenia, opartego na
pr':l€<sł8nkach narukowych, płynął j€lgo nie'z:łomIllY olPtymi'zm w !czasie cl':l:u;Jla'cji.Niemniej już prIZed wojną ,barczrujeśledził 'wz'I'alstający hitleryzm i by.ł
jedmym z 'tych InieI:cznych Poilaków, którlZy włas'nymi oczyma oglą':ia·}i
zjazdy w Norymherd:ze w dza'sa·ch, ,gdy nikot j€lsz<cz,enie ,przYPu1szczai, że
świetny zarbyte1k niemieckiego 'r€'n€lSar~su <będzie wi:-:rótce rniejlscem finału
Tl'zeciej RIZe'szy, lP~anO'w8Inej na tysiądecie,
la powalonej po nie:;lpelna
tl1zyna'stoletn'm trwaniu, taik pełnym ana,logii do fan\ta~stycz:nych osiągn~ęć
,Wanidailów.
'Innego ro'<Jzaju, gdyż bardziej dynlamiczną rea:kcją na przewrót Hitlera
była '<J'ziałalność cdczyto'wa Z. WojciechoM'skiego Ina 'terenie Wa'l'I11ii i Mazur. Organ-izolwał ją tajnie w 'ramach PO'w1szeClhlnY'cih
Wykłarl,ów Uniwersy.
tetu Foznańlskiego. Był bowiem w ciągu wielu lat ,przewcldruiczącym tej
telk ważnej i lwielce 'zalsłlUżonej agendy teraźniejlszego
Uniwersytetu
im.
Aldama MiC'kiewi'cza. ZreSlZ'tąi w czaislie okupacji nie przestawał taj'nie dzia_
łać 'W tym kierunIku. Talk na [przylkład 'ogłosił wtedy Ikilika prac w wydaniach IkOIl'Spi'I'a'Cyjnych.Wśród nkh zmajdowała się też i pierws'z.a 'wE:'l'sja
�,426
427
·ogłc/S.zonej ,po wOJme książki Polska-Niemcy.
Dzies:ięć wieków
zmagania.
iW}1dano ją rVl'Warszawie w ,styczni'u 1943, ma IkHka zaledwie tygodni przed
Iklę.rką armii niemieidkiej 'Poid Staliingradem. ZaibE'z,pieczono ją zaś [kaMą
:tytulową: Karol Szajnocha, Szkice historyczne, 'WY'danie nowe, 't. 1, War!,za'Wa 1!}3-8.
Lata clkurpacji ,były okre.em
ba,rd'z'O intensywnej
ldziałalnośd
ZyrgmUJnta Wojcie(;ihowsikiego nie tyiłko nau'kowej, ale i Ispołeaznej. Obydwa ~e
-tory 'staJe się z Isobą 'spla'tały w działalności
tego człowieka, ktÓl-y przy
szeroklicih ihoryzontacih n,aru/k()wycihjalk n~kt inny w obecnym pokoleniu
u{:'Z>(Jnychumiał 'wiązać ,naUlkę 'z życiem. Prześwi.a\d'Czenj·e o n ietnwa:łoś-ei
:SUik<:.E'SÓ'\V
'hHleryzmu pobudzało ;go do tym więk1szy·ch wy:si,jl1Ww,zmienza_
ją-ey<:'hdo uł.atwienia- lu-ezo:nym ,po1.'k1im'przetrwania ·cięż'kich lat OIkUlPacji,
konfsekJW€lI1:tniedążącej 'Clo zni's'zczenia Pol,,'kiej elity iuitelaktualnej.
Łącząc
to ~ 1P!r2Y;G'OtclWaniEm
drziała,]rrlOścinaulkowo-'wydawni<czej w pr'Zy1szłej .po_
wojenrnej Pols1ce - we współlPracy 'ze StarnisłaW'€m Arctem, Iktóry 'cały
swój rnają'tek zaa'ngaż'ował w tę dZliałar]ność - z<ljplanował 'wyldawarnie
po wQljnie Biblioteki Wiedzy o Polisce, wieDkiej serii monografii naukoIwych, mających sZE'rzyć w Isrpołeoczeńlstwierzetelną wiedzę o Polslee. Do'kela
:tej alkcjii Zygm urnt Wojdec'ho\Nislki 'SkupH Ikil'kurelJziesięcioc1sobowy sztab
uczonych, którlzy ;pilSa-lii ddida1walizamówione
pI1ze'z niego pra'ce. WY1Płacane zaiHczlki na honoraria ułal1Jwialy przetrwanie
ciężlkich lat. Jaik 'wtielką
zaś pcmoteą Ibyły 'te zaliczki, poświ.adczą '\N1SZ)"SICY
ci, Iktórzy talk jak ja
z nich ikomy,s1ta>li.Tą drogą, w ikryjówkach
1P1i'\Nłnioc
'k,sięga'mi Stani.słaJWa
Areta rpfzy :Nowym ŚWiecie ;z,gromaldzHo się co Il1ajlII'lJniej;pół se'tJki rękopirsów, które, mies1ety, 'ZClS'tały\.lPakne w czasie rpolwiStania wa'rszaWl.ikiego.
Jedma/k m[e wlszylstko całkowicie rPrzepadło. U nielk,tórych autorów zachowały się bruJliony ,]ulb przynarjmniej
ma'teria'ły poz1walając-e ma r€lkcngtruikicję pracy. Po wojni·e ISlześćpra,c wY'sz~o'w 'si.edmi'u toma,C'h Biblioteki
'Wiedzy o POlISC'e,wyda:wanej
PI1Ze'Z S'tanilsłarwa Ar'Cta; (po zaJpil'zestaniu
dlzliałalności Wydraowniciw.a S. Areta cz.ęŚć rprac ulkazała się w pulbUkacjaoh
innych instytucji:
Instytutu
Bałtyckiego,
Instytutu
Śląskiego, Instytutu
Zachodniego i Poznańskiego
TowarzystWla Przyjaciół Nauk.
Charak'terystyczną
'cechą 'llm}'lS~owośd Zygtrnulllta Wojciecho\,,131kiego
była Iwyrbi1lnazdolność myślEłnda hilS'1Jorycznego,i to w tym semie, że dkres,
w którym
żył, umiał widzieć w 'organicznym
:ZIWiąz1kuZ pI1Zeszłością
i z perspektywami
przyszłości. To Z!aidecydowało o szybkim i jasnym wy_
bO!r'ze drogi ;pclstęJ)owanda w roku 1945. St~d płynął j'ego rniewzruszony
OiPtymizm co do losów Pohiki; optymizm, k'tóry 'W roku 1934 rpozwalał mu
za1stanawiać się, w jakim :gma-ehu w Szczecinie będ:zie pollSkie 'Wojewókiztwo, Ik'tóryw czals'ie clk:upacji 'zagrzewał go do gOłrączkowej rpracy dla powojennej PoJ,s'kiLi ,który w oStatni'ch llatareh poanagal mu zno'sić u'trudnienia
w rpracy i osclbiste przykl'Ości.
Oto garść f"iktów z :ia1kbogatego, choć nliedl'ugieg-o życia Zygmunta
ciechO'VIIS'kiego,faktów, ,które ,nie rpowinny ulec zapomtnieniu.
Woj-
Jan Czekanowski
WSPOMNIENI~E O TADEUSZU
HENZLU
Uror<:izcmy'W 19G6 r. w Wygnance !pod Czm'tkowem jak w~lzy,scy niema.l
kresowcy, Taldewsz H € n IZe l cdznaiC'zał się .!kromnośeią, iPi1ruością, iSlZ'CZero:ś'Ci-ą,[:lI'a(;QwdtOiŚdąi 'wytr'Wałością. Realnie podClhodzil do przeja'wóiw
¢yciowye'h, był bystrym ,s:pos'tT'zegaczem, mia-ł umylSł Idociekliwy i wielo,'S'tronne zain1er~owaJnia.
Naj1baro'ziej je,cn.ak z 1\\'.1Z~'1Stki<:-h
\dzi€'dzin W1iedzy !pasjonowało glo
1>wdv'lrralWst!w'O,
a '<.1włalsZlpza
antrOiPolctgia i etnogra1fia. Ten 'też dział obrał,
'zap~sując \Się w lSi2r6r. n.a, Uniwersytet
Jana Kazimierza we Lwowlie. Na(stępnie studicwał z zapałem prócz aln'br'cpo'IQgiietnografię 'i prehiistorię pod
kierunkiem
prof. dra Leona Kozłowskiego i prof. dra Adama Fischera.
Studia swe zakończył w Zakładzie
Antropologiczno-Etnologicznym
UJK
pod ki,erunkiem prof. dra Jana Czekanowskiego.
Bardzo wc'ześnie ·po u'kcń'c'leniu 'swych stuldibw uzySkał dyplom ddk,t or:ski na połd,s;tawie l'1oliPr.a'wyPigmeje cerqtralnoafrykańsqy
opubDlww.aLllej
IPrzez Tdvva'rzystM''ONaulkC'we L!W<Jw,o:lklie
'W "Archiwum Towarzystwa dz. 3,
It. 3, Lwów 19i3!4 z. ,2. Pra·ca t.a specjaLnie Iwyr6żniona, o,pa.rla 'Została na
materia'Ie etlllograficzn<J-an trqpoI'otgi'oznym, 'zebranym pl'zezczlonika
Ek1;;pe,dyJCjiMrykańskiej,
Jana CzekanoWl.ikiego.
Pio<:ijęcie 'tego tErna'tlu, Z'resz'tą niełatweglo, z terelnu 'stanowiącego do,tY'Choza1s
na mapie antro!po-etnograficznej
Afry1klibiałą plamę, uanać ,należy
,za pi'oniel"'slki wysiłek Zgodne to zres'ztą Ibyloz zairn-teresowaniem T. Renzla,
/gdyż już 'cd wrz(jsnych lat m:lodośd :pasjOlIlow.ał 'się do 'za,ga<dnier'ilu1dno~ciowy:ch, tajem.n:i,czego Cza'rnego Lądu Afry;k1i, a zwłas2!cza rnajmniej poznanych szczepów - Pigmejów, Był też pod wrażeniem podróży Stani.sława Klimlka, ,(Iktóry 'Z1giną-łIW eza,ElieIdrzia.lań wojell1;ny,ch pod Warszawą
li 'w jej obronie), wielkiego <E:lntuzjalS'ty
-badań lIndian Amerylki, tktóremu po
uzy;skarniu ·funduszów udało lsię IO'sOlbi:ście
'zebrać wS/paniały mat'€niał etno{gra,fi'Czny i an trcrpoLOIgic'ZlIly
na· terenie rezerwatów [nldian KaUfJornii.
Jednakże plany Tadeusza Henzla z r-óżnych przy;czyn nie zo5'tały rl1realizowane. VI wyprawie do Afryki organizowanej
przez naukowców lwow;o'kiego unil'wers)"tetu z Ibraku dc<s'ta'teczinyoh funduszów,
miej:S'ca dlań
\7.abraikł'O.
N:emrriej jedrnak z iPodziwu godlną wytrwa;lośdą
i. pasją oJddał sięZJbieIraniu, i orpra'cciwywaniu materiałów afrykanilstycznyoh
na razie 'z dostępnej
mu literatury IkrajlclWej i zagraniczmej. WC1;'ta'tnich powojennych
latach
uda-ło mu 'się 'zoora·ć -pclkaźny materiał.
Gorliwie 'też zabral 'się do jego
cpracowywahia.
�428
429
Jego entuzjazm do badań naukowych nie zmniejszył się nawet w latach
długiej
tułaczki wojennej
po oficerskich
obozach
jenieckich
w hitlerowskim
Reichu,
gdzie wraz z innymi
współziomkami
maltretowany
i poniewieramy, Q głJcdzie i chłodzie, 'w SkTajnym Iniedostat1ku, wobec us'tawicmej grozy śmiercibynajmruej
ni~ załamał się ani nie osłabł w 'zapale
tPr<:cy. iFrzeci,\,;il1ie, Iw nie spnyjających
ok'oliczIlOściach, 'WY'zyslkując oodar'zające 'Się okazje organizował
t.ajne nauczanie,
tworzył na ter,enie (JIbo_
tZÓW j~niec'kkh
wraz z innymi oficerami tzw. Radę NaulkOiwą, Fozgalęzioną
zresztą po wielu obozach, Studium
Społeczno-Pedagogiczne.
Studium
to
,zC'rg2nizvwane [.\oczą1Ikorwow obozi~ w PreDiZlau, z <:.za'sem Taz'szerzyło swą
działadil1cść i późmiej działało w obozie jani€'Clkim w Neubran!delnlburg,
kształcąc
ok. 600 kandydatów
na poziomie akademickim.
Przetransloko'W,snie T. Henzl,a 'Wrlaz z olbozem do innego KC. w GrOtSlsBOTu i utonięcie
w wielkiej masie ok, 10000 tamtejszych
jeńców-oficerów
polskich nie spo;wodowało !pr'ze'rwy w jego już podjętej dział,alnJośd. Na odwrót, w tym
obozie funkcjonowały
dwie różne
on,ganiza'cje nauCwwe, pTÓCZ Studilum
.s~Oł€czno-Pedagog;cznego
także Jnistytut PedJagogiczny.
Baldania trwały
nadal! nieprzerwanie.
T. Henzel
praoował
w Instytucie
Pedalgogioc~znym,
Roz'licLlnymi 'zainteresowaniami,
głębią iSlWejwie!dzy i atralkcyjruością staw'l8.nych :probl€mÓoW Tadeusz
Henzel 'S1-worzył wła'sną
ekipę ba'<la'W.czą
.i porywał do tej IIxacy coratZ ISZ€'I\S1zy
Ikrąg rodaków-jeńców;
organizow.ał'
;z. nimi zajęcia praktyczne,
do których, w jemu
tylko 'Wiadomy ,sposób,
udało się zdobyć potrzebne instrumentarium
i pomoce naukowe. W ten sposób :pow.s'tał i:owl8.żny ZJbiór lffia'teriałÓ'W nau1kowych o charak'terY'stycznej
StJ)ecyfice, unikat w dzieja0h nal~ki, a 'lara'zem k0tP8lnia wia1domości Q człowieku. SłUlżyć on będzie do 'Wyś'Wietlenianaj'r,ozlffiaitszychzaglc.ldlnień,
m. in.
ro<.'woju fi,zyc~meg)o, s'tanu zd'[1o'Wotnego, p.sychicznego,zalbiedz'enia,
wycz'er_
pauia fizYlcLlnego i nerowc'wego, po'chodzenia
'srpoleeznego, zawodowego,
11'L~doInieńi ó1kł'onnośd 'do s'c'horzeń jeń,ców 'W hitlleroiwskicih obozach.
Ze,brane 'tam prze'z IOlbie oI1g:alIlizacje materirały zos'tały już częściowo
opra'cowan'e (K. S o ob l 's ki - w 2wją~tku 'Z pSY'chololgią i 51ocjol'ogią _
m<l'teriał nie ogłoszony) bądź też już optlIblitkowane (Z. M a, c h i n k 'o, Zagadnienia
klucza do określenia
typóW budowy
człowieka,
"Przegląd
Antr'OpOl1'c,g
i'c'ZlI1
y", t. 20, P'oznań 19'54). Po objęciu lkiero'Wll1ictwa Zakładu
AII1'h'oqJolOigii'W Unl1we1'lsytecie Marii Curie
Skłodowsikiej
w Lublinie
\\1 1947 r. T. HenTZel, 'wieJ'e czalsu rpoilwięcił rpra'com
organizacyjnym
Pol~Ikiego To'Warzys'twa LuQ,oznawczegio. BYł C'złonikiem ZaT'ZąidIUPTL, brał
udz'lał w wygłaszaniu
'referatów inaukowych, organi'zowaniu
zjazdów etno_
graficznych
i żywo inte'relsował
się pracami
etll1'ografieznymi, zwłaszcza
dotyczącymi 'szczepów (ffiil'rlzyńrs!kichIW Airy-ce. Zajął się też innym aktua,lnym zagadnieniem
j skrzętnie
gromadził
materiiał
os'teologiczny 'z ~oki
neoli'tyc'znej, wydo:bywany
przy pracach archeok-gkznych
Lu<bellizczyzny.
°
Część 1egJOrriai1.eriałru lPoclkla
(", ł OinaalZle
".
antropo-:anatomicznej
T. Dzierżykraj-
R'ogałski.
.
d l'
. k
od
Ponad'to !StaJe in1teresQlwały go zagadnienia
meto Q oglczn~ Ja o p,sfu'Wa i in'stru(ffi€ll1t dociekań
naulkolWY'0h. JeS'ZJcze przed, W?Jlną OgłO'Slł
w '"
okreslen1U rosowym,
;r. Hen!zel lP'l'a'cę p.t Zagadnienia meiodblogiczne
..
• Prz6glą1d An'tI1Opologiczny", 't. 12: 1938,z.
4, w kto reJ p?T~~nał .r~zn~
;tOS<lwane wówczas metody pod wz.ględem ich [>rzej'l'ZytS'1JoścI.1 m~zhweJ
· .•~. .ta .. Po II wo'lnie ś'Wiatowej jalko uozestnilk ogółndkraJ'oweJ konl'Il'LelIPTe CJl.
J
.,.
.
)łO'Sił
metodoło!fereneji t.aikIEl()n'cmiczil1'ejIw o.sieczneJ (grudzl,en 19502, wy,g
. " t 21'
giczny ref.erat, który wkrótce opublikował
("Przegląd ~~tropolog.",
.
'195.5,) pt. Metoda różnic i metd:d.a Iowadrotów, iPrZeds'talWl~J.ą~ zara~em Jalko
~ovum :!(ffiodyfilkowaną Ipt"zez Isiebie metodę diagnozy
rO.ZJm1coweJ.W'tedy
pon'Ciwinie po'cM,ał arlaHziestQiSorwane przez badaczy ~()113kl~h~'e'~dY :()~~~,-""'awI'ł J'e !kry'ty'c'wie
podkreśtLając n1ledocJągmęela mekucowanla,.
pr'z€us'"
..,
ryKJh metlod,
ł'
'. t a' nie
T. Henzel 'wszystkie :swe IpTa.ce przygotowywał
mozo 'llle l 's ar n "
To z Ikolei ,orpowodicw.ał'o, że 'Wie1'e jego cennych pra'c p,O'zDls1tałow 'fę'kapllSl8dh.z w.iellką szlkodą dla nralUki rpaliskiej:
.
.';
.
To (ffiilste'rnecyzel'Clwanie
lkaŻ!dej pra1cy ibyło 't~ IPIOWo!d~em,
ze dw.e
iPlI'Z€dlWojenne cenne jego pra·ce, w stani'e już 'zUip'€łUllelwYkon;c~O'nym, oddane do idru!ku w Aorchi'W'um T'owarzys'uw.a NaukOiWego LW'OWS'Klego:oz w~buchem wojny 1939 r, zginęły bezpowrotnie.
Były to prac~: O ~kl.adzte ras B k'
hiszpańskich
i Analiza
kraniologiczna
Mu;dzYJeuerza
afrywym
as ow
.\'
. bl'
, dało mu
ka' k'
C"
ma'teriał6w w b'rulj(4na'ch rę!k0lP1SoWl o I'cz'en 'U,
, '
· ns tego.
zęsc
.
b'
l !Scibie Ibdw'cm
"
'I
I
,j
•I
\
"
1
się Ulra'tować czym .był niezmieI1nie uradowany,
Ol lecyrwa .
~ ., .. :
. na po d st'a,wle
. tch
uda
ze
y" 8 Ikg 'WIażący'c'h rę/kopilsów
.,
I ,.mu się w powarzne)
mierze 'lre!kO'nls<truO'W.ać
zaginione !prace l qpulbllkc\:ac
Je. , .
.
,.
,
Jednakże
cięźkJe warunlkiżycia
obo'zdwego ,I P?'wo~'ennego, i sml,e;,~
.
- d u Olb'razen,
. . J'ak'itc'hdOiZ1I1ała
w obozi·e mermJecllnm'),
zony
{z !porwo
.
,
. . 'k'OIn.eczno,,·~
ąt
zaopiekowania
się nowo urodzonym
synkiem, brak mleszka~la,
a p~cz d.
Widnych
rwaru'I1kow
kawo j !Stałego Istanlowllslka
me'd awa ły T . Henzlo1wi
.
"
1"
N' 'o
ho' wyciąo'nęli ku Niemu pomocną dłoń i zaoplekowa 1 SIę
lm
pracy, C c
'"
J1a D l'k
U'
syteitu
rzez jakiś 'OWlSpJ:'1of.,JrEineusz MichaJJS1ki i 'prof.
n y'l' z InI~er.'
'..
Ł,Pód-lk'egO Po UlS'talPienituprof. Jana M)'ldlaI1s'kiego z Katedry
Antropologu
.
za'<lt
UL I.
''We'l'1sytecie Lubehf,{jm
'z'Olsta:łTa:deuls'z Henlze l' mianowany
~.' pno ~
W nI. '1' clwni!kiem tegoż Zaklladu. Fun'k'cje te pełnił tio śmierci; był tez
f:~~~~;~:m
Wy;działu Biologii i Naulk o Ziemi U,MC~. ~ra'ca '5p'0:eczm~
~ 'Z<llWodroiWapcmoc młodszym 'kolegom w przygotowaniu
100 publIkaCJI,
czyn'ny udzi~ł w różnY'ch kJO'IlJferencja,ch, zjla:~darch oraz 'w. wr~ądach
tow.a~
~tw naukowych
w 'wybitnym lsltopniiu utrudnIały
mu $lzyb~ze ,~rzygoto
rZYI~ Hcznych (pra'c dl() ·opublI'kowanIa.·
..
M'uno t o lUItlzielał 'się chętlIl\e, pełIlll
wanie
L
d'ull1!kcję członlka zaTządu Pol~ikiego Towarzystwa
Ludozmawcz,ego WI u•
.•
l gt'ocznego
bEnie,
PoiIiski€g'O Tov,,1arzy.s'ttwa An-Lrapo,lo
l
, był współpracoW'l1l-
�430
kiem - Komisji Polskiej Akademii Nauk i członkiem
Antropometrii
Polskiej Akademii Nauk.
431>
prezydium
Komitetu
T. Benzel mi.ał w 'Cl'zied'ziTIielzagaid'nień afrykall"lilstycznych wa'
"
. "
Wlk.,'
.
zne a,lą,gmęcla.
y azał bowIem, ze typ Dp. alU/stro....afry1kań'skd(J. Cz'e'kan
_
sk'
)'
t
'..
J
.
ow
. lego Jes ml,es'zancem El~ła<ilnjika nigryckiego
i pigmejlslkiego wła'c'.
.
"
t"
,
5' lWIe
JUZ Uls'ta,IlhZlOwanym. S!wiE'rdzenie
to - jak pilsze !prof. J. CzekanC'Wsiki _
,~YłIOosiągnięcie.m dużej, ,;agi i wielkiej domiolsłości nau:kowej d!la analizy
antorOrI:O'J.ogIICz,neJ
:składnIikc'w odmi<J.JnyczaI1m'j.
Wynilkd !pra~y T. Ben7!la wniosły 'Dowe światło 'Cio zalga'C!nień analizy
a r;,'tr<JpologJ:ozne] ~lklJadników odmia'ny
c'za'Ilnej, 2,lwł.alsz<:za'odnośnie 'do
ol1lstosUJ:lkowa'nias'ię typu a'u,stro-a.fr}ikań's'kiego <:lopigmej's'kieg,o.
. Skonc€~trO\\'anie 'swojego zainter€'S'Owani.a na :podstawowych zagaldnienUI<.:chcdml~ny 'CzarU'lej, }:lclS'zukfwania daollszych ma'terialów
ttego rodzaju,
st.ała IIllechęc do olgłalsz<:>.'ni.a
przyczym'kówslpcJwordc1wały, że zna'Gzny dorobek
Tadeuls'~a HEnzla ]::ozos'tał w n;ikcrpisach, z k,tórych znacen-a, ~zęść zginęl1a,
w czaMe bur-zema W.a'r:s'za'Wyprzez Niemców 'wraz ze zbi'orami Za/kVada
Antrop'O':ogij .kierowanego
przez ;prof. MydlaIlslkiego. Tyllko częśdiowy dorOIbek uJa\\lImciIlY 2!c:stał :przez ,prof. J. Czelkianolvv~jkiegow post.a,ci 'skła~ów
iantrcpOlogiczn~ch ddmiany ~zarnej j,elszcze przed 'i'ch OIpUlbli'kiowaniemprzez
autora ,w kSLązkach CzłOWIek W czasie i przestrzeni
oraz Człowiek,
jego
(T'as,y I zycIe.
,
,.~
• t~
.
., W ciągu ,/klil<kluna:s'tu
lat pria~y nad z anali'lowani€m
~Ikłallów na'soiwycih
,roUlych seriI '''PO'st'rzeżeń Inad 'lud-nGŚcią Afryki, ,zebrany'ch prz,ez J. CzekanC~[lkiego i i.nny~b ,poidróiln'ilków, Taodewsz Henzel 'określił ilnldywidualDlel}:()~.ad. ~(}OO o~)clbrIikĆ'w. Ti"lk ",-;jeIkiej !pracy w za'kresie anńrOlPologii
afr~kanl<.[neJ ~oltąd n;e dc!kOlr:iał ni1kt. Dotycbcza'SOiw,e 'serie afrykańs'k'ie
'ObeJmowały mewiellkie
Jiocz;by 'stp'o'strzeżeń i tyJlko wyjątIkowo
prze'kracZ~łY .10'0.lQ:sc:bnikDw,wlaściwlie lnie dlweślanych indyw'idualnie. Dość wymle11l~
nlektorr opracow;a'l1e 'przez T. Hen'zla 'SiZCZ€IPY,
jak Abilsyń,czycy,
Achoh, (Shulu), BaJssiba, Eiagloye, Bahamba.Bahutu,
BaIera, Ba'ton,ga,
Eatl1'tsl, Batwia, Bu.szmeni_Meng;betu, AJzande,Pilgmeje,
Wa'ta'ita ('cza:siki
z Kc~go na pdd,g,t<l'wie pracy C. Bell1n:i1ngrona). Szcze.gółow'e wylni1ki, jego
badan ,Odnoszące SIę do szczepów Bagoy-a" Bahutu i Batwa z Nianzy, trzech
szczep~w Ruandy, dalej Beziba z Dad Jeziora Wiktoria-Nianza,
pasterskich
Ba tU.tSI, Ba'lera z Ikrainy wulkanów,
Woa'tarta z Woi lU stóp K:ilim8lndearo
umoz!:"""lły J. Czeka[]}()IW',JkiemuwY'głooszenie ref'era'tu w Alkaidemii Wło,g~dej
na Conveg'DIO Vollla w 1!ł3'8 'r., z przedS'tawi€1iliem próby wnio'skolW.81nda
o 'S'kł~rdzieoantrciPolc.gicznym lUdności mU'rzyń!S'kiej lIla podsttawie wyników
POol<slk'ICh.
bada~zy, przy użyciu
śrooni:ch arytmetyczn)'cih
cech pomial'Ow.ych I llndywIdualnego
oIkreślelnia przynależmości 'sys'tema'tycznej pos'zczegOlnyc~ c.s'cibników. WyWołało to 'wielkie 2iainteresowalnie wŚ'ród haldaczy
za,gramcznych, gdyż ta Uld.alnapróba wY'ka'zała, że właśnie 'tizięki wynikiem pracy Tadeusza He.nz!la jes't możliwa :sys1ema'tyzacja 'SZCZepóWafry_
JI
"
Ikańskich z .anl'rcpologicznego
pUiI1ktu wtidzen:a. zarazem
ok,azal'O 'się, że
'wytniki te potwierdzają
h~potezy afrykanilstów
za,gnani:cznych '(:B. Anlker\mana), podających swe 'Clane co prawda Ize 2Jbyt daleko posuniętym
upros-z'czeni'em. Dc'wiódł on bowiem, ż.e lIlie można 'og'ralni.czać się do 4 glów,nych s'kłlad(ników ludności
afry1kańskiej, gdyż 'sam 'Wykrył ClOnajmniej
,siedem tyiPÓWtychskłaidników.
Niezależnie od afrykanistyki
T. Henzla
interesowała
również
Słowiańszczyzna, z'włalszcza południowa. Swe lata mł<,dzieńcze .9pędził w Bośni,
,gdzie 'Ojcie<:Jego 'był 'DJa1czernilkiemsądu; miał oStałe konta'krty !Z Ju,gosławią
) i,nteres'Ował 'się rogadnieniem
s'1Jwlktury <3.ll1'tropoJogi:CZlnej
PółwytStpU, Bałkańiskiego. Wynilki pracy (miał zamiar ogłosić rw obszerniejl;;zej e1mlOgra-"
ficziIlo.antropolQgicznej
mo nograil"ii) dotyczącej
Ail'bańczykÓ'w
BU~glarów
dał do oip'ulbli'kowania S. Żejmo-ŻejmilSQwi i dzięki temu nie uLegły ro,porzepasz'cz'Miu wcza,sie 'wojny. WykorzY'Sltal do alnali:zy :serie opubl'~klC'wane
,przez V. Lebzeltera ('AiH~iarnja)
i K. Dronts:chiIova (Bu ł,gar!:a,)., dowodząc, że
należy 'skorygować dawne iPoglądy na st'osun'ki ail1trcpologic2Jne Sbowian
,połL1dndc~ych, a iPrzy 'zas'tc"->owaniu lIlowych metotd oanalitycznyoh iJs'tnieje,
moż:1iwcść narwiązaniJa nawet do przedhiiStory-cznej !przeszłości.
Tc:ldeu'SlzaHenzla z<J.JliczyćInależy do ambi'tny:oh, ,szLachetnych i Tzet€'lnych ,badaczy, o różnototC!ony'ch'za'ln1'eresowall"liach, 'Szerokim horyzoncie my,ślowy,m. Z Jego śmierdą, IktÓ'nanals't'lJpiła 1 VII 19'515r., polsIki świat lI1.auiltlo/wy·
stra'Cił jedynego 'Z młodszej ,genera<:ji afrykaniSltę - entuzja.s'!ę, a zarazem
świe'1mie za:pC'wiadającego
's'ię bada,cza Slorwiiań's,zczyzny w'Słpółczesnej,
i -da'WIIJej.
Franciszek
Wokroj
t
t
l
MARIAN LEW:IICKI
('15 V]m 190&--13 XL 19f15)
W tCln:u 13 Hstopada '195'5r. ol1ientaJistykę polls!ką dotlkJ:nęła d~ka ,s'trata~
Była nią śmierć ;<:alsłuż'Onegouczonego pol,S'kiego :Mariana L e 'w i <:k i e g 0,
profesora
nadzwyczajnego
i kierownika
katedry
filologii ludów Azji'
Śrcidlkov.:ej lJllli'\\'er:sytetu Wal'lSza'wsikie·g'o, C'złon'ka Komite'bu OrientaHstycznego POIb::dej Akademii Nia't:ik, 'kierownika
pTaCldwni l~ksy'kogralfi<:z{ne.i
ZaIk1adu O~ientiaIisty1ki PAN, badacza języków i JUldów ałitaj5'kich.
Marian Lewi~iki u:rodził ,sięI5. iSieIlpnlia 190,8 r. we IJwowie. Już we
wczesnej
młodości
przejawiał
żywe
zainteresowanie
zagadnieniami'
Wschodu. Jako uez,eń V,Iil kla'sy gimnlazjumzo.stał
cżłon:kiiem zaTZą!dU Towanys'i.'wa Przyjaciół Dalekiego Wschodu, założ'onego owe Lwowie 'W 1924 1'.
JedlIlocz'eśnie zmll"laj~mjałsię samlodzieI-nie z 'kulturą ma'terialną, etnognafią
i religiami ludów Azji. Wyrażnie 's:precyzowalDezaiD'teresolwania
z8IPrOwJadziły Go w 1926 1'. na ,wyż'sze istu'Ciia w Izalkresie orientaliostyki. Ukończył
je z odznoaczeniem :pod 'ki.erunkiem wYlbitnego a łtaiost y i m Clngoli5'ty pol-,
�433
432
Sr~i:go, WłtalCly;słaiWa
:KotWlicza w 1931 r. W /Cztery ~ta później uzyskał stoplen, dolk~ora filQz~fli w za:k'resie naJUk iOrieIl'ta~hstycznych. Jeszcze przed
JUlkonczeru~m 6<1;udiC'W,
Ibo 'w '1929 'r., rOZlPOiOZął
pracę na Ilnilwerlsytecie; początkdwo Jako 'Zia,stępca, pófu1iej młodszy alsystent, a od 19136 r. na stanoWi.~KUstan5zego IalSy'stenrta.Na krótlko przed wybuchem I[ ,wojny śłWliatowej
uz:r~skał !s'typen~ium z Fundus'zoU KUIl'tury N-arocIJow,ej. Korzystając
z :nJiego
·wY.Jec~ał w koncu 193'7 r. do Paryża, gdzie 'studiował oWEcole de'S :Lanigues
O.fl.en'~€IS ~lvant€lS i .w Co1Jlege de France pod Ikierunikiem uczon:roch taklej mlary, Jak 'ałtaista P. Pelliot i turkolog J. Deny. W czasie pobytu we
l'Iraa-rcjri iP'ow:s'ta~główny zrąlb Jego 'PóŹlniej~lzej IPra'cy habmtacyjnej
a jęz;y1ku mCll1goJsl!nm 'transkrypCji
Ichiń'lJ!ltich z XJIrv w. 'Wszczęciu przewodu
halbiMtacyjll1ego \po powrocie -do giaju przesa'kolclził wybuch wojny i odsunął go na· OIkres dziesięciu łat.
Lata o!kulPlacji 61:andwlią pOwaŻl11ą'1ulkę Iw tJwó1"C'ZOści
naulkowej Mariana
L€Widdeg.o'. Zmu,szony wa'run'kl8.mi '()I(l:szedł do ciężkiej
rpra'cy fizyc2lnej,
a 'w :stałej wall'ce o prze'trwalnlie .trudno
Mu było Iznaleźć czas na pracę
nl8.'1.ilkową.Wyz\woleni-e L.wo'Wla, a na8'tępnie akcj.a. repatriacyjna
pozWloliły
u'cz'onemu wródć do jego Iwa:r'sz'tatu pracy. W 1946 r. IPr.zeniósł I~'iędo Krak~,,:a. Tutaj początkowo pracował w Polskiej Akademii Umiejętności, późmej, od '1947 r., jako IStaIiszy asystent
przy Iseminarium filol1o,gii orienta'l-nej UI!l[iwer'sy'tetu JiagielIl~ń;slkiego. Stainowi/3lko 'to, ZJbyt ni!skie Iw 8tOSIlniku do Jego kwalifikacji
naukc'wy'ch, z.ajmował wIs/kutek powszeohnych
w owym cz'asie trudności
etatowych,
wypływających
w dużej mierze
z ?,bowiązująCY'Ch jeElzcze lPI'zerpilsoÓ/W
przedwojennych.
FaktYCoZ!tlieprowa_
dZlł LSZe:regE:amodzielnycih 'wylk:łaldów i /Seminariów IW Zlalkresie fHol<Jgii
tureckiej.
Za/wsze żYwo zain'teresrQwany losami O'riElntali<s'ty'ki po1lslklej, włączył
lad rtazu do ipr'O\'Vad~olI1ychz 'wielIkim 'fozm,achem pra'c nad podniesieniem jej z ip()1wojenlI1ejruiny. W 1947 r. zOiStał 'wybrony i;ekretarzem
iPolE{kiego To.will:eyst'W18.O:r-ielntaailStY'CZtnego,
a w naiS'tępn}"m, !PO'2lgonie T. Ko.waJ,ski'e,go, przejął talkiŻe 'reda:koję org2inu ·Towl8.'rzys,twa, "Rocznika Orien,tali:styczlIlego" .
~'I
I
'I
1
i
\\
1
.
SIę
W 19~9 r. h1abili'tował IEllęIna Uni1werls)"tecie WarlszaW:l,kim
La
langue
mongole
des transcriptions
chinaises
du XIVe
1
rOZiPrralWą
siecle ([w:] Pra-
cach WTN, Seria A, nI!' '219,Wrccław 1949). W roku ll1astępnym zootał mi'anawall1Y Ikierownikiem
{katedry fi,!ologili .Ludów A.zji Środkowej
U. W.
Z ch/wilą po'v.łS'tania PQl!slkiej Akiademii NaltJjk wstał powołany na 'ezłonlm
K'omitetu
Orien'tali-S'tyC'znego PAN, a IW ZlorgalI1i'Zocwanymnli'eco ,później
Zakładzie
Orientalistyki
PAN objął kierownictwo
pracowni
leksykogDaficznej.
Specjalnością
Inau'kową MalI'ilana Le'Wudkiego Ibyl.a filologia
Środkowej
ze szczególnym
uwzględnieniem
językoznawstwa
czego ałtajskiego,
tj. turecko-mongolsko-mandżursko-tunguSkiego.
Ludów Azji
porównaw-
i
"
I
1.
W tema'tyce [puhl'iIk,acji naukowydh prof. M. Lewickiego dadzą 'się wyodrębnić <ltwa główne, niejeoinJakdwo 2'I'@s'Z'tąreprezento'wane
ikierun'kli ba,dań: badania nad gramatyką
hi'Sltoryczno-porówna1wczą języków ałtajslkich
i Ibadania nlad \s'tcL';unlkami politycznymi
i kuIturralJnymi ltvdów Azji Środ_
kowej 'Z Europą wschodniią, Azją Przednią i Dalekim WischJodem.
W ,gDulpie pierwszej Ina ,szczególlne podkreślenie
ia'sługują 'studia: Les
inscriptions
mongoles inedites
en ecriture
carree,
Collectanea
Orientalia
nr 12, 1937; Przyrostki
przysłówkowe
-ra, ru w językach ałtajskich,
ColI.
Or. nr 15, 1938; Turcica et mongolica, "Rocznik Orientlalistyczny", t. 15: 1949,
wspomniana
już praca habilitacyjna
oraz La version turque-kiptchak
dt!
Code des lois Armeniens polona.ises, R. O., t. 21 [w druku].
W g:rurpie Idorulgiejnależy wymienić Iw p:eI'W~~zym rzędzie Z ro:aważań
nad
kontaktem
Słowian
z ludami ałtajskimi,
"Lud", t. 34: 1937, wstęp
i przypisy do wydania relacji z podróży Marka Polo pt. Opisanie świata,
(1954) oraz oddaną do druku L'armenien "NemiC" - Polonais, Latin, Europeen, iktórla staltl'ocwi'częś,ć z-ami'erzonej a nie dokońcZlonej rpracy: Quelques
thermes ethniques et geographiques
des Armeniens
polonaises.
Studi,a -nad jęz;yikami ałtaj'Ekimi, zwła,s,z'cza badania nad językiem średniomongołslkim (Xl:m-XIV Iw.) przyniosły M. Lewiclkiemuzalsłużoną
ISł1aWę
w świecie 11:a:ulkcwym. Nieidłu,go przed śm1ierdą 'zC's'tał zap!'C~'Z()ny d'o
t11działu w wielotomlOwym wydatwnidwie
~a;grani,cznym ,,Handibuch der
Orien taEstik" .
,
B.ddania w zalkrebe
'kurtury,
inlstY'tulQjli ,społecznych,
materialn:r'Ch
waT'Uir.lkówIbytu Hid. ludó1w Azji 'zajmują miniej miej'EIGa,w 'twórczości Ulczonego jeclna1k i tutaj mamy do zanotc<wania powa'żne proce. W wielu studiacfu Marialna Lew:coktiego, n:awet ściśle jęz:Y"ikoz,na'wcz}"ch,jak 1IlIp.Turcica
et mongolica,
moena.. zlIlaleźć partie, które winlIlY zailn'terelsować etno.gracf'a.
SzC'zegóITlIlejeldn2łk ho.ga1c'tlwo (pod tym 'Wz,gllędem reprezentuj ą nIektóre
z prac, ZlWłaS'Zlc,za
edY'c,ja IOP'i'SU
ipodróży Mar'kla Polo.
W dzied'zinę 'badań 1I1.adlkultJu:rą i \stosunkami
l'udów koczowniczych
z Euro(pą, Azją PrzednJią i Dalelkim W~choldem 'VAkroczył .M. Lewidki roz~ .
prawką
Z rozważań nad kontaktem Słowian z ludami ałtajskimi.
Nie roścI
onia Isobie prete/r:\sji - jalk 'z,a'znacza Isam au'toT - do J1'O'wegopostawieni,a
klwestii. Niemniej, 'Ohoć IpomyślalI1la ja!k1Opra'ca o char,akterze dnd'ormacyj,Il'oSI'II'a:wozda'W'czym, poddaje krytyrczlJ1emu IPrzeglądowi bad,an'ia J. Peisr.-cera
i K. !MClszyń'siki'egoIW danej :s(prawie. S1anlQwi OIl1azapeWll1e wyraz Jego młodzieńczyrch ZlainteTe'EQWań, od lktórydh odlSzedł witolku Is'tulcUÓfW
U1llliw€'~:>yteck"ch - przYlpulslzcza1lnie pod wpływem :głównego kierunIku ba~ań Jego
.nauczyciela
W. Ko,t:'vieza - (do języ1roznawstwa
ałtaj~kiego.
Swiadczą
o tym także inne, pO~lQ!sta.łenie~te'1:y Iw r:ę!kopilsach rprrla'c'ei materliały, Iktó~e
do~yC'zą zwycziaóć'W ;j obrzędÓfW .weseLnych Turlków a1natołij\3kkh, QflgalJ1111'.a1cji
cechów rzean:·eślniczych w Anatolii i :rpodo!>ne.Zadnteresowania
te lnie
wy'ga:sły nigdy cl8.łlkowide, co rwięcej, wróci'ł do nich po długiej ,przerwie,
28 "Lud" t. XLm
�435
434
jUJŻw ()stJa'tlnd~hJaof.actlIswego życia - z SlZerlOikozalkrojonym planem badań. Zamierzał wydać serię prac, w pierwszym rzędzie zaopatrzone obszer';'
nym komentarzem
relacje śr,edniowiecznych podróżników europejskich
do
Azji Środkowej. PierwSZJa z nich, Opisanie świata Marka Polo, ukazała się
nakładem PIW w 1954 r. M. Lewicki objął redakcję przekładu oraz napisał
w,stęp i a>rzypisy, obję'tvścią nie ustępujące pd~3ta'Woweffilu telkstowi E'1Jnogmt z:n:aj'<lziew illfch og'rOffiil1ebogactwo zinterlPretow<liIlego na wy.soki.m
p02Jiornie ina'U1kowym materiału z 'za:kreSiUikwtrury ma'teriaJnej, gospodarki,
wier:zoeń, urządzeń oo'cja'ooydh, obyc'zajów i wielu iJnnY'Chzagadnień ludów
Eliiskiego 'i Da'lekiego WlscilOldu,Azji centrahlej i południowej. zapozrua \Się
t.dk'żez ik'rytycZlną alTIalizą 'wlielu wierzeń, legend i plogilądówEurqpy
śred_
nio.wiecznej ll1JaliUldy Vv'schodu. Z wł,aści'W"ą sobie jalsnością i zw,ięzłością
au'tor wykłada 'również slkompliik'ow.alne probl!emy :stoslU'l1Ikówi kon:taktów
E)uropy 'z resztą ówczesnego '9wia'ta, 'tj. z <:ałym Orientem. W vcenlie wstępu
i przyp~sów o~da,jmy g'ł!()\Srecenzentom,
Isp€cjaliis\tom od zagadillień Bliskiego i Dalekiego
Wschodu.
(Por. "Przegląd
Orientalistyczny'\
1935,
nr 2 i 3). Piszą oni: "Marian Lewicki daje nam w przypisach wyniki i stan
obec1nej wiedzy [... j. Są one :Prawdz~wą encyklopedią wiadomoś'ci o Ucznych
ikiI1ajach, k'tÓ're zJwietdził !MaTko Polo. Te wszystkie
lwiadomości, często
,S'tanowiące małe ar'tylkulJJilk'i,czytla lS,ię jalkJby porozc:inane lila fragmenty
,części jakiejś nie nl1llPi;sanejjeszcze 13siązki o Azji ,średnio.wieoznej".
Dl'iUgiej ;pu;bTika~ji z tej !Serid: relaeji z podróży Jarua de Pl<llllJOCaIlPitni
i Een€ldylkta POU<ika, nie zdołał AutorwJ~ończyć.
Wielkie 'za'slUlg'ioddal Marian Ł~wiJdki nauce pol:9kiej jaiko 'Wyd;awca
iPoorniertlllych lPI'ac W. Kotwdcza. Wśród n'idh obOk Ipr,ac ś'ciśle językoznawczych znajdują
si·ęcenne
dla etnografii
studia, jak np. Contributions
li l'histoire
de l' Asie Centrale ("Rocz. Or.", t. lo). Wydając je udostępnił
nauce [poglądy UCiz:onegoIna miarę światową. Dotyczą one terminów ebn~cznych, (tyt'll'latury i :krultury materi.allnej lrudów !koczown.iczych.
Nie s;po;sób 'tutaj IPominąć działa.l!no~ci p€dagogiczn.ej Mari:alna Lewickiego. Crpra'cowama !p'od Jego 'klierunkiem 1'ozprawa Ikandydoacika <na temat
stosunków pokrewieństwa
u ludów tureckich został'a pozytywnie oceniona
tal'kże przez reccnZE:lnotaISpecjaolis,tęetnologa. \FIOdobni,e'wygło1sz()lnynoa Ikonferencji orientalistycznej
w Nieborowie w cz;erwcu 1955 r., obszerny referat: Systemy pokrewieństwa
u ludów tureckich, mongoLskich i mandżurskotunguskich,
przygotowany
pod Jego kierownictwem
naukowym spotkał
<się 'z wielkim uznaniem j€rllnego z lic2Jnych gośc'i 'Za.granicznych Ikonfe_
.remcj'i, -'1I=€cjoaliet.y
radzieckiego.
Obie prace ISą o.hecn'e ipr,lYlgotowywall1e.
do druku. Ni€!Epła';:a'~nym dłJugiem wdzięcznoś:c'i ich aut'ora [Ipi'szącego te
.słc'V';a]Iwoibec swego nauczyciela są jalkże iliczmecenne rady i wIElkaww'ki.
,dziE;ki IJdórym uniknął 'wiel!u potikln'ięć czy pomył.ek 'W pierwszych kro,kach fE:amodzi'el-nejpracy ;badawczej. Nie znamy pobudek, jaikimi kierował
;się M. Lewicki zwra'cając uwagę w Swej pracy pedagogicznej właśnie na
tego rodzaju ,lagad:nieni,a. Być maże, w ·'ten sp<jsóbahCliał wi'dzieć realizację
włalS1nych puanów narulkowycih, od których mu'siał :odI5'tąi.pić.
W niniej,szym ,wslPomnieniu ograllliczyłern 'Się głównie do tej strony
działalnuści Marilana L€~dclkiego, kitóra !Wiąże ISię z baldaniarni nad etnografią ludów Azji. Oblszern~ biografia wraz z oceną całO'kiształtu <l:ziałalnośd i 'l.twĆ'rczości Zmarłego
zos\tala oddana 'do druku 'W ,'przeglądzie
0I'i£lntal'ils1ycznym" nr 3, 19'515.
DO'TIC1celk
naukowy Mariallla Le.wiClkiego llośdolWo nie je's't wielJki, a,le
kaida (Z Jego IProac,nawet dro/blniejtS<zY(:'h,
przynosi nOwe twórcze TO'wiązanie roz.patrywanego problemu, a większość weszła trwale w skład podręcznego aparatu naukowego specjalistów. Jego zgon przyniósł orientalistyce
poll~lkiej Is,t'r,atę 1ym boleśniejszą, iż nas'ąpił
iW okresie wSJplaniałegK>rozkwitu Jego 'twórcz!():ści ntauk'Qlwej, ,szeroko z"lkrojonych
i konse'ktwen:tnie
rea.Iizc>wanyeh plamÓIWJlaulko.wydh, kiedy 'zaczął już pelną 'ręką czer.pać
z olbr.zymie,g'o zalsClbllL
Swej v."i'edzy, :nagrc-mad'Zone,go w miniclnym id.{r€l3ie.
Zmarł, rpc;w:SllS'wiając rozłożclTIY 'oały swój wa'l':s:zltat pracy, w chwiU najmniej oczekiwanej nawet dla najbliżs'zego otoczelll'a, kiedy jechał ido WaT~
s.za.wy, by lPełlnić'swoje obowi ą'z1ki, 'ta,k jak tlO czynił old Isz'eściu Qlstailruicb
,ł
I
I
•
\
I
•
l,a't :życia.
Stanislaw
Kalużyński
JAN MYDLARSKI
(14 X 1892 - l IV 1956)
1 liV 1956 r. 'p01LS'ki
ś'Wia,t naukolwy ob'egla ,bolesna wiadomość. W dniu
tym bowiem w pełni sił i twórczości naukowej zmarł jeden z najwybitniejlszych a,ntl'Op<()I1ogówprof. dr Jan M y d l a r's 'k i.
Urodzony
14 X 1892 r.
w Pilźnie pod Tarnowem, pochodził z rodziny cenionego lekarza. Już we wczesnych latach
swych studiów entuzjJazmowal
się naukami
przyrodniczymi
i
gdy w 1911 r. uzyskał świadectwo dojrzałości,
zapisał się
na Wydział Matematyczno-Przy,·
rodniczy
Uniwersytetu
Jana
Kazimierza
we Lwowie, obierając za przedmiot specjalnych
zainteresowań
zoologię i anatomię
porównawczą.
Wkrótce
dostaje się do pracowni naukowych i zaczyna
intensywnie
pracować pod kierunkiem światowej sławy profesorów: dr JóProf. dr Jan Mydlarski
28'
�436
437
zefa Nussbauma-Hilarowicza
i dr Jana Czekanowskiego.
Naukowcy Cl lUZ
wcześnie zwrócili uwagę na młodego adepta nauk przyrodniczych,
na Jego
wyjątkowe zdolności, pilność, pasję do wykrywania prawd naukowych i poznania praw rządzących przyrodą. Jego szczerość, oddanie się badaniom
i niesamowita
pracowitość i uczynność pozyskują mu serca nie tylko Jegf)
mistrzów, ale i współpracowników.
Zainteresowania
swe skierowuje wkrótce
specjalnie ku antropologii i zostaje współpracownikiem
seminarium Zakładu
Antropologiczno-Etnologicznego
UJK we Lwowie pod kierunkiem Jana Czekanowskiego. Jego entuzjazm badawczy, dociekliwość i pracowitość powodują, że już VI zaraniu swych studiów uniwersyteckich
udaje Mu się zebrać
cenne materiały etnograficzne z terenu b. Galicji. Zawarte w nich spostrzeżenia jako pewnego rodzaju novum zostają też wykorzystane
do studiów
nad zagadnieniem
budowy domu i pieca w dziele J. Czelmnowskiego
pt. Wstęp do historii Słowian.
S%ietn'ie za~c!wLa!dające slię już Istudia Jana My1dla'I1sk'iego, przerywa
wybuch [ wojlny Ślwdlato'Wej,w Iktórej w:["wstaje
p<JI1wany w 1914 'r. jako
ofiJcer aus'trilClcki - k>apitan artylerii. PrzechodiZi 'całą ikaITliPan'ięna, wielu
front.a1ch. Dopiero poza1kończeniu 'Wojlny może cd1dać 'się korrltYlliua1cjiswyCh
umiłowanych studiów i w 1922 r. uzyskać stopień doktora filozofii na podstawie cennej monografii
pt. Analiza
antropologiczna
powiatu
pilźnieńskiego. Z Pracy tej skorzystało
wielu starszy.ch i młodszych pralcowników
llta'llikdwych, [I:onh:rważ w Ć'wcze's.nym !s11a!l1lie
w'ed'zy ułatwiaŁa 0Il1a Zlna'cznie J;oZltlan'i'e 1s1lI'llklury an1ropolcgi'C;moej ludności b. Galicji, a 2Jwłas=a
terenu, z Iktó,reglOZma,rły :rocbc.jdzil.
Jego pojawienie się w antropologicznym
ośrodku lwowskim jako jednego
z p:e'rwlszych dlCljepQlC'zą'tek całej plejaidzie dallizych entuzj.a's'tów a1nrropologii w tzw. Szkole Lwowskiej, jak S. Klimek, B. Rosiński, S. ZejmoZejmi1s, S. Czorllkower i wielu inny'ch.Jan
Myidllalrski !~'taje się jednym
z fiuarów głJośnej w świlecie Isz'koły l'Wowslkiej, zalP€'W!l1i'ającychantropologii
,pollskiej pierWlslzą !pozycję IW nau1ceświatowej.
Po'rw.a1ny zolstał przeide
w5zY'"t'kim 'csiąg'nliędlClmi antr'()~oIo.gii pOI!Elkiej, o!plClr'lymina z.astO'sOlWaln'u
'llOwoC'ze'EnejangielLsk'iej l5'tatylSOtY'ki
matematycz,nej
do :naulk bi'Olo~'cznY'ch,
a zwłaszcza antropologii.
Jan Mydlarski wykazuje
coraz szerszy krąg zainteresowań
w zagadnieniach
naturyogólnobiologicznej
w antropologii
i zwraca swą uwagę
na mało rdotY'chcza,s 'll(PI1aIWiIClidziedii,nę,
ną
IseroJogię. Podejmuje !Się i dokOl
nuje zdjęć serologicznych
na terenie
różnych
województw
kraju; uzyskuje olbrzymi materi'ał spostrzeżeniowy
nad ok. 12000 osobników. Materiał ten i jego q:raccwaln'e
!sporwodo'w.ało,że w 6wcze;nych
warunJka~
kraj nasz pod względem serologicznym uważany był za najlepiej zbadany,
a Vv-yn'ilkiJego badań 1Stanowiły klasyczny 'do,wbek litera'tury
ś'wiatowej.
Na IEpecjailine poldlkreślenire z.alsługuje f:dkt, że do wyników JeglO dociekań,
o nieprzemijającej
iWa'rtości naukowej,
zaliczOOlo Jego tWiwdzenie,
iż:
I
1
•
I
1
II
0#-
I
."WE~ółczY!l:niki ,pcdoibieńiE"twawdz1ców 'i 'dzieci Ipcldleg'ają pfO'ces'om 'selekcyj'nym, przyczym Tóżnic żywotności dzieci w uzależnien':u od zróżni'colw.a_
nHa 'Eerolcgiczneglo dcpa'lrywlClć Isię należy 'W różnkach
prz€<puI5zczalności
łożyska dla przeciwciał, i to w wypadku, gdy zachodzą różne kombinacje
k:rwi maiki i płcd,u. F,akt ten ułatwiać mo;?.!edziecku IEam'oohrolnę ,w cza'5ie,
gdy nie je:st '('no je'5zcze .•.
'dolne do '\\yt!wlClrzaln'~ wla,snyoh przeciwciał".
DowiĆldł 0!l1 też zarazem, że większe szarJ::e na przeżycie m,ają raczej dZJieci
o wspólnej
z matkami
grupie serologicznej,
natomiast
wśród
dzieci
o innej niż matka grupie krwi znacznie liczniej przeżywają dziewczęta niż
chłOipCY.
Do d;al!szych !Wyników ,badań w 'tlej dz'edzinie zaliczyć na1leży opra'cowanie Iprzez Nie,go 'terytorialnego lT'ozm'iels'zc'z.€IIlila
,gruip kl"w'i w PO'1slce'Przy
,pomccy 'E'kor::s"t:ruowi2.it1ych
map alntrc[I:o~e.rol!ogiC'z!nych, które um01ŻL'w'ilały
w konselkwencji wylEnu'Cie 'W!l1iCislków
etnolgene'tyczny:cih,
W nawiązaniu do tych badań, Jan Mydl!arski sporządza dalsze kartogr,af!kzne ujęcie 'ce.ch morf'ologkz:nych i Cip~sowycihoraz i·ch zespołów, lopalrte
na zebranym przez Is'ielbie ma'llerria,le, czym d1aj,e :sHną podwalinę do Iskelnikrety,zCiWa!l1iatE.IkEcncmiki an'tropcuclgicznej :pol!skiej. Z ,pel'ną :pasją od'd,aje
się On 'defin'i'tywnemu
'wyświet1l.en<i'll 'tych mg<J.ldlni'eń,eo 'zmiU!sz.aGo Ido
osiem!l1alStole·tniej ;ntensywnej !pmcy (19121-19'319) w tym ilderurnku.
Objąwszy po prof. dr Kazimierzu
stołyhwie
kierownictwo
Wojskowego Zdjęcia Antropolo~i·czne.go mcbHiz,uje wi.elu współpracownrków
'i przy
ich pomocy udaje mu \Się w!k:rótoe zebr'ać olibrzymi, kil!kludziesięci'dty!sięczny
materiał spos'trzeżeniClwy w~;ród VQllskich :p'oborowych w wieku 20-22
lat,
opalrty [1,a przeszło EOc€,lcha'ch. Juil: viel1v.15,zeoQ:'raco'wl8.nliatego materilallu
'kwal'ifilkują Ja'na Mydlal:Elkiego ina pC'ważnego, wieke zal8.wanso'Wlanego badacza, umożIilwi,ając mu habiHl1ację.
Stworzelnie poLi:<iej antro~po'logli 'woj skowej i 'Uzy,::~kalnie
w 'tej Ictziedzinie
ba11dzo!poważnej pozycji na t,elrEJnieiUlJJukiświatowej z,aw'dzięcZJamy właśnie
J\3.I[lQlwiMydJ.ans'kiem'll. W opa:rciu o ten wlaśn'ie m,ateriat pubrlikuje On
wJ'a'z z Is'lwymi 'Uczni.ami dallO,zeważne wynilki, dając'e mu Tozgłcl~ Iw i]{'rajl\l
i za granicą. Obe~nie w da-l-s'zymciągu pra'ce te są ikontYlnl\lowane, a zebrany
przez Niego m,at.eriJał .$Itanow'i cenną Jwpalnię wi·ad'omości oczłO'wieku
w JOlO'Lslce.
W,dkO'r:ane Ina jego 'I:cd&IGwie mapy antropO'Lo.giczne 'krr',aju 'dają
pełny obraz ~ozmieszczenia struktur antropologicznych
ludności na terenie
województw, powiatów i gmin,co w dallszym ciąlgu umożliwlia wYś'wietlen'ie
procesów historycznych
(etnogenetycznych).
Wyniki przez Niego uzyskane
zgodne są z wynikami opracowań etnograficznych
(gwarowych).
Dla zebran'ia da'1:szy.chmatel'i;ałów Jan Mydlarsku lodbywa pod'róże badawcze do Austrii i Włoch w 1926 r., bierze czynny udział w międzynarod{)wych 'kongreiEa'ch il1auko'Wych. Widzimy Go 'W Bradze, Am!ster'damie;
w uznaniu Jego zasług Międzynarodowy
Instytut Antropologiczny
w Pa-
�439
438
ryżu m~aJ1'uje Go w 1927 r.swym
członki,ero rzeczywi'stym,
wyni,ld ;slwych prac u"efel'uje 'na 'kongresie wIJondynie.
w roHw '1932
Po u<zy!sIk8IniuhiabiJit8cji n8 Unrwer:sytecie Jana KaZ1imierza we Lwowie Jan Mydl.anlki przenosi się do Wa'I1szJalwy,gdzie ma wielkie wZ1ięcie
1 poza jn~emywną pra'cą naukową prowadzi 'wykłady; w Wyższej SZJkol.e
[Intendentury, w Wol.bej Wszecb:nicy, na Wydziale Lekar:stkim Urui,wel1sytetu
W;.arrSzawsikiego (192G-1939).
Obejmuje kiero'wlnid,wo 'i ol'g,anizację nOłWej
pl.a'cówki: Z8ikłaldu Antrro>pol0,giiiW Ceritrałnym instytucie
Wychowani;3; FizycznegiO lila Bielanach j:cd W.a'IłSzaWą,iWY'kł<aJd.ając
tam an1tropologię i bio:'
logię, pro'WlG;idziponadto Jderownictwo referatu antropO'lQg.i'oznego w Ministers'twie Elp.ra'w WoJskowych. WkJró'tce zor,galll'izo\,\,l<lna
:przez Niego Ka'ted:ll<l
Ant:r'c'j:ologii CIWIF w Wa'rlszawie ci€:szy 'się wieloma 'Ws/p6łpra,clo'wniikami
i ma wielu słuchaczy, a placówka ta jest znacznie lepiej wyposażona od po_
Idolbnych Ikatedr ulni'wersyteclkkh. Podejmuje też w Iniej 'lii:cznebadan'ia 'I1aruik'QIwew zakresie zmian morfologi:cznych i fizjologiciJnych /pod wpływem
ćwiczeń fizycznych, dynamiki rozwojowej dziecka polskiego przy uwzględnie'niu ,sIPm1wnośei'I1U'ohowej,'współzJależności między budową ciała a jegQ
fizjol.ogkznymi właśCl~wościami. Trafnoś'ci postawienia
przez Niego zag.aldnień baldawczych 'dowodzi fakt, iż obecn!e liczne '<iYJsertacje i p'Ia'ce dY!Plo-:
mO'we pod 'tym ;kątem widzenia \są nadaJ1'wy,konywane ,przez Jego uC71niów
w l'r:slytucle KuFlury F1i'zycznej 'W Wal'szawie i in. ośrodkach.
j
,i
.~
>
.:~
Do '<ia,j.s·zychn<Tęgów Jego zai;nterlesowań za'J.i.czyć:należy muzealnidwo
(Ziwlaszcz,a d'iziały a!l1tro·polcgiczne·w muzeaich Iregionalnych),
zagadlnienia
eugeniJki, sel.eik'cji, psychotec.l1nli·czne, dziedziczności,
SlPr,awności fizycz'ne;,
naJuczania itp. W dwu pracach: Badania antropoLogiczne
przestępców,
"Archiwum Kryminologiczne"
i Badania antropoLogiczno-psychiatryczne
rodzin
aLkohoLików
(1934) wykazał ffi. in., że tzw. "typy zbrodnicze" podane prZ€l!;
C. LcmŁrr'czo :są nierealne i nie mająż.a!clinych !p'OIdstawprawnych, a twierdZler:lieo od'ręlbności sc'matyozn,ej przestępców, jes't z grun'tu fał:szywe.
TeJlO'kres 'talk wieillkie.go rozrmrc:hu 'tJwó.l'czrościnlaru'kowej Jana Mydlarskie,go przeryw,a wybll'ch [[ wlOjlIlyE'wia'towej, tułac2lka lSIPowodowaaa prześ!.ald,(.Iwaln'iamihHlel'Qow,cóW.W '19'319 11'. uchodzi na WIschód i jesienią tegoż
roku spotkaliśmy Go wr,az z prof. drem J. Czekanowskim we Lwowie. Mimo
braków materialnych
i cierpień fizycznych nie poddaje się apatii. Wraz
z żoną jest stałym :goś'c,iem zakłoou> Adtropol.ogiczno-E'liruologicznego
we
Lwo'wie, :interesuje Isię na'szymi pra,Clami i bierze 'Żywy udział w ldy~lkU'3jach
nad opracowanymi przez nas we Lwowie zagadni,eniami. Na wyrażone przeze
mnie :słowa uZJna'niaoid'nośnie 'do ma·t€!riału vVoj~lko'WegoZdjęci,a Antrop<>_
[ogj'cznego, cdiPowiada s!kromnde, że jego z'dalIliem materiał
ten nie jest
jeszcze pełny i stale myśli o tym, by zebrać 'też odpowiednio wielki rn8teriJał
żeń'slki, .z03zIdIIClszcząc
nam, że posiladamy 'talki materiał z terenu KaI1P3lt
i Przedgórza. OfiarO'wY'wainą mu pomoc rn.ateria;lną w tych ciężkich ch1wi1<Jch
-.J
J
!
przyjmował
życzliwie, lecz z wieIkim taktem itwierdził, iż wolafby jej
untknąć.
Po chrwil.owym 'ustaniu walk na froncie Iwschodnim wmca Ido Wa'l''.szawy
i u,krywa 'slię przed Qlkupantem, nie pozos·tając bezczyrnnym. Pracuje dorywczo w Ubezpiecza1,ni Społecznej, na tajnych :kursach prawniczych wylklada
/statystylkę, z narażeniem
życia chroni 'za~ożolny zni'szczeniem rn.ater.iał
WOjlsik.Zdjęcia AIIl'tlropol. TylJko z:niJkoma jego część ur,atowała :Się 'd~ięld
Niemu w czasie pOŻ8ru 'i ni:slz'czenia Warszalwy. 2.aig:rożony przez hitlerowców aresztowaniem,
zmuszony opuścić Warszawę i udać się na dalszą
tułaczkę po kmju osiada w małym mieście Dębica pod Tarnowem, gdzi€
na t,ajnych kUJ's8ch wylkładla an1!ropologię, hiologię i :statystykę do 1944 r.
Jes~cze 'w czalsie zadętych walik z nawałą hi'tlerowSlką, w iI)a'ITIiętnym
1944 r~kiu decyduje 'Się !olPuścić Dębicę i pr,zenosi 'Eliędo IJubliJna w momencie, ,gidy rpc'wls'taje tam Polski Komi'tet Wyzwolenia Na,rodowego.
fu zaczyna ,Się nowy etap .Jego pracow'itegożY'wOta' Bierze żywy uidział
w zorga'IlIizowanilU pierwszego (na teranie Ikraju) UniwersyteJtu im. Ma'rii
Ou:ri'€-Elkłodowlsikiej 'wIJublinie.
Obejmuje oy;ganizację i ikierlOwnktwo Zakladiu> Antropologii UMCS, l11iezmordowanie walcząc z 'wielk!imi lIliedds'tatkarni jak brolkiem 'sprzętu, aparatury,
instrumentarium,
a nawet lIlajniezbę'd~iejiSzY'ch meibli. Jak sam Ż8rtobliwie nieraz mówił, zaczynał WÓWCz.aIS
bez joone;go ;stotu i ikr,zesła. ~rótce
zostaje obrany dzielkanem Wy>dzi.ału
Matematyczno-Przyrodniczego
UMCS, i bi'erze na swe barki nowy ciężar
prac organizacyjnych
i naukowych. Trwa w pasji twórczej - wszystkiemu
chce [podołać. Wytrwałość w dziaJianiu !prrełamlUje te wielikietJrudlności.
Przy pomocy 'Współtowarzyszy pr.aocy udaje Mu 'się [pchnąć prace baldlawcze
z rozmachem, jaiki wówczasl był tylko m{)iJliwy. Puiblikujeslwe
najil€IPsze
prace oparte na m.ateriale przedwojennym' z zaik'rEłsruantropogenezy i .aln"tropolagii etnicznej . .Je'slt Igłównym motorem ,za~ożelllia ,najlepszego w krajru
cza:sO'pi'sma naukowego "Annales UnJ.vensitatiJs Wariae Curie-SklQlddws1k.a"
w Lublinie, którego też zostaje redaktorem. Szkoli nowych uczniów i stawia
pl.acówlkę an1!rOlpologiczną należycie ,zOiI',ganiJzowaną.
.
Po śmierci prof. drą. Karola
stojanowskiego
w 1949 r. decydUJe
's,ię objąć ikier{)IWlIliC'twoolSiewoonej !placów!k'i na,ukowej i przenieść się do
W.rocławia. Pc'<iejrruuje tu nowy trud or,ganizacyjlny, Is>t.arasię o pełJne wypos8żenie, toa!kże obecnie Zalkład W'rolCł<awskidz;ęki Jego wytSliłkom naileży
do 'llIajl,epiej wyposażonych. Z Wrocła'wiem Jan Mydil.arski zrósł ,się naj'silniej i tu [przeżył n;.ajświetn'iejs'zy 'i najbardziej
płodny, a zamzem ostatni
rozidzi,ał Iswego życi8. Obrany a:ektorem Uniwersy,teltu Wrocławskiego tV{ latach 19'51~19'53, pełni za'sZ!czytnie tę !unlk'cję. W uZ'nJ3niu Jego prac PolsIka
AJkademia Nauk mi,atlluje Go swym człorrkiem_ikorespond€łIltem, zostaje zalst.
przewodniczącego
Wrocławskiego Tow. Naukowego, przewodniczącym
Polskiego Tow. Antropologicznego i Komitetu Antropologicznego PAN, naczelnym redalktorem wydawnictw antropologiCZll'lych 'VI kraju. Gdy Prezydium
�440
Rządu !postanawia z:Ol1ganizowoaćKomitet AntTopometryczny PAN w celu
zebra'nia ma'teria~u odnośni€ do 'standaitÓlw budowy (normy budowy) ciała
ludności Polski dla przemysłu lekkiego, wybiera Jana Mydlarskiego na
przewodniczącego.
W IUJznaniu działah1O'ś'ci i wielkich zasług Jan Mydlarsik~ zostaje dwukrot/nie Cidznaczony Złotym Krzyżem Za'sl!ugi, Orderem P,ol~ki Odrodzonej,
Medalem X-lecia i llauereatem Nagrody Państwowej
za zasługi na polu
naukowym i społecznym.
Tak wielki wysiłek i nadmiar obowiązków zaczyna nadwyrężać Jego
zdrowie. Słl<1boślCi
lI'Jie[:{]Id'd.aje'się. Wszędzie jest aktywny, bierze udział
w zjazdach naukowych, wygłasza świetne głęboko przemyślane referaty.
Na Zjeździe Przeid~wng'I'eS1C1wym
'VI Łodzi !p:rzed',5,'ta'Wia
realny p1l<1nprzebudowy nauki !p{)lJ.>lk'iej,
wytycZ<! lI'Joweik'ieruniki obadań antropologic~nych. lnicj.uje trzyogóln{)ikrajowe
Ikonferencj€ '<lntropol0.giczne (19'5'1~1954), j'est
główlI'Jym motorem Q1ba:.adi 'dyslklu1sjii nadaje im swoiste piętno.
. Zakła'd.a we Wr{)cła'VIiu Inlową placówkę badawczą: 2.aikład Amtropologii
PAN, ,j p{)zysik,a'wszypiękny budyneik uniwersy'teClki 'two:rzy wkrótce ,pierwszy w Polsce iu-.Istytut Alntro[:olo.gi.czny. We Wrocł.awiu więc powstają Z<!
Jego staralI'Jiem 2 Z.alkła1dyAontTCIpologii:PAN i za'kła'd uni'wersyteoki, Komitet An'tropologi'i PAN i Komisja AntropometrH pr,zy Prez~dium PAN.
Do tej ikużni na'ulkowej zaczynają ściągać młodzi oadepci z innych ośrodków
antropologicznych,
zwłaszcza z Warszawy. Liczba pracowników powiększa
się. J. Mydlarski potrafił wszystki'ch zachęcić do intensywnej pracy i zaintereso'wać różnorodnymi
za,gadnienioami. Dzięki temu wychodzą liczne
nowe publikacje młodych pracowników naukowych, ogłaszane są cenne materiały ibl<1\d,a'Wcze.
Jain Mydlaa:'srkliprzy,czynia się do powstania noweg{) powaimego cz'a'50pisma l<1n'tro!p{)logicznego:"Prace i Materil<1ły Anf.oropoIQlgiclme",w którym
a taikże w p'rzeniełsionym z Poz.naniiCldo Wroclawia "Pr,zeglą'dzie Antropologicznym" - publikuje szereg ciekawych i cennych prac.
Mimo najIoepszej woli Jan M,)'dlarlslki na 'ClI'Cdzeswej wytężonej działalności na'p{)tykał wiele [:lI'zylkrości i olporów, nawet ze 'stronys'wych
dawnych 'współpracowników, nie zawsze rozumiejącY'ch jego :najlepsze intencje
.i na tswójspo'sób pojmujących Jego konieczne 'i celowe pociągInięcia, jakie
dla do,bra lnau1ki, a zwłiCls,zczaantropologii !pollS:kiej,'zmuszony był powziąć.
M'imo to znany z swej idoibroci, wyroziUm:ałości, wi-ellkiej życzJirwości i wiary
'cz~ovv'ie,kiCl
nie miał ido ni1<ogo urazy. Wszystikich 'us'tawicznie Z<!chęcał do
wS'Półpracy, 'W1szy:stikimIW !każdej chwili gotów do pomocy, nie zrażał 'się
przeciwnościami,
wytrwale
dążył do wytkniętego
celu. Nawet wówczaE,
~dy dężikie ,schorzenie serca przykuło Go do łóżka, .s·tale 'dopytywal o swych
pra,cowników i wyniki iah prac, gotów do rady i pomocy.
Pelen gorącego umiłowania swej dY'scY'Pliny, nie IS1zczę'<iził
cz,a9U i pokrewnym dziedzinom wiedzy, jako członek zarządów różnych Towarzystw
w
441
Nauik:owych, jak Z(I{)logicznego, MatemaotycZ1nego, Geo.graiicznego, Przyro·dnLkó'Wim. K(lpernilka, a zwłaszcza Poh'kiego TO'WiCl:rzystwaLudoznawozego,
którego był długoletnim członkiem i iPrezesem od<lzi,ału w Lublinie. Dzięki
Jego niezwyikłej ży'czliwości i staraniom PTL zgodnie z decyzją XXVIII
Walnego Zgromadzenia z 1953 r. przeniesione do Wrocławia, szybko uzyskało
odpowiednie locum na 'swe zbiory i wydiCl'wnktwa, pOIdobnie jaJk i wro;:ławski Zakład Etnografii, przeniesiony do lepszych pomieszqeń.
JiClnMydlarsiki, szlGche1ny działa'cz, spo'leczniJk, pa1J:io'ta i wielikJi nauJw'Wiec-lorgalIlizator, pozostawił w :s!puściźnie olbrzymi dorobek naukowy,
obejmujący ck. 150 'publiikacji wde1kiej w,artó·ś.ci i 'wiele iQal'szych nie do~
kończonych jeszcze prac. Zgasł w pełni sił u szczytu swej nieocenione]
dz.i.ałalorlOśc'i,
a n.atUka p<l.lsikastracHa w nim szermierza wielkich idei i postępu. Cześć Jego pamięci.
Franciszek
Wokroj
SBRA WOZDANIE Z SES,m ETNOGRAFICZNEJ
BERLIN''SKliEJ AKAJDEMIII NAUK
29. IX - 7. X 1955 r.
I
•
•I
Pierw!szą ro,boC'zą s-e:sję etno.graficz,ną zorg.anizował 'ośr.crdek badań na'd
narzędz:iami rolnj.czym·i, IIn'sty1Jut E·tnogra.fii Niemieckiej
Akaldemii Nau,k
w Berlinie. W sesji wzięli udział niemieccy i zagraniczni etnografowie. Inicjatywę U'rządzenia sesj1i dał 'kcpeniłmsiki Komi,tet Badań lIlad Narzę'jziami
Rolniczymi, który zapoczątkO'Wał w szerszym zakresie badania nad tym
działem kultury materialnej.
Otwie:rają'c sesję iProf. dr Steinitz, wiceprezes: Ni'em:edkiej Akademii
Nauik i <lynJktor ['n'sty1utu E't1rlOgrrafii,OIkreślH jej cel i zadanie.
Inauguracyjny
referat pt. Stan etnograficznych
badań nad niemieckimi
narzedziami
rolniczymi
wygłosi! prof. dr Kothe, kierownik Instytutu Kultury 'Materialnej w Berlinie. Zasadniczą realizację badań widzi prof. Kothe
przede 'wszystkim w had·aniach woaI1un;kówISiPoł-eczno-ogosIPodiClrczych
danego
niCl'Todu,jego stopy życiowej, iPoprzez ,bada'nia na'd ro1:nidwem, ,nie wyłącz·ając myś1i:stwa, rY'bolówstwa {)raz przemysłu. P.rze;dmiotem badań wi'nno być
nie '1ylko zme·ch.anizC'wane T'ol!nid'W:o,ale wszystkie obi·elkty kulturowe danego narodu. Na pa:zykładzie europejsikiej sochy łopa1Jkowej (Sch'lufelba'u),
któm została opracowana przez prof. Kothego w monografii, w której wy_·
cdJ'Ętinia ją jako zaEadn'i'czy tylP gosipodarczo-kuNruralny i'stniejący obok
i.nnych form s'!użący'c'h do U[l:J'aWYziemi, ~!ut!ors'1w'erdza, że pewne narzędzia ora'czeorazsłużące
do1:ransportu
przez zachow.anie swoich specyficzno-zwyczajowych
form dCls'lwnale cihar,zlkteoryzują ś.roodikiprodukcji. Zadaniem badań kultury materialnej jest nie tylko badanie form gospodarczych lub sporządzanie
opisów poszczególnych zjawisk kulturowych,
ale
powiązanie
całości kultury
materialnej
z przejawami
życia społecznogospodarczego.
�442
443
Pierwszy wa'runek ,poznania form gospodarczych, pozwalający
na wy-odrębnienie ty,pu kulturalno-gospodarczego,
stanowią badania nad sp€cjalnymi In,arzędziami roLniczymi. Prof. Kothe kończąc swój refera t ZJawiadam'ia
zebranych, że oś:rodeik ,badań 'naidnarzędziami
ro1nkzymi opracował projeM ankiety, zawierającej i5 punktów 'do'tyczą'cych badań nad narzędziami
bezp'łużnym1. ;Projelkt zyrs~kałpOI:arcie i U'znarn:e uczestnikóws'esji.
Ankieta
obejmuje badania nad narzędziami do orlki i ~ch fUJnkcją, ekonomiczną
stru,kturą ,bezpłużnych narzęldzi <l'f<aczych,zwyetzajami i obyczajami związanymi z rolnictwem
oraz nad :rozwojem ekonomtczrno-gospodal'czym
1>0s:oczegó1nych 'typów 'naxzędzi w a:s<peikde h1is'tory'c2Jnym:.
ilr,l.>trruJktyrwn-e
slPra'wozdania z badań nad nl8rzęd-ziami rolniczymi w poszczególnych kr,ajach złożyli: prof_ dr Bratanić z Zagrzebia, dr Mjartau
z Bratysławy, inż. Saah z Pragi, prof. dr Tokarew z Moskwy, dr Valonen
z Helsinek. W sprawozdaniu tym nie j,esteśmy w stanie szczegółowo omówić
dolbrze plrzygotowanych referl8\tó\w metodyc,z\nych, rew:dującyJch dotychczasowy dorobek w tym zakresie oraz przekazujących
najnowsze osiągnięcia
i Idoświad'czenia z dotychczasowych badań etnogr,aficznych. Wkrótce zostaną
op'uJbHkowane w :s~ecjalnym wyda'vvlnictwie pt. "Stuldlien zur Wirts'clbaftsethnorgr,ai!>hie" noa'stępujące terna'ty: BehrenlS
i(Ha11e), Kry:tyczne
uwagi
nad formami uprawy ziemi w starszym neolicie w środkowej Europie; B e rg e l' (Honnef), Narzędzia
do wyrobu
masła;
D a m m ~Lipsk), Metody
uprawy
roli w Oceanii; H e l' z o g (G6ttingen), Krytyczne
uwagi nad p6ł,nocno-afrykańską
granicą pługa; L i p s (Lipsk), Uprawy
kukurydzy
u Indian; J a co b e i t (G6ttingen), Basterz i owczarz; P ee s c h (Berlin), Zagadnienie narzędzi rolniczych
w Niemieckim
Atlasie Etnograficznym;
H o l g e l'
R a s m u s s e n (Kopenhaga), Bezpłużne narzędzia do obr6bki ziemi w Faroer; Va j d a (Budapest), Kulturowe
narzędzia kopaczkowe we wschodniej
Afryce; Wa kar e l s k i (Sofia), Pozostałości bezpŁużnych narzędzi oraczy ch
w Bu.Łgarii.
Bardzo cenne na Sesji były wypowiedzi prof. dra Lesera (Hartford,
Conn.). Obiektywnie prowadzona
dyskusja w przyjiacielskiej i serdecznej
'atmosferze stworzył'a podstawę do przyszłej międzynarodowej
współpracy
<etnografów.
Wilhelm~ne Jac-obeit (G6ttingel1J)
MlIĘDZYNARODOWA KONJ!'ERENCJA W SRR.AWII,E BADAŃ
NAD NARZĘDZlI·AMI DO ORKIi
(Kopoohagoa 1---.5crerwca 19'54 r.)
Metoda kartogra,ficznego
ujmow>alnia zja'wi-stk kulturowych
znajduje
w etnograffi wSjpółczeosnej OOI'aZ,szeI1sze za'S'tdsiOwanie. Jej wartość naukO'W'a
.nie ulega wą,tpliwości, cl10ciaż 'sz'czegółowe zaga1dnienioa są szeroko dyskutowane. Zastosowani'e jej pr.aktyoznie przejalwiło 'się w o:pracoW)"wlaniu at1:asów etrnogTaficmych po'szczegól'nyc'h krajów Europy.
Początek ,konkretnym pc.czynan:()m w 's,kali międzynarodowej
w 'tej dziedzinie dał Międzynarodowy Kongres Nauk Antropologicznych
iIDtnogroficznych w Wiedniu w 1952 r. W sekcji ~urOlpejstkiej tego Kongresu omawiano
m. in. projekty międzynoarO'dowego atLasu etnograficzneglo. Z.apr,oponowano,
,aby prerwsze eksperymental'ne
opra'cowania ikartograficzne
oprzeć na materialestoSlunkowo
dobJ:'Tzezbadanym i ła'twym do przedstawienia
na majpie.
Uznan'O, że waTurnkcm tym najl€{piej odpowiadają narzędzia orne.
Na k<Jmerencji 'w N.c.mur w roku 1953, zOl,ganiZlOwanej przez Międzynarcdową Kcmi1sję dla Sztulki i FohkJ!Ol1U(CIAP), w wyniku dalszej dyskusji nad tymi za-gadini,eniami 'powołano specja1ny komitet
w składzie:
dr Brail1.imill'Bratanić (J:ug'o:sła'wia), prof. JOl1ge Dia's (:PortJugaUa), prof. Sigurd Erixon ,przewodniczący (Szwecja), dr Walter Escher (Szwajcaria), prof.
HanniS Koren (iElZ'wajcaria) i dr Axel Steensibelr,g, sekre'tar,z (.Dania).
Noaipi~I1wszym posiedzeniu teglO Komitetu dr B~'atanić przedstawił listę
dkoł'O stu naukow,có'w różnych Ikrajó'w zajmującyc!h 'Się I8k'waInie badanIem
narzę1dzi ornych i zai-nteresowa'l1ych zO~'ganizowaniem konferencji, któm by
miaŁa nac'elu przeid)%kutowa,nie możliwości stworzenia 'Orga'nu dLa mię'dzyillIal"cidolwejw:spó~pracy w za)kr€lsie badań i w miarę możliwości rOl1poczęClie
pr,zygotowań do ,atlasu n~mlędzi ornych. Jatko miejsce konferencji
z,arpropono'wano K'OPenh.agę. Zorganizowanie konferencji ,uza'leżnione ZIQlstałood
uzyskania odpowiednich środków finl8'J11sowych.
Na siedzibę stałego organu, który miał powstać na tej konferencji,
pierwotnie
proponowano
Bazyleę ze względu na jej centralne
położenie w Europie.
Jednak
obecni na posiedzeniu
komitetu
dr Escher
i dr Willd'haber (Szwajcaria) wyr,azali wątpliwość co 'do możIiwości uzyskania IPOipiClrci.a
fina,ns'owego dla organu międzynarodowego IOdrządu iszwajcar'skiego. Zaproponowano rwięc jajko s'talą rsiedziibę międzyna;rodowe,goorganu do badań noa;rzędzi ornych Kopenhagę, sbolicę 'kraju, którego ro1nictwo
z.ajmuje j~dno z lPie,rwszych mi.ejsc w EuropIe i w którym są wy's'oko rozwinięte nauki 'ro'nicze, a IWIsz'czegól<11ości
iprdw,adzone są wszechstronne badania' nad ihistorią ro1ni'ctwa. KiOmitet zwrócił 'się 'do 'd:r SteenSlbergoa z prośbą
a zibadanie fina·nsowyC'h moilliwoś'Ci IW Kopenhadze.
Kiedy starania o uzyskanie środków finansowych dla zorgani!zowania
pla'nowanej Ikonferencji czyni'one w rÓŻlnych instytucjach
nie dały xezultatu,caly
dężaT f;nalJ1,sciWalnia'konferencji wzięło 1118'siebie DuńsJkie Muzeum Narodowe w Kopenhadze. W związku z tym zdecydowano zmniejszyć
rozmiary rkonferencji i ograni:czyć .się do przedy,skutowaJ1lia problemu atLa,su
narzęd'zi 'o:rnychEurorpy ,z uwzględnieniem
PóŁnocnej AfrY'ki i BIlskiego
Wschcldu. Choldzilo równocześnie o to, alby na kOl1Jferencji Ibyla reprezen'towana możliwie '<lui,a ilość ;krajów i aby reprezentanci
byli urpowa':łmieni do
DŚ'wiadczenia, czy ich kraje chcą wziąć aktywny udział w tych pracach,
czy nie.
Jako "vp,rowa1dzenie do dys-kusji zC'stalopra-eowany wspólnie przez prof.
�445
444
Erixona i dr Steensberga wstępny projekt atlasu narzędzi ornych. Oto niektóre '~-'Zczególyproje'ktu ste€'ns'berga i Erixana. Poszczególne kraje ,winny
dCls'tarczyć materiał w [Jos'tad map zsymbQlami, jakie uznają za sto·sowne.
Mapy winny być zrobione w jednek ze skal: 1: 4 000 000, 1: 2 000 000,
1 : 1 000000, 1 : 500 000 itd., tak aby łatwo było zmienić jedną skalę na drugą.
Należy ,objąć okres Od 'roku 1850 do 'dni '<izisiej'szych 'i ni'e U'wz,ględ1niaćna_
rz",'dzi prcdukcj'i prz,emy.s'ło'wej. Jeżeli żelazo jest użyte d'O innego celu niż
na radHce, lemie'sze itp., na1eży 'to .~ecja1nie za'zn-aczyć. Główny podział
na narzędzia z odkładnicami i bez ookładnic można zaznaczyć np. różnymi
kolorami.
FiC'sz'cze,gólnekraj'e winny nl<ldesłać ,213 malPY przed's'tawiające n,,:s'tępujące e,agadni'enia: mdło najprymity\\lniejsze,
so'cha, radło 'trój'kątne, 'radło
typu "D0strup" (występujące w Szwecji), typ radła
rękojeści krzyżującej
s;ę rz.grząd.zielą, 'typ śródziemncmon1ki,
,typ o ikon:struikcj>i 'C~ordbocznej
(mmowa'tej), !kó'łka iPcdwójJJ,e, IkDłlkoi'0jedyncze, rpłóz, Tękojść pługa pojedyncza, lP'codwójna, r'Ozwidlona, lalska do plugoa (ilsityk), 'stopa, .p'OZiomoa(płóz),
grządzi'el p:ros\(y luib 'kreywy, oidkla1dnica, [~rzyde~koa przy radle, pługi na
kól!kach i ,md'łoa,radJic.a .symetryc:ilna i a,symetryczna, p'rzed1kl'ój 's'łużący do
rozcinania
trawnika
przed orką, lemiesz; terminologia:
przekrój,
radło,
sO'cha, pług; f,unkcj.a na'rZę'dii ol"'n)"ch; urządzenia dI,a zaprzęgu par zwier,ząt
pociągowych, urządzenia dla pojedynczych zwierząt pociągowych, zwierzęta
pociągowe (woły, kanie, osły, dromadery i inne).
Schoarakteryz'cwany projekt Erixon-a i Steenslb€'I1g'a został w styczniu
19'54 r. r<Jze'słany do cz'łonlków !komitetIU organiza1cyjnego Ikonferencji i. Ido
niek'tórych innych slPecjal;'stów, Iktó(l"yc!hi<Jpinięautorzy p~'ojeiktu chcioeloipoznać prrzed k~;onfe;rell'cją. Wy'Wiąza'ła 'się dyskusja
drogą 1k00reSlPOndencji.
Eardzo :sz'czegółcwą !krytykę ,projektu opraeowania atllCllsuol1erzędzi orlnych
przelCrowadził 'dr Eratanić, (!:'rzedstawiając równocześnie 's'woją propozycjE:
olpraccwania 212 rn.arp 'I:Cdst.aiWcwych. Trzy mapy prze'dostawialy,by ro;dzaje
narzędzi 'ornych (J)odstawa podz'alu:
symetrycZJllość i asymetry·czIIJJość),
5 .map - różne Itypy kon's'toruk'cyjne narzędzi, 9 map - polszczegó1ne ozęści,
3 mapy - naziwy oałości i części 'IJlcl'rzę<izi'oraz '2 C's-tatn'ie mapy przedstawiałyby zastosowanie
(funkcje) poszczególnych rodzajów narzędzi ornych.
W wyniku dyskusji dr Steensberg w marcu 1954 r. na posiedzeniu duń"lkiego Ikcmitetu 'organizacyjlnego k.onferencj i wy>stCjjpiłz wnic'"lkiem, a'by
z'rezygnować z planów kOJJikretnego icproa'ccwalnia a't1a"u i zająć 'Się jedynie
zGngaol1'zov.'.a'IJiem
zbierania ma'teriałów, które bę>dą stanowić podstawę opracowania takiego atlasu w przyszłości. Steensberg opracował następnie schemat do zbierania informacji do międzynarodowego
atlasu narzędzi ornych.
Bratanić w 's'woim komentarzu do no'W€j propnzycji Steensbergoa zwrócH 'szcz€,gólną 'uwagę na prc[)oncowany ;przez n'e,go kwesfiolnariu's,z. Kwe_
sHc'!'Jariusz tEm zdaniem Bratanića może być pożyteczlny do o'kreś'lenia poszczegDlnych części narzędzi <Jrnych, ich kszt.a1tów, nazw itd., natomiast
jest niepraktyczny
dla oznaczenia typów konstrukcyjnych.
Bratanić przedstawił ze swej strony projekt zbierania materiałów w formie bardzo szczegółowo opracowanej,
wszechstronnej
problematyki,
wykazując
przy tym
dużą iZnajomość [przedmiotu.
Projelkt stee'IJ'slcerga wraz z komentarzem
Bra'tanića \Został I'lozesłoany
do 'wszystkich cz!'onJków kl(Jmit<etuorganioza'cyjol1ego,dzięki czemu mieli oni
możność zarznajcmienia 'się z przeb:e'gi.emi
iwylnikami 'dyskusji, która toczyła lsię w dkresie przygotowywalI1ia konferencji.
UdiZiał w lkolllfeTencji wzięli: Poul AmJdersen (Dania,), dr Kaj BirketSmi'th (Dania), 'clJo:c.'dr Branimir Bratanić (Jugosłoawia), prof. dr Johannes
Bmndsted (Dania), Tomaso Del Pelo Pari (Włochy), prof. dr Jorge Antonio
Dias (Portugalia), dr Kunz Dittmer (Niemcy Zachodnie), prof. Sigurd Erixon
(Szwecja), rpmf. dr Oarl Gunloor Feilberg (Dania), [prof. dr Peter Vilhelm
Glob (Dania), prof. Idr La-uLs L. Hammerich (Dania,), Niełs Georg Heine
('Daol1ia),J. W. Y. Higg's (Wielka Bry'taJnia), Ole H0)'J1UIp(Dania), <lI' Ragner
Jirlow (Szwecja), Edward Kendall (USA), prof. dr Heinz Kothe (NRD),
pror. dr Paul Leser (USA), dr Max Lohss (Niemcy Zachd.), Peter Michelson
(Dania), dr Kl'isten
M0ller
(Dania), Viggo Niels,en (Dania),
dol'Ernesto Ve;,ga 'de Oliviera (PI()l't'ug.alia,),F'ransis G. Payne (Wiełka Bryt.),
J. M. G. va'n 'cter Fl()el (HoLandia), Holger Ra smu'slsen ('D.aJJia),pTof. dr Gustaw Ha,nlk (Szwecja), dr Peul Stcheuermeier iSZlwajoc.a'I".ia,),
prof. dr Leopord
Schmildt (Austria), dr Axel SteenIE,b'eI1g(Dania), Svein Steins-nes ('Norwe.gia,),
Hilmar Stigum (Norwegia), Kai Uldall (Dania), dr Niilo Va10nen (Finlandia),
dr Robe'rt Wildhaibe'I" (Szwajcaria), Davl'd Yde-Andersen tDauLa).
OHcja'1lIlelgootwarcia Ikcmferencji '<iok'CInałw dniu 1 'C'zer'Wc.adyrekt'or
Mtuzeum Nm1Cdowego w KOIpenl1a'clJzep.TiOf.dr Jd'la'I1iI1es Bnmdted. Prof.
Erixon (Szwecja') 2I€fercwał 'wymiki dY'Ekusji na temat aillasu narzędzi ornyc'h, któroa' mia:1a, miejlsce w ok're'sie poprzedzają'cym konferencję.
Przedstawione
pTlzez Bratanića w czat:;ie 'tej Idy,,,lku,sjipropozycje zostały
ocenione na konferencji jako ;słuszne z onaiUk'ow.egopulnktu wi:dzenia, jedJooi(
dla ich reali,zacjinaueż,ałiClby stworzyć 'specjalny cen:toralJny in'stytJut, co lnie
jest 'realne ze 'WZlglĘ\duona ,braa< funduis.zów.
Na kCJJferen:Cji przE.1ds'tawi,cno slprawozd.ania ze s'tanu !badań narzędzi
ornych w kraja,ch reprezentowanych
na l<1Ornerencji, jak rówol1ieżlZa.poZlna1no
się ze :spra'Wo'ldaniami z niektórych krajów nie r,eprezentowa'nych. Stwier·
dzonl(J,że si'opi'eń ,zaa'wiClil1lscw.ain:a
ba'dań nad ,narzędziami ornymi w !poszczególnych krajach przedstawia
się obecnie ba1~dzo różnol1cHni'e, co uniemoiŻliwia, na'tychrnialstGwe !przystąpienie <lo 'Q1YracO'waniaa'tLa'su. W dyslkusji
siJn'e I=cdlkreślano, że wielką pomocą w I()p'racowalrJ.iuatlalsu byłoby olistalooie miĘ'dzynarcdowej ncmenkloatury noaI'lzęldiziornych.
Konferencja ni.e rOZlstrzygnęła ta'kich iPl1oblemów, jak np. czy przy opracO'wywa,niu atlasu naorzędzi 1Q:l1nych
należy uwzględniać właściwości geogr.a.
ficzne, gaiur:lki !Uprawianych rośLn, kS2.'tałt ,pola, stosunki włas.nosdowe,
°
II
•••
�446
447-
funkicje narzędzi iUd. DominO'w.ało je<inak przeświadczenie,
że nie można
się o.graniczyć .do tSamego tylko n.a'!1Zę'dziai techni<:znych właściwości jego
C'zęści 'Elkładowych.
W czaJsie konferencji
iPc1dlkreś!.a,nok'onieczność współpracy
rtauiIDowej
pańlstwz.achQidnich z naukowcami
Związku RadzieClkiElgio i krajów demo_
kracji iuduwej, gdyż p.ebne opracowanie ailasuetJnog.mfic:anego
jest możliwe ty]ko przy 'talkiej 'ws,półpr.acy.
Wyniki obrad kenferencjiznalaz'ły
wyr.az w uchwaJ.onej jed'nogł'ośnie
rezolucji, że Międzynarodowa
Konferencja
dla Badań Narzędzi Ornych
zwola'na do Kopenhagi w ,czerwcu 1954 r. przyjęł.a dunską propozycję ul1worzenia stał,ego sekretariatu
przy Duńskim Muzeum Narodowym, który winien założyć bibliotekę i archiwum
do użytku naukowców z wszystkich
zainteresowanych
krajów. Uczestnicy Konferencji wyrażają pełne poparcie
dla tej ,inicjatywy
i zobowiązują
się do ścisłej współpracy.
Konferencja wyraża n<Mzieję, że Stały Międzynarodowy
Komitet, który zostanie
wylbrany, p'l'zyg'otuje projekt zibier.ania i opra,c'Owywania ma'teriałów Istatysiyc'znych, kartogra:ficznych
i in., ,uwzględniając potrzeby i nomenklaturę
narzę'dzi ornych wszy.stkic:h Inarodów.
N.a cZ'łoolków Stałego Międzyna'l'odo'WElgioKomitetu do Badan N.arzęd:2.i
Orny'C!h :;rostali wybrani: 'Erixon - przewodniczący,
(Szwecja), Bratanić
(JUigoislawia), Di6JS (Portuga.li:a), Kothe (Ni'emcy), Leser (UISA), Payne
(W. Brytania) i Steensberg - sekretarz (Dania).
Utworzenie stałego sekretariatu,
zgodnie z rezolucją konferencji, stało
się n .•,oiJliwe dzięki zao·fi.ail'Owalniru
przez \duńskie Minilsterstwo Oświaty rUind'Ulszu na 'opłacenie 's'€'kretarZla po 3 godz. dziennie !przez 3 ~ata. FUndusz
ten .stanewi jedyną :bazę ekonemicaJną Isekretaria'tru, który 'nie idyspoiIl!uje
żadnymi innymi środkami na· pokrycie bieżących wyldatkaw. Pe~na nazwa
sek·ret.ariat'U brzmi: Międzyna~rodowy Sekreta:riat dla Ba'ooń nad Hi·s!torią
Narzf,'Ci:ziR:olnkzych, K'oa;enhaga, M.uzeUJm Na:oodowe. KierO'Wn~kiem Sekrela.ri.atu j£!3t 'dr Axel Steens,berg, pracownikiem - Peter Michebson. Najważniejszym Z'adaniem sekretariatu jest jego funkcja jako ogniwa łączącego
bada'czy róż'nych ikraj~w, 'ktÓ!rym dajoesię możność wy1sył,ania krótkich kwesticliaoriuszy hadawczYlch do osób :znajdujących :się w rejoesItrze 'sekretariatu.
PierwlsilY talki kwesHonari'usz ·zastał rozesłany j€lsienią H}5'5 r.
Pozycją wydawniczą
zapoC'zą't1kcwują:cą serię publika·cj i ·seikreta,riatu:
je.st ·spr.aw<l<.ldaniez 'k:onfe1'enlcji w Kopenhadze',
z którego za·czerpnięto
pir:zedlS'tawiCinewyżej dame. Kos'zty związane z drukiem tego tomu pokryło
U;r\iESCO 'O'1'azduńska f'U:nda~ja "Ra's·k-01'sted F\ondet". UNESCO 'Pokryło
również koszty podróży niektórych uczestników konferencji w Kopenhadzf.:.
l Research
on Ploughing
Implements.
l st-óth
1954. Copenhagen
1956. Publications
Research
on the History
of Agricultural
hagen,
No. 1.
The Conjerence
in Copenhagen June
from the International
Secretariat
for
Implements,
National
Museum,
Copen-
Geneza !konferencji w KOIPenhadze i jej przebieg ·są bardzo ip<YU·czają:ce
..
OpracoW.aJ1'liakał'tografic.zne nmzędzi <l.rny.ch'w Skali mięld.'zynarooowej były
zamieT2JOil1ejalko pierwsze iPrace objęte między'na'l'odowym atlasem etnograiicZlI1ym. Problem
narzęd'zj ornych uważano tla najlepiej
opracowany
i najłatwiej1szy Ido kartogiI'aficznego ujęcia. Dyskusja poprzedzająca
konferencję jak i Isama konferencja wykaz.ały, że spmwa nie je,;t Ibynajmniej
prosta. Okazało .się, że S'tq>ien zaawanisowanioa badań w iej dziedzinie trtie
jest jednakowy w różnych krajach i istnieją daleko idące różnice w poglą-·
dach pols:zczegó!nych badaczy na ISp<Ysóbopracowania
tego zaga'dinie..'lia
w skali międzynarodowej.
Toteż konferencja
wbrew pierwotnym
oczekiwaniem il1ie idopr·o'V.adziła do iI'o2Jstrzyg1nlięćz,agadnien merYtory:cznych.
Slta:nowiJ~ka repTezentoWia'ne przez niektóryc.h uczestników konferen.cji
są interesujące
i zasługują na szczegółowe ich omówienie.
Pozytywmym 'Osiągnięciem !konferencji jelst UkOIllstytuowanie Stałego·
Międzynarodowego
Komitetu oraz siałego sekretariatu.
Stwarza io możli-·
wość rozwoju szerokiej współpracy międzynarodowej
na przyszłość.
K'OllifeTencja kope:nha,sika doszła do :skutku mimo olbrzymich trudności
fjn~lm,owYJCh,co dobitnie śWliadczy o tym, że była ona wyrazem głębolko odozruwa·nej po'kzeby i jest powalŻlnym Ikrokiem 'na drodze pokojowej współ,pracy między :narodami.
W Kopenhadze brak było przedstawicieli
polskiej nauki. Fakt ten zas:~uguje tym ,bardtliej ,na ulw.agę, że właśnie w 1ata:ch 1952--1954, a 'Więc
w okresie pra'c llwiązanyc'h 'z tkonferencją kopelllhalską, u na:s były prowadzone iboad<:nianad roJlnictwem w 2!wiązlku z olpI'acowyw.aniem BoI'Sikiego'
Atlasu Etnograficznego.
Udział naszych naukowców w konferencji, kopenhaskiej w tym czasie był neJ pewno pożądany zarówno'dla
konferencji, jak
i dla badań u nas prowadz·onych.
BolesŁaw
Z 'KJONlF,E)RENICJIPAREMlIOGRAF1ICZNEJ
(21 i 22 X 1955)
Garyga
W CI'ESZYNDE
Konferencję
cieszyńską zorganizował zespół redakcyjny Nowej
księgi
'w dlnialch :21 i 22 pażd:ziel1l1ika '19'55 'r. Głównym jej 'celem
było skcn'troolowanie w dY'skusji zarówno .zebl1anych materiałów, jak i podstalWowych założeń roboczych redakcji, celem dod.atkowym - nawiązanie
bezpośre<inich kontalktÓ'w .1. iP8,remiografami śląiskimi.
przys~ów
.1
polskich
W Ikonferencji wziął udzil8.łcały .zeq;ół redalkcy}ny w'skłaodzie: reda'ktor naczelny - prof. dr JuHan Krzyżanowski, sekretarz - mgr Stanisław
Świrko, oraz pracownicy: mgr Bronisława Śniadowska, mgr Renata Maje'\\rska-GTzeg.oO'cz)"kC'wa,migI' Zygmunt Piik'U~ski, mgr Jan SzokalekIi, mgr
Jerzy Darowski. Paremiografię
śląską reprezentowali:
Stanisław
Wallis,
dyr. muzeum w Cieszynie Ludwik Brożek, Jan Broda oraz mgr Urszula.
�449
448
Wallis. Ze Śląska czeskiego wziął udział redaktor
Józef Ondrusz, Leon
Derlich
ze względu na stan zdrowia
przybyć
nie mógł. Z ramienia
Polskiego Towarzystwa
Ludoznawczego
uczestniczył
w konf.erencji
prof.
dr Józef Gajek.
Na program konf,erencji złożyły się cztery referaty: J. K r z y ż a n o ws k i e g o. Problematyka
paremiologiczna
w Nowej
księdze przysłów polskich (NKPP); S. Ś w irk i Dotychczasowy
stan pracy
nad Nową księgą
przysłów
polskich;
R. M a j e w s k i e j - G r z e g o r c z y k o w e j Przysłowia w twórczości
Wacława
Potockiego,
S. Ś w irk i Przysłowia
w "Panu
Tadeuszu".
Obrady zagaił prof. dr Julian
Krzyżalnowski,
pod/kreślając
poważne
zaLS'łrugi,jakie na :polu lP'1'zYLSIowiaznaiV.1s'twa
pol8kiego położyli folkloryś'ci
śląscy. Piękne
tradycje
przeszłości
kontynuują
Stanisław
Wallis, Józef
Ondrusz, Jan Broda i Leon Derlich. Następnie w krótkich słowach naszkico'wa'15Iprawę ,powołania do rlycia zelElPoluTedalkcyj'nego N1KLPP, !począwszy
od inicjatywy ówczesnego dyrektora PIW, Karola Kuryluka aż do roku 1955.
Przechodząc
do tematu
k,onferencji, prof. KrzYźanl()'WISki wyraził I1IadlZieję, że cdrzwierciedli vna dwa iIlaiCzelne ,zagadnienia pra'cy nad NK.PP:
zbieranie i porządkowane
materiałów
pa.remiograficznych
i redakcyjne
ich
,opracowanie.
Z kolei mgr Stanisław Świrko odczytał ref.erat pt. Dotychczasowy
stan
pracy nad Nową księgą przysłów
polskich.
Na wstępie referent przedstawił główne zadania, jakie sobie postawiła redakcja NKPP: przyjąć Z'1I; zrąb
przyszłej publikacji Księgę przysłów Adalberga; zebrać możliwie wszystkie
druKcwlaiIle i n:;uwpiśm:enne .zibic:rki przylSłów, kwrych AdaLberg :nie zna'ł
lUlb iktóre pov;/stały już ~o 1819'4 'r.; pl'zewertować
całą literaturę
poLską
(Is.zcz€gólłniepowieść obyc,zajową, n1c'Welę i !komedię) od Biernata z Lublina
aż po czasy najnowsze;
wypracować
taki układ przyszłej księgi, który by
gwarantcwał
wY'E,lodJnyspoLSó'b!korzy:sitania z ni'ej, a równooześnie zabe~ieczaI jej Wlar'tość naukową.
Pierwlszym e'tapem do 're.ali0acji tych lZadań byŁo pO'Wołanie 'zespoliu lektorów, !który zajął lSię 'weriowan,iem li'teratury.
Pl'a'cowal on od kwietnia
diOgrudnia 1~54 r. i wy'klonał ogromną pracę. Przewertowano
łącznie 3~5 920
stron l(iktury, v.ylowiono zeń 114 221 zw~otów przy's'łowiowych
i zapisano
je na 6559 arkuszach roboczych. Opracowaniem
zebranych materiałów
zajął LSiępięci'O'Olwbcwy zespół redakcyjny powołany dlo żyda 1 .stycZlnia 1955
orc!ku.Fracę swoją rOlZpoClZąlon od włączenia do !kartoteki Księgi przysłów
AJdalbeTga, która stała '.się kośćcem przyszłych Zlbi0'rów.
Z materiałów
lektol'Slkich ,opra'cawano IctlOCzasów konferencji
43 teczJki
autorskie, obejmujące
38754
zapilsÓtw prz)'isłow:'owych. Ró'Wn'O'cześ'nie przyf>tąlPiOno <lo grcIT.cldzeniiCl i włą.cz,ania do !kartoteki 2,biorów ~),rzylsłów drukowanych już po ukazaniu się Księgi przysłów Adalberga. Należy tu wymienić różnego rodzaju przyczynki do Księgi przysłów takich autorów, jak
,
·1
I
I
r
I
Brii!clkner, Krcek, Go.ldJstein, By1stroń, G1c-ge'r i in., rozsiane po rÓ'żJnych tomach
,,\Visły",
"Ludu",
"Materiałów
antropologiczno-archeologicznych
i entograficznych",
"Prac filologicznych",
"Zbioru wiadomości antropologii
krajowej"
i w publikacjach
oddzielnych. Odrębną pozycję zajmują na tym
odcinku Przyslowia
i powiedzenia
ludowe ze Śląska Cieszyńskiego
Józefa
Ondrusza, wydane przez PO~Eki Związek Kulturalno-Oświatowy
'w Czechas~owa,cji w 19,54 r. Puibliilrocj,a z'aw'era ;ponad B 'tys. przysłów i zwrotów przysłQwi,owycl1 i pod tym względem zajmuje chyba trzecie miej'sce po ,kl"ięg,atch
Adalberga i Brzozowskiego.
Ostatnią wreszcie pozycją ,są .zbiory rękopiśmienne.
P:'erwsi zaoferowali
je 'Zbieracze śląs'cy: JlCilnBroda i Lecn Derlich, a z terenu Kaszubszczyzny
mgr Leon RIJ'I:lPe1.Wiele cenlnego materia-lu rękopiśmi,ennego
(62'54 z,api1s,anych pozycji) wyłowił w bibliotekach
Uniwersytetu
Jagiellońskiego(
PAN
i J"'IuzeullTLEtnctg"lrafii 'w Kr.s.ikcwi-e IPracowni!k ,zelspołu mg:r J'el;zy Darowski.
W sumie wszystkie nowo zdobyte materiały paremiograficzne
wyniosą
(łącznie z v.Jari,antami) Ok. 140 tysięcy ha5eł, czyli dwa razy więcej, niż
je zawiera Księga przysłów Adalberga.
Cen'tralnym '1=lI'OIbilememNKPP
jest isprawa jej ,przyszłego ukła,dlu.
W l'Jasadzie redakcja przyjęła układ hasłowy Adalberga. Ulegnie on jednak
iPe\vlnym ,zmianom, 'szczególnie w Is't.c'sun'ku do grup wariantowych,
które
u Adallbergla za5:zer,eg'owaine są nieraz pold Ikilkom,a, la, n,a'wet kiJl!kuna!~toma
hasłami.
.
Z innych z.agadnień omawianych przez referenta należy wymienić stosuneik haiSeł ,g'V;C:lwv;y'ch'Cl'DI:terackic'h, .stcls'o\vtail1ie zn.alków fonetycznych
przy rr:a'teri.ałiCl~h ,gwarowych, 'UJstalenie form pcldJstawowycll przy ha'sIach
cz~~·owni'k/otwY'ch,imiena własne w hasłach
rz-eczownilwwych,
deformacje
przysłów i in.
os'tatil1Jm prQiblem€m poruls'zonym przez refer,en'ta b:ył.a stprta,wa 'Ulstalenia d!ornej granky dla materiałów
przy13łowio'w)"ch. Chodzi tu szcz'egóilinie
o (j,rcli:lr1ezwroty utoalrte tY1Pu:gI'Uibe ryby, ~sia Idola, lsezon ogórkowy, m'iodo\'ITYmiesiąc, gr<osz wdowi f1lp. wyraiŻenia języBmwe, które 'Są jakby przelj&ciem {cd materiałów
pr,z:ysłQIW:owych do zwykłej fra.zeologii. Problem ten
niezClsltał 'dotych<czalS lI"ozwiązany przez paremiog,rlafię po'llslką.
Po 'referalCie wy\viązała :się lożywi'elna 'dyskus'ja. Pier<W1szy zabrtał głols
pDof. Krrzyżanow1ski v.:yja~nia.jąc, że różnego rodzaju
jednOrIaZOwe deform<lJcje i !k:rzyżówlki przysłowi'owe nie zostaną WlProwad:z!on.e do Księgi na
rówlIlych p~a'waeh z n()rmlcl'lnymi Iprzysłowiami, ale będą w niej (pOświadczone jako ciekawy przykład penetracji
przysłów w dziedzinie literatury.
Prof. Gajek zwrócił uwagę na konieczność
uwzględnienia,
szczególnie
pl'zy przy\Słowiach czenpanych z mo""")' żywej, ści'słych danych dotyczących
metryikiprzy1sł,owia,
a wi1:lc mi,ejsca i czasu. Wytknął też poważne b'l'la!ki
układu adalbergowskiego,
który daje pierwszeństwo
względom leksykalnym nad elementami
semantycznymi
.j w konsekwencji
nie tylko nie
29 "Lud"
t. XLIII
�451
450
obcych do języika polskiego, v-isikam! na ikieI"lll1e/koIdtWtrotny migracji, na
,przechodzenie
przysłów polskich do jęzY'ka ,niemi'ecikiego.
Mgr Świrko zauważył, że przy materiałach
pieśniowych bardzo trudno
docie'c, co bY'łoelernent'em pierwotnym,
czy z'nane przysłowie zostało przez
s,amorocodnego!poetę wbudowane umiejętnie do !pieśni ludowej, ·czy 'też ńragmen t tej pieśni (na'jczęściej refren) usamodzielnił
Isię i stał <się przy_
słowiem.
Po dyJskusji mgr Maj,ew~ka-GrZ!eg·orczy'kQ'Wa wyg~(),si·ła i!l1'teresują'~y
odczyt: Przysłowia
w twórczości
Wacława
Potockiego.
Ostatnim punktem
porządku
dziennego
był referat mgr S. Świrki pt. Przysłowia
w "Panu.
grupuje ale przeciwnie, rozprasza przysłowia o różnej formie, lecz identycznym sensie. Dla usunięcia tych niedomagań
zaproponował
wprowadzenie
do NKPP specjalnie opracowanego
indeksu rzeczowego, który by systematyzował przysłowia spokrewnione
semantycznie.
PTOf. Kr2yża.r:c'\\ ~ki 1~V\\ierdził, że układ Llnaczeniowy, rzeczowy jest
niewylkonalny, gdyż k.ażda Isys1Ema!ykiCl-eparta lliClelementach l~emalntycz_
nych jest w praktyce zawsze mniej ,lub więcej IsubiektywlliCl i wprowadza
w błąd poszukującego.
Jeśli chud'zi o Idane me'tryikl3,lne przysłów a Islz(czególnie o ich wiek, to
kwestię tę rozwiążą w {)I~tat€'cznej redakcji dągi chronologiczne
przys'łów
od na'~'star:szych aż do 'współczE:unych. TrncLniej jest z oznaczeniem miejsca
pOl\',.·'staniaJ:rzyislIOWilCl,
g'dyż cgrcmna v-'iĘ.1kszoŚćzbiorów 'clrukowanych tego
nie iPcidalje. Jeżeli ,chcd'zi o rr:atEThły lczenpane z mowy żywej, można by
oznaczyć region, z ktÓ'rego !pc1chtO'dz
ą·
Jan Broda poruszył ik'westię fonetyki gwarowej oraz trUldności w podporządikcv'ywani'U
haseł
gwaTClwY'ch ha<sl'Om li:enack;m.
Tak
np.
śląsIki 'wyraz przocieL ma w :pierwszym I1Zędzie zna,czenie krewny, a do(piero potem przyjtCIdel.
Mgr Śnia'clowrS:ka zajęłl3 się analizą zwrotów językowych
typu: złDte
jabłlko, mól !książkowy, wilcze prawo i in. reżących na pograniczu międ,zy
pr,zy's10wiami a Z'dav.ikową fTazeolocgią. W ·dY'5'kuisjiust.alono, że ze zwrotów
,tych n131eżyuwzglĘ.d1n:ć 'jedynie te, które bezrpcśnxlnio wiążą się z jakimiś
iPTzY's~IClwiami
i są ichskrótf:mi
lub a~uzj<imi Ido nich. Resztę postanowiono
gromadzić w Icelach roboczych jako kategorię wątpliwą (W). Stanowić O:l.a
będzie materiały
J:cmocn:'CZe przy pra'cy redakcyjnej.
Drugi dzień tOb'rad rozpoczął .prof. Krzyżanows:d
referatem pt. ProbLe~
matykla paremiologiczna
Nowej
księgi przySłów
polsk.ch.
Był on próbą
prz.Ed~'tav. ienia głównych zał'ożeń, na których tędzie się op: enał,a redakcja
ostateczna 'J:oszcze'gó>lnY'chha'sel. Zalsadnkze różnice w stosun~u do KSJ:i]i
AdallcE:rga polegałyby na g,runtowniej.szej
d01kumentacji i chronologiza,cji
przy\':łćw. FTZy.slcv-ia cĘ.odą I=nedstaw'ane
w ich historY'cznym
procesie
r'ozwo'jowym. P.unktem wyjścia będzie rok wytcioa,nianaj'starszej publikacji.
w której dane przysłowie występuje po raz pierwszy. Z kolei prof. Krzyżanowski zaprezentował
zebranym
słownik przysłów angielskich
Smith'a
jako przykłald najrno'Wszej księgi przyls'łów wydanej w za'chodniej Europie.
Mgr Świrko zaproponował,
by w NKPP sprawę indeksu rozwiązać podobnie jak u Smith'a, tj. bezpośrednio po każdym haśle. Natomiast na końcu
księgi mcżna by umieścić choćby Ulproszczo'ny indek's rzeczowy, który by
pn'Wala! na ,cdszukanie [:l'Zyna'jffiniej naj'ważn:ej'szych
przysłów, maljących
.czy to jeden i ten lsam sens, czy 'też odno'szący się do tych samY'ch zagadnień.
Prof. Wallios, nawiązując
do iSlPrJ3wywędrówki
przys~ów z językó'N
Tadeuszu".
KlonfeTencję zarnJ~mął prof. Krzyż~mO\\lSki podz:ękowoaniemza
udział w obradach oraz prośbą o datszą włspółlPracę z NKPP.
Stanislaw
aktywny
Świrko
WAŻNIEJSZE
IMPREZY I WYSTAWY SZTUK!I LUDOWEJ
MINiISTERSTWA KULTURY I SZTUKI W 1954 R.
W wku Isprowozdawczym ipnace w zakresieapieki
na1dsztuiką ludową
Sizły 'W kilkiU kierumikach zalsactni czych. Zorganizowano
szereg imprez rpodsumowują'cych
T:Tacę dzi€'~if.'c'olecia. Miało t,o mi'ej1sce na l1erenach, Ik,tóre
w 19'54 r. ctchedzily
odziElsięciolecie wYZv.'!OIEnia. W ramach
,0bchOldÓlw
ogólnych cOltyly :się wystav-y wojewódzkie w Bia~ymstolku, LUlblinie, Rzeszo\\ie i Eat<Jwicach. Miały one znaczenie slpołeczne i kultural.ne; uświetniły impTezy ogólne, jak Wystawa Sztuki Ludow'ej 'W romach Centralnej
Wys't.awy Rolniczej w Lublinie.
P'o<i'\sltawov.ym zagadnieniem na odcinlk'U Isztuki llud'owej była w .1954 r.
próba uporządkowania
potd względem artystyc;z;nym pamiątkal'stwa
regionalnego. W reZlU1ta'cietkonkU'rtSÓw,wystaw i dY'skusji w Zakopanem i Gdańsku oraz Ikonferencji k1Ciordytnacyjnej stk,oTI'kretyzowa'l1e zostały U1iektólre
dezydeTaty
zmierzają'ce
ido (podni~sienia
,poziomu pmd'U'kcji i ha'ndlu
pamiąltik.ami.
Z więklszym natężeniem
U1iż w latach ubiegłyJch przebieg>ały prace
penetracyjme
na Zien:iach CdzYlE'kany,e'h, zmierzające do odosZJUkania, wyde'bycia i upowszechnienia
:Zl3by~ków i żywej tWÓTCZIOŚCi.
Pra,ce takie prov.a<lLene tyły w Co;: o];~zC'zyźn'e, Wrocł,awskiem,
Olsztyń1sikiem, KoszaHńIskiem, i Gdań.skiem. W rezultacie tych prac z:ostały zrekonstruowane
stl'oje
ludowe (C,pole, O1ls'ztyn), o'dobyły 'się pokazy i wystawy.
W mIr.tCIch v.lsrpół[pracy z i'nstyt'UJcjami przemy'sfu atrty9tycznego prowadzone były prace instruktaż'owe w za'kTelsie wypra,cowra,n'a odpowiednich
wl2'OrcÓ'W'sztuki ludowej
na teren!e
Podl.asia (w powiecie
sokolowskim,
woj. warszawskie),
w Rzeszowskim, Łowickiem, w Kielecczyźnie
i na
Kurpiach.
1
t
I
29-
�452
453
W rpowiązaniu z 'pra1cami zes~'Ołów artystycznych
współdziałano
w zaopatrzeniu i !przygotowaniu rstrojów ludowych, 'w szczególoności Idl'a zespołu
Śląsk, Ka,szuby, Mazury, Nowa Huta i innych.
PrzepTlo'wadzono również
sZ€Jreg prac w terenie, mają'cy'ch lI1a ceLu powiązanie
dzialalności
itwór,có',v'
Ludowych z świetlicami.
W ramach różnych au<cji były przy~otowane
w ciągu roku materiały
do Ogó1nc~oltkiej
WY'st<awy Sztuki Ludowej. Feti nadzorem MinisteI1::1twa
KUltUlY i Ez't'Ulki zClsrtały przygotaw@lle wystawy lub pokazy do Chin Ludowych, Węgier, NRD, NiEmiE.'c zachodnich
oraz :r,l1I<1ochilI1
.
WYSTAWA
PAMIĄTKARSTWA
PODHALANSKIEGO
W
ZAKOPANEM
Poikonkursowa
Wystawa
Pamiątkar.stwa
Podhalańslkiego,
lotwarta
w ZaJkopanEm 21 liM 1954 r., miała na celu ukamnie naj,lepszych wz·orców
pamiątek
Q"j;:,artyrchna motywach wY'tworów ikultlury tego regionu; wzoa'y
te opracrowane zostały <przez twórców loudowych, szkolnictwo
aTtystyczrne,
wE~cly i :t];:ćldzielnie 'wy'tv.órcze, arrtystów lPl2Jstylków i rzemieślników.
Na
wYista'Wę zllQżyło się ogólem 10ll'5 eikslPonatów, które uzyslkanoz
!konkursu
oglo'szonego w cr-. 1953; wykonane były z różnego tworzywa:
drzewa, wlókala, \Skóry, met<alu, gliny.
Drzi€,u<iISzE'1'cikiejrozpięoości wytworów
iWY'stawa dala naszemu :Społeczeństwu
jak i insrtytucj'Om wytwórczym
możnosc
zorientowarnia
się
w problEmatyce
!];:amiątkaJrsrtwa i 'VI możliwosciach
jegx> roz:W'Oju.
Udział srp€cj,alirstów z różnych dziedziln kultury
(etnograrfowie, hi'StorY'cy ISztuud, aa-ty\Ści pl<a:sitycy, muzeoiliOdzy, dzia'lacze kJuolturalni i goSipocla'1'czy) w Ikcrr.ilsji kv.<alifikacyjnej
i w przygatowan:ru
wYlstawy miał poważny wpływ Q{)daini Ina jej poziom i ~;naczenie kuH1U'ralne.
W trakcie
trwania wystawy, ,do dnia 120 V, została przepil"Ow.a.d21Qn-a
akcja odczy'towo-lPropagandowa
wśród wczals1owiczów, uczniów, zespołów
wytwórczych
itlP. Na wystawie odbyły się również dwie dyslkusje z chałupnikami i z puiblicznlQśdą. W katalogu wystawy 1 zostały {Jmówione !podstawowe ,probJemy pamiątk.a.nstiWa.
Wysbawęzwie'Clziło ogółem ponad 12000 osób z różnych środowisk oraz
delegacje zag'1'aniczne z ZSRR, Belgii, Bułgarii i Węgier. Wybrany ZE."sitalW
eks[;cnatów wystawowy'ch
został przekazany
Muzeum
TatrZJańSlkiemu do
stałej ekspozycji dydaktycznej.
WYSTAWA
WOJEWODZKA
W
KATOWICACH
8 maja 19'54 r. ZOIsta'la ,olwmta Wojewódzka
WylStawa Szituki Lwdo'wej
Śląska w Katowica'ch, ,będąca rezultatem konlklUll'sów powiatowych,
org,ani1
Katalog.
Wystawa
Pamiqtkarstwa
Poha!ańskiego
CBW A,
Zakopane
1954, s, 32,
zowarnych iW 1953 T, w Częs,toC'howioe, KloobucU<'u,Z<awierciru, Wiśle, G<>le6LJOwie,Jstehnej i Koniakowie 2.
Zgromadzony
m<J.'teriał 'VI ogólnej iI:o~ci5'OO ek'srpon-atów, mający rerprezentowaćca'~ość
ż;y--vvejjeszcze śląskiej sztuki Iudowej, za'wierał przewagę
.strojów, hiaftÓow i korlonek. Szereg lIal'€lk wlstrojach
Is'lużyło za materiał pogląldowy dla zesr;ołó<w świetlicowych.
Pioz<atym na wystawie były reprezelntowalI1e: ceramika
z Sie""'ienza, iSTebrn'dtiWo ci.eszy6sikie, pisanlkars'iw'o
oraz częśdo'v\'o tlk,a'Ctwo, głównie z pow. Zawiercie
i Częstochowa,
Rzeźba
i malarstwo, [pochodzące ,głównie 'ze środlowLsk górniczych, IstanowHy rodz3j
1:wórlCzości .ama'tonskiej, Iktóra związana 'jes:t 1: itwórczrością ludową zarówno
!poid 'Względem tematycznym
i formalnym,
jak Elrodowi'sko robotnicze
jest
!Związane z ludnością wiej'tiką Śl~ska. Ca'l-oM: wystawy,
eik.sponowana pod
kierolwll1ictwen1 naukov.-ym
znawców
kul'rtury ś'ląsikiej,
r€lpreZeDOOwdla
dobry poziom arrtYlstyczll1,yi nlaukl(Jwy.
WYSTAWA
OBJAZDOWA
CBWA
W romach
WyIS1aIWQbj<a2!dlQwych Centra1n,e:go Biura Wystaw
Artystycznych
w Warszawie
została zorganizowan'a
wystawa
sztuki ludowej,
II'Il"zewiidzi.C:!n18.
na ,objazd ,głównie wojewó'dztw 'Pl(Jłiudniowych. Wystawa 1;),
o charlaktoerze vgólnop'OlJsikim, ze wzlględu Ina ograniczoną
!powierzchnię
Wyisiawcwą ani nie wycze11J,ala 'Wszytstkich Z<a'ga'cinieńsztuki ,loo'Owej ani
nie mogła 'Pokazać W1s'z.ys1Ikichjej odmian
;regioolaJnytC'h w 'całej kralsie.
Wslkaz'Y'W"l8.ła
jedynie na ml(Jmen'ty najwaŻ1niejlslZe tego problemu
oraz na
Illiajbardziej r€lPrez'entatyw,ne
'techniild w 'ró:bnych region-arch kroju.
Ze
względu na nierównomierność
rozwoju sztuki w różnych regionach. a także
ze względu na dość różnorodne i n:,ejednolite formy jej wytworów plastyczlIlych wy/stawa nie mog~a 'być Irygorystycznie
Ipodzielona w€\dlug regionów.
Połą,czone więc w ni.ej zc~stały wytiW'Ory IPrz€lde wszy'sltkim z regionów kulturowo pokrewnych,
a układ podporządkowany
został zasadOom ekspozycji
plastycznej.
Eks'ronaty
pochodzące 1: wystaw
i konIkursów orgarnizowanytch w latach '1946-10013' zr(}sita~yrozrrnies2iCZiOnew jed-ena'stu s/pecjra]Jnych gab~o1ach.
W zeislPo'1eipiel1V>1szymzoStał,a poikaza,nl8.'sztuka Il\l'd'OowaŚląlsika, Opolszczyzny,
Ziemi Luibusikiej, :fioonań'skiego i Kujlaw 'z ,głównym
uwzględnieniem
st;roju i jEgO 'C'zęści, t'kaci<v.;a, ha-icia'1'1s'twa, klQrolI1kaJr1stwl8.,
ceramiki,
rzeŹiby
i IplecioDlkars'twa.
Liczne 'wytwory s zlilulki ludowej Ziemi Kraik oWlskiej i Podhala s,1alnowily d'1'ugi ze.."lPół'WY'staw<JlVv-Y.
Na ekJspozycjętego
dzialru złożyły 'się wyrobyslIlycerslkie
i rzeź,by, ko ronlk i i hafty, obrazy malowane
na palPierze
i Gzkle, w'Y'twmy meta'1lorpla'styki góroiskiej, Iczęści strojów 'Oraz druki na
ryc, 20 ..
• M. Z y w i r s k a, Pokonkursowa
"Polska
Sztuka Ludowa",
1954, nr 6,
Wystawa
Sztuki
Ludowej
w
Katowicach.,
�454
455
tkanilr.lach, pwje'k,towa/ne
ludowe.
przez
aT·t}'lstów [Jilast}'lków w oparciu
teriałyz
kOlnkiursu i wy,S'tawy pokonikurs'owej
w Katalogu i "PoLslkiej Sztuce Ludowej" 3.
o motywy
T11Zercizespół 1stlanowiły wytwory ludowe Ziemi MazuJ:'lskiej i Ka.szub,
Iktóre rEpezento\\a'ly
ilkiClniny, hafty, ,ceramika 'oraz plecionki z korzeni.
Dallsze ttrzy zes'r:oły z ł;ogaci'wem wycitnl<l:nelk,itikanil11.i ceramiki _ to
ŁowiC:lde i Gostyńskie, Rawlsikie i Siera'dz'kie, oraz Opoczyńskie
i Kieleckie. Siódma i ósma gablota zawierały
tkianiny, strój, wycinanki i ceramikę z FCldlasia i KU!1pioWlszczyzny.
WYSTAWY
Ostatll1i ze,slpół przecls1l<l1WiałrPwduiklcję CPLiA, która :bazuje na sztuce
ludowej różnych regionów. W dziale tym znalazły miejsce również niektóre [prace lI:ow!st1a'łe w wyniku wSlPółdzil<lł.ani.a art}'lstów z twórcami
ludowymi.
WystaWl<l, zaopatrzona
rw lPowiel{Jlny przewodnik,
opracowany
przez
K. Fie:lkiewicza, ,była ekJsrp'oll1'G'wanla
w 1954 r. w NOWej Soh i Bytomiu,
a rw J9'5i5 r. w Opolu, LruJblinie, Palbianica'ch i Si-eradzu.
ZAMKNIĘTY
NA
WYCINANKĘ
KURPIOWSKĄ
Konikurs, mający
[la ,celu Z/CllsileniezlbiroTów Mi:ni'sterl>twa Kul'tury
i Sztuki dla celów wy.s-tawowych, argraniczrony Zlclsta'łido znanych z poprze_
dni/ch Iko>nlkurlsówwytworów
,wydnankarek
powiatu
lPułtUl~ikiego w woj.
WIa'TSz,awisikim.
Fqprz£'dzony <a'k'cją stYP€lndialną, przyniósł on stosrunk1o/Wo
dużu materiałru zarów,no 'o chara,Merze tro'dycyjnym, j.ak i bardziej poszukiwav.:czym, 11\:<,;órczym.Za I1JCl'j,lepszeIPr,ace ,zclstlały przy7.nane nagrrody
i wyróżnienia.
DRUKI
ETAP
I
KONKURSU
OTWARCIE
PAMIĄTKARSKA
WYSTAWY
KONKURS
'.
DO
CHIN
LUDOWYCH
I
WĘGIER
"KRAJEK"
I WYCINANEK
W KIELCACH
RozsltrzygniĘcie ikon!k'Ul'su w:\,'cill1an-Ed{i krajek,
czyli 'tzw. tasiomek,
nastą/piło 10 i 11 lipca w Kielcach. Kon[m1'l's' (JrbejmO'Wl<lłjedynie powiat
orpoczyński, many z t'clgategro tkactwa i wyci<nanIk8lrstwa.
Cgćh:m 2C'stl3ll()In.a'de'słanych ,106 v.:ycinanek 2:7 autorów oraz 70 krajek
17 £lutcr ć"",. Na1eriał Ire(l:rezentl{)wał naog,ół
dobry, wyrównany
poziom
artystyczny,
utrzymany W charakterze
kultury tego regionu. Prace pochod'ziły głćwnie ze wls'i: Schalwiolly, Między'bÓ'rz, Bukowiec, OgOlll'O
wic e, Libiszów, 1V:'CdrzEW,KraŚll1ica, Wola Załężna, Ostrów i SitOWIa. Za najlepsze
os'c;gni(cia z:nty:sty'Czr.e 210stały przyzl!tane nagr'o'Cly pienię·żne. Z ek.sponatów ik'c,n'kuncv.y'ch zro,stał zcrganizl()wany w Muzeum ŚwiętorkJrzysikim .specjalny pokaz wystJawowy.
"PRZYMORZE"
WYSTAWA
W SOPOCIE
Kron'tYl1lUowanyod roku 1953 kankur.s pamiątika'J:'Iski na Wybrzeżu wstał
rozstrzygnięty
i uwieńczony powodzen:em. Pozla twórcami ludowymi, głównie z Kaszub, w Kor;lkur.sie wzięli u'dział l<lrtyŚ'ci lPlasltycy, nadsyłając ogółem 1300 Elksponatów. Kcmilsja Ocen ogółem oceniła dodatnio 400 wzorów
wykClnanych z IróżnergotwoI'zywa.
Twórcy ludowi ~rolsta["czyU ekSipQJliaty głównie
haf1ciaT1st:\m i pledonkar.sh\la.
LUDOWYCH
znajldujemy
W drugim kwartale
1954 r. zostały zebrane i wysłane wycinanki na
<iwie I1o\'ysta'wywyci,nanek ludlGwY'crhdo Chin 'i Węgier. Do Chin wY'słano
140 plansz, 'specja.lnie {)!procowanych, przedstawiających
najbardziej
typowe
wycin<:nki, jl<lk ró\\nież
najwyższe
'Osiągnięcia ws.półlCzesneg>o wycinankarstwa z wszy'stJkich regionów Polski (Łowidkie, Kurpie, Rawslkl()-Opoczyll~'kie, E iemd,kie,
SGIl1'nirclkie,Ko~bielslkie, Lubelskie). Wy,sr!Jawa została zaor:atrzona w c{lJI:owie'clni materiał Lrllformacyjny, a w Chiinacrh został wydany w języku chiń's,kim bog.ato ilustrowa.ny Ikatarlo:g.
Wy'syłlk.a do Węgi€lr miała ,charaikter podobny,
zawieroła
jedynie
mln'ejszy zelsitlaWmateri,ału na 100 planszach.
M-ateria'ł 'do wysyłki na wys'tawy przygotowali
pracownircy Mini,gterstwa Kultury
i Sztuki
na zlecenie Komitetu Współpracy
KultUlr.ałnej
z Zagranicą,
. NalStę,pne 'dwa zes'PDły regionalne obejmowl<lły wytwory Lubelszczyzny,
B1a'l'CJst'O't1kie:go
i Rzeszo'Wslkie,gJoz prwwagą
tkanin
i ceramiki
z wielu
boga/ty/ch Ina tych terenach ośrodlków. W dziale rze'szowskim Inajolkazalej
r~rezentG"".ana
Ibylra wl£lPókzesna rzeźba ,lrudowa.
KONKURS
WYCINANEK
rw Sopocie
z
zakresu
•
I
cerami!ld,
Krcnlkur's przyczY'nił 'się wyda tnie do wpoTządkowania
tej poważnej
dziedziny wytwórczości l'udowej na terenie Wybrzeża. Wyczerpujące ma-
l
WOJEWODZKA
DZIESIĘCIOLECIA
W BIAŁYMSTOKU'
Jedena.srta kolejn,a v.:y1st:awa \Sztuki ~Uld()lwejW Białymstoku,
'lorganizowana W dziesięciolecie wyzwolenia, miała za zadanie podsumowanie
zarówno 'Osią.gnięć twórców, j:ak i or'ganizato'Tów żY'ci.a kulturalnego
na tym
terenie .
Na wystawę złrożyły się wytwory
wszystoiki'ch !podistawowych techniik
arty.stycznychtego
'\vojewórdztJwa: tkianiny, odzież i \Strój, hafty i koronki,
• Kata!og CBWA. Wystawa Pamiqtkarstwa,
1954; T. T r o j a n o w i c z, Konkurs
pamiqtkarstwa
w Gdańsku, "polska
Sztuka Ludowa",
1954, nr 4.
• Kata!og. Wystawa Sztuki Ludowej
Bialostocczyzny,
1954.
�456
457
ceramika, rzeźba, pamiątki, obru::y i przedmioty zdobnictwa ludowego. Najbogac'iej tyło rE[I:!rezentowane tlkactwo i cerlam~ka - po<w1sze'chne i rozwijające 'się dzi(ljziny twórczości lrt.lJdowej.
Z zebranych 6GO ek,slI:()[latów z'osiał,o pokl11ZJanena wystawie ponad 300.
WylS1awa otrzymała wyczerpującą
dokumentację
m,auJkową 5.
WYSTAWA
WOJEWODZKA
DZIESIĘCIOLECIA
W RZESZOWIE
22 Hpca w lQśrodku mueeal'nym
w Łańcucie
21Q·stała otwarta WOj/;!wódJzka WY'Eta'V.a Rzes·zlQwskiej 6 Sztuki Lu'dowej. Na wytsta'wie zgroma_
dzono 705 EikEI[:.c·natc.w,
z który'ch 1(\0 ek'S'Pozycji 'UŻyto 587. Wy'stawa reprezen1ov.ała uaj;l:;ardziej tYI:lQwe techmiiki teg'O województwa
zzaikresu
tikactwa, neRy,
malarstwa,
'Ceramiki, ikoHJmikalI1stwa,:plecion'kansiw.a i s-tolarstwa artystyc.ziIlego, zabarwka'Tstwa i zdobnictwa 7.
WYSTAWA
WOJEWODZKA
DZIESIĘCIOLECIA
W LUBLINIE
Wojelw6dzlka Wystawa SZJtuki LUJdO'\\CeJj
Lube1srzczyzny zClstała otwart.a
2Q H<pca na 2iC.!lT.lku
w LUlblinie i włą'cz;ona do CentraInej'
Wystawy Ro'lniczej. 2ałcżEilliem tej wyst.awy byłoI:()kazanie
naj.lepszych osiągnięć róż_
nych ośrodków wytwórcZlQ&ci Iudowej w :calkresietikactwa,
c,eramilki', wycinanek, strojów, hafciarstwa
i rzeźby w okresie
dziesięciolecia.
Wystawa
zgTC!Ir..ztizila 'V.iele c'e'nneglO n:a1€TiMu, ze wZlglę-du jednaik n:a o.graniozfQ'ne
możliwości organizacyjne
i loka'lawe nie mogła óać całkowitego
obrazrll
szt·uki llUdoVlej tak VI~'jątikov;o bDgatego regicmu 8. Wy.stawa' nie otrzymała
rówlllież dolkład:nej Idokumenta-cji w IPOstl11dlkJatal!ogu.
WYSTAWA
OGOLNOPOLSKA
SZTUKI
LUDOWEJ
W RAMACH
WYSTAWY ROLNICZEJ
W LUBLINIE
CENTRALNEJ'
Na 'terenie Centra1lllej WytStawy Rolniczej w LUlhlini'e, w rama'ch działu
"W n.aszej Wsi"z(]Is'tał urządzony mały pawilon ISZtuiki ludowej. Bawi,lon
ten miał 'za zadanie
poikazać w krótkiej
!synterzie na.jl~sze
osjągnięcia
wSlPćłczeS'llej lSetlUikiloolQ'v.;€'j w skali ogólll1Q1po1i:;kiej.Chodziło IQ to, aby
wśród zagadnień ,nurtujących
wieś współczesną
rza.sygnał-rzować bogactwo
aTtys~yczne 'pol~lkiej wsi i jej najnowsze os.iąg,nięcia.
Ze wzgliidu na sikTomllle i niedOIstosowane pcmiesZIC1Zenie ekspozycja
miała możliwośti ,baI"d.ro oglfa:nicoone. Całość wyst:awy ro1llliczej lIlarzuciła
• Z. S t a r o n k o w a, Wystawa
Ludowa", 1955,nr 2.
Sztuki
Ludowej
w Bialymstoku,
"Polska Sztuka
• Katalog.
Wystawa Sztuki Ludowej
WOjewództwa
Rzeszowskiego, Łańcut 1954.
7 F. K o t u l a, Wystawa
Sztuki Ludowej w Łańcucie, "Polska Sztuka Ludowa",
1955,nr 1.
• R. Rei n f u s s, Sztuka ludowa na wystawach w Lublinie, "Polska Sztuka
Ludowa", 1954,nr 5.
również 'Podział ekl<l[:onatów Is'ztulki 'lJud()wej według województw,
co nie
ZJaw'.Szepokrywa
się z 1P0działem regionów
etnografkZ!nych.
Dos~-(onały
jednalk lPod wrz,glę.dem artystyczlllym
materiał
'wyrównał
broki systematyki i dz'iał ten postawiony
cel olsiągnął. Dał on zwiedzającym obraz bogactwa i pi~ikna n.aszej ISJztJukilud'owej. Orga'nizowani·e wY1stawy 'sztuiki ludowej, iktlór:a cl:lll:lQwilaoc1alalby
ścisłym kryteriom
'etn!ograficznym czy muzealnym w tych warunkach
i przy ogólnYlchzałożemiach
wystawy
rolin'iczej,
nie mil11łosenSJU ani celu 9.
WYSTAWA
PODLASKIEJ
SZTUKI
LUDOWEJ
W SOKOŁOWIE
Pierwsza wystawa w &Q'kołowie PodlaISkim, obejmująoa 'SIwym zals.ięgiem
powiat ,sclkołowski, miałachl11rakter 'c<ilkrywczy. Przygotow.ania do wystaw.,!
zost:ały [p()prz€'ÓJZl(Jne
'dokładną penetracją
terenu, przeprowadzoną
.przez Józefę Dąmbiką. Penetra-cja objęła ,nastlilPujące wsie: Bielany, Brzozów, Ceramów, :CeiElTzby, Jabłonna,
JabłClnna-ŚTednia,
Kowie'sy, KostkI, Lipiki,
Li'I:ika-Chrws'Z'czyńsikie, Łazów,
Niowill-Wieś , Pa'del'ewek,
Rytel'e-Olechny,
Rep:ki, Rybaki, ŚreÓJnie, S,ul(;hodół- :':,\krzeszew, Seroczyn, Stktbniew, Tchórznica, Wólka Rytelska, Wańtuchy,
Woje wódki Dolne, Zaków i Zambrów.
ZEbrane elk.su:;oiIl.atyze 'Zł:6dany,ch WISi mia'ły pow.ażne 'Z,nJa.czenienau~owe i 'S~ołec'ZIile,gdyż dotąd nie mamy Ż3ldnY'ch !P'Ublikowa!1ych materiałów współczesnych z tegIQ terenu . .E/pośrÓtd300 dosta'l'crzolfiych o-gółem eksp0_
l1JI11'tc.w,
glć;\\rue ZLJ<;lktrelsutka'C'tiwa, na wystaw;e, 'ze wzg,lędu na iS'ZcZ!upłość
miejsca, zostało <pclkazany·ch tyliko 160 pochoidzącYlch od 108 wytwórców. ZarÓWIllOocema komi'sji, jak i 'wylS'ta'wa wykilizały, że teren ten, .polkrewny
zres'ztą innym powil11l!omP,od'1asia, posiada w rzakresie tkaCtJWili!swój odrębny
k,olO1ryt i charakter.
iDo n.atiwybitniejlszych 'osiągJnię'ć :należą n.a wy's1Jawie duże wiellQni'Cielnico we tkaniny w formie narzut o kolorze czarno-czerwonym
lub białogranlatC'Wo_czerv;lQnym, RJl'iny
białe 1m.iane Jiulb 1mian'O-bawelJniane, wzorzyste ręczniki i obrusy oraz zapaski i chodniki tkane w pasy. Znalezione
zostały również w terenie' piękne okazy czepców z haftem na tiulu oraz
cemm.ika.
za IIlajl€lpsze lPTace zostały IPrzyzma.n.erJiagrody; c'zęść prac Illl<l,grodzonych
zosńala zakU/piona do .cbiorów Ipaństwowych.
Do uświetnienia
wystawy,
jej urządzenia
i zorganizowania
zjazdów
twórców ludowych przyczyniły
się wybitnie władze miejscowe
i społeczeństwo sokołowskie. Otwarta 19 września, wystawa trwała przez okres
dwóch tygodni. Z ubolewaniem należy stwierdzić, że nie została dokonana
poważniejsza
dokumentacja
naukowa.
• R. R e i n f u s s, Sztuka
Ludowa", 1954,nr 5.
ludowa
na
wystawach
w
Lublinie,
"Polska
Sztuka
�458
459
r;
KONKURS
ZAMKNIĘTY
NA
TRADYCYJNE
HAFTY
ŁOWICKIE
::
i".k.···:.
W celu przepr'o\Vlaldzenia ćwiczeń praJktycznych i uI'iCltowania od zapomnienia zanilkającej tradycji 'Clav.mego haf1Juna >odzieży został zorganizowany dla wytypowanych
16 hafciarek lud'owych ze ws'i MaIl3zyce, Kle\Vlkó'.v,
Złaków-Borowy
i Niedźwiada
specjalny,
zamknięty
konkurs hafciarski.
Przed rozpoczęciem prac hafciarki otrzymały stypendia i szczegółowe wy .•
tyczne. Z:adaniem ic'h było Uiszycie1Jradycyjnych
'kos·z,u'l ł<>wj,ckich i ozdo.
bieni'e ich odpowiednim haftem. W rewlta·c:e 20stlCl,łowy;kQnanych 16 ikoszuI
ZidOlbilQnychhaftem łań'Cu1szik'Owym,a 3 haftem
pł:a,~lkim o wZIOrach ,kwiatowych.
:
I
:1
~'
I
HAFcrARSKI
OPOLSZCZYZNY
iKoniku;rs'Zlamiknięty na hlCl,]tyopol'skie, poprzedzony atkcją .stypendia~ną
dla 10 'Uc2eS1t:nkze1k,mógoł dać przy włlClściwej realiJza1cji nowe próby w za_
kresie haftu współczesnego. Ze względu jednak na n:edostateczny
instrukta·ż aTty.stYlCznyw rez'lrJtacie ;przyniósł konkUlrs jedynie Telik,ty tra1dycyjnej
opolslkiej ,twÓI'CztOściludowej. Ogło'Szony w'póź;niejs'zej fazie konkurs otwarty
również nie d1ał rpQwaŻlniejszych wyn'lków. K'Omisja ocen potr.aktoOwałoa wyn'~ki OIbu 'klo,r.lkuI1sÓW
jako pierv,,1SZYetap i p(]l;,,!IClnowiłakonIkurs kontynuować rw 1955 r., łącząc .go z ogólnym konkuTlsem pamiątkarstwa.
WIECZOR
AUTORSKI
CZESŁAWY
•l
I
KONOPKOWNY
W 'ralTUJJchpodjętych zdlxYwiązań dla UC2!czenilCl
wyhorów 'dio Rad N'a'l'od'Owych z.esrpół pracowników
Wydzi.ału Sztulki Ludowej M:nisierstwlCl K'..lL
ilUlry'i SZJtuki 'wrganizował
dllClmieszikańców Hotelu Robotniczego w WarSZJawie,przy ul. F'O'd,sktCll1b'iń£lkiej
wiecZIQmicę artY'.:;iyc'Zną, połączoną ze 'spotkaniem młodzieży Tcbotnioc'zej z 'wY'bitną wycinankar1ką 'kurpioW15lką Czesoławą K1onopkóWlllą ze 'wsi Tatary, pow. Ostrołęka.
W szczelnie wY'r:'e'Łnionej sali świetlicQ\Vejzostały
wyświetlone
dwa
przeżro'cza 'z oOlPow'iedlnią I:o,ga'danką'O Isztu'ce ludowej i o wY'cinance. Czesława K'o!l1'o'r:'kóWIllIa,
w pięk'nym 'stroju ludowym, cpowi.edz'ała
młodzieży
o Iswym życiu, pra,cy tw6rczej i zademonstlI"O'wałoa ,sposób wyciruanila wyci_
nlClneik,które ofiaI'owa1a 'dlia ddkoracji świetlicy. Naza,kończenie
wieczornicy HaI:ulCl l'\OWOL\;,a'd
wygłc.siła 'W gwar,ze ikuTlPiowskiej kilka gawęd Lu1dowych. W wiecZ'O'I"nicywzięli Uldział paza mieszkańcami
Hotelu Robotniczego
dział:a\cz'€ ku~tura'lni i CZł'Nlkowie Warsza\V1skieg'o Oddz:alu Polski'ego Towarzystv,,-.a Ludoznawczego.
ARTYSTYCZNY
W ŁOWICKIEM
Kazimierz
Pietkiewicz
WAZN1I'EJSZE IMPREZY MIiNISTERSTWA KULTURY iI SZTUKL
W ZA.KRESilE SZTUKI LUDOWEJ W 19'55 R.
Jalklkolwiek przy wykonaniu
hartów haJiciarki wyJkazały pewne odstępstwa od ·traidycji, wpr'Ov"ladzają'C pewne CllITlianyw m'oltywach i koIorystyce,
na ogół prace (;'dzmaczały Isię d:oibrym 'poziomem arty.stycznym i techniczny;rn.
K'omi'sja przyznała hafciarkom
IllClgrooy i wYlróżni'e:ni~l.
KONKURS
INSTRUKTAŻ
W celu 'Pl'zyjścia z pomocą CPLiA na C1dcin1kJup.rodukcji wycirvanek
i wydmu'sz€'k 'Zc'sita.Jzorgani2.'Owany na tereni·e Lowic:k:ego specjaLny instruktaż artystyczny dla mł:odzieży. Pod \kierunkiem sił fachowych 'iinstI"uk_
taż przer:rowlCldzHy wybitne \Vycinanika'rki ,tego reg:'Onu.
l
i
I
t
Rok 19.5:5, po'CiClbniej.ak 'W wielu dzieidziol'lach tIlas'zeg'o życia, był również
w ·zoal1;Jr€'sie
Isztuki lll:ldo\\ej rclkiem .po'Cisum·owań dziesięcioletniej
IPra1cypowoj€[}mej, pracy, ,która 'Old1945 r. I1o'zwijałia s'ę w P>o1sce w nowych woa'IUJfikl<lJchspołeczny,ch, geos'r:odarczych i kulturalnych.
F'crwaźn.a roloa, j.s:ka r:T'Zy~tadła artystycz'nej
twórcz'ośei lud1owe:j w procesie ,t'worzenia ISooja<!is·tycznejlkultUlry na'rodowej, zoobo'wiązywa'łla zarówno
11l2.rukę,jek i r:mlktykę 'do ·£rt:mier.nego s'r:<>jrzeni.an:a d.roogę prz'ebyią, IPrzeanaI1z'Ow3Ini'a z,arÓo\Vm'o
;Q1siCignięć,jak i błędów or·az do wytyczenia pel"Spel>:_
tyw !l':1Cl
'Cl.a.]iEzą
I=T2ys'ZłcŚć.TiC.lkiteż 'chaNikter miała na 'cdc'inik'lltearetyczDym 11:1o.gólno]:'01I~ikaKOll1.'fmenojlCl
Nauikowa w ,sprawie badań nad :sztuką,
zorgan:z·owana w okresie od 30 V do 4 VI 1955 r. przez Polską Akademię
Nauk i Państwowy
Instytut Sztuki. Wygłoszone i przedyskutowane
na posiedzeniach Sekcji Sztuki Ludowej i Folkloru 4 referaty poświęcone sztuce
ludowej przyniosły zarówno naukowcom,
jak i praktykom
w:€le cennego
materiału. W wyniku obrad zostały zgłosz'one odpowiednie wnioski i dezydera·ty na przyszłość l.
Rok ten był ,równi'eż obii,ty w powalŻ1ne wyda'I'lZenia na odc~nlku proktycznej działJalmoości. Odbyły się 'dwie wielkie imprezy ochariakterz'e
:ogólno.
I=oklk'm, lCll1iawet miE;·dJzynarod'owym. które wymagały wiele !Wysiłku ad organi'zatoTów i 'twórców.
W 'Związiku z V ŚWiat>owym Fe::ńiiwatlem Mł>odzieży i Stuiden.tów został
zOl'gani;x:-wlClny Ogóol1nc,!=olslkiK'CInlk'llrs Sztuki LudlQwej. Najle;plslZ'e prace
z tego ikc>r:d{'UT~U ·z'C'st.ao1y
ZJg{o.sz·cnedo 'konikuI'isu międtzyna:rod'owego. Odbyłoa
się rÓ'wni'eż iW jesieni tego roku Ogóln'oP>Q-!lsk:a
Wystawa Sztuki LudO!Wei,
ekis'r:iC'ncwlall1a
rw FałiO.'cuKultury i Nauki. WcJkresie .oołego roku od:bywały
się Wojewódzkie Wy s,t:a\Vy DziesiędC'lecia w Olsztynie, Gdańslku, Wro'Cławiu, Łcdzi, Krakoowie, ClPvltU i w WiCl'r's'zawie.
OGOLNOPOLSKI
KONKURS
SZTUKI
L UDOWEJ
D1a uczczenia V Elwiatowego Festiwaolu Mł.cldzieży i Stu'Clentów oPdkój
i }-lrzJ~jażń Redla'k'cja organu śFMD, "Młcdzież Świa,ta", ogło~iła międzyDIClTcdowe iko;r;kuI'SY Illa twórczo'ść, w tym: również
na sztukę ludową.
1
i
•
"Materiały
do studiów
i dyskusji"
1955,nr 3-4,
s. 341-45'.
�461
460
WOJEWODZKA
I
l.·,
<
W związku z ,piOwyż;szym zostałogłos'lony
przez Folski Komitet Org.aniz'acyjny Cgćl!EcI:o.1.:ikiKor.lkurs SlZluki Lu<l<owej. Konkurs ten, poparty akcją
sty.pmdialiną, odiPc'Wi£ooim zaopatr,zeniem surowcowym i inlstr\.llktażem tereUlowym, był Irealizowany na terenie kroju 'przez Ministerstwo
KJultuJ:y
i 8z't'lAlkiomz jego 'organy terenowe, OPLiA i ZSCH. K'O'n'kur,sem zostały
objęte wszy.stkie ,techniki artystyc2Jne sztUlki lwcirowej, które są dziś je.>zcz,e
wprrawiane. W rezuLtacie ki]kumiesięc'znej
pracy organiZiCliCyjnej i tWÓ'l1CLej
zebrano ,na 'konkuJI1s ogółem 4;2'05przedmiotów 'sztuJki łudowej, które 'według
t(octni:ik [:rL~dlsta'wiały 'się naslę'pująco:
rzeŹJba, 'SIlycersltwo, ma,La'rstwo :3'62;,wycinanka - 1415; cerami'ka - 636; 'tiklactwo - 506; hafcia'rs,two i k'O,rorr-.JkaTlsiJwo
- 294; zdobnictwo - 105'2.
Specjalrne Komilsje Oeen w WIarszawie w 'okresie od20 Ido 28 V poddały
Qcenie calcść mat'eriału, kWIa'JifilkująiCautorów do rnaglf6~ oraz odiPowiedlnie
mtI:();natty na Kor.kuTs M':ę<izynarcdowy . W zalkresie ItkJalCtWIil
IPrzyznano
187 nagród ma Isumę 413300 zł, w htafcianstwie
3G na,grody na 16900 eł,
IW :rizeźbie i mal'af'sltwie 42 nagrody
na 24 '800 zł, 'w wycinkar.s:twie 19 =g'lród
na 8000 zł, w zdobnictwie 40 nagród na 14950 zł, w ceramice 34 nagrody
lIla 19 '500 zł. OgółEmi prZYZinan10ni<lgród lPienię1mych na 'sumę 127450 zł.
Fonć.<1'to niektórzy
tWÓl'Cy 'otrzymali w fo'rm':e i!JJaglrody zapl'O,s'z'enie do
uidzila'1uIW Festiwalu. Ogólna ocena pro,c we wsz~stkich ,techni!k<lch wypadła
iPcd wzgl~ld€m ,artytStyClZJnymi z<lchov,,1<Iuias.tylu 1udiowego n,ald'zwyczaj pozy1ywnie. Flra<:e nagrodzone
,zolS'lały pakaZ2JDe na specj'alnym
;pokazie
w gma'chu Za,chęty.
Do KODIk!ufi5uMiędzyni<lr'OdO'\vego zosi<lły :zgłoszone prace 97' wytMrórców: 'w .tka'Dtwie .20, w hlli'CiarsLwie :i ikoronkarntwie 20, IW wy'CilD2JDki<ll';stwie
9, w zdo,bnktwie 13, w TzeŹJbie,mta,larstwie i 'srnycers'iwie 12, w ceramice 23
wytwórców.
W Ikonkur'encj i międzynarodKllwej, w której Ibrali udzwł wytwórcy prlzedm:otów ,sz,tuki ludowej całego świ.ata, z Polaków uzy,sikaolinagI'(JIdy: Dominika
Bujn1o'Wls1kaz Węgl''Owa Z<l tkan~nę
"Droga pr,zez iWieś" - złoty medal;
OlimlPiaJaf'Ols:zewkz z Janowa S'Ckólskiego za 'tki<llninę ,,Korowód festiwalowy" - NGlglro<lęJ€d:niOści; C!2esl.awi<lKon~ikó'Wrna z Tatar :Ztawycinankę
"Pał.aic Kultury" - brąz'Owy m€.'dtal; Frondszek
Horak z Cieszyna 'M wyroby srebrne - srebrny medal; Janina Polak z Żywi,eckiego za hafty tiulo'W'e - brąZ'Owy m·e'd<ll; Tarncrwslki e Krak'o'WIa ZJaSIz'opkę - Isrebrny meda,l; Józefa StryooaI1ski<l z Lowi'C2<l:za "pająki" - 'dyploam; Stanilsl'aWla Bogus'z z Łowi,cza 2<l wydmuszki - dY'plom; Jan J,a,chimi,ak z 2.alkupćllnego ea
obroz n<l >szkle - Naglrodę Pokoju.
W tym konkursie Pol,ska uzySkała 'naj.większą ność nagród i wielkie
uznanie ze strony cudzoziemców 2.
'Katalog.
Międzynarodowa
Wystawa
Sztuki
Młodych,
[W:] Sztuka, Warszawa
1955; J. O r y n ż y n a, Polska sztuka ludowa na tle V Festiwalu
Młodzieży
i Studentów, "Przemysł
Ludowy
i Artystyczny",
1956, nr 1.
WYSTAWA
SZTUKI
LUDOWEJ
WOJ,
WARSZAWSKIEGO
2:5 IiI!I W ~i<lliMPK w W.ars,zawie zQlSlta1.aotwtarti<l W)'\S'ia'Wa Sztuiki Ludowej W'ojeW'ódziwa W.o.lrszaws'kiego, zorganizowana
przez WY'dział Kultury i ZSCH. WY's,tawa ze względu na krót,ki okresprzygo~lowa'Wczy
n:e reprezentowała
w dostateczny sposób bogactwa sztuki ludowej różnych regionów tego województwa.
Wię'kiszość jedn.ak dostarcz'onych
eksponatów
była
na <lobrym poziomie .artystycznym 3.
W związku z otw<lrci€m vl'yst<l'wy zosia'ł zargarni'lowany przez ZSCH
zj<lIZidtwórców Lu'dowY'ch, w czasie k,tórego wyróżnionym
uczestnikom 'zostały wręczone nagrody pienięźne i odznaczenia państwowe.
WOJEWODZKA
WYSTAWA
SZTUKI
LUDOWEJ
X-LECIA
W OLSZTYNIE
8 majta ,1955 '2!Q'srrałaO'l<\vtartaw Muzeum Mazurskim IW Olsztynie Wy-stawa Sztuiki LooC'wej tego woajewód2ltwa. Na wy.Ts'tawie, która miał,a pokazać całokształt dorobku dziesięciolecia, zgromadzono główni,e mazurskie tka- .
niny i s,zmaciaild acr'tY'srrycz:noe.
iPo ra:z pierwszy nra wystawie 'zn<llta'zły Isię
mazurskie wycinanki, ceramika oraz odtworzone kilimy i dywany, jako też
m'Odele zrekcnstI'U'Q.wMly<ch m<l!ZurSlkioch.strojów Ludowych, Iktóre z,o'S/tały
opracowane
przez tamtejszych badaczy i instytucje w oparciu o materiał
nauikowy'.
WOJEWODZKA
WYSTAWA
SZTUKI
LUDOWEJ
WE WROCŁAWIU
W r.ezuUacie działalności wrocławskiego
Zakładu Etnografii i pracowników n.aukowy'ch Muzeum, przy wlS<pó~pr<acyWydziału KruJiliury PreZyldium
WojewćJdzkieti Rady Narodowej .otwa:rto 8 VJ 195:5r. Wystawę SztuJ1d D01nośląskiej w gmachu Muzeum Śląskiego we Wrocławiu. Pierwsza tego 1'0dZ!aju wy]s:taWi<Ina tym iereinie miałta chaTalkter odkrywlczy; zademCIll'51trowała 011JaIb()g::IJtymateTiał terenu, 's,zcZ'egó1Jniew d'zied7!inie s!przętÓlw, meblarr-lStwa, rzeźby (ule) i zdolbniotwa.
WY'Sitawa przy<c,zyni1a się d'O bo:gatego wyeksponowania
działu etnogI'afilczll1eg,ow Muzeum 'i do przygotowania
przez !l1tau1kowców Qd'P'owiedm.i::h
. O,proc'Owań. Zebrnne mate'l"iały mogą mieć <również znaczenie praktyczne dla
pamiątkarstwa
śląskiego.
WOJEWODZKA
WYSTAWA
SZTUKI
LUDOWEJ
W OPOLU
22 maja zolsita~;aotwarta w Muzeum w Opolu wojewódzka 'WYstawa reprezentująca
dorobek zarówno przeszłości, jak i dziesięciolecia sztuki ludowej Ślą'skta Oip'P1skiego. Szczegó1lnie ib()gaio pl1z00.s,tawiały .się 'stroje l'U'doO'We,
, C Y w i ń s k a,
G e r l a c h
i R o g a l a n k a, Wystawa Sztuki Ludowej
jewództwa
Warszawskiego,
"Polska
Sztuka
Ludowa",
1955, nr 3.
• Katalog
Wystawy
Sztuki Ludowej
Warmii
i Mazur, Olsztyn
1955.
Wo-
�462
463
cd'nale'z"lOne W terenie i lUZurpeffii'<meeksp<:lnat!ami z wystaw poprz'ednich.
W ciZasie wY'st<lwy C'dbyły się WY'Sitęry zeE'r;cłów regi;Qna1lnych. Wys,tawa
mia.J'a poważne '~nlÓcze:nie ku}t.ura~ne i ,społeczne, 'a na o·dcinku naukowym
odkryW'Cze 5.
WOJEWÓDZKA
WYSTAWA
SZTUKI
LUDOWEJ
niej: iCeramilka, IElrtrzęt, wyroby r;łecklTlkarSlkie ,i iSiI1ycersikie,rzeźba, obrazy
oraz liUidiOv.
e stroje zrekons'truowane
'Przez CPLiA. Cal'ość wy,stawy U'systematyzcwana
hiSJtor)"czlnie, uzupełniona fotogiramami z zakresu architektury
i ekrall1ami problemowymi
wypadł,a dodatnio 8.
W ŁODZI
Wy.,talv\"IC1
wojewódzka
otwarta 8 maja w Mł.cidzieżowym Domu Kultury dzięki dobrej ekspozycji i bogactwu eksponatów
stała się poważnym
wydarzeniem
artystycznym
na tell"en'e Ł·odzi. Zorganizowa,ny
przez ZSCH
Zja.zd Twórców Ludowych przyczynił 'Się do wyjaśnien:a
wiełu 6p'l'aw art ystycwych
i or'gall1iza'cyj'nych.
Wyosi'awa objęła il=C1n",d4'00 ibapd'Z'o'dobrych eiks!ponatów i znaliazła podsrumo'Wl3n'iew c<bE/zernym i dobrze opracowa'nym ,kl3talo,gu 6.
W oal'cści wystawę trzeba zaliczyć do najlepszych
wystaw tego typu
dziękdd'cbej
·zes[:ol'ctv.·ej 'Pracy <!ziała'c;zykruLtury i CPLiA, plta'styków, muzeologów i 'etnografów naukowców. Ogółem ,twÓircom p'["zyzlI1I3no73 nagmdy
na sumę 2,5 400 zł.
,
OGOLNOPOLSKA
WYSTAWA SZTUKI LUDOWEJ
KULTURY I NAUKI W WARSZAWIE
W PAŁACU
W :sier'Pniu ,została 'Ot'Vv-artaw Gdl3ń'sku Wystawa Sztuki Ludowej Kas'zu1bskiej, 'ZIOrganizowana przez Wydział Kultury
WRN oraz W·ojewódzki
I;cm Tv. 6rczdci
Lu<lcw'ej w Gdańs:ku. Na wystawie domLnował problem
haftów Ikaszll:lbs'kich, }:od<hudowa!ny materiałem
zabY:ikowym, oraz pamiątkarstwo 'oZ poprzednich konkursÓIw l1Ia Wybrzeżu. POlnadt.o występowały
nd
4 VSitopada w sa1ach wJ'lS1tawowy,ch Pałacu K'u!tury i Nauiki pr,zy udziale
pl'lZedstaw';cieli władz }:aństwO'Wyoch otwarta ZJostala Ogólnopol<s'k,a WySltawa
SztUki L'L:oGcw'€j.Ctre'lC'wała 'cl11adążenia w Okresie dz'iesięciolecia
Pols·ki
Ludowej w z",'kresie popierania, op'eki i u'P'owtszechn'iani,a sztuki ludowej.
F'lldzielcl11a na dzilały wedłu,g tech.nik i problemów, podib!llKlowana materiałem ł:iE\tcryczr~:m, w~~oazyv.ala 1;13przyls,złe kierunki rozwojowe s7Jtuki ludowej. Eksponowana
była na przestrzeni
900 m2 i składała się z ponad 700
ek.:[.c;r.atów, nie licząc fctogr~mów, map, wydawni'ctw itp. Wysta:w,a przygotov. ~ll1a zestała }:rzez ze'sfl:ół rod kierownictwem
naukowym prof. dr Tadeusza EEW€I~·r.a ('scE1r.oariu.sz).ElksiPozycję :plal3ltyczną przygot'owali
J. Sołtan i O. Hal11sen, }:'I'01e'SoI'owie Alkademii Sztuk Plalstycznych w Warszaw:e.
Ek.s'P'onaty zostały zgrcma-ctzone z różnYich inlstytucji zajmują'cych Isię sZJtuką
IU'd.ową Q'l"a.zz muzeów.
W 'otwla,rciou wy.sltawy u'CZestniczyli równieź twórcy Ludowi, 'Zaproszeni
przez Mim"1S1ens'tw'0KultuTY i Sztuiki, oraz Związek Samopomocy
ChłO\Psklej. Fięć-ctziesiędu t'WĆir,c'Cml~d'Owym wręc:Z'ono nagrody i wyróżnienia.
Wysla v.a IStałl3 lSię v. ażnym wydl3'rzeniem arty's'tycznym ,Sltolicy. Zwiedzały ją ,jj,cz:n·ewyo'ecL!ki z ikr2ju, szikoly, pralcav.l11j,cy 'ku,ltu'ry i 'sztuki, ins,tytuoji :naukowych oraz Isz,eT'olkierZ'€ls·zeSiPołE~c·z'eń,stwl3.
stała ,się onataokże
przedmiotem
zainteresowania
wieLu wybitnych
naukowców i dzi!ałalczy :Z'agranicznych
(NRD, Węgry, Firan,cja).
30 X:I zrwiedzHi w ylstoawę uczestnky
Zja'Zldu PO'lsikil€lg'O
Towarzystwa
Ludozra'''''czeg:o, 'Mó'l'Zy ~\rz~rc'W!ZdziIi
dyskUi,~ję Ina temat Wy·sltawy. Ze
względu na swą wagę, znaczenie i odmienność
ekspozycji
wystawa wywołała dyv. iClną dyls,ku'sję, 'sz'c'zególnie na temat eks'Pozycj'i, W oeLu przedy_
sku·tov. ania clSią!gnięć ,j bra'ków 16 XIiI zOoS'tał'a'wTgal11izowana przy udziale
artystów plastyków. etnografów, historyków sztuki i działaczy kulturalnych
specjal'nl3 dys'ku'sja '1113terenie wystawy. W pezultta'cie ,S'Dwierozono, że mimo
bEcików i l11iecClcią,gn':ęćzar6v.lLo w koncepcji, jak i w ekSJpozyoji, w~S1ta'Wa
mie.łla :rew"'żLe zr::a.c'zE'lliei IE[.:e!nił,aElw'oje zaJdania.
Wylsltawa została zamiknięt.a 31 XII. Zwiedził'o ją ponl3d 2'27 000 osób 9,
• D. B a z i e 11 c h, Wystawa
dowa", 1955, nr 4,
• Katalog.
[praca
zbiorowa]
Łódź 1955.
P r z e ź d z i e c k a, Wystawa
Sztuka LUdowa", 1955, nr 5.
WOJEWÓDZKA
WYSTAWA
SZTUKI
LUDOWEJ
W KRAKOWIE
Otwarta 12 czerwca Wystawa W Muzeum Narodowym w Krakowie została roł~<:zc;r;13ze Zjazdem
Twórców
Luóowych
województwa
krakowskiego, ,zoorga.niz'cwal11ymiPl'2ez ZSCh. Zarówl1Io Wystawa jak i Zjazd nie dał.y
d'c.statecmego cd'zwier·ciadlenia
nlibrzymkh możJ'.wości tego wC'jewódmwa,
nieID'n'ej ,cibiete imprezy były w~xiarz'eniem p.cdsuffi'owującym
dotychczasową ,pracę w tej dziedzinie. Na Zjeździe w referata,ch i dyskusja'ch zastał
dobitniej
sformułowany
k:.erunek naszej polityki
kulturalnej
W zakresie
sZltruki ludowej. WJ~sta"\'a zaś, re!pT'eilentuj ąiCa dC'robek twórców i różnych
ins'tytucY, rul<l3zał,adc,bre i 'złe ,strony różnych alk'Cljiw tym zakresie. Wydaltną rcrr:oc rrzy org~cr1izowani:u Wy'stawy ()ikazały Wydzi.ał'o'wi Kultury
PlIS, GPl.JiA, 2SCh oraz Muzeum Etnograficzne.
Na wystawie przyznano
35 ntagT6d ,n,a sumę 20850
zł 7.
WOJEWÓDZKA
7
Katalog
Kraków 1955.
CBWA.
WYSTAWA
wystawa
SZTUKI
Opolskiej
10 lat
la-lecia
LUDOWEJ
Sztuki
sztuki
Sztuki
W GDAJ.'<'SKU
Ludowej,
ludowej
Ludowej
"Polska
Sztuka
województwa
Województwa
:1
:1
Kazimierz
Lu-
łódzkiego,
krakowskiego,
• M.
o Katalog.
ryc. 30.
Ogólnopolska
Wystawa
X-lecia
Sztuki
Sztuki
Ludowej
Ludowej
la-lecia,
Pietkiewicz
w Gdańsku,
"Polska
Warszawa 1955, s. 84,
�464
465
PRZEGLĄD
PRAC NAD FOLKLOREM MUZYCZNYM
W LATACH 1945-1955
TrudlIle
Il,ata
SLĄSKA
Pierwsze miesiące 193'9 r. były p.omyślnym okresem d~a plI1a'Cnl1idpieśnią
Ludową na Sląsiku. Lalt€m przeprowa!dzono f~na,nsowalIle przez PolJską A/kademię Umiejęt.noŚ,ci pierw's'Ze grupowe baJd.an~ etn<J,graf'cZJne, w iktÓtrych
slk'ła'd wchod'Ziły również badalIlila nl1id1Judową' kuLturą mU'zycmą. Równocześni'e w Km'kowie w 'dlI''Ll~aTni Uniwelisytetu
JagiieHońskieg'o składano
trzeoi tom Pieśni Ludowych
ZJ PoLskliego ŚLo;ska. WytbU'ch l\VIojnybY'ł więc
·szczegó]mie dotkliwym dosem dla nau.kowych przec!lsięwzięć foBk,lorystów
śląs'kich. Wyniikiterelliowych
baldań nie zosia,ły opubliik'Owalne, po wkmczeIlliu Niemców do KroIkowa przerwano
druk zbioru pieśni. Odbitych j'ltŻ
16 arkuszy - co stanowiło mniej więcej jedną trzecią objętości tomu dim.t!karlnia UJ 'ZlI:;rclE'zur:ow.a~a
jtako pierwlszy zeszyt 1;rz'eciego ,tOJTllll1•
W okresie okupacji
przypusz.czalnie
najwyższą działalność badawczą
- O'czywiś'C'i'elnie terelIl<Jwą - l10zwijał S. M. 'Stoińdki, IPNlClUjącynad ,tańcem 'ludolwym nl1i SIąsku w XlIX w. IIinlIli,interesuljący się ludowym aorobIkiem muzycznym (1ąlczlIlie'Ze mną), 2Jajmowali s:ę pracami badawC'zymi margines'Ow'O w chwila,ch wlolnych ()Id'Zajęć w różnyCh, zazwycza1j przygodnych
zaw'Cdach. r:c~i€ro o'S'W'CiIb<Jdzenie
Istw'Orzyło możliwości i warunki do da'l.
SZlej 'Pr~cy, jlaik rÓ'Wmież otworzyło n'owe, niemal nie2'Jnane tereny SIą!S1ka
O!pD'I
s'k,:ego.
Reaktywowa,ny w 1945 r. ['nlS'tytut SląlSlki postawił rw programi'e .swej
d7iałalr.cści :szerokie rozwinięcie Ibadań nl1idcałlOklsrztałtem !kultury :I:utdowej
i Ipowoła,ł w tym ce~u :slp€lcja},nąK'om~sję Etnograficzną.
Jedną z 'Pie1rwszych
jej prate ibyłoz'OTglami'Z'Owl2.:n'e
w 1946 r. pelIlctrlacyjnej dwurt:ygodniowej wy<prawy na Opollse'Czyznę. Knkuosob'Owa ekipa prZle'P'l'owad'zHa wówczas oOrie:J.tacyjne b,idania od pO'Wiatu ole:,lkie,go aż do liad,b'orskielgo. Nies'tety, nie
były one kontynuowane.
Instytut Śląski przyłączony do Instytutu Zachodniego przeniósł swą siedzibę do Wrocławia. Badania na Górnym Sląsku nie
biorąc plod U'wa,gę jeid'no,stkowycl1 przedisięwzięć, iSltlanęły. Były Ito - 'ogólnie
mówiąc - niedobT€ Lata dla badań Illau'kowych GÓrn·ego .S'ląs~ń:.a.Przes'nały
wychiCid'zić "Za~ranie Śląskie" i "Odra". Brakowało 'iiTl;Srt:YDl1'Cji
'organizującej
badlan:a lIlauk'owe ·omz możiUwoid publikacyjnych.
Obi'e'k<tywnj.e :przyznać
jedrr:.a!knależy, iż działaJjąiCy lIla Slą:sku f'O'11k10rzyścinie oIkaiZyw.aHs'zerszej,
sarrcd'Zielor;ed przed'Si~lbiorczości. Jedyna Ipróba podjęcia akcji groroodzeni'a
pieśni ludowych
przy pomocy śpiewaczek i śpiewaków
należących
do
Z'Wiąz!ku Sląlsikkh Kół Spiewaczych nie dl1iła porważnilejs~yclh rezultatórw 2.
R'o,sło na tomia'Slt zapotrz'ebowl1inie na materiał
r:zecz:owy z wszy,gtlkich
1 J. L i g ę Z a
S. M. S t o i ń s k i, Pieśni Ludowe z poLskiego
Kraków
1939, z. 1.
'J. L i g ę z a, Kontynuujmy
rozpoczęte dzieło. Spiewak, Katowice
SLqska, t. 3,
1947, S. 11.
dziedzm twó'rczości 1u1dowej; :pla.styki, muzyki, tań10a i li,teratury. Z.apobrzehawanie wysuwane Ibyłl()prze'z setki zeslPołów a'rtystycznych, k,tóre '.3ZJuum·ły
go dla 'Powiązania lSJWych'Programów z wlartoś'Ciowym, ludowym dOT'olbikiem
regionu. M:ożna p<JwieidJzieć,iż z rokJu na roik 1I'0iSł'O
parde społeczne w kierunku podjęcia badań nad foliklorem, wydobycie 'zeń wszys'tkkh wartościowy'ch, rpo,::;tęj]JowychItrady,cji. Ten poważny i c·enny wzrost faU zainteres'OWlań rpcid'sycał icly~Jkusję w<JIkół koniecZ!l1l()śois'Zerokiej akcji 'Zibieraczej, badań lIlauKowych folkloru, 'CONl'ZlbaJrldziej mobHizując Q:pmię pubHczną.
Wyldarz€lniem przeł,oml()wym <dla ba>dań fo~kloru muzycznego był, jak
wiadomo, })esń;iwal P01slkiej Mu'zyki Ludowej w 1949 .r. Wa'l"tość artystyczna
z,aidemOil1,strowanego wówc:z:as dorobku
ludowEg'O przeważyła
wS'zy'S-tkie
op<Jry i truidbOOoi. Pirzy Państwowym
Illisty;tude Sztuki !powołano s!p€cjalną
komórkę naiUKoOWą,
z z!ad"l'niem Z'Ovganizowarn.ia i kierowania alklcją zbieranj~
folkloru rnuzyc:znegl() na 'o>hsza'Tzecałego Kraju. Tak pO'\VIstał<a.aJkcjazbiera:nil1i,ktÓ'ra Iswym zalsięgi'ern objęła również SIą1slk.
iBiędolecie 19~5~19'50 oikreś'1iłem jako 'brudne ,llalta dla sprawy badań
f()i}ikl'Oruśląlslkiego. Jest 'to <J!kresniezn.ail1eglo dotąicl Wlzrosltuzamteresowań
:Doliklore.ffii Tosnąleego nań zapQt~z·ebowania. MEo tego earóWlIJ.o rw akcji
1Jbiemm'ia, jak i w zaikresie !prac IbaidiaWiCzychpanuje :poza jeldnos tkowymi
przedLSięwziędiami zastój.
Now<e
to["y
akcji
zhiera'czej
Na tym tle inicjatywa Państwowego Instytutu Sztuki rOL~poczęciasystematycznej akcji zbierania folkloru muzycznego nabierała szczególnego znaczenia. Stwarzała ona okazję do wyjścia z niepokojącego
stanu. Gdy PIS
zwrócił się do mnie z propozycją zorganizowania
ekipy śląskiej, zdałem
sobie sprawę, że należy wysuniętą inicjatywę jak naj rychlej wykorzystać.
Dążeniem moim było skupienie wszystkich, którzy czynnie zajmowali się
kiedyś zbieraniem pieśni ludowych. Oparcie się na terenowych współpracownikach, niekiedy z mniejszym wykształceniem
muzycznym, ale z terenowym doświadczeniem
i praktyką, było swoistym nawiązaniem
do żywej
na Śląsku tradycji ludowego kolekcjonerstwa,
w którym obok nauczycieli
i księży uczestniczyli również chłopi i robotnicy. Oczywiście obecnie nie
chodziło o akcję masową i do współpracy
wciągnięto naj wybitniejszych
zbieraczy, jak Stanisława
WaUisa, Jana Tacinę, Jana Brodę czy Edwarda
Makoszę. Grońo to uzupełniano młodszymi współpracownikami,
absolwentami lub studentami PWSM jak Adolf Dygacz, Ryszard Pi,erchała czy Ma-:rian Klimczyk. Energiczne prace organizacyjne
doprowadziły
do tego, iż
ekipa śląska pierwsza przystąpiła
do akcji terenowej.
\P<Jdstawowe :założenia programowe
i metodyczne ulStallollle 'zostały dl1a
całej akcji w Instrukcji
w sprawie zbierania polskiej
pieśni i muzyki
Ludo~
wej, opracowanej
przez M.i J. Sobieskich
(Muzyka,
Warszawa 1950,
30 "Lud" t. XLIII
�467
466
s. 30-49). Dawała
ona zarówno
ogólne wprowadzenie
teoretyczne,
jak
i wytyczne d edIl'oli tej metC'dyki i techn:iki pracy 'tereIlJOwej 'Ob'Owiązujące
wszystkich
współpra'cowników
akcji. Sprawą
kierownictwa
ekipy było
o'Pracowlanie pLanu prac teretno'W):'ch ora'z 'CZlU/wlanienad właś·ciwym !prz~biegiem całej a1kicji.
Jeżeli chodzi o ekipę śląską, miała ona objąć teren trzech województw,
tj. lkatiOwiddego, 'Opolisikiego i 'wr'odaJWskie~o. R'ozległy to ObS'zaT i do tego,
z wyjątkiem Górnego Śląska, posiadający bardzo skąpe ilości opublikowanych materiałów. Ponieważ utrwa~ania zebranego materiału miano dokonywać nie przez zapis ołówkowy, lecz nagranie na taśmie magnetofonowej, faktycznie akąą zbieraczą należało objąć lcały ten wieJ.lki teren. Z uwagi na
to, ,iż większość pra,cO'wniJków iPochodziła z 'Woj. kialtowickiego, pralce rozpoczęto n,a tym 'tere'Irie 'oralZ w u;J'ow.clerslkim WiOj.opQ'liskiego. Poczy,n1ając
od ,19'51r. rozsZ€lI'Z<lInoją na terenie WQj.opolJskiego, a od 1953 r. -objęto poszu'kiwan,iami woj. wrocławskie. M'O'ŻJna
'przeto powiedzieć, iż organizacyjnie
alkaja w lciiągu rtrzecih lat zaik'otwiocz,OIll<J.
7Jos1tałlan,a całym terY'torium przydzielonym eikiiPie śląsIkiej.
Nim przejdę ido ·omówi·enia pięcioletniego
dorolbkJu, chciałbym 'wspomnieć o waru'nkach i ISJ'lsltemie'Pracy, jak lI'ówn;eż o współ,praoownilk,ach, których z.aslugą !są U1zyskane re zwtla ty.
Zasadnkz'o aikcja nie 'opiel'ała 'się na pracowniikaiCh eta:towych, 1e:z
pocz1łJtkDVv'O
wyłącznie lIla umownY'ch. DQpiero IWlPÓżniej,szym Qlkresie ekipa
uzyslkała dwa eta.ty, w tym j'elden adminljlst11acyjny. Umown.i pracownicy
mogli llrolCe terenowe iprowadzić jedYlIlie w w01nym czasie. Wpływwo to
oC'zywiście na tempo pell1etJnacji i rozmiar 'zebran~glo mateJJiału. Odgrywał
rolę ró\\Onież 'braik wla~nych środików l'Okomocji - poza rowemmi - 1ak
iż pracowni'Cy tereIl'owi od lliajhliŻJsz.ejls'ia'cji czy przy<Sltaniku autotbUlSlOrwego
węd1"OwaH do dallszych 'wsi. pieSlZo. W następ'sńJwie tego peneimoja
terenu,
zwłaszcza tI:O'czątkowo, IOldbywałlasię wzdłuż i'Sitnie~jących linii IkomUlnikacyjnych, a dopiero później cr;),QlSlzuikirwa'l1i~a
poczęły d'ocied'ać głębiej w teren.
Właściwie akcja powinna się nazywać poszukiwaniem
a nie zbieraniem
:t1o~loru lffifUiZycznego.F'Olszukiwania bowiem 'Sltanowiły li ,stanowią 7la:7JWYczaj najfdłuższy i InlajŻ:mudniejszyoikreSo pracy teren'O'welj. !Ileż to trzeba przetrzymać zawodów, cierpki10h rozczarowań, by od'na'leźć dobrego wyk()lI1Jal\V'Cę.
Znacznie Łatwiej oiJnfolI'matona niż wylk'cnawcę. E1tnogra.fowie niejednokrotnJie narzeJkaiją lIliapodejrzliwą nieufność chłlOpów, na wielki wkład wysiłków, by ZJdJOIbyć
lZlaufanie i przyC'hylIliOść in1ormatO'ró1W. Z wywołaniem
czy uzyska.niem gotowości śpiewania jeSotS'praw<l jeszJcze tr,udniejlsza. Starsi
1nforma1Jorzy _ D kt&ryah 'nam 'sZ1Czegó1niechodozi1o - używaLi ca'łego arsenału wymóweik. A ,to zasłaniałisię
wiekiem, w którym jouż "za czym inInym <l nie ś'piewaniem na'leży pa,tI1zeć", a to za1pomnien::em, braikiem zębów,
dychlawicą, ochrapoqialościq., zanikiem
nuty ·itd. Niektóre
z p(JIdawanycil
~rz~.czyn rzeczywiście 'Ultrudniają śpiewa.nie, lecz jeśli tY'liko pamięć
glos
.QPllsuJe, warto 'Przełamywać iCpory i wymówki.
Sl8.mo 'zibieranie, '~'. za~1s~anie
tek1stu i melodii,ch'oć
połączone z innego. rodzajU" trudnos<o;aml,
Jest
lnajpI1zyjemniej'szym
etapem
p rac· t ereno. z1k'
..
v.:Y h D IQ CILCo'\\ilą.ow pracowlIlilka terenowegiO należało dokonywanie
zaplSOW w nutach I słOWIe, zbi,eranie dokumentacji,
tj. bliższych danych
o wykona:vcy: ~ego rep~rt~~rze oraz przygotowanie
go do nagrania. Z tym
by.wało. w,,:,tnlez \VneIe 'l 1T0znY'ch'kłopotów. Na przykllad naŚląsiku
OpOlI~:~ mekto~l"zy wyklOll1l8.WCY
nie chcieli śpiew<lć do mikrofonu ,bo - jak pótmeJ'sze T'Clzmowy wykazały - u1ważaU 11.0za pewneglo rodzaJ'u pol·t
akt'
.'
.
I yczne
. ~w1,wlwan~e. Silę. Przełia:mu~jąc te 'opory 'VII'lSPółrpra-eownicy
terenowi przeprowadzalI meJe Il1Cikr'OtlIlle
Ip{)ważną pro1cę 'uświ'adamiającą.
iPDza (terenem
O~OVSiZlC'zymy
lIliec'hęć d·o milkrofonu powodowała ruowość prOlPOzycji iktóre'
meznJany<ch S'~'U':U:ÓW ~Piewaj.'łcy mniej lub 'Więcej Isię OIJ)iawial.Waito pr:z:
tym za.~<l~YC, .1ZP'O TIalg'ronlU,ku rzdumi-enilu 'otoczenia, odtwarzano ultrwa~'O~ep1es'm. Na.}barl~,ziej zdumiony wówozJals a przy tym nieco Zlaiklo'Potany
y. WYkona,w~a.. ~I.elokrotnie
bacznie się temu przyglądałem.
Niektórzy
byh wstr.ząsmęcI 1.Jl8.kibYz pewnym lękiem patrzyli na taśmę.
. Zebrony maltenlał przed nagraniem
przeg.ląidiClll1Y
jest przez kierownika
ebpy, .ik.tóry ~waUfitk.luj'etJo, eo zO's'tanJieutrwalone n.a taśma,ch, a rco :i"O'stanie
w zapllSl.e ołowik-owym.
W okresie pięciolecia
byli współpracownikami
akcji: Józef Besztak
(,pow: ~zęstochQ'Wa), Jl8.n Broda (iPow. Oies.zyn), K'lara .1 .A:doMDygacz (!pOw.
LuiblImec, ~tI1Ze~lce,?,plOle, ~Idniik,
Koźle, Zawiercie), Marian. K'limczY'k,
(pow. BędzlJl), FranCIszek Llgendza (pow. Oleśno, Kluczbork), Edward Mąkosza (pow. Częstochowa), Józef Majchrzak (Dolny Śląska), Ryszard PierC~<lla (!pow. Rybniik), Ja.ru Tacina (pow. Cieszyn, Psrozynla, Ryibnik), St!amsław Wa1JlilS'('Okręg iPr.zemYlslowy).
A~ell'dy ard~iniJStr:acyjne i illIoohiwum p'I'OWIadZli~Józef Ma1J\lIsZ'Owicz.
całOŚCIą pra'c ,ek1lPYkl'er'o'VII;ałJózef LigęZa.
Praca terenowa była szkołą dla młodych folklorystów. Jedni z nich rośli
:nraz iZ rOZJWoj~ma.kcji, iiIlnJi- a byli i ltaey -:- nie OIkaza'li osc)bistego zamteresowama
l przechodzili do bardziej odpowiadających
im czynności. Fach'owe wyiksZltał1cenie . mUlzyoczne nie 'Okreś~a je.sZtCze .zbieracza. Decydują
o '~ym [lII'aca 'W !terenlEil i jej wyniki. Patrząc iZ tego puniktu widzenia na
Ulbll~głY'oikres należy !Stwierdzić, iż a:kcja ,przyczYnJiła 'się róWil1i.eżodDpomnozema kadry 'Pl'zyszłychbad!aczy
folkloru.
? ..
I
i
[
"
I
Wyniki
Przegląd rezultatów
uzyslkanY'ch przez a1k'cję 21bierania folkloru muzycznego rozpocznę od najbardziej
ogólnego zestawienia ilości pieśni ludow~h 'l1iagran~h w pos,zczegó1ny'ch powiatlaJcIh w Ilatach 1950-1955.
30'
�469
468
..I
Woj. ika tow'i<:
pow. Bielsko
Będzin
" Bytom
" Cieszyn
Chorzów
" Ozęstochowa
" Gliwice
Katowice
Lublin:'ec
" p,sz·czyna
Rybnik
"
Zabrze
Zawiercie
Woj. katowidkie
Woj. op ohk
ki e
172
486
41
-
3137
-
1394
548
34
547
650
ł585
667
53
283
- 8707
ie
pow. Klu'czoork
" Koźle
Olesno
Opole
" PrudJn~k
Strzelce
Woj. opolslkiie
Woj. wrocław's'kie
pow. Bystrzy'ca Kłodzk1a
NamY'slów
Oleśni'ca
" Oławla
Sy'ców
TllZebnilCa
Woj. wrocławskie
W pogranicznych
powiatach
(Kępno, Rawicz, Wieluń) nagrano 224
pieśni ludowych.
Łą'cznie na,grano 10 961 pieśni lu1dowY'ch, Zesrtawienie stlatystyozne oddaje raczej dnteilllSywn()Ść aikc'ji Libieracze'j niż bogactwo s'talnU <posiadania
poszczególnych
terenów.
Choć w przylSzł'ości zmienią się liczby, jednak
przypll'Erzc.zalnie ikdejncść IpDzostanie Va 'Eame\' iPowa·żnie mogą wzrosnąć
zasoJby opolskie, nic jednak nie zapowia'Cla WZr'Os'tu follklaru do1llloślą.skiego,
cczyrwiś'c:e rodzimego.
Nie u:'oZl[orządzam podobnym zestawieniem
Ili'c'zborwym wedle charakteru i treści zapi'sanych t€lk's1ów. Przyjąć jeclina,k można, iż zn\acrzną prze_
wagę ma liryka nad epi1ką - choć i 'Za'Slobyi odimiany tej ostatru:ej dzięki
szczególnie starannym p<l'EZlUkiwaniQmzostały wyda'!mie zwięksZQ[le.
Zebrany materiał obrazuje rezultaty poszukiwań w zakresie powiązań
wokalistyki ludowej związanej nie tylko z obchodami dorocznymi i rodzinnymi, ale również z życiem społecznym i gospodarczym. Utrwalone zostały
resztki pieśni z okresu pańszczyźnianego,
pieśni czeladzi dworskiej i chłop.skiej, robotników sezonowych wyjeżdżających
,.na Saksy", emigrantów, górników itd. W zespole pieśni związanych z różnymi wydarzeni'ami historycznymi niewiele już udało się odnależć starszego materiału. Bogaciej występuj.e on I:oczynając mniej więcej 'od 1870 r., tj. wO'jny francusko-pruskiej,
.do czasów okupacji i partyzantki z okresu ostatniej wojny. Utrwalony został
ró\vnież wls'rółozesny dorobe'k twórczy nowej p:eśni.
Znajdują ,się one
.je's'lcze nieomal 'wyłącznie w re'rer1u<arze kh ~mt(J1'ów, stanowiąc właściwie
prcje1kcje przys:złego folkloru. Ponad wszystkim - pod'O'bni~ jak w innych
regionach - góruje phośń liryc=a, !Szczególnie m:łosn.a.
Działalność
roz'gł'ośni
radiowej
PolSkie Ra1diD()Ik:azywało alk'cji od .samego pooząt1ku dUŻJOIzainteres'OWania i sł!Użyło jej 'p(Jm(Jcą w Ilc,staci oddawania w'ozów li studia do przepro~
wadzenia nagrtań. Szczególnie pomyś1nie ukŁadała się wSlpó~pfaiC'az rozgłośnią 'karowicką, iktórej d)'lrektor M. Kofta W}"datnie przyczynił 'się do przeprowe'<1'zenia 'Szero'ki:ej akcji 'ltbiel1a<lZ~jza pośreda1i'ctwem radi'Os~uchaczy.
,W 19'5>3 i 1954 If. rQzgłoŚll1.ia1'a ogłClsi<ładwa ikonkursy: pierw,szy poświęcony.
zbieraniu dawnych i nowy'ch pieśni ludlO'wych, drugi zbieraniu orpow.:adań.
Konik'llll'?y te Ida'ły niezv.'ykJle ,bogate wynrki. Omówię tu bliżej 'kionkurs
pieTw~zy z :1953 T. WZi'ęło w nim udzi'ał 1620 uczesl!ników (875 kobiet i 745
mężczyzn), iktó!'zy nadesłali 3'8123 :pieśmi, w 'tym pieśni dawnyIch 24845
i nowych 13 '2174. Najwięcej
'Uczestników, b'O 1153, lPocho'dziło z Górnego
i Cie's,zyńsikiego Ślą'Eoka,2:13 z Z'agł(.1bia Dąb:row,slk'ego, 145 ze Ślątska OpolSkiego, a reslz:ta z j,r,ll1ych:sltron PO'lski, je1k również z zagranicy (Zaolzila).
OClZywiś'cie Ispor'o nadesłany,ch rpieśni IfKJlWtarzaIo'SI:ę,nawet wielokrotnie.Mimo
tego wyu1Iiikisą niezwyikle bogoate i tym cieikaw,sze, że zgodnie
z 1reścią .a'Pelu km:ikutr's'Owegl()!IlIades'ła'no wiele tP'€śnd o tematyce 'Społecznej, dotąd zupełnie ni~ ,znanych. Wyniki konJkursu ;przyczymily się wydatnie
do i!={)mnoż€ll1iapos:ia'CioanegozalE'OIbtirpiefuJ.i lludiOwy'ch, a jednocześnde potwi'erod'ziły dobitni'e żywotność :zarówno <pTlakty'ki woik'a~nej, j,ak i 'tradycji
twórclZych. Wielka Hość n>adesł.anych nowy'ch pieś[)Ji otwiera
możliwość
badań współczesnego dorobku ludowej wokalistyki.
Oba VilSlP0'ffinianekonJkul"sy L1Wiązane są z regionalną a,wdycją Czeladki
Radiowej.
AudY'cja 'ta r.ada'Wlalna 'Cd 19'512 1'. zdobyła 'S'obie og;romną popu':
larnuść dzdęiki za'równo airak<:yjnej fatbuJe, jak <również muzyce ludO'Wejj
~tórą jest bogaroo nalsY'cKma.N-a tym 1O<dl(Jinlku'
zawiąmła się w~ółpI'la(ja międizy €IkilPąśląlską artOlzgłoŚlI1lią.W audycji POlPua.arylZowanocieika\\Olszerpieśni
odnalezi'olt1e w terenie.
Od 1954 T. śilladem zainteresowań
fO'1lkJlQTem,posZila
([ównież Hoz;głośnia
Wrocłiawska' i tam :prace Zlbieracze a'ik'cji FUS popar'te ,zos'tIały ;pomocą 'lech ..•
rukzną, jak również wpI1owadzouo do IProgramu cylklkzną audY'cję Na śląskiej wsi przetrwa~a polska pieśń, Popularyzująca
miejscowy folklor.
ElkilPę aik<:ji 'zb!:era'nia folkilmm iZ T'o'z.glośnizmi śląslkimi łączy 'więc lS'tała
WSlPÓł'PTaCa,
k<tÓTejrezul'ta,tem !było poważne ożywienlie popularyzacji
folk •
loru. KonlkiUrsy zaś iPrzeproVv13.dz(J[leprzez Rozgłośnię KatowiCką 'były powtażinym ,wkłaldem w cał'ciks'2.tałcie prac zbieraczY'Ch dlOkooanY'Ch na Ślą.sku
w ubiegłym pięcioleciu.
.\
A,l"tykuły
i publiikacje
Najżywszą a1kcję pqpulary:2!acji 'wgadnień folkLoru muzycZJnego rozwijał mgr Ad'Olf Dyga'cz. Obclk liicznych notat zamieszczonych w "Trybunie
R'Obotnliczej" na wYTóimie'nie zasługuje 'aJrty'ktuł o pieśniach satyrycznych
�471
470
oraz o z'alk.a'Z.a<:h
śpiewania. Zamieścił O'n pon.adto w miesięczmiku "Śląsk
LiteracIki" (195'2 'i 19,5,3.) ,trzy obS'ZeITIe,szkice: Szlaloiem opolsloiej pieśni; Pieś'l
górnicza na Sląsku; O śląskiej pieśni pańszczyźnianej.
Senior folklorystów śląskich, Stanisław Wall i s, opublikował w pracy
,I
zbiorowej pt. Pieśń zwycięska (Bytom 1948) artykuł Pieśi~ ludowa na Sląsku,
oraz w 1952 r. Sląskie pieśni górnicze. Józef L i g ę z a opublikował serię artykułówo pieśniach ludowych ("Radio i Świat" 1949), dalej Muzyczny folklor
Sląska ("Muzyka"
1951), Kilka
uwag o muzycznym
folklorze
górniczym
("Polska Sztuka Ludowa" 1952), oraz Prace badawcze nad folklorem muzycznym Sląska w pracy zb.i.orowej Województwo
katowickie
1945-1955, K'atowice 1955. Również Artur W y c i s k opublikował Niemieccy zbieracze górnośląskich pieśni ludowych
("Polska Sztuka Ludowa"
1954). Na terenie woj.
opolskiego w "Trybunie Opolskiej" zagadnienia folkloru muzycznego poruszał mgr Piotr Ś w i er Ć, na łamach zaś prasy wrocławskiej
("Słowo
Polski,s") mgr Józef M a j c h r z ak.
Wśród omawianych
zagadnień
zwraca uwagę podejmowany
kilkakrotnie prlOlblem gónIlic'zego f'Olkl!Orumuzycznego, 'wska,zujący, iż b"lldawc'ze
zaint€'r€1S0Wanilalsklerowane ibyły m. in. ,na tę nie opr.acowaną dotąd dziedzinę 1udowego d'oII'OIb'ku.D81s,zym zag.a<dnien:emSiZerzej
·llra ktow.anym
w o[TlJoJwianych~n-tyk'Ułach ibyłJo odibkie~:połecZ'nej pI'Ohlematy,kii. Opuiblik'OJW'anewyniki IPl),sZJUkiwań,do'kJumentujące okres pańJS'zczyżni.any, dolę czeladzi czy dążenie wyzwoleńcze, były równocześnie zapowiedzią przyszłych
poważniejszych
pl'aic. Wszystkie większe publikacje
ogłoszone w omawianym okresie są edycjami
zbiorów pieśni, a ich ukazanie niewątpliwie
wiąże się ze w1spcmnulanym 'w,zrostem IzaplOiTzebowani,a walrtościpwego dorobku muzylki ludowej 3.
NajbalI1cliziejiPopu~anny 'charakter mają Idwa Spiewniki
~adiowej
Czelodki. zawierają
'one obok pieśni ludowych również pieśnli 'kiOIDIP'O'nOfwalIle
S1Pecjallnienla potrzeby audycji radiowych, ']JiO'Diadto
niektóre pieśni IUldowe
mają Idlodane !przez ,autora audycji, J.PiO'ni'tyc'k1iego, d'oda't\kowe zwrotki
te:kJSltU.Urw.agę ZWTaoo wiel\ki n.aikł.a\d, ho 3,0 tYlsięcy, .potwieroz)ajltcy ra'z
jesz1crze,zaiJnteresowanlie 'społeczeństwa ślą'skiego t1olk1lorem muzycznym.
Dwie publikacje, tj. Pieśni górnicze Górnego SląSika i Pieśni Ludowe
Sląska Opolskiego,
mają charakter wyłącznie
źródłowy. Pierws:lJa opiera
,się IPlrzewaŻll1.iena starszych 'zapisach, drugagłóWi!lie n'a me'teriale uzyskanym z .,kcj'i zibieracz·ej po 1950 r. Zamierzeniem
autorów dbu iPUJbliP.'{,acji
było 'd.anie lantlOlogiizalZnajamjaj~cej
'czytellIli\ka .przez lodpowiedrui wyibór
z całością dorobku. Zamierzenia te w różny sposób są realizowane. Tak na
przykłald an'llorogię .górnIczą Irozpoczynają iI1'OOWe
rpieśn~i, na,stępn.:e Z!amiesz-
I
t
1
'M.
z. 1 1 2,
1954; A.
J. M a j
K o f t a, A, D Y g a c z i J. P o n l t Y c k l, Spiewnik
Radiowej
Czelodkl.
Katowice
1953 i 1954; S. Wall
l s, Pieśni górnicze Górnego Slqska, Kraków
D Y g a c z 1 J. L 1 g ę z a, Pieśni ludowe
Slqska Opolskiego,
Kraków
1954;
c h r z a k, Dolnoślqskie
pieśni ludowe.
Wrocław
1955.
crono !St.aI"S1Ze
rpieśni O doli i wallCe Q jej [POlprawę, a wreS'Zcie plesm obramjące pracę i życie codzienl!1e.W SlUmie 62 pieŚiIliami zillus·toowano iIJIa~jbaTdziej ,tylPowy wachlar'z odmian pieśni, Jes't1JO pierwsza w TlJaJ5zejliteratUJrze edycja folkloru gómiczego.
Antologi.a 'O[:iC'lsika
iI10ZIPQczyDla
się pieśnliami rpna'cy, niedoli i :buntu, dalej są pieśni historyczne, żołnierskie i balladowe. Po tej grupie zamieszczono pieśni zalotne i miłosne, rodzinne, obrzędowe, żartobliwe i satyryczne. W tym u:k'ła1d,zie z,biór właściwie
niewielki, Ibo liczący 135 pieśni,
uwzględnia \Szewki zes'taJw ()dmialIl, 'będący - piOdi01bniejaik zbiór pieśni
górniczych - pierwszą próbą z;apoznania społeczeństwa z dorobkiem
muzyoznym Qpollan.
Ostatnia z wymienionych publikacji - Dolnośląskie
pieśni Ludowe opiera 'sJięgłólv"tnie 'n'a materialach !POchadJzących z po,granic.znyoh p(lIwia1ów
Sląslk.a Opoil£lkiego (KLuczlbol'lk,.syców) oraz Wielkopoilski (lKępno). Nadanie
talkiemu 'zesta'wowi tytułJu, Dolnośląskich
pteśni lUJdpwych jest rw ,pewnej
częśd ulzasadnione zlbieżnośdą 'tektstów z8tP\ils1any1chpr·zez Robema Fded:1era
w MiędzyborzlU w 1844 r. a lPieśll1.iiamiz.apisanymi WSipólc;ześnie na wymieiIlIianych teJren.ach (por. 's. Q5). llI1l11.e
,sugeroWał autorowJi wymieniony w tekśoie pieśni Wrocław czy .inna aluzja do terenu Dolnego Śląska, a resztę _ domniemanie. Dokumentacja proweniencji wymagałaby podstaw nie budJzących żadnych wąltJpliwoŚ'Ci,że 10 :is1totlruie:są domśląlskie
pieśni ludowe.
UW'a,gi
koń'clOwe
Inicjatywa Państwowego Instytutu Sztuki z 1950 r. wstała przez grupę
folklorystów szeroko wykorzystana.
Zbiorowym wysiłkiem stworzono archiwum nagrań mogące już dziś stanowić podstawę zarówno dla prac edytorskich, jak i badawczy,ch. Akcja zbieranila nie została zakończona i winna być
prowadzona dalej w kierunku systematycznego
uzupełniania
zbioru. Obok
1ego w szerszej niż dotąd mieI1ze Irozw::nąć 111.u,leży
prace nad edycj'ami źród3Iowyrni i cpra<:owa1niami problemQwymi. .Byłby ,to dalS'Zy - drugi z ikJolei
etap, przed którym stoimy.
Józef
Ligęza
�o
p
L
E
ODPOWIEDZ
M
I
K
A
NA RECENZJĘ
473
~:
Prof. R. Gansiniec nie znajduje w mojej pracy prawie w ogóle wartościowych momentów.
Poza szeregiem drobniejszych
uwag negatywnych
lPrzeciwstalwia :się on w ikwe"ti'a'ch :zalsaJdnk.zyoh W Idiamettra1Jny slPosób moim
poglądom, uznając Ibrata Rudolfa za Niemoa ze śrooikowych Niemiec (s. 5,
w. 18; s. 6, w. 1; s. 10, w. U d *), a materiał etnograficzny zawarty w jego
p'r'Zeka'zie za n;iemdecki również z Itego 'terenu (IS. U, W. U). Jest to diOSłowne 'pO\\iitórzenie tezy A. Franza :sprzed 50 <lat i tezy J. KliatPtPera slPI'1Zed40 lat.
Bost'alWienie tezy przeciwnej, u:patrującej w RrudJo'lfie nie_Niemca, a w jego
materiale 'eilinografi,cznym elemenity rs'łowiańlskd'e1ub polskie, uwaza prof.
.Ga'nsi,niec za "wyssane z pa,llaa" (,s. ,5, w.9d) i za "pomysły rwLszące ZJUiPełnie
w powiellrzu" (s. 6, w. 7). Jedyny pozytywny wik~ad ptjacy wid'zi GaJnsiniec
w tym, że "KLa.pper li FTanz <'IaUdo dziełka Rruldo1facenne uwagi, niejednQ
,też KarWJO\t"Qs. U, w. ~) rw S€IlJsie ,/dowolinej g,losy !P'O~oni,stY'ClZJnej"
(s. U,
w.
,11).
Uwagi prof. R. Gansińca, wytrawnego
filologa, zasługują na uważne
~oZiPatrzenie. Pragnę jedmak 2Jwrócić uwagę na falkJt,że z powodu braku \kodeksu I Q 160 w Bibliotece Uniwersyteckiej
we Wrocławiu płaszczyzna dyskusji nad zagadnieniem, szczególnie od strony filologicznej, jest dosyć szczupła i wąska, gdyż nie może ona, wyjść na .sIZers.zetło porówna-wcze, pr,zyno'szące nowe stPiO'strzeżenia w 'QlpaI'ciu o be2Jpośreodni kon1takit z rękopiJsem.
W'obec teg'o dyslklUlsja>ta jest w dużej mierze powtarzaniem
,starych sformu~owań. To było jedną z iP'rzyozyn, że zrezygnowałem
obecnie ,z &zerokiego
,przedstawienia
strony t€kLsto\\o1O-fiłolQg'1C1Z1nej,
,U'war;iają'c, że >dlla iI'ozważań
el1lnograficZIl1yeh może 'staJ11iO'Wić
dlO8ta'teczną podstawę i obecny Itelkst. Nie
znaczy ,to, żelb)'iIIlnie iUJznalwa'łw 'Ogóle 'konieczności nowego W)'ld;alni>a
ikTytyCoZ'neg·o
rtelk,s
tu Rudolfa.
Uwagi
bieżące
S. 1, w. 11 d - "K:arwot twieTdząc, że dziełko Rudolfa jest nieznane ... "
Takiego 'twierd'zeni1a nie ma rw mojej pracy. Jeslt natomiast we wstępie powiedziane: Praca udostępnia po raz pierwszy czyteln'ikowi polskiemu źródło etnograficzne,
ktÓire ... ". W. Sd "nie z-awsze wymieniającsrwego
dO'brodziej>a". Czę~,totliW'()ośćcytow>an:ia 7Jaileży ,o<c,zywiście,dd mdtywów subiektywnych. Niektórzy w ogóle nie cytują. Jedn'ak częste cytowanie przeze
• d -
od dołu.
"
mnie KLa.~!pera i otwarte
f;ltwieI1d,zenie'w tekście (s. 19), a nde w drobnej
uwadlZe, "jesteśmy £Idami na lwydanie K:la'Pipera", n'e może chyba być podstawą ,przyphsywani:a mi ,chęci 'UJmniejszaniaZ<lJSług 'tego ostatniego.
Teksit
łarciński.
W. 4d - " ... bez apW'atlU krytycznego".
Oprócz
tego co wyżej powiedziałem, zakreśliłem pracy dużo skromniejsz.e rozmiary
i formę. W. 2d - " ... d'clWo'lne zmiany pisowni i błędy druikarskie". NieIk·tóre ;z tych zmian nl<lleży 'Potożyć na k.arb błędów dr'uka,rslkieh.
S. 2, w. '2 - "Rękopis wroda'WIski n:e jest wolny 'od błędów". Właś'Ciwie należałoby mćrwić ręko'pis ru>d:z.ki, a nie wrocławsIki. Błędy to TiZeoz
na~'raJJna w kaLŻldym,ręiko'Pisde średni,owiecznym.
R'mps rudzki ,nie je,g,t tu
gorszy ad .imll1Y'ch,
>ale może lepos,zy.Spośród w:s'zys~kich rękopisów Rudolfa
,r.kIPsrudziki 'zawiera najmniej błędów.
DociE1mni>a y·ecen.zenta na Item~t, co i jak było napisane w oryginale,
mogą o'C.Zywiś'c.ienaświ·etlić niejeden iszczegół i pogIęb'ć IZroZJUmienietekstu.
Nie n>a1eżyjednalk zalpominać,.że ,są lOne Ikl(miek'tUJrą,a nie farotem filologicznym. StaJil,owią one 'bez rwątpienia 'cenmy materiał
'do wyzyskania w ,przyszł{)ści. Wyn:a2.1iQ:bym
mocne 'Za~trzeżenie wobec propozY'cji recenzenita, że
\diesdominioo nativitatis Iznaczy: 'dzień Bożeg'o N>arodzenia. PrzytZnaję wyjąt!kową lrtieja'Soność,tege wyrażenia, jednakowoż w terminie Boże Narodzenie,
Nativitas
(natatis) Domini (Christi) przymiotnikowe
dominica jest niemożliwe. Przeciwargumentem
może tu zresztą być sam Rudolf, § 42.
PTzekład
polsk.i.
Ka:Ź:.dy,ktokolwiek mJa,ł do 'c,zymieni>a;z tłumaczeniem, wie, c'o to z:nac:zy w:y'bór jednego Itermilnu c·zy wynażenia spośród
10 możliwyich. Uświadamiałem
SOobieiZ ,góry, że moje 'tltumaczenie nie Zlado,woli wszystk.ich, tym bardziej wyńrawnych f::}o1ogów. I tu urwa·gi prof. Gansińca :są 'Cennym materiał'em, zwr'Ćlcają'cym U'Wl<logę
na inne możliwości :s£ownego wyrażeniJa pojęć. Mus.zę s-tvAerd!zić, że ,nieMóre propolZycje przekIadu
,prof. GanlSiń'ca 'z!IJ>ajdowały s:ę 'w m10ilm maszYni(~pi'sie, np. § 8 ".' .s'oli,
z 'którY'ch ili,żą"; § 3'2 ,,>podobnie !UŚmiercają kurę w ,pochwje ... " S. 3, 'W. 4d
- jednak li. tłumaczenie "Zabijają kurę w dołku ziemnym" nie jest tak bardzo illoIllSensem, jak ,pnz)'1:uiS'ZczaGaln.sini:ec. MJoże się ono !powołać 'na 'rlkps
[iIPski, 'W którym w tym miejscu jeg,t in ~acu inferiori ~a nie in ~oco' infer;ori)
~ 11Iażywą >patI'<ulelęetnl(Jgrafiiczną,z Bułg>8lrii podaną pI'1Zez MOIszyńsok.iego
{Kuw1lu'raludowa Słowia'n, ,t 20,s. 671).
W 'stosunikJu do niek.tórych propozY'C'ji prof. G.a'Thsińca wyraziłbym
ZlaiStrzeżen'ie. Np. § 17 "W łażni wIkładają 'PO chrz,cie ... " zamia:Eit mojego "Do
kąpi:'!Li wlkła'd'ają po chrzcie ... " Cały Ikontelkis,tsąsiedJnich pamgrafów 'Wska;mje, że dizieok:o jest w centrum lp4l'alktykm.agicznyidh. Dlatego przeniesienie
ity'chże rpralkityk do ł>aźni jest (Iderwaniem
i,ch od dziecka. Z 'UJ1Nagli
reCElnzenta o jednym orzeczeniu nie wynika nic konkretnego
dla samej sprawy.
Z tego 'samego względu (dziecko w 'centrum praktyk magicznych) uważam
lelkcję w § 18 amittit, inveni.at za sofws.=dejszą old proO/P'O'l1JO'wanej
amittitur,
inveniant .
�474
Tłumaczenie vulgus przez "gmin" (S. 4, w. 1-2) wychodzi prawie na to
samo 'co moje "P'0\\1s'zechnie". Obydwa zaś wY'rażenia są w terminologii
śr.edni'owiecznej dosyć nieścisłe. Gdy nie ,zn'ano diOkłaldnego żrÓdł.a, uciekano
się do ogóLnikowego wyraż~nia vulgus, ,pr1zyczym ta "masa tłumu" mogła
'SiPOkojlnieNczyć kilku lo.s'Obnilków.Vulgus nie jest przeto .aJbs:olu'tnym poręczycielem historycznych danych, jak przypuszcza recenzent (s. 10, w. 3 d).
{P. Du Call1Jge,t.6 1846, s. 897; Foncemni, It. 6 ,187:5, 'SI. 444). - ZUlPełnie nieuz.a,sadniOlne jes't th1m'aczenie recen'zenta retro larem pr·zez "za domem" lub
,,'za dlom", 'zamiast m'ojego "za !piecem". Las (Lar) IWz:n<ł,czeniu "dom, mies.zkanie, oj'Czyzna" jest ,tYiPowe dla -la'oiny 'Masycznej (Forcel1i'ni, t. 3, 186'5,
s. 6197; Stowasl5e:r, 1936, 's. 4:51); w ł.adnieŚTeIdin~owiecznej wys,tępu'j'e TÓWnorzęd.ne ,zna;c'z,enie "ogień, 'ogniEik:o,,piec" (Du Calnge, 11:.5, '1885, ,5\. 30; Diefenbach, Gloss lat. -germ. med. et inf. lat., s. 319). Zresztą dalszy tekst 51 43
Rudolfa: Et de cibis suis muc (=retro la rem) quandoque proiciunt świladczy
przeciwko recenzentowi.
Trutdinosobie wyobrazić, I8Iby ,siedząc pl1Zy i'itole,
rzu,cać "za dom"ooś ze swoich polka.rmów; mOŻJnanatomia,st rzucać od stołu
'za piec" dla demonów domowych. W 'niektórych tłumae,zenilach IskrYiPtury~tylcZnYclhlub pl3Jtrys:tycznych 'popr,awiki recenzenta polegają na tym, że 'zastąpH on moje wyra,żen.ia IW1S!półozesne
wyrażenilami 'archaicznymi t1uma,czenia tradycyjnego. PrOipOzycja: (s. 4, w. 11 d) "chyba, że przez pO'kUttępQPrawilWiSzysię z Bogiem lPojedr.oa", zawiera jakiś 'stylistyczny ibr:a:k.W. 9 '<1." ... cały sz'ereg 'Pytań, n.a":k1tórelSozulkamy!daremnie OOlPOwiedziu a'Ulrora".
AUttor tl1ie chciał bynajmniej d~w.ać 'OdpQw.iedZli'na wszystkie ,pyt.ani'a, jak
to we Iwstępiez.azna-ezył lOS.15): "Nie w,szystlkie ikJw~stie przedstawiają
się
równie ja:mo. UważiIlY czy;telJnik Siam ,SiPO~tTzeżemiejooa, domag,ające się
głębszego .zJb'adlanlia".W. 7 d - ",pod'łega ikompetencj,i fiJ101oga''. Nie znaczy
io olczywiśde, ż,e każdy etnogTaf mu:si być wszechstronnym
filologiem lub
palleografem. Od tego ISą filoloogowie, żeby przY'gotowsH tek'st dla badań
etnogr.afkzJllych.
IS. :5, IW.:5 - " ... d.altowl8lnynla T. 12715:".Nie wiem, slką!d względnie na
j'akiej podstawie doszedł R. Gansiniec do tej daty. Klapper doszedł na podstawie charakteru pisma do wniosku, że rkps rudzki pochodzi z drugiej połowy X!DI.I w. (KJ\ap!per, .s. 20). W. 11 - ,,Da'~~ der Codex Lm Klos.ter se~bst
a'bgeschtrieben wrurde, 'kl8lntl1
nicht erwiesen :werden". Dowod K!Larppera jest
ze Siwego 'zał:o,żenia faŁszywy; w wYlpa'd1kumHczeruila św,iadedw ihh~torycznych :należy zjawiskia tłumaozyć zgodinie z TI'orma~nymi wl3Jrulllkami hi,s.1;~rycznymi. Zresztą Kłapper mimio l1Jakieg)ozas'tr,zeżenia iP'rzyjmuje faiktycLJn!e
i zakłada we wszY'9tkilchswo'ich W}"w,odaoh napislanie kodeksu I Q 160
w BJuidalch.W. 15. - " ... że g'o napi'san,o z pożyczonego z mnego klasztoru
egZ€'lTIpLa'Tll'a".
A zatem j'edilllalknapisano go w Rudach. A czy można wiedzieć, z Mórego 'k1.asz,Uorun:emieckiego pożyoLJono ów egzernplarz? Brzecież
te klasztory (Pforta, Celle, Altenberg i in.) i ich związki z Polską bardzo
dobrze fImamy. W. 18 - "rozmiesz'czenie rękopisÓIW Rudolfa zdaje się wska-
h
475
~.
1,
I
I
'I
.L
zywać na popularność dzieł Rudolfa w Niemczech środkowych". Dziwna to
musiała być owa popularność Rudolfa w Niemczech środkowych, skoro się
po niej nie za'chował :najmniejszy ślad w poslta'ci choćby ułamka .ręk'opisu,
i to dLa dzieła, Móre jest znane z Ikilku ,odipiJsów.A jeżeli :n'aukowa pewność
R. Gansińca jest tak absolutna w tym względzie, to dlaczego się zastrzega
bardzo wygodnym wyrażeniem "zdaje się"? Jakie ma prof. Gansiniec dowody
na ,tę ipOIPul.alrnośćRudolfa w Ni,emczech .środkowych? Czy Ito, że !prace nad
rękopisami 'są u nas ,palącym dezyder,atem lub Ito, że 'Z tej rzekomo pierwotnej ,ojczyzny Ruidolf.a nie mamy i nie !posi.aJdamy lllajmniej,S'ze:go śladu jegio
rękopisów, a jeżeli (Lipsk, Hannover), to przywiezione tam kilka setek lat
później.,.
ze Śląska?! W. 9 d - ••.. , że Rudolf był w Rudach, io sprzeczne
z faktami". Sprze'Czne ll<IJturoa!'nie
przede WlSzY9tk:mIZ.wieklOiPomny.mfaktem
hi:story'cznym, że KLa,pper przeniÓ'sl R'udolf.a do Niemiec śToolkowych. A dla_
czego ,to Gansiniec za' ,swO'iImIdrUJg.imuobrodziejem A. Franzem :nie przeniósł
Rudolfan:a odmianę do Bawairii?
.s. 6, '\v". 14d - "Naj starsze ito franikoński IlnJdi'oulUls".Od czasu Dionizego Małego i Mardna 'z Bralkary (VII w.) lbyło więocejtJaki'ch zbioTólw. W.
11-7'Cl - "Ce-SaJI'i<L1IS
,z Are~ate ... 'l\tIartilllus de BracaTa". Oczywiście CezarilU:l'lz
z ArIes ... l\tIIa,rcin,'z BrakaTY.
S. 7, w. 5-6 - ••... ·obszer,na gałąź tradycji lHeraclkiej, ikltórej przedstawic.ielem jest Suma bra·ta Rud:ołfa". Typowo idealii&tyczna ar.gumen1lacja
w zu,pelnym ()oerwaniu od ikoniklI'etnylChfaktów historycznych.
Po '00 tak
długi teoretyczny wywód? Wystarczyło, żeby R. Gansiniec, znający teksty
ma,gii ś'l'edJn.iowieoznej (oazywiślcie z okresu opr.zedRudolfem), zademonstrował IPOprostu kHka teiks,tówcy:towanych przez siebie a'llJtoTóWi dzieł, oraz
WIskazał: dto źródła literalckie R'llldo~fa. - W. '11 - "Tu R. BerwińJski już
sto lat temu lepiej widział i oceniał sytuację". Czy R. Berwiński, a za nim
R. Gansiniec przypuszcza, że plemiona słowiańskie i polskie musiały np. czekać 'na medy'cynę lu'dową aż do 'CZ.aISU,
gdy we Iw~zesnym średini()lWlieozu
ni epol.ski IMer był ła'olka'w ją do nkh importować? - W. 121- " ... rodzaj
literacki stlanowił nie ty!lklOIllormę i, wzÓ'r, aile i źródło". Pomies'zanie dwu
zupełnie różnych spraw i funkcji. Ze wzoru formy literackiej nie wynika
:za'leżność ź'rćldliOwa.Obydwa a Sipe'k1t
y daidzą się prześ~edzić i 'sbwierdzić na
konkretny,ch fa'1{Jtachfilologicznych: wzór w elementach formalnych, źródło
w elemen:tacih m.ateri:a'lnych. Stos.o'Wnie więc do Riudolf.a: jego dozielikoJako
suma lS;powi€dnicza, ,to znaczy 'jalko !pewna f,orm'a llitera<e'l<;a
jest 'wzorowalne
na wS'Półcze,snych dz.iełla'chliltem t'Ulry pen:tencja-1nej; że w tych Idziełach
zagralIlicznej liter'at'llry penitencjalnej
leży :również jego ź ród ł 0, naIeży
pokazać konK're,tnie, a prof. Gallllsiniec tego !b)'lnajmniej ll1ieczyni. W. 14 "Nie m.amy powodu przypisywać RudolfOwi więcej orygilnalności niż innym". Chylba nie chodzi w ,ogóle oto, czy mamy powody, <Jzynie, gdyż wobec :f1aktów fi1'OlogiczniOh,istorycZtl1ychmuszą ulstąpić wSlzelikie .powody. Ale
owe fakty historycznofilologiczne
należy właśnie pokazać. W sposób bardzo
I:
~
Ii
I:II
lJ
ll:
~
I:
i!:
:i
I
,I
i
I
,:1
li
il
IIIIIIIIJ
�476
pr-osty: ten i ten ;paragr'af 'wziął RuciJo1fz CeZ>aJri'Usza'z HeiSltenba'ch, ho ... ,
ten znO\\lU paragraf wziął Rudolf IZMarcina z Brakary, bo ... Proste wyliczen:e !kilku autorów czy 'dzieł, traktujących
o me:gii nie jes't zatd:nym dowodem, bo -o magii ,pisalii ludzie 'Od czasów paleolitu (oczywiście IZbr8.1ku pa_
pieru ,i pisma pilsaIi nla Islke:ła'chw Isymibolach myślowych). W. 16 "Porównać to można z naszymi gramatylkami 'szkiOlnymi". Argrument niezmiernie cieikawy, choć w jego pr.zebojową siłę sam .au'tor lnie wierzy. W. 118•.... u maluczkich j!ak 'brat Ruldolf". Chyba 'trochę niewyrównany
sąd ma
prof. Gansiniec o RlUdo1fie, którego raz na.zywa malucz'kim, a dI'ug i raz
(s. 2, w. 16d) "staTanniejlslZym pilsarzem". W. 1 d - "Nietrudno wykazać
zW'odnk:zość ,mbiek,tylw,nego Iwrlażenia luidowośC'i, któremu uległ Klapper".
Nie widzę w dalszych wywodach R. Gansińca tej prostej ewidencji argumentu wykazującego w tym wypadku błędne zapatrywanie
Klappera. A dalej nie rozumiem, dlaczego po tak radykalnym odrzuceniu elementów prawdziwej ludowości w przekazie Rudolfa Gansiniec powróci pod koniec swojej
recenzji (s. 10, w. 3 d) właśnie do "prostego ludu" u Rudolfa.
S. 8, 'w.8 - ,,'Dwierdzenie to (vidi mulięrem doctTic~rn hu,ius f(Ln,ta,siJae)
s·toi .anegtdiotą u Rudolfa". Co to .znaczy aneg1ddta? Jeżeli 'to ma Ibyć 'literaoka
powiastka
bez pokrycia w historycznej rzeczywistości, to nic nie stoi na
przeszkodzie, że podobną anegdotą są i inne tego typu przekazy Rudolfa,
a zatem i przekaz o vulgus, o stetewaldiu, o holdzie. Rzecz jasna, upadają
wtedy wszelkie uczone konstrukcje
recenzenta
o niemieckim charakterze
przekazu Rudolfa. Bajka o anegdoc1e nie jest rozwiązaniem kwestii i w jej.
dowodową wartość sam autor nie wierzy. W. 12 - "Anegdot tego typu marny
kHkanaście 'Vi Dialogu Cesa,ri'UJSla".By~bym n;ez:rni€lmie wdlZięc.zny za przytclC.ze'nli~lnie gołych IIl<l.ZW1Slk
pi'sJarzy, ale choćby jednej aneg1dlOtyiZ cytowanych !przez rec€lDlZenta .auto'rów, oczywiście a,negdot teg,o typu co u Rudolfa.
Boomniesięw)"diaje,
że iwł.aŚllie 'typ ,it.akich anegdot"
jes,t Ibwr1dz'O
różny
u R'UJdl()lfai u tamtych pis.a:rzy. O:dnoŚ'ni'e do Ceze:riUJs:zaz HeilSlteI1baodhpor.
ohoóby 'Kauf.mann, Cae-s,adus von Hei!>terba'Ch. W. 13 - "W. XLII to jeSlZcze
nie a;:iTIz€ŚladlOwande
'c2J3iI1OVv'TIic".
Twi~rdzenie ·tro1::hę iSlpr.zeczne z tw.ierdzeniem recenzenta na 'S. 6, w. 116: ",gdyż !Cd','.''Czesnego Ś1I'edni-owie~ prowadzono upaI'tą wa,llkę z zabobonem ... ItępionlOtradycyj1ne reslZJtkipogaństwa".
W. 15 - " ... bo kler podzielał ich wiarę". Wilarę w znaczeniu najbardziej
ogó<lmejpostawy psy,chicznej przyjmu'jącej lSIiły pow pr.zY!I'ClIdą
materialną.
~cyfiez,nie
'były to wiary o ba,rozo różnych, niejak:o przeciwnych ZJIlIakach
rnatema·tycznych. Dliatego <twier'dzen,ie recenzęl'lta nie jeSlt ścisłe. W. 17 " " . Rudolf -o wszy.s't!k.:c'h:zahoblOna'Chd'owiedlZiał .się .z ust kdbiet rudzkich".
T.akiegtOtrwiencltzenia nie ma IWmojej ,pracy. Na s. '61, w.5 jest powiedziane:
"Rudolf
zna również
Istawżytne,
!klasyezne formy
wi'erzeń i malgioi".
W. 17d - "Pewnie nie wykluczam, .. ' że Rudolf mógł to i owo podać ze
swej !praktyiki". A zatem wbrew ·wyżej rwymienionemu twierdzeniru o amegdocie i o zwodniczości subiektywnego wrażenia ludowości miałoby owo spot-
477
,
.
~
,I
kanie Ru1do1fa :z rk.obietą oZlou1du jednak pewien WVływ ll!a jego pI1Zekaz.
W. 15 ti "... :zasadnilczy !Zrąb tego '~!pi.9u".Jakie są ,grani'Ce ,i rozciągłości
tego zrębu? Czy :np. C'hodzenie z dzieckiem dokoła ognia IUJboHara za,kładzmo\v'a dla ;demonów domowych
też n.ależy clto Itego obooUter8.'ckiego
zrębu? W. 14 d - " ... ponieważ nic nam n:e wiadomo o takiej tra.dY'cji".
Najwspanialszy
dowód prof. Gansińca: ponieważ nic o tym nie wiemy, dlatego nie było tego pod słońcem. Dla ścisłości należałoby dodać: nic nie wiemy
ze źróideł rpisanych. A czy źródła pisane
to jedyne źródł<a? Może źródła
<tI1Cheolog,i'Czm.e
miały:by ,też !CoŚdo :powiedizenia? W. 13 d - ,,'" is,próbujmy
określić na ja1kie ośr()o!ki wierzenia wlskazują". Po IC'O próbować? Szkoda
truldu, sikoro 'się w tak .apodyktyczny ,sposóib .sltwierdził o, że cały '~iIs Rudolfa ma iS'Wojeżródło fQrmalne i mateda'1ne w tradycj'i obcej, niepols!k.iej.
W. 6-5 d " ... ludowym (terminem) jest więc mulier silvestris".
"W dicimus ibrzmi przeciwstJawienie ... " Czy recenzen't zdaje 'sobię .Sjpra1węz nie}ogiozmośociswoich ,skoków myś}owyah 'W oSltal1Jnichwiens.z'ach? P,o to konstJI'lul(}wałuprzednio IOWą'c.ałk'Gwitą, formailiną i roater,ia,l'llą liitera'c1ką obcość
przekazu Rudolfa, żeby teraz za jednym tchem wrócić do ludu, to znaczy
praktycznie
do owej "anegldotyoznej" kobiety z ludu.
S. 9, w. '2 - "Autur 'daje nlam diaJelkJtyczną d ys!k.ulS'ję".Moja dYl5kUisj:a
obejmuje 8 IWierSlZY,(,s. \'S:9, w. '1---.8) ;i chyba ta'kb8.lTdozo dLalelktyczmą nie
jes1t, sikoro nie zawiera nk innego jak wnioski, 'wynikające e; bezpośredniego porównania
tekstu
Rudolfa
i Burcharda,
umieszczone
w przypisku 3, j.a!k..,ię o tym mOŻJnaprzekonać. W. 3 - "Regina caeti jest wlaściwie litungicznym przyd()mkiem MatJki Bożej, że o niej myślał Rudolf,
jeSlt pewne". Pewne jest, że Rudo1.f myślał w tym wypa1dku :o wSlZystJkim,
tyllk:o nie () Matce Bożej, ja'k o tym świaidczą słowa jego tekSItu, mówiące
o demonie ,slalar,nym. W. 7 - ,,'" że \\Iśród l'UldJuiI'ola 'słoń,ca rwyrailała 51ię
w formach kultu widzimy z traktatu De superstitionibus
Mikołaja z Jawora
(1407 r.)". O kulcie 'słoń'Ca, oli ludu, potwi.erdzonym dla, EUlTopy ŚI'ddk'01Wej
od epdki ibrązu ,CJpor.presłowiańską
kulturę
łu<ży'cką) ,przez lilCzme świadecbwa arche()logi,czn~, nde rpotrzebuje JllaS 'Pl(}ulCZlać
Mtkoł.aj z Ja'WlOI1a.Już
dawnl() !przed 'nim (pr.zeł.om]X i X rw.) ([:oświadezył :ten !kult dla Słowian
Ibn Rust rw swojej ,znanejcytade
(Labuldla, Slowiańszczyzn,a
pierwotna,
'S • .144). Cytata
z Mikołaja z Jawora
nie może być d-owQdem w ik1westii
hold:J, gdyż tegtO terrom,u IIlde zawjem.
Nie może też być aiI'gumen,tem
w s{prawie ntaświe'tl.ania genezy !katalogru magii Rudolfa, g><!yż:1. między
występowaniem
Mikołaja z Jawor'a, a Rudolfa jest odstęp 'Czasu przes'z10
200 lat; 2. leży międlzy nimi fakt jak najbardziej
IirrteIlJsywnej koLonizacji
niemieckiej na Slą'sku, która chyba 'N'Ś zmieniłla w obHczu etnograf.i'cznym
ówczesneg,o Sląska. Ze Mikołaj z Jswora
jest dobrym świladectwem dLa
E!tnl()grafiiokreSiu 'kol1anizacyjnego Śląska, tego :nikt nie zaiplTZ~a, ale z tego
nic nie wyniika dla oklI'esu Rudolfu. Argrumen,tiacja prof. Gansińca
jest
tyrpową .projekcją wlSltecZlIląw historii zjawiisk. W. 18 - "BiIs got wil'kom ...
�479
478
holder her". Również i ta cytata niczego nie dowodzi w kwestii historycznogenetycz,nej k.ataLogu m.agii RUKiolfa. Jest natl()mi<lJstdobrym stwierozeniem
fi:1c'I'o,gi'cznym('paitrz -na-slt.).Dziwne, że prof. Gansiniec, który [l.a podstawie
ułamkowej glosy ,niemieckiej u RudolJ1a buduje teorie .0 1udowym niemieckim podł'Ożu tego prze'kazu, ,tutaj m.ając przed Isobą całe telks!ty niemiedkie,
nie zadaje sobie trudu, by zapytać, czyje treści wierzeniowe przekazuje nam
Mikołaj z Jawora, czy jeszcze rodzimej ludności polskiej, czy kolonistów niemieckich a dalej z jakiej okolicy Niemiec ci koloniści Mikołaja z Jawora pochodZ'ili? Może znad Renu? W 18 d - "Z tego wynika, że hoLda jest pierwotnie przymiotnikiem,
który stał się przydomkiem słońca". Każde słowo tego
zdania zawiera nieścisłość: 1. Nie jest prawdą, że holda jest pierwotnie przymiotnikiem; por. tekst Labeo Notker.a z przełomu X i XI w. gdzie jest wyraźnie rzeczownikiem (Katalog s. 165). 2. Określenie to stało się przydomkiem
!lip. demonów domowych; por. (GUlt)hoLden. 3. Ze coś jest w XV w. u Milwłaja :z J.alwQrla,1Jon.ie Zlnla'czy,że tak Ibyło pierwotnie. W. 16 d - Ow gmin
(vuLgus), który
gościa nocnego na·zywał hoLda .'. mógł.być
ityllko niemiec;lki". Zgodnie z (pOprzednimi uwa,gami reoenzenta chyba n.ie nazy,.wano
1Jak .goślCi.anocnego (Iksiężyca). "Gmin niemieclk.i": 1. Recenzent przejaskrawia Ibez uz.a:sad:nienila realono-historyczne zna.czenie !VuLgus (populus,
pLebs, tU7'ba), 00 by w łaci:nie IklasY'cznej częściowo było możLiwe (Fm1Cel!i'ni, rt. '6, lln5, 's. 444), a'le aibsolu't'llie j€lSt to niemożliwe rw ł.acinlie śreidn.iowieoZlnej, ,gidzie vuLgus mla przeważnie znaczenie iPI"zysłówkowe: inordinate,
confuse ([)u Caruge t. ·6, 1846, IS. 89'1). Por. choćby anaIogię u BUl'C'handa,
który w tym miej'5'cu powialda: quam vnLgar:is stuUitia hooLdam voQ'at. 2. Nawet dato non ccmoessO jElst t<>Ib2lr'dw ważne ,stwiendzenie 'recenzenta; OZlnaC7,a
ono 'ohyba gm:ln ogólnoniemieclki, ,gdyż "hałda" (jlako wY'rażenie językowe)
była nie mniej IPO,pu1alma nad Renem, n.ad 'Dunajem lub w Szwaj,carii.
Na jlakiej podstalwie 'Powstały z tego gminu ogóJnoniemiec1kiego Niemcy
ś-vodkowe jalko nie()d'wloła1Jnie pierrwotna oj'czyzna Rudolfa (s. 6, w. 1;
5 IW. 118)?Czy -to ma być za'tem cały .argument prof. Galrusińca w !kwestii
niemieC!kiergo cha'I"a'kJtel'u RUldoHa i jego dzieła? W. Hd - "Uważał za
wskazane przytlQczyć terminy gm i,nu". Rudolf ch)'lba- woole nie przytacza
tenmi.nów gminu aiIli nie chce irch ,przytaczać. RJUdolf c.hice przytoczyć
pewne ,treści, pewne .grzeszne związiki treściowe z ży.cia i kJultury hidu,
które określa ró:lmymiclbcojęzycZlllymi
tevminami
(greckimi, ~acińJSkimi,
niemie'Cikimi, OIPisowymi) w :za·leżności od ip'otrzelby prawno_kanonicznej
(osądlZ€lnie po,stęrpow.ania człowieka), ,takimi jednak, 'kitóre w swoim zasadni,czym zna'czeniu !tllajba,rdziej zbliżają -się do {)IWej treści ludowej.
W.. 15-13 d "Nic -nie stało na J)rzeszJkodzie, aby Rudolf napilsał ilIp.
Świetlana". Porównanie jest hipotetyczne, a nie konkretno-historyczne.
Ze
Rudolf nie :na!pilsałtermin.u p,olsikie.go, nlawet w wY'P<ł'd;k'ugdyby on jeszcze
istniał, ,starałem 'się wyja.śnić na s. 157-158 !Swoj.ej pracy. Nie twie-~d,lę,
że dowód -ten jest oprzekonu'jąJcy, .aI-ejest rea,rny. W. 12'd - ".. ' diis pena-
quos ~tetewaldiu
vuLgus apelLat".
Z równonzędnego
przy.porządkJwaniaobok siebie rzymskich penatów i niemieck.ich stetewaLdLu widać tylko
dobi,tniej to, co wyżej !powiedziałem, że Rudolfowi
nie chodziło 'Wcale
o !konkretny jęz)1kowy 'termin ludowy, lecz o oJwnklretną treść rzeczową~
okreś'laną ,przez niego róimymi terminami. W. 9d - "To ISą jedyne oczy_
wiste dane". Ani te dane nie są jedyne, ani oczywiste (p. nast.). W. 9 d "Analiza treś'ci d.aje OJodobny rezulitat". I1rzyioczclne naS'tępnie przez recenzenta JW ;3 wierszach -bardzo ogól'ne {ZlresZJtą w mojej pra'cy wy-mienione
i wylkorzystane) pfzylkłady 'stJaniOwią "żelazną" podsta·wę jego wszechświatowego migracjQnizmu e'tnogra-fi;cZlllego, IImzeczącego Tzekom-o maim zapatrywa.niom. - W. 3 d - "To wszystkra lPl'a'kJtY'kirpoł.udniowe". Czy dlatego
południowe, że na pohlJd'I1iu mamy je poświadczone w :źlró!dłaoh\pisanych?
A ponieważ u n<lJS'
lnie było pisma, to i ŻJadiIlegożycila przepojonego m.a.gią
i 'wielrzoerniaminie było?! Tak, to właśnie dopiero pl() ,zdobyciu Krakowa
przez Cezara i piO zamieszkaniu OwidiUis,2Jaw Dawidgródlku na Polesiu zaczęli 's~ę Rzymianie Ipara,ć zaprowadzaniem
IPraJkltyk magiczny,ch u Pala_
Ików! Nieich żyje Misi1u~zWincenty! Oto 'w '3 słoWla'ch wyj.aśnił pmf. Ga,miniec nie itylJkJO.genezę lkatalog1u magii R'utdl()lfa,a1e w ogóle genezę lk·ul'tury
Ludu \poLskiego i Słowian. W. 2 d - "SpecyficiZJIl'iepolsik.iego ,lutb chociaŻJby
słowiańslkiego wierzenia nie -ZlllaUazłemw tym spisie". P<lJtrz K.Moo:zyński,
Kulturo lud'Gwla Słowian, t. 2 j niekJtÓ're "ulotki prqpagam:1owe" na·sz.ej
archeologii o au'1Jochtom:izmie'nalSzej lku11Jury.
S. 10, rwo 9 - "W spisie z.albobonów mógłby kt<>ś uwa-żać głosy niemie'ckie za przejęte ze starszego żródła". Byłoby to tyllko pr;zesunięcie problemu, a nie jego TOIZwiązarn.ie,
gldyż z \kolei wyłooniłaby się ,va lSiClmaIkwestia
odinośnie Ido owego ,starszego źródła. W12 - "Glosa ta (crol) jest dla1tego
talk ważna ...
i świadczy o niemieckiości autora". Kto nosił ową modną
(niemi€dką?) ,,1,okę", RJudolifczy kler, Móreg,o wady piętnuje?
A zatem
o czyIm 'chlarakterze €'tn.i-czmymśw.iaJdczy nos:zen1e tej "loki", o niemiec'kości Rudolfa czy kieru? A czy 1k1Joko~wi€łk
_zaprzecza, że .za 'CWiSÓW
Rudolfa
Ikler n.a Śląsku Ibył przeważnie
niepolJslki, cho'Ciaż nie wyłąC2lnie .niemi.ec'ki? Ja ibY'najmn'iej (s. 1158}.D1ategQ argument prof. Garusiń-ca zbUlduWlany nla jeszciZe jednej glosie niemieddej
ni·e !posiada dla kJwestii na.rodowości Rudolfa absolutni-e żadnego znaczenia. W. 16 "W pierwszym
okresie klasztoru
tak zapewne było". O co innego mi też nie chodzi
jak o pierwszy okres. Jestem daleki od mniemania, że jeszcze w okresie Długosza (t 1480) Polacy nie mieli absolutnie żadnego dostępu do
szeregów barci w Jędrzejowie.
Między Długoszem a Rudolfem jest różn'ica :2/00lat. Rzutowanie Isytuacji z -cza:w Długosza .do o'kresu Rudolfa jest
gwa~ceniem tekstu Długo s.za. Sp:oradyczny Iprzyp.adek Kladłub!ka ni'czego nie
dowodzi. Dla jego .wytłumaczenia In.ależy pamiętać: 1. Kadłubek zn.alJ1Yze
swojej ·sympati.i do cystersów :był jednym ,z niajhojniej,szych uposażycieli
tibus
l
1
�481
480
l,lasztolru jędrzejo'\V'sk;eg,o, który z pewnoscrą poczU'~i'ał -się do obowiązku
v,"dzięczności w{)bec dawnego swojeg1O;protektora \biskUlPiego. 2. O zezwOlenie na wstą'Pienie do kla.szltoru mu.siał nawet Kadłulbeik 'Pisa'ć do samego
~aip.ieża. Wobec POlwyż'szego utrzymuję
pełną
ekskluzywność
narodową
"francul~lkichi włoskich Ibraci" w Jędrzejowie
w okresie R,wdoHa Izgodnie
ze słcwami Dł'\.igo,s
za. Podobne ,przywi1eje miały inne klasZJt'Oy,jak Łekno,
Wą,giI1owiec,Ląd (p. Zei.s,sberg, s. 46). W. !14d - "Nie Ibal1dzo się wY'znaję
w tym 'rozum<Jwaniu (że dla strony merytorycznej przekazu sprawa narodowościowa Rudolfa nie ma ZII1a.cz.enia)".Czy Gall-AJnonim, Gwagnin
i ,wielu inlllych, pomimo obcegQ pochodzenia, .stworzyli d:zieła 'obce czy
polskie? _ W. 11d ..G1JOlsyllliemieakie w jego pisma'ch świadczą, że
jednak był Niemcem". Już tylJk·oNiemcem, a nie N.iemcem z Niemiec śwd:lwwych? W. 5 d _ "Nie zdradza K.aJrwQt a,ni .słówkiem, dwczego Rudoll
używa niemiecklkh nazw". Chyba2ldradza
(s. 15'B). Należy zauważyć, glos
niemieckich jest rlaptem 2 wobec B innojęzycznych. Nie mogą (przeto Olle
stanowić U'za&aiÓnionej'I:-Q!d'stawydo jednostronnego sądu w tym względ,zie.
Termmów niemieckich użył Rudolf, bo pisał urzędową inJsltru1kcjędla klel"u,
który był w !poważnej części lIliemiee'ki, więc taka glosa ułla1Jwiał.a ZJI'OZUmienie u jego odbioflCów. Termin polSki mógł tego celu ni,e osiągnąć.
W 3 d _ ,,00 au,tentyczność kh :birzmienia poręcza mu vulgus, !prosty 1ud".
Pomijając
nieuzasadnioną
przesadę w leksykalnym
tłumaczeniu
pojęcia
vulgus (na co już zwrócono wyżej uwagę) można by zapytać, dlaczego Gansiniec powraca
do ludu jako ostatniej
bazy autentyczności
przekazu
Rudolfa li swojego rowmowa:nia), sikoro już dawniej (S'. 7, rwo 1 d) ,wszelką
oryginalną ludowość u Rudolfa uzmał za ,,\Subiektywną zwo:dlIli'czość", której uległ Klapper.
S. 11, w. 3 _ "... tylko ~opia jeg'o dziełaZlawędrowałla inIa Górny Śląsic
w drugiej rpołowie XIII,I w." Czy można się .zapytać, skąd ta kopia przywędirowała? Może tam 'w tej kolebce jesZ1cze'więcej takich kopii się ZJIlIajd:zi.e? (Nielstety, właśnie w tej ilczekomej Ilwlebce Rudolfa panuje
największa pUJsilka ręk·o'piśmienna). W. 12 - "Głosa 'ba:stilańsko szerokoowiatowa, prt.ezwyciężon.a w mojej młodośd".
Czy !prof. Gansiniec chce zarprzeczyć chaTlaMer og6-1nolud.zki wszechświatowego
zjaw'i-s1kJamagii? Podobieństwa wy'twc'rów kulturowych na świecie są faktem historycznym.
B<JJstianu~ilcrv.ał \o\ytłurr,aczyć ten fakt :na rpodstawie swoi<:h ISz'c:zególnych
założeń (wspólność konstytucji
psychicznej
ludzi). Prawo konwergencji
SLCirmuło~ane ];:J'ZezBal~'tiana, mirlllo że przez niego niedostalteczlnie wytŁumaczone, zachowuje nadal Slwoje zna'czenie, 'znajdująC :dzisiaj szersze, doskona1Jsze wytłumaczenie. W tym sensie zapatrywania
Bast'ana nie zostały
pl1zezwyciężone ani w młodości reeenzeta, ani w epoce ma,terializm~ hii5torycznego (por. J. Kulczycki, Metoda
badan:a
analogii
o-rch.eoLoglczn,ych,
historycznych
i etnograficznych,
"Światowit", t. 21, 1955).
Uwagi
.)
kol1.c<Jwe
1. .osła1by.ch stwnach !pracy Katalog mag:i Rudolfa, takiej, j'aka ukazała s;ę obecnie w dru1ku, !nikt nie jest głębiej pr.zekonany niż sam .auror
Fakt, że praca nie .wyszła w formie doskonalszej, ma swoje przyczyny:
z których naj'waż,niejlsz!a jelst Ita, że fl:'I'Zezkilka lat leżała w s:zufLadzie.
Gdy następnie myśl jej publikacji
zaktualizowała
się, nie było znowu
warunków, aby przygotować zupełnie nową r,edakcję.
'2. Pragnę ipo'<ilkrreślić
pI"os,ty flalklt,posial(jan:a przez n:as na Iliai5zych ziemia'ch, i to nie na Ziemia'ch OdzY'skarrych, 'lecz na terenie daWlllej ziemi
Il"acilborsko-'lybnk'kiej, m'imo wszystko ciekawego dokumen'1u etn:ogr'aficznegQ z XE![ w., o /którym, jak .się okazuje, WiSZYSCY
mało wiemy. WiJd'ać
że '0 niektórych zjaw.iska·ch kultury w Afryce jest nam łaltwiej mó'wić ni~
o problemach naszej własnej :ziemi. Przy,puszczam, że n:e jeslt ,pozba\v1ony
u.zas'adnienia dezy;derat dokła,dnego zbadania tego dokumentu.
3. Recenzję (prof.R. G.aT.siń'ca cbaraMeryzują
od strony forma~nej
(pewne właścilwośd metodyczne, :kJt6re częśdowa ujawniły się już w trakcie poprzedniego przeglą'c1Jubi·eżącego. a) Przy tłuma'czen:u tekstu Rudolfa
prof. Gamsill1i€c .gn::1witlUjew 'kierunku i5łownika łaciny klasycznej. Skrótowo można Iby powi€'Clzieć, Ż·e fawo'l'y,zuje Forcel1iniego na szkodę Du
Canlge'a. 'b) Ki'lka 'lazy :zd.ar:zasię (tYiPowa w taik<ichwypadkach) niewłaściw!ość meo1:odyczna tzw. podSJUniętej małej ,przesłanki. ToO'zma'Czyrecenzent
tbUIDJaczyniektóre moje 'twierdzenia (r·ec. s. l, w. 1'1d; s. B, rwo 17; s. 9,
w. 2,; 'S. 10, w. 5 d) według upatrzonego :przez siebie sellJSU,niezupełnie ragC'dnego z moim, a nootępn;e je 2lwalcza jako fałszywe. c) Da'1szą cechą wywodów !prof. GanlSińcla to 'Oper'CIWanie:nazwiskami lautorów i tytułami ich
dzieł (.s. 6, w .. 11 d i 8 d; s. 7, w. 9), nie schronologizowanymi
cytaitami
(IS. '9, w. 8-18) .i nie s!Jwn:holowanymi :ogólniikami '(IS.8, W. 9; w. 12; ·s. 9,
w. 4') ibez kcmkretnego wejś,cia wsedll10 za,gadn:end'a. D.zisiaj nazywa Gię to
podejśdem idelalistyciZJnymIdo .iemaltu, dawniej nazywano to go~osłownym
twierdzeniem, a Engełs mówi nie bez racji o "Gemein{pHitze schlimms'ter
Art". d) Następną Iceohą recenzji ito brak historyzmu i brak chwnologii.
Cez;ariusz z Arl€'S', Jakub z Vitry, MaTdn z Bra1kalI'Y,CezarirUlsZz Hei-sterbach są dla RudlOlia źródłem i na.tchnieniem ty liko 'C1'1a'tego,
że też p~sali
o magii i zabobonach.
e) Rażący
j.est u recenzenta
brak
samodzielnego myślenia krytycznego, a zadowolenie się bardzo przeciętnym
·autorytetem naukowym Klappera czy Franza, przy równoczesnym ignorowaniu sądu innych badaczy naukowych. Aż dziwić mogą lekkomyślne,
omal że niepowaŻlle twierdzenia
rezenzenta,
który w 3 słowach: "to
wszystko z południa", upar'ał si.ę nie tylko z teoretycznym problemem,
ale z żywym zagadnieniem Ikulturry całego n'a,rC'du i społeczeńs'twa. - f)
Przy takiej me,todzie .nauikowej było rzoozą niemożliwą nie p;opaść w sprzeczności. Pomijam tu .sprzeczno·ści mndejszej wagi,zasygnalizowane
w po3r "Lud"
t. XLIII
�483
482
się wskazywać na popularność
Rudolfa w Niemczech środkowych, to nad
tJakim iwie,rdzeniem nie waTta się :zastanawiać.
,5. Do ,takich ;wynikćw dcszedł pr,of. G.aJ11!siniecmiędzy innymi dla,tego,
że przy kryty,ce mojej pracy nie &aidał sobie :tI1udu samodzielnego przemyś'1E'nia ~Irobl€matyki RudoUa, lflle ,zadowolił się argumentami
KLalPpera
i częściowo Franza (ozęściowo, gdyż z powodu późmiejlszego uja'WlIlienia
rękQpLEu r'Udzlkie.go 'pogląd F'l'anza G!kazał 'się zbyt abó:u,rdalny). [gnoruje
natomiast rp'rof. Gans,iniec ,sY'stematycznie wy,powiedzi innY'ch licznych Iba1daczy niemiecikich w Itym zagadnieniu ,z oslta'tniegocz.asu (1935-1942') (,p. K~talog s. 14 uw. 2JO-..26).Badacze ci lIlie usiłują w .najmniej'slZym' S1tQpiniu
suge'l'ować niemiecik.iego 'I:ochc<izer.lja Rudolfa ani niemiec'kiego charakteru
jego przekaziU etnograficznego.
Dla przykładu
pClI'órwnam twier;dzenia
pr.of. Helma (MalI1burg) i Kla,ppeI1a:
pl'z€,dnim '];:'l'zeglądzie. Zlwraoam na,t.omia:st uwagę naó:przeczności o? cha·
rakterl2.e podistawowym: a) czy według rozumowania
proOf... Ga,nsmca Ha
podstawie glos 'niemieclkioh, zawa.rtych w jego ka!baLogu magl'l, R:Udo1f pochodził z Niemiec ś\rodkowych (.s.5, w. 18; s. 6, 'w. l) a'lbo w ogole z NIe ..
o (10
11 d i '1 d' s. 11 w.3) Ib) Czy katalog magii Hudolfa ma
mIec . s.
,w.
"
.
oSltatecznie oparcie w kQnkretnych
f.aJkrtJa{)hŚrc'dowi.sika etnOg~aflCZnego
(s. '9, w. 5 i 16 d; 's. 10, w. 3 d) al'boc:zy ludQwe elementy ~tlIl.ografICz~e <tego
Idzieła ISą tylko Utera,cką ane:g1dotą (:s. 8, w. 9) ,i "zv:o~tnlCZY~, sub;ekty,;",. °em " (s ., 7 w ., 1 d)?. Mimo całeJ' uczonOS'CI
nyrn wlrazenl'
. s'wolcho' wywodow
i aut'OTytetu profesora recenzenlt nie dał m'i <te pytalIJ!l!aodiPowloedl2.l.
4. Do samego zagadnien:a podszedł prof. Ga'IlIsin.iec wył~cZinol~~d s,trony
filcologicznej. Flragnę podik:reślić, że ,nie wszyó:,tko w je~o reCenZJI. Jest. neg~·
tywne w stosunku do omawianego dzieła. Niejedne Jego uwagi .(mH~O z:
tego nie mówi) naświetlają
i pogłębiają moje i1;,:"ierdz:~ia. Z mek:oryml
propozycjami
wysuniętymi przez iI'ecel1Z€lIlIta.
(1k:on:l€CziIl'OSC
pr.zebad>ama na.szych źródeł rękcpiśmi€'IlInY'C'h z !punktu 'wI;dzema etIllogr~fICZ~ego,. s'. 1o,
w. 17, izbió,r tychże dokumentów
's. 6, w. 3 d) Zig1adzam..slę tez naYlJU~ełniej i .dawałem im niejedlIlcik'rotnie wyraz. W .głÓ!wlIlychJe<i>na:kkwes,t1~ch
=jął prof. GalIlsiniec 'klrań'C'owoprzeciwne ISltalnowislkodo ~oic'h poglądow,
I\.l'siłując przepro'wadzić
dowód 'SłUISiZlIl1ośd
swojeg,o sb~nowlska W. opalr~lu
o wynik~ b~dań fikllogk:znych. Już <ta ,szczupła !baza Jego :a0,:odorw, op~erająca się na 'założeniaoh tyl!ko j€<lnej dyscy\plilIlY nau~oweJ, me m~gba do, rowadzić do 'P,ozytywDY'ch wyników i Ikons·ekwentlIl1e za'PT0:wadZlł.a ~rof.
~anlsińca lIlIaman'owce mi.gracjoni:zmu, i to pOldwój'nego: a) Ogo1nego m'lgracjonizmu 'kJult<UTY
wywodizą'cego całą ikul>turę ,:rudową Polski, ,a. n:awet S:~wian 'z grecko-1rzym"lkieglO południa (s. :9, w. Q. d) lub z zadh()ldmoeurop~J~
slkie~o impoll'tu w okresie wczelsneg'o średlnio'wiecza (s. 7,. w. 9). Wymk1
badań arche:clclg,ic:znych o.S'tatni'oh llat (nawet lat przedwoJennych),
wskarojące lIla niep'rzerrwaną ciągłość kult<Urową i jej autoeh1Joniz:n na. :naszych
ziemiach cd OIkresu 'I1zymS1kiego(a na'wet dawniejszego)
~'o S'redn'~o:v~ecz:a,
zwalniają mnie od obowiąz11m 'Wy!k.azywani,a kompletnej '11.1eSłUSZinoscl
I fał'Szywośd rpoglądu prof. Gansiń'ca. Ib) CzY\Sto filologiczne ,zało~e~ila met~;y
recenzenta zaprowadziły go na manowce mi.gracjonizmu rękoplSow Rud.o 8..
Prostemu faktowi chronoloogii tych rękopisów i ich geOgra~lcznego rozmieszczenia w terenie przeciwstawia
prof. Gansiniec bliżej meo~reślone f~kt~,
które okazują się fantastycznymi
urojeniami. oto chronologIczna koleJnosć
rękopisów Rudolfa w terenie:
.
.
.
w. XliII 'rękopis Ru>dO'lfa w HudaC'h (wedłu.g 1Wl5zyiStklchna]'SJtarszy),
w. XIV ręGwpi,s Rudvlfa 'W Lipsku (przywieziony 't.an: z ~ysy);
w. X,IV tl'ękopi.s Rudolfa 'W E1blągu (pochodzący z·e SląElka);
w. XV. ręikopils Ruduliia IWHanowerze.
.'
." .
cP··
. l'
f G~ns"nl'e'c wbrew !prosteJ logice ge,ografu ,I chron01o",1l
~ .
..'
•
.
J eze I IPro'.
rękopisów Rudo'lfa ,twierdzi (.s. 5, w 17), że ,rO\ZffiI€13Z'CZeme
Q'ękOplSOW:lJdaJe
I'
I
Klappel',
Deutscher
Vo!ksgL,
s. 28.
"Fra,ter
Ru1doUus ist deuts'eher
Zist€lrzieIllier und
wirk:t
in del'
Zeit ,zwischen 12'3~5und 12'50".
H e 1 m, Handworterb.
d. deutsch.
t. 7, s. 846.
"Der Bruder
Rudolf war nach
KlaJPiPer:s Unter.suchuD;g deutscher,
wohl
sC'h'!esi'scher
Zis!erziense'I"monch, tiber dessen Leben 'Wir in·
dessen nichts weiteres wi'ssen".
K lapper,
op. dl., 's. 53.
,,Es is! demnach wohl wahrs'chein_
lich, d.alss das Abergl'auJbenverzeichniss des Rudolfus d·en, in der B€i.chte
a:bgefragten, Schatz des Aberglaubens einer deu!schen Frau aU50dem
Vorke darstel1t".
H e l m, 'Op. cit., s. 847.
"Das vom Rudolf rosammenge,s-telIte Ma'teriaJ beruM, wie schon
Franz gesehen hat, auf eigener Beoba<:htun:g Rudolfs,
Dach KlalPper
"der
in 'Ciel' Bekhte
aib.gefragte
Sch8.ltz des Aber,glau1bens einer Frau
au'S >dem Volke".
Aberg!,
Uważam, że nie !potrzebuję zwracać uwagi na falkt, jak prof. Helm
(wbrew zalsa>dom cytowania) ;powyrro'cał K1appero'wi z jego tekstu WSZYSltkie niemi€ckie elementy Rudolfa. Czy prof. Helm uClZynH to dla swojego
widzimisde? A sądy Moffmanna-Krayera,
Geramba, Ecksteina,
Milllera,
Weilsera £dą w tym slamym !kierunku; nie 'Wspominlają 'słowem o n.iemieckim !po'Chodzeniu Rudolfa. Jeżeli przeto ucz.ony tej miary co ;priof. Gansiniec pTzecllodzi nad takimi w)'1)owiedziami do porządG!:u dzieDlDegQ, jak
gdY'by ich 'W ogóle nie zauważał, a IZladowala się ooltwarzaniem średnio_
waTltościowych argum'entów, nie wnQls'ząc od ,siebi,e absQlu tnie nic nowego,
to móg~bym w tym miejs,cu ookoń'czyć da'1szą dys'klU'sję ja'ko bezcelową·
,6. Jest rzeczą oczywistą, że zagadnienia Rudo1JfJai jego !katalogu ma·gii
nie można nJZl5trzygnąć wyłącznie lIla podstaw.ie wyników ,badań filologicznych, ale w powią.zaJniu z wynikami nauk pcikJrewnych. Zres~tą prof. Gan-
�484
SlnleC przekrracZJa często nawet granice swoich wnio51ków filologioonych.
Dwie glosy niemieckie (obok 8 innojęzycznych) ws1kazują jedynie na ogólny
wpływ ,terminologii niemieckiej, 'który może =a'leźć racjonalne wytłrumaczenie. Ale przyjmowanie na tej podstawie Niemiec śT,odkowychza ojczyznę
Rudolfa wykracz\<l.'dialeikopo,za dopuslzcza1ne ramy wnioskó'w filolog,icZIllych
i 'ckarzuje 'się cZy1stą fantasmag,orią. Niechybnie zgodzi się prof. Ganisiniec
z tym, źe pT'odukcja Uteracka w ikla.sztorach cysterskich w Niemczeoh
w owym cZJasLestała na wysokim poziomie, może wyższym niż w Jędrzeiowi'e, a z pE1wnością wy:ŻJSiZym
Illiż w Rudzie RadbarSlkiej. Czy wobec l1ego
możemy oczekiwać chociażby najdrobniejszego
śladu rękopisu Rudolfa
z terenu Niemiec, a tym bardziej Niemiec środkowych, gdzie Rudolf miał
być tak popularny? Dziwne, że z terenu Niemiec nie znamy żadnego rękopisu, natomiast wszystkie pochodzą ze Śląska! Czy prof. Gansiniec nie
zauważył tych faktów.
7. Całraa.r,gumenta,cja prof. GaIl's,ińca, ISiZeze,góI1nie
jego 'lwnstrulkcje mające udowodnić niemieckość Rudolfa i import jego dzieła z Niemiec środkowych, opierają się na nie:łna'jomości IProce'su fundacyjnego iklasrz10rów
rcyster,slkkh w ogóle, a rud2.1kiego w sz'czególnoś'Ci. Kla,sZJtor,w Rudach, jak
wiadomo, Ibył "SlPecjla'lną fi'1ią" klasztoru jędrzejowlsk:ego z rpostanowienia 'samej kapituły
,gElIleralinej w Citeaux GP. Canivez t. 2), a IklaslZJtor
w Jęd'I1Zejowie był dla k1laiSzto.ruw Rudach ikJlaS!ZtoTemmacierzYiS1tym. Co
to znaczy Iklas,zbor macierzysty dila filii, wysl1arczy zajrzeć do T. Mantewffla
(PaA~estwo i Cys1lersi, !1005, s. 71 in. ,i PQdiane tam źródła). Krótko, oznaczało to całkowitą opie!kę 'kla,s;ZJtorumacierzystego nad filią i to ipO sprawach materi~l'1ll1ych(prz'ede wszYiS'tldm opiekę li:teil'arClkąiW sensie oostateClZnegoza'Oplatrzenia
kilasz:toriU fill!alnego w najiband:ziej potrzebne dzieła
i iksią:żlki, .sz'ezególll1ie natury (praktycznej, jaik izb~o,ry klanonó'W, właśnie
takich jak Summa Rudolfa. A z'a,tem normalną drogą dostarczania dla Rud
Wisze}kiego materiału literackiego !był Jędrzejów. Dlaltego 'też wszelkie wyprowadze'l1ie inslPiracji i impulsów literaciktch RJuJd z JęrzejO'wa, nawet
w wylpad'ku :b'I'a'ku slPecjal'llych dowoo,ów na bo, ma zaws'ze ,za Iso'bą ,prawdopodobieństwo
faktu historycznego,
podczaiS gidy 'WyprowadZJanie tychże
sugestii ;z kla'sztorów cYiStersikich rw Niemczech 'wymaga kOIIl.krebneg.oudowodnienia, gdyż !praktycz.nie jelSt ono niere.aline. D[atego d~ó'ki prof. Gan_
siniec nie wskazał konkretnego klasztoru cystersów niemieckich, utrzymującydh ;z Rudlami literacki 'kOllltakrt (CIQ przy :z<ałożonejpo(pularnośei Rudolfa
w Niemezech środ!kowych nie powinno być trudne), wszelkie jego twierdzenia ,o wypożyczeniu
czy przywędrowaniu
r~opisu
Rudolfa do Rud
z Niemiec ,pOlzrQlstanączystą 'mrzonką.
W przeciwieństwie
do suponowanych
przez prof. Gansińca
kontaktów klasZJtoru w Rudach z Niemeami 7Jnamy barldzo dobrze gospodarcze,
literackie i duchowe zrwiązJk.iklasztoru rw Ruda,ch o'd samego jego początku,
nie mówiąc już o 'Podsta'wowym fakcie .stwieroza'jącym, że cały 'Personel
. 485
~
..
!
'1dia.s,ztoruIpr,zyszedł do Rud z Jędrzejowa (,Cod. d~pl. Sil. t. 2, ,s. 2--5), co
przez nikogo nie jest pod,aWlane w wątpliwość.
Wiemy przec.ież, że plan
kościoła w Rudach opiera się nie na planach kościołów cystersów niemieckich, lecz na planach kościołów cysterskich w Małopolsce i w Burgundii,
co tak znakomicie wykazał J. Zanoziński (Kościól poeysterski
w Rudzie,
1950). To znaczy, że kościół w Rudach budowali bracia-laicy
(konwersi)
z Morimundu
na zlecenie z Jędzejowa.
To potwierdza
równocześnie
(wbrew wszelkiej
argumentacji
Gansińca). jak silna była ekskluzywność narodowa
Francuzów
i Włochów w Jędrzejowie
w okresie Rudolfa, skoro nawet braeia-Iaicy (rzemieślnicy) pochodzili z Franeji. Cała
architektura
Rud pochodziła
z Jędrzejowa
i z Francji,
mimo że
cystersi niemieccy byli tuż pod bokiem (Lubiąż). Czy prof. Gansiniee
widział wymowę tych faktów (chyba faktów, chociaż nigdzie nie zapisanych, leclz ndczytanych z Iplanu Ibudowili)? - Mało tego. My rwiemy, gdzie
k1a's:Z!t'Or
'Tu1dzki'lllabywał swoje ksiąiki, mamy n.a to wyr:aźne świadectlwo
pisane z r. 12715.Na mar,ginelsie rękopisu T'udzkieg,o po,chloidzącego z tego
II'Qklujest wymi'enionych
killka Ik,siąż,ek, o których
jest powiedziane, że
zostały kupione w Mvrimu'DIdz:e, oczywiście ,przy oikazji wizyta,cji !IDa'll,oniemych
opatów TudzUdeh w MorimulI1ldzie llUlb Citea'ux {Hother, Aus
Sehreibstube
~..
und
Biicherei
d~s ehemaL.
Zisterzienserklosters
Heinrichau.
I1Zeitschr. fiir Ge.sch. Schles.", t.61, 1927, s. 50). Oto droga, którą szły na
Górny Śląsk do Rud nlQwośd literackie czy nowe 'rękopisy. A czy prof. Gan'siniec mógł'by IPrzytoczyć choć sk,roll1'ny fakt o aln1al{):gicz'llY'ch
drogach dzieł
literackich z Niemiec na Górny Śląsk, i to nie przed I wojną światową,
ale w czarwch RudQlfa?
Wszystlkie te dro<bi.azlgowe ,szczegóły p'Owiąz,ań żyóa
Htera,ckiego,
duchorwego, la narwet a'dmini'stracyjnego RU1dz Jędr.zejowem i z MO'rimundem we Flranc'j,i, z ~l()milIlięcielffiNiemiec, były nawet dla wybitnego znawcy
hils1'Orii ŚląsikJa K. Grfrnhalgena ,1aik wymowne i oczywiste, źe zmusiły ,go
do wyznania: ,/Polen ~eiidhte Frankreidh
tiher Deuts<cł1land hinweg die
Hande" (WedłJug S. Iinglota Wieś i chlop śląSki na prz,estry::;eni wieków,
s. 156 [w:] Oblicze Zilem .odzysklan,ych t. 2). Jeżeli przeto warny tyle drobnych ~zczegółów historycznych
o źródłach życ:a Htecackieg.o !klasztoru
w Rudach i ich tmsa'ch komunikacyjnych,
to ·nie miałby się absolutll1ie
w.'Chować najmniejs,zy ślad ((JO wędrówce dziełka, reprezen1Jowa'nego bądź
00 bądź jalk na w. X!I:IiIiW licznych (;\dpilsach? Jest jasne, że jeżeli nie, posiadamy dorwoodów mówiących {) mLg,racj.archtego dziełika z N.iemiec, pozostaje do p<r1zyjęda ty~ko droga z Jędrzejowa. Wtedy nie dziwi !brak S'PecjaInych ruotatek czy dowodów hi,story·cznych. II dla każdegQ, kto przynaj_
·mniej trochę 'orientuje ,się w zalgJadnieniu cysrteI1skim, są to zjawisrl<a, dosyć
oczywils1e.
Wywody zatem Iprof. Gansińca o rzekomych wę'drów'kach rękopi'su Rudolfa z Niemiec środkowych na Śląsk nie mają najmniejszego prawdopodo-
�487
486
bieństwa. Droga wędrówek rękopisów Rudolfa była tylko jedna, a mianowicie odwrotna niż ta, jaką przyjmuje Gansiniec, to jest ze Śląska do Niemiec. Potwierdza to geografia i chronologia tego rękopisu. Z tego wynika
równocześnie, że francuskie pochodzenie Rudolfa, jego pobyt w Jędrzejowie,
jego przejście z częścią konwentu do Rud Raciborskich i napisanie tutaj
swojej Sumy spowiedniczej
to są wszystko realne możliwości historyczne,
nawet w wypadku gdy na to nie posiadamy specjalnych dowodów.
8. Stanowi'~lko kl.a:szt'OIrumacierz)'1stego wobec filialnego i wynikające
stąd konsekwencje
l;lter<lckie, mianowicie :trudność [przenik/ania do k'lasz_
to-ru drzieł czy rękopisów z innego kl.a'sztmu obcej linii, były dla samego
K1an:era tak oczywiste, że dla 'uratc'wania nie-mieclkiego cha["a'ktel'u Rudolfa i jego dzIeła nie pozostało mu nic innego do przyjęcia, jak powiązanie jego oi5'Olbyi ,dzieła z ~{Qloniza,cjąniemieoką. Stąd owa kobieta z ludu
Rudolfa przedstawiooa
jako Ni-err.ika-1kolcni'st!kaprzez K1a'P!pera. Podstawy
histo.rylCz.ne tych wn'oków Kla,PlPera są7Jbyt
absurdallne (por. rozmiary
i ·chatr.akiter kO'lonizacji niemieckiej w tym c:w3ie na Górnym Ślą,sku), dla_
teg,o ,też prof. G.ansiniec nie chcąc ipOipaŚćw tę .zbyt wid'oczną niedo'rzeczność, C1d'Ciąłsię w tym 'Wypadku mdykalnie od swojeg.o [przemożnego dobrodzieja (IS. 11, rwo'1) i ... wpadł ak/urat w drugą, może jeszcze w-iększą
niedmzeczność, Ik.ons'truując migrację ,ręikopisów -o'derwanąod ludzi i życia.
Rękopisy wędrO'w:ały wtedy jedn.alk tyl'kQ z lu'ClŹ1ni,z ,personelem- k'1a,sz,tornym i ina u'£t<llcmych ,szlJakach łączności kulturowej.
Cala przeto 'teoria
wędrówek rękopisów Rudolfa- z Niemiec środkowych n<l Górny Ślą,sk jest
mało prawdopodobna.
9. Dla '[:odważeniawniosl:'::U () pobycie Rudolfa 'w Rudach i napis-a.niu
'tamże przez niego sWQjego dziełka przejaskraw~a i wyolbrzymi_a prof. Gan'silIliec pewne dyspr,clporcje w da,tach. MialnowilCie na .pods,tawie 'kryteriów
wewnętrznyc-h możemy datow.ać iPowstani~ 'autografiu Sumy
spowiedniczej na lata 1235-12;;0. Zbudowan.ie -zaś kla.sztoru w Rud.aah ;przypada n.a
,Lata 1215:2--'1255.
OCZYWiściejeżeli 'się Ibędzie podkreślało jedną granicę tego
term'nu C1235),to luik:acza'su w sto's'Uniku d'O daty powstania klasztoru
będzie Iwy,glądala ,nielr;okojąco. Nie należy przeto zapominać o dnugi'ej moż}i,woś'Citej daty (.1250)albo nawet o jakimś terminie po tym roku. Wtedy
6pQ'aWa nie przedstawi.a zoasa>diniczych:t'I"Udncści, a daty napisania ,autog,rafu, ,powst.a'nia kla,sztO'r'U i dokonania -odpisu rę'kopiw II Q !HO zbliżają
s.ię w lWidocZlnys'posó:b do Isiebie. Kwes'tię tę dałoiby się rozwinąć szerzej.
10. Można by pr-zytoczyć jeszcze wiele argumentów
wykazujących
bardzo slabe i 'kruche podstawy Ipłasz-czyzny 'dowodowej prof. Ga'l1sińca.
\Vym.ag'ałcby to jednak s'zerszego zarys'owani.a tł:a hi'storycznego i kultu,ro'wego, na -co ,olhecnie nie ma miejs-ca. Np. tak hogate wyn'lki badań -archeiJlogi'cznych w Opolu dl.a X-XITI w., a zatem z tego samego cz:asu i ś'rodo,';j~lkakult.u.ro'Wego c-o Rudy, aż się proszą o ,uwz'ględnie-nie, potwierdzając
i uzupełniając się nawzajem
z relacjami Rudolfa. Abstrahuję
od przed_
stawienia tego zagadnienia,
gdyż odpowiedni
m:a,teriał można ZJIllale!ć
w pracy prof. HorubCJIwkza o Opal'll (S2Jkice z dziejĆM Slqs~, wy/d. 2, 19'50),
Jestem 'ciekaw,
czy prof. Gansi:niec wid,ząc to boga'ctwo IkuLtury Opola
XI:r czy X;l[,I w., począwszy od 'zaJb:awek dziecięcych aż do wytworów budo'wlD.ictwa i rzemiosła, 'powtórzyłby
sw,oje twierdzenie,
że to wszystko
z południa. Owsz-em, są pewne elementy kultury
i z poł~'dnia: pacio.rki
's~klane, jakiś nożyik ,z Syrii czy -ka""1ałek tkaniny jedwa:bneJ. Mozemy Jednak z;awsze dokładnie oznaczyć, co jest importem, a co wytworem tradycyjnej IkuJit;Ulryautochtonicznej.
A jalk jest. z p~zed~io.tami ~ultuTY materi'a!m'ej, tak 'było i ze zjawiskami w zak'resle wlerzen l ma-ga.
Edward
Karwot
WYOIĄG Z F1ROTOK:OŁU Z XXX WĄL.NJEGO ZGROMADZEN[A
POLSKJIEGO TOWARZYSTWA LUDOZNAWCZEGO
(218-3/0 XlI 19M, W:ars:za'wa, IPałac Staszica)
O b e c n i: J. Pogonowsk'i, J. P. Dekowski, W. Armon, Z. Bukowski,
M. Pri.ifferowa, O. Gajkowa, J. Gajek, Z. Czasznk:k:a, A. Czekanowska,
J. Czekanowski, T. Seweryn, Z. Reinfussowa" R. Reinfuss, M. ~ładyszowa,
A. Wali górski, J. Rybakowski, J, Klimaszewska,
S. NawrockI, A. Nasz,
Z Podkowińska,
K. Adamus, J. Cieszkiewicz, J. OptołowiCz, E. Karwot,
Delimat, M. Szyperski, J. Lewioki, W. Sobisi'ak, M. Ziemnowicz, T. zygler,
K. Koranyi
A. Kutrzeba,
W. Hejnosz, B. Jaworska,
K Pietkiewicz
- kl"
W.. Draid,rach, "J. K'Ucha'Tsk:a, K. Adamus, J. Eurszta,
J. Wa:sl'ł
orwSK~,
A. Lewicka, P. BurhaiI'd, B. Kuźmicz, A. -Matyniak, L. Zycki, J. stęszewskl,
J. 8'()bie~ika, M. Sobieski, Ho Górski, S. Świrko, A. Szyfer, L. S'Zrw€ln.grub,
J. Rudnicka, M. Mroczek, J. Hanczowski, F. Wokroj, Z. staszcza~0w.na.
H, Bittnerówna,
Z. Szewczyk, Z. T,oroń,siki, A. Gl,alpa, Cz, S:tanlloewl'cz,
A. Ły:srz;-czówn.a,B. Gary:ga, M. Kwaśniewska,
K. Kwaśniewski,
J. ~a~
strzęibs'ki, M. Su'b()czowa, K. Judenlko, M. Tu.n::zyno/wkzorwa, B. Rad:o'm~-u,
J. Herold, S, Deptus'zewsU;:i, A. EłochO'wski, 1. Hernilkowa, J .. Stankll~~lc'Z,
J. Ligęza, L, Dubiel, B. Bazielichówna, H. Nowos-ad, Cz. Kond~lk, H. TaJgeWianlkiewicz, W. Gawron, P. Kalecialk, A. Bielowa, T. Bryj:owa, P. Orzech owsika, P. Szewczyk, S. Gretschel,
J. Lu bow.ie'C'iki
, E. DomaTa-dzka,
H. SwiSltk,owslki, l. Kruźniewsiki, M. Meres, O.Mu'1kiewicz,
Z. Tomer~e,
H. Gorczyńska, J. Manugiewicz, K. Mrozówna, S. Górszczyk, A, Lechmo,
L. WitU;:owski, H. Ant.onowiczQlwa, Z. Potrac,
1. Kędzior, Z. Bawal'~(a,
B. Kaznowsik/a, M. Szuber, J. Gorzechowski, E. Fryczówna, A. SemenlU'l~,
M. Prz'eżdziecka, L. 1tman, H. Zwolalkiewicz, H. ~ikru.łows:k:a, MI' .Ha~eJ,
M. Mey,merówna, Z. Po c'Zdbutt, J. S'wieży, W. AntQllHEWICZ,J. Dudklewlcz,
H. Królikowska,
M. Kuczyń:9ka,M.
Blieherowa, Z. GrabowSIka, W. Kolago A. Wojewóldzki, E. Pelczar, M. Więcko, VT. Kosterski, J. SzymbaI'~,
,
.
.
L . M a l'e'ki
J. BO'gd'arnowlcz,
R. Sa'wI'cz,
B. GawI,n,
I
,. T Myzyk ,. J Kamodkl ,
T:
�488
489
A. Zamlbrzycka, M. :Podgól'~ka, M. F.ryczowa, M. Klimecki,
T. CieślaJk,
S. Błaszczyk, J. Kiełczewsl<!a, J. Lech, Z. Mirosławska,
E. Sagan, N. Maniakórwna, T. Ba<na'".zkowski, W. Gajzlerowa,
M. Po~'ro'Pek, W. ŁuCkoś,
T. Trojanowicz,
K.Prillowa,
C. Szczejpaniak, B. Baziń's~a, S. Koszyk,
S. Ulrich, J. Pawłowska, S. Łysik, H. Przesławska, J. Krajewska, M. Micińska, A. Zwolak, A. Klooncrw"lki,J. Przyby"zewski, E. Grygo, J. Zaremba,
I. Nechaj, S. Cybulska,
D. Łuczyński,
Z. Brzezińska,
W. Cichowicz,
R. Kukier, L. Skrzydło, A. Gawd·zik, A. Górzyński, T. Pu~ropp, Z. Churt_
kiewi'cz, J. Kamińlski, C. SpychaLski, S. Ohmielewski, J. Fab:ańS'ki, W. Dembińska, J. Miłotworska, W. Florczak, G. Radomski, S. Gonkiewkz, S. Limanowslka, Z. Rog.owska, E. StaTek, B. OI'Sz,owy, T. KarczewsIka, M. Klhnecki,
K. W.oL,,~i,B. Michalak, J. ZagĆif'rua,J. Patera, B. PaszkowSki, M. Polakiewicz, S. Kulesza, W. Drozdowska, A. Buczek, J. Rydzkowski, I. Lange,
W. BratklQwsika, J. Kaweclki, S. Tru",zU<o\w;ki, W. Diering, S. Garzkowicz,
S. Czernik, A. Gerigk, J. Maliszewska,
S. Matuszewska,
B. Nowicka,
J. Maj1cihrzak. Z. Szyfelbejn.
Program
Pierw'szy dzień obrad, poniedziałek,
God'z.
28 listopada
1900
r.
iJ.()
1. Otwarcie XXX Walnego Zgromadzenia. Powołanie Prezydium. Uchwa\lenie ,po,rząd~'U'obra'd. Przemówienia.
2. Rola Polskiego Towarzystwa
Ludoznawczego
w polskiej
etnografii
w latach 1945-1955 - J. G a j e~.
3. Dyslk:rusj:a.
Godz. 15.30
1. Znaczenie etnografii
dla badań nad przeszłością
i współczesnością
K. Zawi:st:orwi'cz
- Adamska.
2. Znaczenie
etnografii
dla budownictwa
socjalistycznego
T. K a l ec iak.
3. DY's~usja.
Drugi dzień obrad,
wtorek,
2J9 listopada
195.5
1'.
Godz.9
1. Działalność
naukowa
C;óego w dziesięcioleciu
i wydawnicza
Polskiego
- A. N a .s z.
Towarzystwa
Ludoznaw-
2. Dyslk:usj!8.
Godz. 15.30
1. SIPcr:awozdania: z badań nad wi·erzeniami i magią - E. Kar wo t ; z badań nad lit€ll'laturą ludową - R. Gór 's ki, S. Ś w irk o; z [badań nad
muzyką h.udową - J. Stę.s·zewski,
A. Czekanow,slka;
z badań
nad tańcami Ludowymi - T. Z Yg l er.
2. Dyskusja.
3. Działalność
oddziałów
i zagadnienie popularyzacji
PTL w latach 1945-1955 - A. Kow-alska-Lewicka.
etnografii
w pracach
4. Dy.s~usja.
i·
..
Trzeci dzień obrad, środa, 30 listopada 1955 'r.
Godz.9
ZwiedZIanie Wystawy P;QI's~i€j Sztuki Ludowej w PaŁacu K'U!Ltury pod
kierunkiem
T. Seweryna
i K. Pietkiewicz!B.
Godz. !12 (Pałac Stalszica)
1. Odczytanie protokołu z XXIX Walnego Zgromadzenia i Sesji Kolbergowskiej 'w Jeleniej Górze.
.
2. Zmiana statu tu Polskiego TowarzyS'1:wa Ludoznawczego - K. K o T a n y i.
3. S,prawoz<lanie finansowe i. Komisji Rewizyjnej - F. W Q kro j.
4. Wy'tyczn€ Zarządu do planu na 19156 r.
5. Preliminarz na roik 19515/56 - Cz. S ,t a n ~ ie w i c Z.
6. Dyskusja.
7. P.o.d<sumowanie obr,ad Zjazdu. Z:amlknięcie XXX Wa.lonego Zg.romadzenia.
XXX Wal:ne Zgromadzenie otwo.r,zył prof. '<h: K. Koralnyi, prezes Oddziału Wa'nszaws1kiego. Do 'PrezydiJum powołano: prof. dra Jana Wa·silkowskiego, sekretarza naukowego Wydziału I PAN, prof. dra Jana Czekanowsk:ego, prof. dra Romana Reinfussa, S. PrzybY's'Zews~ieg.o, posłankę Mela_
nię Mroczek i WalentegQ Gawrona z Lima:nowej. Przed iP0łtudniem przewodniczył !prof. K. Koranyi, 'ProtoJkotowaH mgr Haria Suboczowa i mgr
Adam Glava. Dwuminutową
cis'zą 'U'czczono pamięć zmarłych
czŁonków:
PTof. dra Stanisława Szczotkę, prof. dra Tadeusza Henda, mgr Zofię Malewstką, prof. dra Zygmunta Wojc;echowski~go i mgr Piotra Greniuika.
Prof. Jan Wasilkowski w dłuższym przemówieniu zanailizował rolę Polskiego Towarzystwa
Ludozn.a'w,czeg,o i w,s!ka'Zał na duże zasług.i, jakie ma
TorwaTzystWQ w ruchu .naulkowym, wydiawlniczym i badawczym. Prof. Wasilkowski ocenił 'P(Jzy,tyrwniepracę TowaTzys,twa w dziesięcioleciu i stwierdził, że Ptol'S~a Akatdemta Nauk będzie nadal ota-czać Towar-zystwo życzlirwą
opie!ką·
Z kolei prezes T,owarzystwa, prof. Józef G a j e k, wygłosił odczyt inauguracyjny pt. Rola Polskiego Towarzystwa
Ludożnawczego
w potskiej etnografii w 1945-1955 *.
W dyt3kusji 'ZaJbr:a'ligł(J·s: mgr K. Jud~o,
doc. A. Wa1iJgórski, !prof.
M. Prillferowa i in. Prof. M. Prillferowa w dłuższym przemówieniu zwróciła
uwagę <naniEdociągnięcia w 'Pracy TorwarzylStwa, a w szczególn.ości stwierdziła, że <zJbytmało uwagi iP(Jświęca To'warzystwo pracy oddziałów. Omawiają-c :szczegółowo <lidualne potrzeby prof. Prilfferowa uważa, że ·za mało
uwagi ,!=oś1więcanogromadzeniu f.ołklo,ru ludowego, muzealnictwu
etnogra_
ficznemu, badaniom nad tańcami ludowymi itp. Prelegentka wslmzała, jak
• Referaty
oznaczone gwiazdką są drukowane
w 43 t. "Ludu".
�490
prace te są organizowane w Skandynawii, Szwecji, Norwegii, Danii i Finlia,rudii. PodlkreśIiła 'konieczność budzenia zainteresowań
i 'zrozumienia dla
spraw 'ludoznaws,twa u os6b stojących ina czele władz wojewódzkich
i powiatowych.
Rozwojowi prac etnografiC'zlnyah nie .sprzyja również kaSQIwanie \katedr
etnografii O!T!aZ wykładów w .alkademia'ch 'sztuk IPlasltycznych. Uzasadniając
ik'Oni€'c,mośćkoordynacji pra!cy wskaz:ała na !potrzebę zwołalIlia konferencji
naukowej i slkoI1dynowania prac Towiarzystwa z ,poracami In9tytutu Hil::ltorii
Kultu'TY Materia'lnej, P:ańsltwawego llIl'stytutJU S'ztuiki i Ionstytutu Badań Litera,c'kiah.
Obrady Ipopołudiniowe r02'Jpoczęła [prof. dlr Kazimiera Z a w i .st o w i c zA d a m s k a referatem pt. Znaczenie badań nad przeszłością i współczesnościq dla etnografii polskiej *.
Podczas olbrad popohldniowych przewodniczył prof. 'dr T. Seweryn, protokołowaH: mglr Zofia Stasz:c;zakówn:a i mgr Józef Jastrzębsiki. Z kolei mgr
Piotr K alec i a k wygłosił refera t [pt. Znaczenie etnogmfii dkL bu~ownictwa
socjalistycznego.
D y s k u ISja: prof. dr Józef B 'u l' s" t a nawiązując do referatu iProf.
Aiclamsikiejomówił .zagatdniE1nie :poszuikiwań historycZJlly,ch i metody historycznej w etnagr.afii. W dłuższej polemice prof. Bur.szta p<Jd~ueśm 'koniecz'ność lW,stI=ółpracyhi.sto.ryków z etn<Jgrafami. Badając
np. tbildo'Wl'1ictwo
e1mografowie zlbyt !pocho,pnie ,tYIPi'zują i 'WYprowadzają wnioski, historyk
natom;la'st szuka całego ciągu nawarstwień
i uzasa1d:nień hi:storY0znogos,p<Jldarczych.
Pm£. Gaj·e 'k podikreś.J.a,że us,ta.ta.nie odrębnej metody historyczn",j
i etnograficznej jest p',e\\'lDym'ni,etI='orozumieniem, et:nografia jako nauka hL
storyczna musi się posługiwać metodą historyczną. Etnografowie doceniają
jedln:akże morfO'J.ogię z,jarwilsikikulturowych, nad którą histo'rycy przechodzą
IPrzewa'żnie obojętnie.
Z kolei mgr L. S z wen g l' U b rpr,zeprowaidziła krytykę refer.altu mgr
P. Ka'leciaka. Stwierdzhv1s:zy, że w 'zasadzie wS1zyst\k<Jto, co ,pow'iecizi'ał referent jest słUiszne, lecz ma c'ha'Takter 2lbyt ogólniikowy i idekl:a1ratywny ~telegentk.a przeprowadziła
próbę naszkicowania
j1deowego profilu Towa;rzys>twa. Najwię~sze zna:czenie mi~ło T<Jwarzystwo w lata 1945>--19'51, tj.
<io czasu powołania ,Polsikiej A!kJa.demiiNauk, !kiedy to oWszełkie poczynania
etnograficzne wychodziły z T'Owa·rzystwa. Od <:z:a'EU
powistania .JHKM charaktell' Towarzys:twa winien ulec zmianie. Prelegent'ka widzi daLszą działalność PTL w pracach o charakterze popularyzacji, którą rzutuje w trzech
:poziomach. Z mg.r L. Szweng~'ulb polemizuje !posłanika MeJ.ania M r o c z_
ik owa.
Z'wraca ona uwagę na wielką wartość 'nau'kowo-badawczą
prac
Towarzystwa i .apeluje o udostępnienie
materiałów
etnograficznych
działacz'om oświatowo-społecznym.
Aleksander O l e s z c z u k pOI"uszył Ispr.awę
z'€'S'P0łówpieśni i tańca oraz ocenił pnzytywnie pracę amatorów i miło3ni-
491
ków luiCloz'n'łoWstwa.M. M a t e j k:) .prz(ij.sta'wił działalność Instytutu
Budownictw:a Mies;1.'kani<Jwegona wsi i wIsIkazał
konieczność współp.racy
z etnografami. Mgr K. J u de n k o wypowiedział
się na temat planu prac
w zakresie
popularyzacji.
Prof. J, C z e k a n o w s k i stwierdziwszy,
że
krytykJa d.ział:alności jest ła:t:wiejsza niż ,samo działanie, ,sikierował dyskusję
na tory nauk<Jwe. Prof. Czekanowsiki u1waża, że 'Oderwanie antropologii od
etnografii i archeologii było krokiem wstecz. Prelegent jest gorącym zwoI'ennJikiem korzys:tani:a z cenneg.o dorobku obu ,tych dyscyplirii
:stosowania
w iSzeroki:ch 'T.amach wspólnyoh metod Ibada·wczych. Mgr W. J u d y IC k a
omawia zagadnienie współpracy etnografów z języikoznawcami. W,spółpracę
taką prowadzi pracownia di:alektologiozna w Warszawie.
W drugim dniu OIbra,dp.rzed pOłudniem pr:zewoidniczył1a prof. dr Kazimiera Zawilstowicz-Adamska,
:proto'kołowali mgr Krystyna Adamus i mgr
:Krzysztof Kwaśniewski.
Mgr Zofia Staszczakówna odczytała protokół z XXIX Walnego Zgromadzenia i Sesji KO'Lbergows1kiejw Jeleniej Górze. P.rotolkół przyjęto w całości,
[po czym nastąpiło dokoń,czenie dy~kusji z dnia popr,zed1niego. Prof. Roman
R e i n f li' S S W dłuż1szym przemówi·eniu omówił n.ajistotniejsze zagadnienia,
k,tóre obEcnie 'nurtują członków Tow<I'rzystwa. "Wyczuwa się, że pOlw3talllie
nowej instytucji, ja~{ą jest IIHK:M, ma stać się przyc.zyną zejścia z areny
,naszego życia naukowego - Polskiego Towarzys,tlWa Ludoznawczego i spowodować prze'sunięcie jego dzi:alalności na tor !pracy wyłącznie po.pularyzator,Eikiej. Przyznaję się, że zostałem tym ;poważnie zan:epokojony". W czasie dy.skusji pa.dały wypowi·edzi na tema.t ewentualnej
kon!{)urelll'cji i konieczności unikania dublowania prac wspomnianych instytucji. W dalszym
przemówieniu !prof. Reinfusls 'Iwykazał, że .ani dzi,ałalność THKM, oraz IBL,
ani n.awet powołanie osobnego I,nstytutu Et:nc,gr.aficznego nie ztdoł.a z'abezp:eczyć
wszy,stkich dziedzin badmvczyc'h etnoglrafi.i. "Wyłączenie
PTL
z pI"acy na odcinku naukowo-badawczych
pociągałoby za sobą likwidację poważnej ilości wydawanych
przez PTL czasopism i wydawnictw, w naszej
zaś dyscyplinie, która ma tyle do nadrobienia w dziedzinie publikacji materiałów, likwida{:ja taka ;stanowiłaby szlk{)ldęnie do [powetowania. Prof.
Re~nfulss uważ:a, '{;O'lemizując z m,gr Szwengru.b, że ruch amatoI"siki w zakresie iLUJdozna1wstwa
jest nie tybko pożądany, ale i konieczny. Je"t to W1przęg.nię'Ciedo pomocy {:zynni'ka slpołecznęg<J, toteż jednym z celów Tow,arzystw~:
jest ocr'tgani'Zowanie teg'o ruchu, Pre!eger..t omówił również 0ha,ra'kter naukowy Towarzy'sItwa i sprawę wyda1wnictw i nie widzi niebezpieczeństwa
d'lllbl'Owania prac. "Nauka rozwija ,się ni·e w !pojedynkę, ale wysiłkiem zbiorowym, \v atmosfe.rze szl!a'chetnego wyścigu pracy i uczdwej dyslkusji dążącej do wykrycia prawdy. Dublowanie .prac w azied.'zinie nauki nie je,t
wadą w organizacji, ale pod'stawowym warunkiem um<J·żHwiającym S'prawdzenie
wyników".
Przemówienie
prof.
Reinfussa
przyjęto
gorącymi
oIkoJaskami.
na
;"
,,
,
I
�493
492
W dalszej 'dyskusjI prof. M. P T tif f e ,r o wa podaje przykłady ze Szwecji i mówi o konieczności decentralizacji b.adań etnograficzny.ch i organizowania /konferencji prohlemowych Ina wzór konferencji dla PAE, zwołanej
w czerwcu 19'5,5 we Wrocławiu. W dyskusji zabierali głos: profes(),I'owie:
Burszta, Adamska, Gajek i Kaleciak. Z kolei doc. Adolf N a s z wygłosił
referat pt. Działalność naukowa i wydawnicza PTL w dziesięcioleciu *. W dy,skusji mgt!:'B. J a w o r s 'k la IstwieJ1dza,że nie możemy rezygnować ze wSlpółpracy z ludźmi z terenu.
Mgr W. S o b i s i a k analizuje zagadnienie, jak kształtowały się badania
archiwalne w pracach PTL.
Mgr S. B ł a s z c z y k 'charakteryzuje bad:aniaetlIlOgrafkzne
na obszarze Wielkopolski. Mgr B. G a r y g a i mgr L. I t m a n omawia zagadnienie
badań na Ziemiach Zachodnich, Dolnego Śląska, prof. M. P r i.if f er {)w a na terenie Kujaw, M. P o kr a p e k scharakteryzował prace badawcze nad
Mazowszem, mgr M. S u b o c z o w a prace na Śląsku i Opolszczyźnie. Mgr
A. G[arpacmówił
zagadni€lnie badań nad przemi.<mami 'Współczesnymi na
wsi IPols1kiej,po czym uzupełnił ISIPrawoZidani·esekretarza generalnego cy.:lirami .ilJustrującymi ruch wydl1ł1wniczy PTL. TowaJ1zystwo wydrukowało
w oIk,resiesprawodawczym prz.eszło 1200 arkiwszy w 3,5 tomach, gdy nIP. PTA
wytdrukował'O około 7010 ark., a P~)'znańskie Towar'Zylstwo Naukowe 13139 mk.
,Mgr J. F a ib i a ń slk i, reprezentańt
Zalkładu Narodowego im. Ossolińskich omówił sprawę przygotowania pmc i artykułów do druku.
W imieniu ,regionalistów i ama,torów Zlbieraczy przemówił Jan Z a r e m iba z kieIc. -Mlc1dzi etnografowie prowadzą !Swoje badania
n'eraz
dość poibieżnie, bez pogłębienia i hez wnikania w środowisko. Tam jednak
gdzie PTL ma pla'cówkę, regionali:ści i infOTmatOtrzyrosną w terenie, toteż
mówca zachęca do :zakŁadania oddziałów, do zasilania ruchu lamato,rskiego
litel'aturą fachową, badanie bowiem kultury i sztuki ludowej niekoniecznie musi 'się lodbywać na szczeblu ministerialnym
lUlb uniwersyteclkim.
Jest to dziedzilna umilowana wśród szerolkich rzesz w terenie. Przemówiel nice Jana Zaremby przyjęło Walne .zgromadzenie gorącymi oklaslmmi.
W dalszej dyslkiUsji mgr Bolesław Ku ź m i ICz pO'ruS'zył sprawę pro_
dulkcji naukowej i wydawnkzej,
OlPierając lsię na materi:ałach do bFlJliografii e1nografii wydanych w "Archiwum E1nograficznym". Mgr C i s z k i ew i c z !poruszył ISlprawębadania grup mniejszoś'Ciowych oraz s,pmwę współpracy z Bolonią 'Za granicą. PnJf. G a j e k dziękuje przedmówcy za wskazanie nowych dziedzin pracy, co w drugim dziesięcioleciu wejdzie pmwdopodobnie w st:adium realiza:cji. Prof. A Ida m's k a przytacza przykłady
z emigracji ,czeslkieji fińlslkiej.
W obradach popołudniowych przewodniczył prof. dr J'an Czeikanowski,
protokołowali: mgT Maria Kwaślniews!ka i mgr Walerian So'bisiak. Dr Edward Karwot poprzedził referat swój pt. Badania nad wierzeniami
i magią
1
t
,
w dziesięcioleciu * wstępem na temat konieczności prowadzenia badań na
Ziemiach Odzyskanych.
Z kolei mgr S. Świrko złrcżył krótkies%>rawoztd:a.nie z 'działalności badalwczej fo~klorystów zgrupowanych w dwóch pracowniach
kierowanych
przez prof. J. KrzyżanowsIkiego. W dziale pieśni zgromadzono ok. 30000
Ikart, 'bibliografię piśmiennictwa ludowego i przygotowano publikację: Problematyka
społeczna
pieśni
ludowych.
Dział przysłów uzupełnia Księgr:
przysłów
Adalberga.
Referent zwrócił się z apelem o dostarczanie materiałów dl:a obu wymienionych pracowIni. W dyskusji mgr A. S z y f e [' poddała referat krytyce.
Mgr Jan S t ę s z e w s k i w referacie SprawozcLanie z badań nad muzyką ludową
w wydawnictw'ach
PTL w latach 1945-1955 stwierdza, że
wprawdzie dorobek wydawniczy PTL w tej dZliedzinie jest niewielki, lecz
żadna inna instytucj:a ,nie ma więk,szego. W opwblik1owanych rpracach wyróżnił 2 grupy. Artykuły i przy,czynki z h~storii etnografii muzycznej oraz
pmce i telk,sty muzyczne. Refer€lIlt omówił wady i zalety 'zaIPisów: Dekowskiego, Oleszczuka, Stopy' i Kamockiego, a także pracę Adama Riegera nad
leksykalnym
uporządkowaniem
melodii ludowych, oraz pracę Antoniny
W o z a c z y ń s k i e j Pieśni kurpiowskie,
oparte na zbiorach W. Skierkowskiego.
Referat mgr A. C z e k a n o w s k i e j dzięki szczegółowej 'analizie uzupełnił refeDat sprawozdawczy na temat dorobku PTL w zakresie etnografii
muzycznej *.
Prof. Taideulsz Z y g l e r przedstawił 'sprawę badań nad pollslkimi tańcami
lud awym i. Problem ten jest nada'l otwa,rty, niema !bowiem bibliografii 'łni
instrukcji, ani też nie ip['owadzi się badań terenowych.
Po krótkiej dyskusji dr Anna K o wal s k a - L e w i c k a om6WUa działalność oddziałów i zagadnienie popularyzacji
entografii w pracach PTL
w latach 1945 do 1955. Prelegentka
podd'ała krytyce pęd do ilościowych
osiągnięć i na przykładach z Nowej Huty wykazała błędność takIego podejścia. Nie ilość odczytów, lecz ich jakość winny być przedmiotem troski.
Referat dr Lewickiej uzupełnił mgr Bo'lesław Ku ź m i c z podając, że
w 19 55 r. wygłoszono w PTL ,1919 odczytów popularnych, prelegentami byli
e1Jnogr:afowie, 'krtÓ'r,zywygłaszali
odczyty w środowi:sikach roibotniczych,
chłopskich i młiodzieżowych. Część odczytów [Jowielono, a szersze prace
przeznaczone ISą dla Biblioteki PopulaJ1nej PTL.
W dyskusji mgr Przemysław B u r h a r d mówi o POlPUlarnym miesięczniku PTTK w Krakowie, redaktor LeonaTd Z y c ik i omlawia lSiPrawę czasopilsma et:nografi.cznego, mgr Baribara B a z i ńs k azaznajami:a
z planami
Centralnego Domu Twórczości Ludowej.
W trzecim dniu obrad uczestnicy XXX Wal~ego Zgromadzenia zwiedzili Wystawę Sztuki Ludowej. Zwiedzanie poprzedziła prelekcja mgr Kazimierza P i e t k i e w i c z a, Wycieczkę objaśniał prof. dr Tadeusz S e w e r y n.
1
�495
494
O godz. 12 wznowi ono obrady w Pałacu
Staszica. Przewodniczyła
doc. dr Jadwiga Klimasze'w.sika, protokowa1i: mg'r Bolesław Garyga, mgr
Halina BiU,nerówna i mgr Zbigniew Toroński.
Zgodnie z porządkiem
'dziennym prof. dr Karoi Koranyi p,rzeclista'wił
Walnemu Zgromadzeniu prace nad zmianą statutu PTL celem przystosowania go do ogólnie obowiązujących w tej dziedzinie przepisów. Po odczytaniu
nowego tekstu wywiązała się gorąca dyskusja nad niektórymi punktami.
W dyskusji brali udział profesorowie:
W. Hejnosz, M. Kosterski, B. Jaworska, L. Życki, K. Koranyi, J. Gajek, J. Klimaszewska,
A. Lewicka.
Prof. G<ljeik wnosi, .aby slPlfawę statutu przeni·eść do n<lstęp.nego WaInego
Zg rom<l'<i
zen i'a, jednakże wniosek UlP2dł, a statut uchw<llono 'większością
głosów.
Prof. Franciszek Wok r o j złożył sprawozdanie
finan;sowe i Komisji
Rewizyjnej. Sprawozdanie przyjęto przez głosowanie, przy wstrzymującym
się jednym głosie. Z kole.i Czeslaw S t a n k i e w i c z przedstawił preliminarz
na 1955 r. Preliminarz został przyjęty.
W wolnyeih wnioska.ch ~owz;ęto uchwałę o '2Jwołaniu XXXiI Walnego
Zgromadzenia i Konferencji Podhalań,S'kiej we wr.ześniu 195'6 r. w zakop.anem. Zat'wierdzono oddziały i ikQIIlitety orgarniz1acyjne w apolu, ~i.edkach,
Gdańsku i Przemyślu.
Podsumowanie
obrad przeprowadził
Prof. Gajek, po czym zamknięto
XXX Walne Zgromadzenie o godz. 18.
O. G.
BILANS POLSKIEGO
TOWARZYSTWA LUDOZNAWCZEGO z 31 XII 1954 r.
AKTYWA
1. Ruchomości
Drobne sprzęty
2. Biblioteka
3. Kasa
1
Centrali i Oddziałów
Centrali
Oddz. Jelenia Góra
Kraków
" Lublin
" Łódż
Mszana Dolna
" Olsztyn
Poznań
" Katowice
Toruń
" Warszawa
Wrocław
Zakopane
57953,27
6056,86
64010,13
235328.72
245,03
0,04
649,30
282,31
403,04
128,28
500,418,90
597,20
373,23
142,411,25
571,40
Kasa Wydawnicza
Kraków
N.B.P.,
Poznań
Lublin
Łódź
Katowice
Toruń
Wrocław
P,K.O., Kraków
Warszawa
4. Banki
Odbiorcy
6. Dostawcy
7. Rozliczenia z pracownikami
z współpracownikami
8.
5.
"
Surowce
10. Gotowe wyroby - Wydawnictwa
11. Różnice kalkulacyjne
12. Wydawnictwa nieukończone (APSL)
9.
64,27
4847,05
13357,02
2535,46
1579.93
227,50
342,792,25
2254,99
3300,-
24389,15
----
7016,30
6018,72
18,95
37124,05
27925,61
394981,80
70687,44
137446.86
1009794.78
1i.
••
PASYWA
1.
2.
3.
4,
5.
6.
I,
Fundusz Amortyzacyjny
Fundusze własne z dn. 31. XII. 53 r.
Zwiększenie funduszy własnych w 1954
Odbiorcy
Dostawcy
Rozliczenia z pracownikami
z współpracownikami
55860,85
864156,07
31454,21
6111,72
36193,19
13.67
15995,06
1009794,79
Wrocław, 31 grudnia
Księgowy
(_)
Czesław
1954 r.
PTL
Stankiewicz
• Skarbnik
(_) z. prof. dr Franciszek
Wokroj
�496
497
RACHUNEK WYNIKOW
za rok 1954
SPRA WOZDANlE
STRATY
1. Rozchody wydawnictw (członkom, instytucjom itp.)
2. Wydatki Działu Popularyzacji
3.
Naukowego
4. Koszt przeprowadzki
i adaptacji lokalu
5.
własny sprzedanych wydawnictw
6. Rabaty udzielone
7. Podatek obrotowy
8. Koszt własny wydawnictw
rozpoczętych, a nie ukończonych
z tytułu umowy z Ossolineum (19. II. 1954)
9. Zwiększenie Funduszów własnych
43461,44
60838,29
74 150,47
166'20,19
50530,28
26465,45
617,95
143686,52
31 454,21
447824,80
ZYSKI
1.
2.
3.
4.
Subwencja P.A.N.
Składki
Inne wpły wy
Sprzedaż wydawnictw
350000,g 955,1,562,25
86307,55
447821,30
Wrocław,
SI
grudnia
1544 r.
J;łsięgowy PTL
( ~)
Czesław Stankiewicz
(-)
Skarbnik
z. prof. dr Franciszek Wokroj
Z SEMINARIUM POŚWIĘCONEGO
AFRYKANISTYCZNYM
ZAGADNIENIOM
Semin.a.rium afryk'C:lJ1i,s,lycznezorganizowane pr·zez Oddział Wrocławski
PTL odbyło się w dniach 9-11 kwietnia 1956 r. w lokalu przy ul. Nankera
4 we Wrocławiu. W semi'n.ar:.um udział wzięli: J. Cz.ekanowSlki, J. G.ajek,
A. Nasz, R. Stclpa, K. ZurawSiki, T. Milewski, O. Gajkowa, S. Ły,sik, H. Bittnerówn.a, Z. Staszcz.a'kówna, L. I1man, A. Maty'siak, B. GaTyga, T. Stasińska, B. Matuszewska, M. Meysnerówna, E. Karwot, H. Boczek, A. Glapa,
J. Bocheń,slki, B. Kuźmicz, K. Kwaśniewski,
Z.Trudzik,
J. Pawłowska,
B. 01szowy, H. Gorczyń.ska, Z. Toroń'ski, A. Łyszcz, M. T,rawińslk:a-KW<lŚniewslka, Cz. Stanikiewicz, T. Podwińs!ki, J. Bohdanowicz, K. M:acewicz,
I. KielichowsIka, M.. Ma'cewicz, A. Nowak,L. Gabriel, W. Szn.ajder, M. AdamU1s,Z. Rajcher, A. Ziomecka, L. Zajdel, E. Ostrowska, S. :Qarzycki, B. Sikorska, W. Hermann, L. Szafran, K. Gądela, D. R6:mńska, W. Popławski.
A. Urbańska, E. Fischerowa, I. Wes.ołowsika, A. Wanlke, J. Slkotnic'ka.
Seminarium otwo.rzył prezes Oddz~ału Wrocła'wskiego PTL m~ A. Matyni.alk iPQwitaniem liczni·e zebranych człon1ków Oddziału Wrocławskiego
PTL, ,gośd craz ,przedstawicieli pra'sy i 'radia.
W imieniu zarządu Gł6w:nego PTL powitał zebranych prof. dr J. Gaj-=k.
W dłu~szym zagajeniu pl'of. dr J. Gaje'k specjalnie pod'k,reślił znaczeuie
badlańnad
za,gad[lieni<:mi tafrykanist)"Cznymi w etnografii, wyjaśniając, i~
semin<lJ;.ium.afTykani,styczne .zor:ganiwwane zostało nie tylko w celu zazna-,
jomienia zelbranych z tą egzQtycZlJ1.ąproblematylką, Iecz przede wszysVkim
po to, aby wzbudzić zainteresowanie do spraw lafrykanistycznych i skierowa<: młodych etncgraf6w ku badaniom nad kuUurą ludów zamieszkujących
Afry!kę.
'
Z koIei prof." Jan C z eoka n o w s 'k i wygłosił r·eferat pt. Struktura
etniczna Afryki
a nawarstwienia
najmłodsze.
W referaClie. swym wskazał,
że b.adania 'ludoznawcze w Afryce !koncentrują się na wyj.aśnieniu stosun:a<ów zachodzących między grupami e1:nicznymi wyrÓŻ1ll.ianymina pąds,tawie
różmic językowych, 'antropologicznych i kJulturowych. Następnie Il'eferent dał
przegląd archaicznych war.stw ludności Afryki, będący rezultatem hipote.
tycmej rekQ:nstrukcji opartej n:a wynikach 1J.adań antropologicznych
.i ję;
zykcrwnawczych, ta ta'kże re~ultatem analizy kultuTY, zwłaszcza materiaInej.
W dalszej części referatu odwołując się do map: 1. Typy domostw tu..,
bylczych (według I. Lohta) ; 2. Terytoria językowe Afryki (według Ą. Drexel);.,
3. Rozmieszczenie fęzykówAfryki
(według T. Milewskiego) dał przegląd najmłodszych nawarstwień, stanowiących osady kolejno po sóbie następujących'
ekspansji chamito-semickich
i indoeuropejskich. Na końcu omawiał zagad-,
nienie eksploatacji kolonialnej w Afryce i jej konsekwencje.
'
. W dyskusji nad Teferatem d'oc. R. Stopa 5twierdila, że język baskijski
wi4źe si~ z kaukaskim. Prof. K. Zurawski 'WYstąpił z ·propozycjąopraco;wa32 "Lud"
t. XLIII
�499
498
kultuxa koptyjsdoo. Specyficzną cechą Afryki w zakresie językowym jest
jej uwarsl1iwowienie. W EurQPie nie mamy tych warstw. Fiuropa, odi·zolowana od innych kcmtynentów, przedstawia 'Się dla językoznawcy dość zagadkowo. Rekonstrukcja
może tu przebiegać tylko w ramach podstaw jęzY'ków i1ndoelllTopejskich. Wyjątelk stanowi język Basków, w którym doszukujemy się warstwy kaukaskiej,
dalej innych orientalnych
elementów,
a wreszcie, ostatnie, wa'rstwy negTyckiej. Jest to okno EurQPY, odsuwająl:e
nas od indoeuropeistyki. W Afryce pa'leolitowi odpolwia'dają Buszmeni, :neolitowi - Negryci, a nowym kulturom, Semici. W Europie nie ma podłoża
dla drzewa genealogicznego il1'doeurQpejskieg·o. Ameryka też jest zrozumiała
typologicznie w swym -og'romnymzróżnicowalniu, ale jest zupe~nie niemożliws do ujęcia genetycznego z punkbu widzenia języ'koznawcy:
Prof. T. Milewski w odpowiedzi 1k,s.S. Ły,sikowi wyjaśnia, że najsta'rsza
warstwa na Madagaskarze to niewątpliwie Bantu, drugą grupą polinezyjską
jeslt vy:arsWva indonezyjska, trzecią - arabslk:a naniesiona przez kupców
arabskich, wreszcie czwartą - francuska. Grupa francuska jest ekskluzywna, aralbska ginie, a uzyskuje przewagę indonezyjska.
Madagasi są
trudni do zasymilowania.
Z kolei wysłuchano referatu wygłoszonego pr,zez dr E. Kar w o t a pt .
Historia
inwazji
dromadera
do Afryki
północnej. Referat był ilustrowany
-licznymi f.otografiami i rYiS'llnkami. W dyskusji głos zabra-li: !prof. J. Czekanowski, prof. J. Gajek, prof. K. Zuraws,ki, prof. Styś, prof. R. Stopa,
dr E. Karwot, mgr A. Matyniak, mgr E. Kuźmicz i inni.
W 'godzinach p'o'I;(lh-1dniowych prof. T. M i l e w s oki wygłosił refer:lt
pt. RoLa starożytnego Egiptu w ·dziejach kultury.
Prof. T. MHe'Wsikiw odlpowiedzi prof. J. Czekanowskiemui
prof. J. Gaikowi stwierdza, że ust.alenie kolebki pługa jest trudne. Jeżeli chodzi o wpływ
EgiJptu ma Azję i EUII'O[)ę.to mie był on wielki, ponieważ Egipt leży ja,k!by
'w 'Wlazie Izam!kniętej. Egipciamie mieli liczne uprzedzenia
'Odgmlniczające
Egipt od świata. DopieI:o od V. w. ,p. n. e. datuje się silny Zlwiązek między
Egiptem a Grecją. Egipt .i Ateny łąc·zą ,się przeciw Persji.
Po wyczerpanilU dy~usji
prof. J. Gajek przystąpił do podsiUffiowan;a,
6,twierdzając, że seminarilUm było ujęciem po'glądów na strukturę antropologiczną, etnograficzną i języ!knwą Afryki. Następnie podkreślił, iż semina'rium ElPe!lllizadlanie, jeżeli stanie się bodźcem I{Haetl110grafów do zainteresowania ,się ;pro:blematylką afryk1anilstyczmą. P'IlL -poczyni starania o wydanie prac polskich afrykanistów i tłumaczeń artykułów obcych, rozprOSZOnych w różnychczasopisma'ch
i zwartych działach *. Doe. R. Stopa dodaje,
że w krakaws!kim ośrodku orientalistycznym
jest trzech językoznawcó\"
interesujących się problem:atyiką afrykanistyczną.
'!Istnieje 'Więc konieczność
nia \bibliografii pozycji połs!kich poświęconych zagadnieniom Afryki. Podobnie prof. dr J. Gajek stwierdza, że literatura światowa posiada zasadniczy brak prac, które obrazowały by żywy proces kształtowania się i rozwoju kultury w Afryce.
DDugiego dnia w godzinach prze1dpołudniowych wygłosił referat doc.
R.
t o p a pt. Kulturowe
nawarstwienia
na terenie Afryki.
Prof. J. Cz.ekanowls!ki IplI'z€prow1adziłkrytylkę referatu
wylkazujączbytnie
,przecenianie
p~zez prelegenta 'Wpływu środowiska geograficznego ·na kształtowanie
się
S
języków.
.
Również zdaniem prof. J. Gajka prawie nie zachodzi związek między
strukturą
języlkową a środowi'skiemgeograficznym,
gdyż układ języ'kovvY
Afrytki mie liczy .się z układami
warunków
fizjografIcznych.
Nat~mia'st
stwierdza żywy związek strulk.tuTy językowej ze strukturą amtropologlcznorals'O'wąw Afryce, a śr<JIdowislka,geogmficznegro z typami gospoda,rki i formami .gospodarczymi.
Po południu 'doc. Roman S t ()'Pa wygłosił
pt. Potskie bac:Lania
w 1935. Referent
!przedstawił dzieje p,nls1kiej wyprawy 'w 19315 T. do Afryki !połu~niowej,
. w której sam brał udział. Prelegent ilus,trował odczyt ,przykładami mowy
etnograficzne
i
językowe
u
Hotentotów
i
referat
Buszmenów
Hotentotów i Buszmenów.
.
W odpowiedzi dr O. Gajkowej referent wyjaśnia, że w czas,ie badań terenowych w Afryce południowej !pOIs1ugiwałsię języikiem angieLskim, burskim i dialektem
holenderskim,
zapisy zaś wykonywał
według zasad
fonetylki.
.
W trzecim dniu prof. T. M i l e w. sk i lwygłosił refemt ,pt. Uwarstw'enie jęz.yków Afryki.
W świetnym odczycie p,relegent przeprowadza klasyfikację języków negro-wTylkań~kich, biorąc za Podst~Wę ISy'stemy gram~~
tyczne jaiko Iba'rdziej zamkmięte itrudiniej
dopus1zczaJące obc,e formy 11IZ
mownic'two, I(:Ihłonące zewsząd nowe elementy. Następnie daje przegląd
języków negro-af.ry'kańskich
omawiając
ich zasięg ,przes,trzenny, za1kł'es
użycia .społecznego i granice cza'sowe.
W dyskusji !prof. J. Czeika:nowslki iPookreś1afakt,
iż Teferat wy'k.azał
szereg zgoldJnoE,:,;.
'W pOlglądach nla kulturę
Anryki ze ,strony różnych dY's-cYlplin
naukowych.
Osiągnięcia w tej dziedzinie świadczą, zdaniem dyskutanta,
o dużym postępie ty.ch naulk w okresie XX 'w. Dotyczy to sZ!czegó'lmieallitropologi~, język<YLnawstwa i etnografii. Doc R. Stopa do:.zuca. do referatu
prof. T. MilewiSikiego kHkla ,szczegółów. Po~kreśla falkt, lZ ~"ilęg paleonegryclki jest zIlJacznie większy, niż tozakres-lił
referen,t. Wymka o~ z podłoża pigmejSko-bus-zmenoid:alnego, które miało niegdyc szerszy zasięg przestrzenny.
.
Prof. T. Milewski ~wiada,
ii lialkie wstawienie ,zagadnienia, Jak zawężenie zasięgU, wYl111lkło
z ostrożności ba'daw~zej. Z)a,sięg ten według P~o:i
T. Milewskiego Teprezen.tuje wal'istwę paleolltyczną. Dowodem tego ]eS'
"Realizacją
dziennik
podróży
32"
''''.''
tego
prof.
zamierzenia
jest
t.
J. Czekanowskiego.
VI
"Prac
EtnoJlbgicznych"
zawierający.
�500
501
dokształcania ich w zakresie etnografii i należ.ałoby walczyć o ich wyjazd
do Afryki.
Zarząd Oddziału Wrocławskiego PTL zamierza zorganizować w okresie
jesiennym
analogiczne seminarium
poświęcone zagadnieniom amerykani-
~ozdział o kadrac~ Instytutu nie przedstawia jasno, w jaki sposób wypos.azo~e są ~oszczegolne działy Instytutu w kadrę pracowników, a przecle~ oSlągn~ęc~a.w poszczególnych działach' i Zakładach pozostają w ścisłym
ZWiązku .~ llosclą kadry. Zakład Etnografii we Wrocławiu ma tylko 3 pro~ent etatow ~aukowych na ogólną sumę 181 etatów IHKM, nie posiada
zadnych etatow administracyjnych
na ogólną liczbę 43 etatów w IHKM.
Na ogólną ilość umów z 316 osobami w Instytucie - Zakład PAE zawarł
3,8% umów, tj. z 9 osobami. W świetle tych liczb widać j'asno, że Zakład
Etnografii we Wrocławiu w zakresie robocizny mógł partycypować z całej
puli Instytutu w skali 3% i 2,8c/o. Ilustruje to załączona tabela:
stycznym.
Fragmenty seminarium zostały 'nagrane na taśmę i były na'dawane trzykrotnie przez Polskie Radio.
HaHna
Gorczyńs/ca
UWAGI W SPRAWIE SPRAWOZDANIA DYREKCJI INSTYTUTU
HI'8TOREI KULTURY .MA'I1ER!IA!LN1EJ
ZA ROK 19'55*
Przedstawione
przez DY'rektora IInstytutu HKMsporawozdanie
roczne
zawiera szereg ogólnie zarysowanych
spraw. Wobec takiej generalizacji
zagoa.dn;eń ,gubi się szczegółowy ,tok pracy, jej jalwść i Hość, a w kaŻJdym
razie ,całokształt pra'c .Instytutu zarysowuje się niezbyt Iplastycznie, i wątpię,
alby 'członkowi·e Rady Nau1kowej .IHF!M mogli się IW świetle tego 5iPrawozda:nia zorientować w całokształcie osiągnięć :Instytutu. Z tego wła,śnie powoduchcia~bym przykładowo zilustrować i z;badać, jak te ogólne genel'alne
linie rozwoju pra'cy .Illlistytutu, przełamują się w konkretnych 'Wypadkach
w 'Pracach Zakładu Etlnografii we Wrocławiu.
W roz;dzi.ale T, Sprawy orga.nizacyjne, Dyrektor 'Jonstytutu omawia wzmocnienie słabiej dotąd wyposażonych ,placówelk; na s. zaś:3 w trzy i pół wierszowej w·zmiance stwierdza "roZlbudowano jedynie zgodnie z założeniami
planu [... J zakład Etnogl1afii we Wrocławi,u". Na czym to wzmocnienie po_
lega, Dyrekcja nie ookreśla. Czy 'w zakoresie organizacji !budżetu, kadry, wyposażen:a technicznego? Moim zdaniem Zakład Etnografii we WłOcławki
nic nie uzyskał, Iecz reallni·e stracił jeden etat, a uzys1kał pro'blematycz,nie
pół etatu w osobie mgr Jana Setkowicz.a.
Osobnego podkreślenia wymaga fakt,że
Zakład Etnog'rafii, w którym
wykonuje się praca nad "Polskim Atlasem Etnograficznym" nie posiada dotąd ani jednego aparatu fotograficznego, ani też maszyny do pisania. Stała
kadra, tj. pracownicy sez·cn()wi, pochłania cały § 3, co nie pozwala na p.rowadzenie 'pC'szukiw:ań w muzeach, uniemożliwia wykonanie odbitek fotogl"aficznych i ry"unków. Na Radzie Naukowej IHKM zwracał,em na te
sprawy uwagę, w rezultacie ·otrlZymałem obietnicę, że w !przyszłym, tj.
1956 r., 'stan teonulegnie ,poprawie. Jednakże w obliczu rprzydzi·elonego preliminarza jest to prawdopodobnie nierealne.
Uchwalono również przEmian()'wanie Za'kładu Etnografii we Wrocławiu
na Z:akład Polskiego Atlasu Etnograf;cznego. Wniosek ten dotychczas nie
zost.ał załatwiony.
Rodzaj
etatu
____~~__
ą
4: 1956.
Ilość Ilość --~-._-etaetatów
tów
.
i na w Dz.. I
,IłI i
iIHKM IV
po łr. po r. l
.
-I
Stan etatów
I
w Zakładzie
PAE31XI55
%
___~_.l -----··-1······własne
__·_--_···· ! pożycz.
-.-
Sam. prac.
etat,
29,0
Zast. prof.
3,0
Po·m. prac,
nauki
,105,3
Prac. techn.
i 44,0
---------
-
Utracono
w II półroczu
l
nie
jest
znana I
2
2
I
6
i
2
I
I
i
4.5
5,5
1~~-:~-1---._.._~.,~.-.7,5
4,2/5,2
3,5
2
5,5
2
O
I
Razem:
• Osobne wydanie
powielone.
Patrz
też: W. H e n s e l. sprawozdal1ie
Instytutu
Historii
Kultury
Materialnej
PAN za rok 1955, .,Kwartalnik
Historii
Kultury
Materialnej",
II
~l''''
, I
,...
j
1
Ilość !pracowników ,pA!: w st.osunku do ogółu etatów
30f0.
Dane DyrEkcji co odo ilości osób zatrudnionych w Warszawie, 'a umieszczone w ,osobnej 'l:albelce podającej pr'ocent pr,acowlIli'ków k.ażdego działu
n:ies~ikających w Warszawie, :nic nie mówią, jak fakt ten wpływa na rea~
l!zacJę 'Planu i jego j,akość. Dane te, ja'k też i 'zapowiedź zwiększenia ilości
pracGwników w Warszawie są podkreśleniem
centralizacyjnej
polityki
kulturalno-naukowej
Instytutu.
Nie moją rzeczą jest ocena tej tendencji;
niewątpliwie Rada Naukowa wypowie 'się w tej slp·rawie;pragnę
jednak
wyrazić niepokój, iż odebranie jednego etatu Zakładowi we Wrocławiu
jest przejawem tej tendencji. Jeżeli nawet Ra'da uzna słuszność tej pali.'
tyki, nie sądzę, aby przy realizji tej zasady nie liczono się z potrzebami
realnymi Zakł,adu, wynikającymi z nałożonychzactań .
W I:ozdziale III, ,ust. 3 jest mowa o wykonaniu bud~etu IHKM,ale spra~
wozdame ogranicza się do stwierdzenia wysokości budżetów i wykonania go
�502
"
503
99,92%• Sądzę, że bardziej interesująca byłaby anali7Ja r o z d z i a ł u t ej
s u m y n t8. d ,zi a ł y i n a II>o s z c z e g ó l n e a k c j e iba d a w c z e. Taka
analiza winna przekonać, że budżet IHKM był celowy z punktu widzenia
badawczo-naukowego.
Nie jest prawdopodobne,
aby w tej dziedz.inie
wszystko było bezbłędne i najw~aści:wsze. Ujawnienie i przedyskutowanie
tzw. ptzegięć i potknięć
ułatwiłoby
Radzie
Naukowej
obrady
nad
W
datnej zmiany na odcinku wyjazdów za granicą". Sądzę, że to stwierdzenie
Dyrektora IIHKM należałoby roz,szerzyć również i IJllainne działy, a z:właS'ZC'Za
etnografię. Etll10grafia ogrGmiczona do badań nad etnografią Polski staje się
nauką okalec:załą o wysychającym nurcie.
Sprawozdanie Dyrektora IHKM porusza £rpTawy muzealne, a,Le dotyczą
one tylko muzEów archeologicznych,
a szkoda, że nie sprecyzowano tu
stanowisika 'Instytutu
w -,prawie mluzeów etnograficznych,
np. sp,rawy
Muze'um Kultur Ludowych w MłocinaC'h. Rezygnacja z omówienia tych zagadn:eń
jest r6wnozn:ac,zna z ograniczaniem
działalności'
Itnstytutu,
a zwła'szcza jego Działu IV.
budżetem.
Jest rzeczą niewątpliwą, że tyl!ko 'względy budżetowe, a lIlie ka,drowe,
organizacyjne czy naukowe spowodowały, że w ZakładZiie Etnografi.i we
WrocMwiu są ;nastętI:ujące ,bralki: Zakład nie dysponuje odpowiednią ilością
aparatów fotograficznych .(zakład otrzymał w lutym 19<f~6 r. aparat); nie posiada środków finansowych na wykonanie odbitek; nie wyzyskał matel'iałów ZJawartyc!hw muzeach ze :względu 'na !brak funduszów na diety, 'kos'zty
przejaedu, lI1oclegi; nie mi,ał śł'odków na wykonanie kalkowy,ch map ,podkładowych w skali 1 : 2 i 1 : 4 mil., co wstrzymało tempo prac; nie posiada
Głos
ma'S'zY'TIY
do rpisimia.
Są top0l\.lczające przykłady, jak bazafin.ansowa
decyduje o wy.konalIlh\
p1Janu naukoweg,o i <d'lJateg,o
nie można z:agadnień tych załatwiać w 5 wierszach, lecz należy je poddać szczegółowej analizie, w wyniku ~tórej unik··
nęłoby się niepotrzeb<nY'ch zahamowań w :pracy.
W ['ozdzi/ale I, us. 5 - <sprawozdania Dyre1reji omówiono syntetycznie
działa'lność Dyrekcji .IHK'M, zwrÓCOno uwa,gę na. udział kierowników
ZćIkładów i wizytację Zakładów. Muszę stwierdzić, że nie odnosi się -to do
Zakładu Etnografii we Wrocławiu, w którym Dyrekcja nie przeprowadziła
wizytacji, ze szkodą, być moż·e bowiem, że uniknęłoby się wiele przykrych
i niekorzystnych dla nauki sytuacji.
W slprawozdaniu z naukowo-badawczej
dział,alno'śd położono znaczny
nacisk, 'zwłlaszcza w 'zakresie enografii, na wizytowanie 'badań terenowych
w 195,6 !r. ('s. 10 i 12:). Mam pewne obawy, czy ak'c,ent położony na badania
nie opóżni opracowywania materi:ałów, :p.rzecież i okres przed powstaniem
IHKM cechował niedowład w zakresie opI'a£owań, a przerost "zbierania
materiałów do 'szafy i Inapółki muzealne".
Pragnę również wyjaśnić <uwagę z:awaTtą ,na s. :12. otóż etnograficzne
,badania tereJl10we nie były zawężone, lecz nie wylkon:ano s'zeregu czynn.ości
zwią;ZJa.nych'z gromadzeniem materiałów ze względów budżetowych.
N'a s. 21 i 2,2 jest mowa o 'badaniach terenowych, stanowiących
podstawę etnograficznych
mon-ogr,ad'ii regionalnych.
Wydaje mi się rzeczą
~onieczną zwoła'nie kC1nferencji etnografic~nej, .na której
określono by
zak,res i zadania takich mon1og,raiii. Chodzi o jasne z,arysowa'nie teoretycznyoh ,podstaw takich monogI"!afii, ,bez 'których trudno ,sobie wyobrazić same
badania i dobó'r wł'aściwych metod ,badawczych w terenie.
Na s. 34 sprawozdania jest mowa o rozwoju międzynar,odowej współpMcy: "iż nie do pomyślenia jest !prawidłowy rOZJwója,rcheologii bez wy-
'w sprawie
Pols,kiego
Ludoznawc'zego
Towarzystwa
Sprawa Polskiego Towarzystwa LudO'znlawczego omówiona przez Dyrektora Instytutu na s. 40 w 13 wiersZach maszynopisu wymaga szeregu
wyjaśnień. Bardzo z,generalizowane isiką,pe wypowiedzi stwarzają
możliwość bardzo różnego interpretowan:a
działalności
tegoż Towarzystw<l.
W związku z tym iPozwalam sobie zadać kilka pytań, które mogą stanQ-,
wić ,pod'stawę do dyskusji:
l. Dlaczego nie doszło do uzgodnienia
wSiPólpracy między IHKM
a PTL? Czy DYł'ekcja zwróciła się w tej 'sprawie do Zarządu PTL? Czy
przedstawiła kOlD.kretnepropozycje?
2. DyrEkcja Jn,stytutu .prowadzi rozmowy z niektórymi członkami Zarządu, aIe nie zwróciła się wprost i oficjalnie do Zarządu PTL. Równocześnie Dyrektor IHKM zapowia,da pełną i głęboką 'analizę działania tego
Towa,rzystwa.
3. Na s. 40, w. 8 DyrEkcja mówi o "dawnych czy też "dobrych" tradycjach Tozwojowych PTL. Jeśli o "dawnych" - urpTzejmie proszę o wy jaśniE1nie, czy "obecna" działalność PTL jest taka, że należy ją za,przepaścić.
4. W zakończeniu Dyrektor I'nstytutu 'wy:powiada się: "W oparciu o powtórną [przekreślone], o głębszą anaHzę działalności PTL" nast@i wytyczenie planów. Szkoda, że ani DYł'ektor :IHKM, ani Dyrekcja Instytutu nie
wzięła udziału w XXX Walnym Z,gromadzeniu Towarzystwa w Warszawie
i tam niez:ainicjowała
talk I:ożądanej dyskusji.
W związku z tym proszę o wyjaśnienie, na czym pologa: .a) niepełność
os;ągnięć PTL oraz b) ,brak głębi w dzi:ałalności Towarzystwa.
W związku z tym pozwalam sobie wypunktować wszys.tkie te zdarzenia, które ,były przejawem aktywności Ilnstytutu w stosunku do Towarzystwa. Były to:
1. Propozycja Dyrekcji przyjęcia "Ludu" przez I;stytut.
2. Pisma rozesłane do członków ·PTL i ,pracowników Instytutu ,z zapyt.aniem, jak g'odzą działalność w Towarzystwie z pracą w Instytucie .
.•.'.
�s
504
3. Negatywna
opinia Instytutu
o możliwościach
redagowania
popularne,go ąasopisma
przez Towarzystwo
(opinia
ta u.bocznie
wyrażała
s'ię
o kadrze).
Na za'kończenie
prag.nąłbym
zwrócić uwagę na istniejące
w sprawozdaniu porównania
między Polskim Towarzystwem
Archeologicznym
a Polskim Towarzystwem
Lud O'z,n.awczym , w !którym
pierwsze
przedstawione
jest jako wzór. Bez dowodów
- nie jestem o tym przekonany,
porównanie to ma tę wadę, że zakresy działani'a PTA i Działu I 'IHKM odpowiad,ają sobie w zupełności.
KryteJ:'ium zakresu stanowi tu archeologia.
Natomiast między dzilałaInością
Działu crv .IHKM az.akresem
działania
iPTL
jest znaczna różnica, wystarczy
przyjrzeć
się planowi
Działu IV, laby zauważyć, iż nie obejmuje
on szeregu zagadnień
etnograficznych
(dzialami
tymi zajmuje
się np. PIS, IBL, Pracownia
Przysłów
prof. J. Krzyżanowskiego itp.). Polskie Towarzystwo
Ludoznawcze
ma Ziasięg działania
dużo
szerszy niż Dział IV. Fakt ten czyni porównanie
zawarte
w sprawozdaniu
Dyrekcji
nieistotnym.
Dodam, że 'ogÓ'lna ocena dzialalnoś'Ci ,PTL przez Dyrekcję lHKM opiera
się 'r,aczej ma wrażeniach
i impresjach
i nie obejmuje
c.ałdkształtu
dzi.aliaL
ności Towarzystwa,
lecz wY'biera tylko te 'Odcin!ki, 'które odpowiadają
założeniom ,sprawozdania.
Być może, że niedostatki
te wynikają
z niezruajomości rroczmegosrprawoz:dania
PTL lub z faktu, iż 'nikt z Dyrekcji
IHKM
nie obrał udziału w XXX Walnym Zgromadzeniu
w Warszawie.
Jó;,ef
\
Gajek
T
R
E
•...'
s z
c
z
E
N
I
A
Pe310Me
IIOJIbCKOE
3THOrpAet>J1LIECKOE
B 1945-1955 rr.
OBIIIECTBO
B HOR6pe 1945 rO,D,a3THorpaepJ1'-IeCKOe 06ll\eCTBO B0306HOBJ1JIOB JII06JIJ1Ile CBOIO ,D,eJITeJIbHOCTbno,l:\ Ha3BaHJ1eM «IIOJIbCKOe 3THorpaepJ1ąecKoe
06ll.\eCTBO».3TO 06CTORTeJIbCTBOnOTpe60BaJIO OT '-IJIeHOBJ1 OT IIpaBJIeHJ1R ypa3yMeHJ11I, '-ITO npHąJ1HbI II MJ1pOBOi1 BOi1HbI nepe~IepKHYJIJ1, npeJKHl1€
JIJ16epaJIbHO-KanJ1TaJIJ1CTJ1ąeCKJ1eCOL\J1aJIbHble YCTOJ1J1 'iTO B HOBbIX YCJIOBJ1lIX HayKa B Hap0,l:\Hof1 IIOJIbIlIe ,l:\OJIJKHanocneBaTb 3a peBOJIIOL\J10HHbIMJ1
H3MeHeHJ1lIMJ1,npOJ1CXO,l:\lIll\J1MJ1
B JKJ13HJ1.06ll\eCTBO nepeCTaJIO 6bITb JIbBOBCKJ1MMecTHbIM Y'ipeJK,D,eHJ1eMJ1 npJ106peJIo xapaKTep 06ll\e-nOJIbCKoi1 opraHJ13aL\J1J1,nOHOCRll\ei1 OTI3eTCTBeHHOCTb
3a nepeMeHbI, KOTopble ,D,OJIJKHbI
6bIJIJ1
np0J130i1TJ1 B CB1I3JiIco I33JITJ1eMB OCHOBy MeTO,D,OJIOrJ1JiI
,D,J1aJIeKTJ1'-IeCKOrO
J1 J1CTOpJ1'-IeCKOrOMaTepJiIaJIlil3Ma B npJ1MeHeHJ1J1 K nOJIbCKOM 3THorpaepJiIJiI.
3Ta OTBeTCTBeHHalI epYHKL\J1lI06ll\eCTBa npO,l:\OJIJKaJIaCb OT 1945 rO,D,a ,D,O
KOHL\a 1953 r., T. e. ,D,OBpeMeHJ1, KOr,D,aIIOJIbCKaa AKa,D,eMJ1lIHaYK OpraHJ130BaJIa J1HCTJ1TYTJ1CTOpJ1JiIMaTepJiIaJIbHOM KYJIbTYPbI J1 CBoe IV 3THorpaepJ1'-IeCKOeOT,D,eJI6HJ1e.C Tex nop nepBeHcTBo J1 Be,D,Yll\afl pOJIb B p'a3peIlIeHI1J1 MeTO,D,OJIOrJ1ąeCKJiIX
np06JIeM nepeIlIJIa K J1HCTJ1TYTYMaTep~aJIbHOi1
Ky JIbTypbI IIOJIbCKOM AKa,D,eMJ1J1HayK.
3'1'0'1' epaKT He YBOJIJ1JI O,D,HaKO
06ll\eCTBO OT 6,D,J1TeJIbHOCTJ1
B OCHOBHbIX Ha<IlilHaHJ1RX J1 OT 061I3aHHOCTJ1
npJ1HJiIMaTb YąaCTJiIe B npOL\eCce MeTO,D,OJIOrJ1'-leCKOM
nepeCTpOMKJ1 3THorpaepJ1JiI. 3'1'0 6bIJIO TeM 60JIee He06xo,D,JiIMO,TaK KaK OpraHJ1'-leCKOe e,D,JiIHCTBO
3THorpaepJ1J1 KaK HaYKJ1 6bIJIO nO,D,OpBaHO,a 3THorpaepJ1'ieCKalI np06JIeMa'rI1Ka pa~,D,eJIeHa MeJK,D,yJ1HCTUTyTOM J1CTOPJ1J1MaTepJ1aJIbHOM KyJIbTypbI,
J1HCTJ1TyTOMJIJ1TepaTypHbIX J1cCJIe,D,OBaHJ1M
J1 rOCY,D,apCTBeHHbIMJ1HCTJ1TYTOM J1CKyccTBa. IIoJIbcKoe 3THorpaepJ1'-leCKOe 06ll\eCTBO, HJ1KOr,D,aHe OTp~KalICb OT CYBepeHJ1TeTa 3THorpaepJ1J1, ,D,OJIJKHO
6bIJlO nOTpY,l:\J1TbClIHa,D,pa3pa60TKOM ee TeOpeTJ1'-leCKJ1XOCHOB.
XapaKTepHalI
,D,JllI ,D,eClITJ1JIeTJ1lI1945-1955 ,D,J1CCeKL\l1R3THorpaepJ1J1,
flBJIlIlOll\aRCH BblpaJKeHJiIeM COMHeHl1M- caMOCTOlITeJlbHa JIJiI 3THorpaepnlI
RaK HayKa, npOlIBJ1JlaCb TaKJKe B OpraHl13aL\l1J1 YHJ1BepCJ1TeTCKOMy'-le6bI,
BbI3bIBalI 3aMe,D,JIeHl1e npoepeCCJiIOHaJlbHOrO 06y'-leHJ1f! MOJIO,D,bIX,nOJIHOL\eHHbIX 3THorpaepOB. TaKJKe J1 O,l:\HOCTOpOHHee,npeyBe.W-leHHoe
J1 MeXaHJ1'-leCKOe CBR3bIBaHl1e 3THorpaepnJ1 C apxeOJlorneJf, HaJIOJKJ1JIOCBOMOTne'-IaTOK
;'1 nOBJIl1lIJlO Ha nOHI1:JKeHJiIeJiIHTepeCa K l1CCJle,D,OBaHI1:IO
COBpeMeHHOCTJ1,
�506
a
507
TaKJKe
Bblpa311J10Cb
EOHa'JaJlbHbIX
OGluecTBLl,
B
l{aK
B
31'11
HOCTI1. IIPOTI1B
Ta Koro
oc06eHHO
rOJIOca,
3THorpa<pl1'JeCKl1e
YHI1BepCI1TeTCKOM
C
CI1JIhHO
npl1
ypoBHe,
TaK
no
,lI,eHU;I1HM,
~OKa3aTeJIhCTBOM
31e B C Kor
O -
3Ta
Mepe
O"tep'KU
B nepl1o~
repHJIO
'Iero
o6~ezo
T. e.
AHaJ!113
06ll.\eCTBa
C MOMeHTa
KpOMe
HaYKoti:
06ll.\ero
-
6hlJIa
IIpaB~y
11 ~pyrl1e
u;eHTpbl,
'JI1Th
npl1HI1MaJla
B
O'IeHh
B
KOTophle
~O
60pe
TeMaTI1KI1.
KOTophle
nepeXO,ll
Te'JeHl1e
B
OHa
I1Hor~a
Oc06eHHO
KClMI1TeTOB
11
CJle~yeT
rpalil11.1ax
K
TpY,llaM,
ro~
r.lJaBHoti:
60TKe
C Y'JacTl1eM
scero
KaK
06ll.\ecTBO
OTpaCJIeti:
TypHble
B
no-
11 JII0611TeJIHMH
3TOM
OTHOilleHI1J1
B
.n;pyroM
Hay'IHble
06ll.\eCTBO
HBJlHeTCH
~O
BOtl:-
I1CTOpl1'JeCKotl:.
K
COCTOHHI1H Bell.\eJt
3BOJlWU;110HI13MY, <PYH-
1.1eJIhlO KOTOphIX
<POpMhl:
Hąnl1CaHl11O
OHa
CTaT€ti:,
npOHBJlHJIaCb
pe1.1eH311ti:, B
Ka<pe~paMI1.
06ll.\eCTBa,
IIOJlbilll1,
a
TaKJKe
COBell.\aHI1H
TpY~OB,
Hapo~HhlX
Bhl-
KOTOphle"
3aCe~aHl1rr
Pe~aK1.1110HHbIX
3THorpa<pl1'IeCKI1X
KOCTIOMOBI1
KOH<pepeHU;I1H. Pa60TalOll.\aH
TpY~OB
oc06eHHo
B Te'JeHHe
pacnpOCTpaHeHHIO
cne~BYX
CBe~eHI1M
n:O~'JepKHYTb,
'ITO
pa3BI1BaJlaCb
I1MeIOU.\I1M xapaKTep
~eHTeJlbHOCTb
B
Te'IeHl1e
MeTO~OJlOrH'JecKI1X
06ll.\eCTBa
Bcero
B
3TI1X
~eCHTI1J1eTI1H.
paCCYJK,lIeHHti:
cJle~yeT
Bcero
CTaTbl1
)l; O f5 p O B O JI b C Kor
CKHX
3THorpa<pOB
c~eJlaJl
O,
CTOJl61.10M Ha
IIOJlhCKOrO
KpI1TI1KOti:
npeHHti:
MeTo,gaM
Ha
B 1949
no
nOHHTHti:
06pa60TKI1
nOCTaBHJla
11 npe:lK~e
B
CTaThe,
HH<popMa1.1I1H
npl1Ha~JIeJKaJlI1
O,
B
T.
illl1pOKl1e
11
Ky.nh-
HI1MI1.
6hIJlH
HHM
P Y 6 31e B-
Kpyrl1
nOJlh-
<PYHK1.1HOHaJIhHOrO
H IIIMI1~Ta.
COBepWI1J1aCh
O 3THorpa<pl1l1,
np06J1eMaTHKe,
I1CCJle~OBaTeJlhCKoi1
rOllY
MeJK,lIy
K
06pa-
ro,1\Y. 'tlpe3-
ony6JII1KOBaHHhlX
06ll.\ecTBa
nepecTpoti:Ka
y6e~I1ThCR
no
rpeBHepa
1947
JIa6Y,lla
a H K O B C Kor
11 MaTepl1aJIOB,
3THorpa<pl1"leCKoro
OT'IeTJIi1Bo
r.
nCHXOJlOrl1'JecKoro
illKOJIhl
B
«JIlo~'a»
CTpaHax.
<I>p
O.
no
KOH<pepeHqHH,
onpe,lleJlHIOll.\erO
pe1.1eH3l1H, 3HaKOMI1BillHe
11 I1CTOpl1'IeCKoti:
BJlI1HHl1eM
,gpyrHx
O,
.TeMY
OTHOilleHI1H
CTpaHI1u;aX
B
JKe nOCJle
Tpy~aM
11 apxeOJlOrOB
y:lKe
MeTO,lla,
H npOCTpaHCTBeHHhle
C
ny
Ha
ceti:'Jac
K
Oc06ble
yCTpaHBaTb
reorpa<pH'JeCKoro
11 06CTOHTeJIbHhle
HanpaBJI€HHti:
nOCTaBI1J10 ce6e
H3bIKoBe,gOB
3aMe'IaHHR
K Y 31h 'J H' 1.1Kor
o
B
o 'leM
1136HpaeMoti:
113~aHHHX
Me,ll,J1eHHaH,
HO
MOJKHO 6hIJlO
aBTOpaMI1,
a
Tar{JKe
pa60Thl.
6-JleTHerO
KOJlJleKTHB
Hay'JHO-HCCJle):lOBaTeJlhCKoro
nOJlhCKI1X
3THorpa<poB
nepe~
nJIa-
HOBbIMH
:la~a'JaMH.
IIepeJIOMHbIM
MOMeHTOM
3THorpa<pH'IeCKI1M
19 <peBpaJIH
rpecca
1951
rO):la,
B
1946-1952
rr.
K
nOJlbKO
MHoro
,lIJIH
6blJlO
II.
Hoe
,lIeCHTHJleTI1H,
y6e:lK~eHl1e,
,lIYIOll.\et1 KyJlbTypHble
HBJleHlfH
29
TOMe
):lO
KOHxapaK-
«JIIO):I'a».
6 ):IByx~HeBHbIx
H Tpex-
TeMaTHKe.
MHO-
KOMI1TeTOB BeJlH
TaKJKe
KOTOpoe
'IaCTO
u;eJlblO
HayKH.
nocJle
B
17
pe~aKI..\110HHbIX
np06J1eM,
'-ITO 3THorpa<pI1R
OT
MeTO):lOJlOrl1'IecKoro
ell.\e
6blJl0
nOJlbCKHX
HO 31'0
q10pMy JIl1pOBOK,
nOJlhCKOH
IIoJIbcKHM
,lIJIH nepBoro
MeTO~OJIOrl1'JeCKot1
HO 11 ~J1H Bcex
11 CyXHX
KO Bpe,lly
B TeLJeHlle
,lIeHHH
O.,
11 HeCOrJlaCOBaHHbIX
npeJK,lIeBpeMeHHblX
OTpaCJlHX,
OpraHI130BaJlO
COrJlaCOBaHHIO,
3.
MaTepHaJI
~I1CKYCCHH
nOCBHll.\eHHbIX
C03BaHHaH
npO~OJlJKaBillaHCH
ony6JIHKOBaHHot1
Ha 3aCe,llaHHHX
nOJlOJKI1TeJlbHOMY
He
IIIHpoKaH
06ll.\eCTBO
rO'JHCJleHHbJ(~ npeHI1H
KpaKOBe,
npl1rOTOBI1J1a
lleKJlapa1.1I1eti:,
COBell.\aHHti:,
KOH<pepeH1.1I1H,
B
KOTopaH
HayKYI.
3aKOH'JI1JIaCh
J.;1;eBHbIX
6bIJla
06ll.\erTBOM
nOJIbCKoi1
Tepa
llHM,
3THorpa<pHI1.
H npe:lK~e
K.
npHcTynJleHHe
11 KapTorpa<pOB,
3THorpa<pHH
C Kor
I1CCJle~OBaTeJlhCKI1X. nJIaHOB.
C06paHI1H
ropo~e
06J1er-
~eHTeJlhHOCTb
CYHI1BepCI1TeTCKI1MJ.1
KOMI1TeTa,
H.
):IOKJla,ll,hl
nOJIO-
6bIJIO
O,
ATJlaca.
Ha'JaJlO
KOMTlJleKCbI
~OCTI1JKeHI1HX
6hlJl0
06ll.\eCTBO
He06xo):\HMOCTb
TąKoro
B "JIIO~'e»
11H C Kor
06ll.\eCTBO
JII06J1I1He,
3Ha'JeHJ.1e
CI1CTeMaTI1'IeCKaH
nOJIOJKeHl111 06ll.\eCTBO
CeK1.111Hcnoc06CTBOBaJla
CHCTeMaTI1'IeCKH
~eHTeJIbHOCTI1
n0311U;1111. 3Ta
06ll.\l1e
reorpa<p0B
M
npoHe
,1\OKJla~bI
M O ill
3THorpa<pl1'leCKOro
qeHHhle
IIo~
OT
pa3Hble
B
3THorpa<pOB,
Bhl'Jati:Ho
O
K.
KOTOpylO
ero
IIOJIhCKOrO
onHChlBalOll.\eti:
11-
O,
3a~a'Jetl:,
BOCCTaliOBJleHHH
TeH-
TOJlhKO
3THorpa<pl1'IeCKYIO
TaK
THrOTeJlI1
HeBhle
ony6J1HKoBaHHble
O H H T O B C Kor
raeKa.
MaTepl1aJll13Ma.
B nocTpoti:Ke
I1rpaJII1
IIoJIbcKI1X
COBeTcKoti:
oc060
H.
II
Cne1.111aJlhHhIM
onl1paJIOCh
TaKOM
3THOJlOrl1'JecKl1x
MeTO~OJlOrl1'JeCKaH
O ~OCTHJKeHI1HX
Ha
MCnOJlHI1TeJlhHOrO
I..1l1aJlhHO C03hlBaeMhle
neT
B
~eCHTI1J1eTI1H
pOJlh
ATJlaca
T.
O~HO
paccMOTpeHI1H
npeHI1HM,
BblpaJKaJIaCh
«JIIO~a»,
11 MaTepl1aJlOB,
3TI1M
Tpy~a
KOTopoe
3THorpa<pI1H
B3aI1MO~eti:cTBOEaJnt
Ba:lKHyIO
np06J1eMaTI1K11.
B JII06JII1He.
BOMHhl
nO~CTpeKaHJ.111 K
np0I1CXO~I1J111 KaJK~hlti:
IIpaBJleHI1H
Tpe6yeT
OTJlI1'JaJII1Ch
MeTO~OJlOrl1'JeCKI1M
J.13~aTeJlhCTBaX,
11 ~pyrl1MI1
COTpY~HI1'{ecTBo
113~aHl1e
11 KPaeBe~aMI1.
OT I1CTOpl1'JeCKoro
He
3THorpa<paM
6hIJIO
u;eJloe
KOTOpylO
'ITO
K1.1110HaJI113MY113111nCI1XOJIOrI13MY.
JKI1J10 Ha'IaJIO
Hnp.
113 ~pyrl1x
BOCC03~aHI1H
OCHOBa, Ha
~aJleKa
pa60TalOll.\l1e
npOTI1BO~eti:cTBOBaJIO
3Ha'JeHl1e,
~eCHTI1JIeTI1H
nOJIO:lKeHl1H,
rOBopH,
C.
TPa~I1U;1111 061l.\ecTBa.
ero
MeTO~OJIOrl1'JeCKaH
CJle~OBaTeJlhHO
06ll.\eCTBa,
C perl10HamfCTaMI1
nOCJIe~HerO
KOHcPepeHU;I1HX.
C H3hIKOBe~eHl1eM
BO e~I1Hoe
11 ~pyroe
cTaphle
~eH;eJlh-
npH'JHCJlHTb
Jt3bL'K06eae'ltUst.
CO cneU;l1aJII1CTaMI1
coxpaHeHhI
Hay'JHhIX
IIpepBaHo
6hlJIO
nep-
Tpv~ax
113~aTeJlbCKotl:
3THorpa<pl1'{eCKoti:
<PYHKU;I1H
TaK:lKe
KOHTaKTa
caM06hITHOCTJ-I,
Hbl,
~JIH
r.~CHTI1JIeTI1H CBH3hlBaJlO
I1MeJla'
a
KOHTaKT
Ha
K 3THorpa<p1111 pa3~aBaJlI1Cb
Ha
B03MO:lKHOcTeti:
06'he~I1HI1TeJIhHaH
6JleMaTI1Ky,
6hlJII1
CBOI1X
ero
rIO~xo~a
MHCTI1TYTax,
BaJKHOe
06ll.\eCTBO
11 B
3THorpa<pI1J1.
Ha.n; KYJlbTypOtl:
OTpa311J1I1Cb TaKJKe
3By'{all.\l1e
TepHJlI1
HaYKaMI1
aHTpOnOJIOrl1eti:,
TaK
O;(HOCTOpOHHero
H'Jetl:KI1
BcnOMOraTeJlhHhIMI1
I1CCJle~OBaHI1tl:
TeH~eHU;1111
I1CCJle~OBaHI1HX,
'{aCTO
Ha
npeKpall.\eHI1I1
06ll.\I1H.
MHOrO'-lHCJleIiHbIX
RBJlHeTCH
nOMOrJlO
KaKHe
)l;ocTHJKeHlleM,
HaM
cJly'-laJIHCb
H C'JHTalo,
npeHI1t1
I1CTOpH'-IeCKoi1
C TO'-lKH 3peHI1H
rJlaBHoi1
3THorpa<poB,
COBOKyn~ocTH
'KOHe'-lH~
H36eJKaTb
B
~pyrI1x
BbIpa60TaH-
11 KOH<pepeH-
HayKoi1,
HCCJie-
HX npOI1CXOJK-
11 pa3BHTI1H.
31'11
B033peHl1R
C
O):lHOi1
CTOHbI
CBH3aHbl
C
npeJKHHMH
B3rJlHllaMl1
�509
3BOJllOl..\110HHOrOHanpaBJIeHI1H,
a
C ,l(pyroti:
Iil1naMI1 I1CTop':I''leCKOrO MaTepl1aJIl13Ma.
Ha
CTOpOHbI COrJIacyIOTCH C npl1H-
KpenHYT
y6eac,l(eHI1R, "ITO npe,l(MeTOM
r
3THorpacPl1"1eCKI1X I1CCJIe,l(OBaHI1ti:
RBJmeTCR 06ll..\eCTBO 11 HBJIeHI1R 06ll..\eCTBeH:HOti: ac113HI1.a CJIe,l(OBaTeJIbHO KyJIbTypa
peJII1KTOB, yrHeTaeMbIX
BJilTI1I1KyJIbTyp.
3THorpacP
eCJII1 rJIa3a
06pall..\eHbI
HapOA
ero
11 ero
KyJIbTypy.
.npOBeCTVI rpaHI1l..\y
BO BpeMR I1CCJIeAbBaTeJIbCKoti: pa60TbI
TOJIbKO
MeacAY
TaKI1M 06pa30M
3THorpacPl1eti:
"II1T, "I'l'O MeacAY 3THorpacPl1ei1
c06cTBeHHyIO
OT ,Ilpyrl1x
ero
11 3TI1MI1 HayKaMI1
TaKoe
MeCTO, KaKoe
ei1 npeAHa3Ha"lJilJIVI
I03e¢
raCK
B ))a3-
Ha
BeCb
I1CTOpl1eti: Aepe-
AOJIacHbl npeKpaTI1TbCn
O,llHaKO, I1MeeT CBOIO
HayK.
He npOCTan
O,1J,HI1MnOKOJIeHJ1eM. OH
KOHTpOJII1pOBaHI1R c06CTBeHHoro
:KOTOpbIM ,IlJIR 60JIbWI1HCTBa
I10JIbCKOrO
paCKpbIBaR
I1CCJIe,l(OBaTeJIei1 cPOpMl1pOBaJICR B APyrl1x
3THorpacPl1'-IeCKOrO
nOJlbCKI1X 3THorpacPOB,
no-
BblAeJIReTCR B 113Aa-
06ll..\eCTBa,
11 pOJIb
AeCRTI1JIeTI1R 6bIJIa
HeCOMHeHHO TBOpqeCKaR
cJIa60e
OT 3THorpacPoB
I1CCJIe,llOBaTeJIbCKOrO annapaTa,
B npeO,IlOJIeHJilI1 3TI1X TPY,IlHOcTei1 B nepl10A
3TOM BbIpaacaJIaCb
Bell..\b VI He BCerl(a
Tpe6yeT
.JJI1TJil"leCKI1X11 COI.\l1aJIbHbIX YCJIOBI1RX.3TO nOJIoaceHl1e
B
3aHHJIa
3THorpacPl1'-IeCKJilX Hay'-IHbIX
OT AaJIbHei1WJilX YCJilJII1i1,'-lTO-
11 COI.\YIOJIorVIeti:.3TO He 3Ha-
11 COTPYAHW'leCTBO. 3THorpacPv!JI,
MOacHO np0l13BeCTI1
KOTopoe,
3THorpacPJilH
Kap,710BJil'-I 11 vlX npeeMHJilKI1.
Hac
HBJIReTCR B03MOacHblM
VI apxeOJIorVIeti,
ITepeXO,ll OT TeopvU! K HaY'fHoi1 npaKTI1Ke
TeJIbCTBaX
CBel\e-
I.\eJIb, cnel..\l1cPl1"1eCKl1e MeTOAbl I1CCJIeAOBaHI1R11 nepcneKTHBy,
OTJIWlaIOlqyIO ee
''fyTKoro
AocTl1rHyTbIx
MoaceT TOJIbKO TOr,Ila I1CnOJIHI1Tb CBoe 3a,llaHl1e.
BeHb, I1CTOpVIeti:TeXHI1KI1, VICTOpl1eti:Ky JIbTypbl
B3al1MHble .yCJIyrl1
KOJIb6epr,
3THorpacPVII1 paM-
nepeCMOTp
AJIR paCWl1peHI1R
łfJilti: o MeTOAOJIOrl1QeCKI1XOCHOBax 11 JilCCJIeAOBaTeJIbCKI1XMeTOAax. 06ll..\eCTBO
GbI nOJIbCKaR
KJIaCCOB, 3an03,I1aJIbIX
AeCRTvlJIeTI1R Heo6xo,llVIM
OT,lIeJIeHI1i1; O,llHaKo 3TO He oCB06oac,llaeT
CYll..\eCTBeHHoti:I.\eJIbIO 3THorpacPJill1 RBJIHeTCR
MCCJIeAOBaHl1e CneIJ,JilcPVIKI1HapO,l(a, MbI He OrpaHl1'łYIBaeM
KaMJil nepeacl1TKOB,
HOBoro
AJIR YBR3KI1 TeOpJilI1 C npaKTJilKot1,
Hai1AeT TyT HaBepHO nOMO<.I.lbB TpY,IlaX APyrl1x
11 6bITOBbIe YCJIOBI1Honpe,l(eJIeHHbIX
3THI1'leCKJilX 06ll..\JilH (pOAOB, DJIeMeH VI HapO,l(OB).
I10CTYJII1PYH, "ITO Hati:60JIee
nopore
pe3YJlbTaTOB
AeRTeJIbHOCTb
06ll..\eCTBa
~ ••j
HeMaJIaR.
06ll..\eCTBa,
BJII1RHl1e cOBpeMeHHoi1 MeTO,llOJIOrJilI1Ha TPY,IlbI
npl1Hyac,IlaJIO V!XK 60JIee
rJIy6oKOMY 11 Kpl1Tl1qeCKOMY
I
OTHOWeHJilIOK .n;OCTl1aceHI1RM3THorpacPvll1.
MbI
y6eac,lleHbI,
CTapaHI1R,
"ITO Ha MHorl1X nonpl1ll..\ax
3aCTpeJIbll..\I1KOM KOTOpbIX
06Ll..\eCTBO, npl1HeCJII1 B nepl10A
KOTopbIe
HalllJII1
CBoe
xapaKTep,
oTpaaceHl1e
Bce
60JIee
,IleRTeJIbHOCTb,
CTal..\110HapHbli1, a nOTOM 60JIee
.n;JIR
CI1CTeMaTI1'-IeCKI1 npOBO,IlI1MaH
B nepl10,II
WI1POKV!j,j
MOJIOAbIX 3THO-
nonYJIRpl13aTopCKaH
06ll..\eCTBOM,
C03AaeT
nOA-
AJIR AaJIbHei1ll111X AOCTl1aceHJ1i1.
1945-1955
I10JlbCKOrO
3THorpacj:m'-IeCIWrO
He 6bIJII1 TOJIbKO JI03YHraMI1
CI1JIOI1,Mo6I1JII13I1pYIOll..\ei13THorpacPOB
HOMy nepeXO,lly
-
MeCTHble
I1CnbITaHl1eM, onblT-
MHOrI1X, oco6eHHO
3TO CBI1,I1eTeJIbCTByeT, '-ITO Tpy.n;bI
06ll..\eCTBa
3THorpacPI1QeCKCJe
ny6JII1Kal..\I1RX 06ll..\ecTBa.
yJIy'-IWaIOll..\l1eCR MeTO,IlbI TpYAa
XOARll..\YIO06CTaHoBKy
Bce
B
6bIJII1 HeO,IlHOKpaTHO nepBbIM
HbIM nJIal..\,IlapMOM 11 ynpaacHeHl1eM
rpacPOB.
I1CCJIeAOBaTeJlbCKOrO TpY,Ila,
I10JIbCKOe
AeCRTI1JIeTI1R 1945-1955 n0311TI1BHbIe I1JIO,llbl,
I1CCJIe,IlOBaHI1R,J1MeIOll..\116CHaQaJIa
npo6JIeMHbli1
6bIJIO
Ha n0311l..\1111
nepeAOBbIX
J1 CJIOBaMI1, HO
11 JII06I1Te.TJeti 3THorpacPl1l1
I1Aet1.
K aKTVIB-
I
I
I
I
1
I
~'
i
I
I
'l'I
I,
�511
Summary
THE POLISH ETHNOGRAPHIC
SOCIETY
194~1955
In November 194'5 the Ethnogra\I=lhic S<Jciety Tesumed its activities i'1
Lublin under the nameof
the Polish Ethnograpihic Society. At that time
the members, of the Sodety and 'of its Board had to realize that in consequence of the .second world 'war the oM liberal and capitalist social 'structure ihad been overthrown alnd that under the new conditions (prevaHing
in Popular Poland social scienceswQlu1d have to keep in step with the
reyoliU'tionary changes in the life of the country. The Society now lost
the local character it h",d 'before the war andS(pread its activitioes over
the whole country. It .beca,me ~eslp<Jnsible for developments, which were
to take place in ,Polish ethnography on the ba'sis of the methodology Qf
dialectica,l and historical ma'teriaHsm. The Society was ChaT,ged with this
'mportant
functien in H~45 and J\uHilled it tiU 195G, wlh,en the PoUsh
Academy of Sciences set up the Jnstitute of the Hi'story of Material Culture, and ~n particular the Section of Ethnography. From that date the
guiding Tole in the formation ,andsolrution of metho:dologic:al problems
was taken oveT by the Instituteand
the Polish Academy of Sciences. This
circumstance, however, did not les,sen the need for the Soci'ety's watchLul
attenu.on in the case of the more importa,nt problems, nor did it affect in
any wayits duty for partlcilpatie:n in the (process of reconstruding
ethnographic methodology. These a'ctivities were aliI the more important as the
integrity of ethnog.raphic investigaticln.s- was being undermined an:d the·
subject ef furely ethnographic studies was taken u(p by the ,Institute of
the Hist<Jry of Material Culture, the 'Institute of Literary ,Investigations
,md the State Institute of Art. The Polish Ethnographic
Society never
abandoned the integrity of ethnography and centred all its efforts on working out the theoretical basis for thi,s branch of 'knowledge.
The tendendes of breaking up the fie1d of ethnogl'aphicstudy,
characteristic for the ten yeaTS between 194'5 and 19~5, 'resulted from the then
prev.ailing doubts on the 'status of ethnography a,s,an mdepen.dent branoh
of knowledge and had their r~ercui>sions also in the organization of university teaching. The consequence of that situdian was the lac'k of trained
f
".'
J
ethnogralPhers. Moreover, the unwa-r-ranted and unjustifiable awroach
by
which ethnog.r<IiPhy wa's forcibly .associ:ated with archaeology produced
'UJl'ldesirableeffects by dLvertmg the attention of ethnogr<liPhers from present-day problems and from investLgations on thecultu~es
of primitive
societies. These tendencies were reflected in the proceedings' of the Society,
both in its ,researches and in its publications. The harmfulness of such <H1
.approa'Ch to ethnography wa's .strongly opposed, di'ssatisfaction with the
state of affairs ibeing most forc~bly voiced during various cOlIlferences.
Ethnographic units at the ,particular ])nstitutes workin,g on highly complex
problems lost touch with linguistics and other fields of knowledge auxiliary to ethnography. Collaboratian with anthropology was discontinued
in spite of its s.i,gnificance for etthnogenetic 'P'TOiblems.The Society's efforts
w~re di'rected, within the limits of existing pos.siJbilities, .a:gai,nst the a'bovc
tendencies. Thi,s was 'shown, for instance, by the pu,blicatian' by the Society
of the Outline of GeneraŁ Lin{llAistics -of T. M i l e rws k i.
Hvwever, the integ,rating :activiti.es of the Society, whi'C'l1in the course
of the years under c'onsideration was the only ins,tltution wOI'kin,g on
ethnographic
problems asa
whole, had one ,important advantage: the
Society did not hreak -off its centacts with slpeciaHsts from other HeMs
of learni.ng a'nd lovers 'of folkIo,re land regional 'CIultures. !In thi's respe;::t
the Society comtinued ilts 'Old traditions.
If the pro'ceedings 0.£ the Society in the ten years covered ,by this
report are to be estimated, it i,s necessary to review its activities from the
moment the Sodety was reactivated in LUlblin. The methodologica'l principles generally acc€IPted 'by the memlbens of the Societybefore
the war !besides aOc€IPting the generall definiticlIl that ethno,gralohy bellQng,s to the
historical .fielid of knowledge - were very di,stant frem histori'cal materialism. !Ilnthis .resiPect, however, the Ethnogr<lij;)hicSociety did not diverge
from the opinions prevailinlg throuighout the worM 'of -learning !before the
war a,s the opinions tended then iowa-Dds evolutionism, functionalism or
:psY~hOlogism.In such conditions the Poliosh Ethnographic Society initiated
methodological discus,sions w'hich :were intended to he~p ethnographem m
acceptilng 'new methodological positions. Jln the ten yea,r,s the e~f~rts; ~f
the Society in that direction as'sumed various forms, they were vlslble 111
the Society's publications, in its editorial policy, -in the choice of book
reviews and in the cho:ce of !p·roblems for invest1gation. Rese~rch plans
were prepared frequently with the coHaboration of university chairs. M.uch
importance wa's attached to the annuc&l Gener,al Meeting of the Soclely
hel,d every year in a different town, <l!nd the meetings. of the General
Board the Executive Committee and the editorial comnllttees of the Soc.
iety's 'publications:
"Lud" (The People), Prace Etno:g,rafic~ne (Ethnographic Papers), Prace i Materiały Etnograficzne (Etihnograpluc R~rts
and
Materials), and Atlas Polskich Strojów Ludowych (Atlas of Pollsh Folk-
•
~ !
l
,
I
�513·
512
Costumes). Much valuable work was done in .the course of the symposia
centring on definite problems. Thesectionof
methodology which existed
for two years did much to inform on the developments
of ethnography
ioh the Soviet Union.
I,t is to be stressed that the a'Ctivities of the Sodety in the fiE!vd of
methodology developed systematically during the years 1945-1955. Many
of the paper,s published in the "Lud" dealt with methodologic,a'l problems
and the most important are the papers by S. P o n i a t o w s k i, K. M os z y ń s k i, K. D o b r a w o l s k i and J. G a j e k.
The mai'll ta,sk of the Society on which 'work was started in Lublin
immediately after reactivation
was the ,preparation of the PoUsh Ethnographic Atlas. Conferences on this 'problem attended by geogr:aphers, ca'rtographers, linguists, archaeologists and, of cmus'e, ethnog,r.aphers were initiated by the Society as early as 1947. The most valualble coontrilbution to
the problem wa's made by G. Labuda in his paper 'dealing with thesi,gnif,cance of the geographic method in whichcuIturalcomrplexesand
the
geographic relationships ,between them are established.
The edito.rs' of the "Lud" attached much import.anee to informing theil'
readers on the progress ofethnogra!phy in other countries. lin this connection mention must be ,ma.de of the pa.pers by J. Kulczycki, E. Frankowski
and T. Wrólble~ski as well as of the detaHed reviews inlforming Polish
ethnographe,rs on cri tica'! estimations of the psychologka'land
functional
schools and of the historic:al 'Sichool of Graebner and Schmidt.
Under the influence of discussions initiated ;by the PoUsh Ethnographic Society and ,of its ,publications the prevailing ccncepts on ethnography
changedslowly
Ibut steadily, which is clearlyshown
by the problems
dealt with in the ,papersand reports as well as by the methods of ,research.
The need in 194'9of pre,p,aring the six-yea'r research plan placed befOt'e
ethnographers bf this country new problems which had to be solved. The
three-day
conference held in Cracow between the 17th and the 19th
of Febwary 1.9'51or,ganized by the Poli::h Ethnographic Society to prepare
the material
for the first Ccmgress of ,polish Science w,a's of cruci.:ll
importance at that s,ta,ge. The very exhaustive di'scussion at the confe.rence
centring conmethodologiea'l .problems resulted iln the declaration published
:.0 the "Lud" vol. 39.
Between 1946 and 1952 the Society organized :6 other conferences, which
were als~ concerned with methodological pro>blems'. Similarly, f,requent
discussions at meetings ofeditorial
committees led to agreed definitions
which in many cases had the significance of directives not only for the
Society's members but also for all Polish ethnographers.
There were, of
course, many poi'nts on which agreement was not reached but this s,eems
rather fortunate, i'nasmuch as .premature and ul1'wa.rranted definitions were
avoided, although, in other fields such was not always the case with disas-
trous effects for the world of learning in this country. Undoubtedly, one
of the most significant achievements during the .period coveI'ed by this,
report was the acc€iPtance after numerous .discussions of the agreed definition that
,ethnography
is a, branch
of
history
dealing
with cultural phenomena from the point of view of their developmentand
origin in all their aspects.
The above definition was both connected with the traditional concepts
of the evolutional school and~n accord with the principles of historical
materialism. Consequently, the 9pinion has gained prevalence that ethnog-raphy i,s concerned in its investigations with societies and the phenomena
~f social life, i. e. with the cu1t'ure andconditions
of life of ethnically
defined societies (tribes, races, nations).
The statement
that the study of the specific traits of a nation is,
the prill1d.pal aim of ethnography does not mean that the scope of such
i'nvestigations is to ,be restricted to extinctor
relic societies, oppressed
class'es or back'ward cultures. Ethnographers
.achieve their aims only if
they take into account in their studies a nation and its culture as a whole.
Only in this manner it is possible to define the boundaries between ethnography on one side and archaeology, history of rural soai,eties, hi,story
of technology a,nd sociology on the other. Obviously, it does not folIoiI:
that c'O'l1'nect:on-sand cooperation ,between these ,specialities are to be
brdken, but ethnQgraphy,has
its own ~articu'la,r aims, oharacteristic
research techniques and prospects different from those of the other fields.
The transition from .theory to practkal
aJpplication is not an easyprocess arid' it seldo~;' ~curs
during the life time of one generation.
The process makes necessary the constant careful control by ethno-graphers of their research techniques whkh developed mainly in different
political and social conditions. That state is visilble on the proceedings
of the Polish Ethnographic Society and the part ~layed by the Society
in overcoming these difficulties is by Ino means negligihle. [n thi,s respect
the activities of the Society were undoubt,edly creative as by showing thewealkness of the influences of .modern methodologies
on the work of
ethnographers
in this country it end'orced a .more thorough and critic'_ll
estimation of previous results.
There is a deEp feeling that in many respects researches initiated by
thePolish
Ethnographic Society in the yea,rs 1945-1955 gave very satisfactory effects. Field surveys, stationary oat first, then centred on particularproblems, gave the occasion for many ethnogralpher,s ,paI'ti'cula,rly fro~ .the
younger generation of gaining valuable experience a'l1'dexceHent :ra 111
mg.
The efforts of the Society at popularizing ethnographY, the techmques' in
this line of work have been visibly improving, helped to develop favourable conditions for future progress.
All that has beEn said hitherto shows clearly that between 1945 and'
33 "Lud"
t. XLIII
•
i
,!
II
�514
1955 the proceedings of the Polish Ethnographic Society were far from
being only of verbal value but have done much in helping ethnographers
and lovers of this disciplin to move actively onto progres'sive pos.itions.
As to the future it is neces,s.ary to re-examine the eXlperiences as,semIbled so far in connecting theoretical principles with practical efforts and
in aqui.riong :a deeper knowledgeof methodological fundaments and research
techniques. It is to <beexpecte'd that the Society wiU be helped in its work
,by other ethnographic centres of thiscountry
although, such eXlpectations
do not set the Society free from making all that is possible to ensure that
Polish ethnographers achieve the high standards set up by their eminent
,predecessors, Kolberg, KarIowicz and others.
Józef Gajek
Spis
rycin
str.
Ryc. 1 Muzeum Narodowe w Poznaniu. Oddział w Rogalinie. Budownictwo i rozplanowanie wsi w Wielkopolsce. Fot. L. Perz.
Ryc. 2 Muzeum w Rzeszowie. Wystawa pt. Rozwój narzędzi rolniczych, 1954 r.
Ryc. 3 Muzeum Kultur Ludowych w Warszawie (Młociny). Afryka
Ryc. 4 Muzeum Kultur Ludowych w Warszawie (Młociny). Oceania
Ryc.5 Muzeum Kultur Ludowych w Warszawie (Młociny)
Ryc. 6 Muzeum Kultur Ludowych w Warszawie (Młociny)
Ryc. 7 Muzeum Sląskie we Wrocławiu. Wystawa czasowa
Prof. dr Zygmunt Wojciechowski
Prof. dr Jan Mydlarski
•
382
392
399
401
403
404
412
424
435
�